|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-04-2019, 18:41 | #431 |
Administrator Reputacja: 1 | Przeraźliwy skowyt zwalił z nóg nie tylko Esmonda, co bynajmniej nie poprawiło humoru magowi, który zatkał sobie uszy w daremnej próbie odcięcia się od przerażającego dźwięku. Dopiero po dłuższej chwili Esmond był w stanie pozbierać się, pozbierać upuszczony ekwipunek i, znacznie wolniej niż wcześnie, ruszył w ślad za znacznie ich wyprzedzającym Aximem. |
12-04-2019, 19:18 | #432 |
Reputacja: 1 | Alchemik potrząsnął głową, będą mieli spory problem z opuszczeniem tej wysepki. W zasadzie tylko całkowitemu braku umiejętności i uwagi goblinów mogli zawdzięczać sukces wyprawy. Gdyby mieli choć jednego strażnika na moście który rozciąłby liny... Cóż, albo byliby już wszyscy w brzuchu niespokojnego smoka, albo ich zwłoki rozrywane byłyby przez wodne kreatury. Spojrzał jeszcze ostatni raz na okolicę i bardzo ostrożnie zszedł na dach zdecydowany by z eksplorować zachodni fragment twierdzy. Równocześnie jedno oko zawsze miał skupione na smoku, na wypadek gdyby ten uznał że Mandragora wygląda na apetyczną przekąskę. Ruch: z wieży na dach, potem dachem do zachodniej części twierdzy/tego ogrodu. Jeśli wysokość z wieży na dach jest na tyle duża że grozi połamaniem sobie kończyn schodzę grzecznie po schodkach i dołączam do drużyny |
12-04-2019, 21:41 | #433 |
Reputacja: 1 | Randar pomagał opanować się przerażonym. Gdy mu się udało, ruszył z nimi na dalszą eksplorację zamku. |
12-04-2019, 23:10 | #434 |
Reputacja: 1 | Ciężko oddychała, zbierając się w sobie po tym ataku. Szczęśliwie dla niej Grzmot wkroczył do akcji, gdy sama była rozkojarzona. Odruchowo przetarła przedramieniem ranioną szyję, chcąc pozbyć się tej paskudnej śliny ze swojej szyi. Dopiero po tym ruszyła wspomóc Grzmota w walce z piekielnym psem, atakując piekielny pomiot swoim mieczem. |
13-04-2019, 17:34 | #435 |
Reputacja: 1 | Pędząc korytarzami twierdzy, lew Axim nie zatrzymywał się ani na moment. Chociaż tajemniczy skowyt, który przedarł się przez jego sylwetkę nie zrobił na nim żadnego wrażenia, Jarnar wciąż coś poczuł. Pokrewieństwo dusz, jakie łączyło go z Sybill, przejawiło się drobnym ukłuciem bólu. Teraz był już niemal pewien, że Walkirii coś groziło. A może tylko mu się wydawało?
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
13-04-2019, 18:01 | #436 |
Reputacja: 1 | - Ogarnijcie się do cholery! - krzyknął Balkazar na towarzyszy mimo ze sam przed chwilą miał ochotę zrobić to co oni. - Wstawać i za mną! Nasi nas potrzebują! - rzucił rozkaz i ruszył w kierunku korytarza. Miał nadzieję, że droga do podziemi będzie wystarczająco długa żeby do końca się uspokoić, a na tyle krótka, że zdąży do Arnsun na czas.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
13-04-2019, 21:37 | #437 |
Reputacja: 1 | Bartholomeus przedarł się dachem w kierunku dawnego ogrodu. Zatrzymał się na jego krawędzi i spojrzał w dół. Cokolwiek tu dawniej rosło zostało rozdeptane lub wyrwane. Ogród został zmieniony w arenę usypaną z piasku. Pełno zaschłej krwi świadczyło o krwawych pojedynkach z pojmanymi zwierzętami lub jeńcami. Niedaleko ogrodzenia stała drewniana stodoła. Jej boki były zaznaczone licznymi śladami pazurów i zasłych plam moczu. Przed wejściem do stodoły walały się dwa ciała martwych goblinów, na których żerowało stado much. Randar dzięki więzi z dzikiem zdołał go uspokoić. Jednak uspokojenie pozostałych towarzyszy było znacznie trudniejsze. Nikt nie reagował na jego obecność, słowa czy dotyk. Wszyscy w pomieszczeniu zachowywali się jak w transie, szukali schronienia. Druid potrafił rozpoznać strach wywołany przez dzikie zwierzęta, ale nigdy nie spotkał się z czymś takim. Słyszane skowyty i ryki przypominały zwierzęce, ale miały w sobie coś plugawego i wynaturzonego, coś nie z tego świata. W tej chwili nie był w stanie pomóc przyjaciołom, ruszył do piwnic. Na krzyki Balkazara odpowiedzieli jedynie Randar i Raileyn, w trójkę zbiegli do piwnic. Ruszyli na zachód skąd dobiegały odgłosy walki. Zatrzymali się na skrzyżowaniu korytarzy. Z jednej strony widzieli więzienne cele i usłyszeli czyjeś odgłosy paniki i płaczu. Z drugiej strony na północy zobaczyli lwa siłującego się z drzwiami, które próbował otworzyć. Zaraz za nim z korytarza w dali wyłonili się Esmond i Laerune wraz z kilkoma innymi osobami. Drżeli ze strachu, ale zmuszali się do biegu za lwem, jednak nie posiadali jego kondycji i musieli złapać oddech przed drzwiami kaplicy. Aximowi udało się szarpnąć wystarczająco mocno za uchwyt w drzwiach, by przecisnąć się przez szparę do środka. W nozdrza uderzyła go gama zapachów, która mamiła zmysły. Kadzidła, krew, psi zapach zmieszany z siarką i smołą. Lew zobaczył przed sobą piekielnego ogara, który wił się spętany pnączem. Przed ołtarzem leżała na schodach Sybill, jej zbroja była rozdarta na strzępy, a na szyi miała paskudną ranę, z której sączyła się krew i czarny jad. Dziewczyna trzęsła się próbując wstać. Czuwał przy niej Grzmot, próbował odgonić od kobiety bestię potężnymi atakami lub przynajmniej skupić na siebie jej uwagę głośnymi krzykami. Ogar jednak ignorował wielkoluda i próbował na siłę między jego atakami dotrzeć do Walkirii. Sybill zebrała w sobie siły wstając z zakrwawionych schodów i zamachnęła się mieczem na bestię będąc wciąż pod wpływem [roztrzęsienia]. Ostrze zabłysło światłem i przeorało grzbiet po prawej stronie zadając 4 obrażenia i 1 krytyka, skóra po tej stronie stała się bardziej podatniejsza na ataki. Bestia zaskomlała, jednak drażniona aurą dobroci zignorowała ból i rzuciła się natychmiast na prawą nogę Sybill. Dziewczyna spojrzała jak zębiska zaciskają się nad kolanem i w ostatniej chwili wepchnęła miecz pomiędzy nie. Zęby zatrzasnęły się na nodze zadając 4 obrażenia i 2 krytyki. Miecz stęknął tracąc swoje warstwy obronne i obie premie do obrony [0/2 nadal można nim walczyć, ale nie pomaga już w obronie], ale uratował nogę przed odgryzieniem. Stróżki krwi popłynęły z kilku miejsc na nodze, gdzie zęby przebiły skórę i mięśnie. Wraz z nią ponownie pojawiła się czarna maź, a Sybill jest roztrzęsiona przez kolejną rundę. Amulet na szyi wysunął kolce, ale nie przebiły twardej skóry bestii. Grzmot wrzasnął wściekle niczym zwierze i uderzył buzdyganem zadając 9 obrażeń, wyładowanie elektryczne przebiegło przez ciało i odepchnęło zwierze od Sybill. Ogar wygląda na poobijanego, z jego ran sączy się smolista krew, ale wciąż ma siły by walczyć. Druga bestia wyszarpnęła się z pnączy i warknęła wyzywająco w kierunku nowo przybyłego lwa. Ostatnio edytowane przez Ranghar : 13-04-2019 o 21:41. |
14-04-2019, 02:36 | #438 |
Reputacja: 1 | Axim jednym susem wpadł do mrocznej sali, zatrzymując się za wrotami. Rozejrzał się, rozgorączkowany, ogarniając zastałą sytuację. Pierwszy w oczy rzucił mu się piekielny ogar. Szybkie spojrzenie wystarczyło, by uświadomić Jarnara, iż bestia stanowiła nie lada wyzwanie. Ruch: Szarża Lwa i atak kłami. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=F7O1z-Vw9Vc[/MEDIA]
__________________ "Pulvis et umbra sumus" Ostatnio edytowane przez MTM : 14-04-2019 o 02:39. |
14-04-2019, 18:57 | #439 |
Administrator Reputacja: 1 | Esmond najchętniej usiadłby sobie w kąciku i przez kilka dobrych minut odpoczywał. Mag miał jednak świadomość, że jego obecność może być potrzebna, i że na odpoczynek i dojście do siebie będzie czas później, gdy zamek i jego okolica zostanie oczyszczona z potworów. Gdy wreszcie wkroczył do pomieszczenia, do którego wbiegł Axim, zatrzymał się w progu, zdumiony widokiem, jaki się przed nim rozciągał. Wrogów nie było zbyt wielu, ale za to byli dość okazali... W pierwszej chwili chciał jednego z potworów poczęstować garścią lodowych szkieletów, ale w ostatniej chwili zmienił zamiar i wyciągnął "Księga powiększenia osoby". Rzucił ten czar na Axima-lwa, w chwili gdy ten dotarł do swego przeciwnika. |
15-04-2019, 16:45 | #440 |
Reputacja: 1 | Sytuacja z każdą chwilą wyglądała coraz gorzej. Dobrze, że Sybill udało się powstrzymać jednego z ogarów. Nie trudno było bowiem wyobrazić sobie ich los, gdyby stanęli naprzeciwko obu naraz. Pomimo starań olbrzyma, ogar raz za razem przebijał się w stronę Sybill znacząc jej ciało kolejnymi ranami. Stworzenie również było ranne, ale nie znaczyło to, że mniej groźne. Usłyszał trzask pękających pnączy, a następnie ryk. Szybkie spojrzenie w tamtym kierunku zaprezentowało niesamowitą scene. Olbrzymi lew przebił się przez wrota i zaatakował ogara. Dało to im moment na przegrupowanie się. - Walkirio! – ryknął z siłą grzmotu. – Wycofaj się do korytarza i zablokuj drzwi. Ja go zatrzymam! Rzucił się wprost przed pysk piekielnego pomiotu. Obuch zatoczył łuk od dołu, kończąc na szczęce. Tym razem nie przepuści bestii, choćby miał własnym ciałem chronić towarzyszkę.
__________________ you will never walk alone |