Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-11-2016, 12:06   #111
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Jestem Jimmy, miło mi - przywitał się i szybko przeszedł do tematu rozmowy - Masz na myśli tego co wygląda jak bezdomny? Nie jest moim kumplem, raczej przechodził przypadkiem i nie miał się gdzie podziać, ale dzięki za cynk - odparł z udawanym spokojem Deep, bowiem fakt że ktoś ciągle uszczupla jego drużynę nie mógł napawać go optymizmem - Porozmawiajmy o tym co chce Mordred. I czego chcesz ty, o ile nie jesteś kleptomanką o zapędach samobójczych, że ot tak wyjęłaś mu je z sejfu i teraz nie masz co z nimi zrobić? No więc? Powiesz mi czemu są tak ważne, czemu je wzięłaś i czego chcesz od nas uzyskać? - Jimmy sięgnął po drinka i zamienił się w słuch. Niezależnie od tego co Michelle mu opowie, on wyjaśni jej po krótce sytuację.
- Mordred tworzy prywatną armię superludzi, która ma walczyć ze złem na świecie. W teorii. Tak mi się przynajmniej wydaje. Niektórzy ludzie tak jak ja, porwany towarzysz, twoi monoliterowi znajomi - dysponują supermocami. Ale wiesz co? Szczerze, to mam na to wyjebane, tak samo na to co się z tym światem stanie, ale nie dam się wydymać i nie dam skrzywdzić swoich towarzyszy i przyjaciół. Pytanie jest - po czyjej stronie teraz stoisz, Michelle?
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 27-11-2016, 20:56   #112
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan - Nawóz w Wentylatorze

W odpowiedzi na ten nagły atak, jej ciało zareagowało samo i bez ostrzeżenia. Zawirowała raptownie w piruecie, niczym marionetka kontrolowana przez mistrza lalkarskiego fachu, bez najmniejszego wysiłku wykręcając się spod fali ciśniętej w nią, bezbarwnej cieczy. Nawet tak bardzo nieprzygotowana, wstrząsana radosnymi spazmami, z oczyma pełnymi łez, była straszliwym przeciwnikiem. Nie było mowy, by zwykły człowiek, a już zwłaszcza taki chłystek, zdołał kiedykolwiek położyć na niej rękę.

Momentalnie znalazła się za zaskoczonym oponentem. Przez ułamek sekundy chciała powiedzieć coś wesołego, rzucić jakimś głupim żartem, lub wyśmiać jego nieudolny, niepoważny atak. Ale słowa ugrzęzły jej w gardle, gdy poczuła ukłucia ciepła wzdłuż przedramienia.

Powoli uniosła rękę. Z niedowierzaniem wpatrywała się w swój rękaw i pokrywające go niewielkie, wypalone dziurki i przebarwienia. Była w takim szoku, że potrzebowała dłuższej chwili, by sformułować jakąkolwiek, najmniejszą nawet myśl.

Ale gdy w końcu jej się to udało, zadrżała.

"K-kwas? Ten śmieć wylał na mnie kwas?!"

Dopiero teraz groza i znaczenie całego tego zajścia dotarły do niej z pełną mocą. To był atak! Na jej osobę! Nie jakaś szkolna sztuczka, psikus, czy próba gówniarskiego wyżycia się. Faktyczny, mający zabić lub okaleczyć, atak!
W normalnych warunkach nie przeszkadzałoby jej to w najmniejszym nawet stopniu, przeciwnie, potraktowałaby to, jako zaproszenie do zabawy. Byłaby szczęśliwa, że ktoś proponuje tak dorosłą, poważną rozrywkę.

Ale to nie były normalne warunki. Już jakiś czas temu, przestały być. Teraz nie była już sama. Teraz w jej życiu znajdowała się osoba, która nie miała jej odporności, refleksu i umiłowania walki.

I tylko przypadkiem, ta osoba nie znajdywała się teraz obok niej!

Nim zdążyła się powstrzymać, obraz okaleczonej przyjaciółki, trzymającej się za poparzoną twarz, wierzgającej i płaczącej, wdarł się mimowolnie do jej mózgu. Zrobiła wszystko, by go powstrzymać, ale stanął przed jej oczyma, w całej swej przerażającej chwale. Jej własny umysł zdradził ją i kazał jej patrzeć, a jej serce zamilkło na kilka długich sekund.

Gdy ponownie uderzyło, była już w pełnym biegu. Cały świat przestał istnieć. Szkoła odpłynęła, zabierając ze sobą gwar przerwy i śmiechy uczniów, a sylwetki zaludniające korytarz, stały się niczym innym, niż szarą smugą.

Nie istniało nic innego, tylko jej cel.

Oddalał się szybko, pierzchając w przerażeniu, ale nie miał szans. Nie ważne, jaki był szybki, ona była szybsza. Nie ważne ile sił posiadał, jej stamina była nieskończona. Nie ważne gdzie skręci i co zrobi, instynkt zaprowadzi ją prosto do niego.

To, że w ogóle jeszcze uciekał, było tylko i wyłącznie jej wolą. I częścią formowanego pośpiesznie planu.

Deklaracja:
1) Phoebe zamierza dopaść tego cwaniaczka, choćby miała to być ostatnia rzecz, którą zrobi w życiu. Ale nie chce robić tego przy świadkach. Chce mieć swobodę przesłuchania, bez natrętnej uwagi innych uczniów i nauczycieli.

Dlatego pozwoli mu uciekać. Pozwoli, by myślał, że ma szansę. Ale będzie trzymała się bardzo blisko, tak by wiedział, że cały czas siedzi mu na ogonie. Nie ważne, co zrobi, nie ważne gdzie ucieknie. Ona będzie tuż za nim i będzie aktywnie torpedować jego próby odnalezienia bezpiecznej przystani.

Spróbuje pokierować uciekającym w jakieś odosobnione miejsce, najlepiej poza szkołą. Jeśli będzie trzeba, popchnie go, zagrodzi drogę, lub podetknie. Ale wszystko to zrobi bardzo dyskretnie, by nie zwrócić nadmiernej uwagi uczniów i nauczycieli. Chce, żeby panikował, żeby czuł, jak wisielczy sznur powoli zaciska się w koło jego szyi.

Jeśli uda jej się zapędzić go w jakieś dobre miejsce, wtedy uderzy. Dopadnie go i brutalnie obezwładni. I dopiero wtedy przyjdzie czas na zadawanie pytań.

2) Jeśli powyższe okaże się niemożliwe, Phoebe dopadnie go tak szybko, jak to możliwe i obezwładni przy wszystkich. Najpewniej nie odmówi sobie paru solidnych uderzeń w słabsze punkty, by zadać jak najwięcej bólu. Ma teraz ogromną ochotę się wyżyć.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 28-11-2016 o 00:25. Powód: poprawa błędów ortograficznych
KaDwakus jest offline  
Stary 03-12-2016, 20:12   #113
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley

Duncan wiedział że coś jest nie tak, gdy obudził się z potwornym bólem głowy. Podejrzewał wstrząs mózgu po wczorajszym laniu. Poszedł więc do lekarza. Na szczęście badanie wykazało, że nie miał wstrząsu mózgu, ale też dostał jakieś silne leki. Lekarz patrzył na niego trochę podejrzliwie, ale wcisnął mu, że napadli go naziole. W sumie nie było to kłamstwo, tylko przemilczenie kilku faktów.
-Cholerni degeneraci. – Pokiwał mężczyzna ze zrozumieniem.
Akurat kiedy Duncan wychodził, zadzwonił telefon.
-Cześć. – Po głosie rozpoznał Kate. Brzmiała na podirytowaną. –[i]Co z moją sprawą?/i]

Phoebe Duncan

Phoebe szybko zmieniła pościg w grę w kotka i myszkę. Chłopak wyraźnie wiedział, że go goni i próbował ją zgubić. Ale gdzie by nie wlazł, ona podążała za nim. Po za tym, to była szkoła, tu nie było wcale wiele miejsc na kryjówkę. Nie takich, do których mógł łatwo wejść, bez zwracania uwagi nauczycieli. To i tak był cud, że nikt ich do tej pory nie przyłapał. W końcu zaryzykował w wyjątkowo naiwny sposób – założył, że dziewczynka nie wejdzie za nim do męskiej łazienki. Oczywiście, zwyczajnie nie docenił dziewczynki. I gdy chwilę potem nerwowo próbował połączyć się z kimś z komórki, nagle padł na niego cień. Spojrzał w górę i ujrzał Phoebe, wspinającą się po drzwiach kabiny z wyjątkowo okrutnym uśmiechem.
- No do diabła, nie ma już nic świętego? – Zaklął. I wtedy dziewczyna spadła na niego i przyszpiliła do ściany.
-Czeeść. Tu Clare. Nie mogę teraz rozmawiać, zostaw wiadomość kiedy usłyszysz takie słodkie „beep”, oddzwonię. Albo i nie, wiesz jak to jest. – Rozległ się znajomy głos z telefonu komórkowego, który wypadł chłopakowi z ręki i upadł na podłogę.

Jimmy Deep

- Gadasz jak bohater z kreskówki. – Dziewczyna uśmiechnęła się z politowaniem. – Znam kogoś kto myśli taż jak ty. Kogoś bliskiego. Mordred żeruje na takich ludziach. Omotał mnie i tę osobę. Łącznie z nami i panem G. ma czwórkę ludzi z kryształami. – Przerwała gdy kelnerka pojawiła się by złożyć zamówienie. Michelle wzięła tylko kawę.
- Z początku zwabił mnie pięknymi słówkami. Ma pod sobą wielu ludzi, normalnych, znaczy się. Obiecuje oczyścić ulice z kryminalistów, dać wszystkim lepsze warunki życia. Wiesz, to czego ludzie chcą. Co ja chciałam. – Zamilkła na chwilę. –Ale Mordred nie chce władzy w polityce, on chce przejąć i obalić obecny ustrój i zastąpić go własnym. Zamydlił nam tym oczy. Jestem chyba pierwsza, która zaczęła kwestionować jego metody po tym jak…. – Zawahała się. –Było wiele rzeczy. Wiesz, drobnych, które zbierają się jedna obok drugiej. W końcu zdajesz sobie sprawę, że ten człowiek tylko używa ciebie i twoich bliskich do własnej vendetty. Jak gdy wysłał mnie bym pomogła ukraść teczkę z hakami na mafijnych bossów. Więc kiedy pojawił się jakiś psychol, wykorzystałam okazję i zabrałam ją. – Wyjaśniła. – Po czyjej jestem stronie? Po tej, która pomoże mi wyciągnąć moją rodzinę ze szponów tego drania. W zamian oferuję zawartość teczki. Wchodzisz w to?
 
Demogorgon jest offline  
Stary 07-12-2016, 22:18   #114
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Słuchaj sytuacja jest taka, że żeby zyskać pomoc żeby załatwić sprawę to musiałem pomóc komuś innemu, co byli na krótszym liczniku niż ten, który mi dałaś skończyło się to tak, że spotkałem się z małym kryształkiem, od którego dostałem taki wpierdol, że musiałem odwiedzić lekarza i poczekać aż sytuacja przycichnie - Wyjaśnił szeptem dla niewtajemniczonych pewnie zabrzmi to jakby wziął amfę i miał wypadek przy tripie - Właśnie zamierzam się umówić ze znajomym żeby zrobić to, co żeśmy omawiali? Masz coś do dodania? Może jakieś info o "słodziaku”, które pobudziłyby moje wsparcie do współpracy? -Spytał.

Gdyby dostał jakieś dane o tym całym Sugerze może Jim byłby bardziej skłony do pomocy? Niezależnie od tego czy dostanie coś po za opierdolem po skończeniu rozmowy z gotką puści SMSa hipnotyzerowi.

Cytat:
Hej pstrykacz pamiętasz, że mieliśmy tą robotę z miste J? Wchodzisz w to? Bo zamyka się nam okno na działanie a myślałem, że będziesz chętny odpłacić się pinglarzowi i jego gorylom?
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 07-12-2016 o 22:21.
Brilchan jest offline  
Stary 10-12-2016, 08:53   #115
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Jak tylko zobaczę co jest w teczce. Nie będę nadstawiał szyi przeciwko armii superludzi, tylko po to by zobaczyć że ktoś w mafii zapominiał opłacić rachunków za gaz - Jimmy cały czas starał się zgrywać luzaka - Poza tym nie ufam ci, uważam że pracujesz dla Mordreda. Więc skoro tak, to powiedz mu że wali mnie to kto i za co pozwoli mi się zemścić na mafii Glasgow. Jestem lojalny wobec swoich celów, nie wobec ludzi - odparł szczerze i bez ogródek - No ale jakbyś faktycznie była na tyle szalona by stawać w szranki ze swoim, jak mniemam byłym już, pracodawcą to spoko. Jeśli uratowanie twojej rodziny pomoże mi w osiągnięciu moich celów, to mi to pasuje. Tylko lepiej zanim jeszcze pokażesz zawartość teczki, musisz mi nieco opowiedzieć o sytuacji twoich krewnych. Bo wiesz, nie widzi mi się lecieć do jakiegoś górskiego więzienia w Nepalu by odbijać ich z rąk uzbrojonych po zęby najemników z Hong Kongu - w tym momencie ktoś wysłał mu sms-a. Numer nie był znajomy, ale tekst sugerował że obudził się wannabe-frontman z irokezem. Jimmy odpisał, nie zwracając przez chwilę uwagi na rozmówczyni.

Cytat:
Sytuacja jest dynamiczna, musimy się spotkać o 16:00 w pubie "Grove". Wpadaj, będzie tam też ta blondyna co skopała ci dupę. Nie martw się, jest po naszej stronie. Chyba. Do zobaczenia.
- No to dawaj, opowiedz jak moglibyśmy ci pomóc? - rzekł z powrotem skupiając swoją uwagę na dziewczynie o imieniu Michelle.
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 10-12-2016, 12:55   #116
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Here's Phoebe!

Phoebe pędziła szkolnymi korytarzami, niczym porywisty, niepowstrzymany podmuch wiatru. Z gracją unikała zaskoczonych uczniów i wymykała się uwadze patrolujących szkołę nauczycieli. Zawsze pozostawała w pobliżu ofiary. Bardzo dbała, by ją widział. Gdy rzucał roztrzęsione spojrzenie przez ramię, ona była tuż za nim. Gdy rozglądał się na boki, w panice kalkulując dalszą trasę, pojawiała się w kąciku jego oka. Chciała, by ją widział. Chciała, by powoli zdał sobie sprawę z tego, co nieuniknione. I aby z tym oświeceniem, strach pożarł jego umysł.

Poczuła przyjemne ciepło nostalgii, rozchodzące się falami po klatce piersiowej. Nie mogła się nie uśmiechnąć z rozrzewnieniem. Jeszcze kilka tygodni temu takie pościgi były dla niej codziennością. Powolne zamęczanie ofiary, nim przeszła do rękoczynów, dawało jej tyle radości! Tak dobrze bawiła się, polując na innych uczniów!
Teraz tamte chwile wydawały się oddzielone od tu i teraz, wiecznością. Była wtedy taka niewinna! Niczym mały kotek, dopadający swojego pierwszego wróbla i dumnie obnoszący zdobycz, przed innymi kociętami. Teraz to wszystko nie miało już sensu. Pościg za rówieśnikami po szkolnym korytarzu stracił cały urok i moc. Wraz z potęgą Kryształu, nadeszła potrzeba silniejszej zwierzyny, większego wyzwania, oraz brutalności, na którą zwyczajnie nie mogła sobie w szkole pozwolić.
Mimo to, przyjemnie było powspominać stare czasy.

A przynajmniej te dobre spośród nich...

Gdy stanęła przed drzwiami łazienki, zachichotała sama do siebie. To było takie żenujące! "Ktoś najwyraźniej nie ogląda horrorów! Nigdy, ale to nigdy nie uciekaj do łazienki! Ani do żadnego innego miejsca, z którego nie ma drugiego wyjścia. Zwłaszcza, gdy goni cię niepokonany morderca!"

Rozejrzała się szybko, by upewnić się, że nie widzi jej żaden nauczyciel. Delikatnie otworzyła drzwi i wpełzła do ubikacji dla chłopców. Już od wejścia, słyszała słabo ukrywany, przyśpieszony oddech swojej ofiary. Nie musiała nawet sprawdzać, w której kabinie siedział.

Jednym susem wskoczyła do kabiny i spadła na zaskoczonego oponenta, niczym ryś na zająca. Impet zderzenia posłał chłopaka na ścianę z taką siłą, że aż wypuścił telefon z rąk. Urządzonko upadło z łoskotem na podłogę i ślizgało się raz w jedną, raz w drugą stronę, kopane i potrącane, w czasie szamotaniny.

Phoebe nie traciła czasu. Z marszu zasypała chłopaka nawałnicą uderzeń i kopniaków, celując w uda, żebra, nerki i żołądek. Bardzo starała się uderzać tam, gdzie zostawi jak najmniej śladów na ciele.
Z początku próbował się nawet bronić, ale furia jej natarcia szybko sprowadziła go do pełnej defensywy. Jęczał tylko i błagał, ale oprawczyni nie zamierzała słuchać. Jeszcze nie teraz. Musiała najpierw zaznaczyć swoją dominację.

-Czy wiesz, dlaczego to robię? - zapytała w końcu ciepłym, prawie troskliwym tonem, przyciskając jego twarz do opuszczonej klapy sedesu. -To nagroda. Za ten przepiękny numer, który wyciąłeś mi na korytarzu. Czuj się doceniony! - z całej siły szarpnęła za długie włosy chłopaka, wydobywając spomiędzy jego zaciśniętych zębów, ostry, przyduszony syk bólu.

-No juz, już. Nie miej takiej KWAŚNEJ miny! W końcu dobrze się bawimy, prawda? No, to teraz bądź tak miły i wyjaśnij mi, dlaczego to zrobiłeś. Zadałeś sobie sporo trudu, a ja jestem bardzo ciekawska! I proszę, miej na uwadze, że jeśli usłyszę coś, co mi się nie spodoba, będę zadawała ci ból - kolejne szarpnięcie za włosy, kolejny syk. -Bardzo dużo bólu.

Zamilkła na chwilę, pozwalając, by mózg ofiary odpowiednio nasiąknął jej groźbami i oferowanym cierpieniem. Wtedy też usłyszała głos Clare dochodzący z telefonu. Jej pierwszym odruchem było wykopać urządzenie z kabiny, ale powstrzymała się. Stała oto przed bardzo unikatową szansą! Mogła zostawić swojemu wrogowi wiadomość! I to jaką! Przesłuchanie jej własnego służalca, tuż po tym, jak zawiódł na całej linii! Jasne, nie było to najrozsądniejsze posunięcie, ale druga taka okazja mogła nigdy się już nie nadarzyć!

Sięgnęła po telefon. Odczekała aż usłyszy sygnał potwierdzający rozpoczęcie nagrania i zaszczebiotała do słuchawki - Hej Clare, zgadnij, kto dzwoni? Dostałam twój numer, od naszego wspólnego znajomego! - położyła urządzenie na sedesie, tuż przy ustach przesłuchiwanego.
-Przywitaj się! - uderzyła więźnia, pięścią w nerkę, wyrywając z jego ust urywany, szczekliwy jęk.
-A teraz powiedz mi, kolego, jak się nazywasz? Dlaczego zrobiłeś to, co zrobiłeś? Czy Clare zmusiła cię do tego? Co takiego zrobiła? Skąd wziąłeś cały słoik kwasu? Cóż działo się w twojej tępej, blond główce, gdy szedłeś korytarzem, żeby mnie zaatakować i oszpecić na resztę życia? I pamiętaj, staraj się opowiadać w jakiś ciekawy sposób. Nie chcesz chyba SKWASIĆ bardziej, mojego już i tak nadszarpniętego humoru, co?
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 10-12-2016 o 13:16. Powód: poprawa błędów stylistycznych i ortograficznych
KaDwakus jest offline  
Stary 25-12-2016, 16:46   #117
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley

-”Kryształkiem”? Co mnie obchodzą twoje wizyty po dzielnicach cze….Czekaj. Czy ty mówisz o tym, o czym ja myślę? – Zapytała Kate. –[i] Opowiedz mi więcej. –[i] Zażądała stanowczo. Kiedy Duncan już powiedział jej tyle, ile uznał za stosowne, namyśliła się. –To nam daje dobrą szansę. Podam Lucienowi informację o tym, że nocami po mieście grasuje więcej Kryształów niż tylko mój brat. Powiem gdzie go widzieliście. Będzie mniej ludzi w laboratorium. Obiecaj mi tylko, że zdołasz zrealizować nasz plan dzisiaj. – Wyłożyła swój nowy pomysł. –Swoją drogą, podaj mi gdzie jesteś, podeślę wam kogoś do pomocy.
-Sugara zostaw mnie. Pamiętaj jak się umawialiśmy. Ty zdejmiesz tłuściocha pana J z mojego brata a potem będziesz wiedział o Sugarze więcej, niż byś chciał. – Odpowiedziała twardo, gdy Duncan zaczął się o niego dopytywać. –A tak apropo, jak tam Remi?
Jakiś czas później w umówionym miejscu po Duncana przyjechał samochód. Wysiadł z niego punkowiec z blizną, ten sam, który nie tak dawno temu mu przywalił i powiedział, gdzie szukać Sugara.
-Alasdair. Mam ci pomóc z robotą. – Wyciągnął rękę do chłopaka. –Żadnego mieszania w głowach tym razem?

Phoebe Duncan

Chłopak nie opierał się długo. Może sprawiła to nieproporcjonalna do wieku siła ciosów Phoebe. Może zawziętość z jaką je zadawała. A może zwyczajnie jej sadyzm. W każdym razie, niedoszły zamachowiec się rozpłakał. Nie wymagało wiele aby zmusić go do mówienia.
-A-Alan! – Załkał. –C-Clare powiedziała, że jeśli to zrobię, to namówi rodziców aby opłacili operację mojej siostry! – Te słowa zaskoczyły Phoebe na tyle, by lekko rozluźniła uścisk, jednak gdy Alan próbował się wyrwać, przycisnęła go z powrotem bez większego trudu. Kolejny cios przypomniał mu gdzie jego miejsce. Pod takimi naciskami nie pozostało nic innego, tylko kontynuować wyjaśnienia. –Nie może chodzić…moja siostra, znaczy się. Kręgosłup. Uszkodziłą w wypadku. Tylko jeden chirurg na świecie potrafiłby jej pomóc. Ale nigdy by nas nie było na niego stać! Clare powiedziała, że jeśli wezmę kwas z pracowni chemicznej i cię nim obleję, to pokryje jego honorarium! Kiedy tu szedłem myślałem tylko o tym, że Steph będzie znowu biegać!
Nim Phoebe miała czas powiedzieć coś więcej, drzwi do kabiny otworzyły się.
-Co tu się wyprawia?! – Zawołał zdezorientowany doktor Amir, nauczyciel nauk ścisłych. –Młoda damo, w tej chwili puść tego chłopca!
-Proszę ją zabrać! To jakaś wariatka! – Zaczął krzyczeć Alan. Nie musiał się specjalnie wysilać, aby brzmieć na przerażonego.

Jimmy Deep

-Nie, spokojnie. Nie będziesz musiał opuszczać nawet miasta. – Powiedziała Michele. –Ta bliska mi osoba jest tutaj, Mordred owinął ją…jego sobie wokół palca. Kupił te wszystkie bajeczki tego drania i podąża za nim jak piesek. Kiedy naszły mnie wątpliwości, próbowałam go przekonać, ale nadaremno. Nie wierzy, by „pan Mordred” mógł być draniem. – Jej spojrzenie stwardniało. Zacisnęła dłoń w pieść i trzymała tak przez chwilę. Gdy w końcu rozluźniła palce, Jimmy zauważył, że zacisnęła je aż do krwi. Wytarła szybko dłoń w serwetkę i kontynuowała.
- Potrzebuję, by ktoś pomógł mi znaleźć jakieś brudy na Mordreda. Coś co obnaży go jako kłamcę i bandziora, którym jest. Do tego jesteś mi potrzebny. – Jej głos stwardniał, był teraz ostry i zimny jak stalowy nóż. –A co do teczki, to są tam haki na wszystkich szefów mafii. Morderstwa, narkotyki, handel bronią. Wszystkie ciemne sprawy w jakich maczają palce. Nazwiska przekupionych polityków i gliniarzy. Każdy większy gangster ma taką, wszystko co można wykorzystać przeciwko rywalom, gdyby zaczęli sprawiać za wiele kłopotów. Nawet ich nie używają, bo ten drugi koleś pewnie ma z kolei haka na ciebie. Chodzi o to by ją mieć i by tamten koleś wiedział, że ją masz. Takie zabezpieczenie. Gdyby zawartość tej naszej wypłynęła, posypałyby się głowy na wszystkich szczeblach. Zapanowałby chaos. A wtedy Mordred mógłby zacząć tę swoją rewolucję.
Milczała przez chwilę, pozwalając Jimmy’emu przetrawić te informacje.
-Nie wiem jak mogę ci udowodnić, że to nie sztuczka albo jakiś plan Mordreda. – Powiedziała w końcu. –Widać będziesz mi musiał za. – Przerwała. Spojrzała nerwowo w stronę drzwi. –Jest tu jakieś tylne wyjście? – Przeniosła wzrok z powrotem na Jimmy’ego. W jej oczach gościł strach.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 26-12-2016, 11:12   #118
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Skoro według tego, co pisał Jim młoda waleczna wariatka w goglach jest po ich stronie to wolał jej nie sprzedawać Kate na pożarcie zwłaszcza, że smarkula już raz mu spuściła łomot. Nie miał za to takich oporów przed opowieścią o mafiosach.:

- Tak chodzi o to, co myślisz... Słuchaj nie wiem czy tak bezpiecznie nawijać na komórce, bo nie wiem czy ktoś mnie nie obserwuje albo czy nie jestem na podsłuchu, ale muszę ci wynagrodzić to opóźnienie, więc zaryzykuję - Powiedział słowem wstępu, po czym zniżył głos do szeptu, choć wiedział, że raczej dostaje pierdolca, bo nikomu nie podawał swojego prawdziwego imienia a komórka podczas całego zamieszania została w domu.

- Jest w mieście taki gangster Mordred ma pod sobą parę kryształków próbuje zrekrutować więcej stąd o nich wiem. Zaproponował nam to stary gostek o ksywie Pan G wysportowany żylasty staruch o długich siwych włosach i zamiłowaniu do noży ma czerwony pulsujący kryształ w mostku. Nie wiem dokładnie, co mu daje, ale chyba jakieś pole niewidzialności, bo porusza się tak cicho, że nijak go nie można zauważyć jedna chwila i już masz nóż przystawiony do gardła. - Opowiedział o swoich domysłach.

- A Mordred sprzedaje klasyczną gadkę rewolucyjną o polepszeniu świata i wykorzystaniu kryształków żeby odebrać ten kraj terrorystom i politykom a na razie skupił się na mafii kolejny Lenin w zalewie jak tylko dorwie się do władzy zmieni się w tyrana - Wyraził swoje zdanie na temat całej sytuacji.
- Suger mnie nie obchodzi, ale info o nim pozwoli pozyskać pomoc od znajomego, który poznał J - Dodał.
Gotka była zadowolona przysłała mu nawet kogoś do pomocy - Młody ma się dobrze udało mi się go bezpiecznie doprowadzić do domu, ale pewnie ma szlaban od starego. - Kiedy to powiedział uświadomił sobie, że w sumie powinien odezwać się do swoich bliskich.

Czekając na podwózkę wysłał SMSa do młodego i swojej ukochanej. Pierwszego podpytał się o reakcje starego i samopoczucie a miłości swojego życia pochwalił się, że stara się o pracę muzyka w barze gdzie był konkurs następnie zapytał się, co tam u niej oraz przeprosił za brak odzewu, ale biega za potencjalną robotą.

- Hello One True Scottsman za tamto przepraszam, ale sytuacja była inna to się więcej nie powtórzy mów mi Sweet - Obiecał podając rękę do uścisku - Dobra, najpierw to jedziemy do pubu Grove mam tam spotkanie z tym drugim gościem, co mu wtedy wpierdoliłeś. Info o Sugerze to jest dla niego, bo ma z nim jakieś beef. Do tego znaleźliśmy jeszcze jedną osobę która też może się przydać na akcje - Objaśnił sytuacje gdy już wsiadł do samochodu - Tak właściwie jak poznałeś Kate ? Masz jakieś kryształki czy po prostu jesteś mocarny ? - Spytał dla podtrzymania konwersacji.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-12-2016 o 13:16.
Brilchan jest offline  
Stary 01-01-2017, 09:35   #119
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Tylne wyjście, eh? - zapytał tonem lekko zblazowanym, jak gdyby przywyknął do tego typu zachowań, albo przewidywał że tak się stanie - Czyżby znalazł cię w końcu twój ogon? Typowe - mówiąc to spojrzał w stronę barmana - Jak będzie to będzie. Jak nie, to nie znam cię. Ale wstępnie się zgadzam na twój pomysł, o ile w końcu pokażesz mi, choćby na chwilę zawartość teczki. A teraz idź za mną, trzy kroki odstępu. I nie gap się na mnie - Jimmy wstał powoli, nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Ruszył w stronę barmana i od razu go zaczepił - Ej, co z tym odbiorem? Czekamy z rudą od 15 minut, miałem odebrać coś na tyłach i do cholery nikt nie wskazał mi jeszcze tylnego wejścia - Jimmy pstryknął palcami w stronę rozmówcy - Wskaż mi *pstryk* tylne wyjście z baru - Deep liczył że zaskoczony i pewnie zarobiony gość, wykona polecenie z automatu. Władczy ton plus użycie mocy, powinno bez problemu zadziałać na jakiegoś gościa co ma wpisane maszynowe wykonywanie poleceń w tryb swojej pracy.

Jeśli plan się uda, ale barman zdąży go lub Michelle zaczepić

- Jesteś tu nowy czy jak? - odparł z aktorskim zaskoczeniem - Sorry, nie mam czasu. Zapytaj lepiej szefa o rzeczy, o których się głośno nie mówi - a potem szarpnął za sobą rudą i nie bacząc na reakcję barmana, po prostu dał nogę we wskazanym kierunku. Wybiegł na zewnątrz jak najszybciej się dało.

Jeśli plan się nie uda, bo barman okaże się oporny na moc

- Dobra, zmiana planów. Wygląda na to, że jedyne co nam pozostaje, to dać dyla do kibla i udawać że się tam bzykamy. Do czasu aż twoi kolesie sobie pójdą, albo wmieszają się w tłum i zajmą sobą. A potem się coś wymyśli - jeśli Michelle na to przystała, to tak zrobił. Choć do końca nie wiedział co dalej. Poza tym, że był z fajną rudą laską w jednej kabinie. A on do rudych miał akurat słabość i być może zabraknąć mu krwi w mózgu by cokolwiek sensownego wymyśleć.

Jeśli plan ucieczki się powiedzie

- Ok, Michelle. W razie daj mi swój numer, a ja puszczę ci sygnał. Nie możemy tu dłużej zostać. Będziemy się kontaktować przez sms-y. Pierwsze co potrzebuję, to namiar na tą osobę. Jakikolwiek. Spróbuję ją podejść. Wiesz, mam moce do mieszania w głowach jak widziałaś. Przekonanie jej nie powinno być specjalnym problemem. Więc od razu może zacznij organizować tą teczkę dla mnie. A teraz wybacz, mam też jeszcze kilka rzeczy na głowie - gdy już rozstanie się z Michelle, zadzwoni do Duncana z pytaniem czy spotkanie dziś o 16 w pubie jest nadal aktualne.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 24-01-2017 o 15:25.
Rebirth jest offline  
Stary 01-01-2017, 13:52   #120
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Obywatelka Phoebe: Uczynności Wzór!

Słysząc to łzawe wyznanie, Phoebe po prostu się roześmiała. Chłopak nie tylko był żenująco słaby, ale i potwornie głupi! A ona nienawidziła obu tych cech!

"Żałosne, żałosne, żałosne! Clare obiecała mu gwiazdkę z nieba, a on to kupił! Połkną w całości, bez popitki! Do tego zabrał się za robotę, jak ostatni kretyn! Zaatakował na ruchliwym korytarzu, przy świadkach, w samym środku godzin lekcyjnych! Nawet gdyby mu się udało, zostałby z marszu zidentyfikowany i złapany! Zero pomyślunku, zero sprytu, zero przygotowania! Skąd biorą się tacy ludzie?! Są warci tyle, co przydrożny żwir! HA! Jak się zastanowić, są warci nawet mniej! Żwir może być doskonałym narzędziem! Mogę nim w kogoś rzucić!"

Zastanowiła się chwilę, co począć z tym żenującym przypadkiem ludzkiej słabości. Uznała, że najlepszym, co może uczynić, to dać mu życiową lekcję, której nigdy, przenigdy nie zapomni. Plebs należało edukować, a Phoebe nie miała najmniejszych oporów przed dzieleniem się swoją ogromną mądrością.

-Zabawna sytuacja! Próbowałeś pomóc swojej durnej siostruni, ale wygląda na to, że czucie w nogach, PRZEJDZIE jej koło nosa... - zaszczebiotała więźniowi do ucha i odrobinę uniosła jego głowę. Chciała widzieć jego reakcję, na każde następne słowo.

Niestety, nim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, drzwi otworzyły się z hukiem, a Phoebe stanęła oko w oko z zaskoczonym przedstawicielem grona pedagogicznego. Sama też była odrobinę zaskoczona, nie spodziewała się, że ktoś, a już zwłaszcza nauczyciel, zdoła się do niej podkraść. Widać przesłuchanie zaabsorbowało jej uwagę bardziej, niż podejrzewała.

Była też zdecydowanie niepocieszona! Wymyśliła już przynajmniej trzy następne żarty na temat uszkodzonego kręgosłupa i paraliżu! Wielka szkoda, gdyby miały się tak zmarnować!

Ale jak to mawiają, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Phoebe borykała się z natrętnymi nauczycielami przez większość swojego szkolnego życia. Dobrze wiedziała, jak z nimi rozmawiać. Wielokrotnie używała ich przeciwko swoim wrogom i ofiarom. Potrafili być bardzo pomocni, jeśli tylko udało się ich przeciągnąć na swoją stronę.

Nieśpiesznie wypuściła Alana i zgarnęła jego telefon z sedesu. Przerwała połączenie, ale nim to uczyniła, zdążyła rzucić okiem na ekran. Jeśli wyświetlił się na nim numer Clare, postarała się go zapamiętać. Następnie przybrała oficjalną pozę, lekko splatając ręce za plecami, i podała telefon nauczycielowi.

-Dzień dobry proszę pana - powitała profesora Amira lekkim ukłonem i spokojnym, uprzejmym tonem, zarezerwowanym dla przedstawicieli władzy. -Cieszę się, że ktoś tak szybko zainteresował się tą sprawą. Zakładam, że słyszał pan przynajmniej część wyznania mojego więźnia, ale chętnie wyjaśnię, co tutaj zaszło.

-Przed paroma minutami, z polecenia Clare Smith, Alan próbował oblać mnie kwasem, który wykradł z pracowni chemicznej. Do ataku doszło przed salą gimnastyczną, na oczach przynajmniej tuzina innych uczniów. Kałuża kwasu nadal powinna tam być, ale jeśli jakimś cudem ją usunięto, mam dowody ataku na sobie. W porę zorientowałam się, co napastnik próbuje zrobić i uskoczyłam, ale kilka kropelek osiadło mi na mundurku - ochoczo pokazała nauczycielowi rękaw poznaczony dziurkami i odbarwieniami.

-Po nieudanym ataku, Alan zaczął uciekać, więc złapałam go i wymusiłam zeznanie. Wiem, że nie pochwala pan moich metod i przepraszam, jeśli przekroczyłam pewne granice, ale zapewne rozumie pan, że była to sytuacja życia lub śmierci. Nie wiedziałam nawet, czy napastnik jest uczniem naszej szkoły, nie mogłam pozwolić, by uciekł. Teraz bardzo chętnie przekazuję go w pana ręce. W telefonie znajduje się numer Clare, Alan próbował skontaktować się z nią, tuż przed tym, jak go dopadłam.
Wierzę, że winni zostaną ukarani. Mam też szczerą nadzieję, że szkoła uniknie skandalu i odpowiedzialności finansowej.


Phoebe zakończyła swoją wypowiedź, ciepłym, przymilnym uśmiechem, który tajemniczo ominął jej oczy. Ale po sekundzie lub dwóch namysłu, dodała jeszcze -A, tak, przypomniałam sobie. Podejrzewam, że w całe to zajście, może być również zamieszana Abigail McIntire, chociaż zapewne nie z własnej winy. Clare Smith okręciła ją sobie w koło palca, zupełnie tak samo, jak Alana. Interwencja rodziny, szczególnie ojca, może być konieczna, by wyrwać Abby spod toksycznego wpływu tej niebezpiecznej osoby.

Deklaracja:
Phoebe będzie bardzo uczynna wobec pana Amira i udzieli wszelkich dalszych informacji, mogących dopomóc w zakończeniu tej sprawy. Postara się pogrążyć Clare, Abby i Alana, tak bardzo, jak tylko zdoła. =)
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 01-01-2017 o 20:29. Powód: poprawa błędów ortograficznych
KaDwakus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172