Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-04-2006, 22:45   #21
 
Mortiis's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znany
Brian Powell

Pierwszym uczuciem, jakie dało mu do zrozumienia, że nadal żyje było ciepło. Promienie słoneczne całkowicie go zalewały. Rozpływały się po całym ciele. Ciepło zaczynało przeistaczać się w żar. Drażnił, bezczelnie wdzierał się pod skórę, nie dawał o sobie zapomnieć nawet na chwilę... i do tego ten piasek.. wszędzie ten piasek. Czuł go pod sobą, przesypywał się przez palce. Miał go w butach, pod spodniami, pod koszulką. Ohydny smak gorącego suchego piasku w ustach. Krztusił, drapał podniebienie. Utrudniał oddychanie.. do tego zaklejone nozdrza. Nos pełen piasku, sklejonego, brudnego, ohydnego piasku. To przez to słońce. To przez to cholerna słońce piasek jest taki " wrogo nastawiony”, nieprzyjazny... Po chwili dotarły do niego inne bodźce, świadczące, że niestety, a może na szczęście udało mu się przeżyć. Poczuł swąd. Smród spalonego drewna, plastiku, metalu... delikatny, chodź nader wrażliwy zapach palonych włosów... po chwili dotarł do jego uszu szum... Choć był delikatny.. spokojny, bardzo skutecznie zagłuszał inne dźwięki, jeśli jakieś były. Na domiar tego, ten słodkawy smak w ustach, mieszający się ze śliną i piaskiem... zaklejający wargi, ten sam smak, ten sam zapach, co zawsze.. to była krew....Do tego ten ból... Uśmiechnął się.. Napewno mam lewą nogę pomyślał, skoro tak cholernie boli napewno ją mam tylko ciekawe, w jakim stanie.... Leżał tak z zamkniętymi oczami, powoli dochodząc do siebie. Analizował to, co się mogło wydarzyć. Dlaczego jest w takim stanie.. Granat? - pomyślał. Oberwałem granatem?... Wszystko by na to wskazywało.. Szum w uszach.. krew.. spalenizna... Ciekawe jak mocno dostałem?.. Ciekawe, kto jeszcze oberwał?... Kevin i Kaza byli za mną... ciekawe, co z nimi.. Leżał tak jeszcze przez chwilę, myśląc, planując, czekając... Szum, choć cały czas słyszalny zmieniał się z sekundy na sekundę... coraz bardziej przypominał kołysanie, powolne, ale wciąż powtarzające się schematy, jakby zacinającą się płytę, grającą wciąż to samo w kółko i kółko, lecz nadal nie mógł go zidentyfikować... Usłyszał głos.. głos kobiety. Krzyczała, coś o apteczce, żeby się zgłaszać. Czyżby pielęgniarka? Tutaj? Teraz? Ucieszył się, ale coś nie dawało mu spokoju.... ten jej akcent.. nie pasował mu za bardzo.. no, ale w tych czasach w wojsku wszyscy mogą służyć.. Zaryzykuję - pomyślał.
Medic !! - Krzyknął. Przynajmniej mu się wydawało, że to brzmiało jak krzyk. Z jednej strony miał nadzieję, że to medyk, z drugiej strony obawiał się, że to może być podstęp. Choć Konwencja Genewska nakazuje zajęcie się rannymi, to na tej wojnie widział już wiele sprzeczności..
Medic !! - Krzyknął jeszcze raz.
Postanowił poczekać, zobaczyć, co się stanie.
 
__________________
Give me your soul, give me your black wings
I'm the Devil, I love metal !!
I'm the Devil I can do what I want !!
Mortiis jest offline  
Stary 25-04-2006, 23:07   #22
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Sol

Gdy usłyszała kogoś wzywającego pomocy przyśpieszyła. Przebyła już spory kawałek drogi w stronę grupki ludzi, głos dochodził zza kolejnego fragmentu poszycia, czy...czegoś.
Za nią na stercie ...lin? kabli? czy czegoś bliżej niezidentyfikowanego leżał mężczyna.
Tak, pamiętała go, był wraz z nią na statku...

Uklekła koło niego na statku starając się jak najlepiej ocenić jego stan.

-Spokojnie, wszytko będzie dobrze...prosze nie wykonywać gwałtownych ruchów...

Rutynowe zachowanie wyniesione z czasu stażu na EM wzieło nad nią górę.
Szybko oceniła stan jego nogi, spokojnym ruchem za pomocą noża rozcieła już i tak poszarpaną nogawkę.

Złamanie kości piszczelowej z przemieszczeniem, to cud, że nie przebiła skóry....
Myśli jak błyskawice przelatywały przez jej głowę.

-Czy coś prócz lewej nogi bardzo pana boli? wiem, ze w tej sytuacji brzmi to banalnie, ale bardzo może mi to pomóc w prawidłowej ocenie pańskiego stanu.

Fachowe słowa dziwnie brzmiały wydobywając się z ust filigranowej, płomiennowłosej istotki pochylającej się nad leżacym mężczyzną. Brzmiała w nich jednak pewność i zdeterminowanie.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 25-04-2006, 23:56   #23
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ci, którzy mogli patrzeć wokół, poza usianą przedmiotami i tlącymi się już szczątkami łodzi plażę, zobaczyli na jaki skrawek lądu rzucił ich los. Plaża była łagodniejszym łukiem zatoki, która wrzynała się w głąb lądu na kilometr lub dwa. Piasek na plaży jest miły w dotyku, brak w nim kamieni, choć gdzieniegdzie błyśnie biała muszla. Ten piasek tworzy przejście pomiędzy wodą a zieloną ścianą dżungli o szerokości kilkudziesięciu metrów. Im bliżej końców zatoki tym plaża robi się coraz węższa a roślinność ustępuje miejsca skałom. Po obu stronach zatoki wznoszą się masywne bloki skalne przechodzące prawdopodobnie w większe formacje, których jednak nie widzicie. Ich łagodniejsze grzbiety widać po jednej stronie zaś ostre szpikulce kłujące niebo po drugiej stronie. Pomiędzy nimi jest pas zieleni, który ciągnie się aż po horyzont czyli na kilkadziesiąt metrów, bowiem brak wyższego miejsca skąd można by spojrzeć na teren nie pozwala na większe rozeznanie się w topografii. Woda morska jest błękitna z tym charakterystyczną zielonkawą głębią, co czyni z niej idealnie czyste środowisko. W masie zieloności udaje się Wam dostrzec palmy, które wielu z Was dotychczas widziało na pocztówkach lub w telewizji.
[user=2246]Z nogą Briana nie jest na szczęście aż tak źle. To tylko stłuczenie, choć bardzo bolesne[/user]
[user=1476]Znajdujesz swoje tabletki, a w zasadzie ich większy zapas[/user]
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 26-04-2006, 00:40   #24
 
Mortiis's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znanyMortiis wkrótce będzie znany
Brian Powell

Leżał spokojnie. Oczy miał nadal zamknięte. Po co je otwierać, narażać na zabójcze słońce. Lepiej poczekać na medyka. Będzie lepiej... bezpieczniej... Właściciel cichych, małych kroczków zbliżał się do niego. Czuł czyjąś obecność. Głos kobiety. Miękki, delikatny, dźwięczny.. gdzieś już słyszał ten głos, ale to nie to było w tej chwili najważniejsze. Ważniejsze było to, że to nie ten głos słyszał. Kobieta, która była koło niego nie była tą, która słyszał wcześniej. To nie ona wołała, to nie ona oferowała pomoc... Nagle coś niepokojącego dotarło do jego uszu... dźwięk wyjmowanego noża... serce zastygło... umysł odmówił pracy... ale dotyk ciepłych, delikatnych dłoni wszystko zmienił... Pielęgniarka - pomyślał... Kolejna.. To musi być ekipa ratunkowa... Usłyszał opinię o nodze...No tak, znów ta przeklęta noga. - Pomyślał.

Czy mnie coś boli... zapytał sam siebie, z lekką ironią. Oprócz tej jebanej nogi raczej nie ... wychrypiał, piasek stanowczo mu nie smakował. Obrócił głowę na bok, plunął tym, co udało mu się zebrać, potem jeszcze raz... Ach odrazu lepiej... i przepraszam najmocniej za przekleństwo.. nie przyzwyczaiłem się do kobiet na froncie...

Postanowił otworzyć oczy. Wiedział, czym to grozi, ale przecież miał koło siebie pielęgniarkę, pomoże mu.
Przetarł powieki ręką, by zmieść, co większe ilości piasku. Powoli otwierał oczy, przyzwyczajał się do światła. Zobaczył nad sobą kobietę. Bardzo piękną kobietę. Podobał mu się ten widok. Martwiło go jednak to, że "pielęgniarka" wcale nie wygląda jak pielęgniarka. Rozdarte ubranie, wcale nie przypominało munduru. Rozejrzał się dookoła. Zobaczył pobojowisko, ale inne niż te, do którego przywykł. Resztki statku rozsypane po plaży, ciała ludzi, mase zniszczonych i porozrzucanych rzeczy. I nagle sobie wszystko do niego wróciło. Statek, rejs, rehabilitacje, urlop... Już nie był w Iraku, nie walczył.. miał wakacje...
No to po wakacjach, co? Uśmiechnął się szczerze. Znasz się na medycynie? Potrafisz mnie opatrzyć? Postawić na nogi? Patrzał się na kobietę. Nie oczekiwał potwierdzającej odpowiedzi, ale miał nadzieję, że taką usłyszy. Skoro tak dobrze oceniła jego stan nogi, coś tam umie. Pomyślał. Powinniśmy jak najszybciej przenieść się w cień, poszukać innych. Cały czas przyglądał się kobiecie. Musiała dużo przeżyć, że teraz zachowuje taki spokój - myśli nasuwały się same.
Pomożesz mi wstać? Sam nie dam rady.
 
__________________
Give me your soul, give me your black wings
I'm the Devil, I love metal !!
I'm the Devil I can do what I want !!
Mortiis jest offline  
Stary 26-04-2006, 01:13   #25
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Michael Tarsky

Wciąż przechadzał się pośród tego całego bałaganu, jaki zawalał plażę. Znalazł jeszcz kilka drobiazgów swojej garderoby, bieliznę, skarpetki...
- Przynajmniej będzie coś na zmianę... - zaśmiał się sam do siebie.
Wreszcie dostrzegł znajome logo AMD. Jego plecak częściowo był zasypany piaskiem i przywalony jakimś większym odłamkiem jachtu. Gdy go wydobył zobaczył to, czego się spodziewał. Część rzeczy wypłukało, był tylko laptop, zapasowa bateria i zasilacz. No i komórka. Laptop i reszta były w opłakanym stanie, ale telefon prezentował się całkiem nieźle. Uśmiechnał się sam do siebie. Jeden z jego znajomych powiedział mu, że Motorollą można by gwoździe wbijać. To nie była Motorolla ale też całkiem wytrzymały aparat. Schował telefon do kieszeni. Postanowił później sprawdzić czy działa. Laptop miał całkiem rozlany ekran w dodatku ociekał wodą. Rzucił go na piasek. Raczej mu się już nie przyda. Z całej reszty zostawił tylko telefon.
Zapakował znalezione ubrania do plecaka. Pomyślał, że może potem je gdzieś wysuszy.

Usłyszał nawoływania Anny. "Czyli plecaka już szukać nie muszę" pomyślał. Na razie nie spieszył się do opatrywania ran. Nie były aż tak poważne. Bardziej zależało mu na znalezieniu jeszcze kilku rzeczy.

Przeszedł jeszcze parę kroków i ku swej wielkiej radości znalazł apteczkę. Mała, brązowa torba leżała na piasku, wciąż obmywana falami oceanu. Podniósł ją i otworzył. Odetchnął z ulgą. Było tam to, co najważniejsze, czyli jego lekarstwa oraz kilka innych drobiazgów jak plastry i środki przeciwbólowe.
Wepchnął apteczkę do plecaczka i ruszył szukać dalej. Wciąż nie znalazł okularów, a te były mu bardzo potrzebne. Miał też cichą nadzieję, że gdzieś tam leży sobie jego scyzoryk... Może uda mu się też znaleźć walizkę z resztą rzeczy...
 
Malekith jest offline  
Stary 26-04-2006, 06:05   #26
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Ann Orwel:
Gdy tylko usłyszła nawoływanie-Medic! ruszyła natychmiast w stronę dobiegającego głosu. Gdy dochodziła na miejsce zobaczyła tę rudowłosą kobietę chyba norweżkę nachylającą się nad mężczyzną z dziwnym przemieszczeniem piszczeli. POdeszła do nich akurat w momencie kiedy facet prosił o podniesienie go gdzieś w cień. Było to jak najbardziej zrozumiałe jednak poruszanie się przy takim złamaniu nie było najlepszym pomysłem... Popatrzyła znacząco na Norweżkę i również po norwesku zapytała :
-Cała jesteś? Gdy zobaczyła skinienie głowy mówiła dalej :
- Raczej najpierw nastawmy złamanie i usztywnijmy tę nogę zanim on się ruszy-niewiele brakuje, żeby złamana kość przebiła skórę. A nie ma tu warunków, żeby otwierać mu tę nogę Jeśli wstanie to odłamki powbijają mu się w mięśnie i w najlepszym przypadku będzie utykał do końca życia, a nie mam narzędzi, żeby oczyścić z odłamków tę jamę
 
rudaad jest offline  
Stary 26-04-2006, 11:18   #27
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Sol

-Potrafię, spokojnie, troche się na tym znam. Uśmiechneła się do niego ciepło, uspokajająco.
Znowu spojrzała na jego nogę.
-Hymm, wygląda brzydko, ale...

Delikatnie dotkneła miejsca które wyglądało na złamane, i ku swemu zdziwieniu pod gtubą warstwą opuchlizny nie wyczuła tego czego sie najbardziej obawiała.

Czasem lubie takie niespodzianki. Noga nie jest złamana, jest solidnie poobijana, ale z takiego stanu da się ją o wiele szybciej doprowadzic do stanu używalności niż ze złamania.

Gdy podeszła do nich dziewczyna mówiąca z wyraźnym , rosyjskim akcentem, jaką zapamiętała ze statku, uśmiechneła się do niej naprawdę szczerze.

- Na szczęscie to tylko opuchlizna sprawia wrażenie przemieszczenia. Będzie przez jakiś czas jeszcze bolało, ale..będzie dobrze. We dwie go chyba nie przeniesimy w cień, chociaż..musimy spróbować.

Mówiąc to do młodej kobiety stojącej przed nią wstała.
Potarła ręką czoło, na chwilę jakby myśląc o czymś innym.

Jesteś...przez chwilę szukała imienia by dopasować je do twarzy Anna, prawda?
Spytała po norwesku. Jak ty się czujesz? W oczach kobiety pojawiło się coś na kształt zatroskania, gdy oceniła stan skóry Anny, z powbijanym piachem, siecią drobnych otarć i skaleczeń.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 26-04-2006, 13:35   #28
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Audrey Preston

***

Audrey siedziała za biurkiem przeglądając materiały dowodowe. Pospiesznie sporządzone notatki z miejsca tragedii przenosiła teraz do protokołu, tworząc dokładny zarys przebiegu wypadków i zeznań świadków. Komputer pracował cicho, wypełniając delikatnym szumem puste pomieszczenie. Obok komputera porozkładane były woreczki z próbkami i zamknięte fiolki. Kobieta oderwała się na chwilę od pracy i przeciągnęła się. Za oknem było już całkiem ciemno. Spojrzała na zegarek. To już ta godzina... Nagle drzwi otworzyły się lekko i stanęła w nich Eileen.

- Wiedziałam, że Cię tu zastanę - jej koleżanka z pracy przyglądała sie Audrey z udawaną naganą - Czy nie jesteś przypadkiem za ambitna? Taka ilość pracy wykończy Cię. Jedź do domu, odpocznij. W końcu jutro wypływasz.

- Jeszcze chwilę. Muszę to uporządkować - Audrey zaczęłą segregować papiery.

- Nie ma mowy. Musisz sie wyspać. Znikaj, zrobię to za Ciebie. - Eileen wymownie wyłączyła monitor i wyjęła z rąk Audrey dokumenty. - I pamietaj, ze jeśli wciąż będziesz przedkładać pracę nad znajomych to zostaniesz sama - zaśmiała się - Trzymaj się i wróć w pełni sił. Możesz kupić mi jakąś pamiatkę z podróży.

- Możesz na to liczyć - Audrey uściskała koleżankę - W takim razie do zobaczenia za dwa tygodnie. Dziękuję - Kobieta zdjeła wiszący na wieszaku płaszcz i założyła go. Wzięła z krzesła teczkę i klucze do samochodu po czym uśmiechnęła się do Eileen po raz ostatni i wyszła cicho zamykając drzwi.

***

Audrey powoli odzyskiwała świadomość. Słońce raziło ją w oczy, szorstki piasek drażnił skórę. Do tego uporczywy, tępy ból w lewej nodze. Kobieta zmusiła się do otworzenia oczu. Zanim jeszcze rozejrzała się dookoła wiedziała, że znalazła się w samym środku piekła. Ludzie płakali i krzyczeli, w powietrzu unosił się niemiłosierny swąd palonej blachy i czegoś jeszcze... Audrey zachowała zimną krew. Lata w zawodzie nauczyły ją opanowania, chłodnej analizy i pewnego dystansu do wszelkiego rodzaju katastrof, z którymi stykała się na codzień. Powoli uniosła sie na rękach. Obraz który spodziewała sie ujrzeć nie różnił się bardzo od jej wyobrażeń. Ludzie w panice szukali swoich rzeczy, inni kłócili się, część osób leżała nieruchomo na piasku. A więc rejs ich życia zamienił się w koszmar. Miała tylko nadzieję, że kapitan żyje i że zdążył przesłać komuś współrzędne przed rozbiciem. Audrey spojrzała na swoją nogę. Rana na udzie nie była wielka, za to zanieczyszczona piaskiem, co powodowało ból. Powoli podniosła się z piasku i rozejrzała za swoja walizką. Jeśli ma szczęście, znajdzie w niej zestaw leków. Na szczęście nie musiała daleko szukać. Czerwona walizka na kółkach wyróżniała się spośród porozrzucanych na plaży rzeczy. Ruszyła w jej kierunku przy okazji oceniając sytuację ocalałych. Kilka osób pocieszało inne i starało sie opatrzeć rany. Wyglądało na to, że znają się na rzeczy. Jak tylko dotrze do leków będzie mogła im pomóc. Audrey doszła do swojego ekwipunku. Opłacało się zainwestować w przodującą na rynku firmę. Walizka była praktycznie nienaruszona. Audrey wyciągnęła wysuwaną rączkę walizki i wlokąc ją za sobą podążyła w kierunku reszty przytomnych.
 
Ribesium jest offline  
Stary 26-04-2006, 13:59   #29
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Jeffrey Bradley
Jeff czołgał się po plaży- był coraz bardziej osłabiony. Ale nie, nie zawoła tej kobiety- troche nawet się jej bał... Ten akcent, te rysy twarzy... Bradley nie był nacjonalistą- poprostu bał się kobiety...
Wtem zobaczył coś, co było dla niego prawie wybawieniem- opakowanie tych fioletowych pigułek... "Vertimind..."- wymruczał, poczym wręcz przytulił szczelnie zapakowane opakowanie tabletek. To jednak nie zmieniało tego, że za nim ciągnął się krwawy ślad... On zaraz się wykrwawi...
- Nie zasługuje, ale... Pomoże mi ktoś?- wyharczał Jeffrey. Powoli przed oczami latały mu jakieś mroczki...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 26-04-2006, 14:54   #30
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Audrey Preston

Kobieta dostrzegła czołgającego się mężczyznę, któremu najwidoczniej spieszyło się na tamten świat. Sądząc po śladach krwi jakie zostawiał za sobą, miał dość poważne obrażenia. Audrey podążyła szybko w jego kierunku.

- Nie ruszaj się -krzyknęła podbiegając. Uklękła nad nim i oceniła fachowo sytuację - Jestem Audrey. Pracuję jako toksykolog i znam się na medycynie. Muszę przewrócić Cię na bok, na plecy byłoby zbyt ryzykowne. A w ogóle co Ty tak ściskasz jak ostatnią deskę ratunku, hmm? - starała się zażartować. - Vertimind? W tej chwili nie przyda Ci się to - powiedziała delikatnie wyjmując mu z ręki opakowanie - spokojnie, nie zabiorę Ci ich, ale teraz musisz się rozluźnić.

Rana na brzuchu wyglądała na poważną. Ślady na plecach wystarczyło zdezynfekować i założyć opatrunek, ale tu... - Trzeba szyć, inaczej rana wciąż będzie się otwierać - zadecydowała. Otworzyła walizkę i wyciągnęła apteczkę. Igła, nici, nożyczki... o, i butelka wody mineralnej. - Wypij - poleciła -nie możesz się odwodnić. I postaraj się być dzielny, nie jestem najlepszą krawcową - mrugnęła. Nasączyła watę spirytusem. - Może przez ten czas zabawisz mnie konwersacją? Jak się nazywasz i co robisz?
 
Ribesium jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172