|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-10-2019, 11:32 | #301 |
Reputacja: 1 | ~ Nie będzie mniej czujna. Wręcz przeciwnie ~ pomyślał, ale nie wiedział, czy dziennikarz to usłyszy. - Raf, podejdziesz na chwilę? - spytał wskazując głową Smoke'a. Spojrzał na ninję bardzo uważnie. - Z tego co słyszałem, podobno jesteście honorowi - zaczął celowo powątpiewając w integralność kierującą motywami klanu. - Zdajecie więc sobie sprawę, że rozwiązanie, które proponujesz nie tylko nie przyniesie chwały, ale sprawi wiele problemów... których oboje byśmy pewnie chcieli uniknąć. Powiedzcie więc jaki macie plan... zakładając, że połączylibyśmy siły? zakończył. |
25-10-2019, 13:06 | #302 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Z tego co słyszałem, podobno jesteście honorowi - powiedział John Doe.
__________________ |
28-10-2019, 09:40 | #303 |
Reputacja: 1 | - Decyzje zostały podjęcie i klan będzie wg nich działał. - Odarł Smoke na wspomnienie przez Johna o chwale - Szturm bez wsparcia będzie kosztował zbyt wiele nasz klan, dlatego by ograniczyć straty zdecydowano sięgnąć po to ekstremalne rozwiązanie. - Lin Kuei chyba nie przepadał za tym ekstremalnym rozwiązaniem, ale wątpliwe było by złamał wytyczne od klanu. - Plan jest prosty, ale opłacalny tylko dla większych sił. Wejdziemy przez okna... jak dowiecie się przed akcją. Tam, rozdzielimy się na dwie grupy, wg planów są tylko dwa pomieszczenia "godne" królowej. Jednoczesny atak pozwoli wyeliminować królową. Do waszego zadania będzie należało także wyłączenie prądu. Wasza organizacja ma spore możliwości więc to nie problem, a to pozwoli zablokować windy na kilka chwil by królowa nie uciekła. Na te piętra prowadzi tylko winda. Schody zostały zamurowane. Z planami zapoznacie się także przed atakiem. Macie dwie godziny na decyzję. |
11-11-2019, 23:29 | #304 |
Reputacja: 1 | John spojrzał na Rafa i Fowlera. Skinęli minimalnie głową. Odwrócił się do Smoke'a - Gdzie się widzimy, jeśli zdecydujemy się przyjąć propozycję? - spytał. Gdy zostali sami Doe wykonał kilka telefonów do swoich przełożonych. Musieli dokładnie wiedzieć, kto operuje na ich terytorium i jakie są plany. Postanowił połączyć siły z Lin Kuei, i być w ciągłym kontakcie, żeby namierzyć i wyeliminować ninja w trakcie akcji. Priorytetem była królowa i jej klony, ale co szkodziło upiec dwie pieczenie na jednym ruszcie? Przy okazji zdawania raportu, John poprosił o szczegółowy plan budynków nanosząc na niego obserwacje jakie poczynili przez ostatni czas. Wolał być przygotowany, gdy spotkają się ponownie. |
12-11-2019, 10:15 | #305 |
Reputacja: 1 | - Tutaj - odparł Smoke - Nie trudźcie analityków by analizowali tą lokalizacją, atak będzie z innego miejsca. Jeśli was nie będzie, tak czy inaczej problem kreeyanek będzie wspomnieniem. Do zobaczenia. Wycofał się do swoich, po czym wszyscy po kolei przepadli w mroku elementów dachowej scenografii. Jax przyjął spokojnie raport, a przynajmniej na takiego wyglądał przez telefon. - Dobra, może chwilowa współpraca się opłaci, ale miejcie oczy dookoła głowy. Mogą chcieć po wszystkim ułatwić sobie życie. Naniesione detale na plany nie rozjaśniły zbyt bardzo sytuacji jak Lin Kuei planuje dostać się do środka. Atak od góry, przy tej liczbie strażniczek był ciężki. Liczba elementów, które mogły wywołać alarm była spora. Po godzinnych przygotowaniach, zespół uderzeniowy wzmocniony Sonyą, Jaxem i Tongiem stawił się na dachu. Lin Kuei już tam byli. - Macie wsparcie, to dobrze. - powiedział Smoke. - Jeśli jesteście gotowi możemy zaczynać. - Jesteśmy gotowi - potwierdził Jax - i mamy was na oku. Skąd uderzymy? - Stąd - odparł Smoke, skinął ręką i dwóch jego ludzi wyniosło sprzęt zza jednego z kominów wentylacyjnych. Ustawili coś na kształt wyrzutni harpunów przy krawędzi i wycelowali w jedno z okien, na wysokości ¾ wysokości budynku. Smoke tymczasem wyjął arkusz z planami piętra i położył go na ziemi opierając się na dwóch rogach, trzeci przybił nożem do dachu. - Wejdziemy tędy - wskazał jedno z okien - to niewielka salka, tam ktoś na pewno będzie więc mamy tylko kilka sekund na zdobycie przyczółka. Stamtąd są dwa wyjścia, tu na korytarz… - wskazywał po kolei - … aż do sali “tronowej”. To jedno z miejsc gdzie może być królowa. Ochrona to zapewne dziesięć wojowniczek minimum. Dobrze uzbrojonych i wyszkolonych. Mieliście z nimi do czynienia więc wiecie czego się spodziewać. Druga opcja - pokazał drogę - nazywamy to salą małżeńską. Tam zabawia się ze swoimi ofiarami, i tam też w sali obok ma żłobek, który musi być zniszczony. Na znak naszej dobrej woli możecie wybrać… - Zaraz - wtrąciła Sonya - jak będziemy się przemieszczać po linie mogą nas zauważyć z dachu. - Zadbam o słabą widoczność - odparł Smoke. - Więc, którą drogę wybieracie? |
16-12-2019, 11:48 | #306 |
Reputacja: 1 | Jax popatrzył w milczeniu na Smoke’a po czym sięgnął do kieszeni. Pokazał monetę i rzekł: - Orzeł, idziemy do komnaty tronowej. Moneta poszybowała w górę i spała na dłoń Jaxa. Wszyscy spojrzeli co wypadło. Reszka. - No i wszystko jasne - powiedział Smoke zabierając nóż i zwijając plan. Po czym poszedł do krawędzi dachu. Chwile skupiał się po czym zaczął ulatywać “z wiatrem”. Chmura zakotłowała się i zaczęła rosnąc przesłaniając ścianę budynku. Jeden z Lin Kuei wystrzelił harpun. Jedne po drugim zaczepiali karabińczyk i zsuwali się w chmurę. Jax spojrzał na Sonye ta wzruszyła ramionami. Mogli albo tu zostać, albo ruszać. Wpięła karabińczyk i z zsunęła się z dachu, bo chwile później zniknąć w chmurze. Kilkadziesiąt sekund “lotu” by nagle zobaczyć przed sobą ścianę. Ledwie sekundy na amortyzację nogami. Ktoś Tongowi wcisnął w dłoń line i bezceremonialnie odpiął karabińczyk. Chwile później Raf “zaparkował” ze stęknieciem. On także dostał do ręki linę. Wokół okna na wczepionych w szpary ściany zaczepach wisiała cała mieszana grupa, niczym wielkie gniazdo pająków. - Wszyscy - ktoś syknął. Na to jeden z Lin Kuei przykleił do szyby plastik z wetkniętym detonatorem. Eksplozja nie była duża, ale wywaliła całe okno. Błyskawicznie wskoczyli. Ledwo nadążali odskakiwać ze światła, by zrobić miejsce pozostałym. Ktoś charczał z przebitym gardłem. Huknął strzał, potem kolejny. Ktoś rzucił granat dymny… nie to Smoke wparował i nagle zestalił się. |
18-01-2020, 06:07 | #307 |
Reputacja: 1 | Akcja z iście wojskową brawurą. Ile to już lat od czasu służby wojskowej? Raf wpadł przez okno z impetem w głąb. Większość grupy była już na miejscu i wdała się w walkę z ochroną. Faktycznie, same kobiety. Lepiej żeby nikt nie zadzwonił po gliny bo ich grupa robiła za agresora, a Rafał nie miał ochoty trafić do suki po raz drugi w krótkim odstępie czasu. Mężczyzna stłumił radosne myśli koncentrując się maksymalnie na tym co miał do zrobienia. Widząc po lewej zamazaną w dymie kobiecą sylwetkę ruszył w jej kierunku kopiąc przeciwniczkę pod kolano próbując następnie ogłuszyć ją uderzeniem pięści. Poszedł przez ochronę jak kosa. Powalając pierwszą przeciwniczkę nie poprzestał na tym, kolejne ciosy, chwyty i rzuty zlały się w jedno gdy Krzesiwo płynnie przechodził od celu do celu. Tak jak go uczono, nawet gdy był otoczony, walczył tylko z jednym przeciwnikiem. Obok pozostali agresorzy w ułamkach sekund wyładowywali doświadczenie i umiejętności zdobyte w trakcie całego życia. A przecież to takie proste, prawda? Bronisz się gdy musisz, atakujesz gdy możesz. Prawda? Jedna ze strażniczek wpadła na Rafała z impetem machiny oblężniczej. Raf wykonał zgrabny unik wychodząc z jej zasięgu tak by nie wejść w pole rażenia kolejnej. Kopnięcie w udo, a gdy kobieta zachwiała się cios kantem dłoni w bok szyi wyłączył ją z akcji. Telepatia Rafy, zredukowana na czas walki, do odczuwania obecności przeciwników, przesłała mu informację o kolejnym zagrożeniu. Dobrze, że empatię też dało się zniwelować bo walka zakończyłaby się przed czasem, a dokładnie z chwilą zadania przeciwniczkom pierwszego celnego ciosu. Raf starł się znowu. Trzymaj się, Rafałku, jeszcze tylko trochę... Atak za atakiem, płuca płonęły z wysiłku. I wreszcie nadszedł koniec. Raf zdał sobie sprawę, że uderza w pustkę. Wokół leżały ciała. Martwi? Obezwładnieni? Nieprzytomni? Szkoda czasu na sprawdzanie. Dziennikarz wytarł rękawem krew płynącą z rozbitego nosa. - Idziemy dalej?
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
21-01-2020, 08:59 | #308 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 |
__________________ |
21-01-2020, 10:11 | #309 |
Reputacja: 1 | - Ruchy! - pogonił swoich Smoke. Lin Quei szybkimi ciosami dobili leżące i ruszyli do drzwi. Jax otarł krew z twarzy i bez słowa ruszył do drugich drzwi. Ledwie wyszedł błyskawicznie kucnął, futrynę poszarpały pociski. Odpowiedział ogniem i wyskoczył na korytarz. Z kolejnego pokoju wyskoczyły dwie strażniczki. - Zajmę się nimi - krzyknął - nie traćcie czasu. Jeśli królowa ucieknie wszystko będzie na marne. Reszta przemknęła obok nich, ale daleko nie doszli. Drogę zastąpiły kolejne przeciwniczki. Sonya kopnięciem pchnęła w ich kierunku szafkę, ale to zatrzymało na chwilę tylko pierwszą. Reszta rzuciła się do ataku. Tong zgasił pierwsza jednym ciosem, druga odrzucił kopnięciem z obrotu. Sonya wykorzystała to i zanim ta złapała równowagę trafiła ją w pierś z wyskoku. John się nie pierdolił, dwie pierwsze po prostu zastrzelił, kolejną zmylił zwodem i ciosem łokcia posłał na Rafa, ten szybkim ciosem dokończył. I akurat zdążył uchylić się przed kolejnym atakiem. Ale już nie zdążył skontrować. Dai-kunai Fowlera załatwiło sprawę. - Idźcie dalej - krzyknęła Sonya podcinając następną strażniczkę. - Damy sobie radę z Tongiem. Cała trójka ruszyła biegiem dalej. Korytarz kluczył. Raz czy drugi z pokoju wyskakiwała strażniczka, ale nic z czym nie daliby sobie rady w biegu. Nagle wypadli do holu. Stała tam znana im już “Lara”. W towarzystwie swoich dwóch sióstr. Stały w identycznej pozie, lekko rozstawiły stopy, ramiona luźno zwisały po bokach. Opuszki palców muskały kolby pistoletów w kaburach na udach. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że na pierwsze drgnięcie mięśnia rozpocznie się walka. |
24-01-2020, 21:06 | #310 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler spoglądał na ich przeciwniczki. On jeden nie miał jeszcze z nimi do czynienia, ale to go nie zniechęcało. Jego uwadze nie umknął fakt, że dziewczyny trzymają ręce blisko rękojeści pistoletów. Ale były to pistolety wciąż schowane w kaburach i choćby ich właścicielki potrafiły ich dobyć niesamowicie szybko, ten fakt stanowił atut mężczyzn.
__________________ |