|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-02-2016, 08:22 | #21 |
Reputacja: 1 | -Sacrebleu - mruknął szlachcic przypominając sobie po raz kolejny o wielkiej upartości tutejszego ludu. Spojrzał na Wardaszkę, po czym wzruszając ramionami konia popędził, podążając za towarzyszami, jednak konia zbyt nie męczył, aby i Pan Wardaszko mógł za nim nadążyć. Skoro Pan Błudnicki kozakowi tu zostać kazał, niech więc kozak sam sobie zostaje, pomyślał. Pistolet nabity w olstrze był, wiec Franciszek jeszcze bandolet poluzował, aby łacniej było go dobyć w razie potrzeby. Co prawda nie bardzo wierzył w zasadzkę, ale strzeżonego, Pan Bóg strzeże. Ostatnio edytowane przez Asmodian : 05-02-2016 o 12:15. |
06-02-2016, 09:54 | #22 |
Reputacja: 1 | Pan Błudnicki oddalił się nieco i zlustrował okolice karczmy. Za sobą posłyszał stukot kopyt i obróciwszy się ujrzał nadjeżdząjącego Kozaka, a za nimi w pewnym oddaleniu imć Santpereja i Wardaszkę. - Widzę że i kompanija apetytu nabrała albo i pragnienie ich morzy. Tedy naprzód mości Łopuchin nie damy się chyba Francuzowi co w koronkach chodzi i w chusteczki smarka wyprzedzić ? Tam do czarta - pomyślał - pięciu nas a po krzach się chować mamy ? Z fantazją, trzeba... z fantazją... Popędził konia, ale sprawdził pistolet czy zza pasa lekko wychodzi i cugle w prawej ręce trzymał. |
17-02-2016, 00:59 | #23 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Randal : 17-02-2016 o 13:31. |
17-02-2016, 10:30 | #24 |
Reputacja: 1 | - Co do stu czartów ? - zdziwił się pan Błudnicki - Popili się czy co ? Jednak sam w to niezbyt wierzył, poza tym było tu jakoś dziwnie i mróz go owiał. Jakby ktoś po moim grobie przeszedł - pomyślał i zaraz splunął od uroku i szybko przeżegnał. Zsiadł z Dukata i zrobił kilka kroków ku chałupie. - No mości panowie zobaczymy kto tu gospodarzy - a cicho rzucił do Siehenia - pod okno i miej baczenie. Dukata nie wiązał, zresztą gdzie miałby odbieżać, a w razie potrzeby jakowejś łacniej go byłoby dosiąść. Poprawił pas, szablę schował i z pistolcem w lewej skierował się do drzwi. |
17-02-2016, 11:00 | #25 |
Reputacja: 1 | Franciszek z konia zeskoczył, po czym do płotu zagrody uwiązał. Z olstra wysunął pistolet. Zamek cicho szczęknął, kiedy szlachcic przygotował broń do strzału. Próbował podejść do okiennicy, jednak ta głucho zawarta była, a w środku musiało być ciemno. Ostatnio edytowane przez Asmodian : 17-02-2016 o 11:03. |
01-03-2016, 00:46 | #26 |
Reputacja: 1 |
|
02-03-2016, 09:52 | #27 |
Reputacja: 1 | 'Halo! Jest tu kto?' rzucił w pustkę Bratek przekraczając próg karczmy. Ręka pewnie spoczywała na pięknie zdobionej szabli, gdy młodzik postąpił parę kroków do przodu. Ciekawość przed rozsądkiem, jakże typowa dla podrostków nieobytych z wojną. Uważnym okiem obserwował otoczenie zbliżając się do zastawionej ławy i kominka. Czy jedzenie było tknięte? Ciepłe jeszcze? Podszedł do kociołka nadal czujnie. 'Trzeba kociołek zdjąć, bo wszystko wykipi, a szkoda by było.' powiedział do towarzyszy. |
02-03-2016, 17:04 | #28 |
Reputacja: 1 | - Pusto.....oberżysty nie widać, może zaspał? - Franciszek wyraźnie zmieszany i zdziwiony tą sytuacją omiatał wzrokiem sprzęty i puste ławy. - Jest tam kto?! - Podniósł głos nawołując gospodarza - A bywaj tu gospodarzu, bywaj! - Franciszek nie zamierzał się dłużej ceregielić. Zasadzka czy nie trunek ktoś nalać musiał. Jeśli ostał się tutaj żywy, niechybnie się odezwie. Jeśli zaś ktoś czaił się za kotarą, niechybnie zdradzi się zasadzką, a co ma być, bóg w niebie już zapisał. |
03-03-2016, 00:25 | #29 |
Reputacja: 1 | Strzepienie gardel nic tu nie da pomyslal Bludnicki, na szasadzke jednak to nie wyglada.Podszedl pewnym krokiem do stolu i podnioslszy jeden z kubkow powachal. Miod ucieszyl sie, ale nie tknąwszy napitku odstawil naczynie. - Uciec nie uciekli boby koni nie zostawili - rzekl i skierowal sie w strone jednej z izb zaslonietych kotara. Dość już miał tych tajemnic. |
05-03-2016, 21:49 | #30 |
Reputacja: 1 | Od chwili, gdy tylko Semen Jemeljanowycz przekroczył próg opustoszałej izby, nie opuszczało go przemożne przekonanie o nadchodzącej zasadzce. Dosyć się on na Ukrainie najeździł, by jego ruskie zmysły nie natężyły się w onej chwili. Fortel jakowyś w zatęchłym karczemnianym powietrzu wisiał bez pudła, toteż Kozak nie wkroczył tak żwawo do środka, jak inni jego kompanioni. W najpomyślniejszym wypadku może odnajdą tu trupy karczmarza i rybałtów. W najmniej – pewnikiem lada chwila wyskoczy na nich tuzin zbójców żądnych ich dobytku. Pal to licho, rzekł w myślach, co ma być, niech się dzieje, i już bez ociągania ruszył śladami pana Błudnickiego, rozglądając się bacznie, wszelkich cieni ludzkich i biesich wypatrując zarazem. On także miał zamiar odkryć, co kryje się za rozwieszonymi tu i ówdzie kotarami. |