Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-06-2011, 14:15   #11
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Kościsty smok spokojnie obserwował całe zajście jak i pozostałe smoki. Spokojnie wysłuchał „przepowiednie” tej istoty i zamruczał tylko. Simon na to zakrzyknął:

- Po chwałę i skarby - jego głos był pełen optymizmu i radości
Kratos nawet nie mrugnął a spokojnie zaintonował:

Raz i dwa, raz i dwa,
pewna pani smoka ma,
trzy i cztery, trzy i cztery,
smok ten dziwne miał maniery.
Pięć i sześć, pięć i sześć,
wcale dziewic nie chciał jeść.
Siedem, osiem, siedem, osiem,
wciąż dopraszał się o prosię.
Dziewięć, dziesięć, dziewięć, dziesięć,
smok debila na łbie niesie



Dracolich raz jeszcze okrążył jezioro a potem zaryczał dziko. Błoniaste skrzydła uderzały w powietrze aż w końcu smok rzekł potężnym głosem:

Tańcowało smoków pięć
Każdy miał na artefakt chęć
Jeden jednak mógł je mieć
Lecz nim krew poleje się
Znajdźmy może wspólnie je
Jestem Kratos, radosny smok
Kto chce mi dotrzymać krok ?


Puste oczodoły smoka, w których tlił się ogień popatrzyły z zaciekawieniem na pozostałe smoki.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 28-06-2011, 17:13   #12
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Cóż za piękny początek nocy. Pięć smoków zgromadzonych i odwiedzonych przez posłankę Bogów. Pięć smoków ze swymi potrzebami, zachciankami, pragnieniami.
Ziiobaartamun miał wyrobione zdanie o każdym z nich:
Sawanvertina – piękna smoczyca, smukła, z gracją trzepocząca skrzydłami i wzbijająca się do lotu, a w locie pięknie kołysząca ogonem. Podporządkowana partnerowi, i o dziwo istocie wężopodobnej, a może lubiła takie zabawki na sobie, albo był inny cel posiadania węża...
Necrosarantas – przystojny smok, lecz spięty i agresywny. Zapewne taki przez tego człowieka trzymającego nad nim pieczę, tak aroganckie zachowanie człeka przy smokach, normalnie by go zjadł, ale nie mógł niszczyć dobrych stosunków z resztą, czas na jedzenie może jeszcze przyjdzie.
Jadeitowy Wąż – niezwykłe stworzenie, bardzo mu się podobało, i zdecydowanie lubiło wodę. Ciekawy sposób latania i brak zdominowania przez inne istoty, silny i przystępny. Niestety szybko uciekł.
Kratos – Kościany smok, niestety również z jeźdźcem, lecz człowiek wydawał się nie panować nad swym ‘ogierem’, tak to smok panował nad jeźdźcem. Bardzo piękny widok. Sam smok przyjaźnie nastawiony.
Łyknął jeszcze wody i spojrzał na smoki gotowe do odlotu.
- Spotkajmy się tu jutro o tej samej porze, może coś wymyślimy i wyruszymy na poszukiwania.
Poczekał, aż wszyscy odlecą, zapamiętał kierunki, niestety smok wodny był wciąż pod wodą. Sam odleciał w kierunku bardziej wschodnim niż powinien, potem miał zamiar skręcić w swoją stronę. Ostrożności nigdy za wiele.
Gdy doleciał do swojej jaskini, rozejrzał się dobrze, po czym runął w wodospad, idealnie wleciał w jaskinię, ruch ten miał wyćwiczony, robił to przez wiele lat. Spojrzał na krasnoluda wychodzącego jakby ze skały, miał oczywiście dobre maskowanie. Stanął w części ogólnej groty i zaryczał donośnie. Jasny był to znak, że wszyscy mają się zgromadzić.
Wybrał sześć gobelinów, tych najlepszych w szpiegowaniu, i czterem wydał rozkaz:
- Po dwóch udacie się od jeziora które jest na miejscu dawnej wioski Czarna Woda w odpowiednich kierunkach. Będziecie pytać o konkretne smoki. – wyjaśnił kierunki i jakich smoków mają szukać – Jeśli znajdziecie, jeden obserwuje ich leże a drugi mi wszystko donosi, miejsce i szczegóły. Wy dwaj- machną na pozostałą dwójkę. – będziecie spacerować wzdłuż różnych zbiorników wodnych i wypytywać o dziwnego smoka bez skrzydeł, latającego, pływającego, taki… smok wodny. A ta dójka która szukać będzie tej pary, to mają możecie pytać też o jakieś wężowe stwory, może to wam pomoże. Ruszajcie bez ociągania.
- Reszta może pospać do rana, ale od rana bierzcie się za konstruowanie… nie dziwcie się, dobrze wam mówię, będziecie tworzyć pułapki, jaskinia ma być zabezpieczona tak żeby nikt obcy nie dostał się tu bez naszej wiedzy. Herjon, ta twoja kusza na kółkach. Mogą się przydać. Zrobisz kilka egzemplarzy. Kto wie co może nas spotkać. Olsen słuchaj wiersza i powiesz mi jak myślisz gdzie można znaleźć te rzeczy.
Po krótkiej naradzie z bardem i krasnoludem co do miejsca ukrycia artefaktów, smok wyskoczył z groty. Spadał chwilę razem z wodą po czym rozłożył skrzydła i machnął potężnie wzbijając się. W głowie wciąż miał obraz wulkanu, zapach siarki i te oczy. Jakieś słowa. Tym nie dzielił się z nikim. Miał już cel swojej podróży. Musiał porozmawiać, zadać kilka pytań, poradzić się.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline  
Stary 28-06-2011, 19:41   #13
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Necrosarantas, prychnął tylko słysząc kościanego smoka, widać mózg zgnił mu jak i ciało. Sawanvertina natomiast słysząc tę niedorzeczną piosenkę wybuchnęła śmiechem. Do tej pory miała “martwego” smoka za niezwykle poważnego, wręcz groźnego tym czasem okazał się szaleńcem.

Zamachnął swymi potężnymi skrzydłami wzbijając w powietrze, oraz wzniecając tumany kurzu. Mifu zaś spojrzał na rycerza który towarzyszył Drakoliczowi, po czym przystawił palec do czoła i opuścił go niczym w salucie, był to specyficzny sposób w jaki białowłosy informował o tym że jeszcze kiedyś spotka się z adresatem tego gestu... ale spotka na polu bitwy.

Minęła chwila nim smoczyca zdołała opanować śmiech i doszła do siebie na tyle by wystartować. Wciąż chichocząc poleciała za swoim partnerem.

Smok ruszył na południe, co jakiś czas lekko odbijając na wschód, gdy już oddalili się na tyle by inne smoki ich nie usłyszały Necrosarantas mruknął do swej ukochanej.
- Mam już plan... - po tych słowach spojrzał na nią kątem oka, by zobaczyć czy słucha.

Przestała się śmiać, i zwróciła na niego całą swoją uwagę.
- Oczywiście że masz, niczego innego się po tobie nie spodziewałam.- powiedziała z uśmiechem i czekała aż szczegółowo jej go wyłoży, bo nie ulegało wątpliwości że to właśnie zamierzał zrobić.

- Wierszyk tej kobiety nie należał do najtrudniejszych, jednak sama lokalizacja artefaktów może być kłopotliwa w odnalezieniu -zaczął mówić powoli, jak gdyby wprowadzał na bieżąco zmiany do swego planu, czasem przeciągał zamyślony litery, robiąc dłuższe przerwy między słowami, oczyma błądząc gdzieś po horyzoncie. - Dla tego należało by zwiększyć powierzchnie poszukiwań do maksymalnie możliwej, ale jednocześnie bez strachu o utratę tak cennych przedmiotów w razie ich odnalezienia. -smok obniżył nieznacznie lot i kontynuował. - Dla tego musimy podzielić się na dwie grupy. Ja i ty Kochanie polecimy na bagna szukać miecza, powinniśmy wyczuć moc, zaś w razie konfrontacji z innymi smokami będziemy mieli przewagę dwa do jednego. Ponadto lepiej przeszukiwać takie tereny z lotu ptaka. - Smok lekko ruszył głową dając znak Mifu do bycia w gotowości. - Mifu i Yshasha zaś zrzucimy niebawem w tych okolicach, bowiem gdzieś tu mieszkają krasnoludy, oni zdobędą informacje o artefakcie który jest w posiadaniu brodaczy i go wykradną lub zdobędą w inny sposób. -zakończył smok zaś białowłosy wyprostował się na jego grzbiecie.- Mifu pamiętasz słowa przepowiedni?

- Tak, a po za tym będę raczej wiedział gdy artefakt będzie w pobliżu. -odparł wojownik poważnym tonem.

Słuchała uważnie nie przerywając mu. Plan wydawał się dobry. “Co dwa smoki to nie jeden” Wierzyła że razem są w stanie sobie poradzić z każdym z pozostałych. “Jeśli trafimy na srebrnego to się z nim dogadamy i wyślemy na poszukiwanie innego artefaktu.” Miała natomiast pewne wątpliwości co do posyłania Mifu i Yashasha na poszukiwanie posążka. “Nie są smokami, nie mają naszej siły i rozmiaru, coś może im się stać.”
- Jesteś pewien że sobie poradzą?- wyraziła na głos swoje wątpliwości- Krasnoludy mogą ich zabić jeśli przyłapią ich na kradzieży.-była autentycznie zmartwiona, oczywiście nie z powodu Mifu.

Smok zaśmiał się głośno na słowa swej partnerki.- Nie liczby wygrywają wojny, chociaż fakt często się przydają. Zauważ, że jeden hetman na szachownicy potrafi samemu zniszczyć opór wroga. Jeśli my zaś jesteśmy królami w życiowym zgiełku codziennych potyczek to Mifu jest naszym hetmanem -smok ponownie się zaśmiał zaś wojownik o białych włosach przemówił do smoczycy poważnym głosem.

- Nie martw się wybranko serca mego wielkiego Lorda, potrafię działać cicho, zaś zwykły krasnoludzki żołnierz nie powinien stanowić dla mnie wyzwania ponad me siły. Groty wrogich strzał zaś nie dosięgną mnie czy twego cennego barda, zapewnię mu bezpieczeństwo o ile znajdziemy posążek dostarczymy go gdzie tylko rozkażecie.

-Właśnie...- mruknął czarny smok. - Dwa do trzech dni tyle macie na tę misję czasu, potem bez względu na rezultat kierujcie się w stronę bagien, nasz wyczulony węch pozwoli nam was odnaleźć. Mifu masz pełne prawo wezwać tych którzy będą Ci potrzebni. -zakończył tajemniczo Necrosarantas. Wojownik zaś w podzięce skłonił się nisko.

Ze spokojem wysłuchała poetyckich szachowych porównań, oczywiście wiedziała że Mifu nie jest zwykłym chłopem z jakiejś tam wioski mimo to nie czuła się przekonana. Zaś wypowiedź samego wojownika rozdrażniła ją. “Jakiż pewny siebie, jakiż zuchwały.”
- Bądź pewien- zwróciła się bezpośrednio do samuraja- że nie martwi mnie jakiś zwykły krasnoludzki żołnierz, ale zważ że tych żołnierzy będą setki.

W tym momencie do dyskusji wtrącił się nieoczekiwanie Yashash
- Pani, posswól mi iśśśść. Z radośśśścią wyrussszę by sssspełnić to zadanie... napisssszę o tym wssspaniałą opowieśśść.

Wciąż z wahaniem ale jednak Sawa postanowiła się zgodzić
- Dobrze idź ale uważaj na siebie i jeśli zadanie okaże się za trudne nie zważaj na nic i wracaj.- powiedziała z troską w głosie.

- Sssrobię jak każesssz Pani.- odpowiedział bard niby to całkowicie posłuszny jej słowom. W rzeczywistości miał zamiar zrobić wszystko co w jego mocy by zdobyć artefakt, w żadnym razie nie zamierzał się wycofać przed upływem wyznaczonych trzech dni.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 28-06-2011 o 19:46.
Agape jest offline  
Stary 28-06-2011, 19:45   #14
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Samuraj nie odrywając wzroku od smoczycy odparł tylko. - Dziesiątki, setki, tysiące czy miliony, jeżeli mój Lord wyznacza mi zadanie nie cofnę się przed żadną liczbą czy przeciwnikiem. -po tych słowach zasiadł po turecku na grzbiecie czarnego smoka.

Necrosarantas zaś powiedział głośno tonem z którego jego partnerka od razu mogła wywnioskować, że to o czym mówi jest dlań bardzo ważne. - Mifu tylko nie przeceń swoich możliwości, jeżeli zadanie będzie dla was niewykonalne, wystarczy nam lokalizacja artefaktów, oboje macie wrócić z misji żywi. - szczerze smoka obchodziło tylko życie białowłosego, bardzo mógł zginąć nawet przy lądowaniu, Mifu jednak był bardzo ważny w jego planie. Taktycę która w jego głowie zrodziła się nad jeziorem. Kiedy smoki przeleciały już spory kawałek Czarnołuski dodał. - To chyba mniej więcej tu, czy Yashasha jest gotowy do zrzutu? -zapytał swej partnerki a Mifu wyprostował się stając pewnie na nogach.

Bard gotowy wcale nie był, latał co prawda już kilkakrotnie na grzbiecie swojej pani i wysokość nie robiła na nim wrażenia ale latanie i spadanie to dwie różne rzeczy. Zbyt różne gdyby ktoś pytał go o zdanie. Niepewny swego głosu skinął tylko głową Cmętarnemu Lordowi.

Mifu który obserwował barda, gdy zobaczył kiwnięcie głową uśmiechnął się pod nosem poprawił miecz przy pasie, a patyczek przewędrował do drugiego kącika ust.

- Zdobędziemy posążek-oświadczył po czym ruszył biegiem po ciele swego pana, w stronę smoczycy, która jednak leciała spory kawałek od nich. Gdy był już na “krawędzi” Cmentarnego Lorda, wybił się mocno na nogach w przestrzeń, jednak doskoczyć do partnerki czarnego smoka nie miał szans. Spokój wymalowany jednak był na jego twarzy, wystawił prawa noge do przodu, nawet tam nie patrząc, a wtedy drewniany chodak uderzył o kolec na ogonie jego pana, którym ten machnął. Mifu opadł lekko na czubek tej wielkiej igły, nawet na chwile nie tracąc równowagi, Zaczekał chwilę aż, jego Lord po raz kolejny machnie ogonem, wtedy to też wykorzystując prędkość znowu skoczył przed siebie. Białowłosy był tylko punkcikiem na niebie między dwoma potężnymi sylwetkami smoków. Dystans między Mifu a Smoczyca zmniejszył się jednak o złapaniu się jej ciała wciąż nie było mowy. Mężczyzna jedynie podciągnął obie nogi do piersi, a pod jego chodakami zawirowało powietrze. Jak gdyby na chwilę wylądował na niewidzialnej płycie odbijając się od niej, zaś powietrze w tamtym miejscu znowu wyglądało normalnie. Białowłosy zamknął oczy i wystawił prawa rękę w górę, po czym zacisnął ją na przelatującym obok owłosionym ogonie Sawanvertiny, to co było najdziwniejsze to fakt iż wojownik jak gdyby po prostu wiedział że smoczyca właśnie tak ustawi swój ogon. Mifu otworzył oczy i podciągając się na miękich włoskach wskoczył na ciało smoczycy po czym z uśmiechem powoli zaczął iść w stronę wężoczłeka.

Smoczyca wzdrygnęła się pod jego dotykiem z wielką niechęcią myśląc o chodakach przemierzających jej ciało. Czuła się jakby pełzał po niej gigantyczny karaluch. Nic jednak nie powiedziała. Yashash nie mógł uwierzyć w to co widzi pewnie pomyślałby że to świetny materiał na opowieść ale w tej chwili był w stanie myśleć tylko o ściśniętym żołądku. Z niedowierzaniem zamrugał gadzimi oczami wiedząc że zaraz stanie się coś strasznego. Głośno przełknął ślinę i mimowolnie spojrzał w dół. “Jak on u diabła ma zamiar znaleźć się na dole?” Ale coś podpowiadało Yashashowi jak to się stanie, nerwowo przeciągnął rozdwojonym językiem po wargach. Przygotował się na najgorsze.

- Lądować nie możemy gdyż ktoś mógłby nas zauważyć, to zapewni im dyskrecję. -pocieszył Necrosarantas swą partnerkę. - To dla ich bezpieczeństwa. -dodał jeszcze.

Mifu zaś nic nie mówiąc, złapał wężoczłeka i przerzucił sobie jego podłużne cielsko przez ramię, po czym ze stoickim spokojem wypisanym na twarzy skoczył w ciemność nocy.

Yashash nie był zdolny do jakiegokolwiek oporu, w głowie mu wirowało. Obezwładniała go myśl o dłuuuugim spadaniu i co dorsza lądowaniu. Poczuł pęd powietrza, zaparło mu dech, z całej siły zacisnął zamknięte oczy. Jego długie wężowe ciało dręczyła rozpaczliwa potrzeba chwycenia się czegoś. Złapał więc jedyne co było pod ręką, niczym boa dusiciel owinął swój ogon wokół tułowia i ramion białowłosego rękami wczepiając się w jego płaszcz i zaczął wrzeszczeć.

Sawanvertina odruchowo zanurkowała by ich ratować ale chwilę potem z trudem powstrzymała się, patrzyła z troską na znikającą w ciemności kropkę.

- Powodzenia.- mruknęła jeszcze i odleciała w stronę bagien podążając za Lordem.

Cmentarny Lord westchnął w duszy po czym zbliżył się do swej ukochanej, zdenerwowana czy też zestresowana może być mniej przydatna. - Wreszcie sami, prawda? -powiedział czule by odwieść jej myśli od Mifu i barda.

Spojrzała na niego, miał rację, ale mimo pozbycia się Mifu jakoś nie potrafiła się tym cieszyć.

- Będę się o nich martwić dopóki znowu ich nie zobaczę.- powiedziała myśląc tylko o jednym z nich.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline  
Stary 01-07-2011, 10:22   #15
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
I wszyscy się rozproszyli po okolicy. Każdy smok wystrzelił w różne kierunki, nie bardzo mając ochotę na rozmowy czy, przynajmniej póki co, paktowanie z kimkolwiek.
Noc była... dziwna.


Jadeitowy Wąż

Woda miała świadomość, badałeś ją. Sprawdzałeś każdy jej szczegół, każdy jej... Aspekt, tak to najlepiej jest określić w ten sposób. Badałeś każdy jej aspekt. Powoli i dokładnie, tak, aby mieć pewność... i miałeś ją. To były subtelne powiązania. Delikatne, dla człowieka nie wyczuwalne, czy w ogóle dla istot pomniejszych. Woda badała ale...była tylko przekaźnikiem, czymś co było... Tak, to było na pewno tylko częścią czegoś większego. Woda badała ale nie dla siebie lecz dla kogoś, a świadomość była... kontrolowała wodę, dając jej namiastkę własnej woli i inteligencji, delikatnej i szczątkowej, ale nadal...ale jednak...
Meteor. Został na dnie. Widziałeś go. Zauważyłeś, że im bliżej dna i meteoru tym mniejszą władzę posiadasz nad wodą i tym, co się w okół niej dzieje... Jakby...sam włada nią tak jak zwykłeś robić to ty... I jest arogancki i rozmawiać nie chce.

Necrosarantas i Sawanvertina
Wasze sługi zostały zrzucone poniżej. Delikatnie opadali w dół, niknąc w nocnym niebie. Wy zaś lecieliście dalej, przed siebie, powoli pokonując odległość, jaka dzieliła was od bagna. Zatem ruiny...pytanie tylko jest jedne, czy to chodzi o wasze bagna, czy o te drugie? Droga przed wami tak czy inaczej była dość długa. Gra warta świeczki. Najważniejsze, że zostało powiedziane dokładnie to, co każdy chciałby usłyszeć, czym są i gdzie... Zapewne jeszcze trzeba będzie ich jakoś użyć. A wtedy rozbłyśnie nowa gwiazda, gwiazda smoków....

Kratos
I smoki uderzyły skrzydłami, smagając powietrze, lecąc daleko przed siebie, w górę. Zatem tak wyglądać będzie walka o bycie bogiem. Ale może to i lepiej? Nie trzeba się dzielić. Kości zgrzytnęły, a smok wystartował w kierunku bagien, zmieniając wysokość. Zatem bagna... A tam pierwszy artefakt, który zbliży ich do upragnionej boskości i miejsca w panteonie... Ciekawe.

Ziiobaartamun
Wpadł do leża jakby goniły go demony. To udało się mu wejście. Niemal z rozpędu trafił łbem w skałę...niemal, ale na szczęście udało się minąć górną krawędź jaskini. Zatem takie buty...
-Tak, oczywiście, Pani, będziemy robić balisty i ten... pułapki, natychmiast!-odpowiedziały poszczególne istoty, na wieść o tym, że trzeba wziąć się do roboty i to ostrej roboty. Zasadniczo niewiele czasu pozostało czy to mu czy to im. Zapewne teraz pozostałe smoki udają się w kierunku artefaktów i na dzień dobry pragnął je zdobyć. Krasnolud spojrzał się na swego przyjaciela i władcę i odciągnął go na bok. Coś szepnął mu na ucho i kilka minut później widać było, iż ktoś pędzi na kucu, jakby gnały go demony albo bat jego pana. Zaś smok wyleciał z jaskini raz jeszcze tej samej nocy.

Wszyscy, nad ranem

Wszyscy dotarliście do celów waszej podróży, szybciej lub wolniej ale ostatecznie czuliście te odległości i to zmęczenie...a nie było czasu an to, by odpocząć. Ruszyliście jak najszybciej przed siebie i dotarliście...teraz... Artefakty.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 04-07-2011, 14:30   #16
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Kratos dotarł do bagien. Całkiem przyjemna okolica. Smutno, szaro i ponuro. Gdzieniegdzie mgła unosiła się delikatnie nad ziemią. Smok pokręcił tylko głową delikatnie i mruknął do jeźdźca:

- No to teraz schodź i szukaj tych ssskkaaarbów
- ironii nie dało się ukryć

Nim Palladyn zdążył coś powiedzieć smok zanucił:

Idzie smok tup tup tup
Simon z mieczem łup łup łup
Skacze Simon hop hop hop
A smok robi długi krok
Wieje wietrzyk fiu fiu fiu
kropi deszczyk puk puk puk
Świeci słonko, wieje wietrzyk
pada deszczyk...
czujesz dreszczyk?
Smok powolnie sobie mknie
Będzie głodny to Cię zje


Smok człapał powoli. Był istotą magiczną więc winien umieć odnajdywać inne rzeczy od których magia lub moc płynęła. Skupił się by wyczuć moc która powinna być łatwa do odnalezienia. Przestał podśpiewywać. Oczy zapłonęły ogniem żywym a błoniaste skrzydła delikatnie się rozpostarły.

Simon szedł niezadowolony po ziemi. Szedł obok smoka. Milcząc.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 07-07-2011, 21:34   #17
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Ziiobaartamun wystawił lekko pysk z wodospadu, rozejrzał się, gdzieś daleko pojawi się wkrótce jutrzenka, ostatnia gwiazda na nocnym niebie, a zaraz za nią świt. Skoczył w dół razem z wodą, potrzebował trochę adrenaliny. W odpowiednim momencie zamachał skrzydłami, odbił w górę po czym znów zniżył lot nad wodę, nabrał prędkości i ponownie do góry, wysoko do góry, aż ujrzał daleki horyzont z rozjaśniającym się niebem. Jeszcze chwila i mógłby oglądać świt, ale miał inny cel ruszył w przeciwnym kierunku, jakby uciekając słońcu. Był podekscytowany, mógł w końcu zdziałać coś na co wcześniej nie było rady.
W ciągu kilkunastu minut zobaczył okolicę swego dzieciństwa, szybko zniżał lot, bardzo szybko, za szybko zdawałoby się, lecz dla smoka nie było to za szybko. Tuż nad skałami rozłożył skrzydła i wyhamował, choć nie na tyle ile się spodziewał, mocno uderzył w skałę, szybko się jej złapał, tuż na nią było wejście do jaskini. Wsunął się niczym jaszczurka między kamienie. Znajoma komnata, dawno jej nie widział. Lekko się wzruszył. Ale nie czas na wspomnienia. Ruszył śmiało w stronę leża smoka, gdy nagle drogę zatarasowała mu żelazno drewniana postać wielkości trzech ludzi, w jednym ręku trzymała sporą kuszę a w drugim topór. Smok stanął wryty. Nie spodziewał się czegoś takiego w domu ojca.
- czego szukasz – Odezwała się postać metalicznym podźwiękiem i bez żadnego akcentu.
Usmażyć czy pogadać? Nie był pewny, ale w za postacią pojawił się czarny smok.
Odsunął postać łapą w bok i podszedł.
- Witaj synu. Bardzo się cieszę że przybywasz. Dziś w nocy coś się wydarzyło. Nie wiem co ale coś. Na pewno też to czułeś.
- Tak czułem. – Odpowiedział pocierając łbem szyję ojca. – I byłem tam, Bóg umarł, zaczęła się walka o to kto zostanie kolejnym, jest wskazówka co do umiejscowienia artefaktów, kto zdobędzie je wszystkie otrzyma boskość. Wiesz do czego to jest okazja.
- Tak wiem. – spuścił wzrok na chwilę, był czymś przygnębiony, ale zaraz odezwał się – jaka to wskazówka?
Szary smok przytoczył wiersz…
-To nie tyle wskazowka co...mglisty kierunek świata z punktem oreintacyjnym...-Zamyślił się- A co za tym idzie raczej...no musisz się śpieszyć...-Spojrzał się na Ciebie-Jesteś wybrańcem, prawda?
- Na to wygląda… - ‘wybraniec’, nie lubił tego słowa, w końcu wybrańców było pięciu… - Jeden z artefaktów znaleźć będzie raczej łatwo. Ale zastanawiam się nad innymi, powiedz mi, gdy matka wyruszała, gdzie ruszyła, w którą stronę, może zostawiła jakąś ważną informację, powiedz mi co wiesz, może nam się udać…
-Matka...-powiedział głucho i zaryczał wściekły-Udała się na północ. Później...sam wiesz, jak i co było później ale...tam...-Urwał. Sam czuł ból w jego słowach. Tak, kochał matkę, kochał mocno. Do tej pory ryczy wściekły na wzmiankę o tym, że już jej nie ma
-Tam...Tam na północy...coś złego-Westchnął-Nie wiem czy powinieneś tam samemu lecieć...
- Polecę gdziekolwiek trzeba. Ale masz rację, pomoc zawsze się przyda. Mogę wykorzystać jakiegoś ze smoków… konkurentów przekonać, że tam znajdziemy któryś z artefaktów. A ty? Jak się czujesz?
-Nie czuję-Westchnął-Stary smok...nie ma zasadniczo zbyt wiele do stracenia ani zyskania ale nie narzekam...jak widzisz...-Ale miał wrażenie, że coś ukrywa przed... pytanie tylko, co?
- Powiedz mi jeszcze, czy mówiła po co dokładnie leciała? Musimy wiedzieć czego szukać. – Wiedział, że ojciec nie będzie chyba najlepszym kompanem do tej podróży, ale gdyby się zdecydował nie mógłby mu zabronić. Nie mógłby ze względu na miłość, tak wyraźną, tak widoczną. – Czy będziesz chciał wyruszyć?
-Mówiła...-Westchnął-Że to będzie potrzebne...Tobie...-Wyrzucił to w koncu z siebie-I nie...wiem czy chcesz...czy bym nie opóźniał Ciebie- Ale widział, że oczy aż mu się zaświeciły na wspólną wyprawę
Był tego pewien, pewien był, że to właśnie przez niego coś się wydarzyło. I ojciec miał wyrzuty, nie oznaczało to na pewno nienawiści czy niechęci, bo w końcu był owocem ich miłości. Lecz wyrzut był i dało się go wyraźnie wyczuć. Trudna sytuacja. Wziąć ojca czy nie wziąć. Gdyby nie poczucie winy zaproponowałby żeby ojciec został. Ale teraz… Nie mógł mu tego zrobić.
-Oczywiście, że możesz ze mną wyruszyć, spowalniać mnie nie będziesz, damy radę na pewno.
Kiwnął głową
-Zatem polecę, nie ma innej możliwości- syn widział coś w oczach ojca...coś dziwnego ale i... tak to było zdeterminowanie, czyste zdeterminowanie i chęć pomocy i...pozbycia się owych wyrzutów sumienia, jakie go dręczyły.
-Myślałem o pomocy innych, ale skoro ty mi pomożesz to nie potrzebujemy nikogo innego. – Nie był tak przekonany do tego co mówił, lecz nie chciał żeby inne smoki poznały jego ojca, może trochę się go wstydził, a może po prostu nie chciał słyszeć kpin w stronę swego mentora. – Ruszymy od razu?
Smok tylko skinął głową dając znak, że jest gotów i jak najbardziej chce lecieć, teraz, już.
Ziiobaartamun chciał już ruszyć do wyjścia, ale przypomniał sobie o dziwny stworzeniu.
- A to? – skinął na sam nie wiedział co.
- Gnomia produkcja, taki strażnik. Lećmy.
Wychodząc zauważył jeszcze jakąś postać – ludzką, choć dość wysoką, może elfa – ukrytą w skałach. Nie zainteresował się nią gdyż czarny smok przechodząc obok szepnął do niej kilka słów w obcym języku. Nie wtrącał się, sam by nie chciał by ktoś się wtrącał, więc szanował też innych.
Gdy wyszli udali się wprost na północ.
Dwa smoki. Czarny i szary. Jeden koło drugiego, szary lekko z tyłu, uznając hierarchię. Przodujący leciał dziwnie, krasnolud rzekłby, że jezioro bimbru musiał wypić. Nie temu jednak lot był nierówny, chodziło o stare rany, dawne walki, i źle wygojone skrzydło. Wiele przeżył ten smok, wiele nawet jak na smoka. Ale podczas tego lotu w oczach było widać żywotność, żywotność jakiej brakło mu od przeszło 300 lat. Teraz ją miał, i leciał zdecydowany na wszystko. Prędkość nie porażała, ale szary wciąż trzymał się lekko w tyle. Nie wyprzedzał, nie poganiał, rozumiał.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline  
Stary 09-07-2011, 23:19   #18
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Skażona obcą świadomością woda stawiała opór mocom Jadeitowego Węża. I to wszystko przez jakiś meteor! Na cóż ten kamień sobie pozwala?! Urażony smok uznał za stosowne popływać jeszcze przez chwilę dość długą, by nie dać pozorów ucieczki, po czym wynurzył się i – znów klucząc wśród chmur – wrócił do domu.

~*~

- Powiedz mi, Li – mówił później, zwinięty wygodnie w swej jaskini – dlaczego bogowie upadają?

- Ten, który wspina się wysoko, spada z większej wysokości – odpowiedział mędrzec.

To była trafna uwaga i pobudzała do przemyśleń o istocie boskości. Bo i cóż było tak kuszącego w statusie boga, jeśli ci mogli ot tak sobie umrzeć, upaść, zwolnić miejsce w rządku niebiańskich tronów?

- Czcigodny Li, mój wierny majordomusie! Jutro siądziesz nad swymi uczonymi zwojami i wyszukasz wszystko na temat wniebowzięć i wniebospadnięć… I jeszcze myślących meteorów… - pokrótce zapoznał starego Azjatę z odkryciem w jeziorze. Człowiek był mądry i godzien zaufania smoka.

- Jakie są Twoje rozkazy dla wioski, Dostojny Wężu? – doceniony mężczyzna wykazywał widoczną inicjatywę.

- Interesy jak zwykle. Izolacjonizm dobrze nam służy. Zbierajcie ryż, odbywajcie ćwiczenia fung-ku. Mogą nas odwiedzić szpiedzy ras wszelakich… lub smoki… Szpiegów łapać i (żywych!) – do Pieczary Kar. W razie pojawienia się smoków, zachowujcie się naturalnie i popadnijcie w nieopisaną panikę. Zaś ja… jutro wybiorę się na wycieczkę.

~*~

Poranek wstał, napełniając świat przyjemnym słonecznym światłem. Otwory w suficie jaskini wpuszczały zielonkawo zabarwione promienie, liczne strumyki i wilgotne powierzchnie odbijały je i rozszczepiały jak pryzmaty, napełniając mieszkanie smoka rozproszoną, mglistą światłością. Gad, doceniając okoliczności przyrody, wypełzł na zewnątrz, gdzie po czasie koniecznym na obowiązkowe przeciąganie i wygrzanie się na słońcu – wystrzelił w powietrze.

„Polecę wpierw na bagno.” – Myślał, lecąc swym zwyczajem wśród osłony chmur. – „To co prawda nie czysta rzeka ani jezioro, ale przyjemnie będzie osiąść w wodzie, która nie próbuje być mądrzejsza ode mnie.”
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 19-07-2011, 20:01   #19
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Zamu
Na północy wichry zrywały to, co kiedyś było szczytami, a śnieg zdawał się nie tyle zalegać co roztapiać i wykruszać skały niżej i po prostu w ten sposób wędrować ku cieplejszym rejonom świata, ku swej uciesze i ku swej zagładzie. Tam właśnie leciały dwa smoki, oba, pełne gracji...i gniewu... tedy oba poczuły to, co wszyscy nazywają Zewem...pragnieniem...rozdarciem. Każdy jeden mag to potwierdzi, każdy biegły w sztukach magicznych. Nagle, jakaś moc, gdzieś pod chmurami, być może stokami, głęboko w trzewiach ziemi zaczęła emanować. Krzyczała, wrzeszczała do nich. Po całej krainie rozejdzie się ten dźwięk, ten krzyk i ten wrzask.
-Czujesz, synu?-Zapytał się jeden ze smoków

Jadeitowy wąż
Tymczasem Jadeitowy wąż siedział w swej jaskini. Wydał polecenia, nie komu innemu, jak swoim najwyższym kapłanom. Wydał polecenia i czekał na rezultaty, a to zawsze było najgorsze. Czekanie. Sekundy zamieniały się w chwile, te zaś w momenty, a te w godziny. Gdy miał już lecieć w chmury, przybyli jego wyznawcy, stary kapłan, tak dobrze mu znany...
-Mamy...informacje o które...które nas prosiłeś...o czcigodny i wielki...smoku-wydyszał, niosąc kilka przepastnych ksiąg.
-Każdy kto zbliży się do meteoru, który był Rydwanem...no posłańca bogów-otworzył księgę na odpowiedniej stronie- Może zawiązać z nim sojusz... pakt... Ogólnie, każda osoba, która będzie posiadała meteoryt i zbuduje o taką sadzawkę, może prosić o wsparcie-powiedział kapłan- Co zaś tyczy się wniebowstąpienia, albo wniebospadnięcia... no jeżeli bóg umiera to tak jest. Liczba musi się zgadzać. A to wewnętrzne sprawy bogów są. Niezbadane i niezmierzone, ale w historii przed smokami nawet był jeden przypadek tutaj wniebowstąpienia, pewnego tytana... C'thuna... Oszukał on śmierć i wedle legendy, zdobył te same przedmioty, które trzeba, dla równowagi wszechświata, ukryć, tak, by inny bóg mógł wstąpić do niebios, gdy któryś z nich spadnie. Te artefakty mają miliony lat i istniały jeszcze przed początkiem czasu!

Kratos
...A bagna były olbrzymie, o czym przekonał się pewien kościsty smok. O ile towarzysz narzekał na co mógł, od wilgoci zacząwszy, po lokalne zwierzęta skończywszy. Zasadniczo bagna wyglądały cały czas tak samo. Węże, krokodyle, znowu węże i znowu krokodyle. A do tego jakieś inne istoty i wszechobecne komary. O ile smoku nie przeszkadzały, o tyle Twój przyjaciel nie posiadał się ze szczęścia, gdy jakiegoś ubił, nim ten wleciał mu pod zbroję, kąsając dotkliwie. Nagle waszym oczom ukazały się na wpół zatopione wieże, wielkie i starożytne mastaby, oraz szczątki murów, które ów mastaby chowały. Czułeś także moc. Ogromną.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 21-07-2011, 10:46   #20
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Kratos szedł tuż za Simonem, śmiejąc się w duchu z młodego Paladyna. Tak, jego wyobrażenie o heroicznych czynach, dziewicach i potworach które trzeba zgładzić. Potwory znalazł w postaci komarów, co jeszcze bardziej śmieszyło smoka. Widząc jednak wspaniałe monumenty zanucił:

- Do Simona Paladyna mały komar puka
Chodź opowiem Ci bajeczkę
Bajka będzie długa

Był sobie smok
Co od wieków martwy
On się nie pchał tam gdzie tłok
Chociaż lubił żarty

Towarzysza on miał także
Simon to paladyn mały
Walki toczył on tak straszne
Zabija on komary

Patrzy Simon, patrzy, duma
łzą zaszły oczęta
Komar ugryzł wrednie Paladyna
Simon zapamięta


Gdy tylko skończył podśpiewywać smok ryknął i ruszył ku mastabom i murom wcześniej podrywając z ziemi Paladyna i sadzając go na grzbiecie. Kratos czuł ogarniającą go moc i choć Simon coś mu krzyczał do ucha to donośny ryk smoka zagłuszył go. Oczy dracolicha zapłonęły bowiem ten nie sądził że artefakt nie jest strzeżony. Simon choć miał w posiadaniu potężny miecz nie łudził się by ten mógł zrobić cokolwiek temu co strzeże tak potężnego przedmiotu.

Kratos żył o wiele dłużej niż jakikolwiek mógł smok żyć. Był stary i znudzony lecz teraz..czuł zabawę. A tego od wieków mu brakowało. Ryk ponownie rozległ się na bagnach.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 21-07-2011 o 20:26.
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172