Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2007, 01:48   #151
 
DoomThrower's Avatar
 
Reputacja: 1 DoomThrower nie jest za bardzo znany
Lukas [21]

Materia... Światło i mrok. Shade czuł prawdziwą siłę... Upajał się nią powoli. Widział to, co powinno oblec jego umysł w mgłę szaleństwa... Ale nie oblekło. Nigdy dotąd nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielką, niemalże ekstatyczną, przyjemnością była nadludzka świadomość. Wiedział, że kiedyś zostanie Panem Cieni. I to wśród nich będzie znajdowało się jego królestwo... O ile dożyje tej wzniosłej chwili. Wiedział, że teraz jest w stanie poznać wszystkie nurtujące go sekrety... Był nienaturalnie skupiony. Nie chciał dokonywać niczego pochopnie... Myślał. "Należę do szóstky 'wybrańców'? Może będzie mi dane dowiedzieć się o nich czegoś więcej..." W pustkę wykrzyknął krótką formułę...
-Chcę poznać Dary pozostałej piątki!
Po chwili Lukas uzmysłowił sobie, że w tym miejscu czas może działać zupełnie inaczej. Może, zanim coś się stanie, miał możliwość podania swoich rządań? Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zobaczyć, co teraz robi Sh'eenaz, ale uznał, że Jej prywatność musi zostać przez niego uszanowana... Shade usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi nogami. Milczał przez conajmniej pół godziny, zastanawiając się nad postulatami. Kiedy wreszcie ułożył plan działania, powstał i z pewnym siebie uśmiechem rozpoczął swoją inwokację:
-Chcę się dowiedzieć, jak Ignacy stracił swoje ciało. Chcę zrozumieć, czym są te Dary. Chcę znaleźć się w miejscu, z którego zrozumiem jak korzystać z prezentu od Magiera. Chcę obejrzeć z bliska pokój, w którym zatrzymał się Magier. Chcę porozmawiać z kimś, kto będzie w stanie określić zdolności mojego Daru. Chcę znaleźć się na najwyższym punkcie w okolicy Kielc. Chcę na kilka minut znaleźć się w Sferze Cieni, żeby poznać zasady tam panujące. Chcę dowiedzieć się, na czym ma polegać zadanie zlecone przez Ignacego. I liczę, że ta nowa moc da mi odpowiedzi i spełni moje zachcianki... Ignacy, zakładam, że kontrolujesz w jakiś sposób moje poczynania... NIECH TA MOC DA MI ZROZUMIENIE, NA KTÓRE ZASŁUGUJĘ! CHCĘ DOWIEDZIEĆ SIĘ WSZYSTKIEGO O MAGICZNEJ STRONIE TEGO ŚWIATA! DAJ MI MOC, KTÓRA MI SIĘ NALEŻY!
W tej chwili odezwała się w nim cząstka rozsądku... Co jeśli nowy stan rzeczy zasypie go wizjami, których nie pojmie? A może nie pokaże mu niczego? Shade wiedział tylko jedno... Nie ma już odwrotu. Jedyne co pozostało, to rzucić się w wir szaleństwa.
 
__________________
LoBo

"Rzucę pawiem dalej niż widzę!"
DoomThrower jest offline  
Stary 21-10-2007, 22:40   #152
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Cholera...Ja nie chcę iść tam sama i nie pójdę! Jakoś mnie nie kręci siedzenie tam, wśród tych jej oryginalnych znajomych. Zabiorę ze sobą Lukasa. Najwyżej tylko tam zajrzę na moment a on poczeka przed domem.
Sh'eenaz pomimo tego, że zawsze by;a i jest otwarta na nowe znajomości, to nie lubila być gdzieś sama. Bezpieczna czula się tylko przy Lukasie.
Po chwili wyciagnęla z kieszeni telefon i wyslala SmS'a do swojego chlopaka,żeby zarezerwowal czas na wieczór.
Kiedy sięgala po komórkę znalazla na dnie kieszeni trochę drobniaków i postanowila wydać je na coś do picia. Ruszyla w swoją stronę, wygrzewając się w slońcu i na jeden raz wypijając prawie pól butelki mrożonej herbaty.
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 22-10-2007, 23:05   #153
 
Atrhem's Avatar
 
Reputacja: 0 Atrhem miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
po chwili, a wlasciwie dłuzszym momencie zadziwienia, Alex kładzie rower w wysokiej trawie(w końcu nikt nim nie odjedzie za daleko) i rusza w pogoń za wilkiem. W głowie ma dziwny mętlik. Skąd mógł się wziąć ten wilk, przecież tym razem na pewno nie był urojony, stał blisko, zachowywał sie normalnie, wyglądał tak znajomo...ale jak to możliwe?
Biegł tak dalej, słysząc niedaleko przed sobą łapy czworonoga
 
__________________
przepraszam za błędy ortograficzne tudziesz:) i inne...
Atrhem jest offline  
Stary 27-10-2007, 11:01   #154
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Ależ on śmieszny...-przemknęło Stalkerowi przez głowę. Breźniaćka, wiesz dlaczego nikt cie nie widzi? Bo ludzie sie zmienili. Wszędzie im sie spieszy, biegną za pieniędzmi, nie patrzą na boki... Utracili zdolność prawdziwego widzenia. Oślepli...
Stalker zawiesił głos, nie dlatego, żeby brzmiało efektownie, ale dlatego, że nie miał pojęcia skąd wziął te przemyślenia. Po chwili podjął
Tak, wiem o co spytasz. Dlaczego ja cie widzę? Hmmm... Sam nie wiem. Myślę, że nasz szóstka- tak, jest nas sześcioro-, że nasza szóstka jest pewnego rodzaju... wybrańcami? Wiem jak głupio to musi brzmieć, ale ja tak właśnie czuje.
Znowu pauza. Tym razem chwila na głębsze przemyślenia. Wodnik milczał i wpatrywał się w niego swoimi ślepiami. Usiadł obok. Zawiesił głowę i wpatrywał się w konika skaczącego po trawie.
Wiesz, naszą szóstkę chyba coś łączy. Ja to po nich widzialem, czułem, wiem to. Wszyscy chcemy wyrwać się z codziennej ponurej szarości. Z tego świata, który jest taki... zwykły... Wszyscy chcemy czegoś więcej. Może dlatego... może dlatego jesteśmy wybrani...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 27-10-2007, 13:14   #155
 
Naikelea's Avatar
 
Reputacja: 1 Naikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwu
Teraz należało tylko skontaktować się z resztą szóstki.
Szóstka... Niczym w gromadzie zuchowej.
Postanowiła wreszcie wybrnąć z tego marazmu, w jaki popadła cała grupa. Wzięła telefon i wystukała krótką wiadomość tekstową i wysłała na numer Stalkera i Sheenaz.
Pora na spotkanie. Jutro w parku pod muszlą o 18. Przekaż Pozostałym w miarę możliwości. Margot.
 
__________________
Ja jestem diabłem na dnie szklanki...
Trzeba mnie pić do dna!
Naikelea jest offline  
Stary 27-10-2007, 23:49   #156
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
"Jezu... Co się dzieje?"
Minęła dłuższa chwila, zanim Simba zaczął kojarzyć, co się dzieje. Wodził nieobecnym wzrokiem po pokoju, nie potrafiąc na niczym zogniskować swojego spojrzenia. Na dobre ocknął się dopiero, gdy zobaczył swój kryształ w dłoniach... Właśnie, w czyich dłoniach? Chłopak uświadomił sobie, że to ten... Cóż, ten żul spod Katedry.
I wtedy jego umysł zaczął pracować w mniej więcej normalny sposób. Zaczął się zastanawiać skąd się tu wziął, przypominać sobie co stało się wcześniej, myśleć, czemu ten menel ma jego kryształ i gdzie go zawlókł. I jaki w ogóle on ma w tym wszystkim udział?
Wzdrygnął się z obrzydzeniem gdy jeszcze raz wciągnął powietrze i rozejrzał się po zdezelowanym pokoiku. Sprawdził, czy wszystko poza kryształem jest na swoim miejscu, a potem skupił się na mężczyźnie.
- Kim jesteś? - odezwał się i od razu usłyszał, że jego głos brzmi, jakby był dużo bardziej zaspany i zmarnowany, niż był w rzeczywistości. Gdy zagadnięty przez chwilę nie zwracał na niego uwagi, kontynuował - I co ja tu robię, gdziekolwiek byśmy nie byli? W ogóle co się stało i czemu masz mój kryształ?
W miarę mówienia jego głos stawał się bardziej rozbudzony i mocniejszy, kończąc na ostatnim pytaniu, w którym można było już wyczuć pretensję.
 
Diriad jest offline  
Stary 28-10-2007, 00:35   #157
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Shade – czas nieokreślony
Przestrzeń wokół ciebie wirowała, szarpana nieznanymi prądami i powiewami. Świat duchów, żywych i cieni przeplatał się w zasięgu twego widzenia, tworząc niepojętą, psychodeliczną mozaikę.
Ten stan był wspaniały, upajający. Ale i kapryśny – miałeś wrażenie, iż nie do końca masz nad sobą kontrolę. Wrażenie nieco podobne do zamroczenie alkoholowego na jedną kolejkę przed stratą świadomości.
Chciałeś widzieć, ale mogłeś tylko czuć. Cienie uciekały przed tobą, nie chcąc ci pomóc. Wywrzeszczałeś swe ostatnie żądania.
(...)
Ale nie chciałeś iść dalej. Ta nowa umiejętność była upajająca, pozwalała ci zdobyć wszystko... Jeśli tylko nauczysz się z niej korzystać.
I wtedy cienie otoczyły cię, rzucając się na ciebie. Pogrążyłeś się w dziwnym niebycie.


*

- Lukas! Lukas, gdzieś ty był od wczoraj?! I jak się tu znalazłeś? Lukas!
Matka dopadła cię, próbując dobudzić. Podniosłeś głowę. Byłeś we własnym pokoju, rozpłaszczony na podłodze. Bolał cie każdy, najmniejszy pierwiastek ciała. Odburknąłeś coś, podniosłeś się z trudem i rzuciłeś na łóżko. Zasnąłeś, wyczerpany do cna.
Obudziłeś się dopiero wiele godzin później, koło południa. Był czwartek i słońce świeciło niebiańsko. Ta podróż kosztowała cię niemal dwie doby z życia...
Za jakieś 20 minut miałeś spotkać się z Sh’eenaz. Jakoś nie miałeś ani siły, ani motywacji żeby się do niej udać.


Simba – Środa
- Co się stało?
Żul zarechotał swoim podstarzałym, przepitym głosem – Dopadły cię Błędne Ogniki, kochanienki. No, może powinienem cię ostrzec, ale nie myślałem, że wezmą cię tak łatwo. Cóż, przymigrowało ich trochę tuż przed Jarymi...
Mówił, nie przerywając sobie nawet na chwilę oglądania twego kryształu. W końcu zamlaskał z uznaniem i rzucił ci twój skarb.
- Piękna rzecz... Wiesz, co to jest, kochanienki? – podszedł do stolika, wziął z niego otwartą półlitrówkę wódki i pociągnął kilka łyków. Sapnął, pomerdał głową i ponownie skupił na tobie wzrok.
- Jesteś u mnie. W rezydencji w samym centrum miasta. Co robisz? Noo... Odpoczywasz, mam nadzieję. Ogniki są złośliwe jak jasna cholera. Dopadły cię i zabawiły się twym kosztem. Ot co!


Stalker
– Środa
- No, i dobrze!
Wodnik zarechotał, wskakując na pień obok ciebie. Wręczył ci coś, co wyglądało na niewielką muszelkę. Sam natychmiast zręcznie otworzył swoją i zaczął ją wylizywać. W powietrzu uniósł się przyjemny zapach, dziwnie nie przywodzący na myśl hodowanych w zatęchłym bajorze małż. Zacząłeś bawić się z rozłupaniem swojego poczęstunku.
- Sześcioro? – kontynuował Breźniećka – Ciekawe. Ale ty jesteś pierwszy, wiesz? Miło, że wreszcie ktoś zajrzał.
Udało ci się w końcu rozłupać muszlę. Dotknąłeś ostrożnie jej powierzchni językiem, spróbowałeś ugryźć to co jest w środku. Ledwie poczułeś w ustach ten dziwny smak, z tyłu twego ciała wydostała się potężna, nader głośna, rewelacja żołądkowo-jelitowa. Na tyle głośna, że siedzący na sąsiednich brzegach ludzie obejrzeli się na ciebie z zaciekawieniem. Wodnik tymczasem dostał takiego napadu śmiechu iż spadł z pnia, turlając się dalej po ziemi. Zaczerwieniony ze wstydu, mogłeś tylko obserwować, jak przez dobre pięć minut próbuje złapać oddech.
W końcu, niemal uspokojony, powstał z ziemi i ocierając łzę rozbawienie, powiedział:
- Ach... Tego mi brakowało. Lubię cię, Stoker!
Wskoczył z powrotem na pień, wymachując płetwiastymi odnórzami. Z początku nie odzywałeś się dop niego, obrażony, po chwili jednak zacząłeś brać udział w jego monologu.
Wodnik paplał, mówił dużo i bez sensu. Ale był na swój sposób sympatyczny.
- I wtedy oni ją hyc! Do stawu. Ledwo się uratowałem, kochasiu, tak jej giry zajeżdżały! O i wiesz, co ci powiem? Nigdy nie myl wodnika z utopcem. Bo ja jestem wodnikiem, wiesz! A utopiec, to jest taki człek, co się do wody rzucił za życia, ale Pan Bóg duszy za karę nie zezwolił ciała opuścić. No to utopiec potem chodzi, topi i straszy. Trzymaj się od niego z daleka! Jest tu jeden, w zalewie – tak słyszałem. A ja jestem wodnikiem – czyli stworzeniem najzupełniej poprawnym. I są jeszcze syreny! Ale to tyklko pośród morskich fal. Chociaż tu też kiedyś słyszałenm taki spiew... Mógłbym przysiąc, że to syrena! A, i znam się jeszcze z jedną Nimfą – pilnuje źródełka tam, nieopodal, wedle drogi. Bardzo urokliwe stworzenie, ale niezbyt rozmowne. Nieczęsto się odwiedzamy. Nie mamy wspólnych tematów. Ale może ty byś się z nią zapoznał?
Słońce już zaszło, zapaliły się lampy. Stwierdziłeś, że musisz już iść. Wodnik na to rozkazał ci poczekać, znów wskoczył do stawu i po chwili wyłonił się. Wręczył ci garść obślizgłych, zielonkawych wodorostów.
- To nie są zwykłe wodorosty! – oświadczył – Zobaczysz.
Niepewien, co powinieneś począć, podziękowałeś z obrzydzeniem. Ostrożnie owinąłeś w folię i schowałeś dar do plecaka. Miałeś już iść, gdy nagle coś cię tknęło.
- Słuchaj... – zwróciłeś się do wodnika – Nie mógłbyś mi dać kilka tych muszel?
Wodnik zarechotał i po chwili wrócił, wręczając ci ich pełną garść. Jakieś sześć sztuk.
*

Następnego dnia, w czwartek, przyszedł do ciebie po południu następujący sms:
Pora na spotkanie. Jutro w parku pod muszlą o 18. Przekaż Pozostałym w miarę możliwości. Margot.



Sh’eenaz - czwartek
Lukas coś nie przychodził. Siedziałaś w parku sącząc herbatę.
*
Po południu, przyszedł do ciebie sms następującej treści:
Pora na spotkanie. Jutro w parku pod muszlą o 18. Przekaż Pozostałym w miarę możliwości. Margot.


Margot
W powietrzu czuło się coś niezwykłego. Zastanowiłaś się, z czym ma to związek. To twoje niezwykłe samopoczucie, czy może fakt, iż dzisiaj jest... Ha, dokładnie: Ostatni dzień wiosny!
Nieco później wracałaś do domu, przechodząc przez skwer Szarych Szeregów. Wokół były pustki, niemal nikt tu nie spacerował o tej porze.
Nagle, usłyszałaś jakiś szept:
- Hej! Hej! Tu, tu jestem!
Odwróciłaś się gwałtownie. Oprócz ciebie i pomników z cała pewnością nie było tu nikogo. Niepewnie, odwróciłaś głowę i już chciałaś podjąć wędrówkę, jednak przed tobą było... Coś.
Pisnęłaś, tłumiąc krzyk w ostatniej chwili. Przed tobą, na asfalcie stał wielki, wysoki na dwa i pół metra... Potwór? Cóż, chyba tak.
Był potężny, o różowej skórze. Odziany w spodenki na szelkach, na dłoniach miał wielkie, filcowe rękawice. W zasadzie, nie wyglądał zbyt groźnie. Warknął, jakby zdezorientowany i postawił krok, a potem drugi, w twoim kierunku.
Mógł wyglądać uciesznie, jednak jego zamiary były co najmniej... Niejasne.


Alex
Skąd tu się wziął taki las? Nie wiedziałeś, że kilkadziesiąt metrów od twojego domu znajduje się aż taki busz.
Słyszałeś przed sobą tego wilka, biegłeś za nim. W pewnym momencie wydało ci się, że go zgubiłeś. Rozejrzałeś się i dostrzegłeś nieopodal jakiś cień, za granicą drzew.
Zwolniłeś i ostrożnie ruszyłeś w tamtym kierunku. Odgarnąłeś gałęzie.
Twoim oczom ukazała się imponująca postać, stojąca w srebrzystym świetle księżyca. Był to mężczyzna, wysoki, muskularny. Czarne, zaniedbane, półdługie włosy opadały mu poniżej szyi. Ubrany był w ciemne, przetarte dżinsy i starą, ziemistą kurtkę. Odwrócił ku tobie wzrok. Jego ciemne oczy miały hardy, drapieżny wyraz. Z całej jego postaci emanowała siły i jakaś nieposkromiona dzikość. Gdy jednak jego wzrok spoczął na tobie, uśmiechnął się lekko i złagodniał. Odezwał się, niskim, harszczącym głosem w doskonale znanym ci języku:
- Alex... Endelig møter vi. I ansikt til å vende mot. Det har vært en lang tid, ikke sannferdig? Du lar bocome modnes i den tiden.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 28-10-2007 o 00:39.
Hael jest offline  
Stary 28-10-2007, 00:53   #158
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
"Cudownie. Wszechwiedzący Żul się ze mnie zbija."
- Błędne Ogniki? Takie jak w książkach? - sam widział poprzedniego wieczora, że tak. Nie wiedział, po co o to zapytał, ale jakoś tym sposobem upewnił się, że wersja zdarzeń, którą pamięta, jest odpowiednia. - Nieważne. Jakimi "Jarymi"? A to... - spojrzał na kryształ - Wiem... Nie wiem. To znaczy... Oj, wiem, że to kryształ, który powinien być magiczny i przydatny, czego jednak jak na razie nie zaobserwowałem.
"Nie ma to, jak pokonwersować z menelem jak równy z równym... A właściwie, to on jest aktualnie lepiej ustawiony."
Simba zastanawiał się, czy powinien coś z tym zrobić.
 
Diriad jest offline  
Stary 31-10-2007, 00:42   #159
 
DoomThrower's Avatar
 
Reputacja: 1 DoomThrower nie jest za bardzo znany
Lukas [22]

"Niech to szlag... Wszystko... boli!" W obecnym stanie swojego ciała, Lukas nie był w stanie zmusić swojej świadomości do wyrzucenia z siebie choćby marnych imitacji sensownych zdań. Krew pod ciśnieniem i natłokiem myśli boleśnie pulsowała u nasady jego czaszki. Spojrzał na zegarek... Miał 20 minut do spotkania z Sh'eenaz. Wiedział, że się nie wyrobi. Leżąc na łóżku wyjął z kieszeni spodni telefon i napisał krótką wiadomość do swojej dziewczyny: "Zaspałem... Wybacz, Skarbie. Spóźnię się o 40 minut." Lubił być precyzyjny. Pulsowanie powoli ustawało, a myśli zaczęły nabiegać wolniejszym nurtem. Chwila skupienia wystarczyła, by podjął konstruktywną decyzję względem irracjonalnego wydarzenia sprzed kilku dni. Shade sięgnął po długopis i kartkę papieru kancelaryjnego. Niedbale pośpiesznym pismem nabazgrał: "Zgadzam się. Możesz na mnie liczyć... przynajmniej na razie. Czekam na szczegóły."
"Ignacy na pewno się z tego ucieszy. Mam tylko dziwne wrażenie, że właśnie zawieram pakt z diabłem... Pamiętaj, Shade... ostrożnie." Nagle Lukas przypomniał sobie wizje, jakie miał w tej chaotycznie harmonicznej krainie... Pałac... Kamienica... Park... Stadion... Cmentarz... Dużo wrogości i pytań bez odpowiedzi... W świetle takich argumentów, jedyne co pozostawało, to... poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Shade czym prędzej wskoczył pod zimny, cucący prysznic. Chłód na wrzący temperament. Kiedy wyszedł, ubrany w kruczoczarną koszulę i równie czarne dżinsy, na odchodnym jego spojrzenie zetknęło się z oczami jego matki... Oczami wyrażającymi troskę i zarazem... nieufność?
-Przepraszam, mamo... kiedyś Ci to wszystko wyjaśnię... rzekł, zanim zatrzasnął za sobą drzwi. Często czuł się winny nieumiejętności kontaktowania się z własną rodzicielką. To była jego wina. Ale stare nawyki trudno zabić. Po drodze wstąpił do kamienicy, gdzie spotkał Ignacego i podrzucił list do Ignacego tuż za frontowymi drzwiami... Do parku miał stąd jakieś 4 minuty spaceru. Akurat, żeby zmieścić się w czasie... Stęsknił się za Sh'eenaz. Miał Jej wiele do powiedzenia... Ale im dłużej szedł, tym mniej chciał Jej powiedzieć... Nie chciał, żeby się martwiła. "Kochana, nadopiekuńcza Sh'eeny." Ta myśl rozbawiła go. I dała pozytywną energię, której wcześniej na próżno szukał.
 
__________________
LoBo

"Rzucę pawiem dalej niż widzę!"

Ostatnio edytowane przez DoomThrower : 12-11-2007 o 18:36.
DoomThrower jest offline  
Stary 02-11-2007, 13:03   #160
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Oczywiście jak zwykle się spóźni. Ale dzisiaj uprzedził! Chociaż tyle.
Sh'een trzymała w prawej ręce telefon a w lewej kubek z już zimną kawą. Nie pamiętała kiedy ostatni raz wypiła całą kawę w takim czasie, by ostatni łyk był chociaż letni. Nie wiedziała o której wrócą ze spotkania z dziwnymi znajomymi Nadii, dlatego piła trzeci napój z kofeiną tego dnia.
Dzisiaj nie chciała wyglądać po prostu kobieco. Chciała, żeby mężczyźni nawet jeśli obok będzie piękna cyganka spoglądali też na nią. Krótka dżinsowa spódnica, buty na wysokim obcasie, bluzka podkreślająca biust, choć nie pokazująca go całego i usta podkreślone bezbarwnym błyszczykiem. Sh'eenaz uważa naturalność za coś bardzo istotnego. Przeczesując włosy palcami - czesanie się grzebieniem jest mało naturalne i niepotrzebne - rozglądała się za swoją torbą. Wpakowała do niej kilka babskich 'niezbędników', telefon, zeszyt z czarnym długopisem i mały nożyk. Trochę przewrażliwiona dziewczyna, stwierdziła, że tak będzie lepiej, skoro Lukas ma czekać na zewnątrz.
W pewnym momencie Sh'een zamarła w bezruchu i zapytała siebie w duchu "Po co ja to robię?". Na dodatek bardzo chciała się dowiedzieć czym był zajęty Lukas przez ostatnie dni. Czuła, że nie powie jej wszystkiego. Nie często mówił. Cholernie tego nie lubi, ale wie, że musi to uszanować. Nie przychodzi jej to łatwo. Postanowiła wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji, patrzeć uważnie na jego gesty, gdy będzie odpowiadał na pytanie.
To wszystko sprawiło, że w głowie miała tylko chaos oderwanych myśli, bezsensownych dźwięków i niezrozumiałych obrazów. Zamykając się w swoim pokoju, siadła po turecku na podłodze rozglądając się w poszukiwaniu jakiegoś małego przedmiotu. Na wyciągnięcie ręki leżała czerwonopomarańczowa 20 ścienna kostka do gry. Dziewczyna oczyściła swój umysł koncentrując się na przedmiocie leżącym na jej otwartej dłoni. Zaczął się on podnosić, kręcić wokół własnej osi i ruszać się po nadanej mu orbicie. Dwa koty siedzące na łóżku patrzyły na to z niemałym zdziwieniem i zaciekawieniem. Po chwili do jednej kostki doszły dwie następne.
Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Szło jej coraz lepiej.
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172