17-10-2018, 18:21 | #11 |
Reputacja: 1 | Nemrod widzał jak Eghard składa ręce w znak Aerd, ale nie zaprotestował. Po za małymi wyjątkami, jego towarzysz był raczej rozsądnym człekiem, choć głupio zarobiona strzała tkwiąca w ramieniu i nazbyt rozrywkowy tryb życia, mogły przeczyć tym stwierdzeniom. Wiedźmin bez emocji przyglądał się całej scenie, jednocześnie rzucając kątem oka na martwe elfy. Młode martwe elfy, poprawił się w myślach. Wiedział, że dziewczyna, jeśli nie ucieknie, najpewniej skończy jak jej szpiczastouszy przyjaciele. Ale zanim rozerwą ją na kole lub powieszą, Nemrod dopilnuje by wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji. Nie sądził by te dzieciaki zaatakowały uzbrojonych żołnierzy bez przyczyny. Miał w pamięci jak zachowywał się zwiadowca i Rabenfort i cała ta sprawa mocno mu cuchnęła. |
17-10-2018, 19:22 | #12 |
Reputacja: 1 | Eghart wykonał dłonią znak aard, jego medalion na szyi zadrżał i skupiona energia uderzyła w plecy dziewczyny. Zbrojni z oddziału Szyszki zaśmiali się między sobą, widząc jak uciekinierka pikuje głową wprost w krzaki. Jej ciało nie spodziewało się takiego obrotu sprawy i pozy jakie wykonała przy upadku dodały komizmu sytuacji. Bloede Arse! - Elfka zaklęła i powoli zaczęła zbierać się z krzaków zdaje się jerzyn. Z pod płytek lekkiej zbroi wystawały liście i gałązki. Zbrojni rżąc pocieśnie końskim śmiechem ruszyli w kierunku elfki. Jeden z nich poprawił lewą dłonią skórzany saczek. Tam właśnie dłoń utkwiła na dłużej. Strzały spadły niczym deszcz. Pierwsza trafiła zbrojnego w dłoń, którą trzymał na saczku i wbiła się wychodząc na wylot między jego nogami. Druga poszła na wylot w gardło i zdławiła jego krzyk, który zamienił się w dławienie własną krwią. Jego towarzysz nie zastanawiał się długo i podjął taktyczny odwrót. Za późno… Kolejne strzały jedna za drugą podziurawiły jego ciało. Mężczyzna padł ryjąc gębą w mchu i gałązkach. Jedna ze strzał wbiła się przed stopy Egharta. W koronach drzew zauważyli kilka postaci z łukami. - N'aen aespar! N'aen aespar! - wykrzyczał Aen Seidhe wyłaniając się zza drzew. Spojrzał dużymi oczami z zimnym wyrazem twarzy na podnoszącą się z ziemi elfkę. Powiedział do niej kilka słów, których wiedźmini nie dosłyszeli i spojrzał w ich stronę. - Glaeddyvan vort! Glaeddyvan vort vatt'gherne! Inaczej umrzecie wraz z tymi ludźmi. |
17-10-2018, 19:54 | #13 |
Reputacja: 1 | Wiedźmin schował miecz z powrotem za ramię, dając dowód na to, że nie ma złych zamiarów. W drugiej dłoni dzierżył jednak tarczę, na wypadek, gdyby elfy jego gestu nie zrozumiały. - Widzę, że mówisz w naszym języku elfie – rzucił w stronę szpiczastouszego wystarczająco głośno by ten go usłyszał – My wiedźminy nie szukamy zwady, jednak to wy, Aen Saide, zaczęliście tą rzeź. Rozumiem, że wasze dzieci miały ku temu jakiś ważny powód i chętnie go poznam. Porozmawiajmy w cztery oczy, a twoi ludzie niech w tym czasie zabiorą ciała waszych braci. Spojrzał na Egharda mając nadzieję, że ten nie zrobi nic głupiego i podzieli jego zdanie. O ile walka ze szczeniakami nie była dla łowcy potworów wielkim wyzwaniem, tak konfrontacja z dorosłymi, zaprawionymi w boju osobnikami mogła skończyć różnie. Po za tym był cholernie ciekaw co tak naprawdę dzieje się w tej szemranej okolicy. |
17-10-2018, 22:09 | #14 |
Reputacja: 1 | - Gdybyście chcieli nas zabić już byście strzelili - powiedział Eghart, szacując odległość od elfów i możliwe kryjówki. - Skończmy więc te gierki i mów czego chcesz. Eghart tym razem nie krył swych całkowicie czarnych oczu. Ostatnio edytowane przez Mike : 17-10-2018 o 22:11. |
18-10-2018, 16:30 | #15 |
Reputacja: 1 | Jestem Maolmuirë aep Finwë Crevan aep Caed Wen i mówię w waszym prymitywnym języku - przemówił aen seidhe. - Jak szybko i wygodnie oceniliście kto jest kim w tej sytuacji… To my Aen Seidhe zaczęliśmy? Nie vatt'ghern, to dh'oine zaczęli. Wiele lat temu zabrali nam podstępem świat i nasze życie, spychając nas jak zagrożony wyginięciem gatunek na skraj znanego im świata. Jesteście jak niekończąca się plaga. Wasza progenitura już nie pamięta na jakich podwalinach zbudowano Ard Carraigh czy Oxenfurt. Co będzie później? Was z pewnością to nie obchodzi, ale my… My będziemy na to patrzeć. Nie wymagam od was zrozumienia. Dh'oine nie potrafią zrozumieć, są jak krople gubiąc się w deszczu. Elfka, która do tej pory słuchała, wyciągnęła miecz i skierowała jego ostrze w waszą stronę. W jej oczach zapłonęła żądza zemsty, pogarda i nienawiść, lecz wyraz twarzy zachowała dumny i bez skazy. Znajdę Cię i zabiję! Aep irea lokke, aep irea tedd. - broń skierowała swym ostrzem w stronę Was obu, ale jej wzrok utkwił na Egharcie. Cáelm Lavena! Ayd a'taeghane! - aen seidhe skarcił słowem dziewczynę. Uderzyła ze złości bronią w ziemię i wbiegła w las. - Zapytałeś czego chcemy… Chcemy żebyście przestali mordować nasze dzieci vatt'ghern. Ty jednak tego nie zrozumiesz. Sam jesteś obcy w ich świecie. Przekażcie dlatego moje słowa Namiestnikowi z Fortu Leyda. Białe Wieże spłyną krwią jeśli jego ludzie nie zaprzestaną agresji wobec mojego ludu. Teraz wynoście się stąd… |
18-10-2018, 22:22 | #16 |
Reputacja: 1 | - Przekażemy twoje słowa - odparł Eghart - choć zapewne zdajesz sobie sprawę, że to nic nie zmieni. Słowa wiedźminów są równie poważane co słowa elfów. Nie jestem kimś kto może udzielać rad, ale zrobię to. Odwlecz to co nieuniknione. Wybierz życie swych. Bo jeśli ruszycie teraz otwarcie to dacie im pretekst. Zamilkł na chwilę. - I jeszcze jedno, pilnuj jej - skinął głową w kierunku gdzie odbiegła elfka. - Jeśli przybędzie wypełnić swe obietnice to już nie wróci do domu. |
19-10-2018, 08:44 | #17 |
Reputacja: 1 | Aen Saide miał piękny, melodyjny głos, ale z jego ust płynęły komunały. Wojny między ludźmi i elfami trwały i trwać będą. Równie dobrze szpiszastouchy mógł żądać by słońce przestało świecić, a rzeki płynąć z prądem. Właśnie przez takie gadanie, dochodziło do nieszczęść. Starzy głupcy kładli do głów młodym swoje mądrości, podburzali a potem szczeniaki w romantycznym zrywie mordowali wrogów i sami ginęli. Wiedźmin spojrzał na ciała młodych elfów a potem naszpikowanych strzałami żołnierzy. Czy to była uczciwa wymiana? Paru tępych żołdaków za trzech przedstawicieli wymierającej rasy, chłopców, którzy nawet nie zdążyli się rozmnożyć? Nemrod odwrócił się bez słowa i ruszył w stronę wozów, przy których ukrył się von Diatre i żołnierze sierżanta Szyszki. |
21-10-2018, 20:24 | #18 |
Reputacja: 1 | Izynyd nie przejmując się faktem, że sierżant Szyszka najwyraźniej nie podziela jego poczucia humoru, wziął się do pracy. Widząc że jeden z żołnierzy ze strzała wbitą w udo obficie krwawi, nie czekał aż kompani rannego go przytaczają do wozu tylko chwycił bandaże i nić do zażywania ran, zrzucił wielki plecak z pleców i ruszył biegiem do niego. - No co z tą wodą?- wykrzyczał w biegu jeszcze i dopadł do rannego. -Połóżcie go na boku. I przytrzymanie. Strzały nie wyciągnę dopóki grotu nie kłamię. Szarpać się będzie.- Wydał polecenia żołnierzom prostym językiem by zrozumieli i zabrał się do roboty. |
23-10-2018, 12:08 | #19 |
Reputacja: 1 | Crevan aep Caed Wen zignorował słowa Egharta, traktujące o młodej elfce. Odwrócił się plecami i ruszył w las powolnym krokiem dodając na odchodne: Esseath cáerme am luned… vatt'ghern… Elfy bezszelestnie niczym duchy lasu wtopiły się w otoczenie i wycofały w głąb Caed Wen. Dłuższą chwilę w oddali nie było słychać nic prócz szumu liści i wiatru. A co Ty myślisz, że ja w bukłaku ciepło wodę noszę?! Zdurniał żeś?! Rób co masz w swojej mocy za słuszne, a jak nie to go w Ban Tiel poszyjo. Nie pierwszyzna to co nie? - Sierżant spojrzał na mężczyznę, któremu twarz wyginał grymas bólu. |
23-10-2018, 13:27 | #20 |
Reputacja: 1 | - Sprawdźmy czy który jeszcze dycha - powiedział Eghart do Nemrda, lekko skrzywił się, gdy wciąż wystająca strzała zaczepiła o krzaki. - Wystaw sobie prawie nowa kurta prosto z Novigradu i już dziura. Gdy dotarli do obozu rzekł do sierżanta: - Posiłki dostali, paru tych od zasadzki wasi ludzi usiekli, ale potem... - pokręcił głową. -Elfy wiadomość do namiestnika mają, tylko nijak nie mogą go spotkać w lesie to poprosili o przekazanie. - Minął go i podszedł do medyka. - Mistrzu Diatre, jak znajdziecie chwilę miałbym do was sprawę - wskazał wystająca strzałę. - Sam bym się opatrzył, ale rzadko mam pod ręką fachowca, tedy z waszych umiejętności skorzystam. |