Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-05-2007, 22:02   #21
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Wchodzę do budynku. Czuję się jakoś nieswojo coś jest nie tak. Jest jakby za cicho. Dochodząc do głównego pomieszczenia uderza we mnie pustka. Nie ma nikogo i niczego na podłodze widzę ślady krwi. Coś zaczyna mi ściskać żołądek. Niedobrze bardzo niedobrze. Co tu się stało? Idę powoli na górę do mojego pokoju. Wygląda jakby się ktoś inny do niego wprowadził. Szybko przeglądam mój kufer został tylko smyczek do skrzypiec. Wkładam go do torby. Nie ma moich ubrań pięknie a chciałam się przebrać. Niedobrze nowi mi raczej ubrań nie pożyczą. Będę się tym martwić później. Spoglądam trochę dalej i widzę moje stare skrzypce całe w ruinie. Ogarnia mnie furia. Jak ktoś śmiał je ruszyć?! Przypominam sobie o schowku w materacu. Na szczęście do niego się nikt nie dobrał wrzucam kule, proch i monety do torby. Mam już się wynosić z zamiarem dowiedzenia się co się tu stało gdy nagle słyszę głosy na dole. Nie rozpoznaję ich. Po cichu wychodzę przez okno na parapet. Uśmiecham się w myślach do Nicolasa gdy z dziury w murze za rynną wyjmuję sztylet. Kto by pomyślał, że stary paranoik ma rację i trzeba mieć zawsze ukrytą broń w nieprzewidywalnym miejscu. Odwijam ją ze szmaty i skóry w którą była zawinięta. Wygląda w porządku. Nie kłamał, że była porządnej jakości. Chowam go do specjalnej cholewy w bucie i przechodzę parapetem do niższego domu obok i skaczę na dach stamtąd na balkon piętro niżej i z niego na ulicę. Błogosławić Nicolasa za paranoję i wybieranie praktycznych schronień z dwoma wyjściami z każdego pokoju. Całe to zamieszanie zajęło mi sporo czasu i stwierdzam, że nie zdążę się nikogo o nic wypytać. Wzdycham ciężko i zaczynam biec do umówionej gospody nie oglądając się za sobą.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 19-05-2007, 23:05   #22
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Francois de Vendome
Francois uderzył zapach brudnego, paryskiego targu. Jak każdego dnia, ludzie krzątali się w tę i z powrotem, a jeden krzyk był głośniejszy od drugiego. Otaczali go mieszczanie klasy średniej i niskiej - od czasu do czasu trafiał się jakiś wyraźnie bogatszy.
De Vendome podszedł do straganu z bronią, przy którym stał jakiś mężczyzna. Wziął do ręki jakiś pistolet i powoli obracał go w dłoniach, oceniając jego jakość.
- Cabale des Importants... - powiedział, nie odrywając wzroku od drewnianej kolby broni. - Wsadzili tego de Vendome za kratki... Mówią, że tu, w Paryżu. Co o tym sądzisz?
Nie ujawniając swojej tożsamości, dalej poprowadził rozmowę, oscylując wokół akcji, jej oceny przez ludzi i ewentualnych wiadomości o Marie. Mimochodem spytał też o pieczęć, wcześniej przerysowaną na skrawek papieru.
Tak samo rozmawiał z kilkoma innymi osobami, mając nadzieję dowiedzieć się jak najwięcej o interesujących go sprawach.
 
Diriad jest offline  
Stary 19-05-2007, 23:31   #23
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Arianne de Lenfent
Alejka prowadziła między budynkami przez co światło dnia nie dochodziło do tego miejsca najlepiej. Alejka wybrukowana, szła prosto między kamienicami mieszkalnymi.
Gdy byłaś już w połowie alejki wychodzącej z placu, z naprzeciwka wyszło dwóch dryblasów. Obaj (z rapierami w dłoni) szli w twoim kierunku. Nie wołali tych z budynku, którym to dopiero niepostrzeżenie uciekłaś. Widać stwierdzili, że sami sobie poradzą z intruzem. Nie było wyjścia, trzeba było im tu stawić opór, bo cofnięcie się groziło spotkaniem z być może większą ilością oprychów. Miałaś jeden atut, mianowicie wąska alejka uniemożliwiała napastnikom atakować jednocześnie, jeśli chcieli mieć swobodę ruchu.

Francois de Vendome
Na pytanie o Cabale des Importants jedni reagowali z zmieszaniem, inni udawali radość opowiadając o niepowodzeniu tego(jakże dla nich ważnego) wydarzenia, jeszcze inni odchodzili w milczeniu. Jedno było pewne, strach przed powiedzeniem prawdy objawiał się u wszystkich zapytanych. Tylko włóczędzy, którzy mieli już w sobie kilka porannych procentów wina mówili, że trzeba trzymać się na baczności, bo kardynał i jego ludzie po tym wydarzeniu bacznie obserwują wszystkich, czy aby mają czyste myśli. To tłumaczyło zachowanie ludzi.
Na pytanie o Marie chodziły różne pogłoski. Jedne mówiły o tym, że jest uwięziona w Rougn (pół-zach od Paryża), inne że uciekła, jeszcze inne, że wypuszczoną ją za wstawiennictwem kogoś zamożnego. Nie można było dociec prawdy, ale informacja o Rougn była warta sprawdzenia.
Gdy padało w pytaniu nazwisko de Vendome, ludzie smutnieli, pogłoska mówiła o śmierci tego jakże zacnego człowieka. Nikt nie przypuszczał, ze ten jakże sławny wśród prostego ludu człowiek, w własnej osobie stoi przed nimi.
Na widok pieczÄ™ci wszyscy odpowiadali jednakowo „Nic na ten temat nie wiem”. OczywiÅ›cie zdarzali siÄ™ i bajkopisarze, którzy za parÄ™ monet chcieli ci powiedzieć coÅ› na ten temat, ale ci nie byli przez ciebie brani za wiarygodne źródÅ‚a informacji, dlatego też twoja wiedza na ten temat byÅ‚a taka sama jak przed przyjÅ›ciem do tego miejsca.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 20-05-2007 o 16:19.
sante jest offline  
Stary 20-05-2007, 00:02   #24
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Francois de Vendome
Francois żałował, że nie mógł szczerze się śmiać, gdy ludzie z takim szacunkiem wymawiali jego imię, nie wiedząc z kim rozmawiali. Dowiedział się też kilku użytecznych informacji. Zaintrygowała go wiadomość o Marie - jedyna z wersji, która mówiła o konkretnym miejscu pobytu kobiety, zakładała, że jest ona w Rougn. De Vendome postanowił to sprawdzić - w końcu Charles nic nie mówił o terminie wykonania zadania. Uczciwie rzecz biorąc, nie mówił o zadaniu nic.
Książę wrócił do dzieci pilnujących jego konia. Jak obiecał, nauczył ich kilku sztuczek z rapierem. Chłopcy byli pod wrażeniem.
Wsiadłszy na wierzchowca, po drodze zastanawiał się, co zrobić. W końcu postanowił - spotka się w umówionej gospodzie z Arianne i Thierry'm, odda im list, a sam pojedzie do Rougn. Potem do nich dołączy.
Teraz trzeba było wytłumaczyć im sytuację, mówiąc jak najmniej. Najlepiej wcale.
 
Diriad jest offline  
Stary 20-05-2007, 01:04   #25
 
LeBron's Avatar
 
Reputacja: 1 LeBron nie jest za bardzo znany
Czekając, na towarzyszy jadę za miasto. Postanawiam się czegoś dowiedzieć, od starego przyjaciela, Charlesa. Znam go jeszcze ze szkoły, do której uczęszczałem nie chętnie. Zsiadłem z konia i wbiegłem do małej chatki na skraju Paryża. W środku pusto, pamiętam że na piętrze jest mój pokój, dlatego tam idę, cały czas krzycząc "Charles, jesteś TAM?" Gdy nie slyszę odpowiedzi, biegnę na górę. Po drodze spotykam wazon z kwiatami, oczywiście bez wody. Wyjmuję kwiaty, były to róże, a na dnie znajduję kilka kul, biorę je do kieszeni. Wchodzę do pokoju, widzę zakrwawione ciało przyjaciela. Próbuję go jeszce obudzić, lecz na marne. Gdy go potrząsałem, próbując go obudzić, zza pazuchy wyleciało mu kilka sztuk złota i mały papierek. Przeczytałem go i dowiedziałem się że w piwnicy ukryty jest skarb. Szybko pobiegłem na dół. Otworzyłem drzwi, któe ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Pierwsze drzwi na prawo, mówiła notatka. Wszedłem i od razu zobaczyłem sakwę. W środku były same mysie łajna, a ja nie zadowolony z tego co znalazłem wrócilem na górę, i zaczałem przeszukiwać pokoje. W szafie znalazłem kilka ładnych, zadbanych ubrań jeszcze z czasów kiedy Charles pracował jako bibliotekarz. Ubrałem ciuchy, wszystkie niebieskie, co oznaczało że jestem zamożny. Chociaż mi się tak zdawało. Nałożyłem ładne trzewiki z zagiętym czubem. Wyglądałem jak komik, lecz mi to nie przeszkadzało. W szufaldzie na przeciwko szafy, z której zabrałem ubrania znalazłem rapier. Ten który dostałem w więzieniu odrzuciłem i przyodziałem, ten właśnie znaleziony. Założyłem także kapelusz. Gdy przejrzałem się w lustrze zobaczyłem nową istotę. Wyglądałem jak hrabia. Wyszłem z domu, wcześniej rzucając róże na ciało zmarłego przyjaciela. Wybiegłem, dosiadłem szkapy i ruszyłem. Szukałem karczmy której nie mogłem wcześniej dopoatrzyć.
 
LeBron jest offline  
Stary 20-05-2007, 17:59   #26
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Biegnę alejką jak najdalej od budynku, który przez kilka ostatnich lat był moim domem. Nagle z naprzeciwka wychodzi dwóch dryblasów widać, że nieco podchmieleni. Trzymają broń i widocznie nie mażą o niczym innym jak zatopieniu jej w moich wnętrznościach. Z deszczu po rynnę jak ja nie cierpię takich sytuacji. Rozglądam się szybko po alejce szukając możliwych dróg ucieczki niestety tym razem nie wchodzi to w grę wylądowałabym znowu przy domu a tego lepiej nie ryzykować. Na szczęście aleja jest wąska nie mogą atakować mnie jednocześnie. Wzdycham i wyciągam własną broń. Pierwszy z oprychów biegnie w moją stronę wymachując rapierem jak małe dziecko macha kijkiem. Drugi biegnie tuż za nim jednak bez wymachów. Myśl, myśl byłaś już w gorszych sytuacjach. Naszedł mnie pewien pomysł. W tym momencie numer jeden rozpoczyna atak. Paruję jego pierwsze ciosy. Nie ma w jego ruchach żadnej finezji tylko siła. Amator. Po szybkiej wymianie ciosów dostrzegam dziurę w jego obronie. Wykorzystuję ją momentalnie i wbijam rapier w jego splot słoneczny. Napastnik krzyknął. Oby nie przyleciały posiłki. I teraz najważniejsza część planu zamiast po prostu wyciągnąć broń nogą odpycham ciało. Jedynka zachwiał się potężnie. Musiało mieć to związek z tym alkoholem którym tak śmierdział. Kopnęłam go raz jeszcze i poleciał on na towarzysza, który bezradni stał za nim. Idiota nie pomyślał żeby pobiec po pomoc. Kiedy leżą szybko wyjmuję sztylet i podcinam Dwójeczce gardło. Wycieram broń w ich ubrania i chowam z powrotem na swoje miejsca. Gdybym miała więcej czasu zapewne bym ich przeszukała ale czas napięty i myśl o posiłkach odepchnęła mnie od tego. Zaczynam ponownie biec w stronę umówionej karczmy.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 20-05-2007, 20:41   #27
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Arianne de Lenfent

Nikt nie zwróciÅ‚ na ów krzyk uwagi. Widać tutejsi byli przyzwyczajeni do krzyków zabijanych. DobiegÅ‚aÅ› w koÅ„cu do karczmy „Pod RzodkiewkÄ…”. Na miejscu czekaÅ‚ już Francois. DosiadÅ‚aÅ› siÄ™ do niego. PrzekazaÅ‚ ci list i powiedziaÅ‚, że musi siÄ™ udać w inne miejsce, ale doÅ‚Ä…czy do was jak tylko zaÅ‚atwi swojÄ… sprawÄ™. Po tym wyszedÅ‚ z karczmy i tyle go widziaÅ‚aÅ›. NiedÅ‚ugo później wszedÅ‚ Thierry, ale jak tylko siÄ™ dosiadÅ‚, wybuchÅ‚a burda w pomieszczeniu. Widać komuÅ› coÅ› siÄ™ nie spodobaÅ‚o, a inni podchwycili sprawÄ™ i doÅ‚Ä…czyli siÄ™ do ogólnej bójki.

Thierry

Wszedłeś do obskurnej tawerny. Twoje ubranie bogacza przyciągnęło ogólną uwagę. Spostrzegłeś Arianne, Francoisa nie było. Jak tylko się dosiadłeś, ktoś wpadł na Ciebie. Bójka w tawernie rozgorzała.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 20-05-2007, 22:06   #28
 
LeBron's Avatar
 
Reputacja: 1 LeBron nie jest za bardzo znany
Thierry
Gdy dowiedziałem sie o co chodzi, szybko wyciągnąłęm rapier, wcześniej zabrany z domu. Zdjąłem kapelusz i zapytałem się Arianne: "Przetrzymałabyś mi pani ten kapelusz?" Rapier dalej trzymając w rękach, odwracam się do przeciwnika. Jest to obskurny gbur, którego wiele razy widziałem jak siedziałem na starej szkapie. Zauważylem jak się zachowuje, chciał zrobić wrażenie. Pomyślałem: "Ja mu zaraz pokaże, dlaczego byłem w więzieniu." Podszedłem do przeciwnika, miał długą brodę, więc bez wachania, szybkim ruchem rapieru ściąłęm mu ją. Ten bardziej zdenerwowany skoczył na mnie, lecz swoją bronią i pięścią udało mi się go odepchnąć. Nagle na mnie wyskoczyl drugi pijak. Poczułem ten smrod gdy rzucił się na mnie. Podbiegłem do stołu i stanąłem na nim. Złapałem się liny która wisiała aby zabić w dzwon, budzący całą chołote ze snu. Pociągnąlem za linę, po chwili usłyszałem dźwięk dzwonu. Złapałem linę i jak na lianie pofrunąłem nad gburami, atakującymi mnie. Skoczyłem na dwóch. Wywalili się a ja rapierem ściąłem im włosy i pięścią dobiłem do ziemi, aby nie sprawiali kłopotu. Zostało mi jeszcze dwóch. Jeden pobity przeze mnie, a drugi młody, choć podpity. Zaatakowałem starszego, wcześniej uderzonego rapierem, choć nie chciałem go zabić. Gdy dwaj na mnie skoczyli, szybkim ruchem zabrałem świeczkę ze stołu przy którym siedziała Arianne i podpaliłem nią włosy adwersarzy. Ci spanikowali i uciekli szukać wody. Gdy otworzyli drzwi i wybiegli widziałem jak moczą włosy w wodzie dla szkap. Dwaj leżący na ziemi, także uciekli, a ja z uśmiechem na twarzy zwróciłem się do Arianne: "Dziękuje o pani, za ten hojny gest, który mi stworzyłaś." Uklęknąłem przed kobietą i dosiadłem się do niej, zabierając kapelusz. Widząc rapier wystający zza płaszcza Arianne, daje jej kilka kul, ktore trzymałem w kieszeni.
 
LeBron jest offline  
Stary 22-05-2007, 16:23   #29
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Patrzę na walkę. Nigdy nie walczę nie w swoich bitwach można za dużo stracić a nic nie zyskać. Z ciekawością patrzę na Thierr'ego wijącego się na linie jak małpa. Jak on śmie. Dawać mi kapelusz do potrzymania któż to słyszał. Widzę jak kilka osób patrzy się na mnie dziwnie jakby oczekiwało na moją reakcję. Kiwam przecząco głową. Po walce oddaję Thierr'emu kapelusz.
- Zbliża się wieczór. Chodź znam bezpieczne miejsce na nocleg.
Prowadzę 'kolegę' do budy Michała Anioła 'starego znajomego', któremu sama tą ksywkę nadałam. Po wejściu kiwam do niego głową na znak że ten sam pokój co zwykle. Prowadzę go do pokoju.
- Idź spać ja muszę z Michałem chwilę porozmawiać. - mówię po czym idę do właściciela tej noclegowni. Rozmawiam z nim do północy po czym kieruję się po cichu do pokoju.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 22-05-2007, 17:02   #30
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Arianne de Lenfent
Wchodzisz do pokoju. Therry smacznie śpi, wyraźnie zadowolony z dzisiejszego dnia. W końcu wyszedł więzienia, przywdział iście hrabiowskie ubranie, pokonał kilku drabów w tawernie i do tego wszystkiego, miał okazję pokazać się przed swoją towarzyszką, a jak wiadomo, kocha on kobiety i okazje by się przed nimi pokazać.

Thierry

Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Do tego ta ostatnia akcja w tawernie, wykończyła Cię totalnie. Nie było wyjścia, przystałeś na propozycje Arianny i poszedłeś za nią do nieznajomego ci miejsca. Zaraz jak tylko otrzymałeś pokój, zasnąłeś na wygodnym łóżku.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172