Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-04-2010, 15:12   #201
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Wnosząc po reakcji kamiennego olbrzyma ich szorstka powierzchowność kryła bardzo wrażliwe wnętrze, ale Elrix daleki był od szufladkowania ich jako naiwnych słabeuszy. Nie mogła go zwieść pozorna łatwowierność niematerialnej opiekunki gigantów, ani ten niespodziewany pokaz emocji. Był przekonany iż nawet jeśli sami giganci nie byli wybitnie rozgarnięci, to ich strażniczka z pewnością przejrzała gierki poszukiwaczy Korony. Szkoda że nie udało się z nią zamienić paru słów na osobności, może któryś ze śmiałków zawrócił z wewnętrznej krainy i opowiedział czego się można spodziewać po drugiej stronie Wrót... Myślał wodząc palcami bo berle w poszukiwaniu charakterystycznych grawerunków lub napisów które zdradziłyby mu zaklęcie aktywujące artefakt. W jego pamięci odżyło wspomnienie starego spisu artefaktów z początków Ery, Berło Destrukcji było prawdopodobnie jednym z dzieł szalonego maga z Ar'amar, lub przynajmniej czymś wzorowanym na którymś z jego dzieł... Nie ma to żadnego znaczenia, metoda działania powinna być ta sama...

Kiedy tylko przedstawiciele kamiennego ludu odeszli na naradę Gunn przystąpił do ataku. W jego słowach wyraźnie dało się wyczuć zazdrość o magiczną broń, ale nie można mu było odmówić przebiegłości. I cóż z tego uśmiechał się w duchu ignorując przejętą Laurę przecież skoro to ja trzymam berło to i ja mogę go użyć... przeciwko komu tylko zechcę! W tym momencie jednak wypowiedział bezgłośnie kolejne ze słów mocy i berło ożyło. Wyładowanie energii było na tyle potężne że zaskoczony Elrix o mało co nie wypuścił broni z ręki. Cóż za moc! pomyślał z zadowoleniem szarpnęła się jak żywa bestia.

Wstrząs jaki towarzyszył pojawieniu się wyjścia przywrócił go do rzeczywistości.
- Ma rację - skinął głową - a wy lepiej zostańcie tutaj, jeśli nam się nie powiedzie zastawicie na Karthaga pułapkę!
- Przecież on chce abyśmy zginęli! - szepnęła dziewczyna, mimo przerażenia podążając za nim. Z zadowoleniem spostrzegł iż w biegu zdejmuje jednak z pleców tarczę i dobywa miecza.
- Wiem - przewrócił oczami - przecież znasz mnie nie od wczoraj.
Pomimo kilku lekcji z zakresu uzbrojenia nadal wyglądała dość nieporadnie z całym tym rynsztunkiem, ale minę miała poważną.
- Więc jaki masz plan?
Upewniwszy się że są poza zasięgiem słuchu pozostałych kazał jej schować miecz i wcisnął w rękę berło. Jej oczy otwarły się w niemym zaskoczeniu gdy dotknęła wibrującego energią artefaktu. Zamykając jej dłoń w uścisku własnej, smokowiec wyszeptał:
- Gdy tylko dam ci znać skierujesz to na Karthaga i wypowiesz słowo Beltis - nawet przez jej zaciśnięte palce wyczuł jak broń drży na sam dźwięk zaklęcia - musisz jednocześnie myśleć o tym jak bardzo chcesz go zgładzić!
- Ale ja nigdy nikogo nie zabiłam...
- Pomyśl o wszystkich tych których skrzywdził, o zbrodniach których dokonał! - Puścił jej rękę i dodał - tylko on stoi pomiędzy nami a twoim ojcem.
Laura skinęła głową zagryzając wargi.
- Dobrze, jeśli tego trzeba aby go uwolnić to tak zrobię - powiedziała ukrywając magiczną broń za tarczą.
Popatrzyli na siebie i razem pokonali te kilka ostatnich kroków dzielących ich od zewnętrznego świata.
 
MadWolf jest offline  
Stary 12-04-2010, 21:31   #202
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Guun
- Isthar! - krzyknął niespodziewanie Guun.
Kamienne wrota z donośnym hukiem zaczęły się otwierać. Trzask i łomot wdzierał się w uszy. Po chwili mroźńe powietrze wdarło się do wnętrza jaskini. Tumany białego śniegu zawirowały w powietrzu. Smokowiec tylko przez chwilę był zaskoczony rozwojem wypadków. Szybko jednak opanował się i zniknął wraz ze swoją towarzyszką w białej kurzawie.

Elrix
Plan smokowca był stosunkowo prosty. Wiedział, że w otwartej walce nie ma zbyt wielkich szans z władającym potężną magią czarnoksiężnikiem. Nawet magiczny artefakt kamiennych olbrzymów mógł okazać się mało przydatny. Jego legendarna moc nie została nigdy potwierdzona. Elrix wiedział, że szumna nazwa Berło Zniszczenia może być bardzo myląca. Ile razy to miał doczynienia z podobnymi przypadkami.W pamięć zapadła mu najbardziej Woda Mądrości, która okazała się tylko cudownym remedium na kaca.
Dlatego też wiedział, że abyt pokonać Karthaga trzeba użyć podstępu.

Jakie było zdziwienia Elrixa i Laury, gdy w tumnach wirującego śniegu nie zauważyli czarnoksiężnika. Smokowiec rozejrzał się wokół, ale nic nie dostrzegł. Nie był to wbrew pozorom dobry znak.
Elrix wyczuwał podstęp. Ktoś kto poświęcił tyle energii i czasu na zniszczenie magicznej bariery chroniącej kotlinę oraz atakowanie kamiennego wejścia do jaskini, nie mógł ot tak po prostu zrezygnować. Kolejne spojrzenie wokół tylko utwierdziły smokowca w tym przekonaniu. Osmolone skały wokół wejścia świadczyły o sile i wściekłości czarnoksiężnika.
- I co teraz? - spytała nieśmiało Laura.
Elrix tylko wzruszył ramionami i dalej próbował wypatrzeć maga.
Wtedy smokowiec usłyszał tuż przed sobą czyjś skrzeczący głos:
- Witaj synu smoka!
Smokowiec wyciągnął przed siebie miecz i stanął w bojowej pozycji.
- Uważaj z tym brzeszczotem - zachichotał ktoś przed nim i po chwili Elrix ujrzał jak przed nim materialuzuje się zielony goblin, szczerzący zęby w nieszczerym uśmiechu.

- Mój pan wiedział, że w końcu wyleziecie - zaczął po chwili - Mój pan ma dla was wspaniołomyślną propozycję. Możecie ocalić życie i iść gdzie się wam żywnie podoba, jeżeli dostarczycie mu klucz, który giganci przechowują w swoim skarbcu. W innym wypadku możecie pożegnać się ze swoimi marnymi żywotami, bo nic wam nie pomoże gdy mojego pana ogarnie wściekłość.
Goblin zamilkł, a smokowiec patrzący mu w oczy zastanawiał się co może oznaczać ta dziwna propozycja.
Jedno wiedział na pewno, skoro czarnoksiężnik chce się układać oznacza że wcale nie jest tak pewny swojej siły i zwycięstwa.
- To jak będzie, synu smoka?
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 19-04-2010, 18:29   #203
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Guun stał przez chwilę i zasłaniał oczy przed sypiącym się z zewnątrz drobnym śniegiem. Gdy wzrok przyzwyczaił się już do światła dnia, badacz zrobił kilka kroków przed siebie i wyglądnął ostrożnie na zewnątrz. Jedyne co dostrzegł to zarysy stoków góry, wewnątrz której się znajdował i ślady smokowca oraz kobiety niknące w zadymce. Czekać czy nie czekać? - zadawał sobie w myślach pytanie. Może udałoby się niepostrzeżenie prześlizgnąć się i ominąć maga, a tym samym skazać to wynaturzenie na samotną walkę. Ale czy nie zgubię się w tej śnieżycy? Przecież nic nie widać. Skąd będę wiedział gdzie idę?

- Panie, co czynimy? - z zadumy wyrwał go głos Thruda. Barbarzyńca stał tuż obok, oparty na toporze i również wpatrywał się w gęsto padający śnieg.
- Właśnie myślę. Nie widzisz? - skarcił go Guun. Zurro! Daj mi jakiś znak, co mam czynić? Oczywiście nic się nie stało, ale Guun podjął decyzję.
- Idziemy - powiedział do Thruda. - Ty przodem. Wal we wszystko co się wyłoni z zamieci, bez względu na to czym by nie było.
- Tak zrobię - Thrud machnął z radości toporem i zrobił kilka kroków w śniegu. Potem gwałtownie się zatrzymał. - A dokąd idziemy?
- Kieruj się w stronę, z której przyszliśmy - wyjaśnił badacz. - W to miejsce, gdzie pojmali nas skalni giganci.

Nie uszli więcej niż stu metrów a byli już całkowicie zasypani, biali jak bałwany. Poprzez wycie wichru dało się słyszeć jakiś głos. Niski i piskliwy. Guunowi wydawał się znajomy. Przez chwilę usiłował przypomnieć sobie skąd go zna i w końcu odgadł. Głos należał do goblina. Tego samego, którego pojmali giganci, i który zamierzył się na życie badacza. Co on tutaj robi? Przeszli kolejnych kilka metrów i dostrzegli postać pokracznego, zielonego ludka, który rozmawiał z zasypanymi śniegiem Elrixem i Laurą. Z jego słów wynikało, że składa smokowcowi propozycję. Guun spojrzał na Thruda, który mocniej ścisnął topór. W oczach barbarzyńcy plonęła nadzieja na przelanie krwi. Przecież już raz miał zabić tego pokurcza. Może teraz nadarzy się okazja.

Thrud ostrożnie, wolnym krokiem zatoczył łuk wokół goblina, tak że znalazł się za jego plecami. Teraz zaczął się do niego zbliżać z uniesionym wysoko ostrzem, gotów do zadania morderczego ciosu.
 
xeper jest offline  
Stary 24-04-2010, 18:33   #204
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Czegóż może chcieć ta zielona pokraka? - zmarszczył brwi Elrix na widok goblina, ten jednak szybko rozwiał wszelkie wątpliwości i przedstawiwszy propozycje czarnoksiężnika, zadał bardzo konkretne pytanie.
- To jak będzie, synu smoka?
Smokowiec wzruszył obojętnie ramionami, miał nadzieję podstępem pozbyć się czarownika i ruszać po koronę, ale ta bezczelna propozycja wyprowadziła go z równowagi. Miał zamiar sprowokować nikczemnego karła do wezwania na pomoc swego pana i policzenie się z nim osobiście kiedy kątem oka dostrzegł zbliżający się przez śnieżną zadymkę kształt barbarzyńskiego wojownika. Być może w tym wypadku lepiej będzie zagrać na zwłokę...
- To wielce szczodra propozycja - zaczął powoli - ale twój potężny pan z pewnością wie iż nie dalibyśmy rady tym wszystkim gigantom.
- Mój pan wie o tobie więcej niż ci się wydaje! - wrzasnął zielono skóry - A wybór jaki wam pozostawił jest chyba jasny?
Heh, oczywisty blef, nie tak łatwo wyśledzić magią syna smoka mój mały. Gdyby twój pan cokolwiek o mnie wiedział, z pewnością nie próbowałby się ze mną układać
- Być może nie wie on wszystkiego? - spróbował - Wewnątrz góry obudził się duch opiekuńczy kamiennego ludu, to potężna istota i nie wiem jak miałbym z nią walczyć! - przerwał na chwilę - Jeżeli jednak twój mistrz chce tam wejść będzie potrzebował hasła, a w tym akurat mogę mu pomóc... W końcu my chcemy tylko opuścić tą dolinę w spokoju.
Elrix uśmiechał się w najbardziej uspokajający sposób jak tylko potrafił patrząc w zmrużone przed śniegiem i wiatrem ślepia stwora. Jego ten problem oczywiście nie dotyczył i doskonale już widział sylwetkę dzierżącego topór Thruda...
 
MadWolf jest offline  
Stary 27-04-2010, 07:44   #205
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Elrix
Smokowiec nie dał się zwieść gładkiej mowie sługi Karthaga. Jeżeli potężny czarownik chce się układać, to może oznaczać tylko jedno... wcale nie jest taki potężny, jakby się wydawało.
Elrix obnażył w prostych słowach wszechmoc Karthaga opowiadając goblinowi o czymś, o czym jego pan nie mógł wiedzieć. Pewność siebie zielonego stwora troszkę przygasła. Najwyraźniej jego pan nie dał mu wskazówek na wypadek, aż tak nieprzewidzianych okoliczności.
Łagodny i przymilny uśmiech podziałał na goblina wprost przeciwnie do tego co zakładał Elrix. Twarz goblina wykrzywiła się w złośliwym grymasie. Smokowiec jednak nadal był spokojny, gdyż widział już potężny cień Thruda.

Guun
- Nawet potężny czarnoksiężnik Karthag, nie jest taki potężny jak to głoszą legendy - pomyślał Guun, gdy jego towarzysz zbliżał się do goblina - Tylko czy to oznacza, że również Korona Władzy nie jest tak potężnym artefaktem, jak się zwykło przyjmować?
Badacz przeraził się tej myśli. Gdyby rzeczywiście tak było, cała jego wyprawa nie miałaby sensu. Trud i wysiłek i lata pracy jakie włożył w odnalezienie drogi do świata Trzech Krain, jego poszukiwania i wędrówka przez ten dziwny świat, poszłyby na marne.
Guun miał jednak nadzieję, że tak nie jest. W zbyt wielu światach słyszano o Koronie Władzy i jej mistycznej potędze, aby jej moc była zwykłym kłamstwem.
Rozmyślania badacza przerwał krótki, ale jakże żałosny i pełen bólu i zdziwienia okrzyk.

Elrix i Guun

Głowa goblina po potężnym ciosie Thruda, odleciała kilkanaście metrów dalej, ginąc w śnieżnej zawiei. Jego tułów stał jeszcze przez kilka chwil w pionie, a z odrąbanej szyi wysokim strumieniem wystrzeliwała co sekunda zielona posoka.
Guun i Elrix znowu stanęli na przeciwko siebie, a pomiędzy nimi truchło sługi potężnego czarnoksiężnika Karthaga. Obaj poszukiwacze mierzyli się wzrokiem, a jednocześnie zastanawiali się co dalej.
Odpowiedź przyszła sama i spadła na nich, niczym grom z jasnego nieba. Cała czwórka poszukiwaczy Korony Władzy usłyszała nagle przeciągły świt. Gdy spojrzeli w górę, ujrzeli pikującego na nich ze straszną szybkością, latającego gada. Potężne zwierzę zaryczało doniośle.
- Arrrrhhhhggg!!
Po chwili do ryku bestii dołączył kolejny głos, piskliwy i przenikliwy. To przerażona Laura krzyczała na całe gardło.
Guun i Elrix spojrzeli po sobie. Zdawali sobie sprawę, że poza lecącą w ich kierunku bestią, przy takim hałasie grozi im także lawina, która pogrzebie wszelkie ich spory o Koronę.
Smokowiec obejrzał się by uspokoić dziewczynę, ale ta już biegła przerażona w kierunku jaskini gigantów. W całym zamieszaniu tylko potężny barbarzyńca zachował zimną krew. Thrud stanął w szerokim rozkroku i uniósł, trzymany oburącz topór w górę. Był gotów zmierzyć się z pikującą ku nim bestią. Jego bohaterska postawa dawała cień szansy na przeżycie pozostałej dwójce.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 29-04-2010, 16:56   #206
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Barbarzyńca zniknął w zadymce, podkradając się do mamiącego obietnicami, goblina. „Czekać czy nie czekać?” - zastanawiał się Guun. „Dać nogę teraz czy czekać na rozwój wypadków? Jeśli umknę to narażę się na atak Karthaga, który może się czaić wszędzie. Pozostanę to pewnie nic dobrego mnie nie spotka. Smokowiec poradzi sobie pewnie bez problemu z magiem, a goblin jest już praktycznie martwy. Jak Elrix pokona Karthaga to pewnie weźmie się za mnie. Co do Thruda, to trudno. Chyba czas się rozstać!”

Stał jeszcze chwilę niezdecydowany, a tymczasem z śnieżnej kurzawy dobiegł go krzyk. Krótki i urwany śmiertelny skrzek umierającego goblina. Thrud spisał się na medal, podszedł bezszelestnie swoją ofiarę i zarąbał ją jednym, pewnym ciosem. Zamieć śnieżna nieco ustała i przez spadające z nieba, wirujące płatki, badacz widział leżące na ziemi zielone ciało bez głowy, stojącego nad nim Thruda i nieco dalej Elrixa, który również wpatrywał się w trupa. Obaj równocześnie podnieśli wzrok, ich spojrzenia przecięły się. „Na Czarne Serce Zurry! Znów stoimy naprzeciw siebie. Co teraz?” - mocniej ścisnął kostur i delikatnie pochylił go w stronę smokowca, równocześnie zastanawiając się jaki efekt wywoła tym razem. Na szczęście nie musiał sprawdzać. Z nieba dał się słyszeć przerażający krzyk i huk potężnych skrzydeł. To nadciągał czarnoksiężnik Karthag na swojej latającej bestii. Jej skrzydlaty, obły kształt już majaczył pomiędzy padającym całunem śniegu.

Dziewczyna towarzysząca Elrixowi krzyknęła przeraźliwie i rzuciła się do ucieczki. Sam smokowiec stał nieco zdezorientowany i patrzył za nią. Tylko Thrud zachował, jak przystało na barbarzyńcę, zimną krew. Z dzikim grymasem na twarzy uniósł do góry wielkie ostrze topora i stanął w rozkroku, przygotowując się na odparcie ataku bestii.

W tym momencie Guun podjął decyzję, odwrócił się na pięcie i podpierając się kosturem ruszył przez tworzące się w kotlinie zaspy, w kierunku górskiego stoku, na którym zostali pojmani. Nie interesował go wynik walki, jaka z pewnością toczyła się za jego plecami. Miał tylko nadzieję, że wszyscy się nawzajem pozabijają i tylko on pozostanie na szlaku, wiodącym do Korony Władzy. Śnieg znów zaczął mocniej sypać, uniemożliwiając szybkie poruszanie. Guun mozolnie przedzierał się przez zaspy. Już wyszedł z dna kotliny i wspinał się, zasypaną teraz, górską ścieżką. Raz po raz usuwał się nieco lub zapadał w śnieg. Wolno, coraz wyżej, aż w końcu dotarł do miejsca, którego szukał. Stanął na skraju przepaści. „Zurro! Niechaj się nie mylę” - pomyślał i ostrożnie, jednak z pełnym przeświadczeniem, że postępuje słusznie, zrobił krok w przód.
 
xeper jest offline  
Stary 04-05-2010, 20:32   #207
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
W takich właśnie momentach tęsknie za domem myślał patrząc na zbliżającą się z rykiem bestię. Rzucił tęskne spojrzenie na uciekającą dziewczynę z żalem myśląc o magicznym berle. Może tak jest lepiej? Ten czarownik wydaje się nieco przereklamowany, a taka broń zawsze się przyda... Mam tylko nadzieję że dziewczyna ma dość rozumu aby zamknąć za sobą przejście. Kto wie, może nawet namówi tych kamiennych głupków do pomocy?

Z rozbawieniem przyjął fakt ucieczki badacza. Cieszył się że dla odmiany będzie go miał przed sobą. Od pierwszej chwili wiedział iż w towarzystwie kogoś takiego lepiej pilnować pleców, a dosyć już miał oglądania się za siebie przy każdym kroku.

Czując że nadszedł już właściwy moment, Elrix ruszył ku stromemu zboczu.
- No to zostało nas tylko dwóch do podziału chwały za zabicie tego drania, co? - rzucił do barbarzyńcy. Może to przywidzenie, ale wydawało mu się że kącik ust wojownika uniósł się nieco.

Boleśnie odczuwając brak skrzydeł i przeklinając w duchu niedoskonałość formy swego ojca wspiął się na najbliższy głaz. Zwinnie jak jaszczurka przeskakiwał po skałach, mając nadzieję nabrać wystarczająco wysokości aby wskoczyć na grzbiet wiwerny jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja. Przy odrobinie szczęścia zszedł magowi z oczu i ten nie będzie spodziewał się tak śmiałego ataku. Thrud zdecydowanie zwracał uwagę swoją niewzruszoną postawą i wyraźną pogardą, dla zdawałoby się nieuchronnej, śmierci.

Smokowiec napiął mięśnie i skupił się na czekającym go zadaniu. Na szczęście Karthag nie kazał im długo czekać...
 
MadWolf jest offline  
Stary 05-05-2010, 19:04   #208
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Guun
Badacz nie zamierzał nadstawiać karku w walce z czarnoksiężnikiem. Nigdy nie był i zapewne już nie będzie typem wojownika. Od otwartej walki o wiele bardziej wolał podstępy i fortele, które nie raz pozwoliły zyskać mu wiele i wyjść z nie jednej opresji.
Teraz te pozostawił wszystkich na pastwę losu, a raczej latającej bestii Karthaga. Pozostawił zarówno smokowca i jego ludzką towarzyszkę, jak i swojego dotychczasowego bliskiego sprzymierzeńca. Liczyła się tylko Korona.
Guun miał wielką nadzieję, że nie zobaczy nikogo więcej z tych co zostali w wąwozie.
Mozolnie ruszył w górę. Wspierając się na swoim kosturze, pokonywał kolejne metry. Śnieżyca bardzo się wzmogła, ale determinacja badacza była tak ogromna, że ani chłód, ani sypiący w oczy śnieg nie mogły go powstrzymać. Tym bardziej, że teraz nie miał już odwrotu. Miał sam zmagać się z kolejnymi przeciwnościami na drodze do Korony.
Po wyjściu z kotliny Guun ruszył wąska górską ścieżką. Droga była bardzo trudna. Oblodzone kamienie przykryte świeżym śniegiem, stanowiły śmiertelną pułapkę. Mozolnie i bardzo powoli Guun piął się coraz wyżej.
Gdy stanął wreszcie nad przepaścią, poczuł wielką radość, a jednocześnie niepewność. Spojrzał w dół przepaści i pomyślał „Zurro! Niechaj się nie mylę” Po czym ostrożnie, jednak z pełnym przeświadczeniem, że postępuje słusznie, zrobił krok w przód.

Gdy stopa badacza dotknęła twardego, choć bardzo śliskiego grunt, ogromna radość wypełniła jego serce. Ostukał kosturem skryty za zasłoną iluzji grunt. Wyglądało na to, że przez przepaść wiedzie wąska kamienna kładka. Ostrożnie postawił drugą stopę na kładce. Guun czuł się bardzo niepewnie. Nie był jakoś wybitnie zręcznym człowiekiem, a oblodzona kładka stanowiła iście piekielną pułapkę. Nie miał jednak wyjścia. Nie chciał zginąć samotnie w górach, z dala od rodzinnego domu i tak blisko Korony Władzy. Zebrał w sobie wszystkie siły i bardzo ostrożnie zaczął posuwać się naprzód. Zimny wiatr chłostał jego twarz i przenikał do szpiku kości. Guun jednak nie zamierzał ugiąć się pod naporem natury. Systematycznie, krok za krokiem, pokonywał kolejne metry.
Po kilkudziesięciu krokach badacz był już potwornie zmęczony. Wiedział jednak, że nie może się zatrzymać gdyż oznaczałoby to dla niego pewna śmierć.
Zacisnął zęby i wykonał kolejny krok.
I oniemiał z wrażenia. To było niesamowite. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki wiatr ustał. Choć nie do końca. Teraz Guun stał jakby na granicy pomiędzy klimatami. Jego prawa noga stała w ciepły i jakże przyjaznym klimacie, a lewa nadal tkwiła w morderczo mroźniej zimie. Już bardziej pewnie badacz postąpił do przodu i poczuł jak szron i śnieg pokrywający jego ciało, ubranie i włosy topnieje w oka mgnieniu. Przed nim w odległości zaledwie dziesięciu metrów widać było drugi brzeg przepaści. A na nim widać już było sięgające wysoko w górę kamienne schody, u których szczytu lśniły złotem, srebrem i drogocennymi kamieniami Tajemne Wrota.

Elrix
Smokowiec z ulgą przyjął śmierć zielonego pokurcza. Nie trwała ona jednak długo, gdyż szybko okazało się że czarnoksiężnik Karthag nie zamierza tak łatwo odpuścić. Jego skrzydlata bestia zaatakowała równie niespodziewanie, co brutalnie. Świst skrzydeł przecinających powietrze brzmiał upiornie i złowróżbnie.
Elrix powiódł wzrokiem za uciekającą Laurom, ale sam nie zamierzał dezerterować jak podstępny Guun. Na placu boju pozostał, więc tylko on i potężny barbarzyńca.
Smokowiec zwinnie zaczął wspinać się na pokryte śniegiem głazy. Gdy był dostatecznie wysoko spojrzał w dół na pikującego w stronę Thruda gada.
Elrix czekał tylko na odpowiedni moment, aby zaatakować Karthaga w bardzo śmiały i odważny sposób.
Gdy latająca bestia była tuż, tuż, smokowiec wyskoczył z uniesionym mieczem. Ku jego zdziwieniu na grzbiecie bestii nie było czarnoksiężnika, a jedynie puste siodło. Elrix wylądował na długiej szyi stwora w momencie, gdy Thrud wyprowadził swój cios. Bestia jednak sprytnie uniknęła ostrza topora i kłapiąc szczęką w stronę barbarzyńcy wzbiła się w górę.
Gdy gada wznosił się, smokowiec kurczowo trzymający się siodła zauważył, że Laura wbiega do jaskini. Wyczulone zmysły Elrixa wychwyciły jeszcze coś. W mroźnym powietrzu unosiła się świeża magiczna esencja. Nie były to pozostałości po wcześniejszych czarach Karthaga, ale coś zupełnie świeżego. Smokowiec skupił się i pomiędzy skałami zauważył ledwie widoczną w bladych promieniach słońca półprzezroczystą sylwetkę czarnoksiężnika, która już po chwili zniknęła mu z oczu.
- Niewidzialność - pomyślał - A więc taki masz plan.
Elrix miał jednak ciągle nadzieję, że Laura jest na tyle przytomna aby zamknąć za sobą kamienne wrota. I tak też po chwili się stało, ale smokowiec nie miał pewność, czy Karthag zdążył wejść do środka.
W tym czasie skrzydlata bestia zawrócił i ponowiła atak na stojącego samotnie barbarzyńcę. A Elrix trzymał się kurczowo siodła i zauważył zwisające opodal lejce.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 05-05-2010, 20:03   #209
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Udało się! Udało się! - chciał krzyczeć Guun, gdy zrobił kolejny krok przed siebie i nie runął w przepaść. Nie krzyknął jednak, gdyż bardzo skupiał się na tym aby cały czas iść prostu i nie wykonać fałszywego kroku. Oznaczałoby to koniec, runięcie w tak głęboką przepaść, jaka zionęła pod jego stopami oznaczało niechybną śmierć. Podniósł wzrok i starał się cały czas patrzyć przed siebie. Jednak przepaść przyciągała, a od patrzenia kręciło się w głowie. Mocniej chwycił kostur i zaczął nim badać drogę przed sobą. Wiatr wzmagał się z każdym krokiem. Guunowi coraz trudniej było utrzymać równowagę na wąskim na dwie lub trzy stopy, niewidocznym moście.

Chłostany podmuchami lodowatego powietrza, zmarznięty i oklejony niesionym z wiatrem śniegiem brnął przed siebie, ale w zadymce nie widział drugiej strony rozpadliny. Tracił siły i zaczął lekko się zataczać. „Zurro! Ratuj. Daj mi przebrnąć przez tą próbę, Korona jest tak blisko a równocześnie tak daleko. Chyba nie dam rady...” Potknął się i omal nie upadł. W ostatniej chwili podparł się kosturem. Jeszcze jeden krok i następny. Byle do przodu, ku upragnionemu celowi. Tam gdzieś przed nim znajdowały się Tajemne Wrota a za nimi ścieżka do Korony Władzy. Musiał ją zdobyć. Była mu przeznaczona.

Czuł jak zamarza. Jak potworne zimno podstępnie wlewa się w jego ciało i odbiera mu nad nim władzę. Chciał się położyć i odpocząć. Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś miejsca na odpoczynek, ale wokół była tylko pustka. Nie było na czym złożyć zmęczonego ciała. Odpędził myśli o odpoczynku od siebie i szedł dalej. Szata zesztywniała na nim, a z kaptura zwisały zamarznięte sople. Jeszcze jeden krok i zamarł. Zimno ustąpiło. Ale tylko częściowo. Nie czuł go na wystawionej do przodu lewej nodze, reszta ciała nadal odczuwała przenikliwy mróz. Cofnął nogę i ponownie wysunął ją do przodu. Czuł jakby przekroczył jakąś barierę, za którą nie ma już zimy. Zrobił krok i oniemiał. Nie było już zamieci, mrozu, śniegu i zimy. Stał skąpany w ciepłym słońcu, a tuż przed nim majaczył zielony, porośnięty roślinnością skraj przepaści.

Jeszcze dziesięć kroków i stanął na trawiastej łące. Ukląkł i ucałował ziemię. „Jak dobrze. Dzięki Zurro, że pozwoliłeś mi przejść tą próbę.Teraz ku Wrotom!” Spojrzał ku górze i w oddali, na końcu wijących się schodów dostrzegł zarys kamiennej bramy, starożytnej, obrośniętej kwitnącymi pnączami. Zaczął wędrówkę pod górę. Po czterystu-sześćdziesięciu-siedmiu stopniach stanął przed Wrotami.

Zbudowane były z połyskującego kamienia i wtopione w otaczające je skały. Guun wygrzebał Talizman i spojrzał na drzwi w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłby go umieścić. Na samym środku kamiennej płyty zauważył porośnięte mchem wgłębienie. Przyłożył do niego medalion, który natychmiast wtopił się w kamień i zabłysnął jaskrawym światłem. Na nieskazitelnej do tej pory płycie pojawiły się rysy i już po chwili, z ogłuszającym hukiem, wrota zaczęły się otwierać. Guun wcisnął się w szczelinę i szybkim krokiem skierował się w dół znajdującej się po drugiej stronie, doliny.
 
xeper jest offline  
Stary 05-05-2010, 23:27   #210
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Latający wierzchowiec Karthaga wznosił się unosząc ze sobą smokowca który uczepił się uprzęży jedyną wolną ręką.
A miałem taki prosty plan zgrzytnął zębami Może nieco ryzykowny..
- Uff! - sapnął gdy wiwern wykonał niespodziewany zwrot, nieomal nie zrzucając swego nadprogramowego pasażera.
No dobrze, zupełnie szalony plan, ale jednak prosty. Zabić czarownika i ruszać dalej, a tu znowu wszystko się komplikuje.
Latające straszydło zawisło na chwilę w powietrzu bijąc wściekle skrzydłami i wpatrując się w niewielkiego z tej odległości barbarzyńcę. Poprzez wichurę docierały jedynie strzępki wyzwisk i gróźb jakimi Trhud próbował sprowokować bestię do ataku.
Ech, jeżeli mam to coś zabić to najlepiej żeby wylądowało, nie mam zamiaru skończyć jako mokra plama na dnie tej cholernej doliny. A gdyby tak... zaraz cóż to? Zmrużył oczy wpatrując się w pozornie pustą przestrzeń. Jego smocze zmysły wychwyciły rozwiewające się z wolna pasma magicznej energii, a po chwili i sylwetkę przeklętego czarnoksiężnika. Na demony! Zniknął! Szybko ocenił odległość do wylotu jaskini i znowu zaklął. Nawet jeżeli nie ryzykował wślizgnięcia się za Laurą to z pewnością słyszał hasło... Co teraz?
Wierzchowiec nie zamierzał dawać mu jednak czasu do namysłu. Zaryczał potężnie, jakby w odpowiedzi na rzucone mu wyzwanie i ruszył ciasną spiralą w dół. Porzuciwszy wszelkie plany ataku Elrix schował broń i oburącz ścisnął pas siodła. Wkładając wszystkie siły w utrzymanie się przy cielsku bestii nie zauważył zwisających luźno lejców, dopóki te nie wyrżnęły go w twarz. Odruchowo złapał za ich koniec i ku jego zdumieniu wierzchowiec zmienił kierunek lotu.
No, to mi się zaczyna podobać wyszczerzył się smokowiec. Łapiąc lejce zębami wspiął się na grzbiet skrzydlatego stwora i już po chwili siedział w bogato zdobionym siodle. A teraz zobaczymy czy to dużo trudniejsze od konnej jazdy...
- Heja! - zakrzyknął i roześmiał się w uniesieniu pomimo wiatru wciskającego mu słowa z powrotem do gardła.
Po kilku próbach udało mu się nawet wyrównać tor lotu, ale jeszcze chwilę potrwało zanim zdołał zidentyfikować język zrozumiały dla wiwerny. Do diabła z tymi bydlętami, ledwo rozumieją podstawowe polecenia.
Mimo pewnych oporów jego nowego środka transportu udało mu się zatoczyć powolne koło tuż nad wojownikiem.
- Trhud! - ryknął - Czarnoksiężnik poszedł za dziewczyną! - nabrał tchu by przekrzyczeć łopot skrzydeł - Może jest już nawet w środku!
Nie czekając na odpowiedź skierował bestię w stronę wejścia do tuneli gigantów. Oby nie było za późno! modlił się wytężając wzrok w nadziei spostrzeżenia półprzezroczystej sylwetki czarownika.
 
MadWolf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172