Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2012, 11:54   #1
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Wyprawa


Zamek stał na pustym, nieosłoniętym drzewami terenie. Z pewnością podejście do niego niezauważenie, zwłaszcza większą gromadą było zadaniem trudnym. W dali majaczyły łagodne szczyty pobliskich gór. Pierwsza rzecz, która przychodziła do głowy wędrowcowi, który tutaj dotarł była bardzo prosta: Cholera, ale oni wszędzie mają daleko! Z drugiej strony komu by się śpieszyło do Purpurowych czarodziejów w Thay, łowców niewolników z Mulhorandu albo słynących z krwiożerczości koczowników, żyjących na obrzeżach Równin Purpurowego Pyłu. Tak zdecydowanie nikomu nie spieszyło się do takich sąsiadów. Pewnie dlatego władcy Zamku Duart utrzymywali go w stanie dalekim od świetności, by nie skusić nikogo, kto mógłby go uznać za zdobycz wartą zachodu.
Nie było tu też porządnej drogi tylko stary trakt, który prawie całkiem zatarły wiatr pustkowi i czas. Z całą pewnością goście nie przybywali w te okolice ani zbyt często i ani zbyt licznie, choć ku zaskoczeniu przybyszów okolica patrolowana była przez zbrojnych, sprawiających wrażenie dobrze wyszkolonych i czujnych. Najwyraźniej jednak pojedynczy wędrowcy nie stanowili dla nich na tyle poważnego wyzwania by zaczepiali ich w drodze do zamku.

Z bliska budowla nie wydawała się już tak zaniedbana jak z daleka. Mur solidny i liczni wartownicy na murach świadczyły niezbicie, że nie należy lekceważyć lorda Svrasa.
Stojący przed bramą strażnicy odsyłali wszystkich przyszłych uczestników wyprawy, przybyłych przed wyznaczonym terminem, do karczmy w pobliskiej wiosce. Mieli tam zapewniony nocleg i posiłek na koszt lorda. Jak poinformował jednak przybyłych karczmarz o imieniu Hugo, trunki nie były wliczone w lordowską hojność.
W dniu wyznaczonym w ogłoszeniu mieli się stawić przed obliczem tutejszego możnowładcy.

Osada do której ich skierowano była mała, położona w dolinie, na lekkim stoku, między wzgórzami w sposób tak sprytny, że nie można było jej zauważyć z traktu prowadzącego do zamku. Może okolica naprawdę była bezpieczna, bo nie było tu palisady ani jakichkolwiek zabezpieczeń przed potencjalnym napadem. Było za to niezwykle malowniczo. Właśnie rozwijała się wiosna. Małe drewniane domki wychylały się z zieleni, a ich lekko pochyłe ściany nabierały w niej jakiegoś bajkowego sensu. Okienka domków były pootwierane, a na płotach wietrzyły się kolorowe pierzyny i poduszki. Przy kilku domkach dobudowane były ganeczki, a także kryte gontem szopy i drewutnie.
Dobry obserwator mógł dostrzec że miejsce to powoli podnosiło się z długoletniego zaniedbania. Pola, które o tej porze roku powinny już wzrastać nowym plonem, były dopiero przygotowywane pod zasiew. Na dachach widać było wyraźnie jaśniejsze miejsca, najwyraźniej niedawno uzupełnione i naprawione i wreszcie wspomnianą już drogę, która w deszczowe dni zamieniała się pewnie w trudną do przebycia, grząską breję. Przy samej wiosce była już w miarę wyrównana i wysypana wydobytymi z pobliskich strumieni otoczakami.

Gospoda okazała się niezbyt okazałym, jednopiętrowym budynkiem, nad wejściem do którego ktoś zawiesił na haku obtłuczony kufel. Jej gospodarzowi, niewysokiemu mężczyźnie, o kształtach dążących do figury idealnej, usta wprost się nie zamykały:
- Witamy, witamy, szlachetnych gości – kłaniał się w progu zachęcając do wejścia i niezbicie dowodząc, że przewidujący lord wyznaczył mu zapłatę od liczby osób, które będzie gościł pod swym dachem. - Progi skromne, ale czym chata bogata tym tym na starość trąci. Dzięki hojności nowego lorda możemy częstować gości mięsem, nie tak dawniej bywało. Oj była bieda w okolicy zanim państwo nastali. Koczownicy zabierali wszystko co się wyhodowało, aż się człowiekowi odechciewało pracować. Teraz zmiany. Wielkie zmiany!

***

Do zamku zaproszono ich na godzinę przed zachodem słońca. Jego ciemna sylwetka odbijała się na tle nieba i gór. Wprowadzeni zostali do dużej sali rozświetlonej blaskiem pochodni. Po za odzianymi w szare płaszcze strażnikami nie było w nim widać wielu mieszkańców.
Na niewielkim podwyższeniu na końcu sali, na dwóch złoconych krzesłach zasiadali mężczyzna i kobieta.
Zwiewna czarna szata, opinająca wiotką, prawie eteryczną sylwetkę i długie czarne włosy lady powiewały lekko, jakby muskane wiatrem, choć w sali nie dało się wyczuć nawet najlżejszego powiewu. Jasnoszare, niezwykle świetliste oczy, uważnie lustrowały przybyłych nie opuszczając żadnego szczegółu.
Lord Savras nawet siedząc wyglądał na wysokiego, solidnie zbudowanego człowieka, który zdecydowanie nie dorastał siedząc gnuśnie na lordowskim stołku. Jego surowe, przenikliwe spojrzenie przyciągało uwagę i żądało posłuchu. Także strój i sposób w jaki jego dłoń spoczywała na rękojeści leżącego na kolanach miecza, świadczyły dobitnie, że mają przed sobą wyszkolonego żołnierza.
Siedząca obok niego kobieta nachyliła się do jego ucha, szepcząc niezbyt cicho.
- Te ochłapy, co właśnie przyszły, to nasi poszukiwacze przygód?
- Tak cóż... - Usta mężczyzny rozciągnęły się w wilczym uśmiechu ukazując idealnie białe zęby - Może należało zamieścić nasze ogłoszenie także w bardziej odległych miejscach, a może po prostu opowieści o bohaterach to mity, a oni sami stanowią wymarły gatunek.
Przybyszy zatrzymały dwa metry przed podestem opuszczone przed ich twarzami halabardy strażników.
- Chcecie więc wyruszyć na wyprawę - Lord Savras także zlustrował ich uważnie - Znacie zasady. Wszystkie bogactwa naturalne, które odkryjecie na moich ziemiach są moją własnością. To co zdobędziecie na pokonanych w czasie wędrówki wrogach należy do was. Ci, którzy przeżyją i powrócą z informacjami otrzymają nagrodę.
- Dodatkowo otrzymacie podstawowe wyposażenie, jakiego będziecie potrzebować
- kobieta odezwała się tym razem głośno, dźwięcznym, pewnym siebie głosem. - Jego listę przekażcie sierżantowi przy wyjściu. Jak sądzę, chcecie wyruszyć jak najszybciej - jej mina świadczyła o tym, że ona zdecydowanie tego chciała. - Otrzymacie także ogólną mapę okolic, wraz z zaznaczeniem miejsca, w którym powinny być kopalnie. Odnalezienie ich także jest celem.
- Macie jeszcze jakieś pytania?
- Zapytał lord przesuwając lekko dłonią po pochwie miecza.
 
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172