25-09-2006, 21:39 | #11 |
Reputacja: 1 | Maureen - No dobrze, przyznaję, nie wiedziałam o tej "właściwości" drowów jaką jest lepsze widzenie w ciemności. A zatem, może dla pewności zamienimy wartę, jeśli uważacie, że tak jest sensowniej. Tylko że to Ty Fosht'ko chciałaś być rano. Jeśli jednak nie zależy Ci na tym tak bardzo, to może byłabyś na pierwszej zmianie z Nathielem (przynajmniej wyśpisz się dłużej), potem Phaere i Bast a na końcu, gdy już będzie świtać, ja i Anzelm. Dzięki temu najniebezpieczniejszy czas, czyli zmierzch i środek nocy będa strzeżone przez silniejszych. A teraz, jeśli jest to już ustalone ostatecznie, ruszajmy dalej, im więcej dziś przejdziemy tym bliżej zabudowań się znajdziemy. I bliżej Miie'sitil... |
25-09-2006, 22:06 | #12 |
Reputacja: 1 | Trakt Pokoju Maszerujecie raźnym krokiem wzdłuż pól. Słońce szybko chyli się ku zachodowi, a monotonia krajobrazu sprawia, że macie uzasadnione podejrzenia marchewkowych koszmarów w nocy. Godzina, dwie, trzy... Pół roku w Sigil daje o sobie znać - co po niektórych zaczynają już boleć nogi. Na szczęście słońce znika za horyzontem. Wasze cienie robią się co raz dłuższe, by w końcu zjednoczyć się z mrokiem. [center:f99e654c03][/center:f99e654c03] Marchewkowy krajobraz z wolna zmienia się w ziemniaczany, a Calcifer informuje Was, że jeśli podążycie w lewo polną drogą, dojdzicie do małego rozstaju (wykorzystywanego zapewne do wymijania się wozów). Takich dróg mijaliście już wiele, gdyż systematycznie dzielą one pola. Rozjechana przez rolnicze wozy droga nie zachęca do spania ale cóż - to albo kamienny trakt. Ewentualnie jakaś szeroka miedza z miękką trawą, których w okolicy dostatek. Bliskość miasta oraz warzywność okolicy ostudziła nadzieję nawet najwytrwalszych nie tylko na stodołę ale nawet i na snopek siania. Widać wóz, który Was mijał w bramie jechał gdzieś z zachodu. |
27-09-2006, 20:59 | #13 |
Reputacja: 1 | Bast Taa... nieprzyjemnie się zapowiada ta noc, jedynym luksusem na jaki będziemy mogli se pozwolić będzie zapewne ognisko... Ale nic to przynajmniej mam pierwszą wartę więc nikt nie będzie mnie budził w środku nocy hehe, bendę musiał uważać przy budzeniu Nathaniel'a... a, może Phaere się nim zajmie, bo jeżeli drow zobaczy długouchą postać o jasnej karnacji pochylającą się nad nim, może se coś pomyśleć... Taaa... sztylet między żebrami nie jest ostatnio w modzie... Rozmyślał pół elf idąc długim krokiem i rozglądając się uważnie na boki. |
27-09-2006, 21:58 | #14 |
Reputacja: 1 | Maureen Zachodzące słońce zniknęło za linią horyzontu zostawiając tylko cieniutką kreseczkę fioletu i delikatną poświatę. Miło było tak iść, w lekkim chłodzie i wietrzyku, bez kłótni, ponaglania czy wymądrzania się. Nie oznaczało to jednak zapewne, że drużyna pod wpływem nastroju chwili lub napadu rozsądku zjednoczyła się na dobre. Prawdopodobnie to tylko cisza przed burzą. Chwilowo zmęczeni towarzysze, ucieszeni perspektywą przestrzeni i braku wścibskich gapiów, złagodnieli regenerując siły. Należy się zatem cieszyć, póki atmosfera trwa i zapamiętać to błogie uczucie spokoju i ulgi. Kto wie kiedy pojawi się następna okazja. Nogi, niewprawione w chodzeniu przez paromiesięczny zastój, dawały o sobie znać. Trzeba chyba będzie oszczędzać buty i iść na bosaka póki to możliwe. Te wkrótce się rozlecą. Że też nie pomyślała o tak ważnej sprawie. Albo o pożyczeniu koni. Jak to się stało? Co też chaos i zamieszanie robią z racjonalizmem i zdolnością planowania. No nic, nie wszystko stracone. Przy odrobinie szczęścia może uda się po drodze coś nabyć. A teraz chyba wypadałoby zacząć rozbijać obóz, rozpalić ognisko i zjeść coś. Trochę to zajmie, a im szybciej zaczną tym lepiej. Wyboru co prawda nie było za dużego. Niestety, las za daleko a stodoły żadnej w polu widzenia. - To co, zatrzymujemy się na tym pasie zieleni pod jedynym, jak widzę, drzewem w okolicy? – spytała wskazując pas miedzy porośnięty lekko trawą , na którym dumnie prezentował się rozłożysty dąb. Jego liście z pewnością byłyby w stanie zapewnić minimalną ochronę w czasie deszczu a rano uchronić przed gorącym słońcem. – rozpalmy ognisko, wyciągnijmy koce i odpocznijmy. Nie ma sensu już iść dalej, godzina czy dwie nic nie zmienią, a kto wie, czy trafi się jeszcze tak dogodne miejsce. |
28-09-2006, 00:14 | #15 |
Reputacja: 1 | Anzelm Słońce przybrało już krwistoczerwona barwę i w połowie schowało się za horyzontem. -"Tak. To sensowna propozycja, zatrzymajmy się tutaj." Podchodzę do drzewa i zrzucam rzeczy na ziemię. -"Ale z tym ogniskiem będzie raczej kłopot... skąd my weźmiemy suche drewno skoro to jest jedyne drzewo w okolicy?" Kucam i rozkładam na trawie przy dębie jeden z koców. Drugi z nich zwijam w rulon i kładę na uprzednio rozłożonym tak, że lekko opiera się o pień i tworzy swego rodzaju imitację poduszki. -"Jeśli więc nikt nie ma jakiegoś niezwykłego pomysłu to proponuję w zastępstwie uczcić nasz wymarsz butelka przedniego trunku. Kto wie możemy nie mieć już potem okazji do świętowania." Podchodzę do Maureen... -"Pozwolisz że Ci pomogę?" [user=345,1078,1264] -"...będę niezwykle rad jeżeli zgodzisz się spać u mego boku. Miejsca jest dość a tak będzie cieplej i..."- 'przyjemniej' chciałem dodać lecz zawahałem się , by nie zostać źle odebranym -"...i; po prostu będę się czuł pewniej." - szepnąłem do Maureen. [/user] Mówiąc to powoli zdejmuję łowczyni plecak i kładę go nieopodal koców. |
28-09-2006, 09:08 | #16 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Gdy Słońce schowało się za horyzont, zapięła porządnie płaszcz, schowała ręce w kieszenie, a głowę lekko w ramiona. Podeszła do dębu. - No, za dużego ognia raczej nie zrobimy.. Możnaby poszukać kilku martwych gałęzi na drzewie - mamrotała okrążając go. - Bast, akrobato, założę się, że bardzo lubisz skakanie po drzewach? Po zmroku to będzie.. Haro.. Hakrko.. Jak to się mówiło? Lingwisto mój ty kochany? - zapytała Calcifera siedzącego na jednej z niższych gałęzi. - Harrkorowe - wyrzekł ów, rozkoszując się tym słowem. - Uczcić wymarsz - zachichotała na propozycję Anzelma. - Fakt, ciężko było się wydostać i jest co świętować. A co tam masz, jeśli wolno zapytać?
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
28-09-2006, 19:27 | #17 |
Reputacja: 1 | Bast Pół elf słysząc znajome słówko wymówione przez ptaka uśmiechnął się lecz swoją odpowiedź skierował do Fosht'ki. -Skakanie po drzewach to doskonały sposób na gimnastyke. Po tych słowach podszedł do drzewa i wdrapał się, nie zdejmując plecaka na najniższy konar, po czym zaczął szukać se wygodnej szerokiej gałęzi na której mógłby wygodnie rozłożyć koc. Gdy już znalazł miejsce najbardziej jak to możliwe zbliżone do ideału, rozścielił se koc, zdjął plecak i zaczął wdrapywać się wyżej poszukując dobrego punktu obserwacyjnego. |
28-09-2006, 23:29 | #18 |
Reputacja: 1 | Nathiel -Nie wiem czy ogień to dobry pomysł na otwartym terenie. Jeśli mamy jakich kolwiek wrogów to szybko nas odnajdą. Będą mogli zobaczyć nas z bardzo daleka. Po chwili ciszy spytałem: -To kto pierwszy na warcie? Fosht'ko to kiedy chcesz obrać wartę ze mną? |
29-09-2006, 20:28 | #19 |
Reputacja: 1 | Phaere Podeszła do drzewa kładąc tam swoją torbę, ż której wyjęła koc. Złożony w kostkę położyła na ziemi, aby móc wreszcie usiąść i dać odpocząć nogom. Już od dawna nie chodziła tak dużo. Popatrzyła w górę na Basta siedzącego na jednej z gałęzi. Najwyraźniej nie wiele różni się od zwierząt, podobnie jak one czuje silną więź z naturą. Może za niedługo przyniesie w zębach upolowanego zająca... Tuż za akrobatą na drzewo wdrapał się Tiloup. Kot usiadł na gałęzi obok i wpatrywał się swoimi dużymi oczyma w oczy pół-elfa. Wydało mu się dziwne, spotkanie go w tym miejscu.
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
29-09-2006, 21:59 | #20 |
Reputacja: 1 | Miedza Rozłożyliście obóz pod dębem. Wielkie pytanie wieczoru: czy i z czego rozpalić ogień okazało się całkiem malutkie, gdyż suchych gałęzi i trawy starczy najwyżej na pół do godziny palenia. Ścisnęliście swoja posłania na wysokiej miedzy, rozkładając wygodnie koce, gdyż noc zapowiada się zimna. Anzelm zaczął szukać czegoś na rozgrzewkę i uczczenie Waszej wyprawy. Bast znalazł nad Wami całkiem pokaźną gałąź - przy odrobinie szczęscia nie zleci Wam na głowę w nocy. Twoje rozglądanie się podczas podróży i z drzewa zaowocowało jedynie ujrzeniem kilku rozrzuconych nieregularnie, w dużej odległości od siebie dziur w polach, o średnicy jakiegoś metra każda. Nie masz pojęcia do czego moga służyć, zwłaszcza, że wyglądają na wyryte, nie wykopane. Zrobiło się już zupełnie ciemno; na niebie zaczynają pojawiać się gwiazdy, ale większosć zasnuta jest nadciągającymi ze wschodu ciemnymi chmurami. Wiatr szumiący w gałęziach drzewa i gnący do ziemi pędy warzyw działa na Was usypiająco. Pomimo, że szliście zaledwie cztery czy pięć godzin, czujecie się na prawdę zmęczeni, zwłaszcza czarodziejki i Anzelm. Widocznie odzwyczailiście się od przebywania na świeżym powietrzu. |