|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-07-2007, 17:24 | #131 |
Reputacja: 1 | No więc witaj, Kaptahu... - wystękał Ronan - Tak, jestem Ronan... Nie sądzę, żebyśmy mieli szanse w zmaganiach z tutejszym garnizonem... Czy ktoś z was... Może... Przyciągać przedmioty siłą woli...? Przydałby się... Klucz... |
14-07-2007, 18:33 | #132 |
Reputacja: 1 | Lochy... lochy... - By to piekło pochłonęło! Orzeł wychędożył! Młot rozkwasił! - nie lubił siedzieć w lochach. Niezbyt chodziło mu mówienie bez kaleczenia wymowy lecz przekleństwa przechodziły gładko. Zażenowany krasnolud zbadał dokładnie ściany sufit podłogę drzwi. I pyta DMa z czego są czy są jakieś pęknięcia i o wielkość okienka. :P
__________________ Ogień trawi mnie, Spala każdym dniem, Rośnie we mnie gniew, Ogień! Ogień! Spala mnie Stracony czas dzieciństwa, We łzach umkną mi, Wszystko płonie w głowie mej, Płomień, płomień.. Palę się |
14-07-2007, 19:38 | #133 |
Reputacja: 1 | Mag powoli spojrzał na Ronana - Nie rozumiem po co ci klucz. Jeśli ktoś wpakował nas do lochu to z pewnością miał ku temu ważny powód. Może powinniśmy poczekać na niego i zapytać o co mu chodzi. Być może poczęstuje on nas jakąś dobrą strawą. Kaptah kontynuował swój idiotyczny monolog, jednocześnie skupiając się na drzwiach i telepatycznie próbował otworzyć zamek przesuwając w nim odpowiednie elementy. - Poza tym te drzwi z pewnością są otwarte - stwierdził ze spokojem popychając stalowe kraty.
__________________ Nothing else |
15-07-2007, 12:03 | #134 |
Reputacja: 1 | Kaptah nagle poczuł się lekko zmęczony i pchnął kraty, które otwarły się ze zgrzytem. Niestety, do drogi nadawali sie tylko Kaptah, Sanderil i Achernar, Ronan i Art'nell byli ranni, na szczęście strażnicy nie zabrali wam mikstur leczenia. Po chwili usłyszeliście kroki i głosy na korytarzu. |
15-07-2007, 14:37 | #135 |
Reputacja: 1 | Mina towarzyszy patrzących na otwierające się powoli drzwi była bezcenna. Niestety połowa drużyny była zbyt poobijana by ruszyć dalej więc Kaptah musiał wymyślić coś innego. Tylko on był w stanie walczyć, lecz jego moc była już na wyczerpaniu. Postanowił więc wykaraskać się z opresji trochę mniej brutalnie. Pozostawiając drużynę w celi wyszedł na przeciw zbliżających się osób i zaczął na nich wrzeszczeć jednocześnie energicznie gestykulując rękoma. - TO JEST SKANDAL. Ja i moi towarzysze nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego traktowania. Warunki w jakich zostaliśmy za akomodowani uwłaczają godności człowieka... krasnoluda, centaura, niziołka a nawet orka. Żądamy, to znaczy moi towarzysze i ja, a mamy do tego prawo, pisemnych przeprosin od właściciela tego przybytku. Chce także rozmawiać z waszym przełożonym. Co się tak gapicie żołnierzu, wykonać rozkaz. NATYCHMIAST.
__________________ Nothing else |
15-07-2007, 18:08 | #136 |
Reputacja: 1 | Pech chciał, że żołnierzami byli dwaj oficerowie "Czerwonych Kurtek", którzy najpierw popatrzyli się na ciebie zdziwieni, a słysząc twoją wypowiedź wybuchnęli śmiechem. -Chcesz rozmawiać z dowódcą? Dobrze!-zakrzyknął jeden po czym walnął cię w żołądek i błyskawicznie związał ci ręce za plecami. W tym czasie dugi zamykał drzwi do waszej celi. Po chwili obydwaj wlekli cię korytarzami do małego pokoju, w którym siedział mężczyzna w pełnej zbroi. -Czego?-warknął. |
15-07-2007, 20:09 | #137 |
Reputacja: 1 | Wciąż jeszcze lekko zamroczony Kaptah siedział naprzeciwko zkłutego w pełną zbroje półgłówka. W jego głowie majaczyła jedna myśl, która nie wiedzieć czemu przyczepiła się do niego w momęcie w którym żołądek pod wpływem uderzenia zetkną się z kręgosłupem. "Mam przesrane". Mimo wszystko mag nie miał zamiaru żegnać się z życiem tak łatwo. Robiąc całkiem zdesperowana minę zwrócił się do dowódcy. - Nazywam się Kap... Kaporis i wraz moimi towarzyszami przybyliśmy do tego fortu szukać zarobku. Nie wiedziałem że tak traktujecie przyjezdnych. Gdybym był tego świadom nigdy bym tu nie przyjechał. Poza tym chciałbym poznać zarzuty jakie nam stawiacie bo jeśli to jakiś dowcip to naprawdę marny. Jeśli nie ma łaskawy pan nic do dodania w naszej sprawie, może uznamy to nieporozumienie za niefortunny zbieg okoliczności i wszyscy podążymy w swoją stronę. Następnie na jego twarzy pojawił się szczery i uczciwy uśmiech.był on tak żałosny, że nie można obok niego przejść obojętnie.
__________________ Nothing else |
16-07-2007, 13:29 | #138 |
Reputacja: 1 | -Panie Kap...Kaptahu, to nie jest żart.-mruknął dowódca obchodząc cię naokoło.-Zostaliście oskarżeni o napaść na oficera, usiłowanie zabójstwa, groźby karalne i składanie fałszywych zeznań! Co macie na swe usprawiedliwienie?! Reszta drużyny: Zostaliście w lochu bez dowódcy. Pod sufitem mieściło się małe okienko, przez które wyjść mogł tylko Sanderil. Art'nell zaczął się budzić, a Ronan czuł się coraz gorzej. Musiał sie uleczyć! |
16-07-2007, 15:53 | #139 |
Reputacja: 1 | Ronan z trudem podniósł się na kopyta. Podszedł powoli do krat, i z całej pozostałej siły uderzył w nie, i krzyknął: MEDYKA! - chrypliwym głosem. |
16-07-2007, 17:54 | #140 |
Reputacja: 1 | Dla maga wiadome się stało że ciągnięcie dalej tej farsy nie ma sensu. Postanowił więc wykrzesać z siebie trochę szczerości. - Tak panie. Masz racje, moje prawdziwe imię brzmi Kaptah i prowadzę moich towarzyszy na południe. Jeśli chodzi o składanie fałszywych zeznań musisz przyznać że w dzisiejszych czasach nikt nie może czuć się bezpieczne. Ukrywając moje prawdziwe imię starałem się zaoszczędzić nam cennego czasu. Celem mojego przybycia do waszego fortu jest skontaktowanie się z niejakim Ronanem. Byliście na tyle mili że wrzuciliście go do tej samej celi co mnie. Dziękuje. Wiedz jednak że on dołączył się do nas dopiero teraz więc o cokolwiek oskarżasz mnie on jest niewinny. W tej chwili wykrwawia się na śmierć i potrzebuje medyka. Co do pozostałych zarzutów nie mam pojęcia o czym mówisz. Na nikogo nie napadliśmy i nie groziliśmy nikomu. Być może nas z kimś pomylono.
__________________ Nothing else |
| |