Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2011, 12:46   #81
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Gdyby się tak nad tym zastanowić, to faktycznie było to dziwne. Piraci broń mieli dobrą, ale poza paroma groszami, to nie mieli żadnych dupereli, jakie człowiek nosi zwykle przy sobie.
Coś tu śmierdziało i to bynajmniej nie onuce krasnoludów. Lyrijczyk dał takie przedstawienie, że Bert na miejscu pirata wyśpiewałby nie tylko wszystko co wie, ale i co podejrzewa, przypuszcza, albo kiedykolwiek obiło mu się o uszy. Brokelen był pod wrażeniem zdolności Dallana do zastraszania, a tu nic. Jeniec nie pisnął ani słowa.
- Twoja wola słoneczko. – wzruszył ramionami i uciął jeden palec.
Wrzask, ale nic po za tym. Poszedł drugi palec i tak kolejne Bert wyrzucał za burtę. Po obsłużeniu jednej dłoni najemnik cokolwiek się zmartwił. Spojrzał nieco skonfundowany na Dalana. Jego wzrok zdawał się pytać co dalej?
Na szczęście Lyrijczyk zastąpił Brokelena. Bardziej wyrafinowane tortury przyniosły efekt. Kumpel pirata pękł.
Zastanawiające było nie to co powiedział, ale jak to zrobił. Bert już słyszał taką wymowę.
- Czy Ty kwiatuszku nie jesteś, aby temeryjczykiem? – spytał machając nożem przed nosem bardziej strachliwego pirata.
Gdyby się tak nad tym zastanowić, to faktycznie było to wszystko dziwne. Piraci mieli dobrą broń, ale poza paroma groszami, to nie posiadali żadnych dupereli, jakie człowiek zwykle nosi przy sobie. No i to całe gadanie o zdradzie. Dziwne. Naprawdę dziwne.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 11-02-2011, 15:14   #82
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Tom patrząc jak najemnicy radzili sobie z więźniami stwierdził, że jeszcze trochę to potrwa, postanowił więc coś wszamać. Wyciągnął z worka pajdę chleba i kawałek wysuszonej prawie na kamień kiełbasy, a potem przysiadł na beczce i zaczął jeść z apetytem. Miał nadzieję że żyjące w Pontarze paskudztwo zadowoli się padliną, która wpadła do jego syfiastego nurtu, a im da spokój, na wszelki wypadek jednak krzyknął do wojaków.

- Pospieszcie się chopy bo juchy tu pełno i jeszcze nam jaki stwór z rzeki wylezie!
 
Komtur jest offline  
Stary 11-02-2011, 17:02   #83
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Shimko stał nieopodal miejsca, gdzie starano się wyciągnąć informacje z jeńców. Do torturowania przystąpiło dwóch najemników, Bert i Dallan. Pomagała im para krasnoludów, która trzymała przesłuchiwanych tak, aby się nie wyrywali. Shimko oparł się o burtę i z fascynacją patrzył jak Bert z wprawą pozbawia jednego z więźniów, palców. Jeden... Drugi... Trzeci... Piąty... Twardy jest, skurwiel - pomyślał. Ciekawe ile ja bym wytrzymał na jego miejscu? Mimowolnie popatrzył na swoje palce i poruszał nimi.

Drugą ręką zajął się Dallan. Z pomocą dziwacznych utensyliów spowodował niesamowity ból, wbijając jeńcowi blaszki pod paznokcie. Shimko przełknął gulę, jaka pojawiła mu się w gardle i splunął do wody. Pienista flegma wylądowała tuż obok wciąż unoszącego się na wodzie ciała. Shimko odprowadził je wzrokiem, aż zniknęło za rufą statku.

- Zdrajcaaaa! - wrzasnął przesłuchiwany, gdy jego kompan, wciąż nieruszony i cały, pękł i postanowił mówić. Powie co wie, a potem i tak go pewnie zabiją. Bort wzruszył ramionami i patrzył dalej na męki, jakim poddawano jeńców. Ciekaw był co też powie drugi z więźniów.
 
xeper jest offline  
Stary 11-02-2011, 23:10   #84
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Marina, zasłonięta płaszczem Amaveta, dość szybko doszła do siebie. Nie brała nigdy udziału w tego typu starciu, stąd jej gwałtowna reakcja. Odetchnęła kilka razy głęboko uspokajając się i powściągając emocje.
-Będzie dobrze – powiedziała sobie. Wstała i dopiero wtedy zauważyła, w jakim stanie jest jej towarzysz. Siedział spięty, patrząc martwym, niewidzącym wzrokiem przed siebie i cos mamrotał. Poczuła silne emocje, które nim targały i domyśliła się historii, która za nimi musiała stać. Oko mu krwawiło.
- Amavet – powiedziała. Nawet nie drgnął, zatopiony w swoich wspomnieniach. Serce biło mu jak oszalałe, pompując krew.
- Amavet! – powtórzyła z naciskiem. Znowu nic.
Skrzywiła się niezadowolona, wstała i złapała jego twarz w swoje dłonie.
- Patrz na mnie, do cholery - warknęła

Mężczyzna drgnął i o mało nie spadł ze skrzynki, zaskoczony gwałtownym ruchem. Jego dłoń odruchowo próbowała dobyć sztyletu zza pasa, tam gdzie nosił go za dawnych lat. Zobaczył jej twarz i zamarł.

-Marina...- powiedział cicho, podnosząc dłoń do jej reki, jakby dopiero teraz poczuł ciepło jej dłoni na twarzy.

- A kogo się spodziewałeś? Connora? Wzrasta ci ciśnienie krwi.. za chwile moje szwy puszczą.. nie po to się męczyłam, żebyś teraz mi się tu rozklejał. No już! Oddychaj i uspokój się.

Mężczyzna westchnął, przywołany jej dotykiem do rzeczywistości. Milczał, wpatrując się w przestrzeń gdzieś koło jej twarzy.
-Ja... Zrobiłem coś głupiego?- zapytał ostrożnie, cały czas patrząc centralnie przed siebie. Jakby obawiał się spojrzenia jej w oczy.

- Jeszcze nie. Na razie tylko wpadłeś w trans. Zdejmij przepaskę, chcę zobaczyć twoje oko. Krwawi.

-Czasami tak mam. Nie wiem czemu. Jakaś starucha gadała mi że mam krwawe łzy i to przekleństwo. Radziła mi biczować się pokrzywami noc przesilenia wiosennego.-
niechętnie zdjął opaskę, odsłaniając bliznę biegnącą przez powiekę i kącik u nasady nosa. Oko było praktycznie całkiem białe, z nabiegłą bielmem źrenicą i tęczówką. Spod powieki płynęła krew.- Za pięknie to nie wygląda...Spojrzał dziewczynie w twarz, nieco uspokojony.

Marina przeciągnęła opuszkiem palca po bliznach.
- Fatalnie wygląda.. ktoś ci to oglądał po urazie? Leczył? Jakiś rzeźnik, chyba... opatrzę to na szybko, powinno pomóc.. jeżeli poświęcisz mi kiedyś 12 h, naprawię to tak, ze nie będziesz czuł bólu i nie będzie krwawic. Nigdy. Może nawet zaczniesz nim odróżniać dzień od nocy. Ale potrzebuje 12 h, całkowitych ciemności i spokoju. I twojego zaufania.Przesunęła palcem raz i drugi, mrucząc zaklęcia.
- Oddychaj teraz, zrelaksuj się i nie rób głupot - powiedziała ostro - I dziękuję.. za wcześniej - dodała ciszej
Amavet uśmiechnął się lekko i westchnął cicho, w sposób przypominający ciche parsknięcie.
-Po tym co ty dla mnie robisz, to i tak niewiele.- wstał i spojrzał niechętnie na scenę rozgrywającą się na pokładzie. Popatrzył na nią i wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć kosmyka włosów opadających jej wokół twarzy - Nie masz za co dziękować. Nie wysławiam się tak dobrze jak pan Dallan, by słownie wyrazić swoją wdzięczność. Zostają mi jeno drobne uprzejmości.Założył na twarz przepaskę, wierzchem dłoni ścierając pozostałą krew. W ostatniej chwili puścił do dziewczyny oko.
-A i za ofertę dziękuję i mam nadzieję że będzie czas z niej skorzystać...Marina uśmiechnęła się lekko i okręciła na pięcie. Włosy zafalowały wokół jej sylwetki.

Przesłuchanie trwało dalej. Jeden z mężczyzn – poznała go, ogłuszył atakującego ją pirata, prawdopodobnie ratując jej tym samym życie - odcinał właśnie kolejny palec. Przyjrzała mu się uważnie, zastanawiając się, czy to co widzi na jego twarzy to nie satysfakcja, z dobrze wykonanej pracy. Nóź zazgrzytał na kości kolejnego palca.
Dallan – z równa łatwością jak wcześniej słowami – operował teraz blaszkami i innymi drobiazgami. Szło ma naprawdę sprawnie, choć Marina osobiście wolałaby, żeby przy słowach pozostał. Torturowany pirat chyba też.

Rozejrzała się po pokładzie. I nagle… poczuła pożądanie tak silne, że aż na granicy bólu. Oddech się jej przyśpieszył, policzki zaróżowiły. Przygryzła wargę. Patrzyła szeroko otwartymi oczami, jak zahipnotyzowana. Potem, wbrew sobie, jakby przyciągana niewidzialna nicią, podeszła do niego. Stanęła mu za plecami i patrzyła. Głodna tego, co mógłby jej oferować. Gdyby tylko chciał… gdyby się zgodził..
Marina była jak potarty wełną kawałek złotawego kamienia – jak on przyciągał skrawki pergaminu, tak ona przyciągała maleńkie kawałeczki mocy. Jej ojciec był jak naczynie podstawione pod rynnę – czekał na sprzyjające okoliczności i wtedy moc go wypełniała.
A tymczasem ten.. zagarniał moc, jakby była piaskiem na brzegu rzeki. Zbierał ją, jak zbiera się jabłka w sadzie, za spokojem i pewnością człowieka, który robi to od zawsze.
„Gdybym tylko to potrafiła… - tłukło się jej w mózgu – zagarniać ją tak po prostu.. Nic.. nic nie było by dla mnie za trudne. Przywróciłabym wzrok Amavetowi, wyciągnęła wszystko od piratów bez jednego dotknięcia.. mogłabym..- zakręciło się jej w głowie od możliwości, i aż musiała przytrzymać się burty, bo bała się, ze upadnie, przytłoczona swoimi oczekiwaniami.
Dotknęła jego ramienia.
- Naucz mnie tego – poprosiła, a w jej oczach był głód i obietnica.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 12-02-2011, 08:45   #85
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wiedźmin stał zamyślony oparty o burtę. Ignorował zaczepki słowne kompanów rzucane w jego stronę. Przyzwyczaił się do tego. Nie reagował już na nie od wielu lat. Chyba, że ktoś przekraczał granicę za bardzo – to już inna sprawa. W najlepszym wypadku kończył bez ucha lub z dozgonnie noszoną blizną. Niektórzy zaś kończyli po prostu w rynsztoku. I tak szło to na konto jego i tak złej reputacji to czym się było przejmować.

Draug przyglądał się powierzchni wody. Trupy unosiły się w kilku miejscach, a plama krwi i wnętrzności powiększała się i rozciągała na co raz większym obszarze.

Był zamyślony, ale nie do tego stopnia, żeby nie zauważyć braku jednego ciała. Policzył jeszcze raz dokładnie i nie chciało być inaczej. Wiedźmin zrobił sobie błyskawiczne przypomnienie wszelakiego paskudztwa mogącego się skusić na takie kąski.

W tych warunkach środowiskowych w grę mogły wchodzić utopce. One jednak atakują przeważnie nocą. Poza tym po co miałyby atakować mając podane na talerzu 6 ciał. Niewielu wiedziało, że utopce poza tym, że były złośliwymi i groźnymi stworami były też inteligentne.

Mogła to być jeszcze kikimora, ale ona w przeciwieństwie do utopców rzadko grasowała na otwartych wodach. Wolała raczej podmokłe i bagniste tereny często nawet bardzo blisko osad ludzkich.

Na sam koniec wiedźminowi przyszedł do głowy jeszcze jeden stwór, ale prawdopodobieństwo spotkania go tu i teraz było raczej minimalne. Myślał o smokożółwiu. Stwór wielkości wołu, tułów jak u żółwia z opancerzona skorupą i długa jak u smoka szyja zakończona paszczą ostrych jak brzytwy zębów. Draug wiedział jednak, że smokożółwie występują niezmiernie rzadko i preferują raczej otwarte wody niż ograniczone tereny rzeczne. Jedynie ten potwór był w stanie atakować całe łodzie wypełnione ludźmi.

Pozostawał jeszcze jeden niezaprzeczalny fakt. W nurtach wody unosiło się sześć – a raczej już tylko pięć – „świeżutkich” trupów. Wiedźmin wiele już w życiu widział. Nie przypuszczał, żeby jakiś stwór ryzykował własnym życiem w sytuacji, gdy „mięso” było podane na talerzu i to w ilości ponad wystarczającej. Może i większość potworów nie grzeszyła rozumem, ale instynkt samozachowawczy miały dobrze rozwinięty.

Draug nie był by wiedźminem, gdy jednak nie brał pod uwagę wszystkich możliwości. Poprawił miecz na plecach, wrócił do swoich pakunków i przygotował srebrny miecz tak, aby był pod ręką i łatwy to wydobycia.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 12-02-2011, 18:56   #86
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Cedric starał się nie patrzeć na krew i torturowanego. Pewnie, że by to wytrzymał, ale przyjemne nie było nigdy. No i zazwyczaj takie scenki miały zwyczaj wpadać do głowy podczas kolacji, tudzież obracania dziewki na sianie. Stanął sobie tyłem przyglądając się rzecznym falom, a raczej topielcom. Zły wybór niestety, to też mogło odebrać apetyt. Okrzyk pirata jednak upewnił chłopaka, że lepiej póki, co zostać przy trupach.
Cichy chlupot zarejestrował bardziej kątem oka niż uchem. Wyczulony na każdą zmianę w okolicznościach przyrody poczuł się nagle nieswojo. Coś było nie tak w wodzie… chyba.
Głowy by nie dał, zawsze ciało mogło wypuścić gazy czy inną cholerę. Ale wiedźmin też patrzył się w wodę jakby coś kalkulował. A potem wrócił do swojego bajzlu i odłożył miecz wyglądający na srebrny.
~Kurwa mać~
Przekleństwo w głowie zawsze pomagało zebrać myśli. Ten zasrany dziwoląg nikomu chyba nie zamierzał powiedzieć, co zauważył. Veemer odsunął się od relingu i zbliżył do Storma zajętego nieustannie przesłuchiwaniem.
- Wiedźmin cosik zauważył za burtą – szepnął i wskazał na mutanta i jego miecz. Swoją drogą był bardzo ciekaw, czy jak tamten będzie kiedyś walczył z potworą jakąś czy wszyscy pozostali dadzą mu wolną rękę uznając, że to jego brocha. Było to wielce prawdopodobne i krzywy uśmieszek pojawił się na twarzy chłopaka.
 
Nadiana jest offline  
Stary 12-02-2011, 22:10   #87
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Koncentracja prysła, moc buchnęła z niego jak para z czajnika. Nie zdążył jej skondensować i zgromadzić - jego umysł był jak złożone w miskę dłonie pełne jagód które ktoś nieuważnie potrącił. Tylko pojedyncze kropelki pozostały, reszta z sykiem wróciła w mętny żywioł. Skrybie zakręciło się w głowie, nie zdawał sobie sprawy z tego co się działo. Spojrzał na dziewczynę cielęcym wzrokiem, zamrugał.

-Naucz mnie tego– Prosiła. Jej sarnie oczy błyszczały jak letnie gwiazdy, dłoń, sprawczynię wszelkiego zamętu w głowie – i motyli w brzuchu – skryby wciąż trzymała na jego ramieniu. Zygfryd czuł jej ciepło, wiedząc że to niemożliwe - szczypało, skrobało, jej dotyk nie był tak miły jak mu się na początku zdawało. Wibrowały mu od niego kości, w grdyce urosła maślana gula. Ot, nienawykłyś do damskiej ręki, żuczku! Nie tobie były pisane te proszące oczy jak jeziora, skóra gładka i słodka jak mleko, jeno szorstki pergamin i grube cielska tomów tajemnej wiedzy…

-Słucham?...- Zagdakał, ale szybko odzyskał rezon. -Nauczyć… Widziałaś mnie? Ty Czujesz? Jesteś czarodziejką?- Spytał i umarł trochę wewnątrz, choć nie wiadomo czemu miałby się spodziewać że piękna dziewczyna w jej wieku i parająca się takim zawodem wciąż miałaby być dziewicą. Zresztą, oczywiście że nie była czarodziejką – nie pytałaby go wtedy jak Pobierać, zakładając że do tego zmierzała. A potem przypomniał sobie – dziewczyna przed chwilą łatała jednego z najemników, ale nie zwrócił na to uwagi zajęty rozmową ze Stormem. A więc miała podstawy, ale skąd, i czemu nie pociągnęła nauki dalej? Uciekła z Thanedd? Wątpliwe.

Jedna strona mózgu mówiła mu żeby spławić wiedźmę i starać się trzymać ją z daleka od wieśniaków i pochodni. Jak masz zamiar przelać lata praktyki i teorii w tę dziewczęcą główkę? Jesteś tylko adeptem, żuczku. Nie masz nawet różdżki, nie dostałeś amuletu – jesteś gołodupcem i uciekinierem.

Druga natomiast wykonywała nieprzyzwoite ruchy biodrami i głośno rekomendowała to czego miałby sobie życzyć w zamian za pomoc.

Zygfryd natomiast, ku własnemu zdumieniu, odnalazł i trzecią stronę konfliktu, co mogłoby postawić na głowie całą dzisiejszą wiedzę na temat budowy móżdżka który jak wiadomo podzielon był na dwie równe części, od których zależały odpowiednio zachowanie racjonalne, jak i eratyczne, i połówki te utrzymywały ciało w odpowiednim balansie od którego zależało przetrwanie gatunku. Podjął decyzję.

-Wybacz, nie wiem nawet jak ci na imię, damo- Rzekł uśmiechając się niezręcznie, z nazbyt formalną manierą. -Jestem Zygfryd Faulker, adept magii Akademii Ban Ard w Kaedwen. Widziałem dzisiaj jak Splatasz, robisz to bardzo sprawnie; jak to się stało że nie nauczono cię Pobierania Mocy? Nie jesteś z Aretuzu, prawda?- Bardziej oznajmił niż spytał. Dziewczę intrygowało go coraz to bardziej. Miała talent, miała dobre, smukłe palce harfistki i bystre spojrzenie, a mordkę już miała taką że ciężko uwierzyć że jej nie poprawiali czarami. Wcisnąć ją w kiecę z dekoltem do pępka, dać jej kota i cholera wie czy nie wyglądałaby bardziej czarodziejsko niż niepozorny Zygfryd. -Z chęcią…- Zaczął, ale przerwała mu wrzawa na pokładzie. Skryba rozejrzał się na boki, zerknął za burtę. Wiedźmin dopadł swojego srebrnego ostrza, ludziska zaczęli szeptać między sobą. -Proszę mi wybaczyć, o pani, ale stosowniejszym będzie kontynuować rozmowę nieco bliżej centrum łodzi. Zechce pani odejść od burty? Chyba żyjątka wyczuły że podano do stołu- Mruknął, zezując spode łba na Storma. O dziwo, będąc wkurwionym, skryba zachowywał się wcale pewniej i dojrzalej podchodził do obecności najemniczki.

Mówił mu, mówił temu niedomytemu fallusowi o tym że będą mieć na głowie rzecznego krakena albo inne zmutowane frutti di canale. Mogli być od dwudziestu minut w drodze i wtedy mieliby te wszystkie potwory tak głęboko w dupie że mogłyby podglądać na świat spomiędzy ich zębów, ale pewnie, kto by słuchał jebanego uczonego, jedynego faceta na łajbie który potrafi podetrzeć sobie dupę bez mapy wytatuowanej na jajcach. Ale jak wiedźmin puści wiatry kwadrans po fakcie śliniąc się przy tym jak ożywieniec z udarem odbytu to nagle się wszystkim włączył zdrowy rozsądek, nagle wszyscy coś widzieli za burtą, zaczynają chodzić na palcach. I teraz jest szansa że jebane kałamarnice z Księżyca przerywają mu pierwszą rozmowę w życiu z prawdziwą kobietą która nie chciała mu niczego sprzedać. Oczykurwawiście.

Pozostaje mieć nadzieję że wiedźmin walczy lepiej niż daje to po sobie poznać, bo co jak kurwa co, ale na takie gówno się Zygfryd nie pisał.
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 12-02-2011 o 23:40.
K.D. jest offline  
Stary 12-02-2011, 23:31   #88
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Siedzący dotąd spokojnie jak nigdy Ragnar rozglądał się po ludziach. Tych mniej tajemniczych - jak szczupły uczniak - jak i po tych o nieco bardziej zawiłej osobowości - jak spory, jednooki człowiek wydaje się dość zręcznie władający swym półtorakiem. Sama broń wydała mu się dziwnie znajoma, ale to pewnie dlatego, że rzadko kiedy przechodził obojętnie obok porządnego kawałka stali.

Widząc jak nieporęcznie załoga krypy zabiera się za uprzątnięcie flaków, zwłok i krwi krasnolud wstał zamierzając rzucić się do pomocy. Wyglądając za burtę i widząc, że parę sporych, nieco tylko nadgryzionych przez stalowe klingi, sztuk pakowanego mięsa pływa sobie w okolicy liczył na zjawienie się jakiś potworów, które przyniosą mu kolejny powód do wyciągnięcia na światło dzienne jego toporzyska. Sam nie chciałby spotkać co większych sztuk, o których zdawało mu się słyszeć, ale na pokładzie był wiedźmin, który pewnie będzie miał sposób na każde paskudztwo.

Widząc jak Ginnar zmierza w kierunku zabierających się do przesłuchań piratów ludzi postanowił spojrzeć jak to się będzie odbywało. Nie zdążył nawet chwycić szmaty do starcia podkładu, bo okazało się, że na przesłuchaniu będzie miał miejsce w pierwszy rzędzie - w sumie było to wiadome w chwili, gdy Ginnar machnął na niego ręką. Miszkun nie chcąc zostawić brodacza w potrzebie poszedł choć nie koniecznie chciało mu się na to patrzeć.

Trzymając pierwszego z delikwentów wiedział, że niezwykle krwawe metody oprawców albo wyciągną z piratów informację albo doprowadzą ich do utraty całej, przez lata skrywanej wewnątrz swego ciała, posoki. Sam nigdy nie odważyłby się na coś takiego. Zawsze wolał stać naprzeciw uzbrojonego w ciężką broń bandyty niż siedzieć na wykrwawiającym się, pół-nieboszczyku.

Jako, że w pewnym momencie drugi z piratów - widząc katorgę towarzysza - zgodził się mówić brodacz odetchnął z ulgą. "Tylko czekać jak przesłuchanie przerwie nam nalot zielonych, porośniętych glonami popierdolców" pomyślał Miszkun patrząc na krwawe wody w okolicy łajby.
 
Lechu jest offline  
Stary 13-02-2011, 05:56   #89
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ginnar nie zwracał uwagi na ludzi sprzątających pokład. On trzymał więźnia i słuchał przesłuchania. Gdy obcięli my wszystkie palce jednej z dłoni ten drugi postanowił gadać. Wtedy ten torturowany zaczął krzyczeć o zdrajcach i różne takie. Krasnolud po prostu do niego podszedł i przypieprzył w ryj. To co zrobił kransolud nie nadawało się do użycia słowa uderzenie.

Ginnar wtedy dopiero zobaczył, że woda jest zabarwiona krwią. Widział to już kilka razy. Później z wody wyłaziły różne monstra i zabijały. Oprócz tego krasnolud słyszał, że jak się martwego skurwiela wrzuci do wody to się robi topielec.

Mieli przecież wiedźmina na pokładzie. Przecież to specjalista od potworów. Chyba będzie wiedział co robić. Krasnolud wrócił do trzymania więźnia.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 13-02-2011, 17:31   #90
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Conor spojrzał na Cedrika i na grzebiącego przy swym bagażu wiedźmina.

- To dobrze, będzie miał chłopak zajęcie. Na wszelki wypadek jednak... -
Storm naciągnął kusze i załadował bełt, po czym wstał i odsunął się z Cedyrkiem od skazańców, dając im czas na chwile przemyślenia. Nie chciał, zęby usłyszeli ich rozmowę, toteż mówił szeptem do ucha Veemera.

- Jakby co, to musimy utrzymać przy życiu, tego który pękł. Przynajmniej dopóki coś nie powie. Nawet jeśli mielibyśmy nic więcej na tym nie ugrać, to samo dostarczanie go Kompani, już będzie dla nich ważnym dowodem. A dla nas pieniędzmi. Więc jakby co trzymaj się mnie i blisko niego. -

Poczekał chwile na odpowiedz i wrócił do przesłuchanego. Może w końcu coś wyduka.
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172