Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2014, 00:10   #51
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Pukał kilka razy, ale nikogo nie zastał. Ani templariuszki, ani tym bardziej swojej córki. Bał się o córkę, jak to ojciec. Dopiero teraz miał chwilę by zauważyć jak bardzo wyludniona jest ich świątynia. Co prawda nadal nie wiedział czemu egzarchini tak się na nich zdenerwowała, wojna wszak rządzi się swoimi prawami. Jeśli nie chce się by anioły ginęły... nie powinny brać udziału w wojnie. Jednak tak się nie da i on doskonale o tym wiedział.

Mając nadzieję, że już wszyscy znaleźli się przy źródle, odwrócił się na pięcie i dość spokojnie wrócił do niego. A dokładniej był coraz bliżej tak, że wystarczyło by ktoś ze źródła szedł w stronę gabinetu egzarchini i odnalazł by go.
 
VinQ jest offline  
Stary 30-11-2014, 14:40   #52
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Cisza panowała przy Źródle. Egzarchini spogladała na wracających aniołów ze spowiedzi. Zostały jeszcze dwie osoby. Iveriona wciąż nie było widać. Araela jednak nie miała ochoty tracić czasu. Wzrok przeniosła na Fenerialę. Pretorianka jedynie skinęła lekko głową i opuściła źródło.
Raziel wrócił, ze swojej spowiedzi, a w jego ślad skierował się Ammisael, który zniknął za drzwiami. Spowiedniczka spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Powolnym krokiem podeszła do niego.
-A o to i mój ulubiony anioł. Co nabroiłeś tym razem, a raczej jak bardzo nie przemyślałeś swoich czynów aby Araela zrobiła całą tą schadzkę? - jej uśmiech rozjaśniał jej oczy. Po czym okręciła się lekko na pięcie i usiadła zakładając jedną nogę, na drugą ukazując piękno swojego ciała. But na obcasiku balansował na jej stopie, a po chwili z cichym stukotem upadł na ziemię.
-Każdy ma coś do ukrycia, co do ukrycia masz ty, Ammisaelu? -posłała mu zalotny uśmiech.

***

Feneriala wyszła ze źródła. Kręciła lekko głową gdyż w końcu mogła odetchnąć. Coś działo się nie tak, lecz nie potrafiła stwierdzić skąd brało się w niej to przeczucie. Nie powinna wątpić, przecież była wojowniczką! Nie powinna mieć żadnych wątpliwości, a zaczynała je mieć. Egzarchini poleciła znaleźć jej brakującego anioła. Już mu współczuła. Zwłaszcza, że znała go już trochę dłużej. Współczuła mu również jego córki, która zupełnie nie rozumiała ojca. Spotkała go w połowie drogi.
-Iverionie! - podeszła do niego, echo jej kroków niosło się po całym korytarzu. Tyle strat, takie pustki... W sumie, patrząc teraz na to nie dziwiła się Egzarchini.
-Wszyscy na Ciebie czekają, a Araela nie jest zupełnie w nastroju. Czy coś się stało?

***

Araela spojrzała na obecnych w źródle. Wzrok przeniosła najpierw na Siveneę, a następnie na Tieraela. Anioł mógł poczuć jak przeszywa jego duszę spokojnym spojrzeniem. Najgorsze, że w tym momencie ujrzałeś w jej oczach zmęczenie i smutek, które po chwili zniknęły za maską powagi.
-Wytrzymaj jeszcze chwilkę. Muszę wam coś wyjaśnić, ale za nim to nastanie... - zamilkła jakby chciała zebrać myśli. Po czym zaczęła mówić dalej:
-Powiedzcie mi jedno. Co wiecie na temat naszej obecności i historii. - jej obcasy zaczęły lekko stukać, a do źródła zaczęły schodzić się pozostałe anioły. Sala wypełniła się, a większość wpatrywała się w was. Nie liczni aniołowie patrzyli na was z współczuciem, większość cieszyła się z waszej nie łaski. Widać było po twarzach, że znalazła kogoś innego do wytykania ich błędów.
-Powiedzcie mi, waszym zdaniem skąd źródło czerpie swoją moc? - dłonią wskazała fontannę oraz blask przenikający witraże. Poczuliście jak energia zachwiała się i zaczęła tracić siłę i zmniejszać gwałtownie swój poziom. Smutek w oczach Egzarchini nie był udawany.
Po chwili wszyscy mogli poczuć, że powraca do poprzedniego poziomu, ale jakby czegoś w niej brakowało, jakby było mniej pełne niż przed zachwianiem. Egzarchini wpatrywała się w każdego z obecnych aniołów i czekała na odpowiedź.
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."

Ostatnio edytowane przez Luphinera : 30-11-2014 o 14:58. Powód: drobne poprawki
Luphinera jest offline  
Stary 30-11-2014, 19:46   #53
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Spowiedniczka spojrzała na Ammisaela i uśmiechnęła się. Powolnym krokiem podeszła do niego.
-A o to i mój ulubiony anioł. Co nabroiłeś tym razem, a raczej jak bardzo nie przemyślałeś swoich czynów aby Araela zrobiła całą tą schadzkę? - jej uśmiech rozjaśniał jej oczy.

Ammisael lekko ukłonił się Spowiedniczce posyłając jej szeroki i pełen ciepła uśmiech zasiadł na przeciwko niej. Spokojnie, choć z lekkim zdenerwowaniem obserwował ją gdy ta bawiła się swoim butem. Przez pierwszą chwilę zastanawiał się czy przyszedł tu się wyspowiadać czy zerżnąć Panią Spowiedniczkę, lecz gdy jej but upadł ze stukotem na ziemię, oprzytomniał.

-Każdy ma coś do ukrycia, co do ukrycia masz ty, Ammisaelu? -posłała mu zalotny uśmiech.

-Ja? No właściwie...to nie wiele…-zaczął nieśmiało Ammisael -Poza tym, że parę demonicznych psiaków dostało wpierdol, to byłem grzeczny jak aniołek. No i ten..palenie w świątyni chyba aż tak wielkim grzechem nie jest, prawda? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.

Zaśmiała się, lubiła z nim spotkania. Nie wiedziała dlaczego, ale było w nim coś co ją przyciągało. Przeciągnęła się nieznacznie i poprawiła na krześle pochylając się ku niemu.
-Demoniczne pieski to dobrze. A co z tą twoją…. jak jej było? -Uśmiechnęła się do niego a stopą delikatnie musnęła jego nogę. W jej oczach widać było coś drapieżnego. Uważnie wpatrywała się w twarz anioła.

- Ilinca..cóż..To tylko człowiek. Nic więcej, nic mniej. Człowiek - odparł zimno Ammisael zgodnie z prawdą, bowiem do tej pory nie łożył się z nią..jeszcze -No ale cóż, zapewne nie przyszliśmy tu rozmawiać o zwykłej śmiertelniczce..prawda? - rzucił jej, spoglądając jej
prosto w oczy. Delikatnie nachylił się, dotykając jej stopę swoimi palcami.

Uśmiechnęła się i pozwoliła by dłonią dotykał swojej stopy.
-Jedyne co mogę powiedzieć o dzisiejszym dniu, że miło cię widzieć. - spoważniała na chwilę. Przygryzła lekko wargę jakby się nad czymś zastanawiała.
-Jak mniemam więcej grzechów nie pamiętasz? - przyglądała mu się uważnie i badawczo.

-Pani Mirianela.. - Ammisael mówiąc to spoglądał na głęboki dekolt Spowiedniczki - cóż jest jeden, nie tyle co grzech - szepnął wstając z krzesła i pochylając się tak by jego usta były tuż obok anielicy. Dłonie jego spoczęły na jej dłoniach, które opierała na poręczy krzesła.

-Tak? - uśmiechnęła się widząc gdzie spogląda. Nogą przesunęła niebezpiecznie blisko jego krocza… delikatnie.

-a pragnienie.. - mówiąc to musnął ustami o jej płatek ucha
- Jeśli więcej grzechów nie pamiętasz…. spotkajmy się później, u mnie w pokoju w celach… pokuty. -uśmiechnęła się i nieznacznie oblizała językiem usta, kusząco i bardzo subtelnie, jej dłoń musnęła delikatnie jego klatkę piersiową.
-Wiesz gdzie mnie znajdziesz? -wyszeptała niebezpiecznie blisko jego ust

- Wiem..choć kto powiedział, że nie można odbyć pokuty..teraz - dotknął palcem dłoni jej ust spoglądając w jej oczy wyzywająco.

Musnęła ustami jego palec, delikatnie i kusząco. Zaśmiała się delikatnie, a językiem musnęła palec.
-Od tego jest pokuta… wytrzymaj mowę Egzarchini… a potem przyjdź i poznaj moją drugą stronę… - nogę wsunęła w but i podniosła się ocierając się ciałem o niego i stali patrząc sobie w oczy.

Ammisael nie myślał zbytnio, po prostu zamierzał korzystać z okazji, i zaczął delikatnie wodzić dłonią, muskając brzuch anielicy palcami. Palec powoli zataczał kręgi nad pękiem, który nie był osłonięty, a druga dłoń delikatnie drgała.
-Egzarcha nie zając..nie ucieknie..a jak troszkę poczeka to dobrze jej to zrobi. Nam na pewno - po tych słowach pocałował namiętnie Mirianelę w usta. Druga dłoń złapała anielicę w pasie mocno ją przyciągając do siebie.

Odwzajemniała pocałunek długo i namiętnie. Jej dłoń zacisnęła się na koszuli przy plecach. Podrapała go delikatnie i uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
-Jak poczekasz, będziesz bardziej zadowolony z tego co mogę ci dać… jeśli nie, zapomnij o tym co się tutaj zaczęło - wysunęła się z jego ramion i stanęła przy krześle patrząc na niego.

Spoglądał na nią spokojnie. Pod maską obojętności skrywał żądzę. Ciężko było określić czy to było pożądanie fizyczne, czy chęć zaliczenia wyższego w hierarchii anioła...ale miał ochotę na nią. Zamierzał jednak poczekać.
--Podobno oczekiwanie wzmaga apetyt...Może wiesz dlaczego Egzarchini ma taki podły nastrój. Zachowuje się niczym ludzka kobieta podczas PMS’u - uśmiechnął się szeroko, szczerząc zęby

Jej śmiech rozniósł się po pokoju.
-Dobre porównanie, szkoda tylko, że to nie jest PMS… -posmutniała na chwilę i pokręciła głową.
-Jeśli mnie zaskoczysz jak do mnie przyjdziesz… to może zasłużysz bym przekazała ci to co wiem… Ale musisz być cierpliwym aniołkiem. Jeśli mnie pragniesz… - a dłonią lekko muskała skórę nad swoim biustem.

Skłonił się nisko, pokazując że czas się zbierać skoro, mają poczekać na odprawienie “pokuty”. Przepuścił ją pierwszą w stronę “drzwi”, by móc ją klepnąć w tyłek dodając szeptem:
-Przyjdę...tego możesz być pewna Spowiedniczko...Chętnie poznam twoje grzechy..
Odwróciła się do niego i zbliżyła usta do jego ucha. Zanim się odezwała poczuł jej oddech który musnął lekko jego skórę przy uchu.
-Przyjdź… a może je poznasz… -i przygryzła je lekko. po czym cofnęła się czekając na ostatniego anioła.

Ammisael wrócił do pozostałych przy źródle, dostrzegając jak jej wzrok przeskakuje na obecnych tam aniołów. W dłoni bawił się papierosem, którym obracał między palcami. Osobiście uważał że takie wykłady to “szefowa” mogła by sobie wsadzić w dupę, bo marnuje tylko jego drogocenny czas, ale wolał nie mówić tego na głos. Za dużo pieszczot z jej strony jak na jeden dzień wystarczało mu.
-Powiedzcie mi, waszym zdaniem skąd źródło czerpie swoją moc? - doszło do jego uszu pytanie
Sam nie wiedzieć czemu otworzył usta jako jeden z pierwszych, a z nich wydobył się dźwięk, który zaczął przypominać słowa:

-Cóż.. Zawsze myślałem, że jest to główne miejsce w świątyni, w którym bije najmocniej centrum mocy. Zapewne się mylę, ale to chyba z tego miejsca, czuć najmocniejszą więź z archaniołami, z naszymi Patronami. To tu można poczuć bliskość z naszym patronem, czy wręcz usłyszeć jego szept..który wskazuje nam drogę.. - rzekł lekko znudzonym głosem.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 30-11-2014, 21:01   #54
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Tak jak przypuszczał, nie zajęło mu to zbyt wiele czasu. Wyszedł spokojnie z komnaty, wciąż nie był zadowolony z zawracaniem mu głowy nie istotnymi w tej chwili sprawami.

Nie zdążył odpowiedzieć na jej pytanie, zanim to zrobił, pierwszy odezwał się Amissael.

-Cóż.. Zawsze myślałem, że jest to główne miejsce w świątyni, w którym bije najmocniej centrum mocy. Zapewne się mylę, ale to chyba z tego miejsca, czuć najmocniejszą więź z archaniołami, z naszymi Patronami. To tu można poczuć bliskość z naszym patronem, czy wręcz usłyszeć jego szept..który wskazuje nam drogę..

“Dobrze, ale chyba nie o to jej chodziło.” pochwalił anioła.
- Pani. Jeśli chodzi o historię to może darujmy sobie przytaczanie jej całej. Za dużo tego a szkoda na to czasu. Dlatego jeśli pozwolisz powiem krótko. - spojrzał chwilę prosto w oczy Egzarchy - Jeśli liczyć od początku historii obecności aniołów na ziemi, to przybyliśmy tu bardzo dawno temu, przed tysiącami lat. Mieliśmy wspomóc ludzi w pilnowaniu tego więzienia, lecz się nie do końca udało. W tamtych czasach na świat zaczęły przychodzić mieszańce, wybuchła wojna którą wygraliśmy, a po niej zostaliśmy odesłani z powrotem. Powróciliśmy na ziemię w ubiegłym wieku. A jesteśmy tu żeby walczyć z Enim, z Upadłymi. Naszym głównym celem, i jedynym słusznym jest walka z Wrogiem, i uniemożliwienie mu powrotu. Chociaż nasz zakon Pani jak wiesz, uważa trochę inaczej. - zrobił krótką pauzę żeby wszyscy mogli przyswoić sobie tak oczywistą wiedzę.
- Co się tyczy źródła. Wiemy że nie ma nic wspólnego z żadną wiarą jaką ludzie wymyślili. Z żadnym sacrum. Może pojawić się równie dobrze w jakiejś ludzkiej świątyni, jak i na wysypisku śmieci. Są łącznikami pomiędzy tym światem, a naszym. Najprawdopodobniej są emanacją mocy Jedynego który stworzył to więzienie, lub Patronów którzy mogli podarować je nam, zanim jeszcze tu powróciliśmy, żebyśmy lepiej spełniali swe zadanie. Chociaż jest też możliwe że są pęknięciami w przestrzeni przez które może spływać na nas łaska Patronów.
Kiedy skończył wyjaśnianie wszystkim obecnym, zamyślił się nad swoimi słowami, i tym co przed chwilą wszyscy wyczuli.
- Pani. Jeśli pozwolisz, chciałbym udać się do biblioteki, muszę coś sprawdzić. Są pewne…. rzeczy, które chciałbym zbadać. - powiedział zdecydowanym, pewnym głosem, jego złote, kocie oczy znów spotkały się z oczyma Egzarchy.
 
Raist2 jest offline  
Stary 02-12-2014, 13:21   #55
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Tierael starał się unikać kontaktu wzrokowego z Egzarchą.
- Z tego co mi wiadomo Ludzie są potrzebni świątyni, oraz są barierą podtrzymującą więzienie, ale Karnawał uszkodził ludzkie umysły, co jednak nie znaczy iż powinniśmy ich lekceważyć. Są bardzo przydatnym źródłem dla świątyni. Dzięki ich pomysłowości mamy sprzęt odpowiedni do walki z wrogiem. Świątynia posiada też zasoby pieniężne potrzebne do utrzymania. Ale najważniejszą zaletą ludzi jest to iż pracują dla nas, a nie dołączają do kultów i nie wspomagają wroga. Są teorie że każda zła śmierć uszkadza i tak już uszkodzone więzienie. Oraz Inne teorie mówiące o wzmacnianiu źródła poprzez wiarę, ale to raczej domysły niż fakty. Nikt tego oficjalnie nie potwierdził- Przerwał i spojrzał na źródło starając się zebrać myśli.

-A zostaliśmy zesłani przez patronów do walki z wrogiem i wepchnięcia go z powrotem do więzienia z którego chce wypełznąć.
Jeśli rozwalimy świat to przyczynimy się do uwolnienia wroga, dlatego nasze działania powinny być przemyślane. Zaznaczam również, że wszystkie moje teorie odnoszą się tylko do moich własnych odczuć. Nie jestem ekspertem w pieczęciach i mistycznych mechanizmach wszechrzeczy. Jestem zwykłym inżynierem projektuję broń dla świątyni i mam nadzieję, iż będzie używana mądrze i z rozwagą
.- Swoją teorię wygłosił dosyć szybko prawie na jednym tchu. Chciał w końcu udać się na spoczynek spowiedź otworzyła w nim stare rany.
- Pani czy postąpiłem źle ? Przecież moją intencją było ratowanie ludzi. Inni postąpili również zgodnie z swoim powołaniem. Zniszczyli wroga. Gdyby nie oni ofiar było by więcej i więcej złej śmierci większe uszkodzenia mistycznego więzienia. Ale oczywiście nie mi osądzać to Pani Brzemię.

Oczy Tieraela zrobiły się szkliste, a głos lekko się załamał. Anioł odchrząknął i ostatkami siły woli zebrał się w sobie. Wyprostował i patrzył na Egzarchinię. Co ma być to będzie.
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 02-12-2014 o 13:24.
Aves jest offline  
Stary 02-12-2014, 22:45   #56
 
Narina's Avatar
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Sivenea w czasie, kiedy inne aniołowie byli u spowiedzi, cierpliwie czekała. Czerpała siłę ze Źródła, jakie ofiarował jej Zeruel. Nie patrzyła na nikogo, ani na Egzarchę ani pretorianów czy swojego Templariusza. Czuła na sobie jego wzrok szczególnie wtedy, gdy nie było przy niej jej Brata. Od jakiegoś czasu Sivenea miała świadomość, że jej zwierzchnik jakoś tak traci siłę woli, kiedy ona jest w pobliżu. Może właśnie dlatego ten anioł stara się delegować wszystkie zadania poprzez jej Brata? Ciężko powiedzieć. Ale szczerze powiedziawszy, miała to w nosie. Ważniejsza dla niej była obecność Patrona. Dodatkowo przez pewien czas jakby zastygła w bezruchu. Stała piękna, niewzruszona i chłodna. Być może nie powinna sprawiać takiego wrażenia przy głowie świątyni, ale nie mogła się powstrzymać przed byciem w tym momencie idealną?
Kiedy do Źródła zaczęli napływać inni aniołowie, kobieta jedynie przelotnie na nich spojrzała. Swoją uwagę skupiła na świątynnych Zeruelitach, ale to też jedynie przez chwilę. W końcu ich szóstka, stojąca najbliżej Egzarchy, została wybrana. W końcu ich skrzydło stało przed Najjaśniejszą prawie twarzą w twarz, a cała reszta gawiedzi musiała pozostać dużo dalej, w cieniu. W końcu to ich szóstka została zapytana o dość ważną kwestię, a nie ci stojący z tyłu, trwożący się o własny zadek aniołowie. Można by było zarzucić Zeruelitce przesadną dumę czy pychę gdyby nie to, że anielica czuła wagę sytuacji oraz odpowiedzialności. Wszystko, rzecz jasna na chwałę Patrona.
Tym razem Sivenea nie odezwała się ani słowem. Brat powinien zabrać głos w sprawie, nie ona. Tak więc jedynie spojrzała na swojego Protektora, a potem na Egzarchę. Teraz pewnie będą perorować wszyscy przez chwilę, a potem będzie przyjemne tête-a-tête z sędziną. Sivenea cicho westchnęła. Zapowiadało się długie i męczące popołudnie...
 
Narina jest offline  
Stary 02-12-2014, 22:46   #57
 
carn's Avatar
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Siveneal dołączył niebawem do swej Siostry i stanąwszy tuż za nią obiął w pasie i pociągnął delikatnie do siebie by wsparła się na nim plecami. “Pośpiech” Egzarchy był tak samo przewidywalny jak stabilność jej nastrojów. Nie zamierzał dyskutować o ludziach. Zwiedli Anioły. Ulegli Skazanym. Zaprzepaścili ofiarę Zbawiciela. Zawiodą po raz kolejny. Pozwalanie im istnieć dawało okazje Upadłych na gromadzenie rzesz tych minionów i wykorzystywanie ich tak jak władze tego kraju były wykorzystywane przeciwko świątyni. Mógł jednak odpowiedzieć na drugie pytanie.

- Źródła są celami strategicznymi, o które toczymy walkę z Enim. Pozwalają nam wydajniej odnawiać moc płynącą od Patronów, a po skażeniu przez Upadłych im czerpać moc płynącą od Wroga. Ilość zdobytych przez strony Źródeł przełoży się na siłę stron w momencie spełnienia się nieuniknionej Apokalipsy. Jeśli więc nasze Źródło wyschnie będzie to prawdziwy dar od Patronów. Będziemy mogli skonsolidować nasze przetrzebione siły z inną Świątynią i pomóc w obronie tamtejszego Źródła, a to także dla Wroga straci całą wartość. Przy odrobinie szczęścia opuścimy też ten kraj i nie będzie trzeba marnować czasu na podporządkowanie lokalnej fauny.

Nie dodał, że druga Świątynia będzie miała własnego Egzarchę. Z łaską Patronów zrównoważonego. Być może tu drzemał powód smutku Lodowej. Źródło wygaśnie a ona straci swe nadane przez Źródło stanowisko. Władzę. I będzie musiała się komuś podporządkować. Całkowite zdruzgotanie ego.
 
carn jest offline  
Stary 11-12-2014, 19:58   #58
 
VinQ's Avatar
 
Reputacja: 1 VinQ nie jest za bardzo znanyVinQ nie jest za bardzo znany
Iverion był coraz bliżej Źródła. Martwił się o swoją córkę, która go rzeczywiście nie rozumiała... a przynajmniej robiła co chciała. Nie podobało mu się to, ponieważ sytuacja nieco się zmieniła. Co prawda inni aniołowie mogliby uznać, że stchórzył i uciekł, i dlatego nie pojawił się przy źródle. Możliwe, że tak było przez krótki czas. Był mimo wszystko aniołem gniewu bożego. Gdzie się pojawiał... prowadził za sobą burze.
Pogrążył się w myślach, gdy usłyszał stukot obcasów. Tak donośnie rozbrzmiewały przy pustych salach. Oto szła jego templariuszka. Myślał, że zacznie suszyć mu głowę, ale pomylił się. Była troskliwa jak zawsze. Przystanął spokojnie. Przy niej nie zwracał na etykietę, choć oczywiście bez przesady. Była jego przełożoną.
- Niewiele. Wojna pochłania wiele istnień. Choć mogliśmy nieco przesadzić.
Po chwili dodał.
- Wybacz mi, że nie było mnie przy źródle... jednak szukałem swojej córki, której nie zastałem w pokoju. Martwię się o nią, bardziej niż o siebie.
Podszedł nieco bliżej.
- Mam wrażenie... że poszukuje mocy.
'Oby nie kosztem duszy' pomyślał.
- Jednak pora chyba pojawić się przy źródle. Wybacz, że sprawiam Ci tyle kłopotów.
Już dawno nie miał do niej pretensji o to, że go przemieniła w anioła. Od dawna też mówił do niej na ty... kiedy byli sami. Dopiero teraz zauważył jakby zmęczenie i zmarszczki dające znać, że czymś się martwi.
- Możliwe, że przekraczam swoje prawa, ale... czy wszystko u Ciebie w porządku? Czymś się martwisz?
 
VinQ jest offline  
Stary 03-01-2015, 16:25   #59
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Iverion
Anielica popatrzyła Ci w oczy.
- Tak Martwie się kondycją naszej świątyni. Stanem źródła oraz czymś czego niepotrafię wyjaśnić odczuwam niepokój. Coś się wydarzy. Lepiej uważaj na siebie.- Po tych słowach nastąpiła cisza, która została przerwana przez huk zatrzaskiwanych drzwi.

W korytarzu zrobiło się chłodniej, a z waszych ust wypływały kłęby pary. Egzarchini była blisko i była bardzo zła.
Słychać było jak ktoś wbiega po schodach. Rytmiczny stukot obcasów ucichł.

W korytarzu zaczeło się ocieplać. Templariuszka pokiwała głową.
- Same kłopoty z wami. Choć dowiedzmy się co zaszło.- Przechodząc przez oszroniony korytarz zauważyłeś oblodzone drzwi. Lód powoli zaczynał topnieć pozostawiając tylko szron.

Stało się to za sprawą pieczęci Templariuszki. Dłonie kobiety były sine od zimna.

Komnata źródła
Egzarcha popatrzyła po swoich podopiecznych. Westchnęła nie widząc w ich duszach zrozumienia.
-Macie dwa dni aby dowiedzieć się dlaczego źródło Świątyni wysycha czy to jasne ? A teraz rozejdźcie się nie chcę was widzieć mam ważniejsze sprawy na głowie.- Ofielitka odwróciła się i wyszła z komnaty źródła. Trzasnęła drzwiami, które pokrył szron.

Chwilę później przez oszronione drzwi wszedł Iverion Oraz jakaś anielica.

Każdy z was miał trochę czasu dla siebie. Tierael odetchnął z ulgą.
- Co Ją ugryzło zachowuje się podejrzanie- Młody Ofielita podrapał się po głowie.
- No dobra ja mam jeszcze trochę roboty w zbrojowni więc opuszczę was jeśli coś by się działo to call me- Idąc w stronę Iveriona wyciągnął z kieszeni kluczyk od knighta i mu go wręczył poklepał po ramieniu w przyjacielskim geście. I znikł jedyne co zostało po Ofielicie to fioletowy iskrzący się pył.

Mieliście dwa dni na znalezienie przyczyny wysychania źródła, ale to wcale nie znaczyło, że nie mogliście się zabawić. W końcu każdemu przyda się odpoczynek.



Późne godziny nocne

Rozpoczęła się istna ulewa Kobieta ubrana w skórzany płaszcz z kapturem obserwowała miasto siedząc na jednym z Gargulców. Jej niebieskie oczy uważnie przeczesywały każdą uliczkę. Jedną dłonią kobieta nakreśliła znak. Mistyczkę oświetliła błyskawica. Prawa dłoń kobiety dotknęła szyby, na której pojawił się szron. Zimny wiatr przepłynął przez miasto niczym fala.

Mistyczka z sunęła się z Gargulca i pomknęła w dół opadając miękko na chodnik. Otoczyła ją grupa tajemniczych postaci. Ubranych w Habity.
- Nie oddam tego nad czym pracowałam- Ostatni szept przed przebudzeniem.

***
Z Snu wyrwał was grzmot błyskawicy...
 
Aves jest offline  
Stary 07-01-2015, 10:41   #60
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ammisael był lekko skołowany całym tym dniem. Różne emocje szalały w nim, i czuł że musi je jakoś sobie ułożyć po kolei. Gniew Egazrchini nie był niczym nowym dla niego, ale co za dużo to nie zdrowo. Musiał odreagować, więc postanowił udać się do Spowiedniczki. Tym bardziej, że mogła powiedzieć mu pewne ciekawe rzeczy na temat Araeli. Gdy znalazł się przed drzwiami, zapukał i poczekał aż usłyszy pozwolenie by wkroczyć do jej sali.
Wszedł z uśmiechem na twarzy, lekko skłaniając się i mówiąc:
-Pani wedle zapowiedzi jestem

Mirianela leżała na boku na kanapie, jej suknia była ciemno granatowa, i miało się wrażenie jakby na materiale ktoś rozsiał gwiazdy, które z subtelnym ruchem nóg migotały. Suknia przylegała do jej ciała z jednej strony miała rozcięcie do wysokości uda. Głęboki dekolt ukazywał jej piersi, dodatkowo wisiorek z granatowym kamieniem opadał prost pomiędzy jej biust. Uśmiechnęła się, jej usta były muśnięte czerwienią, włosy miała upięte w luźny kok i Ammisael mógł podziwiać jej piękne kobiece kształty. Powoli podniosła się z kanapy, a każdy jej ruch powodował szelest materiału. Powoli podeszła do niego.
-I właśnie na Ciebie czekałam. - uśmiechnęła się, przecisnęła się obok niego w ciasnym przejściu i zamknęła drzwi na klucz, który schowała sobie w dekolt z zalotnym uśmiechem.
Nie takiego pokoju mógł się spodziewać. Łóżko dwuosobowe z przezroczystym baldachimem falami opadającymi z zagłówka, niebieska pościel z atłasu. Oraz antyczna kanapa na której przed chwilą leżała spowiedniczka.

Lekki, lecz łobuzerski uśmiech pojawił się na twarzy anioła, który swoje kroki od razu skierował do stolika, na którym stała karafka z winem. Nie wiele myśląc nalał sobie i anielicy, podając jej kieliszek.
-Tak o suchym gardle odbywać pokutę nie wypada, a skoro czekałaś na mnie Mirianelo to znaczy, że już wiesz na czym moja pokuta będzie polegała.. - wyszczerzył swoje białe zęby, wyciągając Camela z paczki -Będzie ci przeszkadzało jak zapalę? - zapytał

Przechyliła głowę lekko w bok, kilka kosmyków otarło się o jej skórę.
- Jeśli wynagrodzić mi w jakiś sposób to, że zapalisz… - uśmiechnęła się do niego tajemniczo i sięgnęła po kieliszek wina. Przeciągnęła się jak kotka i usiadła na antycznej kanapie. Bawiła się kieliszkiem a wino delikatnie zataczało koła. Jej wzrok nie odrywał się od anioła.

Ammisael schował papierosa do paczki, nie przestawając się uśmiechać. Na to przyjdzie pora później, pomyślał gdy ruszył powolnym krokiem ku Spowiedniczki. Podszedł do niej na tyle blisko, że jej twarz była na wysokości jego krocza. Przez chwilę patrzył na nią z góry, zastanawiając się w co gra ów lady, lecz nie obchodziło go to zbytnio. Na wszystko przyjdzie czas, jak mawiali starzy mistrzowie, lecz teraz zamierzał rozkoszować się chwilą. Zaczął się powoli pochylać nad nią, jednocześnie dłonią delikatnie pchnął ją na łóżko tak by leżała na nim. Kieliszek zabrał jej drugą ręką, i zamoczył w nim palec. Uśmiechnął się delikatnie, niczym rozmarzony chłopiec, który ma przed sobą długo upragnioną nagrodę. Czerwone wino delikatnie spływało po palcu, który przyłożył anielicy do ust, wodząc nim po nich. Chciał coś powiedzieć, nawet mogło by to być zabawnego, ale postanowił pocałować ją. Od tak bez dłuższych rozmów.

Anielica uśmiechnęła się do niego, nie komentowała i wpatrywała się zaciekawiona co zrobi. Potrzebowała takiej chwili jak ta, a potem. Cóż pokaże mu na co stać ją naprawdę. Językiem musnęła jego palec i zlizała wino. Gdy tylko ją pocałował odwzajemniła pocałunek. Spokojnie i jakby ciekawa w jaki sposób będzie ją całował. Jej usta muskały jego w pocałunku, a dłoń powędrowała powolutku i niespiesznie na jego plecy.

Gra się rozpoczęła, i anioł z radością poddał się jej. Początkowo jego usta delikatnie muskały usta jego przyszłej kochanki, przedłużając ten moment w którym zacznie ją całować mocniej i namiętniej. Pragnął ją pierw odpowiednio pobudzić i nastroić. Niech moment oczekiwania dla niej stanie się nie do zniesienia, więc jego usta zaczęły pieścić jej szyję powoli ją muskając i całując. Nie spieszył się z tym, bo po co. Jego dłonie wodziły po odsłoniętych i nagich udach anielicy, delikatnie muskając jej skórę. Jego usta w tym czasie zaczęły kierować się ku płatkowi jej ucha, by zacząć go delikatnie przegryzać i “pieścić” językiem. Cały czas kątem oka zerkał jak reaguje na jego pieszczoty Spowiedniczka.

Odwzajemniła jego pocałunek i westchnęła cicho, jeszcze nie jęk. To były subtelne pieszczoty. Jej dłoń wsunęła się pod jego koszulę aby móc dotknąć ciepłej skóry na plecach. Dłonią powoli przesuwała po skórze, delikatnie drapała, tak aby nie zostawić śladów… Odchyliła głowę aby miał łatwiejszy dostęp do szyi. Na ustach pojawił jej się delikatny uśmiech.
-Pokaż co potrafisz Ammisaelu… -wyszeptała mu prosto do ucha i przygryzła je leciutko.

Może to ugryzienie a może słowa zachęty sprawiły, że Ammisaelowie błysnęły oczy. Gdy poczuł zęby anielicy na swojej skórze, nie dało się nie wyczuć że to mu się spodobało. Usta jego zaczęły całować szyję coraz łapczywiej, tak że od czasu do czasu przegryzał ją lub delikatnie wodził po niej językiem. Chciał wypieścić każdy kawałek jej szyi nim przejdzie do ust. Jedna z dłoni zaczęła pieścić jej piersi przez materiał sukni, który miała na sobie, a drugą ręką zaczął bawić się jej włosami. W końcu gdy poczuł, że jest gotowa by jego usta dotarły do jej zrobił to. Pocałował ją namiętnie, tak że od czasu do czasu zdarzało mu się przegryzać jej wargi zębami. Jego język zaczął szukać jej języka, niczym szermierz który postanowił sprawdzić się w jakimś boju.

Pozwalała mu na wszystko ograniczając się do cichego pomruku zadowolenia, oraz muskania dłońmi jego pleców. Przygryzła lekko swoje wargi. A gdy dotarł do jej ust odwzajemniła pocałunek i przysunęła go bardziej do siebie. Jej usta oddawały pocałunki, a język przyłączył się do namiętnego tańca. Mógł czuć jak pod palcami jej sutki stwardniały, a jedną nogą oplotła jego nogę.

Całował się z nią, a czas płynął nieubłaganie. Zatracał się w niej, zapominając o wszystkim. Czuł się podniecony, lecz wiedział że jeszcze nie jest pora na główne danie. Przystawka dopiero co została podana i trzeba było sie nią rozkoszować jak najdłużej. Zaczął schodzić niżej, cały czas ją całując. Pieścił ustami jej ciało, podczas gdy dłonie zaczęły zsuwać ramiączka jej sukni z barków na ręce. Jego twarz znalazła się na wysokości jej piersi, a jego język zaczął delikatnie muskać jej twarde sutki. Usta jego otworzyły się, by po chwili zamknęły się na jej sutkach. Ssał je delikatnie początkowo, jego język wodził wokół brodawek. Dłonie jego natomiast w tym czasie delikatnie pieściły całe piersi. Ammisael wodził po nich palcami, lub delikatnie ściskał je w swoich rękach. Bawił się jej rozkoszą, potęgował ją jakby czekał na coś.

Miriaela jęknęła cicho, zamknęła oczy aby chłonąć każdy dotyk oraz pocałunek. Jedna dłoń przesunęła się w górę, powoli przesuwając się po jego kręgosłupie tak aby poczuł dreszcz, aby poprzez muśnięcia szyi wpleść się w jego włosy. Wsunęła w nie palce i przysunęła go jeszcze bliżej swoich piersi. Pragnęła czuć jego oddech na swojej wrażliwej w tej chwili skórze, jedno nie można było zarzec ludziom… Odczuwanie było jedną z wspanialszych rzeczy jaką mogli pokazać aniołom. Jej dłoń błądziła po jego plecach i po chwili mógł poczuć jak zaciska się na jego pośladku.

Ammisael chwycił jej piersi w obie dłonie i zanurkował w niej swoją twarzą. Usta jego coraz bardziej łapczywie całowały to miejsce, jakby chciał je połknąć w całości. Zęby delikatnie, a potem mocniej przegryzały sutki. W końcu przestał i zaczął znów powoli, wręcz muskając ją całować. Tym razem jednak usta zaczęły schodzić niżej. Język delikatnie wodził po brzuchu, pieszcząc jej ciało. Dłonie jednocześnie złapały ją za uda, delikatnie je masując i uciskając. Przerwał. Spojrzał się na nią i rzekł cichym szeptem:
-Czas na deser - usta skierował na odkrytą część jej ud. Zaczął całować ich wewnętrzną stronę, zaczynając od kolan idąc ku górze. Co jakiś czas zerkał na nią, na jej reakcje i ciało. Gdy upewnił się, że jej ciało jest na tyle przygotowane “zanurkował” pomiędzy jej nogi. Nie zdziwiło go nawet, że Spowiedniczka nie miała pod spodem bielizny. Usta jego, a właściwie język zaczął krążyć pierw wokół jej warg sromowych, delikatnie je muskając. Następnie postanowił pobawić się w seks oralny. Pieścił jej łechtaczkę początkowo powoli, nie spiesząc się. Język poruszał się początkowo z góry na dół, powoli i systematycznie. Chciał by anielica poczuła każdy jego ruch, więc zarzucił sobie jej uda na swoje barki. Dłonie usadził jej na wysokości jej miednicy, by w razie czego nie mogła mu uciec. Chciał i zamierzał pieścić ją długo, tak długo by go prosiła by w nią wszedł. Język poruszał się coraz szybciej, zataczał delikatnie kółka, ósemki w miejscu gdzie powinna mieć łechtaczkę. Potem zaczął poruszać nim na boki, chcąc zobaczyć który sposób najbardziej ją podnieca, i który sprawia najwięcej przyjemności.

Dłonie anielicy przesuwały się po jego ciele, palce zaplatała w jego włosy, muskała skórę i pieściła nie angażując się w tą zabawę zbyt mocno. Choć pieszczoty jakie jej dawał naprawdę były silne i cóż… pierwszy raz czuła prawdziwą przyjemność z takich igraszek. Uśmiechnęła się słysząc słowo deser. Jęknęła gdy tylko poczuła jego język na swojej łechtaczce. Dłonie wbiła w aksamit. Próbowała zabrać biodra, lecz dłonie mężczyzny jej to uniemożliwiały. Poddana rozkoszom, którym żaden anioł się nie ośmielił zamknęła oczy i napawała się tą chwilą, chłonęła każde muśnięcie, każdy dotyk, a z jej ust wydobył się przyjemny dla uszy jęk rozkoszy. Wygięła lekko ciało w łuk, lecz nie dała rady odsunąć swojego kwiatu od jego języka. Mógł poczuć po drganiu i szybszym oddechu, że sprawiał jej ogromną przyjemność.
Nie przestawał, nawet gdy próbowała się oswobodzić. Trzymał ją mocno i stanowczo, równie tak samo jak ciągnął pieszczoty. Język jego szaleńczo pracował nad doprowadzeniem jej do takiego stanu, by z jej ust zaczął wydobywać się przeciągły jęk rozkoszy. Czuł jak jej ciało napina się, lecz to tylko dodawało mu sił w tym co robił. Nie zamierzał jej wypuścić z rąk. Ten moment dawał mu sporą przewagę, nad późniejszą zabawą. Nie zamierzał zaprzepaścić szansy jaka się pojawiła. Chciał uzależnić od tej przyjemności Spowiedniczkę, a tym samym od siebie i swoich zdolności. Sam nie wiedział ile to trwało, co jakiś czas przełykał tylko ślinę i choć język mu powoli drętwiał nie przestawał. Pragnął dać jej pełną rozkosz. W końcu poczuł jak anielica lekko wiotczeje i przestaje wierzgać. Odsunął głowę i spojrzał na nią z dołu, nadal jednak trzymał mocno ją za biodra. Podciągnął się na nogach do góry tak by móc ją pocałować, co też uczynił. Jego dłonie złapały jej ręce na wysokości nadgarstka tak by móc przygwoździć ją do łóżka. Lubił kontrolować cały ten “proces”. Lubił czuć władcę nad swoimi partnerkami, choć czasem mu brakowało kogoś kto by odwrócił to. Gdy tylko znalazł się nad nią, i jej ręce leżały już na aksamitnej pościeli znów zaczął ją całować. Tym razem jednak w jeden ręce zamierzał utrzymać jej oba nadgarstki, tak by drugą móc spokojnie rozpinać rozporek. Nie trwało to długo, i w końcu pasek i guzik puściły.

Rozkosz rozeszła się falami po jej ciele, jęk wydobył się z ust spowiedniczki, Leżała chwile starając się złapać oddech. Gdy ją przyszpilił patrzyła mu w oczy. Odwzajemniła pocałunek. Jego dłonie mocno ściskały jej nadgarstki. Spojrzała na rozpinany rozporek i uśmiechnęła się do niego. Jej język przesunął się po jej wargach i musnął usta Ammisaela. Przysunęła się do niego i zaczęła go całować namiętnie.
-Mój drogi, nie wypada aby pokuta odbywała się tak jednostajnie… - w tym czasie oplotła nogami jego biodra. I z siła jaka byś się po tej drobnej kobiecie nie spodziewał obróciła ich tak, że to ona była teraz na górze, a jej twarz zdobił uśmieszek zadowolenia.
-Czy mój mały grzeszny anioł, zechce przyjąć pokutę z rąk spowiedniczki? -wyszeptała prosto do ucha i przygryzła je. Jej nadgarstki wciąż były skrępowane, ale to ona była na górze, a anioł mógł podziwiać jej krągłe piersi oraz całe ciało układające się w idealną linię kobiecych kształtów.

-Oj tak..byłem bardzo niegrzecznym aniołkiem.. - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach Ammisael. Wpatrywał się w nią, w jej piersi, twarz i oczy. Spowiedniczka miała potencjał. To musiał przyznać, i czuł że ta znajomość może być ciekawa.

Uśmiechnęła się i pochyliła ku niemu, jej usta zaczęły pieścić powoli i lekko jego szyję. Delikatnie, powoli, mógł poczuć jak bawi się nim. Jak jej oddech muska jego skórę zaraz za uchem, mógł poczuć jej ząbki na skórze, na uchu.
-Powiedz mi aniołku… - musnęła językiem płatek jego ucha- lubisz władcze kobiety? -wysunęła dłonie z jego uchwytu i zaczęła rozpinać mu koszulę. Druga jakby czegoś szukała pod poduszką…
-Wszystko zależy...od kobiety..to znaczy anielicy - poprawił sie anioł, wyczekująco spoglądając na Mir’e. Ciekawy skrót, właściwie całkiem dobry. Pasujący do niej. Przemknęło mu przez myśl.

Podniosła się, siedziała teraz wyprostowana a w jej dłoniach pojawiły się lśniące srebrne kajdanki. Jej uśmiech przeniósł się na całą twarz, i dotarł aż do oczu. Zapięła sprawnie jego dłonie i przykuła do zagłówka łóżka.
-A teraz sobie popatrzysz… - wyszeptała tuz przy jego ustach i zaczęła go całować, najpierw powolutku ewidetnie się z nim drażniąc, gdy próbował ją pocałować odsuwała się od niego, przechylała głowę, tak, że jej włosy muskały skórę. Po czym wpiła się w jego usta, przygryzała wargi i całowała namiętnie. Jednocześnie piersiami ocierała się o skórę na klatce piersiowej, dłońmi rozsunęła koszulę i delikatnie przesuwała palcami, po czym mógł poczuć jak drapnęła go,że skóra zaczerwieniła się, lecz nie pozostawiła śladu. Usiadła i oblizała usta zadowolona z siebie. Jakby się zastanawiała co z nim zrobić dalej…

Ammisael spoglądał w górę zaciekawiony i podniecony. Oczy jego lśniły z pożądania, jakby chciał więcej. Oblizał wargi, milcząc i czekając. Nie próbował się wyrywać, bowiem wiedział że kajdanki wytrzymają jego napór, chyba że użyje więcej siły. Na to jednak nie zamierzał marnować swoich mocy, a przynajmniej na tym etapie. Podobało mu się to. Chciał jednocześnie sprawdzić Spowiedniczkę, czy rzeczywiście nadaje się na kogoś więcej. Cenił kreatywność, i był ciekaw czy Mira go zaskoczy. Przegryzł swoje wargi delikatnie wyczekując.

Uśmiechnęła się na widok jego przygryzionych warg. Jej dłonie zaczęły błądzić po jego ciele powoli przechodząc na swoje ciało, z pudełeczka wyjęła piórko i zaczęła przesuwać po ciele anioła. przez szyję, sutki, aż po pępek… za piórkiem szedł jej oddech i pocałunki. Mógł poczuć jak piórko muska jego przyrodzenie przez slipki. Uśmiechnęła się i przygryzła zębami gumkę spodenek. Jej chłodna dłoń wsunęła się w spodnie i musnęła ciepłe ciało, robiąc wszystko aby nie dotknąć tego czego pragnął aby dotknęła. jej usta wróciły nieśpiesznie w górę i zaczęły przygryzać jego sutki, całować i lizać, weszły na szyję. a potem zatopiła się w jego usta.
Wstała z łóżka a suknia zsunęła się z niej z szelestem materiału. Uśmiechnęła się zadowolona i zsunęła z niego spodnie, pozostawiając go w samych majtkach.
-uroczy widok… powiedz mi aniołku, czego pragniesz… - oblizała swoje usta zadowolona z siebie

Początkowo dotyk piórka łaskotał go, by po chwili powodował tylko uśmiech pełen zadowolenia. Jej pocałunki rozpalały go, tak że jego penis pragnął wydostać się ze slipek. Rósł i podnosił się ciągle, jakby więżące go ubranie. Przyspieszone bicie serce, głębszy wdech i rozszerzone źrenice. Nie dało się tego inaczej odczytać jak pragnienie poczucia anielicy tu i teraz. Chciał już wykrzyczeć coś, ale powstrzymał się i cichym półszeptem rzekł jej:
- Cóż...chętnie bym zobaczył jak potrafisz mnie ujeżdżać.. - pełen złośliwości, i wyzwania uśmieszek jej posłał.

-Ah tak? -zapytała się i figlarnie się uśmiechnęła. Mógł poczuć jej palce na materiale slipek, jak powoli przesuwa dłonią po nabrzmiałej męskości. Bawiła się i rozkoszowała jego wyrazem twarzy. Otarła się ciałem o jego ciało, po czym powolnym ruchem zsunęła z niego bieliznę. Przypatrzyła się na stojącą męskość i musnęła jądra piórkiem, powoli od dołu w górę. Po czym powolutku przesuwała po męskości.
-Co zrobisz dla mnie, aby móc poczuć jak Cię ujeżdżam? - zapytała i musnęła językiem główkę jego męskości.

-Cóż...wszystko jest kwestią negocjacji. Zależy jak się spiszesz, moja Pani..- odpowiedział pokornym tonem. Gra mu się podobała. Wciągała go, i chciał by i ją wciągnęła do końca.

Zamyśliła się na chwilę, nosem musnęła męskość.
- Ja się nie mam do czego spieszyć, jutro mam dzień wolny… - powiedziała z perfidnym uśmiechem. On nie miał tak dobrze jak ona… Miała czas aby się z nim bawić nawet do samego rana. Była ciekawa czy dotrzymałby jej kroku. Bawiła się jakby znudzona, jakby była kotką, która ma ochotę na myszkę, ale skoro ta się mało rusza traci zainteresowanie, a raczej woli ją zmęczyć, zanim przejdzie do rzeczy. Doprowadzić do granic szaleństwa… Przesunęła językiem po trzonie męskości i zaczęła pieścić jego jadra.

- O kurwa… - jęknął gdy tylko poczuł jej język na swoich jądrach. Uczucie było nieziemskie. Chciał w nią wejść. Zerżnąć ją tak by jęczała i wiła się pod nim, lecz wiedział że teraz musi zrobić wszystko czego ona chce. Lub sprawić by myślała że ma go w swoich rękach.
- Cóż, zawsze możesz podpisać mi usprawiedliwienie o nieobecności, prawda ? - zapytał łobuzersko.

Zaśmiała się i sunęła u jego ustom niczym kotka, ocierając się swoim ciałem o jego ciało. Jej usta pocałowały sutki, szyję… znalazły jego ucho.
- Araela aż tak wielką sympatią mnie nie dąży aniołku… - wyszeptała mu do ucha i momentalnie znalazła się przy jego ustach całując go namiętnie.
- Zadam jeszcze raz pytanie… - otarła się kobiecością o jego męskość, ale tak, że nie wsunął się w nią nawet o milimetr.- co jesteś wstanie dla mnie zrobić, abym spełniła twoją prośbę? - pochyliła się ku niemu, ku jego uchu - widzę twoje pożądanie i pragnienie w oczach… spełnię je… jeśli twoja odpowiedź mnie zadowoli… - i przygryzła jego ucho.

-Cóz..sprawię że ten wieczór...będzie naprawdę przyjemny..- odpowiedział jej zgodnie z prawdą.

Pocałowała go namiętnie w usta, popatrzyła mu w oczy.
- To nie wystarczy aniołku… to możesz mi po prostu dać… ale jak bardzo pragniesz bym ciebie ujeżdżała… co jesteś wstanie mi podarować z twojego codziennego życia… -otarła się o jego męskość, a ty mogłeś poczuć jak prawie wsuwasz się w nią… a ona unosi biodra i uśmiecha się, siada niżej, prostuje się bawiąc się dłonią męskością, poruszała lekko w górę i w dół… powoli i spokojnie.

- Nie wiele Ci mogę dać, nie wiele Ci mogę dać...bo sam nie wiele mam - zaśpiewał w rytm jakiejś znanej piosenki, którą kiedyś słyszał w radiu - cóż..musisz sięgnąć do spodni...do tylnej kieszeni . Tam jest coś co powinno cię zaskoczyć i zadowolić- padła odpowiedź..

Zaintrygował ją. Przechyliła lekko głowę.
- Czemu nie śpiewasz zawodowo? - zakręciła się i podeszła do jego spodni, pochylając się kusząco i ukazując wszystkie swoje atuty. Namacała tylną kieszeń…

Spoglądał w spokoju jak schyla się do spodni, i wyciąga z nich klucze do jego pokoju. Uśmiechał się spokojnie, szeroko i wręcz wyzywająco.
-Możesz sobie wziąć, mam drugi komplet w samochodzie...Klucze do mojego małego pokoju..

Uniosła zaciekawiona brwi i uśmiechnęła się. Po chwili w jej dłoniach nie było już kluczyków. Powoli niczym kotka podeszła w jego stronę. Układała dłonie, a jej ciało ocierało się o Ciebie.
-Powiedzmy, że na tą chwilę jestem zadowolona… - wyszeptała i zaczęła całować jego męskość. Lizała i lekko zassała. Dłonią przesuwając po główce. Patrzyła uważnie na wyraz jego twarzy, aby po chwili gdy było mu bardzo dobrze przestać… Usiadła nad nim i zaczęła się ocierać z miną kota, który czeka na śmietankę…

Anielica była dobra. Bardzo dobra w te klocki, co miało odzwierciedlenie w uśmiechu Ammisaela. Gdy pieściła jego członka anioł delikatnie napinał swoje mięśnie, patrząc czy kajdanki nadal mocno go trzymają. Nie szarpał nimi, robił to z wyczuciem. Zamierzał zdobyć to czego pragnął, lecz nie chciał zepsuć Spowiedniczce zabawy. Czekał na to aż wsiądzie na niego. Jego oczy mówiły wszystko. Płonęły.

Otarła się o niego nieznacznie, zadowolona, że jest pod jej wpływem… ocierała się o męskość, drażniąc się z nim… W końcu wsunęła się na niego… Wszedł prawie do samego końca, gdy wysunęła się. Na początku robiła powolne ruchy w górę i w dół i napawała się tą przyjemnością. Powolutku bawiąc się na jego oczach swoimi piersiami. Uśmiechnęła się do niego i przygryzła swoje wargi. Po czym odrobinę przyspieszyła “przejażdżkę”

Jęknął cicho. A potem głośniej. Wygiął się w łuk, a dłonie zacisnęły się na poręczy łóżka. Pot pojawił się na czole anioła, a zęby zaczęły przegryzać wargi. Podobało mu się to. Spowiedniczka zdawała się mieć nadzieję, że kontroluje sytuacje. Niech się wykaże dziewczyna. Spoglądał na nią tak jakby chciał ją pożreć w całości. Oddech stawał się coraz szybszy i głębszy.

Jej biodra poruszały się w górę i w dół coraz szybciej i szybciej, gdy nagle zatrzymała się i uśmiechnęła do niego tajemniczo. Poczuł jak mięśnie jej kwiatu zaciskają się na jego męskości.. Zatoczyła kilka kółek i ponownie zacisnęła się na jego przyrodzeniu. Po czym zaczęła go ujeżdżać raz szybciej raz wolniej, a z jej ust wydobył się jęk zadowolenia. Spojrzała na niego a w jej oczach lśniła satysfakcja. Oblizała językiem swoje wargi i zaczęła ujeżdżać go szybciej.

Ammisael oddawał się przyjemności czerpiąc z zaistniałej sytuacji jak największą przyjemność. Nie musiał się spieszyć, choć to zniewolenie sprawiało że czuł się bezużyteczny. Nie lubił tego. Lubił panować, i gdy anielica przyspieszyła tempo, jednym szybkim ruchem zerwał kajdanki. Wykorzystał jej zapomnienie i to jak głęboko zaczęła odczuwać pewne rzeczy, zapominając o tym co krępowało jej “grzesznika”. Złapał ją mocno za biodra i przewrócił się tak by to on był na górze. Poczuł jak wypada z niej i z dużą siłą wszedł w nią, chwytając ją za ręce. Mocno dociskając je do pościeli.
-Cóż..teraz ja jestem na górze. Powiedz mi czemu Araela jest taka wściekła? - zapytał ponownie delikatnie wychodząc z niej, prawie wręcz wypadając by mocnym uderzeniem wejść w nią głęboko i pod takim kątem jak lubi.
Jęknęła i zaskoczona znalazła się pod nim. Wpatrywała się na rozerwane kajdanki i zmarszczyła brwi… Jęknęła gdy wszedł w nią głębiej i uśmiechnęła się do niego.
-Wiele świątyń upadło… zostało ich kilkanaście. Przegrywamy wojnę aniele. Jak myślisz, dlaczego jest wściekła gdy nikt nie bierze tego co mówi na poważnie i widzi w niej tylko laleczkę którą nie jest? -uśmiechnęła się i oplotła nogami jego biodra aby nie mógł od niej uciec.
-jesteś mi dłużny kajdanki, aniołku…

Spoglądał się w nią cały czas ze spokojem. Dzikie pożądanie znikło z jego oczu, pozostawiając miejsce na zaspokojenie potrzeb anielicy. Poruszył się znów pierw do tyłu a potem ponownie do przodu. Mocno, silnie jakby chciał ją przebić swoim członkiem na wylot. Nie puszczał jej rąk.

-Nigdy o niej nie myślałem jak o laleczce. Nawet mi się nie podoba. - stwierdzeniu temu towarzyszył ponowny ruch bioder. -Co ją tak przeraża, że zrobiła się aż tak nerwowa? - padło kolejne pytanie

Zaczęła go całować w usta.
-Tracimy moc, źródło słabnie, widzę, że nie słuchałeś jej słów. A to co mówiła wiele wskazuje, że tak jest. Musimy znaleźć sojuszników i źródło, które wzmocni naszą świątynie. Dlatego obawia się wampirów, a wasza gromadka jest jedynymi aniołami, których może do nich wysłać, nie obniżając ochrony świątyni… - biodrami przyciągnęła go do siebie, w jej oczach przemknęło coś czego nie zdołałeś uchwycić. - wiesz, że to miała być pokuta aniołku? a na razie słabo się spisujesz. - wyszczerzyła się w uśmiechu i polizała jego szyję.

- No tak. Najłatwiej poświęcić czasem nic nie znaczące mięso armatnie. Na nieszczęście, za bardzo lubię zbytnio swoje życie.. - złapał ją po tych słowach za włosy i mocno odgiął jej głowę do tyłu, zakładając sobie jej nogę na bark. Wszedł w nią ponownie. Mocno. Raz. Drugi. Trzeci. Wchodził w nią, nie dając jej możliwości ruchu głową. Puścił jej ręce, a sam chwycił ją wolną ręką za szyję. Delikatnie zaczął ściskać, tak by za każdym razem kiedy w nią wchodził traciła dech.
W jej oczach zamigotało coś niebezpiecznego. Mógł poczuć jedynie uderzenie w tył głowy, i ponownie znalazł się pod nią, a ona lekko go przyduszała.
-Nie ładnie się bawisz aniołku… - przyciskała swoją dłoń do jego szyi aby odczuł ból. - Czy ja Ci robiłam krzywdę? -uniosła lekko brew i zeszła z niego otrzepując niewidoczny kurz.
-wyjdź. - odparła krótko z założonymi ramionami na piersiach.

Spojrzał na nią zdziwiony. Zamrugał oczami, i rzekł:
-A czy ja tobie zrobiłem? - odpowiedział pytaniem na pytanie -Zaufaj..mi. To nie boli. W końcu to ja ryzykuję..nie ty - uśmiechnął się nie wstając z łóżka jeszcze. Wyciągnął ku niej dłoń.
-Powiadasz że ty ryzykujesz? - odparła chłodno. - nie znoszę podduszania i nie waż się więcej tak robić. - odparła nie podchodząc do łóżka. Albo coś wymyśli, albo z rozkoszy łóżkowych i sojuszy ze Spowiedniczką na dziś i dłuższy czas może powiedzieć “żegnaj bo spieprzyłem sprawę”.

Wstał. Powoli. Spokojnie i podszedł do niej. Dłoń delikatnie wysunął ku jej policzkowi, chcąc ją pogłaskać po nim. Zbliżył się jeszcze bardziej by ją pocałować. Delikatnie i subtelnie w usta szepcząc:
-To czego jeszcze nie lubisz? - zapytał

Zmrużyła oczy. Nie odwzajemniła od razu pocałunku, lecz dopiero po dłuższej chwili.
-Wszystko lubię co nie zostawia na mnie śladów i siniaków, każda pozycja byle nie pejcze duszenie i sado maso. Nie mój styl… -odparła dalej się obejmując ramionami, patrzyła na jego ciało i oceniała czy warto się bawić dalej, czy jednak wygonić go z swojego pokoju.

Spoglądał na nią. Delikatnie wodząc językiem wokół jej ust. Bawił się ponownie nią. Jego dłoń ruszyła ku jej dłoni, by ją delikatnie chwycić.
-Chodź.. - powiedział do niej delikatnie. Subtelny głos zachęcał ją by skierował się z nim w stronę łóżka.

Odwzajemniła pocałunek ale temperatura lekko opadła. Usiadła na łóżku i przewróciła anioła na plecy i zawisła nad nim. Patrzyła mu w oczy.
-Nigdy nie lekceważ niewinnie wyglądających anielic - i zaczęła całować go z pasją, jakby schowała urazę, ale to nie były te same pocałunki co wcześniej.

Przyciągnął ją mocno do siebie całując jej usta, szyję czy czoło. Obdarzał ją dziesiątkami pocałunków, i delikatnie, powoli przewrócił ją tak by być na górze. Spojrzał na nią pochylając się i szepnął:
-Jeśli cię zraniłem to przepraszam. - zdążyła odpowiedzieć pocałował ją delikatnie w usta. Dłonią rozsunął jej uda tak by móc znaleźć się pomiędzy nimi. Delikatnie wszedł w nią. Opierał się na wyprostowanych rękach. Gdy wchodził w nią robił to powoli. Wszystko tak jak lubiła, pod odpowiednim kątem ,siłą i na odpowiednią głębokość. Przypatrywał się podczas tej gry co lubi, więc miał już jakieś pojęcie. Ruchy były tym razem płynne, powolne lecz całkowite. Wchodził w nią delikatnie zataczając kółka swoim członkiem, gdy już był w środku niej. Patrzył jednak cały czas na nią.
-Czemu ja? - zadał pytanie, które od początku go nurtowało.

Patrzyła na niego i odwzajemniała pocałunki. Poruszyła mocniej biodrami.
-Nie musisz być bardzo delikatny… lubię regularność… najpierw powoli aby z czasem przyspieszyć wzmacniając bodźce- odparła i pocałowała go namiętnie w usta. jej dłonie błądziły po jego plecach i wplotły się we włosy. Przestała go całować i patrzyła mu w oczy.
-Może dlatego, że kogoś mi przypominasz… a może z powodu, którego na razie nie poznasz? - patrzyła mu w oczy i muskała dłonią jego policzek.

-Tajemnice nie są złe - odparł i zaczął ją całować. Jego język ponownie zaczął szukać jej jeżyka, podczas gdy jego ciało zaczęło się poruszać. Na początku robił to powoli, by z każdym pocałunkiem przyśpieszać. Nie odrywał swoich ust od jej ust. A jego ruchy robiły się coraz mocniejsze i szybsze.
-Opleć mnie nogami - wyszeptał i znów wrócił do całowania. Chciał zapomnieć o wszystkim. Na chwilę. Potrzebował tego.

Uśmiechnęła się do niego
-Może kiedyś poznasz wszystkie moje tajemnice. - pocałowała go namiętnie, jej język tańczył z jego językiem. Pocałunki trwały długo. Objęła go ramionami i nogami. Wtuliła się w niego. Potrzebowała ciepła i bliskości. W sumie bardzo go potrzebowała. Poruszała biodrami w takt jego ruchów. z jej ust wydobył się cichy jęk. Jej usta znalazły jego usta i całowała go namiętnie zapominając o wszystkim innych. Teraz liczyła się przyjemność i bliskość. I nic więcej się nie liczyło. Przyciągnęła go do siebie a jej dłonie błądziły po ciele mężczyzny.
- Niech przyjemność zajmie się wszystkim… - wyszeptała i przygryzła jego ucho, kwiat zacisnął się na jego męskości tak aby poczuł większą przyjemność a ona jedynie się uśmiechnęła zadowolona z siebie.

Poruszał się dalej. Oddawał pocałunki. Zatracał się w niej. Nie była to miłość czy zauroczenie. Po prostu sex, podczas którego Ammisael chciał sprawić by Mira poczuła się piękna, kobieco i spełniona. Oderwał usta od jej ust, i delikatnie wyprostował plecy. Dłonie wsunął jej pod pośladki tak by je unieść do góry. Sam klęczał na kolanach, i nie wychodził z niej. Anielica leżała na barkach z wysoko podniesioną pupą i nogami zaplecionymi o plecy anioła. Ten patrzył na nią, i zaczął znów poruszać się. Chciał obserwować ją podczas gdy ona będzie szczytować. Poruszał się pierw wolno lecz głęboko, by po chwili jego ruchy stały się szybsze choć troszkę bardziej chaotyczne. Jej nogi puściły plecy, i oparły się o podłoże łóżka, by on w tym czasie mógł jedną ręką wodzić po jej ciele, pieszcząc jej pierś. W pewnym momencie chwycił obie jej nogi i zarzucił sobie je na barki, przybliżając się do niej swoim ciałem. Wchodził w nią całkowicie, choć ruchy nie były tak głębokie to jednak były szybkie i pełne. Czuł powoli jak dochodzi.

Dochodziła, była coraz bliżej szczytu. Nie zamknęła oczu, chciała widzieć jego twarz. Wpatrywała się w niego a jej ciało wyginało się pod wypływem rozkoszy, która falami rozchodziła się po jej zmysłach. Przyciągnęła go do siebie i zaczęła całować dziko i namiętnie. Jej jęki rozeszły się echem po jej pokoju. Doszła razem z nim, w tym samym czasie. Oddychała jeszcze przez chwilę szybciej i patrzyła na niego uśmiechając się tajemniczo. Jej dłoń musnęła jego policzek. Nie mówiła nic, tylko powoli uspokajała oddech i gładziła go po pliczku. To był seks, na razie tylko i wyłącznie seks. Nie wiedziała czy pozwoli zbliżyć mu się na tyle by stał się jej częścią. Nie wiedziała teraz czy tego by chciała, czy może wolałaby raczej samą chwilę rozkoszy którą otrzymywała w jego ramionach. Ale, to był pierwszy raz.
-pierwsza część pokuty wykonana… po następną zapraszam za dwa dni. Trzeba “wypędzić diabła do piekła” - uśmiechnęła się i była ciekawa czy skojarzy cytat z pewnej powieści średniowiecznej…

Leżał koło niej opierając głowę o rękę. Spoglądał na nią cały spocony i zadowolony z siebie. Jęki, które wydawała podczas ich zbliżenia uświadomiły mu, dały wręcz pewność że Mirianela była zadowolona ze spotkania. Była intrygująca. I miała swój charakter. Podobało mu się to. Pociągało go w niej, jej pozycja i władza.
-[i]Cóż. Cieszę się że zaliczyłem część pierwszą. Jeśli za dwa dni będę…dostępny/i] - rzekł chcąc przypomnieć, że Egzarcha zamierzał ich wysłać do zamku Brann. Nie musiał mówić o tym głośno. Wystarczyło, że Spowiedniczka wie o tym. Pogładził jej policzek, odsuwając włosy z jej czoła i oka. Milczał tylko teraz wpatrując się w nią. Zastanawiał się, czemu go wybrała. Cóż, warto było poczekać. Powie. Kwestia czasu i zaangażowania. Może będzie to dobre dla obojga. Było mu dobrze i to się teraz liczyło. Nie w głowie mu były głupie rywalizacje o władze. Wolał cieszyć się tym co miał. Niezależność. Choć nie koniecznie taka jakiej pragnął. -Czego się spodziewać po moich przyszłych gospodarzach? - zapytał, mając na myśli wampiry.

Spoglądała na niego i nie mówiła nic przez dłuższą chwilę.
-Owszem będziecie w Brann,,, ale myślę, że znajdziesz sposób aby się wyrwać z zamku i przyjść na pokutę? -uśmiechnęła się tajemniczo, zupełnie tak jak na samym początku. Zniknęła ta jej delikatność. Położyła się na boku i wpatrywała się w niego. Teraz mógł zauważyć lepiej, że ma niewielki tatuaż na biodrze spleciony motyl w finezyjny kwiat, który miał kolce. Przesunęła dłonią po jego ramieniu.
-Czego masz się spodziewać? Przebiegłości i wielkiej urody… Wampirzyce, są nieprzeciętnej urody i musisz uważać na każde słowo. Dla nich liczy się etykieta…. Ale o więcej musiałbyś się pytać ofielitów…

-Cóż..mała zachęta na przyjście...nie zaszkodzi - uśmiechnął się wyzywająco dotykając miejsca gdzie miała tatuaż- Śliczny.. - rzekł wpatrując się w niego.

Spojrzała na tatuaż, i uśmiechnęła do niego… jej dłoń błądziła po jego ciele.
- A kto powiedział, że na dzisiaj z tobą skończyłam? -uśmiechnęła się i przewróciła go na plecy, a jej usta pieściły jego usta bardzo namiętnie.
- Chcesz zobaczyć co naprawdę potrafię, to na pewno się pojawisz za dwa dni… - jej dłonie wsunęły się w jego włosy, a w oczach był figlarny błysk

Odwzajemnił jej pocałunek, jednocześnie chwytając ją za pośladki przycisnął do siebie. Była ciepła. Podobało mu się to w niej.
-Potrafisz intrygować. Coś wymyślę. Poza tym nigdy nie umiałem zachować się w towarzystwie - pocałował ją ponownie.

Zaśmiała się a w jej oczach pojawił się błysk.
-Czyli masz kolejny powód by mnie widywać…-pocałowała go namiętnie w usta, długo i czule. - mogę cię nauczyć… ale wiesz, że nic nie jest za darmo…- oblizała usta i przygryzła jego wargi. -Zobaczysz… jeszcze trochę a nie będziesz wstanie myśleć o niczym innym

Odwzajemnił jej pocałunek przewracając się z nią na bok, tak że znów była na dole. Spojrzał na nią i rzekł:
-Ze starości na pewno nie umrę, więc mam dużo czasu. Z innych powodów też nie zamierzam, no chyba że zamierzasz przyprawić mnie o zawał serca, podczas moich spowiedzi - uśmiechnął się, delikatnie marszcząc brwi. Czasem te ludzkie powiedzenia, były takie na miejscu. Zadziwiające-A co opłaty za naukę wychowania… - zrobił delikatną pauzę-jestem otwarty na sugestie

Przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej. Cóż, podobał jej się, a chyba zwłaszcza to, że byli do siebie bardzo podobni.
-Hmm…. niech pomyślę…. Czy jesteś wstanie być tylko dla mnie i nie tknąć innej kobiety? -zapytała łobuzersko patrząc na jego reakcje. Ciekawiło ją to jak zareaguje

-Cóż...jeśli stało by się to bardziej poważne to tak. Jeśli nie były by to gierki to czemu nie...Z czasem… - odpowiedział z lekkim wahaniem, a może obawą jak to przyjmie.

Przechyliła lekko głowę patrząc na niego. pocałowała go delikatnie.
-Powiedzmy, że na razie niech będzie, ale pamiętaj nigdy na moich oczach nie flirtuj z inną… - uśmiechnęła się- nie chcesz aby nasze stosunki oziębły - pogładziła go po policzku i pocałowała namiętnie. Te ludzkie wspomnienia…prychnęła i aby odsunąć to od siebie zatopiła się w ustach Ammisaela.
-Daj mi wieczór zapomnienia i przyjemności… to będzie pierwsza rata za nauki ogłady….

Ammisael nie skomentował “groźby”, bowiem nie było po co. Zazdrosna kobieta to niebezpieczna kobieta, więc nie było sensu dyskutować o tym. Pocałował ją, nie dając jej dokończyć ostatnich słów. Wpił się w nią mocno i długo. Sędzina miała swoje wady, i zazdrość była jedną z nich. Cóż, “kto jest pierwszy bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem” jak napisano w pewnej mądrej księdze. Prawie się zaśmiał, lecz zamiast tego, skoncentrował się na pieszczotach swojej nowej kochanki. Ciekawe co powie na to Laritea, ale kto powiedział że musi się dowiedzieć. Prawie uśmiechnął się, gdy sobie wyobraził dwie anielice i jego..na raz. Objął mocno swoimi dłońmi nagie ciało Spowiedniczki, delikatnie wodząc po nich palcami, podczas gdy jego usta, zaczęły ponownie całować jej szyję, podbródek. Wszystko ponownie zaczęło się od nowa, aż do momentu gdy oboje zapadli w sen.

Dopiero grzmot błyskawicy obudził go, a on spojrzał na odkryte, nagie i błyszczące ciało Spowiedniczki. Na szczęście spała, dzięki czemu bez żalu ale za to po cichu opuścił jej komnatę. Gdy tylko znalazł się za drzwiami, mając lekko w głębokim poważaniu zakaz palenia w środku świątyni, zapalił. Potrzebował nikotyny, a właściwie odbycia samego rytuału, tym bardziej że noc była dość wyczerpująca. Błyskawice, lejący się z nieba deszcz nie zapowiadał niczego dobrego, ale Uzjelita, potrzebował spotkać się z kimś ze swojej przeszłości. Coś każe mu ją zobaczyć. Coś ciągnie ją do niej. Tu nie chodzi o seks, ale pewność, że nic jej nie jest. Rusza więc do swojego samochodu, nie przejmując się tym że jest środek nocy. Gdy dochodzi do samochodu jest cały przemoczony, ale zdaje się go to jakby nie obchodzić. Odpala silnik, który dosłownie zaczyna ryczeć, gdy pedał gazu zostaje wciśnięty do podłogi. Odjeżdża, kierując się w stronę domu,Ilinci Romanescu. Nie widział jej od prawie miesiąca, i nim ruszy do Zamku Brann chciał mieć pewność, że nic jej nie jest.
Zapalił kolejnego papierosa, otwierając okno samochodu. Deszcz wpadający przez nie nie przeszkadza mu, tym bardziej że z głośników leci Can't Be Touched, które rozbrzmiewało w nocy. Księżyc powoli chował się już za horyzontem, co znaczyło, że będzie z samego rana u dziewczyny.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172