Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-11-2006, 23:07   #1
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
The Planewalkers!

Lergan Kwiecistousty był naprawdę dziwnym człowiekiem. W okolicznej gildii bardów zwano go "Specem od historii zmyślonych", wśród dzieci zaś był "najlepsiejszym z bardów co opowiadają historyje". Można też dodać parę słów o tym, jak nazywają go w każdym ze swoich okrzyków zamężne i urodziwe niewiasty, a co później wykrzykują pod adresem minstrela ich mężowie, ale to chyba zbyteczne.

Tak czy inaczej to właśnie Lergan potrzebował trochę monet, by zarobić na tajemniczy "szczytny cel", który jak zwykle zapewne stałby się kolejną kolejką w jednej z najpodlejszych knajp w mieście, gdzie kobiet lekkich obyczajów więcej, niż błota na podłodze (a tego jest naprawdę wiele). Cóż łatwiejszego dla człowieka o przydomku Kwiecistousty jak nie wdrapanie się na scenę i rozpoczęcie kolejnego występu z kolejną piękną i nieprawdziwą historią? Tym razem stało się inaczej. Tym razem opowieść była prawdziwa...

Postać ubrana na czarno, w czarnym płaszczu i z szerokim kapeluszem na głowie wkroczyła na scenę. Nie minęła chwila, a płaszcz znalazł się na ziemi, a kapelusz poleciał gdzieś w kierunku ściśniętego tłumu fanek. Długie, ucharakteryzowane na elfa, złote włosy, jasnobłękitne oczy, spory wzrost i nienaganna figura, oto jak wyglądał Lergan Kwiecistousty. A gdy swoimi długimi palcami uderzył w lutnię, która już od co najmniej półgodziny czekała nań w rogu sceny, hałasy w całej karczmie ucichły. Widać było, że te kilkadziesiąt osób zgromadzonych pod sceną czeka na coś naprawdę niezwykłego. Bard uśmiechnął się pod nosem- to właśnie miał zamiar im dać...

-Witajcie, moi mili, witajcie!- zaczął mówić, powoli wygrywając wpadającą w ucho melodię- Tym razem nie opowiem wam o wielkich bóstwach szukających swoich skarpet zimowych, nie będę też śpiewał o wielkich bitwach okolicznych królestw. Teraz czas na historię zasłyszaną i zobaczoną własnymi oczami, która jest równie pewna jak to, że stoję dziś przed wami. Oddajmy więc hołd tym, dzięki którym żyjemy ciągle na tym świecie- i chociaż nie zawsze jest dobrze, to dzięki nim w ogóle jest. To oni, Wędrujący po Kole, Epiccy Herosi, Władcy naszego życia... To oni!





The Planewalkers
Wędrowcy

Czyli opowieść o bohaterach
Łotrach i przygodzie,
Która przyćmi wszystko, o czym słyszeli ludzie
Słów Lergana Kwiecistoustego
Autorstwa samego życia




Kolejne wykresy, kolejne działania, kolejne próby- umysł pracował najwydajniej jak tylko potrafił, a ciągle coś wychodziło nie tak. To już trzydziesta godzina, zauważył Alfrax, trzydzieści godzin siedzi nad tą księgą. W duszy podziękował swojemu przyjacielowi, Gasmondo i jego "Miksturom Niepowstrzymanej Energii", dzięki którym jeszcze jakoś trzymał się na nogach. No i te widoki, one też dodawały mu sił i otuchy. Ich Planarna Wieża była ulokowana dokładnie obok jednego z najczęstszych szlaków bojowych, który prowadził wprost na Acheron, tak więc dziennie przelatywało tędy co najmniej kilkaset Planarnych Okrętów. Aha, chyba nie muszę dodawać, że wieża maga była zupełnie niewidzialna?

Kolejne ruchy cyrkla, kolejne cyferki zapisane obok. Gdyby wyglądało to tak jak w tych opowieściach, że mag machnie różdżką i pojawi się magiczny pomocnik, który rozwiąże za niego każdy problem... Nie, jest skazany na pracę w samotności- niby ma Gasmonda, ale ten właśnie kończył mocowanie wytopionego ze stopu platyny i złota Koła Planów w nowym portalu. Nie był to żaden cud magii planarnej, ale te prawdziwe portale umieją tworzyć jedynie bóstwa. Jak na dwóch podstarzałych magów to całkiem nieźle, pomyślał i zaśmiał się cicho. Był zmęczony...

Wtedy nastąpiło to, co w każdej powieści pojawia się w momencie, gdy autor przestaje mieć pomysły na powiązanie wątków. Olśnienie. Liczby jakby nagle stały się łatwiejsze, składały się w całość. Maczał pióro w kałamarzu i pisał, bez chwili na zastanowienie. Wiedział, wiedział, wiedział!

Gasmondo też jednak nie bawił się świetnie. Układ już dawno ruszył, teraz tylko Alfrax musiał wyrysować na okręgu z kamienia sprowadzonego wprost z Najwyższej z Gór setki znaków i cyfr, by określić połączenia tego portalu z resztą świata. Sam zaś siadł i myślał. Myślał o tym wszystkim. Bo jeżeli Regulatorzy nie dają rady, a nie mogą dawać gdy przyznają coraz więcej agentów, to co mają zrobić nawet najcudniejsi z herosów świata? A oni nie zdołali zachęcić żadnego z nich- zawitają do nich bohaterowie tak różni, bez boskiej mocy i wspólnych poglądów. Będzie walka w całym oddziale, będzie walka w drużynach... Bał się tego, bo tam właśnie nie umiał im pomóc.

Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak Alfrax przybiegł wymachując papierami i krzycząc coś w dialekcie orków- jak zwykle, gdy był podniecony. Po co się odzywać? Oglądał tylko, jak dziwaczną kredą rysował jakieś chore wzorki na tym kamulcu, myślami był daleko. Jaką potęgę musiał zdobyć? I jakim cudem mogli go tak późno zauważyć? Na Boccoba, taka głupota to już grzech! Nie widzieć takich zawirowań, tylu zmian na planach... Dopiero gdy w Ysgardzie przestali zmartwychwstawać wszyscy zobaczyli, że coś nie tak, ale było już sporo za późno. Gdyby nie te paradoksy z podróżą w czasie... Chociaż... Podniósł swój notes, który leżał obok niego i zapisał w nim tą myśl, podobnie jak setki innych.

-Na bóstwa wszelakie, gotowe! Udało się! Udaaaaało! Gasmondo, popatrz! Kręci się, kręci!- krzyczał, wręcz ryczał podstarzały czarodziej- Spójrz! Układ Planarny się kręci, powstaje powoli okrąg... Powstaje! Powstaje! Zaraz będzie słychać szumy, głosy z każdego portalu... Boccobie, udało się, udało!

Tak, udało się. Gasmondo jednak nie był w tak euforycznym nastroju, on się po prostu bał. Po co im bohaterowie, jeżeli mogą zginąć już na pierwszym kroku? Okrąg powstały na kamieniu coraz szybciej się powiększał, pękło lustro ustawione za nim... Huk, na lustro przeniósł się okrąg. Portal gotowy, cztery miesiące przygotowań i minuta tworzenia... Ale czym są te miesiące w porównaniu do 326 lat, które gnom już przeżył? Spojrzał na swoje dłonie- musi znowu udać się na kuracje, zaczyna wyglądać jak pięćdziesięciolatek...

Minęła godzina, może dwie, obydwoje już rozpisali swoje role na spotkanie i ustanowili, o czym będą mówić. A będą mówić, sporo muszą wyjaśnić- Regulatorzy skrzętnie ukrywali każdy ślad kultu, a Wędrowcy muszą dowiedzieć się wszystkiego, czego tylko mogą. A później wyruszą i jedyny kontakt przez długi czas to tylko te małe kule, które gnom z człowiekiem przygotowywali od blisko miesiąca. Znowu statek, obydwoje lubowali się w obserwowaniu tych majestatycznych konstrukcji sunących po Niebycie. Ten też nie wyglądał jak te dawniej, nie był tak barwny, nie roznosiły się od niego te dźwięki, dźwięki wojska pewnego wygranej... Bez przyśpiewek i kłótni o to, czyja matka zaprosiła między swe uda więcej mężczyzn. Nie. Tym razem byli cicho, byli skupieni i gotowi do walki w każdej chwili...

Wtem za oknem rozległ się huk! Krzyki dobiegły ze statku, kolejny huk, jasnoniebieskie płomienie zajęły cały statek. Gdzieś znad wieży, kilkaset kilometrów stąd, kolejny z Magicznych Niszczycieli... Po chwili krzyki ucichły, statek zniknął, a na jego miejscu pozostał tylko mały płomień. Smutne, że właśnie tak ma wyglądać ta wojna, że tak właśnie giną herosi. Może i nasi ludzie zginą właśnie tak...

Portal zagrzmiał cicho. Cały wzór rozrysowany na kamieniu zabłysnął, jego jaskrawy kolor wręcz oślepił dwóch mędrców. Wieża zadrżała, portal znów zaczął wydawać dwadzieścia różnych dźwięków- łączy się, nadeszła chwila gdy nadejdą! Alfrax zerwał się, stanął obok portalu wcześniej porywając z biurka jakieś dziwne berło. Kreślił jakieś dziwaczne wzory nad portalem, wcześniej tłumaczył to gnomowi- teraz właśnie go reguluje, ustawia go tak, by przybywający nie trafili na miejsce w kawałkach lub jako krwawa mieszanka kości, skóry i mięcha rozwleczona na ziemi.

Gasmondo zaś miał jedną rolę- powitać gości, wskoczył więc na specjalnie ku temu wyczarowany podest i ostatni raz w myślach powtórzył sobie swoje "przemówienie". Huk, błysk...

- Nadchodzą!- krzyknął Alfrax. Tak, nadchodzili! Bohaterowie, herosi... Niepokonani... Ci, którzy naprawią maszynę dziejów, brakujące tryby w tym wielkim zegarze. Błysk, huk, nagła zmiana temperatury i mgła. A we mgle ukazała się postać...
 

Ostatnio edytowane przez Kutak : 13-05-2007 o 14:44.
Kutak jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172