|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-11-2006, 20:49 | #21 |
Reputacja: 1 | - O, a jednak nasz przy... towarzysz ma imię! I to jakie! BOB! - powiedział Ringo wyjątkowo silnie akcentując imię przybysza i zaraz dodał sobie w myślach: ~To już lepiej chyba nie mieć imienia w ogóle~. - Miło mi Cię poznać, Amigo - tu Ringo zrobił minę, którą spokojnie można było określić w słowach "ha, nadal nazywam Cię przyjacielem, tyle tylko, że zmieniłem język. Gram Ci na nosie, jestem mistrzem przebiegłości i królem świata". - Ja jestem Ringo, a co mnie przygnało do tej dziury? No cóż, któż jest w stanie zrozumieć boskie plany... |
20-11-2006, 21:01 | #22 |
Reputacja: 1 | Timmy - Ja przybyłem tu w interesach. - powiedział Timmy nalewając sobie jeszcze raz whisky i powracając do poszukiwań. - Teraz albo będze musiał się wrócić, albo będe musiał poszukać kolejnego miasta. Nie orientujecie się przypadkiem czy jest gdzieś w pobliżu "nie wymarłe" miasteczko. - zapytał, po czym po raz kolejny powrócił do poszukiwań zapasów. |
21-11-2006, 12:56 | #23 |
Reputacja: 1 | Bob pociągnął jeszcze jednego łyka. Po wypowiedzi Ringa łypnął na niego okiem, uśmiechnął się jeszcze raz. Tak mi ojciec dali... W ogóle u nas w rodzinie była taka dziwna tradycja - Ojciec nazywał się tak samo jak dziadek, moi trzej bracia też nosili to samo imię, nawet nasz cholerny stary pies się tak nazywał!! Ale tatuś mnie nie lubił..Zamyślił się lekko Wszyscy mieli na imię John, tylko ja Bob... Może dlatego, że byłem jedynym białym w rodzinie oprócz mojej matki.. Wykrzywił usta i wychylił więcej whiskey. Jestem tutaj też tylko przejazdem. Akurat szukam jakiegoś większego miasta, jutro rano ruszam, jeśli wszystko pójdzie ok. Dokończył szklankę, w jego oczach widać było zmęczenie. Timmy, mają tu coś na ząb?
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
27-11-2006, 15:53 | #24 |
Reputacja: 1 | Poszukiwania jedzenia kończą się szybko. Bo pokoje na parterze kryły w sobie kuchnię z której zapewne korzystał właściciel tego przybytku. Świeża strawa leżała w garnkach. Cicho, nikogo wokół. A jedzenie (gulasz wołowy z kaszą, przyprawiany na modłę teksańską czyli ze szczyptą oregano, dużej ilości pieprzu i z kością byka) zachowało w sobie sugestię ciepła, niedalej jak parę godzin temu to danie musiało być przyrządzone. Zegar na ścianie kuchni (z której można zejść do spiżarni, za pomocą klapy) wskazuje właśnie 21:30, idealną porę na kolację. Na maleńkim stole dla dwojga, leżała mała lniana serwetka i kapciuch z tytoniem.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
27-11-2006, 16:32 | #25 |
Reputacja: 1 | Timmy Mężczyzna nałożył gulaszu do trzech pustych, głębokich talerzy, wziął odpowienie sztućce i przygotował odpowiedni npitek (czyt. alkohol). Następnie, nieco zdziwiony faktem, iż jedzenie jest jeszcze ciepłe, ruszył w kierunku pomieszczenia gdzie spodziwał się zastać swoich nowych towarzyszy. - Co ? Na ząb ? Jaki ząb ? Aaa, masz pewnie na myśli co do jedzenia ? Tak jest tu coś i wygląda całkiem apetycznie. - wykrzyczał zanim jeszcze doszedł do reszty. - Ale jest też coś co mne dziwi. - dodał gdy już znalazł się w odpowienim miejscu i rozpoczął rozkładanie wszystkiego na pierwszym lepszym stole. - Te dania są jeszcze ciepłe, czyli musiały zostać sporządzone calkiem niedawno, jak na moje oko jakieś półtorej godziny temu, a że na zegarku w kuchni jest godzina około 21.30, to ludzie byli tu jeszcze około 20.00. Wydaje mi się, że stało się tu coś, co nie powinno mieć miejsca - powiedział, siadając do stołe, wpatrzony w gulasz i whisky. - No ale nic, najpierw zjedzmy, a później pomyślimy co dalej. Co wy na to ? - zapytał z miłym uśmiechem na twarzy. - Chyba nikt się nie obrazi, że zabieramy mu kolacje, przecież nie chcemy aby całkiem wystygła. - dodał po czym roześmiał się do siebie ze swojego żartu. |
27-11-2006, 18:36 | #26 |
Reputacja: 1 | Bob nie śmiał się z tego, co powiedział Timmy. Więc nie dziwi Cię to, że wszystko jest idealnie przygotowane na nasze przyjście? Pewnie znajdziemy jeszcze ciepłą kąpiel i łóżka ze świeżo wykrochmaloną pościelą, w których będą czekać chętne dziewice? Wybuchł chrapliwym śmiechem. Ja bym uważał.. Wiele osób nastaje na moje życie, wiem, że w takim ślicznym żarełku może kryć się tłuczone szkło, a po takich ślicznych fajeczkach można się obudzić po paru godzinach na dnie rzeki. Wstał z krzesła, wsadził jedną zapieczętowaną butelczynę do kieszeni na piersi i wziął torbę. Ja idę spać gdzie indziej, chłopaki. - Powiedział z poważną miną do reszty - Już i tak mam szczęście, że jeszcze żyję, na następny błąd nie mogę sobie pozwolić. Jak wchodziłem do miasta, to zauważyłem budynek przy cmentarzu, w którym ktoś palił w piecu. Wtedy mi nie otworzył, ale może teraz... A, i był tam jeszcze jeden przyjezdny. Jego twarz wygładziła się nieco, wcześniej miał zmarszczone brwi. Zajdę tam i zobaczę co z nimi, może potrzebują towarzystwa? zawsze lepiej nie nocować samemu, zwłaszcza w takim mieście, które nie wiadomo czy żyje, czy nie...
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
01-12-2006, 17:34 | #27 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko Bob wspomniał o szkle w gulaszu, Ringo odsunął od siebie swój talerz. - Wiesz, chyba przejdę się z Tobą. Kości się rozprostują, a i na miejscu człowiek ogrzeje się przy kominku... Żyć nie umierać... Zresztą w kupie raźniej, tyle, że później trzeba buty czyścić - rewolwerowiec wybuchnął śmiechem pokazując tym samym, że nie tylko Bob ma monopol na śmianie się ze swoich własnych kwestii. - No to jest nas trzech - Ringo przysunął się do swojej trumny i chwycił przymocowany do niej sznur w dłoń. - Czterech, jeśli Timmy idzie z nami. Nie daj się prosić, kolego, co tak tutaj sam będziesz siedział. Zresztą nasz dziadziuś potrzebuje solidnej ochrony skoro tyle osób dybie na jego życie. |
01-12-2006, 19:23 | #28 |
Reputacja: 1 | Timmy - No dobra cholerka - powiedział mężczyzna i również odsunął swoją porcję - Chociaż nie bardzo wierzę aby ktokolwiek chciał nam tu coś zrobić. Chyba całe miasteczko by na nas nie dybało co ? - dodał Timmy, po czym wstał i podszedł do reszty towarzyszy. - No to możemy już iść, chyba wiesz gdzie wcześniej spotkałeś tego faceta nie ? - zapytał ze sceptyzem Timmy. |
01-12-2006, 19:52 | #29 |
Reputacja: 1 | Jack Daniels Obrazek i info o kościele Smutne, ale ta przytulna świątynia wygląda na opuszczoną. Nie płonie w niej ogień wiary bo... Bo nie ma w niej nikogo. Lekki chłód który bije od drewnianych wrót kościoła nie zachęca do wizyty. Na szczęście za kościołem stoi małe domostwo, zapewne plebania. Nie widać jej od drogi, ale sprawia całkiem miłe wrażenie. To znaczy sprawiał by gdyby Pastor albo jakiś jego pomocnik machał by do Ciebie od progu. W domu pali się jednak jakieś światło.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
02-12-2006, 16:13 | #30 |
Reputacja: 1 | Bob Chinney ~Cholera, czy ja na pewno dobrze zrobiłem?~ Spytał sam siebie w myślach, gdy chłodne, wieczorne powietrze otrzeźwiło go trochę po wyjściu z Saloonu. Słysząc żart Ringa roześmiał się, tak jak należy. Myślał jednak co innego. ~Teraz tych dwóch smarkaczy będzie za mną łaziło i zaglądało do kieszeni. O, a ten ciągle się ze mnie wyśmiewa.. Dziadziuś.. phi! A śmiej się pajacu, mi to już nie przeszkadza. Wolę jak się śmiejesz, niż grozisz...~ Zignorował kąśliwą uwagę Ringa co do potrzeby ochrony. Ringo? Kto tam siedzi w tej trumnie? Nie przedstawiłeś nas sobie, wiesz, że tak nie wypada, co? Powiedział moralizatorskim tonem, akceptując narzuconą mu rolę "dziadziusia". Ja za to przedstawiam Ci moją damę, Bellindę. Powiedział wskazując na starego osła podszczypującego jakiś krzaczek, co do którego nie mogło być żadnych wątpliwości, że to był samiec. Wsiadając na niego, powiedział: Trochę dziwi mnie, że ten człowiek jeszcze do nas nie dotarł. To chyba był ślepiec, sprawiał takie wrażenie. Może należałoby mu pomóc? Wyruszył pilnując, aby mieć obok siebie Ringa. Trochę wydał mu się dziwny...
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |