Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2007, 11:34   #261
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Astral (Feanim)

Kolejne dwie stopy wzrostu dodał sobie gnom w oczach irbisa, nawet o tym nie wiedząc. Całe dwie stopy skłonności samobójczych.

Astral skrzywił się z niesmakiem. Siarka jeżyła mu grzbiet, więc się wycofał. Tak, to na pewno była siarka. Rzucił więc mrucząc cicho:

- Gengi, roztaczany przezeń zapach jeży mi sierść na grzbiecie, więc jak będziemy z nim podróżować, to Cię pacnę. Nienawidzę mieć zjeżoną sierść, to się cholernie elektryzuje.

Dyskomfort w głosie kota był zauważalny. Fakt, że był zauważalny, wzbudził w nim irytację. Irytacja dodatkowo zjeżyła mu sierść i 'zapaliła' oczy, które żółtawo zalśniły w mroku. Na głos, Feanim dodał:

- Albo możesz mieć ładunek tu i teraz, za wskazanie nam drogi, a potem będziesz mógł zająć się swoimi sprawami.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 23-04-2007, 15:52   #262
 
Vimes's Avatar
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
Akrenthal

HA! Udało się! No, przynajmniej mniej więcej. Jaguar nie wyglądał na specjalnie skorego do powrotu, kiedy uciekał przez krzaki, a ta rana... W sumie boli jak cholera, ale to tylko draśnięcie... Sprawdziłem szybko czy mogę chodzić i z zadowoleniem stwierdziłem, że owszem, tak i to bez większych problemów. Swoją drogą, szkoda, że nie ma tu tego gnoma... To co on pije, znakomicie nadało by się do dezynfekcji rany... Bo tutaj niczego, co mogło by się do tego nadać nie widziałem. Oczywiście nie znałem również żadnego tutejszego zielska, którym mógłbym sobie opatrzyć ranę. W końcu w akademii uczyli nas rzeczy dużo bardziej przydatnych od tematu "jak przeżyć w środku wielkiej puszczy na innym planie, mając za towarzyszy bandę duchów, które na dodatek nie wiedzą że umarły...". Wiem jednak za to czy "ć" jest bezdźwięczne czy nie, co jest przecież dużo praktyczniejszą wiedzą w mojej sytuacji...

Trzeba jednak było powrócić do rzeczywistości. Tak więc, miałem do załatwienia teraz dwie sprawy. Po pierwsze wrócić do tej wioski, co przy obecnych warunkach zadaniem łatwym nie było i po drugie dowiedzenie się kto, lub co ostrzegło mnie przed tym jaguarem. Tak więc zacząłem rozglądać się po okolicy, w poszukiwaniu tajemniczego jegomościa. Cóż, łatwe to, to nie było... Wszędzie jest mnóstwo krzaków, papug, komarów i innego świństwa, tylko nie ma tego co się szuka. Jak zwykle zresztą... Pomimo to jednak kontynuowałem poszukiwania...
 
Vimes jest offline  
Stary 23-04-2007, 19:13   #263
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Trochę mi się plan pokiełbasił. Tak to jest ze starszymi siostrami - ba, tak jest zawsze z babami po prostu. Wtryniają nos w nie swoje sprawy, i nie potrafią uwierzyć, że ktoś inny prócz nich samych może mieć racje.
Więc plan Aenis i tak nic nowego nie przyniósł prócz tego, że nagle zostaliśmy gdzieś "wyteleportowani".

A przeniosło nas w jakąś malowniczą ruinę pod ścianą której siedział jakiś transwestyta z kulą. Wokół niej tryskały pioruny - ha, ha, jeśli chciał na mnie zrobić tym wrażenie to srogo się pomylił. Może i to by zachwyciło jakiegoś wioskowego Zdzisia, ale nie kogoś kto jednym zaklęciem mógł wyrżnąć małe miasteczko, prawda?

Aenis oczywiście zamiast pomyśleć, zaczęła się z facetem kłócić. Ach, te baby. Kłótliwe. I o krótkim rozumku. No ale w sumie dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w osławionej świątyni czarnych smoków. Inaczej ją sobie prawdę mówiąc wyobrażałem; syf tu był i smród i ogólnie nic ciekawego.

Transwestyta, jak się okazało również poszukiwał amuletu. Wpadłem na pomysł, że warto NA RAZIE się z nim sprzymierzyć. A potem jak najprędzej się go pozbyć.

- Możemy Ci pomóc - powiedziałem - Ale musimy mieć jakąś rękojmię że nas nie powyrzynasz kiedy się tylko do Ciebie odwrócimy plecami. Poza tym, nie bądź taki pewny swoich umiejętności. Osobno może i byś nas pokonał; kiedy jesteśmy razem, możesz nam co najwyżej buty wypolerować - prychnąłem. Niewiele było w tym przesady. Aenis dowiodła swojej wartości mimo iż była amatorką, a ja ze swoich umiejętności nic nie straciłem.
A taki cieć zbożowy nie powinien nam grozić i tyle.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 23-04-2007, 21:54   #264
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Astaroth;
Powoli przyjdzie ci odkrywać sekrety egzystencji demonów. W planie astralnym nie istnieje materialność. Istoty tu żyjące wyglądają tak jak wyglądają tylko dlatego, że jakiegoś rodzaju instynkt nakazuje im nadać swej energii „jakiś” wygląd, z czystej „wygody”. Tak naprawdę każdy jest tutaj tylko energią. Starsze demony zerwały z dawnymi przyzwyczajeniami i nauczyły się egzystować jako energia – z każdej części swej energii potrafią zrobić „kończynę”, „oko” czy „ucho”, a raczej „coś” co funkcjonuje podobnie jak wspomniane, więc nie zdziw się, jeśli jakiś demon „chwyci coś okiem” albo „odezwie się do ciebie ręką”, tudzież zauważy cię stojąc do ciebie „plecami” XD Plan astralnego ciała jest w każdym punkcie jednolity – tutejsze istoty to chmury życiowej energii, nie podzielone na organy. Jeśli wydrapiesz tu komuś „oko”, ten natychmiast wypełni dziurę w swej energii energią przelaną z innej części swego jestestwa i tak będzie regenerował „oko” póki starczy mu na to mocy. Same czynności takie jak „dotykanie” i „chwytanie” są w świecie astralnym abstrakcją – są tylko formą interakcji między energią demona, a energią tego co „dotyka”. Demony, i ty sam, nie mają w świecie astralnym ciała, więc wyrwanie kręgosłupa wroga sprowadzi się raczej do próby zmącenia jego energii twoją własną. Jedynie poprzez rozpraszanie energii, dostateczne odcięcie jej od właściciela, można „zranić” demona w planie astralnym. Jeśli „tniesz szablą”, energia twojej szabli odcina energię wroga od centrum jej skupiska, i sama głębia chaotycznego świata pochłania ją – tymi odciętymi resztkami żywią się właśnie tutejsi, i ty sam, regenerując swe rany.

Tak więc odpada opcja z kręgosłupem. Demon starszy, a więc silniejszy od ciebie. Jeśli przebijesz jego jestestwo swoją „ręką”, jego silniejsza energia zmąci twoją bardziej niż ty jego, w efekcie ciebie „zaboli” bardziej. Jeśli wbijesz w niego swoją szablę, „obiekt” o innej energii niż twoja (bo był kiedyś materialnym, nieżywym przedmiotem), jest większa szansa, że zaboli wroga, tym bardziej że szabla nie odczuwa bóluXD.

Próbujesz wyrwać się z uścisku demona na zasadzie teleportacji. Udało się. Wbijasz szablę w „plecy” demona, przeszła na wylot. Lidreal... odwraca się twarzą do ciebie, choć wizualnie szabla nadal tkwi w jego ciele. Niewiele myśląc przebijasz go drugą szablą. Białooki patrzy na ciebie z niepokojącym spokojem, fioletowa mgła zaczyna parować wokół niego.
- Nie, ostatnim razem tak mówiłaś, że zaraz wrócisz, kochanie... – szepcze złowieszczo.
Wyrywasz szable z ‘ciała’ demona i cofasz się, szykując się znów do ataku.
Znikąd zjawia się Amon-Wen, jego broń-kosa świsnęła białą smugą i przepołowiła Lidraela! Ten zaś, nieruchomo stojąc w miejscu, zdaje się niebzyt tym przejęty, a jego rozdarte ciało zespala się w całośc.
- Wynoście się! – warknął i pomknął ku Amon-Wenowi, po drodze jednak zaatakował ga Crim, strzelając we wroga dziwną purpurową błyskawicą.
Lidrael pokoziołkował po niewidzialnym gruncie, ale wstał i sapiąc wsciekle każdego z was po kolei zmierzył wzrokiem.
- Nie chcemy wam przeszkadzać – zapewnia Crim.
- Nie, chcemy tylko, żebyś wiedział, że się mylisz – dodał Amon-Wen.
- Ona wróciła, tak jak obiecała.
Lidrael z bolesnym jękiem złapał się za głowę.
- I będzie wracać, zawsze, czekaj cierpliwie – zapewnia Crim.
- Wysłuchaj jej teraz, i daj je odejść, bo wróci – prosi Amon-Wen.
- Wróci. To nie Asgaravahill ją zabił. Prawda? – Crim spogląda porozumiewawczo na Astarotha. – Powiedz mu, kto cię zabił.
- Kto?! – sapnął gniewnie Lidreal, wpatrując się w ciebie wyczekująco. – Który cię tknął?!?!??!

Thomas; Akarenthal; powoli zaczyna świtac;>

Thomas; podpalasz własny zardzewialy miecz ubabrany świństwem wyciekłym z przebitego ghula. Na ile pozwala ci gęsty gąszcz, okładasz ghula plonącycm mieczem (urocza scena – jakby żonka okladała wałeczkiem męzulka który wrócil do domku po północyXD). Ghul zajął sę ogniem i zaplątawszy się w zwisajace liany, płonie sobie i wymachuje łapkami, a ty tłuczesz go mieczem. Ostatecznie zamienia się w kupkę popiołu której nie warto już tłuc. Bajorko nadal sobie płonie i chyba ghule w nim źle skończyły.
- Dzikujemy, dziękujemy! – cieszy się Valveron wskakując znów na twoje ramię.
Ochłonąłeś chwilę po walce. Świta, robi się coraz jaśniej.
Zwierzasz się, ze chcialbys wykuc sobie nowy mieczJ ten jest zardzewiały i teraz jeszcze w błotku
- Dokąd teraz się udasz? – pyta zaciekawiony Valveron. – Chcesz odpłynąc z tej wyspy? Mogę popłynąc z tobą? Jestem już dorosły, i niedługo i tak musialbym opuścic rodzinną wyspę. Miałbym chociaż towarzysza! Zgadzasz się? Ale wpierw muszę pożegnac się z moim przyjacielem! Chodź ze mną!
Valveron kieruje cię nad piękne jezioro w dżungli.
http://peffis.com/msgstore/26946_112...mistylake2.jpg

Na swych skrzydłach zaczyna krązyc ponad wodą popiskujac. Woda zaczyna bulgotac i nagle wyskakuje się z niej dziwny stwór.
http://ic3.deviantart.com/fs6/i/2005..._by_kian02.jpg

Valveron chwilę z nim „rozmawia” popiskując, po czym zwraca się do ciebie:
- Mówi, że w świątyni smoków pojawili się jacyś obcy, i błądzą po niej szukając czegoś. Zmory są zaniepokojone, to znaczy, że są to jacyś godni ich przeciwnicy, przynajmniej niektórzy. Wiesz, że pod tymi skałami na drugiej stronie jeziora jest świątynia smoków? – pyta Thomasa. – Ta ze zmorami o których ci mówiłem. Można dostać się do świątyni przez jezioro, pod wodą! Mój przyjaciel często tam zagląda, zmory boją się wody i nie podchodzą do niej. W świątyni został podobno jeden smok, pilnuje Żywego Ognia. Mój przyjaciel bardzo się martwi, chciałby sprawdzić kim są ci obcy, ale nie może wyjść z wody! Ja bym mógł sprawdzić! Pójdziesz ze mną? Mówiłeś, że chcesz nowy miecz, Thomasie. Żywy Ogień da ci płonące ostrze, taka jest legenda! Nie znam jej za dobrze, ale... ale tak mówią!

Gengi; starasz się zawrzeć układ ze zmorą. Zmora słucha cię i zdaje ci się, iż wie, że o wiele łatwiej byłoby cię po prostu stratować i wziąć sobie smakołyk z twoich zwłok, ale zachowałeś się jak rytuał przykazał, częstując zmorę na słowa „czego żądasz”, więc koń zdaje się jako tako chętny do współpracy. Gdy kończy jeśc jej oczy znów błyszczą i słyszysz:
- Chodź więc za mną.

Astral; podróżowanie ze zmorą niesie ze sobą pewien dyskomfort, niestety, więc starasz trzymac się nieco z tyłu.

Gengi, Astral; Zmora rusza przodem i idzie korytarzem prosto. Idziecie za nią starając się omijać miejsca w których jej kopyta dotykały ziemi – te miejsce są gorące jak diabli. Idziecie dość długo, mijając po drodze różne rozwidlenia. Przy końcu jednego z tuneli zmora zatrzymuje się i prycha.
- Cały czas prosto – poucza was. – Ja zostaję tutaj. Woda.
Wyglądacie lekko z korytarza i widzicie zniszczoną komnatę z połamanymi kolumnami. Po lewej duża wyrwa w podłodze, zalana wodą. Widzicie też wielką czaszkę, chyba smoka, zgniecioną przez jedną ze zwalonych kolumn.
Po drugiej stronie komnaty zaczyna się nowy korytarz, zbudowany przez smoki.

Akarenthal;
Raniony jaguar daje za wygraną i znika w gąszczu. Szukasz tego, który cię przed nim ostrzegł. Wreszcie dostrzegasz na którejś gałęzi dziwne zwierzątko. Valveron!
- Nic ci nie jest? – pyta.
Draśnięcie, ale nic wielkiego. Tłumaczysz, że szukasz wioski.
- Wioska! Idź za nami! – woła i zwinnie skacze od drzewa do drzewa.
Idziesz, bo nie wiesz jak samemu trafić do wioski
Niedługo docierasz na miejsce. Słońce wstaje i Valveron wydaje się nagle zmęczony. Znika, wspinając się po którymś pniu.
Stojąc ukryty na skraju wioski, widzisz jak z chaty szamanki wychodzi jeden z wojowników i szybko się oddala.
Wkraczasz do wioski. Zdaje się, że trwają rytuały pogrzebowe. Cześć wojowniczek spożywa śniadankoXD
Wszyscy podejrzliwie ci się przyglądają.
- Rany, ale kobitki! – słyszysz nagle zadowolone głosy towarzyszów – duchów.
Tubylcy słysząc głosy w panice uciekają jak najdalej od ciebie. Ari, nowa szamanka, jest zdumiona twoim powrotem i tymi głosami.


Vriess;
Stwierdzasz że możesz sprzymierzyć się z Valagaavem, ale...
- Ale musimy mieć jakąś rękojmię że nas nie powyrzynasz kiedy się tylko do Ciebie odwrócimy plecami. Poza tym, nie bądź taki pewny swoich umiejętności. Osobno może i byś nas pokonał; kiedy jesteśmy razem, możesz nam co najwyżej buty wypolerować.
Valgaav wzdycha tylko. Chyba coś go boli i nie ma siły się śmiać. Zerka na ciebie złotymi oczyma i pyta w zaintrygowaniu:
- Co to jest „cieć zbożowy” ?
Aenis zerka na nekromantę karcąco.
- Takie powiedzonko wyniósł z Akademii – wtrąca się. – To pochwała twojej fryzury, ten twój włos jest jak łany zbóż, taki rozczochrany, ale jednak na swój sposób powabny i harmonijny jak wszystko w przyrodzie.@@
Valgaav uniósł jedną brew. Kościany smok ma „kropelkę” XD
- Nie wszystkim się podoba, ale mnie tak – wzrusza ramionami Aenis. – Ta fryzura podkreśla twoje smocze rysy twarzy@@ Ale końce ci się trochę rozdwajają, spróbuj maseczki z jajek i miodu...
- Dość! – jęczy udręczony Valgaav. – Po prostu bądź już cicho! ;(
- ;3

Valgaav wzdycha znów i masując swoje prawe czarne skrzydło rusza korytarzem na wschód. Korytarz ten jest na tyle wysoki i szeroki, że kościany smok zmieści się w nim bez problemu. W korytarzu stoją posągi przestawiające smoki.

Na końcu korytarza znajduj się zamknięte drzwi, a przed nimi 2 inne smocze figury. Każda z nich trzyma jedną łapę sugestywnie wyciągniętą, niczym dźwignię. Valgaav podchodzi do drzwi i czyta napis na nich; „pomiędzy nimi piętnaście”. Po prawej i po lewej od drzwi wystają ze ścian rzeźbione łby smoków. Valgaav dotyka jednego, jego oczy zapłonęły. Dotyka drugiego, oczy zapłonęły, po czym oczy obu głów zgasły, a drzwi są nadal zamknięte. Valgaav podchodzi wiec do dużych posągów smoków i czyta zamazane pismo. „Siedem” – i owszem, posąg ma siedem głów. Drugi posąg ma głów jedenaście ale trudno odczytać pismo na nim. Valgaav pociąga za łapę pierwszego posągu. Wszystkie siedem głów powoli i miarowo obniżają się, aż dotykają pyskami podłogi. Wracają wówczas gwałtownie do pierwotnego położenia.
PS – brak pomysłu? zwiedzac świątynię
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 23-04-2007, 22:50   #265
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas
No. Tłumy wiwatują... Starzec zabił nieżywego. Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Jeszcze na moje szczęście wróg zaplątał się w jakieś zielska. Zapalił się, więc mój plan wypalił. Oklepałem go jeszcze kilka razy i zostawiłem, by dogasł. Te z bajorka też już nie wierzgały, czyli martwe już na pewno. A ten co się z popielił? Hm, pewnie teraz przewija się przez wioskę tubylców.
- Dzikujemy, dziękujemy! – cieszy się Valveron wskakując znów na twoje ramię.
Wzdycham lekko powoli się uspokajając.
-Nie masz za co.- uśmiechnąłem się do stworka.
Opowiedziałem o moich planach na najbliższą przyszłość, o przekuciu miecza na nowy.
- Dokąd teraz się udasz? – pyta zaciekawiony Valveron. – Chcesz odpłynąc z tej wyspy? Mogę popłynąc z tobą? Jestem już dorosły, i niedługo i tak musialbym opuścic rodzinną wyspę. Miałbym chociaż towarzysza! Zgadzasz się? Ale wpierw muszę pożegnac się z moim przyjacielem! Chodź ze mną!
Ekhm, jak zwykle tysiąc pytań na sekundę...- pomyślałem.
-Eh, odpłynę a jak chcesz to odpłyń razem ze mną.- odpowiedziałem uśmiechając się.
Smoczek prowadził, ja szedłem. Zawędrowałem nad piękne jezioro. Widoki cudne i w ogóle. Pierwsze co przyszło mi na myśl to wskoczyć i się wymyć porządnie, lecz po chwili mój nowy przyjaciel, i chyba jedyny jakiego mam od kont sięgam pamięcią, poleciał nad tafle wody i piszczy. Zwody wyskoczyło "COŚ". Od razu odechciało mi się kąpać... Po "rozmowie", a raczej piskach,Valveron wrócił do mnie i mówi:
- Mówi, że w świątyni smoków pojawili się jacyś obcy, i błądzą po niej szukając czegoś. Zmory są zaniepokojone, to znaczy, że są to jacyś godni ich przeciwnicy, przynajmniej niektórzy. Wiesz, że pod tymi skałami na drugiej stronie jeziora jest świątynia smoków? – pyta Thomasa. – Ta ze zmorami o których ci mówiłem. Można dostać się do świątyni przez jezioro, pod wodą! Mój przyjaciel często tam zagląda, zmory boją się wody i nie podchodzą do niej. W świątyni został podobno jeden smok, pilnuje Żywego Ognia. Mój przyjaciel bardzo się martwi, chciałby sprawdzić kim są ci obcy, ale nie może wyjść z wody! Ja bym mógł sprawdzić! Pójdziesz ze mną? Mówiłeś, że chcesz nowy miecz, Thomasie. Żywy Ogień da ci płonące ostrze, taka jest legenda! Nie znam jej za dobrze, ale... ale tak mówią!
Nie powiem, oferta nowego miecza i to jeszcze płonącego przypadłą mi do gustu, lecz nie wiem, czy dopłynę do środka Świątyni.
-Ci "obcy" to na pewno rozbitkowie. Eh, nie uśmiecha mi się spotkać z nimi... Ale kusi mnie ten miecz... - zamyśliłem się, drapiąc się po brodzie - Dobra, raz kozie śmierć. Idziemy, tylko jak mam tam dopłynąć?? Powiedz mi coś o zmorach a ja pomyśle jak tam popłynąć... Chociaż już mam... Potrzebuje jakiegoś worka... Hm, najlepiej bukłak... Hm. Może jakiś z Ghuli go miał... Idę sprawdzić. W ten czas możesz mi opowiedzieć o Zmorach.- powiedziałem i ruszyłem w stronę bajorka, które pewnie się jeszcze tliło.
-Mogę Ci mówić Drako??- zapytałem Valverona, który siedział mi na ramieniu.
 
Panda jest offline  
Stary 23-04-2007, 23:11   #266
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Gengiemu serce podskoczyło do gardła. To było to ! Pokłonił się zmorze zamaszyście, klepnął Astrala i śmiejącym się głosem powiedział:

- No to mamy Żywy Ogień ! - zamyślił się. - no cokolwiek co by go nie broniło, już nie żyje. Hehe ! Metafora taka ! - Gengi rozochocony klepnął mocniej Astrala przez kark ;p - zmora nam nie straszna, heretyk mi nie straszny, a tobie mysz.

Chociaż ogień zgasł na toporze około już godzinę, może dwie temu, runy wciąż się jarzyły na biało. Od dawna były nie aktywne, tzn. Gengi wiedział, że topór nie jest zwykły, ale w tej chwili runy chyba zaczęły się uaktywniać... Jakby czuły czyjąś obecność...- nie ! To niemożliwe jego tu nie ma. Topór należał do smoczego templariusza Aldreda, jednego z niewielu przyjaciół Gengina. Wyrwał go z jego zimnych palców po nieudanej ofensywie na dom nekromanty. Poprzysiągł szukać zemsty i dopełnić jej na nim. Chciał by Aldred był z niego dumny. Był dla niego jak starszy brat, którego nigdy nie miał. Chociaż był człowiekiem. Topór został wykuty w celu unicestwiania zła, spaczenia i chaosu. Spełniał swoją powinność, lepiej niż zwykły dobrze wykonany topór. Kiedy walczył z kimś rzeczywiście złym czuł przesiąkającą go siłę. Niedługo, jak miał nadzieję, będzie mógł wrócić do domu z amuletem... I zasiądzie w fotelu rady zakonu. Uda mu się zdobyć ten amulet.

- Zaklinam się na Abazigala ! - ryknął, nawet nie zorientował się kiedy jego myśli przeszły w szepty, a szepty w ten ryk. Popatrzył się na Astrala - no tak.
Głośno myślę.

Echo przeszło po korytarzach. Gengi ruszył biegiem. Uśmiechając się jak lekko szalony straceniec powiedział cicho w stronę Astrala :

- Radujmy się. - w tej chwili wyglądał bynajmniej normalnie.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 24-04-2007, 07:31   #267
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Astaroth widział dwie szane, dwie możliwości. Teraz, mógł załatwić demona, albo poszczuć go na Ritha. Nie wiedział, co woleć, ale chyba jednak załatwić demona. Rith... Rith to inna historia. Jego chciał dorwać osobiście. A ten demon? Możeby tak udało mu się przejąć jego energię? A w każdym razie, skoro już zaczął to robić, to mógłby to zakończyć i wracać na ziemię. Bracia... chyba jednak ten spryt był typowy dla przemienieńców, którzy nie dorównując demoną siłą musieli być o wiele bardziej przebiegli. Jednak pomysł z zamianą w demonicę był dobry

- To Rith mnie zabił. Ale jest rada, jest sposób. Mimo śmierci ja wciąż czekam. Czekam po drugiej stronie. Jeśli zginiesz, jeśli twa energia zostanie rozproszona, spotkasz się ze mną. Śmierć Ritha niczego tu nie zmieni, chyba, że chcesz mnie pomścić. Ale wtedy może być za późno. Uwolnię się i spotkam się z tobą w zaświatach, ale jestem na to zbyt słaba. Przekaż mi swoją siłę, do końca, aż do śmierci, a spotkamy się na wieczność po drugiej stronie

Cóż - skoro ją tak kochał, to powinien jej oddać całą swoją energię w imię miłości i za obietnicę wieczności razem po drugiej stronie. Jeśli nie, no to cóż... się zobaczy
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 24-04-2007 o 07:34.
Blacker jest offline  
Stary 24-04-2007, 18:31   #268
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Astral (Feanim)

Spojrzawszy na Gengiego, w odpowiedzi na jego "głośno myslę", Astral rzucił z przekąsem, tuląc urażone nagłym hałasem uszy:

- Zauważyłem.

Rozglądnąwszy się, dostrzegł czaszkę i korytarz:

- Nasz przewodnik mówił, cały czas prosto. Więc idziemy tamtym korytarzem. Jak zaś idzie o Żywy Ogień, wątpię, by to było tu. Widzę tu jedynie wodę. Zresztą rozglądnę się.

Kot zaczął biegać po komnacie. Powąchał wodę, spróbował, mając nadzieję się napić, lecz ostrożnie próbując jej smaku. Wskoczył w dwu susach na czaszkę zmarłego smoka, sprawdzając wielkość stworzenia. Porozglądał się po komnacie, sprawdził, czy jakiś prąd porusza wodę, co oznaczałoby dopływ podziemnego strumienia, obejrzał wyrwę, by ustalić co ją spowodowało. Rozglądał się po ścianach, kolumnach, oglądał korytarz wykonany przez smoki i węszył, starając się uzyskać jak najwięcej informacji.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 24-04-2007, 20:15   #269
 
Vimes's Avatar
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
Akrenthal

W końcu znalazłem "osobę", która mnie ostrzegła. W sumie, to było to zwierze. O ile dobrze pamiętam ten gatunek zwał się jakoś "Valveron", czy coś takiego. Po krótkiej dyskusji z owym dziwnym zwierzęciem, uzgodniliśmy, że zaprowadzi mnie do wioski. Co te zrobił i chwała mu za to, bo mógłbym się błąkać po tym lesie jeszcze kilka dni i nie odnaleźć wioski.
Tam zaś, zamiast jak należy przywitać swego boga, paść mu do nóg i czekać, aż łaskawie pozwolę im wstać, albo chociaż przynieść śniadanie, to tubylcy zaczęli przede mną uciekać. W ich aurach wyraźnie czuć było strach... Swoją drogą nic dziwnego, bo właśnie przybył do nich ich bóg, na dodatek otoczony jakimiś dziwnymi głosami (to, że treści przez nie krzyczane do specjalnie mistycznych nie należały, to już inna sprawa...). Udając jednak, że nie dostrzegam powszechnego popłochu, podszedłem do nowej szamanki, przedtem oznajmiając duchom, że jeśli cokolwiek zrobią tu komukolwiek to pozabijam. Dziewczyna wyglądała na zarówno wystraszoną, co i zdziwioną.
- Witaj Ari. Jak widzisz, przyprowadziłem tu ze sobą... Dosyć dziwnych towarzyszy. Nie lękaj się, nie powinni nic wam zrobić, o ile nie będziecie ich denerwować. Mają oni jednak do was pewną prośbę... Konkretnie chodzi o to, że potrzebny im jest płótno. Dużo mocnego płótna. Chciałbym jeszcze odpocząć tu około półtorej godziny, jeśli nie macie nic na przeciwko.
Czekając na odpowiedź, zacząłem rozglądać się po wiosce. Nic, nowego. Przez noc się specjalnie nie zmieniła... Prymitywne chaty, masa kobiet, kilku mężczyzn, nic specjalnego...
 
Vimes jest offline  
Stary 24-04-2007, 22:02   #270
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Thomas; poszukujesz bukłaka niestety bezskutecznie.
- Jeśli chwycisz się jego płetwy, dopłyniesz do świątyni na jednym oddechu! – sugeruje Draco, wskazując swego wodnego przyjaciela. – On bardzo szybko pływa a nie trzeba nurkować głęboko!
Zgadzasz się bo nie widzisz innego wyjścia. No nieźle. Wpierw człowiek-żagiel, potem szachy z syreną, zabójca szamanki, kucharz okrętowy, zabójca ghuli, a teraz nurek. No nic, włazisz do wody, ciepłej nawet, i przytrzymujesz się dziwnej chimery. Bierzesz Draco pod pachę i z kolei ty trzymasz jego. Chimera nurkuje i mknie pod wodą jak torpeda.
Niewiele widziałem w ciemnej wodzie. Płynęliście krótko i w krotce wynurzacie się z wody, ale już we wnętrzu jakiejś budowli. Duża komnata, połamane kolumny, wielka czaszka zgnieciona jedną z kolumn. Dwa tunele, z lewej duży, wybudowany wyraźnie przez twórców tej komnaty, z prawej zaś mniejszy o wiele, okrągły, wydrążony czy wypalony w skałach. Z prawego słychać odgłosy kroków.
- Zmora idzie! – zląkł się Draco. – Nie podejdzie do wody, nie podejdzie!...
Zmora w istocie przystaje zanim ją dostrzegacie. Z tunelu zaś wychodzi gnom i biała pantera!


Gengi; dajesz zmorze kolejny ładunek, aby zajęła się czymś i dala wam odejść.
Tobie zaś nadal burczy w brzuchu i jesteś spragniony.
W komnacie do której dotarliście powstało na skutek dawnych wstrząsów i popękania podłogi małe „jeziorko” – nagle wylania się z nowego dziwna chimera, oraz znany ci siwy starzec, Thomas, z dziwnym skrzydlatym zwierzątkiem na ramieniu.

Astaroth’- To Rith mnie zabił – przekonujesz Lidreala.
Białooki potrząsa w zdumieniu głową.
- Gdzie on jest?!?!?!? – wścieka się.
Błyskawicznie zjawia się obok Crima i wbiwszy szponki w jego ramiona potrząsa nim jak kukłą.
- Kto to jest Rith?!?!?! – drze się opętańczo. – Gadaj!!!!!
- R-r-r-...? Ith...?! – jęknął zdumiony Crim.
- Ale jest rada, jest sposób – ciągnie Astaroth. - Mimo śmierci ja wciąż czekam. Czekam po drugiej stronie. Jeśli zginiesz, jeśli twa energia zostanie rozproszona, spotkasz się ze mną.
Białooki puścił Crima i odsunął się od niego. Wygląda jakby był w porządnym szoku. Twoi dwaj „koledzy” pilnie go obserwują.
- Uwolnię się i spotkam się z tobą w zaświatach, ale jestem na to zbyt słaba. Przekaż mi swoją siłę, do końca, aż do śmierci, a spotkamy się na wieczność po drugiej stronie...
- Tak... – mruczy odkrywczo i z nadzieją Lidreal. – Tak, wybacz, przyjdę po ciebie... Ale najpierw go znajdę! To wszystko przez niego, przez tego Ritha...!!! – wrzeszczy, fioletowe mgły falują wokół niego. – Gdzie on jest, jak on wygląda?!?! Nie popatrzy już więcej na ciebie!!!
Opisujesz wygląd demona, biała skóra, czarne płonące kłaki... Lidreal szeroko otwiera oczy.
- To on?!?!?! – wrzeszczy.
Lidreal znika, jego sylwetka rozmywa się na tle fioletu.
- No nieźle – uśmiecha się Amon-Wen.


Astral; pijesz wodę zalewająca część komnaty. Smakuje jak zwykła czysta woda. Wskakujesz na czaszkę smoka. Jest około 4 razy większa od ciebie. Sprawdziłeś, czy jakiś prąd porusza wodę w jeziorku. Słabiutki, ale jednak. Obejrzałeś wyrwę, hm, tak na oko trzęsienie ziemi załatwiło sprawę zdaje się. Obwąchawszy wszystko dowiadujesz się tylko tyle, że żadna żywa istota nie była tu od dawna, pozostał tylko zapach „wielkiego płaza” jakiego już widzieliście, chyba te stworzeniach przychodzą tu by się napić.
Z jeziorka wyłania się nagle dziwna chimera, oraz znany ci siwy starzec, Thomas, z dziwnym skrzydlatym zwierzątkiem na ramieniu.

Akarenthal;
Przekazujesz, że potrzebujecie płótna.
Ari jest pod wrażeniem tego, że sprowadziłeś duchy:
- Przyszły z tobą duchy znad oceanu! – dziwi się. – Widać masz w sobie wiele z wybrańca, okaże się jeszcze, czy jesteś nim!
Wydaje polecenie, by przygotowano dla ciebie płótna na żagle. Tymczasem ośmieleni tubylcy przyglądają ci się wnikliwie. Na wieść że zostajesz na chwilę, znoszą ci misy wypełnione po brzegi owocami i dziwnymi mięsnymi potrawami, oraz dzbany z obco pachnącymi trunkami.
- Nie podobają mi się te sztuczki z głosami! – sielankę przerywa nagle oburzony wojownik. – Był tu już nawet demon zgrywający wybrańca, był „dobry” starzec, który bestialsko zamordował szamankę, a teraz on zwie się wybrańcem, bo wyczarował jakieś szemrania w naszych umysłach!
- To, ze jest wokół wielu oszustów nie musi oznaczać, iż on jest jednym z nich mówi Ari.
- Nie, ale MOŻE nim być! – upiera się wojownik. – Kto wie czy to nie on okradł zmarłą! Kradzież odkryto tuż po tym jak puścił wczoraj wioskę! Ja myślę, że po prostu uciekł z miejsca zbrodni a teraz wraca po więcej!
Tubylcy szemrają między sobą.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172