Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2019, 11:49   #71
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Wykorzysta nas, zobaczycie.Sathara zmarszczyła brwi. — Ale niech będzie. Pomóc na pewno chce, a ja nie chcę spędzić nocy na cmentarzu — odparła cicho po chwili, chowając broń. — Cyrografów mi się zachciało... A niech mnie już ten los niesie gdzie chce.
 

Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 17-11-2019 o 18:42.
Rozyczka jest offline  
Stary 17-11-2019, 18:35   #72
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Gert patrzał w kierunku w którym odeszła tłuszcz ludzka, ale szybko skupił się na szlachcicu... nie przepadał za ich rodzajem, ale dobrze i stabilnie płacili. Wiadomo, nie da rady wyżyć bez grosza... tym bardziej, że gadał on niezrozumiałe rzeczy o miejscu w którym byli... i bardzo mu to było nie w smak.

Łowczy ukłonił się lekko der Giftshtov'owi podobnie jak on kładąc dłoń na sercu.
- Dziękujemy dobry Panie za gościnę. - powiedział starając się ocenić człowieka. Człowieka, tak? Tak, raczej człowieka... Nigdy nie można było być pewnym przy szlachcie. Kontakt wzrokowy był jednak krótki, by biedy nie napytać. Słowa "interesujący ludzie" i "mamy wiele wspólnego" jakoś niebezpiecznie mu brzmiały...

Schował miecz do pochwy, choć nadal był czujny. Gdzie na łaskę Sokara oni byli w tym momencie? Nie wiedział i nie miał zamiaru gdybać. Najdziwniejsze, że nigdzie nie było banshee... sam ten fakt go niepokoił, ale będzie musiał się rozmówić w ciszy i na uboczu z towarzyszami... i towarzyszką. Pytanie tylko narastało... czy będzie okazja?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 18-11-2019, 22:48   #73
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Drzwi karocy zatrzasnęły z głośnym trzaskiem, przypominającym odgłos opadającego wieka trumny. Wewnątrz powozu, bynajmniej nie trumny, oświetlone było miłym i ciepłym światłem małej lampki, zawieszonej na bocznej ścianie. Mimo to pasażerowie odczuwali przejmujący do szpiku kości chłód. Być może nadal trzymała ich w swoim żelaznym uścisku cmentarna zimnica. Być może jednak źródło mroźnej atmosfery było zupełnie inne. Dość jednak powiedzieć, że fakt ten tylko wzmocnił czujność i nieufność członków Bród Mocy i Sathary, której los wyznaczył miejsce tuż obok lorda Giftshtova.

Garbaty Igor strzelił z bata i cztery kare, jako noc rumaki ruszyły z kopyta. Trzask bata zlał się w jedno z odgłosem odległego grzmotu. Lord zaiste musiał być niezgorszym meteopatą, gdyż już kilka chwil temu przewidział załamanie pogody.

Krople rzęsistego deszczu dudnił gromko w dach karocy. Ich szalony rytm przywodził na myśl odgłosy wojennych bębnów, zachęcających rycerzy do boju. Wraz z terkotaniem kół powozu i tętentem końskich kopyt, stanowił on iście diabelską katatonię dźwięków.
Nic zatem dziwnego, że wewnątrz karocy panowało absolutne milczenie. Wszyscy pogrążyli się w zadumie nad tym, co ich spotkało i gdzie też okrutny los lub złośliwi bogowie ich rzucili.
Obserwacja spływających wartkimi strumieniami strug deszczu po szyboie była w tym momencie jedyną rozrywką.

Droga, którą pędziła czarna, niczym noc karoca ze lśniącym na drzwiach herbem Hrynitz, wiła się pośród wzgórz, jako wąż oślizgły. Konie parskały i rżały doniośle, gdy garbaty woźnica, co i rusz poganiał je długim batem. Na szczęście resory pojazdu utrzymane były w należytej formie, więc wyboistość drogi nie dawała się aż tak bardzo pasażerom we znaki. Na ostrych zakrętach jednak wszyscy kolebali się to w lewo, to w prawo, zderzając się ze sobą i uderzając boleśnie o ściany.

Podróż nie potrwała na szczęście długo. Po niecałym kwadransie powóz zaczął się wspinać po krętej serpentynie na wysoką biała skałę.
Gdyby nie szalejąca za oknem nawałnica, to bohaterowie ujrzeliby uwijających się w strugach deszczu strażników, którzy podnosili żelazną kratę w bramie.

Końskie podkowy zagrały dźwięcznie na kamiennym dziedzińcu i już po chwili służba lorda otworzyła drzwi powozu. Posługacze nie zważając na ulewę i nie czekając na żadne polecenia, zaczęli odpinać bagaże bohaterów z luków i wnosić je do budynku tuż obok.
Dwóch rosłych mężczyzn o dość karykaturalnych i odrażających obliczach chwyciło blond niewiastę za nogi i ręce i czym prędzej także wnieśli do środka.
Na koniec stary major przyniósł siedem dziwacznych kiji obleczonych w skórę. Książę Giftshtov chwycił jeden z nich i sprawnym ruchem rozłożył. Sekundę później nad jego głową w iście magiczny sposób pojawiła się obszerna czasza chroniąca go przed deszcze.
Każdy z bohaterów otrzymał po jednym takim kiju, ale nienauczeni ich obsługi woleli szybkim truchtem podbiec do drzwi niż szamotać się z dziwacznym urządzeniem w strugach wody lejącej się z nieba.


***
Zamek lorda Giftshtov prezentował się doprawdy wspaniale. Nie była to byle twierdza zbudowana z byle jak ociosanych głazów, ale prawdziwy pałac, godny potężnego króla. Już sam hol sprawiał, że można było dostać oczopląsu od ilości zdobień, złoceń, obrazów i wzorzystych kobierców.
W każdym rogu i w wielu miejscach na ścianach umieszczono pochodnie i fikuśne lampy dające ogrom światła i ciepła jednocześnie.
Bohaterowie poczuli, jak w jednej chwili dręczący ich chłód ustępuje z członków. Ustawiona w rządzie służba w czarnych liberiach czekała na polecenia księcia.
- Pożivam - rzekł donośnym głosem książę wskazując prawą dłonią schody prowadzące na górę. - Służba wskaże wam wasze pokoje. Odświeżcie się. Zdejmijcie wasz przybrudzony w drodze przyodziewek. W szafach znajdziecie czyste szaty. Gdy usłyszycie kruka, zapraszam do sali jadalnej. Przy wieczerzy i zacnym winie rozmówimy się należycie. Czujcie się jak u siebie. Pożivam.

Widząc zatroskane miny bohaterów, lord Giftshtov uniósł dłoń w uspokajającym geście i rzekł:
- O dziewkę się nie martwcie. Jest w dobrych rękach. Mirko i Dragan zrobią wszystko, żeby przywrócić ją do zdrowia. To najlepsi konsyliarze na wyspie. Lepszych nie znajdziecie. Gwarantuję wam.


***
Sala jadalna znajdowała się na trzecim piętrze okazałego i rozległego zamku. Lord Giftshtov siedział już przy stole zastawionym jadłem i napitkiem w ilości, którą nasyciłaby się mała armia. Na środku leżał tłusty, pieczony prosiak ze złotym jabłkiem w pysku. Tuż obok niego dwie gęsi z prawdziwymi skrzydłami w charakterze ozdoby. Oprócz tego półmiski z kiełbasami wszelakimi, michy pełne bigosu i trzy wazy pełne wrzącej niemal, aromatycznej zupy.
- Siadajcie mili goście. Pożivam. Od razu zacznę od dobrych wieści. Stan waszej przyjaciółki poprawił się. Dzięki podanym ziołom drgawki ustąpiły, a i oddech się uspokoił. Niewiasta żyje i ma się dobrze. Niestety tomności zmysłów jeno nie odzyskała. Jednak szanowne doktory zapewniają, że i to rychło nastąpi.
- Jedzmy zatem i opowiadajcie któż wy i skąd przybywacie. Niezmiernie jestem tego ciekaw.
Brody Mocy i Sathara sycili swe oczy zarówno bogactwem stołu, jak i wystroju sali. Ściany ozdobione były barwnymi kobiercami, które przedstawiały różne sceny rodzajowe, jak polowanie, żniwa, czy też jakoś obrzęd przy ogromnym ognisku. Największy z nich ukazywał bitwę trzech armii. Krew, odcięte kończyny, jak i ruchy rycerzy, czy koni oddane zostały niezwykle realistycznie.
Uwagę zwracały też złote kandelabry i wypolerowane na błysk trzy pełne zbroje ustawione pod oknami.
To wszystko niewątpliwie budziło zachwyt i zainteresowanie, ale nie mogło się równać z emocjami jakie wywołało to, co znajdowało się na wielkimi kominkiem. I nie chodziło wcale o sięgający sufitu portret przodka księcia. Rzecz, która wzbudziła największe emocje bohaterów była o wiele bardziej prozaiczna i pospolita.
Na ścianie po lewej stronie kominka wisiały dwie oprawione w brązowe ramy mapy. Niestety ani nazwy, ani kształty jakie się na nich znajdowały nie mówiły nic nikomu z nich.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 18-11-2019 o 23:48.
PeeWee jest offline  
Stary 21-11-2019, 14:01   #74
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wszyscy zawsze powtarzali, że lepiej jechać, niż iść - szczególnie podczas deszczu. A gdy na dodatek owo "jechać" oznaczało równocześnie dach nad głową, to o ewentualnych minusach zbyt szybkiej jazdy można było zapomnieć. A gdyby nawet ktoś się nabawił siniaków, to był to prawdziwy drobiazg.

Siedziba księcia Niclasa była... okazała. Nawet bardzo okazała, a jej wygląd sugerował, że książę Niclas ma górę złota, co (zapewne) oznaczało, że albo on, albo jego przodkowie byli prawdziwymi sukinsynami. Nikt o dobrym serduszku nie mógł się dorobić (a potem obronić) takiej fortuny.
Na dodatek Gharth miał nieodparte wrażenie, że nieprzytomna dziewczyna, bez względu na to, kim była, nie była mu obca. Znał ją albo osobiście, albo z opowiadań... i nie raczył się tą wiedzą podzielić.
Nie musiał, oczywiście, ale było to co najmniej zastanawiające.

Gościnności księcia trudno było coś zarzucić. Pokój, do którego zaprowadzono Ghartha, był lepiej urządzony niż wszystkie pokoje, w jakich zaklinacz miał do tej pory przyjemność przebywać - nawet w najbardziej renomowanych karczmach. Czarny kaftan ze złotymi zdobieniami, którym Gharth zastąpił nadwyrężoną zębem czasu i trudami podróży kurtkę, też był dobrej jakości, a to, co znalazło się na stole zaspokoiłoby głód największego nawet żarłoka i najbardziej wybredne podniebienie.
Ale myśl o nieprzytomnej dziewczynie nie opuszczała Ghartha, dlatego też gdy zaspokoił pierwszy głód zwrócił się do gospodarza.

- Wasza wysokość, czy możliwe jest, bym mógł zobaczyć się z naszą towarzyszką? - spytał. - Jest w dobrych rękach, ale dobrze by było, gdyby po otwarciu oczu zobaczyła znajomą twarz.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-11-2019, 14:05   #75
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Młody paladyn obmył się. Odłożył broń z namaszczeniem. Wielkie miecze nie były czymś, co pasowało do wystroju, lub co można by niepostrzeżenie zabrać na obiad.
Podziękował słudze o aparycji upośledzonego półorka. Podziękował mu w Orkish, choć chyba nie został zrozumiany.

Otworzył okno na moment. Deszcz smagał jego brodę gdy wychylał się przez nie. Chciał dojrzeć księżyc na niebie. Słyszał o podróżnikach przez Plany, ale jako małe dziecko. Nie myślał, że to w ogóle możliwe. Tymczasem ostatnie zdarzenia i zapach słonej wody niesiony wiatrem sugerowały, że są daleko od znanego mu świata. Teraz w ciszy modlił się, żeby dojrzeć srebrzysta tarczę Selune. Nie chciał trafić do świata, w którym jego Pani nie ma mocy. Czy dlatego nakładanie rąk nie pomogło Fae?

Odegnał myśli i zamknął okno. Podszedł do misy w której woda była już dużo chłodniejsza, a jednak nadal cieplejsza niż deszcz wdzierający się przed chwilą do zamku. Obmył się drugi raz znacząco przebijając średnią tygodniową. Następnie ruszył przejrzeć przygotowaną garderobę.

Nie spodziewał się, że kaftany będą w jego rozmiarze. A jednak przeżył miłe zaskoczenie. Założył czarną szatę. Przepasał się szerokim, zdobionym pasem. Aż w końcu stanął przed dwoma mieczami zastanawiając się nad wyborem broni na spotkanie. Żaden z nich nie był na tyle krótki, żeby można było usiąść bez odpasania pochwy.

Podszedł do swojego plecaka i zaczął czegoś szukać. W końcu wygrzebał. Zdobiony sztylet z rękojeścią z masy perłowej. W pochwie przeszywanej złotą nicią. Pamiątka po bitwie pod Bahne.

Bahne było wioską na pograniczu. Do najbliższej dużej miejscowości było ponad dwadzieścia mil, toteż ciężko było o dobrą nazwę dla bitwy. Oddział Halvara zaatakował tam linię zaopatrzenia wrogiej armii. W walce wtedy jeszcze ledwie kapitan pokonał majora Kilinswortha. Zaopatrzenie nigdy nie dotarło do celu. Główna armia nie otrzymała wsparcia. W efekcie wygrali jedną z trzech decydujących bitew. A to doprowadziło do zakończenia wojny.

Halvar dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa. A w zamian zatrzymał sobie jedynie sztylet majora Kilinswortha. Teraz przytroczył pamiątkową broń do zdobionego pasa. Obejrzał siebie w czarnym kaftanie, wsunął kciuki za szeroki pas i uśmiechnął się do siebie.

Definitywnie był gotów coś zjeść.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 22-11-2019, 23:16   #76
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Droga do zamku mogła być lżejsza, szczególnie kiedy "Igor" zaczął ponaglać konie. Malcolm jednak przez całą drogę przyglądał się księciu i nieprzytomnej dziewczynie, starając się rozgryźć ich naturę. Coś mu w nich nie pasowało.
Sam zamek księcia był dość okazały, widział lepsze co prawda. Zaproszenie na posiłek było pokusą nie do odparcia. Jedzenie karczemne nie jest złe, ale kubki smakowe Tormity krzyczały radośnie z myślą o szlacheckiej uczcie. Nie zostało nic jak tylko się przygotować.

***

Jak tylko wszedł do pokoju wyprosił parobka. Nie potrzebował i nie chciał niczyjej pomocy przy doprowadzeniu się do porządku. Mężczyzna umył się, uważając na blizny, uczesał starannie włosy. Przyjrzał się kaftanom, z których mógł wybrać i zdecydował się na biało-karmazynowy. Przyjrzał się sobie jeszcze raz w lustrze i spokojnie opuścił pokój.
Zamiast męczyć służby lub... czymkolwiek były te wypaczone stwory, postanowił sięgnąć po jedyne źródło, któremu ufał. Idąc spokojnie korytarzem rozglądał się za książkami, miał nadzieję natrafić na jakąś napisaną w Wspólnym, zamiast lokalnym dialektem. Szczerze wątpił, aby któryś z pozostałych znanych przez niego języków by mu pomógł.

Gdy tylko usłyszał krakanie kruka, ciekawe czy to chowaniec, ruszył w stronę sali jadalnej. Gdy tam dotarł ochoczo usiadł jak najbliżej księcia, skłaniając się możnowładcy. Musiał ze sobą walczyć, aby nie rzucić się na zawartość stołu. Wysłuchał informacji o dziewczynie, temat na później, ale dobrze, że jeszcze żyje.
- Lordzie, jak mówiłem. Jestem Malcolm Ironglove, razem z moimi towarzyszami stanowimy młodą grupę awanturniczą. - nie mogąc się powstrzymać sięgnął chociaż po jedną kiełbasę - Sprawa jest dość... skomplikowana. Zostaliśmy wynajęci, aby przegnać Banshee z cmentarza. Naszą bitwę jednak przerwało pojawienie się nieprzytomnej dziewczyny i jej towarzyszki. - tu wskazał na Satharę - A dokładniej ich pojawienie się spowodowało nasze przeniesienie. Wywodzimy się z niewielkiego miasteczka niedaleko Wrót Baldura... na Torilu, Pierwszym. - było to sporo informacji, ale na pewno zaciekawi to ich rozmówcę bardziej.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 23-11-2019, 12:00   #77
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Sathara czuła się nieswojo koło Niclasa. Dziewczyna z niższego stanu, która przespała pewnie więcej nocy pod gołym niebem niźli w posłaniu obok księcia. Gdyby ktoś jej to powiedział tydzień temu, zapewne by go wyśmiała. Pogrążona w zadumie na ten temat nie zauważyła nawet kiedy się rozpadało. Zresztą, nie przeszkadzało jej to aż tak bardzo. Nawet kiedy musieli wyjść z karocy na tę ulewę, zagryzła zęby i doszła do wyjścia na tyle elegancko na ile stać było jej osobę.

Gorzej sprawa miała się w samym zamku. Potrzebowała dłuższej chwili aby ogarnąć umysłem luksusy dookoła, a później kolejnej chwili aby rozejrzeć się po jej komnacie. Owszem, kąpiel czy przebranie się nie sprawiły jej aż takiego problemu, chociaż nie mając kompletnie oka do mody, kolorów czy krojów musiała liczyć na to, że jej towarzysz nie zrobi z niej błazna.

Po wstępnym ogarnięciu się zaczęła z ciekawości przechadzać się po posiadłości, tym razem samotnie. Nie lubiła może prawa jakiego symbolizowała arystokracja, jednak widok przeróżnych ozdóbek dookoła budził pewien błysk w jej oku. Błysk, który szybko zgasł, gdy w końcu przyjrzała się mapom.
Gdzie jesteśmy? Irmo, jeżeli przeniosłaś mnie do jakiegoś innego świata, pożałujesz naszej umowy w dniu, w którym cię dopadnę! — rzuciła wściekle pod nosem, czytając obce jej nazwy. — Diabeł cię wtedy nie wybroni.
 
Rozyczka jest offline  
Stary 24-11-2019, 10:34   #78
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Gert z radością przyjął pomoc posługacza. Kiedy się odświeżał ciągnął go za język w sprawach wszelakich. Nie miał nawet problemu z wyborem odzienia. Nie był ani dobry, ani zły, więc dwa kolor odpadły i został karmazyn. Kolor który uważał za odcień swego patrona i krew przelanych wrogów. Nawet czarne zdobienia pasowały! W końcu nie ważna była droga i środki. Liczyło się tylko osiągnięcie celu... nawet jeśli miało się wyrządzić zło. Sokar pozna swego. Co więcej, już mu wybaczył...

Z pomocą sługi lorda przechadzał się po zamku. Łowczy wiedział, że nie miał luksusu czasu. Kruk mógł zapiać w każdej chwili, ale to nie znaczyło, że będzie siedział na dupsku. Potrzebował informacji... i właśnie dlatego nie miał zamiaru asystować w leczeniu dziewuszki. Konował konowałem, ale będą zajęci pracą i niewiele się by z nich wyciągnęło. Bardziej interesował go majordomo, zarządca, podczaszy, mistrz kuchni... plus zastępy ponętnych dziewuszek...

W pewnym momencie jego świętej misji wywiadowczej, bo jak inaczej nazawać orientację w obcym otoczeniu, przerwał mu głos ciemnej ptaszyny. Przeprosił więc i z pomocą posługacza ruszył nam miejsce, gdzie od razu zwrócił uwagę na mapy. Nie znał tych terenów... ani trochę! Chwilę sekund zapamiętywania i z pogodnym uśmiechem podszedł do stołu by ukłonić się gospodarzowi tak jak wcześniej.

Nie był mistrzem etykiety... tej wyższych stron, ale były pewne uniwersalnie przyjęte normy, więc czół się bezpiecznie. Jak nie siadać i nie jeść nim gospodarz tego nie zrobi i podobne. Zresztą, kiedy jesteś w Sigil rób jak to robią w Sigil!

Póki co zamierzał milczeć i obserwować. Miał pytania? Miał. Tylko nie znał terenu. O ile szlachta była dobrym pracodawcą to dość niebezpiecznym do tego. Czasami lepiej pozwolić upłynąć trochę czasowi nim podejdzie się do tematu. Niech towarzysze się wypowiadają. Gert? Zobaczy co odpowie Lord i dopiero zadecyduje.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 24-11-2019 o 13:48. Powód: ort
Dhratlach jest offline  
Stary 26-11-2019, 20:03   #79
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację

Drzwi do sali jadalnej otworzył wysoki i wyjątkowo szczupły lokaj. W istnym blasku chwały do środka weszli członkowie Bród Mocy. Brakowało tylko jeszcze fanfar, które tak często odzywają się w podobnych momentach.
Zamiast tego przywitał ich tylko szeroki i niezwykle życzliwy uśmiech lorda Giftshtova. Feudał niezwykle był zadowolony, że goście zechcieli skorzystać z garderoby, którą im zaoferował.
Książę odziany w kobaltowy żupan przyozdobiony w fantazyjny haft wykonany ze splotu złotych i srebrnych nici oraz licznych pereł i połyskujących w blasku naftowych lamp, diamentów
Kaftan lorda Niclasa sam w sobie wart był zapewne kilka niedużych wiosek.
Książę wzniósł dłonie ku górze w powitalnym geście.
- Pożivam - rzekł i wskazując dłonią długi stół, dodał - Siadajmy i jedzmy.

Wiadomo nie od dziś, że jadło i napitek dobrze robią towarzyskiej konwersacji. Początkowo nikt jednak nie odpowiedział na pytania księcia. Zbyt wiele pysznego i aromatyczne jadła leżało na stole, aby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógł się temu oprzeć. Tym bardziej, że bohaterowie nie jedli porządnie od dobrych kilku dni. A sama magiczna podróż, jaką niewątpliwie odbyli, także wzmogła ich apetyt.

Lord Niclas z uśmiechem nie schodzącym z twarzy, obserwował swoich gości. Sporadycznie sięgał po kryształowy kielich w złotej oprawie, aby napić się czerwonego wina, pachnącego latem, beztroską i pierwszą miłością.
Gdy pierwszy głód został zaspokojony, czuły i troskliwy, jak zawsze o los bezbronnych i niewinnych, Gharth, odezwał się w te oto słowa:
- Wasza wysokość, czy możliwe jest, bym mógł zobaczyć się z naszą towarzyszką? Wiem, że jest w dobrych rękach, ale dobrze by było, gdyby po otwarciu oczu zobaczyła znajomą twarz.
Lord przytaknął ze zrozumieniem i rzekł:
- Nie widzę żadnych przeszkód, drogi panie. Ona, tak samo jak wy jesteście moim gośćmi i macie wszelkie prawa gościom należne. Z tego, co mi jednak wiadomo, nie ma co liczyć, aby w najbliższych godzinach odzyskała świadomość. Moi konsyliarze uważają nawet, że może to nie nastąpić, nawet przez kilka dni. Zapewniają mnie jednak, że nie ma powodów do zmartwień. Wasza towarzyszka jest wycieńczona i niewątpliwie histeria i afryt wstrząsnęły jej ciałem i zmysłami. Musimy jej dać czas, aby odzyskała siły i jasność umysłu.

Odpowiedź została przyjęta milczeniem. Książę zdawał się być szczery w swoich zapewnieniach, ale każdy z jego gości nie mógł wyzbyć się przekonania, że za pięknymi słówkami kryje się coś wielce podejrzanego.

Niezręczną ciszę przerwał Malcolm. W krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił kim są jego kompani oraz dzikuska i jej blond przyjaciółka.
- Przyjacielu - zaczął konfidencjonalnie lord Niclas - nazwy, które wymieniłeś niewiele mi mówią. Nie dziwi mnie to jednak, aż tak bardzo, jak można by było przypuszczać.Taki już urok naszej przeświętej krainy. Gusta Magla, to za jej sprawą zapewne się znaleźliście. O ile rzecz jasna, nie mylisz się do istoty zjawiska, które was dotknęło. Jeżeli prawdziwie, to Ona odpowiada za wasze pojawienie się, to nie pozostaje nic innego, jak jeno uszanować i przyjąć jej wolę. Volja tvoja bit mosi. Zauvijek.

Zakończył książę i wykonał kilka tajemniczych gestów dłonią, które były prawdopodobnie rodzajem modlitwy.

- W tym, co was spotkało także nie ma nic dziwnego. Mówię oczywiście o próbie linczu na waszej przyjaciółce. Tutejsza ludność przesądna i niebywale zabobonna. Najmądrzejsi mędrcy nie potrafią dociec pochodzenia wielu z nich. Mnogość i różnorodność guseł, jakim hołdują potrafi przyprawić o prawdziwy zawrót głowy. O ile się nie mylę, to dzisiaj wedle tutejszych wierzeń przypada, Sumrak Vuk. W tłumaczeniu tyle co Noc Wilka. Chyba tak się powinno to tłumaczyć. Mędrcy różnymi sposobami próbują zwalczyć ten zabobon, ale jest on zbyt silnie zakorzeniony w umysłach pospolitego chłopstwa. Zwyczaj wymaga ponoć odnalezienia Mary i zabiciu jest w obrzędowy sposób o określonej godzinie. Jak wierzą chłopi ma to zapewnić trwałość i pomyślność dla świata. Nie pytajcie mnie jednak o szczegóły, gdyż znawcą folkloru, w żadnym razie nie jestem.

Lord sięgnął po kryształowy puchar i zwilżył usta winem, pachnącym latem, beztroską i pierwszą miłością.
- Pomówmy jednak o czymś przyjemniejszym. Skoro mienicie się awanturnikami, to przygód zapewne wiele za wami. Opowiadajcie zatem. Z rozkoszą posłucham o bohaterskich czynach ludzi honoru. Takim wszak być musicie, skoro żeście bez wahania powstrzymali chłopstwo przed Mara Zrtva.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 26-11-2019 o 21:04.
PeeWee jest offline  
Stary 26-11-2019, 21:43   #80
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Malcolm przyjął z nie lada zdziwieniem. Szczególnie zaskoczyła go... "codzienność" tego co im się przytrafiło.
- Jedno z waszych bóstw, od tak porywa śmiertelników i osadza ich w tej krainie jak w więęęę... - twarz Malcolma momentalnie zbladła, kiedy jego słowa otworzyły jakiś tajemny, mroczny pokój. Zasłonił oczy jedną ręką i wydał z siebie zrezygnowane westchnięcie. Sięgnął po swój pucharek i nalał sobie wina, po czym wypił je jednym haustem - Wybacz Lordzie, ale ta wiedza nie wzbudza radości... - spojrzał na dostojnika - Tak... może pomówmy o czymś przyjemniejszym. Nie jestem jednak typem opowiadacza. - spojrzał na swoich towarzyszy - Gert, zaciągnąłeś dużo kobiet do łóżka, czyni cie to albo świetnym kłamcą, albo świetnym gawędziarzem. Uraczysz naszego gospodarza opowieścią o naszych chwalebnych czynach?
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172