01-12-2017, 22:14 | #31 |
Reputacja: 1 | Zahija przytaknęła. Po prostu. Gest zgody. Czy dała sie skusić obietnicy złotych monet? Zaintrygowała ją sprawa wilczej plagi? Czarowników ciągnęło do anomalii, w końcu sami byli jedną z takowych. -Wy pójdziecie spotkać się z Malikiem. Ja w tym czasie pomowię z Abdullahem, tylko on moze zdać relację z pierwszej ręki - właściwie wiedźma nie pytała o zgodę. Oznajmiała. Gdy zapadły decyzje wzięła na stronę Cedmona. Czas jej było z kimś pomówić, wejść w komitywę ale dyskretnie by oko Ianusa nie świdrowało podejrzliwie. -Abdullah może być księciem, spróbuje to ustalić. Wiemy o jednej dużej karawanie, która kręciła sie w pobliżu. Mógł oczywiście przeżyć jeden z jego świty i teraz podaje sie za kupca by nie spadł na niego gniew sultana. Lub to kupiec w istocie... Wtedy wypytam go o wilki i atak. Zdawać sie mogło, ze skończyła ale zbliżyła usta do ucha jeźdźca i dodala jeszcze ciszej. -Saadim siedzi w Ianusie. Siedzi i dobrowolnie nie wyjdzie. Kluczem są księgi. Gdy wrócicie ze wzgórza i znów sie połączymy, trzeba go bedzie obezwładnić. Spętać i wyłączyć z gry. Uprzedź Enki, Igwe i Mumambę. Dyskretnie, on nam patrzy na ręce. Znajdziemy potem tłumacza i dowiemy sie jak go odegnać. Ostatnio edytowane przez liliel : 01-12-2017 o 22:18. |
01-12-2017, 22:54 | #32 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Igwe z uwagą wysłuchał słów starca, który się przed nimi pokłonił.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |
02-12-2017, 00:22 | #33 |
Reputacja: 1 | Wilki! Serce łowczyni zabiło żywiej, kiedy usłyszała słowa starszego wioski. W końcu wyzwanie, które było czymś więcej niż wytracaniem sobie wzroku na bezkresnych pustkowiach. Zachowała kamienną, lekko znudzoną twarz, kiedy przewodnik karawany podjął niechętnie decyzję, by zająć się tym zadaniem, ale w głębi duszy wszystko w niej śpiewało. Czuła nadchodzącą radość z polowania każdym włóknem swojego ciała, a myśl o tym, że zamiast użerać się z demonami, nieumarłymi, bandytami i tym podobnym tałatajstwem, które zdecydowanie nie było godne jej talentów, będzie mogła niedługo zmierzyć się w wspaniałej grze o przetrwanie z groźnym i sprawnym zwierzęciem, sprawiało jej niemal fizyczną przyjemność.
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
03-12-2017, 22:21 | #34 |
Reputacja: 1 | - Peleki i Hanohano wybiorą się z Wami na poszukiwania tego kurhanu - oznajmił Upokoina. - A co do zapłaty, jaką otrzymacie, to będzie ona dwojakiego rodzaju. Po pierwsze dam Wam szlachetnych kamieni, których wartość oceniana jest na pięćdziesiąt złotych monet, a Wy się nimi podzielicie wedle uznania. Po drugie, gdy odnajdziecie grób Maharija, możecie sobie wziąć wszystko co starożytne plemiona złożyły w kurhanie swego wodza, z jednym wyjątkiem. Ową rzecz wezmą moi bracia. Nie bójcie się, dla Was byłaby ona bezużyteczna, a dla nas ma ogromną wartość. Gdy kwestia udziału awanturników w poszukiwaniu kurhanu i polowaniu na wilki została ustalona, Hasram odpowiedział jeszcze Ianusowi, który wypytywał o karawanę. - Vazikh leży na uboczu, nie wiedzie tędy główny szlak karawan, a ja jestem już stary i pamięć czasem płata mi figle. Ale skoro chcesz wiedzieć, to postaram się sobie przypomnieć i popytam innych starych mieszkańców. Traktuj to jako część zapłaty za wilki. A zielonookiego młodziana z liczną świtą w Vazikh na pewno nie widziałem - odparł. - Zapoznam Was z Malikiem i Abdullahem, który wciąż przebywa w Vazikh. Oni powinni odpowiedzieć na nurtujące Was pytania. Zahija poszła spotkać się z Abdullahem al Rahmani, który wciąż dochodził do siebie po ataku na jego karawanę. Gdy spotkała się z nim w niewielkim domu gościnnym, leżącym na obrzeżu miasteczka, od razu przekonała się, że to nie młody następca szejka Yarakanu. Abdullah był gruby, niski i brodaty. Mimo takiej aparycji, sprawiał miłe wrażenie, które wzmagał jeszcze bardziej swoimi manierami i sposobem mówienia. Wyrażał się wolno i z umiarem dobierał słowa. - Niemal trzy tygodnie minęły od chwili, w której doszło do mojej tragedii - opowiadał wiedźmie. - W środku nocy, nie dalej jak dzień drogi na północ od Vazikh na obozowisko napadły wilki. Zupełnie zignorowały ogień, jaki płonął na środku biwaku, a także nie ulękły się zapalonych strzał i płonących żagwi, jakie ciskali w nie moi ludzie. Straciłem dwa wozy, dwóch woźniców i służącego, samemu ratując się w ostatniej chwili ucieczką na oszalałym ze strachu koniu. Wilków było około dwudziestu, nie jestem pewien ich liczby. Wpadły do obozu cicho, bez ostrzeżenia, bez wycia. W momencie gdy ruszały do ataku, gdzieś niedaleko zawył jeden z nich. To był chyba sygnał do rzezi. Rozszarpały moich ludzi i zwierzęta, a ja ledwo uszedłem z życiem. Malik był łysym, ogorzałym mężczyzną w sile wieku. Miał dziwne, jasne oczy nie pasujące do rusanamańskiej fizjonomii. Siedział na ganku domu, w którym się zatrzymał na czas pobytu w Vazikh i palił nargilę. - Oto i oni - oznajmił, gdy na werandę wszedł Husram w towarzystwie awanturników. Malik zupełnie nie był zdziwiony pojawieniem się nieznajomych, wręcz przeciwnie, wyglądał jakby się ich spodziewał. - A więc w Vazikh zjawili się Ci, na których czekamy... - Wilki są zupełnie zwykłe. To spora wataha stepowych drapieżników. Ich zachowanie jest dziwne, a najdziwniejsza jest istota, która je prowadzi. To mustadhyib, wilkołak. Człowiek, na którym ciąży przekleństwo zmiany kształtu. Staje się wilkiem i odczuwa przemożny zew zabijania, picia krwi i mordu. A do tego potrafi zmusić swych zwierzęcych pobratymców, aby wykonywały jego rozkazy. Nagiąć wolę wilków do swoich potrzeb. Taka bestia zadomowiła się w okolicach Vazikh. I nawet ja nie wiem dlaczego. Być może to głębszy zamysł, a może zupełny przypadek. W każdym bądź razie, wystarczy pokonać wilkołaka, a życie wilków powróci na właściwe tory. - Jednak zwyczajna stal się go nie ima. Zabić wilkołaka można tylko srebrem bądź ogniem. Jeśli dostarczycie mi srebra w odpowiedniej ilości, sporządzę substancję, którą będziecie mogli pokryć ostrza swej broni, przez co stanie się ona zabójcza dla mustadhyiba - Malik zaciągnął się głęboko i wydmuchał chmurę dymu, która na moment przesłoniła jego postać. |
04-12-2017, 15:33 | #35 |
Administrator Reputacja: 1 | Jedną rzecz... Cedmonowi od razu do głowy przyszedł przeklęty nóż. A nuż chodziło o podobny artefakt? Z drugiej strony garść złota i inne przedmioty - to brzmiało ciekawie. Z trzeciej - do tej pory nie zajmował się rabowaniem grobów i nie był pewien, czy ma ochotę na coś takiego. Nawet obiecana nagroda średnio go zachęcała. Ale nie zamierzał zostawiać kompanów samych. * * * Informacje o wilkach również nie napawały optymizmem. Ze stadem normalnych zwierząt poradziliby sobie bez problemów, ale ze stadem kierowanym przez wilkołaka...? Czy poradzą sobie z samym wilkołakiem, nawet mając posrebrzaną broń? - Srebra mamy tyle, co w monetach - powiedział, ciut niepewnie. - Nie wiem, czy to wystarczy. I czy się nam to opłaci, dodał w myślach. - Dlaczego jesteście pewni, że my sobie poradzimy z tym problemem? |
06-12-2017, 19:19 | #36 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Wilkołak? - Usłyszawszy słowa Malika, Igwe krzywo uśmiechnął się pod nosem. - Najpierw powiedziano nam, że będziemy musieli się zmierzyć ze stadem wygłodniałych wilków, a teraz okazuje się, że przewodzi im bestia trzykroć silniejsza od zwykłego człowieka, a na dodatek odporna na regularny oręż. Taki *drobiazgowy szczegół* umknął czyjeś uwadze, przypadkowo jak sądzę... - Warknął gniewnie w odpowiedzi, zupełnie nie podzielając zapału swojego towarzysza.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 Ostatnio edytowane przez Warlock : 06-12-2017 o 20:34. |
07-12-2017, 18:34 | #37 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
08-12-2017, 00:02 | #38 |
Reputacja: 1 |
|
08-12-2017, 00:51 | #39 |
Reputacja: 1 | - Ludzi nie lubi - odparł Ianus na pytanie Enki drapiąc się po brodzie - Skoro wilki na rzezanie wysyła zamiast samemu mord rozpoczynać. Ten rzekomo nieprzemożny zew krwi mu znaczy pomyślunku nie przesłania...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
08-12-2017, 20:58 | #40 |
Reputacja: 1 | Zahija słuchała grubasa w skupieniu. Odnotowała w głowie fakty. Trzy tygodnie wstecz. Wilki. Brak lęku przed ogniem. Sygnał do rzezi. Krew. Krew, krew krew... Bezwiednie podrapała się po najświeższych bliznach po wewnętrznych stronach dłoni. Khajun dawał jej do zrozumienia, że go zaniedbuje. Tym bardziej teraz kiedy potrzebna jej będzie siła. Musi być mocna. Dla Ianusa. Przekrzywiła głowę jak usadowiony na gałęzi kruk, zwiastun złych nowin. Paciorki i metalowe krążki zabrzęczały synchronicznie. - Dziękuję - wiedźma podniosła się do pionu i wyszła nie zadając więcej pytań. Wilki. Płonące na stosach zwłoki. Nękane karawany. Zagubiony książę. Obietnice zapłaty. Wszystko to miała w rzyci. Trzeba jej przechytrzyć Saadima. Traktowała to właściwie dość personalnie. Zabrał Ianusa, drwił. To nie na twoje siły, Zahijo, mówił. Uciekaj, mówił. Wiedźma ruszyła wgłąb Vazikh. Trzeba jej było odnaleźć kogoś, kto potrafił odczytać i przetłumaczyć tekst po haankharyjsku. Wypyta najpierw znajomych sobie ludzi o trop. A potem tych nieznajomych. A gdy dostanie namiary na tego człowieka wróci do towarzyszy i wyłączy Saadima z gry. Chwilowo. Nim zdecyduje co dalej. |