|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-05-2007, 16:11 | #31 |
Reputacja: 1 | Lucy -Haha... Na takie miano trzeba było sobie zasłużyć a mojej gildii... To znaczy, w gildii w której się szkoliłam - poprawiła się natychmiast. -No tak jakoś wyszło, że załapałam się na pewną wyprawę... W sumie nie powinnam w niej uczestniczyć, nie miałam skończonych 17 lat, ale poszłam z towarzyszami na walkę z odwiecznym wrogiem naszej gildii. Ich było więcej... A że ja jestem mała, zwinna i nie rzucająca się w oczy, hulałam po polu bitwy i zabijałam tych, których mogłam... I jakoś tak się stało, że powaliłam dosyć dużo przeciwników... No i mistrz Thanos nadał mi ten przydomek... Cieszę się nim zaledwie trzy lata... Ale miło mi z powodu tego wyróżnienia. - opowiedziała historię z widocznym zadowoleniem. -Mam nadzieję, że nie uważasz mnie za nie wiadomo jakiego chwalipiętę... Ale taki tytuł dużo znacz dla mnie jak i innych moich rówieśników.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |
12-05-2007, 16:42 | #32 |
Reputacja: 1 | Koren odskoczył, ale nie przestał się uśmiechać. - Twój przyjaciel, dziewczyno, chyba nie chce odzyskać wolności. - Cały czas patrzył na bestię, ale topora nie wypuszczał z rąk. Łańcuch był krótki i nieporęczny. "Rozszarpałaby mnie na drobne kawałeczki, gdyby nie to żelastwo", ale nie przestraszył się. Zerknął na młodą kobietę i uśmiechnął się szerzej. - Ale gdzie moje maniery!- W oczach zatańczyły mu wesołe iskierki.- Nie przedstawiłem się towarzystwu!- oparł toporzysko przy nodze i skłonił się wytwornie, do samej ziemi. - Koren zwany Prochem, z cechu strzelców. Do usług szanownego towarzystwa- powiedział krasnolud tubalnym głosem. Gdy się podniósł, topór dalej opierał o ziemię. "Byle jej tylko nie przestraszyć" myślał przez cały czas. "Taka przerażona, że może zrobić jakieś głupstwo." - Oczywiście, że bym go uwolnił.- dodał, a w oczach błysnęły mu ciepłe ogniki.- A potem przydałoby się coś przekąsić, nie uważacie?
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |
13-05-2007, 19:07 | #33 |
Reputacja: 1 | Anselma szepnęła do stworzenia w języku roślin i zwierząt: - Spokojnie on chce cię tylko uwolnić, ale lepiej być ostrożnym dlatego przywołałam orła z mieczem. Powiedz mi co zrobisz gdy cię uwolnimy. Odejdziesz czy będziesz ze mną podróżował? Jeśli chcesz to odprowadze cię pod góry Beholngot dalej raczej nie pójde?! - Witaj Korenie zwany Prochem, nazywam się Anselma. Głupio mi, że tak gwałtownie zareagowałam, ale lepiej być ostrożnym, a nie miałam ze sobą broni. Dziewczyna schowała miecz do pochwy i założyła na pas. Popatrzyła dyskretnie na krasnoluda. Wydawał się być miły i chyba był przyjaźnie nastawiony. - Dobrze uwolnij to zwierze, ale ostrożnie i bez gwałtownych ruchów. Jeśli nie chcesz to ja go uwolnie. Potem możemy pójść coś zjeść i napić się czegoś rozgrzewającego. Znasz jakąś dobrą karczme? Jest już noc to może poszukamy noclegu? - Orle możesz lecieć do lasu. Miecz zostawie przy sobie.
__________________ "Czasami nie ważne jest to co się widzi, tylko to w co się wierzy" Ostatnio edytowane przez Megan : 13-05-2007 o 19:51. |
13-05-2007, 22:08 | #34 |
Reputacja: 1 | - Zdążyłem obejrzeć sobie tę błyskotkę na jego nodze - powiedział Koren.- Łatwe to to nie będzie - mruknął do siebie. A głośniej dodał- jedyną możliwością, jaką widzę, jest przestrzelenie tego tałatajstwa. Krasnolud spoglądał spokojnie to na dziewczynę to na zwierzę. Kalkulował ryzyko i czekał, czy się zdecydują. W końcu się odezwał: - Jednak jest pewien problem, piękna- urwał na chwilę i schował topór za pas.- Hałas. Proch jest szalenie hałaśliwy, a jeśli nasz przyjaciel ma strażnika...hmmm, chyba nie muszę kończyć.- Uśmiechnął się i potarł brodę w zamyśleniu. Przeniósł wzrok ze zwierzęcia na dziewczynę i puścił do niej oko. Pomyślał "Nie bój się, mała, ze wszystkim sobie poradzimy.". - Ale myślę, że to nie jest aż tak duży problem.- Podniósł sztucer i zaczął powoli zbliżać się do bestii. Na metr przed nią się zatrzymał i spojrzał dziewczynie w twarz. "Półelfka." przeleciało mu przez głowę "Dlatego taka przerażona.". - Mogłabyś, z łaski swojej, powiedzić swojemu przyjacielowi, żeby odsłonił nogę i wyciągnął ją najdalej, jak się da? I żeby też nie ruszał się, kiedy będę się przykładał i strzelał; żeby przygotował się na potworny huk i żeby nie rozszarpał mnie na kawałki, jak już będzie wolny. Będę ci na prawdę wdzięczny, dziewczyno.- Uśmiechnął się ponownie i zapalił wesołe ogniki w oczach.- Bo powiem ci prawdę: mimo moich 88 lat, chętnie bym jeszcze życia poużywał. - A co do jedzenia i noclegu,- mówił, sypiąc proch na panewkę - to nie jestem pewien, czy przyjmą nas serdecznie w jakiejkolwiek karczmie.- Schował kapciuch za pas i przyłożył kolbę do policzka.- Nie mówiąc już o twoim przyjacielu. Ale spróbować zawsze warto.- Spojrzał na półelfkę pytająco.- Trzeba tylko iść w stronę targowiska, a dobra knajpa sama w ręce wpadnie- I uśmiechnął się radośnie, bo znów czuł zapach prochu.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. Ostatnio edytowane przez Discordia : 13-05-2007 o 22:11. |
15-05-2007, 16:46 | #35 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna słuchała z wielką uwagą każdego słowa krasnoluda. Gdy usłyszała, że powiedział do niej piękna nieznacznie się zarumieniła, bardzo podobał jej sie jego uśmiech - taki przyjazny. Po skończeniu dialogu Korena, Anselma odezwała się do kretożura: - On chce cię uwolnić. To nawet dobrze, bo sama bym sobie nie poradziła. Musi przestrzelić bransolete, która cię więzi. Wyciągnij jak najdalej potrafisz uwięzioną łapę i stój nieruchomo. Krasnolud prosi cię żebyś mu nic nie zrobił jak już cię uwolni. Pewnie masz właściciela, a proch robi wiele hałasu, dlatego będziemy uciekać. - No tak racja, do karczmy raczej się nie dostaniemy. Jedynym miejscem gdzie będziemy mogli przenocować jest las. Dobrze się składa bo znam go jak własną rękę, ale to jest twoja decyzja czy alej z nami pójdziesz, bo wcale nie musisz. Po uwolnieniu możemy się rozdzielić, bo przez nas będziesz miał same problemy. Tylko mam do ciebie jedną prośbę. Czy mógłbyś zostać z kretożurem chwile sam, bo ja będę musiała uzupełnić zapasy?
__________________ "Czasami nie ważne jest to co się widzi, tylko to w co się wierzy" |
15-05-2007, 18:37 | #36 |
Reputacja: 1 | Anselma Kretożur odsunął łapę (nogę?) i rozległ się strzał. Łańcuch puścił. Kretożur z przestrachem oddalił się od ściany. - Już? Nareszcie. To kiedy idziemy? - kretożur nie ukrywał radości. Ty byłaś wystraszona strzałem i lekko ogłuszona. Koren "Proch" Strzeliłeś gdy tylko kretożur się odsunął. Łańcuch puścił, a ty poczułeś proch. Głośny strzał obudził jakiegoś pijaczka dobijającego się do zamkniętej bramy. ZAMKNIĘTEJ BRAMY! Stworzenie chrumknęło do półelfki i zaczęło leciutko podskakiwać. Wszyscy: Ogarnia was senność. Alvantir "Szary świt" Ktoś przyniósł cię do jakiegoś miejsca. Prawdopodobnie miasta. No cóż, niedawno zaatakował cię niedźwiedź i ledwo przeżyłeś. Ale ból minął i zauważyłeś, że leżysz na łóżku prawdopodobnie w karczmie. Ostatnio edytowane przez Marok : 16-05-2007 o 19:32. |
17-05-2007, 10:49 | #37 |
Reputacja: 1 | Krasnolud rozejrzał się dyskretnie dookoła, spojrzał na stworzenie i uśmiechnął się. - Raczej nie wyjdziemy z miasta tak szybko, jakbyśmy chcieli- bramy zamyka się tu na noc. Koren przeciągnął się i ziewnął ukradkiem. - W tej sytuacji trzeba będzie pójść do knajpy i coś zjeść. Ja jestem głodny, twój przyjaciel też, a ty chyba coś wspominałaś o odnowieniu zapasów, prawda? Zostaje nam tylko miasto i szynki.- Krasnolud przyjrzał się elfce podejrzliwie - bo ja skakać przez ogrodzenie nie mam najmniejszego zamiaru. I odwrócił się zmierzając w sronę centrum. Po paru krokach obrócił się, puścił do elfki oko i uśmiechnął się: - No, piękna, nie obraziłem się ani ja, ani ty się nie obraziłaś. Idziecie? Na trzy posiłki jeszcze mnie stać - powiedział.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |
19-05-2007, 13:19 | #38 |
Reputacja: 1 | Wszyscy: Ogarnia was senność. Alvantir "Szary świt" Ktoś przyniósł cię do jakiegoś miejsca. Prawdopodobnie miasta. No cóż, niedawno zaatakował cię niedźwiedź i ledwo przeżyłeś. Ale ból minął i zauważyłeś, że leżysz na łóżku prawdopodobnie w karczmie. Revan decyduje kiedy dojdzie do dzielnic brudu. Fear da'Hell decyduje kiedy dojdzie na "plac" (chyba nie dokońca zrozumiałem co to za plac) Nergala robi co chce. Khalida Budzisz się. Leżysz nadal na placu tym razem opustoszałym. Każdy ruch sprawia ci ból. |
19-05-2007, 13:27 | #39 |
Reputacja: 1 | Otworzyła oczy i przełknęła ślinę. To była porażka... Czuła sie okropnie, chciało sie jej krzyczeć! Podniosła sie powoli, delikatnie, starając sprawic sobie jak najmniej bólu. Rozejrzała sie jeszcze raz po placu, a potem zaczęła sprawdzać dokładnie własne rzeczy, co jej zabrali.
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |
19-05-2007, 13:49 | #40 |
Reputacja: 1 | Fear da'Hell Po kilku godzinnym spacerze dochodzę do placu. Był to, mniej więcej, środek miasta, główny punkt. Fontanna i kilka kolumn dodawało uroku miejscu. Z fikuśnej rurki leci woda. Wraz z wilkiem podchodzę do niej, by zaczerpnąć łyk życiodajnej cieczy. Podchodzę do pobliskiej ławki i siadam na niej. Mój druh siada przy moich nogach. -Co dalej przyjacielu? -spytałem, głaskając wilka po głowie. Tak, ten dzień jest dziwny... Uwięziony w mieście... Jeszcze tego brakowało... Kontrole nad moim ciałem bierze ludzka połówka... Zaczynam być zmęczony i senny... |