| Dialog wspólny Grave Witch z Avdimą Retrospekcja
Minęło sporo czasu od ostatniego przeglądu technicznego. Dokładniej to 0-n1 nie pamiętał, żeby kiedykolwiek go przeprowadzono. Mógł samemu trochę podłubać, metodą prób i błędów odblokować zatrzaśnięty podajnik shurikenów, ale co by zrobił, gdyby miał zmiażdżoną kończynę czy dziurawy buster? Wszystkiego na taśmę skleić się nie dało. Dlatego nalegał.
Nalegał od dłuższego czasu, natarczywie. Obierając strategię nieustępliwą, męczył IP tygodniami, aż wreszcie pękła i zgodziła się. Nie był pewien, dlaczego nie chciała się zgodzić, dla niego stanowiła eksperta technicznego, ale samemu niewielkie miał o tym pojęcie, więc większość współczesnej ludzkości mogła być ekspertami. Chociaż był robotem, miał trudności z obsłużeniem Windowsa, co dopiero złożeniem komputera.
Stawił się na umówione miejsce i czekał. Cierpliwie, siedząc na wysokości obserwował okolicę, wypatrując IP lub jakiegoś sygnału.
Okolica była wyludniona i przez to cicha. Same magazyny i stare, opuszczone budynki. Szaro, buro i betonowo. Cóż, niektóre dzielnica Queens, miały już ten urok. Pojedynczy samochód przemknął cichaczem burząc na chwilę ciszę, po czym ta powróciła na nowo. Nie było jednak tak całkiem cicho. W tle szumiało miasto, jak zawsze tętniące życiem czy to dzień czy noc. Gdzieś bliżej szczekał pies, a tak całkiem blisko mrugał i skrzył się stary, zapomniany bilbord reklamujący Twinkie. I to właśnie on nagle, ni z tego, ni z owego postanowił oddać swe życie dla wyższych celów, strzelając iskrami w niebo jakby mu się coś pomyliło i uznał że oto nadszedł Dzień Niepodległości.
Mniej więcej z czasem fajerwerków, zlało się pokazanie jedynej żywej istoty poza owym szczekającym w oddali psem, która uznała za właściwe pofatygować się w tą opuszczoną przez Boga i podobizny kolejnych prezydentów, okolicę.
Kroki zatrzymały się naprzeciwko magazynu, na którego dachu przysiadł robot, po czym wystawiwszy w górę środkowy palec, postać ruszyła przez ulicę by w końcu zniknąć w środku. Najwyraźniej sygnał został dany i to podwójny. Cóż za zaszczyt i mnogość uwagi…
Wnętrze magazynu, czy też fabryki, czymkolwiek kiedyś był ten budynek, sprawiało nawet gorsze wrażenie niż to, co widziało się z ulicy.
Dwa poziomy, oba doszczętnie zdewastowane, pełne śmieci, starych skrzynek, kawałków cegieł, a nawet nieco większych fragmentów ścian. Szyby w oknach były w większości wybite, wpuszczając do środka chłodne powiewy wiatru co łagodziło nieco smród jaki tam panował.
IP, bo jak nic to ona właśnie wkroczyła do środka, szybko wspięła się na pierwsze piętro, gdzie czekał przygotowany przez nią sprzęt. Nie było tego wiele… 0-n1 powitał widok pojedynczego, metalowego krzesła, chwiejnego biurka pod komputer z zardzewiałymi bokami, skrzynki na narzędzia z myszką miki na wieczku i ssącej lizaka dziewczyny, która przez wzgląd na panujący w pomieszczeniu półmrok, odrzuciła kaptur i przekręciła czapkę daszkiem do tyłu. - Może ruszysz dupę, nie mam całego życia na stanie w tym gównie - przywitała go nad wyraz radośnie i wylewnie, szczerząc jednak przy tym zęby w uśmiechu. - Hai.
Robot odparł krótko i ukłonił się, zanim usiadł. Przez chwilę przyglądał się IP, co też zmierzała zrobić. Czy miał mówić, czy czekać? - Nie gadaj tyle bo mi uszy odpadną - sarkastycznej uwadze towarzyszyło prychnięcie. IP przyglądała się mu przez chwilę rozważając od czego właściwie powinna zacząć. Wiedza, którą posiadała była czysto teoretyczna, pełna często sprzecznych informacji i całej masy filmików na YT. - Dobra… Nie żebym się nie mogła doczekać żeby usłyszeć znowu twój głos ale może wywalisz co konkretnie byś chciał żebym zrobiła? Bo wiesz… Mogę podjąć próbę pełnej konserwacji ale to tak raczej na twoje własne ryzyko.
Podeszła do biurka i ze skrzynki wyjęła nieco zardzewiały klucz francuski, z którym w dłoni odwróciła się ponownie w jego stronę z paskudnym uśmieszkiem.
0-n1 wyciągnął rękę. Część jej zaczęła się ruszać, jakby chciała otworzyć, ale była wyraźnie zacięta i nieznacznie ruszała się jedynie w dwie strony. Do tego całość była wygięta i po chwili zaczęło sypać iskrami. Wyglądało, że bez spojrzenia do środka niczego nie uda się wskórać. - Stara rana paskudzi się, więzi mój ekwipunek. Nie potrafię samemu naprawić. - Aha - padła wielce inteligentna odpowiedź ze strony IP, która z pewną fascynacją przyglądała się mechanicznej ręce. - Kuźwa, to jest super… Znacznie lepsze niż pokazują na filmach - wyraziła coś na kształt podziwu, odwracając się do skrzynki i grzebiąc w niej zawzięcie. - Trzeba chyba zająć się na sam początek tym iskrzeniem. Nie mam ochoty na nową fryzurę ani wizytę w szpitalu. Szlag… Nie mam gwiazdki… Dobra, płaski będzie musiał starczyć - mruczała pod nosem, bardziej do siebie niż do swojego gościa. Lub klienta, zależy jak by na to spojrzeć. - No to popatrzy co tam w środku siedzi - całkiem udanie imitując uśmiech seryjnego zabójcy, podeszła te dwa kroki bliżej z niewielkim śrubokrętem w dłoni. Przez chwilę stała tak sobie, sprawiając wrażenie zdecydowanie mniej obecnej niż jeszcze chwilę wcześniej, co w połączeniu z uśmiechem sprawiało niezbyt godne zaufania wrażenie. - No doooobra - mruknęła, gdy iskrzenie zostało opanowane przez odcięcie dopływu energii do ręki na odcinku od łokcia do dłoni. - No to teraz wiesz… to będzie tylko lekkie ukłucie - sparodiowała standardowy tekst pielęgniarek, biorąc pozbawioną zasilania rękę w dłoń i zabierając się za odkręcanie osłony chroniącej jej wnętrze.
Mechanizm był bardzo skomplikowany i zanim udało się wszystko rozłożyć, trzeba było znaleźć wszystkie zaczepy, nity, śrubki i bóg jeden wie co jeszcze. Środek wyglądał na równie złożony, poziomem wykraczając daleko poza “filmiki na YT”. Na szczęście lokalizację usterki ułatwiły widoczne ślady walki. - Wyglądałabyś znacznie ładniej, gdybyś nie stroiła tylu min - robot przerwał zadumę, rzucając komentarz, zdawało się, bez kontekstu. Beznamiętnie, jakby czytał nekrolog w czasie mszy. - Patrzcie go, jaki mądrala - prychnęła w odpowiedzi, podnosząc wzrok znad ręki by wbić go w twarz robota. - Jakby kogokolwiek interesowało jak wyglądam. Włącznie - dorzuciła, powracając do badania wewnętrznego mechanizmu. Fascynował ją, przez co pewnie nie miała takich znowu trudności w powstrzymywaniem swojego zwyczajowego języka. Ten w końcu był przeznaczony tylko dla wkurwiających ją ludzi którzy, tak się akurat składało, stanowili większość populacji miasta. - A w ogóle to co ci do tego? - zapytała, zaraz jednak jej uwaga została przyciągnięta do czegoś innego. Ten kawał złomu zdawał się próbować z nią skontaktować. Ciekawe… Swędzenie w dłoni trzymającej rękę 0-n1 nasilało się gdy tylko skupiała uwagę na badanym fragmencie. Było to uczucie nieco podobne do tego, jakie odczuwała przechodząc obok kogoś trzymającego komórkę, korzystającego z lapka czy wtedy gdy pracowała nad kompami w serwisie. Lizak został przesunięty w lewy kącik ust i przygryziony. Drobinki rozsypały się jej w ustach dostarczając zwiększonej dawki cukru do organizmu. W kieszeni czekały już kolejne. - Masz coś przeciwko żebym się pobawiła? - padło kolejne pytanie, a to że w ogóle zapytała o pozwolenie świadczyło dobitnie że cokolwiek odkryła, zdołało wyciągnąć spod zbroi nieco normalniejszą wersję IP.
Robot cierpliwie czekał, niemal w bezruchu, szarpany tylko co jakiś czas za rękę, aż dziewczyna skończy mówić. Nie lubił przerywać, było to niegrzeczne. - Zwykła uwaga. Kobiety lubią się podobać. Mężczyźni również.
Odwrócił twarz w jej stronę. Wyglądała dosyć niepokojąco, maska japońskiego demona zamarznięta była w bezruchu, szczerząc zęby i spoglądając bezpośrednio przed siebie martwym wzrokiem. - Hai. Masz pozwolenie, IP-san. - A mnie to rusza jak zeszłoroczny śnieg, którego nie było - mruknęła. O dziwo nie było w jej głosie ani kpiny, ani złośliwości ani w sumie żadnych negatywnych emocji. Była za to ciekawość i podekscytowanie. No bo, o ile jej zmysły nie myliły, a miała nadzieję że nie mylą bo w domu miała swój ulubiony toster który tego ranka wyzionął ducha, chyba właśnie odkryła kolejny skutek uboczny swoich zdolności. Pozwalając się prowadzić temu dziwnemu “swędzeniu” zaczęła grzebać w ręce, korzystając z tych niewielu narzędzi, które miała w skrzynce. Nie odzywała się dopóki nie skończyła i nie założyła z powrotem obudowy, a następnie nie przywróciła wcześniej odciętego zasilania. - Ale jazda… - sapnęła zachwycona, szczerząc się jak dzieciak w Boże Narodzenie.
Nie wstając, 0-n1 znów wyciągnął rękę, tym razem jednak w kierunku powietrza. Niespodziewanie rozległ się metaliczny syk, z nadgarstka wystrzelił kabel, która poleciał aż do sufitu. Trzymał, jak powinien, nawet gdy robot go naprężył. Z równym zgrzytem kabel wsunął się spowrotem, a chwilę później ręka otworzyła, wypychając na zewnątrz bojowy sierp, rozkładający się jeszcze w powietrzu, zanim robot chwycił go w dłoń. Wszystko działało jak w zegarku, może nawet gładziej, niż pierwszego dnia.
0-n1 schował sierp do ręki i skinął głową z uznaniem, po czym wyprostował nogę. - Nie działa buster, nigdy nie działał sprawnie, ale ostatnio nie działa w ogóle. Po tym nie będę już nadwyrężał gościnności i podziękuję za wszystko. - Oj zamknij się - rzuciła w jego stronę, przykucając przy nodze. Paszcza stale się jej szczerzyła co z pewnością groziło szczękościskiem w pewnym momencie ale póki co było całkiem odpowiednim wyrazem tego, co IP czuła. Myślała już że poznała wszystkie możliwości swojej mocy, a tu taki pikuś. Normalnie, gdyby nie to że to gryzło się z jej zasadami, to by wyściskała Oni’ego. - Pieprzysz od rzeczy. To najlepsza frajda jaką miałam od ostatniej wizyty w wesołym miasteczku, serio. No i do cholery nikt tu nikomu gościem nie jest. Teren neutralny, więc daruj sobie to pieprzenie - pouczyła go, jednocześnie, jakby bez udziału świadomości, rozbierając osłonę nogi i dobierając się do zepsutej części robota. Będzie musiała opowiedzieć wszystko Tim’owi, a później pokazać bo jak nic jej nie uwierzy. Znaczy… Pewnie uwierzy, ale i tak mu pokaże bo to po prostu było zbyt zajebiste by przed nim trzymać w tajemnicy.
0-n1 puszczał plugawy język dziewczyny mimo uszu. Przeklinała zdecydowanie za często, do tego nie wsławiała się w sposób przystający pannie, jednak to ona była w tej chwili mistrzem. Zwracanie jej uwagi byłoby równie nietaktowne.
Odcięty zapłon został na nowo podłączony, a dla próby, robot wykrztusił trochę płomienia z bustera. Wszystkie drastyczne usterki zostały naprawione, mógł działać prawie jak nowy.
0-n1 wstał i ukłonił się w podzięce. - Jeżeli to frajda dla IP-san, poproszę, by i mnie nauczyła tej sztuki. Nie mogę zawsze polegać na czyjejś pomocy, jak pies z jedną nogą. - Wiesz, jakbym ja jeszcze wiedziała jak to robie to czemu nie - odpowiedziała, wpatrując się w świeżo naprawioną nogę robota, jakby ta nagle zaczęła świecić, skrzyć się i do tego wygrywać skoczną melodię. Nie miała pojęcia jakim cudem była w stanie naprawić cokolwiek. Nie miała też zbytni jasnych wspomnień z samego naprawiania. W sumie, to równie dobrze można by uznać że to nie ona naprawiała, tylko coś w niej. Powalone… - Frajdą jest odkrywanie nowych rzeczy - sprostowała. - Niepokojące za to jest to, że praktycznie tracę przy tym świadomość. Nie w pełni, to by było przegięte i prędzej by mnie pokroić mogli niż żebym się zgodziła na ponowne użycie tej mocy, ale i tak… WOW - podsumowała trzema literami, każdą odpowiednio zaznaczoną, tak że nie było wątpliwości co do ich wielkości. - No i nie staraj się tak bardzo usamodzielnić. Bycie samemu jest do dupy - poradziła z miną filozofa, która utrzymała się na jej twarzy dosłownie sekundę, po czym dziewczyna parsknęła śmiechem. - Ale i tak jestem ciekawa co też jeszcze z tobą mogłabym zrobić - rzuciła, przyglądając się Oni’emu ze swojej niskiej pozycji, bo nadal siedziała w kuckach, czego chyba nie zauważyła. Albo też miała to gdzieś. - Człowiek musi nauczyć się kroczyć samotnie, by docenić towarzystwo innych. Rozumiem, jeżeli zechcesz zachować swoją technikę dla siebie, ale byłbym głupcem, nie prosząc ponownie - robot padł na kolana i ukłonił się do samej ziemi, opierając czoło o beton - Proszę, zostań moim mistrzem. - Że niby CO?! - IP wpatrywała się w robota i była pewna że ma jakieś halucynacje. Nie dość że wzrokowe to na dokładkę słuchowe. Jak nic coś się jej w końcu w tym mózgu przegrzało i zaraz zacznie jej dym uszami wyłazić. - Nie noo… Weź się nie wygłupiaj… Cholera, wstań… Ja pierdole… - wymuszała z siebie kolejne słowa próbując jednocześnie jakoś ustosunkować się do szalonego, bo Oni jak nic właśnie stracił rozum, pomysłu robota. Czy w ogóle robot mógł stracić rozum? Ten na pewno… - O co ci w ogóle chodzi z tym… mistrzem - wydukała. Jak na jeden dzień to jednak miała już za dużo atrakcji. Tak, zdecydowanie za dużo. - Mistrzem, który naucza technik naprawy. Nie zawiodę Cię. - odparł 0-n1, nie podnosząc się z ziemi. - Ok, to zdecydowanie nie jest już Kansas… - jęknęła w odpowiedzi. No i co do cholery powinna teraz zrobić? Pewnie jak powie nie to go urazi i to śmiertelnie albo inne dziwne coś. Jak się zgodzi to… No właśnie, co? - Ale ty wiesz że… - zdecydowanie w życiu nie była w dziwniejszej sytuacji. - Słuchaj, ja się na mistrza nie nadaję. Nie ten typ i w ogóle. Byłabym najgorszym możliwym mistrzem. Nawet sama nie wiem jak to zrobiłam. Kuźwa no… - gdzie był Tim jak go potrzebowała? Pewnie na sali sądowej bo gdzie by indziej. Albo w biurze… - Dobra… Wiesz co, jak ci tak zależy to ok… Tylko ja mówię i ostrzegam że nie mam pojęcia o naprawach. Znaczy trochę mam no i ta moc i w ogóle, cały net ale… - znowu zaczęła się plątać i wypluwać słowa z szybkością karabinu maszynowego więc zrobiła jedyną rzecz jaką mogła i powinna zrobić jakiś czas temu, czyli zamknęła jadaczkę. - Dobrze - robot stanął na równe nogi i ukłonił się, nie wiadomo już który raz - Niech tak będzie. IP-sensei, gdy tylko będziesz gotowa na pierwsze nauki, poinformuj mnie. Rozumiem, że ciążą na Tobie oczekiwania ze strony ucznia, nie przejmuj się jednak. Z czasem i Ty się czegoś nauczysz, jak przekazywać wiedzę, być może samej zgłębiając nieznane nawet Tobie tajemnice. - To ostatnie by się jak cholera przydało - wysapała, wstając i z jękiem rozcierając zastygłe mięśnie. - Dla przykładu nie wzgardziłabym wiedzą o tym skąd do diabła wzięła się ta nowa moc i dlaczego działa tak, a nie inaczej… A właśnie - spojrzała Oni’emu w oczy. - Jak piśniesz komukolwiek, cokolwiek z tego co się przy okazji dowiesz o mnie i… No, ogólnie o mnie, to cię przerobię na kosiarkę do trawy. Rozumiemy się? - zapytała twardo, bo co jak co ale jej prywatne życie było dla niej niezwykle istotne, a w szczególności spokój i cisza, które w nim wbrew pozorom królowały. - A w ogóle to obrazisz się jak spróbuję cię wybadać? No bo kurczę mam w sumie na to ochotę od jakiegoś czasu. - Iskry w jej oczach zalśniły pełną fascynacji ciekawością, spalając wcześniejszą powagę.
Z nieruchomej maski trudno było wyczytać cokolwiek, ale wydawało się, że 0-n1 przyjął do wiadomości zastrzeżenia IP. Nie czuł potrzeby wydawania jakichkolwiek informacji, straciłby jedynie jej zaufanie, zyskując w porównaniu niewiele w zamian. - Nie obrażę. Opisuj, co robisz i co widzisz. - odpowiedział, siadając na krześle. - Tia… No dobra - mruknięcie wydobyło się spomiędzy zaciśniętych warg, które zdawały się zdeterminowane utrzymać lizaka na miejscu bez względu na to, czy zmuszano je do mówienia, czy nie. Ich właścicielka nigdzie się jednak nie ruszała, jej wzrok zmętniał nieco i stał się lekko nieobecny, jakby przyglądała się czemuś co było przed nią, ale tylko ona mogła to coś zobaczyć. Cokolwiek to było, spowodowało zmarszczkę na jej czole. - Niezły myk - ni to pochwalił, ni zwyczajnie zazrzędziła po swojemu. - Sprytne ale nie do obejścia - oświadczyła, po kolejnej próbie przedostania się do systemu Oni’ego. Był szczelny ale nie niemożliwy do pokonania. Sposób był prosty, a biorąc pod uwagę, że robot się nie sprzeciwiał, IP sięgnęła do swojego plecaka, z którego wyjęła laptop wraz z kompletem kabli. Przy okazji na podłogę posypały się lizaki, którym najwyraźniej plecak był wypakowany. Dziewczyna skorzystała z okazji i zgarnęła jednego z nich, czerwonego, w kształcie serduszka i szybko odpakowawszy wpakowała do ust, zastępując patyczek, będący pozostałością poprzedniego.
Tak przygotowana ponownie zajęła się Onim, a konkretnie próbami dostania się do jego wnętrza.
Podpięcie zewnętrznego urządzenia spełniło swoje zadanie, dając jej dostęp który chciała. Robot zalśnił przed nią, niczym świąteczna choinka. - Piękny - z ust IP wyrwało się westchnienie zachwytu. Uwielbiała poznawać nowe rzeczy, uczyć się ich i wykorzystywać. Teraz miała przed sobą właśnie taką rzecz. Nie zwlekając zatem, zabrała się za przedzieranie przez każdy, kolejny fragment kodu, każdy program sterujący, przez miliony informacji tworzących tego, którego dla ułatwienia nazywano Oni, a który najwyraźniej był obecnie jej uczniem. I niech ktoś powie, że świat nie jest popieprzony.
Gdy jednak podjęła próbę ogarnięcia całości, brakło jej zrozumienia jednej części, która najwyraźniej była w tym wszystkim tą najważniejszą. Czyżby to właśnie była owa słynna dusza? Przenikający wszystko, niewidzialny fragment kodu, który sterował całością? Wstrzymała oddech. Matka okazjonalnie zaciągała ich do kościoła więc nie brakowało jej pewnego szacunku dla istnienia sił wyższych, chociaż był on raczej podświadomy, niż świadomy. Spirytualne ględzenie zawsze jednak wywoływało u niej potrzebę kpiny i otwierało słoik z jadem. Ciężko jej jednak było sięgnąć po ów słoik w tej chwili.
Nagle myśl, pojedyncza iskierka, zaświtała jej w głowie. Co by było gdyby... ? Odwieczne pytanie dzięki któremu ludzie rozwinęli się, stworzyli cywilizację, wynajdowali kolejne, ułatwiające życie wynalazki i parli do przodu. No właśnie, co by było gdyby przejęła władzę nad Onim? Czy jej dusza przeniknęła by jego? Co by się wtedy stało? Zyskałaby jego wiedzę? Wspomnienia? On zyskałby jej? Było tyle rzeczy, których mogłaby się dowiedzieć. Głód wiedzy targnął jej ciałem i nie było już dla niej odwrotu. Musiała, po prostu musiała spróbować…
Jaźń IP przebudziła się pośród wysokich traw rozległych pól. Leniwie przesuwała się między nimi, muskana delikatnymi źdźbłami. Niebo zdobiła perłowa biel i błękit, malując smukłe pasy za horyzontem. Daleko, na końcu ścieżki załamanych kłosów, widniał czyjś zarys, siedzący pod drzewem wiśni. Zanim było dane jej zbliżyć się, strużka płatków powędrowała przed jej oczami, odwracając wzrok dziewczyny.
Zobaczyła piękną kobietę w barwnym kimonie. Emanowała ciepłem i miłością, łagodząc wszelkie niespokojne myśli. Po chwili zaczęła oddalać się. Chociaż zachowywała pogodny uśmiech, IP wypełniło ziarno goryczy.
Scena przeistoczyła się, niczym za dotknięciem rozmokłego pędzla. Feeria kolorów ułożyła drugi portret, młodego mężczyznę z którego niesforność buchała żywym ogniem. Wydawał się bliski, wzniecał dumę, ale zaczął rozmywać się podobnie, jak przybył. IP wypełniło drugie ziarno goryczy.
Kolejny płatek zatańczył przed nosem dziewczyny, odrywając ją od przepełnionych smutkiem wizji. Błądził przez moment na wietrze, by ostatecznie wskazać na drugą stronę szlaku. Niebo zaszło łuną czerwieni, a dotychczas zielone łąki pożarła wypalona czerń.
Rozległ się lament. Dochodził zewsząd, nie było przed nim ucieczki. Naprzeciw znajdował się otulony w płomieniach zamek, na szczycie którego stała demoniczna postać z satysfakcją spoglądająca na dziejący się poniżej horror. Postać przeniosła wzrok na IP, wokół której pojawiły się piekielne ognie i zaczęły trawić żywcem.
Znów znalazła się pośród trawy. Poczuła trzecie ziarno goryczy, chociaż to ciążyło bardziej, niż poprzednie. Nagle gwałtownie ocknęła się, wyrwana czyjąś obecnością. Była stanowcza i szorstka, gniewnie wypychając IP z transu.
Dziewczyna miała przed sobą rażący ekran komputera. Na zegarku nie minęła nawet minuta. - Co to… do cholery… było? - urywane części zdania spływały z jej ust gdy podnosiła spojrzenie by wbić je w maskę robota. Sama nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie. No bo jak jednoznacznie określić coś, z czym nigdy wcześniej nie miało się do czynienia. Tym bardziej że nie była to rzecz, a odczucie, wspomnienia… Bo to chyba były wspomnienia. Czy tym była dusza? Jakimś kodem nieznanego pochodzenia, w który przypadkiem wniknęła własną jaźnią? Kołowrotek myśli sprawiał że musiała sobie klapnąć na podłogę. - Oni, wszystko w porządku? Nic ci się nie stało? - zadała kolejne pytanie, zaniepokojona że mogła przypadkiem wyrządzić mu jakieś szkody. - Nie. Ważniejsze pytanie, czy coś stało się Tobie?
Robot wstał, ciągnąc za podpięte do niego kable, tym samym obijając o nogi laptop IP. Wyciągnął do dziewczyny dłoń. - To, co zrobiłaś było nierozsądne. On jest zły i rozgoryczony, a ta część mojej technologii - wskazał na głowę - jest najniebezpieczniejszą częścią. Nie próbuj więcej tam zaglądać. Pora zakończyć nasze spotkanie. - Tak, kończymy - pokiwała głową chwytając dłoń i podciągając się do góry. - I nie, nic się nie stało, wszystko gra - zapewniła. Miała setki pytań… Tysiące właściwie. Kim była kobieta, kim była postać z zamku? Bo siedzący pod drzewem to chyba był Oni ale tego też tak całkiem pewna nie była. Nie pytała jednak, bo najpierw chciała sama dojść z sobą i zdobytymi informacjami do ładu. - Wiesz jak mnie złapać w razie czego. Ja… Muszę pomyśleć, może dałoby się załatwić jakieś lepsze miejsce od tej rudery. Pomyślę… To… No, na razie Oni - plątała się trochę zbierając przy okazji sprzęt. Narzędzia mogły zostać, nie zależało jej na nich, większość i tak była znaleźna. Zwinęłą się też zaraz, zostawiając robota samemu sobie.
0-n1 ukłonił się z szacunkiem i poczekał, aż IP odejdzie. Pozbierał narzędzia i samemu zniknął, kierując swoje kroki na północny kraniec Manhattanu.
|