Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-08-2021, 23:39   #31
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Meliel nie brał udziału w walce. Nie dorzucił się zatem do sumy zbieranej na pokrycie szkód, ale pomógł nieco posprzątać salę. Karczemne awantury wolał po prostu oglądać. Nie inaczej było tym razem. Kallel zdecydowanie potrafił być przerażający i półelf postanowił zanotować w głowie, żeby nigdy go nie prowokować. Nawet Łobuz wydawał się lekko przestraszony i uważnie wpatrywał się w większego kota, chociaż równie dobrze mogła to być fascynacja.

Po podniesieniu jednego z przewróconych stołów, wrócił do swojego by cieszyć się resztą wieczoru i porządnym posiłkiem w o wiele cichszej gospodzie. Jedząc, przyglądał się sprzątającym i zauważył, że Snikit nadal nie wrócił na salę. Było to zastanawiające, bo wszystko się już uspokoiło i goblin nie miał przed czym się chować. Miał już zapytać Delmę, czy nie pomóc im pozbyć się z kuchni szkodnika, kiedy Bort nagle zaczął się krztusić, posiniał, a moment później leżał już na podłodze, targany drgawkami.

Mel szybkim gestem przywołał Łobuza i pognał na zaplecze. Pomieszczenie było do bólu zwyczajne. Składzik wypełniony kuchennymi szpargałami i innymi typowymi dla takiego miejsca rzeczami. Drzwi po drugiej stronie były uchylone. Tropiciel zbliżył się do nich i wyjrzał na podwórze za gospodą. Nie widział w pobliżu goblina, ale kot wyraźniej coś zwietrzył.

-Zostań. Pilnuj/- nakazał zwierzakowi i szybko wrócił do głównej sali. Nie chciał, żeby szeryf potraktował jego zniknięcie, jako ucieczkę. Spojrzał na towarzyszy i już wiedział, że krasnolud nie przeżył. Poczuł w sercu ból. Nie byli może przyjaciółmi, ale tropiciel szanował Borta i darzył go szczerą sympatią. Ciężko było uwierzyć, że jego życie skończyło się tak nagle. Mel obiecał sobie, że dowie się dlaczego tak się stało. Możliwe, że gnom miał coś z tym wspólnego, trzeba było działać więc szybko.

-Snikit był w kuchni w czasie bójki. Wyszedł tyłem. - krótko poinformował Kallela, z którym niemal zderzył się w drzwiach. Sam rozejrzał się za inną znajomą twarzą. Miał małe szanse wytropić goblina w mieście, ale Marduk powinien doskonale znać kryjówkę swojego kumpla.
Mel szuka wśród ludzi Marduka. Natychmiast do niego podchodzi , jeśli go zobaczy i pyta "Gdzie zwykle chowa się twój kompan?"



 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 02-09-2021 o 22:46.
shewa92 jest offline  
Stary 25-08-2021, 10:35   #32
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Pomimo tego, że oddech Borta był już ledwo wyczuwalny, Dae próbowało utrzymać go przy życiu, tak samo zresztą jak Varel, który na szybko przygotował substancję mającą wzmocnić krasnoluda. Kapłanko podało mu zabarwiony na czerwono płyn, jednak jak się okazało, nie było to już potrzebne, gdyż ciało kupca nagle zwiotczało a głowa odchyliła się na bok. Zasłonięte mgłą oczy patrzyły gdzieś poza rzeczywistość, a z ust wypływała piana połączona z krwią i substancją elfa. Bort umarł i nic nie byliście już w stanie z tym zrobić. Dae sięgnęło pamięcią do wiedzy, jaką posiadało na temat tego typu rzeczy i było przekonane, że krasnoluda zabiła jakaś silna, szybko działająca trucizna, którą musiano podać mu w owsiance. Kapłanko nie było jednak w stanie stwierdzić, cóż to była za trucizna. Kallel w tym czasie powąchał miskę, z której jadł kupiec i oprócz wyraźnego zapachu owsianki z rzepy wyczuł tam jeszcze delikatny, roślinno-kwiatowy zapach, którego nie mógł do końca opisać. Oprócz tego wyczuł przy misce Rayę, która przyniosła posiłek oraz Delmę. Żadnych obcych zapachów.

Przechodząc na zaplecze, zauważył uchylone drzwi prowadzące na podwórze za gospodą, a jedynymi zapachami, które tu wyczuł, były te pozostawione przez właścicielkę karczmy i jej pracownice oraz Snikita. Wyczuł też ten delikatny, roślinno-kwiatowy zapach, ledwie wyczuwalny pośród swądu przypraw i ziół. Moment później pojawił się tu również Meliel ze swoim czworonogim przyjacielem, którzy potwierdzili przypuszczenia Kotołaka, że goblin wyszedł tylnymi drzwiami. Na podwórzu za gospodą go nie było, a Łobuz stracił jego trop, gdy tylko znalazł się przy ulicy z tyłu karczmy.

Tymczasem w głównej sali nad ciałem kupca zebrali się farmerzy, przyglądając się całej sytuacji. Pasegame przeszedł się między gośćmi gospody, zapamiętując twarze. Oprócz Snikita nikogo nie brakowało, tak mu się przynajmniej wydawało.
- Raya przygotowywała jego owsiankę. Tylko ona - odpowiedziała gnomowi Delma, wyraźnie poruszona śmiercią Borta. - Mogę was jednak zapewnić, że to dobra dziewczyna…
- To nie ja! - rzuciła rozedrgana służka. - Nie wiem, jak to się stało… Naprawdę, uwierzcie mi, nie zabiłabym Borta!
- Wiemy, dziecko. - Delma przytuliła ją. - Nikt cię o nic nie oskarża.

Przy ciele krasnoluda znalazł się nagle szeryf.
- Nazywam się Rolth Garley - powiedział, spoglądając po was. - Jestem tutejszym stróżem prawa. A zatem mamy truciciela w gospodzie. Jeden z naszych poleciał po konowała, ale nie będzie już potrzebny, z tego, co widzę.
Podrapał się po brodzie i raz jeszcze obrzucił was podejrzliwym spojrzeniem.
- Bort został zamordowany… - Zamyślił się na chwilę. - Bo widzicie… my tutaj nigdy nie mieliśmy wcześniej takiej sytuacji i nie wiem… jak się do tego za bardzo zabrać. Czy kupiec miał jakichś wrogów?
- Wrogów? - Glunda ocierała łzy rękawem tuniki. - Bort to była najwspanialsza osoba, jaką znam… znałam. Muchy by nie skrzywdził…
- Nie ma szans - dodał jeden z bliźniaków. - Bort był człowiekiem o złotym sercu.
- Najzłotszym - potwierdził drugi.

Wtem drzwi otworzyły się i do środka weszła Tamli. Widząc najpierw tłumek lokalnych podeszła bliżej, a potem na jej twarzy pojawił się grymas zaskoczenia, żalu i cierpienia, gdy ujrzała leżącego na podłodze Borta.
- Nie, nie, nie! Co tu się stało?! - Krzyknęła, dopadając do ciała i potrząsając nim. - Bort, obudź się. Obudź! - Klepała go po twarzy.
- Tamli, on nie żyje - powiedział łamiącym się głosem Ulf, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Kto?! - Warknęła półorczyca i poderwała się na równe nogi, obrzucając nienawistnym spojrzeniem zebranych wokół farmerów. - Który za tym stoi? Kto go zabił?!
Mężczyźni spojrzeli po sobie pytająco, a potem na Tamli, kręcąc głowami.
- Nie sądzę, by którykolwiek z nich miał na sumieniu coś więcej, niż rozbity kufel i połamane krzesło - powiedział szeryf, zapraszając was wszystkich na stronę, z dala od uszu rolników.

- Głupio o tym mówić, ale będę potrzebował waszej pomocy w rozwiązaniu tej sprawy - rzucił cicho. - Nie znam się na tropieniu morderców, zwłaszcza takich, co trują swoje ofiary. To spokojne miasteczko... jak już mówiłem, nigdy nie mieliśmy tu morderstwa. Początkowo przyszło mi do głowy, że to któreś z was otruło Borta…
- Co powiedziałeś, człowieczku?! - Tamli wyrwała do przodu, ale powstrzymał ją Ulf.
- Z tego, co wiem, to krasnolud był kupcem i interesy całkiem dobrze mu szły - wyjaśnił Rolth. - Przejęcie takiego biznesu byłoby lukratywne dla waszej bandy. Ale! Ciebie, półorczyco nie było w karczmie, a reszta chyba patrzyła sobie na ręce. Więc moim zdaniem jesteście poza kręgiem podejrzanych.
- Bort to była rodzina - wysyczała Glunda, patrząc na szeryfa morderczym wzrokiem.
- Rozumiem. I przepraszam, jeśli to dziwnie zabrzmiało. Od czegoś jednak musiałem zacząć. - Garley podszedł do jednego ze stołów przy którym leżał ciemny obrus, podniósł go i narzucił na ciało kupca. Potem zwrócił się do osłupiałych rolników. - Żaden z was stąd nie wychodzi, muszę zebrać zeznania. Będę na zapleczu, każdy z was wchodzi po kolei, najpierw pracownicy i właścicielka gospody.

Gdy szeryf przesłuchiwał świadków, w sali pojawił się stary, siwy mężczyzna o imieniu Dalvin Margaster, który okazał się być lokalnym znachorem. Przyjrzał się martwemu krasnoludowi, dotykając jego dłoni, sprawdzając wnętrze ust i zaglądając do uszu. Patrząc, jak pracuje, czuliście od niego wyczuwalną woń przetrawionego alkoholu. Margaster nie wyglądał wam poza tym na kogoś, kto zna się na czymś więcej, niż opatrywaniu lekkich ran.
- Taaak, to raczej na pewno trucizna - powiedział w końcu. - Nie wiem jaka, ale na pewno zabijająca w bardzo szybki sposób. Podana w jedzeniu, żeby szybciej się wchłaniała. - Podrapał się po głowie. - Nic więcej tu nie zdziałam. Znieście trupa… znaczy się, szanownego kupca do piwnicy, żeby poleżał w zimnie do czasu pogrzebu.

Bliźniacy zajęli się przetransportowaniem zwłok do piwnicy, którą Delma wskazała im w sklepie przylegającym do gospody, a Glunda, Tamli i Milo poszli z nimi, by opłakiwać przyjaciela. W tym czasie Meliel podszedł do stolika zajmowanego przez Marduka. Przysadzisty półork pokryty tatuażami sączył sobie piwo z kufla, jakby zupełnie nic się nie stało. Spojrzał spode łba na tropiciela, gdy ten pojawił się przy nim.
- Gdzie zwykle chowa się twój kompan? - zapytał Meliel.
- W twojej dupie - odparł ochrypłym głosem Marduk i beknął donośnie. - Wyjazd mi stąd, chyba że guza szukasz, chudzielcu. Powiedziałem wszystko szeryfowi. Ty mi nie wyglądasz na stróża prawa, więc nie muszę ci się spowiadać.

Niedługo potem Rolth wyszedł z zaplecza. Wyglądał jednocześnie na zmęczonego i znudzonego.
- Rolnicy nic nie wiedzą, ale Raya, jedna z pracownic Delmy powiedziała, że w czasie zadymy na zapleczu pojawił się ten mały rozrabiaka, Snikit. Goblin, znaczy się. I wiecie co? Nie ma go nigdzie w gospodzie. W kuchni zastałem otwarte drzwi prowadzące na podwórze. Może zbieg okoliczności, a może nie. - Kallel z Melielem wymienili spojrzenia. Tutejszy szeryf rzeczywiście nie był zbyt bystry. - Raya twierdzi, że już wtedy, w czasie burdy, owsianka była gotowa. Korzystając z zamieszania, mógł czegoś dodać i uciec. Przesłuchałem jego kompana, Marduka, ale półork twierdzi, że nie wie, gdzie jest goblin i że nie wierzy, żeby to on otruł Borta. Znam Snikita od lat, to typ co się własnego cienia boi. Zwykle jak Marduk wszczyna awantury, to robi wszystko, żeby powstrzymać towarzysza. Nie sądzę, by to on stał za tym otruciem, ale nie można tego wykluczyć. - Garley westchnął ciężko i spojrzał po was. - To będzie ciężka sprawa, czuję to w kościach. Jakie wy macie plany? Przyda mi się dodatkowa pomoc, bo chyba utknąłem w martwym punkcie. Jak mówiłem wcześniej, nigdy przedtem nie zajmowałem się sprawą morderstwa.
 
Mroku jest offline  
Stary 26-08-2021, 12:45   #33
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kiedy w końcu dotarło do niego, że nic nie mogą zrobić, a Bort nie żyje, Varel opuścił głowę i zgarbił się, wciąż klęcząc. Ręce położył na wciąż ciepłym ramieniu krasnoluda, jakby się o coś modlił. Po chwili podniósł się i położył dłoń na ramieniu undine.
- Zrobiliśmy co mogliśmy - powiedział, lekko ochrypłym głosem - Widocznie tak miało być – nie wiedział, jak inaczej pocieszyć Dae. Odwrócił się do pozostałych – twarz miał poszarzałą i przepełnioną smutkiem, przez co nagle wydawała się znacznie starsza, bardziej pasująca do jego wieku.
- Nie ruszajcie owsianki, ani miski czy łyżki – rzucił, nie siląc się na wyjaśnienia.

Elf nie włączał się w dyskusje, ze smutkiem wpatrując się w reakcje pracowników Borta. Musieli czuć się tak, jakby stracili ojca… dlatego tym bardziej oburzyły go początkowe podejrzenia szeryfa. Był jednak zbyt rozbity, by się wtrącić – udało mu się zebrać dopiero, gdy Rolth ogłosił przesłuchanie. Podszedł do szeryfa i odezwał się cicho.
- Dowiedz się, kto tak naprawdę rozpoczął tą burdę. Ona pozwoliła dodać trucizny do jedzenia

Lokalny konował nie zasługiwał zdaniem Varela nawet na to mało nobilitujące miano. Jego „ekspertyza” ograniczyła się do stwierdzenia dokładnie tego samego, co mógłby określić każdy bardziej rozgarnięty świadek wydarzeń. Elf nie skomentował tego, udając się za bliźniakami i pozostałymi członkami karawany do piwnicy – znał krasnoluda niewiele krócej niż oni i także chciał się pożegnać. Gdy byli już na dole, nie był jednak w stanie zbyt długo milczeć. Zbyt wiele myśli gnało jedna za drugą, zadając pytania zamiast skupiać się na żałobie. Kto? Kiedy? Dlaczego on? Dlaczego teraz? W jakim celu? Wziął kilka głębokich oddechów, by uspokoić się i sformułować kilka logicznych wniosków oraz potrzebnych, chociaż niewątpliwie trudnych, pytań.
- To się nie powinno zdarzyć - odezwał się w końcu głosem niewiele głośniejszym od szeptu - To nie był przypadek, ktoś to zaplanował. Trzeba znaleźć odpowiedzialnych za to… Tamli, wiem, że to najgorszy moment na takie pytania, ale czy Bort miał jakiś dziennik? Robił notatki? Tam mogą być jakieś informacje o sprawcy… - przymknął lekko oczy, oczekując wybuchu wściekłości półorczycy.
- Bort prowadził dzienniki odnośnie tego, co i komu sprzedaje, możesz przejrzeć jego rzeczy, jeśli to w czymś pomoże. - Musiał być zaskoczony, gdyż Tamli odpowiedziała zupełnie spokojnie, jakby nie do końca docierało do niej, o co Varel prosi. Uniosła w końcu wzrok i wbiła spojrzenie w alchemika. - Musicie odnaleźć tego, kto to zrobił, Varelu. My jesteśmy tylko prostymi współpracownikami kupca, nie znamy się na śledztwach. Ale wy… ty, Kallel, Dae i pozostali… wy możecie to zrobić. Nie możemy zostawić tej śmierci niewyjaśnionej. - Ostatnie słowa brzmiały bardziej jak rozkaz, niż stwierdzenie.
- Nie zostawimy, masz moje słowo. Zrobię co w mojej mocy - powiedział już pewniejszym głosem elf. Następnie, ośmielony postawą półorczycy, wypalił - Muszę sprawdzić ciało. Mogą tam być jakieś inne ślady, może miał przy sobie coś, co pomoże nam w śledztwie.
- Sprawdź, ale z szacunkiem dla Borta - powiedziała Tamli, przyglądając się Varelowi.

Alchemik zaczął od oczywistych miejsc, jak kieszenie spodni i kubraka. W tych pierwszych odnalazł pęk pięciu metalowych kluczy, które - jak szybko wyjaśniła półorczyca - służyły do otwarcia rzeczy w wozie kupca. W kieszeniach kubraka znalazł zwiniętą na cztery umowę z lokalnym młynarzem podpisaną przez obu zainteresowanych (o której wspominał przy kolacji) i sakiewkę pełną monet. Niczego więcej Bort przy sobie nie miał. Sakiewkę i zapisaną umowę oddał Tamli.
- To należy do was. Pójdziesz później ze mną przeszukać jego wóz? - zapytał, trzymając klucze.
- Jasne, możemy to zrobić nawet za chwilę, jeśli nie masz nic innego do roboty - odpowiedziała kobieta. - Glunda z pozostałymi zostaną z ciałem Borta.
- Im szybciej to zrobimy, tym lepiej - elf pokiwał głową.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 29-08-2021 o 09:17.
Sindarin jest offline  
Stary 29-08-2021, 19:15   #34
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Dae wsparło swe medyczne zabiegi ziołami Pasegame i eliksirem od Varela, podziękowawszy obu przyjaciołom za pomoc. Jednak jego wysiłki okazały się daremne. Bort zmarł. Do oczu wodnicza momentalnie napłynęły ciężkie łzy. Alchemik próbował je pocieszyć, ale nieskutecznie.
— Dlaczego? — zapytało przejęte bezsilnością i rozpaczą. — Dlaczego zawsze odchodzą?...
Potem zacisnęło drżące, niebieskie piąstki, opuściło głowę i zaczęło łkać. Nie umknęły mu jednak słowa elfa do pozostałych.
— Tak — zawtórowało markotnie towarzyszowi, pociągając jednocześnie nosem. — Będziemy musieli wnikliwie zbadać ostatni posiłek naszego dobroczyńcy. Trzeba ustalić dokładną przyczynę... zgonu...
Ledwo wypowiedziało ostatnie słowo, po czym ponownie się rozpłakało.


W momencie gdy obecni w sali zebrali się wokół ciała krasnoluda Delma wyjaśniła kto przygotował trefny posiłek. Kiedy zaś zdała sobie sprawę, jak zabrzmiały jej słowa, objęła kucharkę, zapewniając o tym, że nie miała w zamiarze poczynić wobec niej żadnych podejrzeń.
— Prawda — Dae przyznało rację Delmie, przy okazji kładąc na ramię Rayi dłoń w geście wsparcia. — Taka dobra dziewczyna nie mogłaby tego zrobić. Zresztą przypuszczam, że sprawa jest bardziej złożona. A winny mniej oczywisty...
Wtedy pojawił się szeryf.
— Dzień dobry, jam jest Dae.
Odpowiedziało na jego przedstawienie się kapłanko. Następnie uważnie wysłuchało jego wniosków i wymiany zdań z Glundą i bliźniakami. Temat dotyczył ewentualnych animozji wobec Borta.
— Trudno by ktokolwiek to wątpił, że był wspaniałym człowiekiem — przyznało lazurowookie. — Ale niektóre serca potrafią kryć niezwykle głęboko urazę, nawet w stosunku do tych najcnotliwszych.... Przeto mógł on mieć jakichś wrogów, których nie był pomny. A może był? W każdym razie zdaje się, że wam ta wiedza jest kompletnie obca.
Zamyśliło się na chwilkę. A wtedy do środka wparowała Tamli. Załamała się, widząc zwłoki przyjaciela, co i w Dae wywołało nową falę smutku i mimowolne drżenie połączone z silnym bólem w klatce piersiowej. Kiedy półorczyca rzuciła oskarżeniem w kierunku rolników, szeryf stanął w ich obronie.
— Prawda li to. Proszę, uspokój się droga Tamli — powiedziało łagodnie wodne dziecię. — Wszystkich nas dotknęła śmierć pana Borta, w pełni rozumiem Twój ból, ale to nie powód, by rzucać w gniewie bezpodstawne oskarżenia na niewinnych.
Potem razem z resztą ruszyło za szeryfem. Ten zaś po prośbie o pomoc w śledztwie nieroztropnie zasugerował, że w zabójstwie mógł maczać palce ktoś z członków karawany kupieckiej. Co ponownie wzburzyło Tamli.
— Spokojnie przyjaciółko, bez wątpienia pan Garley musiał z nerwów niefortunnie się wysłowić — Dae ponownie wystąpiło z próbą uspokojenia Grent. — Ty też, kochana Glundo. Nie ma potrzeby, byśmy teraz gniewali się na siebie. Gdy najlepszym wyjściem jest współpraca.
Zgodnie z jego deklaracją Rolth przeprosił za swoje oskarżenia. Potem postanowił przesłuchać wszystkich zgromadzonych w gospodzie. Wtedy też zwrócił się do niego Varel, sugerując, by ustalił prawdziwego prowodyra całego zamieszania, które dało okazję do dokonania zamachu na krasnoludzie.
Varel ma rację, to nie wygląda na przypadek panie Garley. Musimy wiedzieć, kto zaczął, bo dużo wskazuje na to, że cała bójka była zasłoną dla truciciela.

Kiedy szeryf był zajęty przesłuchiwaniem świadków zjawił się lokalny znachor o imieniu Dalvin Margaster. Mężczyzna zbadał nieżywego krasnoluda. Nie sprawiał wrażenia kogoś, kto zna się na czymś więcej niż leczeniu drobnych przypadłości. Dae jednak zdawało się na to nie zwracać uwagi. Kiedy skończył, przytaknęło mu głową.
— Ma pan rację. Bardzo silna trucizna o niezwykle szybkim działaniu. Niestety nie mam na razie pojęcia, jaka dokładnie... — rzekło bezradnie.
Kiedy znachor polecił bliźniakom zanieść ciało do piwnicy jasnowodnistoskóre spytało.
— Będę mogło obejrzeć jego ciało?
Zanim padła odpowiedź Ulf i Olf zabrali zwłoki swego pracodawcy.


Jakiś czas później z zaplecza wyszedł Rolth. Jego wyraz twarzy nie napawał optymizmem. Mężczyzna opowiedział Dae, jego towarzyszom i pozostałym członkom karawany co udało mu się ustalić. Poprosił ich też o pomoc.
— Ja bardzo chętnie pana wesprę w wyjaśnieniu tej sprawy — powiedziało uśmiechając się pocieszająco do Garleya.
Potem spojrzało na wszystkich wokoło, wpierw wysłuchawszy wymiany zdań Tamli z Varelem. A także prośby tej pierwszej do drużyny.
— I nie zostawimy jej niewyjaśnionej przyjaciółko — powiedziało pokrzepiająco półorczycy kapłanko. — W każdym razie Snikit wydaje się podejrzany, ale moim zdaniem nie wyglądał na kogoś zdolnego do zaplanowanego zabójstwa z zimną krwią. Żeby łatwiej mi było zastanowić się nad tą sprawą, chciałobym zadać wam kilka pytań.
I. Pytania:
1. Przyjaciele, czy znacie może jakichś konkurentów Borta na tym szlaku handlowym? – do pracowników krasnoluda.
2. Czy wiadomo wam, czym zajmował się Bort, zanim został kupcem? – do pracowników krasnoluda.
3. Wie pan, czy przejeżdżali tędy ostatnio jacyś podejrzani ludzie? – do szeryfa.
4. Bort często i regularnie bywał w Etran's Folly? – do szeryfa i/lub pracowników krasnoluda.
5. Czy mieszka w miasteczku jakiś zielarz lub zielarka? Bądź ktoś inny, kto byłby zdolny sporządzić tak silną truciznę? – do szeryfa.
6. Czy kręciły się ostatnio w okolicy jakieś podejrzane istoty? – do szeryfa.
7. Jak często w „Cichym Kocie” wybuchają karczemne awantury? – do szeryfa.
8. Czy Raya poza Snikitem nie widziała nikogo innego na zapleczu? – do szeryfa.
9. Czy ktoś spoza Etran's Folly nie zatrudnił się niedawno u Delmy? – do szeryfa.
II. Działanie:
Kiedy Varel idzie sprawdzić wóz Borta, Dae sprawdza ostatni posiłek krasnoluda, po czym udaje się do piwnicy, by zbadać dokładnie ciało.


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 31-08-2021 o 14:42.
Alex Tyler jest offline  
Stary 29-08-2021, 22:29   #35
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Kallel ruszył tropem Snikita, ale chwilę po wyjściu na ulicę zapachy zbytnio się mieszały. Zniesmaczony wrócił do środka. Szeryf, który przybył na miejsce, podobnie jak konował nie należeli do najbystrzejszych, co tylko potwierdzało status tego miasteczka i to jak nudne było tu życie. Kallel przysłuchiwał się wszystkiemu samemu starając się nie rzucać zbytnio w oczy, co udawało mu się całkiem nieźle. W którymś momencie, gdy widać było, że sprawa przerasta szeryfa, a Meliel nie wyciągnął nic z Marduka, kotoczłek zbliżył się dyskretnie do Varela
- Wyjdę przez zaplecze i będę śledzić Marduka jak tylko go stąd wypuszczą. - odezwał się pod elfa. Wszyscy mieli te same podejrzenia, Snikit był najbardziej prawdopodobnym sprawcą, jednak Kallel dziwnie czuł, że może to być zbyt proste.
- Wy spróbujcie dowiedzieć się od miejscowych cokolwiek. - "polecił" wychodząc dyskretnie przez zaplecze. Tak naprawdę nie wiedział co inni mogliby wyciągnąć z miejscowych, ale Varel na pewno będzie wiedzieć. Był jednym z tych myślących głową, nie mięśniami. Kallel z kolei polegał na instynkcie i sile mięśni.

Gdy ponownie znalazł się na ulicy, obszedł tawerna szukając śladów goblina, oraz sprawdzając skąd najlepiej będzie śledzić Marduka. Ocenił też możliwość wejścia na dach i śledzenia półorka z wysokości. Gdy już się zdecydował, udał się w wybrane miejsce i czekał na rozwój wydarzeń.
 
psionik jest offline  
Stary 29-08-2021, 23:01   #36
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Wyczulone na subtelności ucho barda wyłapało niespójność między tym co widziały jego oczy, a tym co słyszały jego uszy. Kto pobiegł po medyka, skoro nikt kogo widział nie zniknął? Szybko wypytał sąsiada o imię pomocnika szeryfa który znikł z karczmy i odnotował w pamięci żeby przepytać go jeszcze uważniej niż innych.

- Szybka, pewna trucizna. Komuś bardziej zależało na śmierci Borta tu i teraz niż na uniknięciu śledztwa. Wszak gdyby zmarł za tydzień na szlaku, któż wracałby tutaj? - mruknał Podrzutek do towarzyszy, delikatnie starając się nie sączyć bolesnych słów w uszy Glundy i Tamli - A zapewne trucizna mogła by być i pewna i wolna, przy odpowiedniej wiedzy. Szukałbym najpierw kogoś kto ma dostęp do trucizn, ale niekoniecznie wiedzę - gnom drgnął, jakby nagle oblano go kubłem lodowatej inspiracji.

Szeryf Rolth Garley okazał się dość uprzejmy - a w każdym razie wystarczająco wrażliwy na celne argumenty - by po kilku chwilach przekonywania dopuścić Pasegame do biernego udziału w przesłuchaniach. Gnom upewnił się że w kolejce do przepytywania znalazł się też goniec - ten który jako jedyny opuścił karczmę.

Niestety, odpytywanie każdego z mieszkańców samo w sobie nie przyniosło natychmiastowych efektów. Nikt nie wydawał się być winny, ani nawet kłamać czy zatajać czegoś mrocznego. Ich zeznania mogły się wciąż przydać później, a już na pewno poznanie imion każdego z nich i skąpanie się w blasku autorytetu szeryfa mogło tylko pomóc.

Widząc smutną Dae, gnom niemal odruchowo sięgnął do fletu, już miał zagrać podnoszącą na duchu melodię, kiedy jak kamień trafiło go poczucie niestosowności. Jakby ktoś gdzieś kiedyś już wcześniej tłumaczył mu koncepcję żałoby istot tego świata.

- Dzienniki pomogą, to znakomity pomysł - pokiwał głową gnom, strząsając nieprzyjemne wrażenie jak pot z czoła i zmieniając obiekt zainteresowania na ciekawszy - A ja w tym czasie ogłoszę w mieście, że chcemy się spotkać i każdy w dobrej komitywie z Bortem sam wyciągnie rękę. A kto będzie w księgach, a sam się nie skontaktuje - to wtedy my go znajdziemy -

- Może bójka była zasłoną żeby czegoś dorzucić - zgodził się z Dae - Ale też Bort dostał co innego niż my, więc może było to dodane do owsianki już wcześniej?

Szybkim rzutem oka gnom upewnił się, że z karczmy nie widać karawany. Zwrócił się wiec do kotołaka - Kallelu, myślisz że ktoś mógł chcieć coś wykraść z karawany wykorzystując to nieszczęście? -



I. Pytania - gnom będzie rozpytywał wedle uznania na podstawie tego co wie o mieszkańcach lub usłyszał na przesłuchaniu kto z przesiaduje (z pominięciem duplikatów pytań Alex):
  • Kto w okolicy ma opinię bystrego obserwatora który mógł zapamiętać Borta?
  • Kto w okolicy ma opinię zręcznej dłoni która potrafi coś podrzucić lub podkraść?
  • Z kim w mieście spotykał się lub handlował Bort, kiedy był tu poprzednie razy?
  • Kto najczęściej opuszcza osadę? Czy w ostatnim czasie zgłaszał jakieś zagrożenie?
  • Gdybym potrzebował kupić truciznę albo odtrutkę, do kogo miałbym się zwrócić?
II. Działanie:
  • Prosi szeryfa, Delmę i dwóch najrozsądniej wyglądających wieśniaków o rozprowadzanie wieści że towarzysze zmarłego Borta proszą partnerów handlowych krasnoluda o dyskretny kontakt żeby pomóc wyjaśnić sprawę.
  • Idzie razem z Varelem sprawdzić wóz Borta. Ale przed wejściem sprawdzi czy nie ma śladów włamania i grzebaniny.



 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 30-08-2021, 06:58   #37
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Meliel lekceważąco spojrzał na Marduka. Nie lubił tego typu osób. Tępy osiłek, który na wszystko reagują agresją, raczej nie będzie skłonny do współpracy, ale może udzielić pomocy, jeśli nie będzie tego świadom. Tropiciel uznał, że na razie da mu spokój, ale pozwolił sobie jeszcze odpowiedzieć na zaczepkę.
-Być może powinniśmy sprawdzić twoją. Pewnie lubicie się zabawiać we dwóch. - rzucił bez emocji -Jeśli koniecznie zależy Ci na kolejnej bójce to zaczekaj na mnie przed karczmą, jak będziemy mogli już wyjść. Nie chciałbym dorzucać się do kolejnych napraw, jeśli coś tu zniszczymy, a poza tym szeryf mógłby nam przerwać.

Mel odwrócił się, przywołał gestem Łobuza, by strzegł jego pleców i wrócił do towarzyszy. Niedługo później okazało się, że Kallel również chce śledzić Marduka, a półelf miał pomysł, jak to ułatwić.

-Potrzebuję czegoś, co mocno pachnie. Trzeba oznaczyć naszego brzydkiego kolegę. Łobuz zgubił wcześniej trop Snikita i nie chciałbym powtórki z rozrywki. Jak jesteś w stanie coś takiego zrobić na szybko to daj to powąchać naszym kociakom. Ja zajmę się oznaczeniem celu. - poprosił Varela. Alchemik na pewno miał coś, co mogło pomóc.

Szeryf generalnie robił wrażenie złej osoby na złym miejscu. Wydawał się być nieporadny i trochę naiwny. Nadal mogli być zabójcami. Zaufanie, jakim ich obdarzał wydawało się być zupełnie bezpodstawne.

-Jaką transakcję zawał dziś Bort? Być może komuś ona przeszkadza na tyle, że chciał go wyeliminować tak bardzo, że zaryzykował śledztwo. Kto przejmuje interesy Borta po jego śmierci? - zapytał chwilę później członków karawany, starając się, by nikt inny ich nie usłyszał.

Jeżeli Varel coś wyprodukuje, to Mel będzie szukał okazji, żeby jeszcze w karczmie oznaczyć cel (np wylać mu to dyskretnie na buty), jeśli jej nie znajdzie to wyjdzie z karczmy razem z Mardukiem i wtedy będziemy kombinować.


 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 30-08-2021 o 07:26.
shewa92 jest offline  
Stary 31-08-2021, 08:51   #38
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Dae

Błękitnoskóre najpierw postanowiło nieco zgłębić temat Borta u pracowników kupca.
- Przyjaciele, czy znacie może jakichś konkurentów Borta na tym szlaku handlowym? – Spojrzało na nich.
- Nigdy o takich nie słyszeliśmy - odpowiedziała Glunda. - Bort był lubiany nawet przez innych kupców, miał w ich szeregach wielu dobrych znajomych.
- Czy wiadomo wam, czym zajmował się Bort, zanim został kupcem?
- Z tego, co opowiadał, to był awanturnikiem, tak jak wy. Gdy się dorobił i awanturnicze życie przestało go tak pociągać, postanowił zostać kupcem, żeby wciąż jednak być w drodze - odrzekła Tamli.

Potem kapłanko przeszło do głównej sali, gdzie szeryf wciąż rozpytywał niektórych farmerów.
- Wie pan, czy przejeżdżali tędy ostatnio jacyś podejrzani ludzie? – zapytało Roltha.
- Co jakiś czas w miasteczku pojawiają się karawany kupieckie, bo to dobre miejsce przystankowe - rzucił, drapiąc się po brodzie. - Wraz z nimi przyjeżdżają różne typy spod ciemnej gwiazdy… najemnicy znaczy się. Ochroniarze. Kilka dni temu była tu karawana kupiecka innego krasnoluda, Grundora ale jego świta zachowywała się bardzo dobrze, złego słowa nie powiem. Zatrzymali się na dwa dni i pojechali dalej.
- Bort często i regularnie bywał w Etran's Folly?
- Pojawiał się tutaj co kilka miesięcy, ostatni raz był chyba pół roku temu.
- Czy mieszka w miasteczku jakiś zielarz lub zielarka? Bądź ktoś inny, kto byłby zdolny sporządzić tak silną truciznę?

Garley zastanowił się, marszcząc brwi.
- Nie sądzę. Jedynym, który zna się trochę na ziołach i jakichś alchemicznych rzeczach jest Dalvin, nasz znachor, ale nie wierzę, by miał ze śmiercią Borta cokolwiek wspólnego. To odludek, nie ma z nikim zatargów. Nikt inny w miasteczku nie para się takimi rzeczami.
- Czy kręciły się ostatnio w okolicy jakieś podejrzane istoty?
- Nie przypominam sobie żadnych podejrzanych "istot" - odparł Garley, patrząc nieco dziwnie na Dae.
- Jak często w „Cichym Kocie” wybuchają karczemne awantury?
- Zwykle co tydzień, albo dwa. Wystarczy drobna zniewaga i panowie zaczynają się tłuc - odparł Rolth. - Do tego momentu, w sensie do śmierci Borta moim jedynym zajęciem tutaj było uspokajanie ich.

- Czy Raya poza Snikitem nie widziała nikogo innego na zapleczu?
- Nie, nikogo więcej. - Szeryf wzruszył ramionami.
- Czy ktoś spoza Etran's Folly nie zatrudnił się niedawno u Delmy?
- Delma od lat nikogo nie zatrudnia, bo to rodzinny biznes. Amora, kucharka, to jej siostra, Raya jest jej bratanicą, a kelnerki Donia i Gilda jej siostrzenicami. Ojciec Delmy jest byłym burmistrzem i zwykle urzęduje w składzie połączonym z karczmą. A! Jest jeszcze Edra, niziołczyca, która zajmuje się końmi, ale ona też dorastała w naszym miasteczku. Wszyscy zostali przesłuchani, są wstrząśnięci tym, co się wydarzyło. Znam tych ludzi od wielu, wielu lat i mogę za nich ręczyć.

Po rozmowie z szeryfem, Dae podeszło do stolika, przy którym jeszcze niedawno siedzieli całą grupą. Talerz z owsianką Borta wciąż stał na blacie, więc kapłanko podniosło go i przyjrzało mu się. Niczego podejrzanego nie udało się dostrzec, jednak Dae łatwo wyczuło delikatny, roślinny zapach płynący z potrawy. Było pewne, że do otrucia Borta posłużyły substancje z jakiejś rośliny. Wiedzione przeczuciem, mijając się z wychodzącym Varelem i Tamli, kapłanko zeszło do piwnicy, gdzie znajdowało się przykryte obrusem ciało Borta. Nieopodal, pod regałem pełnym butelek wina siedzieli posmutniali Ulf, Olf, Glunda i Milo.

Dae podeszło do Borta, odrzuciło materiał i zaczęło badać blade, choć wciąż ciepłe ciało kupca. W całym tym chaosie przesłuchań musiała już minąć ponad godzina, gdyż dość szybko w oczy rzuciły się plamy opadowe na dolnych częściach rąk i pleców Borta, które - jak wiedziało kapłanko - zaczynają występować dokładnie około godziny po śmierci. Były jednak dziwnie jasno błękitne, zamiast ciemno brunatnych, co potwierdziło tylko fakt, że Bort został otruty. Dae pochyliło się nieco nad twarzą kupca, by jeszcze raz sprawdzić jego usta i wtedy wyczuło ten sam, delikatny roślinny zapach. Co więcej, język krasnoluda zabarwił się na ciemnoniebieski kolor. Niczego więcej medycze nie było jednak w stanie ustalić.

Pasegame

Gdy Dae skończyło rozmawiać z szeryfem, gnom postanowił wypytać o nurtującego go sprawy.
- Czy wiesz może szeryfie, kto w okolicy ma opinię bystrego obserwatora, który mógł zapamiętać Borta?
Garley zaczerpnął powietrza w płuca i wypuścił je powoli, drapiąc się po brodzie.
- Nie mam pojęcia. Bort był znany i lubiany w miasteczku, tak naprawdę wszyscy wiedzieli, kim jest i czym się zajmuje. To był typ krasnoluda, którego już po dwóch minutach rozmowy mogłeś nazwać dobrym przyjacielem.
- Kto w okolicy ma opinię zręcznej dłoni która potrafi coś podrzucić lub podkraść?
- Pewnie Snikit miałby ku temu predyspozycje, ale nigdy nie było z nim problemów - odrzekł. - Nikt nigdy nie zgłaszał żadnych zażaleń na niego, on nikomu też nie podpadł. Jak już mówiłem, goblin boi się własnego cienia, pewnie dlatego wybrał przyjaźń z Mardukiem, który jako jedyny toleruje go takim, jaki jest i nie pozwala ludziom z miasteczka się na nim wyżywać. Choć skoro uciekł, to teraz może coś mieć na sumieniu.

- Z kim w mieście spotykał się lub handlował Bort, kiedy był tu poprzednie razy?
- Z różnymi ludźmi. Z ojcem Delmy, z naszym traperem Lorvosem… nie pamiętam, z kim jeszcze.
- Kto najczęściej opuszcza osadę? Czy w ostatnim czasie zgłaszał jakieś zagrożenie?
- Lorvos często wyrusza na polowania. Część mięsa z upolowanych zwierząt sprzedaje do Cichego Kota, a ich skórami handlował z Bortem. Ostatnio nic nie… - Garth zaciął się na moment. - A nie, czekaj… ostatnio zgłaszał mi, że trafił w okolicy na chorego jelenia i sarnę. Musiał je odstrzelić. Ponoć najadły się jakiegoś paskudztwa.
- Kiedy to było?
- Parę dni temu. Powiedziałem mu wtedy, że jeśli jeszcze raz na coś takiego trafi, to przyjrzę się temu.
- Gdybym potrzebował kupić truciznę albo odtrutkę, do kogo miałbym się zwrócić?
- Trucizn u nas nikt nie robi i nie sprzedaje. Jedyne napary ziołowe, jakie można kupić, to u Dalvina, naszego znachora.

Gnom poprosił szeryfa, Delmę i dwóch najrozsądniej wyglądających wieśniaków o rozprowadzanie wieści że towarzysze zmarłego Borta proszą partnerów handlowych krasnoluda o dyskretny kontakt w celu wyjaśnienia sprawy. Niedługo później w sali pojawił się Varel w towarzystwie Tamli. Meliel chciał coś od alchemika, więc gdy elf podał mu jakąś fiolkę, Pasegame ruszył wraz z nimi, by sprawdzić wóz Borta.


Varel, Pasegame

Przeszli do stajni, gdzie znajdował się wóz krasnoluda. Gnom najpierw przyjrzał się jego okolicom, ale nic nie wskazywało na to, by ktokolwiek kręcił się przy nim, bądź chciał dostać do środka, zwłaszcza, że solidna kłódka pozostała nienaruszona. Korzystając z jednego z kluczy, Tamli otworzyła drzwiczki prowadzące do wnętrza wozu i wpuściła alchemika oraz barda do środka, jednocześnie mając na nich oko.
- Tylko bez robienia tu rozpierduchy. - Zaordynowała, zakładając ręce na piersiach. - Jak coś weźmiecie do rąk, to potem odłóżcie tak, jak było.

Varel i Pasegame przytaknęli jej i zaczęli przeglądać rzeczy krasnoluda. Musieli przyznać, że wnętrze wozu wypełnione było oszałamiającym zestawem drobiazgów z podróży. Jeden z regałów zajmowała butelka z oleistą, żółtą cieczą, w której pływała niewielka czaszka jakiegoś stworka, obok stał wypchany mały czerwony smok, zmumifikowana łapa niedźwiedziożuka, lśniący kryształ zawierający wewnątrz iluzoryczny obraz górskich szczytów, pięknie wykonany zestaw szklanych szachów czy niewielki słoik wypełniony białą substancją, podpisany jako “smalec z gryfa”. Było tego dużo więcej, ale Tamli kategorycznie zabroniła dotykać tych rzeczy. Obaj skupili się zatem na dalszych oględzinach, szybko odnajdując księgi znajdujące się w stojaku nad łóżkiem krasnoluda.

Siedem opasłych ksiąg wypełnionych było po brzegi szczegółami dotyczącymi transakcji, jakie Bort zawierał na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Varel z Pasegame zdawali sobie sprawę, że sprawdzenie tego wszystkiego zajmie im co najmniej kilka godzin, jeśli nie dłużej. Podzielili się tą informacją z Tamli.
- Dobrze, zabierzcie więc księgi i sprawdźcie je w pokojach w karczmie. Ja będę dzisiaj piła za Borta i spała w jego wozie i nie chcę, żeby ktoś inny mi się tu pałętał - powiedziała.

Varel z Pasegame sprawdzili jeszcze przestrzeń pod łóżkiem krasnoluda, gdzie znaleźli sporą, metalową skrzynię. Pasował do niej jeden z kluczy, a wnętrze wypełnione było złotymi i srebrnymi monetami. Zamknęli skrzynię, zabrali opasłe tomiszcza i udali się w drogę powrotną do “Cichego Kota” a potem na piętro, do wynajętych przez kupca pokojów. Obaj postanowili posiedzieć wspólnie nad księgami w kwaterze alchemika, bo zdecydowanie czekało ich wiele pracy i pewnie nie zmrużą oka aż do północy. Albo i lepiej.


Meliel

Marduk prychnął z ignorancją.
- Nawet by mi się pięści nie chciało podnosić na takie chuchro jak ty - mruknął do tropiciela. - Jeden cios i padłbyś trupem, jak ten wasz krasnoludzina. A teraz zejdź mi z oczu.

Meliel tylko uśmiechnął się drwiąco, bo w głowie miał już inny plan. Widząc wychodzącego na zewnątrz w towarzystwie Tamli Varela, podszedł do niego i rozmówił się szybko na temat alchemicznego odczynnika.
- Mam coś takiego - powiedział Varel i sięgnął do swoich rzeczy, skąd wyjął niewielką fiolę wypełnioną pomarańczowo-czerwonym kolorem. - Tioaceton, jedna z najbardziej śmierdzących substancji. Najlepiej użyj jej na zewnątrz, inaczej Delma przez kilka tygodni będzie wietrzyć główną salę. I użyj tylko kropli. Nie więcej.

Tropiciel zgarnął fiolkę i najpierw zapytał jeszcze Tamli o interesy Borta.
- Z tego, co mi mówił rano, miał dzisiaj podpisać umowę z lokalnym młynarzem na handel mąką. Ponoć to miał być dobry biznes - odpowiedziała mu półorczyca. - Z naszych różnych, dawnych rozmów wynikało, że cały interes przejmę ja, gdyby coś mu się stało. Nie miał tego nigdzie na piśmie, ale Glunda i bracia słyszeli parę razy, gdy to mnie “namaścił” na swoją następczynię. Mam nadzieję, że mnie nie podejrzewasz, Melielu, bo ja nigdy bym nie zrobiła nic, żeby zaszkodzić Bortowi.

Gdy się rozmówili, skinął jej głową i niebawem przed karczmę, mając zamiar poczekać na wychodzącego Marduka. I trochę mu się zeszło, bo półork postanowił posiedzieć jeszcze godzinę w środku. W międzyczasie pozwolił Łobuzowi powąchać substancję a kot skwitował to odruchem wymiotnym. Mel widział też krzątającego się przy gospodzie i stajni Kallela, który najwyraźniej szukał śladów mogących naprowadzić go na trop Snikita. Barbarzyńca znajdujący się kilka metrów dalej krzywił się za każdym razem, gdy spojrzał w stronę tropiciela, najpewniej z powodu paskudnego zapachu alchemicznej substancji. Gdy Marduk wychodził, Meliel czekał już przy drzwiach z odkorkowaną fiolką z której wydobywał się nieprawdopodobny wręcz smród. Półork obrzucił elfa ponurym spojrzeniem:
- Zesrałeś się w gacie na mój widok, czy co? - mruknął, krzywiąc się. - Co tu tak jebie…

Gdy odwrócił się, by zejść po schodach werandy, Meliel zręcznym ruchem strzepnął z fiolki kroplę pomarańczowo-czerwonej substancji, która wylądowała na tylnej części buta Marduka. Osiłek nawet się nie zorientował, ruszając z wolna w stronę zrujnowanej części miasteczka.


Kallel

Kotołak obszedł gospodę i stajnię, dokładnie przyglądając się otoczeniu. Nigdzie nie dostrzegł żadnych śladów, które mogłyby naprowadzić go na sprawcę, czy doprowadzić do odnalezienia Snikita. Zatrzymując się w końcu przy stajni, by pomyśleć, widział wychodzącego na zewnątrz Meliela, który dał coś do powąchania Łobuzowi, a kot aż dostał od tego odruchu wymiotnego. Kallel uśmiechnął się pod nosem na ten widok, ale szybko z wiatrem dotarło do niego, dlaczego czworonożny przyjaciel tropiciela tak zareagował. Meliel miał przy sobie coś, co niemożebnie wręcz śmierdziało. Aż głowa bolała.

Niedługo później barbarzyńca przekonał się, do czego było to kompanowi potrzebne. Osiłek Marduk opuścił gospodę, a łowca wylał mu trochę substancji na buty, czego tamten nie zauważył. Nieco podchmielony już półork nawet nie zwracał uwagi na otoczenie, kierując się w stronę zrujnowanej części miasteczka. Kallel nie musiał go nawet jawnie śledzić, gdyż paskudny smród substancji którą osiłek miał na bucie sprawiał, że Kotołak z zamkniętymi oczami odnalazłby teraz Marduka. Poczekał więc, aż ten zniknie za jednym z budynków i dopiero wtedy za nim ruszył. Powoli, pozwalając zmysłom robić swoje.

Nie musiał iść długo opustoszałymi uliczkami Etran’s Folly, bo zaledwie kilka minut, nim wyraźny zapach doprowadził go do jednego z opuszczonych domostw. Zniszczona elewacja odstraszała, ale dach i okna wciąż były w dobrym stanie, dlatego też zapewne Marduk wybrał to miejsce na swoją miejscówkę. Ewentualnie mieszkał tu od dawna, bo tego Kallel wiedzieć nie mógł. Kotołak postanowił ulokować się w domu po przeciwnej stronie tego, w którym zniknął półork i obserwować budynek z ukrycia.

Minęły kolejne dwie godziny, podczas których zupełnie nic się nie działo. Zdążyło się ściemnić, a Kallel niczego podejrzanego nie uchwycił. Ani Marduk nie ruszył się już z zajmowanego przez siebie domu, ani też nikt go nie odwiedził. Barbarzyńca poczekał w ukryciu do północy a potem ruszył w drogę powrotną do gospody nie minąwszy nikogo po drodze.

* * *

Wszyscy

Do łóżek położyliście się o różnej porze.

Najdłużej na nogach byli Kallel, który po północy wrócił do gospody oraz Varel z Pasegame, siedzący w pokoju tego pierwszego nad księgami Borta. Obaj stanęli przed nie lada wyzwaniem sprawdzenia zapisków krasnoluda. Początkowo ciężko było im się przez nie przebić i uchwycić cokolwiek istotnego, jednak po niemal pięciu godzinach wspólnej pracy, alchemik i bard w końcu wpadli na pewien trop. Okazało się, że Bort odwiedzał Etran’s Folly dwadzieścia razy w ciągu ostatniej dekady, co dawało średnią raz na pół roku.

Co najciekawsze jednak, około pięć lat temu krasnolud zaczął dostarczać przesyłki zaznaczone jako „odczynniki” dla kogoś, kogoś zapisywał tylko jedną literą - "H". Otrzymywał za to spore sumy w złocie, świadczące o tym, że dostarczane przez niego rzeczy musiały być dość cenne. Dostawy te były ponumerowane, zaczynając od 1, a kończąc na dostawie numer 14, która miała miejsce wczoraj, czyli w dniu przybycia karawany do miasta. Wyglądało więc na to, że Bort odwiedził nie tylko młynarza, ale i tajemniczego klienta. O tym jednak nie poinformował swoich ludzi.

Varel i Pasegame poinformowali za to o swoich odkryciach towarzyszy przy śniadaniu, na którym obaj pojawili się jako ostatni, w dodatku ciężko ziewając. Tamli wraz z pozostałymi byli zupełnie zaskoczeni tymi informacjami.
- Bort nigdy mi o tym nie mówił, a ja nie sprawdzałam jego ksiąg - powiedziała półorczyca. - Może po prostu nie chciał mnie mieszać w jakieś swoje prywatne interesy. Choć chyba sama w to nie wierzę. - Pokręciła głową. - Idziemy z Glundą do miastowej świątyni Pharasmy, żeby zorganizować pogrzeb Borta, bliźniacy załatwią trumnę od stolarza. Wy postarajcie się znaleźć tego goblina, zróbcie cokolwiek, żeby popchnąć śledztwo do przodu…

Gdy pracownicy kupca wyszli, przy waszym stoliku pojawiła się Delma. Miała współczucie zmieszane ze speszeniem wypisane na twarzy.
- Wiem, że to być może nienajlepszy moment, ale Bort zapłacił mi tylko za wczoraj, więc jeśli chcecie dalej tu zostać, proszę, żebyście uiścili opłatę do wieczora. Przez to, co się wydarzyło, poproszę tylko połowę normalnej stawki za pokoje. Za posiłki płacicie jednak normalnie - powiedziała szybko, po czym odwróciła się na pięcie i szybko uciekła na zaplecze, jakby nie chciała, by ktokolwiek się na nią zdenerwował.

Niedługo potem do stolika podszedł wysoki, dość dobrze zbudowany mężczyzna w sile wieku. Miał jasne, sięgające ramion włosy i brodę, a szare oczy skakały po waszych twarzach. Ubrany był w luźne, czarne spodnie, skórznię i ciemnozieloną tunikę. Przy pasie wisiały mu krótki miecz i nóż myśliwski.
- Szeryf Garley twierdził, że chcieliście państwo ze mną porozmawiać - powiedział nieco ochrypłym, spokojnym głosem. - Nazywam się Lorvos, jestem lokalnym łowczym. - Bez pytania odsunął krzesło i usiadł naprzeciwko was.
 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 01-09-2021 o 13:22.
Mroku jest offline  
Stary 02-09-2021, 11:58   #39
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Idąc w stronę wozu, Varel modlił się w duchu, by Meliel posłuchał jego ostrzeżenia i żeby nikt przypadkiem nie szturchnął z otwartą fiolką. Wtedy jedynym ratunkiem byłoby spalenie karczmy, ulewny deszcz i wichura – może po paru dniach smród byłby znośniejszy. Gdy już dotarli do karawany, okazało się, że nikt tam nie zaglądał, co raczej wykluczało rabunkowy cel morderstwa. Wewnątrz znaleźli mnóstwo bibelotów, głównie pamiątek z awanturniczego życia Borta. Nie było to jednak nic mającego znaczenie w kontekście obecnego śledztwa, przynajmniej na ten moment. Najważniejszym znaleziskiem były księgi kupieckie, które wraz z Pasegame zabrali, by spokojnie przestudiować je w pokoju. Wracając do karczmy, Varel podziękował Tamli za zaufanie i oddał jej wszystkie klucze.
Przebicie się przez wszystkie zapiski Borta było trudnym i żmudnym zadaniem, ale elfowi nigdzie się nie śpieszyło. Podszedł do tego ze spokojem, czytając strona za stroną i metodycznie zaznaczając każdą transakcję wyróżniającą się w szeregu innych, czy to nietypowym towarem, czy adnotacją krasnoluda. Uśmiechnął się, widząc wpis sprzed lat zatytułowany „Księgi za medykamenty - Varenethiel”, ale szybko wrócił do pełnego skupienia. Po kilku godzinach w końcu udało im się znaleźć igłę w stogu siana, jaką była podejrzana transakcja Borta. Kupiec 14 razy sprzedawał komuś z Etran’s Folly odczynniki, za spore sumy, do tego nie wspominając o tym swoim pracownikom. To było podejrzane i stanowiło rysę na dotychczas nieskazitelnym wizerunku krasnoluda. Ta perspektywa bardzo zmartwiła elfa, nie mówiąc o tym, że to najpewniej było powiązane z morderstwem. Ale na dalsze analizy nie miał już sił – pożegnał się tylko z gnomem i padł wykończony na łóżko.

***

Gdy rano wszyscy pojawili się na śniadaniu, elf w pierwszej kolejności podszedł do Mellela.
- Mam nadzieję, że się przydało. Ale jeśli nie masz w planach innych psikusów, reszta fiolki mi się jeszcze przyda – uśmiechnął się lekko.

Dzieląc się zdobytymi informacjami z towarzyszami, alchemik tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że „H” jest jakoś powiązany z tymi wydarzeniami. Zaczął się też zastanawiać, czy podejrzana choroba wilków także nie miała z nimi jakiegoś związku. Jego zamyślenie przerwała dopiero Delma. Karczmarka wyraźnie nie miała doświadczenia z podobnymi sytuacjami i Varelowi zrobiło się jej trochę szkoda.
- Oczywiście, zapłacę za trzy dni z góry – powiedział uprzejmym tonem, chociaż końcówka wypowiedzi była już skierowana do pleców kobiety.

Kiedy Delma odeszła dalej od stolika, elf nachylił się do towarzyszy.
- Poza znalezieniem Snikita, musimy zidentyfikować tego kontrahenta, jest najdziwniejszym elementem tego wszystkiego – powiedział cicho - Skoro ostatnią transakcję zawarli wczoraj, musi mieszkać gdzieś w miasteczku. Pozycja „odczynniki” i spora cena sugeruje, że mówimy tutaj o magu lub alchemiku. Czyli osobie, która miałaby środki i możliwości do sporządzenia trucizny – zacisnął usta – A trzymanie tego w tajemnicy przez Borta sprawia, że ten „H” jest tym bardziej podejrzany. – - Czy poprzednie transakcje z H również przypadały na to miejsce? - spytał Kallel.
- To sugerują dokumenty - Varel zamyślił się na moment - W przeciwnym razie byłyby mniej regularne.
Barbarzyńca zamyślił się.
- W takim razie sprawdźmy owego H. Kimkolwiek on jest. - dodał po chwili wracając do ogryzania kości kurczaka.

Na widok łowczemu skinął mu głową
- Mów mi Varel, a to Dae, Kallel, Meliel i Pasegame - przedstawił wszystkich - Ja mam tylko jedno pytanie, ale pozostali zapewnie będą mieli ich więcej. Czy ostatnio często zdarzało wam się trafiać na zwierzęta zainfekowane jakąś nietypową chorobą? Agresywne, toczące pianę z ust? -
 
Sindarin jest offline  
Stary 02-09-2021, 19:25   #40
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Meliel również był zdania, że trzeba się przyjrzeć tajemniczemu "H", ale jego wątpliwości odnośnie Rayi również nie zostały rozwiane. Zaczepił dziewczynę chwilę po śniadaniu.

- Chciałbym z Tobą chwilę porozmawiać. - spokojnie zwrócił się do kelnerki.
- Oczywiście a o czym konkretnie? - spytała Raya, zanosząc górkę pustych naczyń na zaplecze. Po chwili pojawiła się z powrotem. - Mam jeszcze trochę pracy, ale możemy chwilę porozmawiać.
-Czy dodałaś do owsianki Borta coś więcej niż zwykłe? - zapytał bez ogródek. Delma mogła jej wierzyć, ale tylko one i Snikit miały możliwość dorzucić trucizny do posiłku.
Raya westchnęła ciężko.
- Znowu to pytanie? Odpowiadałam na nie już kilkanaście razy. - Przewróciła oczyma. - Nie, niczego innego niż zwykłe składniki nie dodawałam. Nie mam w zwyczaju truć gości naszej gospody, zwłaszcza tych fajniejszych.
- Nie twierdzę, że chciałaś go otruć, ale może w kuchni pojawiła się jakaś nowa przyprawa? Może ta, której zwykle używasz pachniała jakoś inaczej? - dopytywał.
- Nie wyczułam nic ani nic nie zwróciło mojej uwagi - powiedziała. - Nie wiem, czy kiedyś pracowałeś w kuchni, ale jeśli nie, to powiem ci, że w pewnym momencie robisz wszystko niemal automatycznie i nie zwracasz uwagi, czy coś się różni, czy nie. Wiem, że na pewno widziałam tam Snikita. Nic więcej nie wiem.

Meliel wyczuł, że dziewczyna odpowiedziała zgodnie z prawdą.

-Dobrze. Wierzę Ci. - półelf westchnął - Widziałaś czy Snikit kręcił się koło miski?
- Gdy usłyszałam, że drzwi na zaplecze się otwierają, zmywałam naczynia. Owsianka była już przygotowana. Odwróciłam się i widziałam go przy stole, gdzie była miska z potrawą dla Borta, ale nie widziałam, by coś tam kombinował. Gdy mnie zobaczył, wybiegł przez tylne drzwi. - I tutaj tropiciel dałby głowę, że kobieta nie kłamie.
-No to wina jest chyba oczywista, ale… Mam jeszcze jedno pytanie. Czy mieszka tu w okolicy ktoś z imieniem zaczynającym się na H? Podejrzewam, że nie jest zbyt biedny. Zastanów sie. To bardzo ważne. - nie chciał dłużej męczyć dziewczyny, ale może ślepym trafem będzie wiedziała o kogo chodzi.

Raya zastanowiła się, marszcząc brwi. Przez dłuższą chwilę patrzyła gdzieś na jakiś punkt na ścianie, zapewne próbując sobie przypomnieć, czy zna kogoś na literę H.
- Jest jeden taki - powiedziała w końcu. - Hallod się nazywa. Ludzie gadają, że to były najemnik jest. Mieszka przy martwej wierzbie na obrzeżach opuszczonej części miasteczka. To będzie chyba na… - Skrzyżowała ręce i obróciła się wokół własnej osi. - Na północny zachód stąd. Nie wiem, dlaczego o niego pytasz, ale to strasznie paskudny typek jest. Nawet Marduk nie wchodzi mu w drogę.
-Właśnie o kogoś takiego mi chodziło. - Mel uśmiechnął się lekko do dziewczyny. -Wybacz mi to przesłuchanie, ale bardzo mi pomogłaś. Być może dzięki tobie znajdziemy mordercę Borta. Nie mam już więcej pytań. Możesz wracać do obowiązków. Dziękuję. - skłonił się.
- O, to fajnie. Ale jakby co, to nie ja cię naprowadziłam na Halloda, dobrze? Bo on jest… mściwy. I nie chciałbym, żeby mieszał mi w życiu - rzuciła do Mela.
-Jasne. Zachowam dyskrecję. - skinął głową.

Wrócił do towarzyszy, żeby podzielić się z nimi informacjami. Wygląda na to, że znaleźli tajemniczego kupca cennych odczynników. Kiedy skończył opowiadać, podzielił się dalszymi wnioskami.

-Jest szansa, że Snikit działał na czyjeś polecenie, a jeśli tak to raczej go już nie znajdziemy, a nawet jeśli to pewnie będzie martwy. Nie mamy też powodu, żeby przesłuchiwać tego najemnika bo może zwyczajnie nas spławić. Dlatego... - zawiesił głos i resztę powiedział szeptem -Chciałbym go odwiedzić pod jego nieobecność.


 
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172