Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2008, 14:49   #1
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[Warcraft] Zgubieni.

- Alarm! Patrol Kurzena nas znalazł! - ktoś krzyknął. Owym kimś okazał się wiecznie czujny nocny elf, Caelrashan. Zaraz kiedy to powiedział, jego łuk znalazł się w jego dłoniach i łowca już wyciągał strzałę z kołczanu. Nie było u niego widać szyderczego uśmiechu, który mówiłby "Ja ich zauważyłem, a wy spaliście, ha!". Nie, Caelrashan był pragmatykiem, którego nie interesowały pochwały i zaszczyty.

Zaraz po nim wstał Ringold, także nocny elf. Długi miecz, zazwyczaj przewieszony przez plecy wojownika, także dość szybko znalazł się w dłoni elfa, a jego oczy badały teren swym zwyczajnym, przenikliwym wzrokiem. Westchnął. Wiadomym było że elf nie był zwolennikiem bezsensownego mordu.

Po chwili obok nich znalazł się także Olsen Destrag, człowiek. Łotrzyk zawsze był przyjaźnie nastawiony i gadatliwy, toteż i teraz nie opuszczał go dobry humor co było widać przez chytry uśmiech na twarzy.

Czwarty zareagował Quain, który także był człowiekiem. Wojownik był raczej cichy. Można by rzec że czyny mówią za niego więcej aniżeli słowa. Do ręki wziął swoją katanę, którą nazywał Zatraceniem. Miecz wyglądał dość staro i widać było że ma za sobą już wiele bitew.

Następny na nogi stanął Vedin, ludzki czarnoksiężnik. Nie przepadał za towarzystwem, to było widać nastawieniem i słychać częstymi parsknięciami i niezadowoleniami z decyzji grupy. Jednak był przydatny, tego nie dało się zaprzeczyć. Nieliczni wiedzieli także (między innymi reszta drużyny), że człowiek bardzo nienawidzi krasnoludów. Bardzo.

Ostatni dołączył Izer, także ludzki czarnoksiężnik. Schylił się jeszcze by chwycić swoją drogocenną laskę, Szpon Ziperitona. Broń była dla Izera, zwanego także "Piekielnym Żmijem" bardzo cenna, choć nie chciał powiedzieć skąd ją ma. Jeszcze nie. Było wiadomym natomiast że ten czarnoksiężnik jest dość podatny na prowokację i obelgi, nawet te żartobliwe.

Owym patrolem Kurzena okazała się piątka ludzi uzbrojonych w różne bronie - dwóch miało miecze, jeden sporych rozmiarów morgerstern, a dwóch ostatnich topory - oba duże, lecz tylko jeden z nich był obosieczny.
Jednak alarm został podniesiony trochę za późno.
Kiedy cała drużyna była na nogach (co od ogłoszenia alarmu do wstania całej drużyny trwało kilka udeżeń serca) najemnicy byli już zaledwie kilkanaście metrów od was i biegli z brońmy w rękach.

Mieliście mało czasu na przygotowanie się, lecz zawsze coś.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 04-04-2008 o 15:34.
Gettor jest offline  
Stary 04-04-2008, 16:47   #2
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Izer smacznie spał w improwizowanym obozie. Zwykle miał koszmary kiedy próbował zasnąć, chyba że słyszał płonący ogień. Ogień zawsze go uspokajał. Ze snu wybudził go głos elfa wieszczący kłopoty. Szybko zerwał się i chwycił swoją laskę. Zobaczył piątkę ludzi biegnąca w ich stronę.

Na twarzy Izera pojawił się uśmiech. Nie był to jednak zwykły uśmiech, jakim pyzate dziecko okazuje zadowolenie z tego, że dostało ciastko. To był jeden z tych, które wywoływały ciarki na plecach. Tak uśmiechali się szaleńcy, albo zabójcy. Izer był po części jednym i drugim.

„ Nareszcie, nareszcie!!! Tak długo na to czekałem. Ale nie wolno ich palić. Mogli nie zaalarmować obozu. I wtedy by ich to tu zwabiło. Trzeba działać powoli. Tak powoli. Tak. Ból. Tak. Niech cierpią powoli.”

Izer chwycił laskę, i spojrzał na zbliżających się napastników.
„Dyskretnie i powoli. Bez ognia.”

Spojrzał na swoje ofiary, człowieka z morgenszternem i dwóch z toporami. Jego uśmiech się poszerzył.
Zaczął krótką inkantację klątwy agonii, i powtórzył ją trzy razy.
 

Ostatnio edytowane przez Jendker : 04-04-2008 o 17:18.
Jendker jest offline  
Stary 04-04-2008, 17:08   #3
 
killihno's Avatar
 
Reputacja: 1 killihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodzekillihno jest na bardzo dobrej drodze
Ringold po szybkim zerwaniu się na nogi spojrzał na patrol, po czym pomyślał " Czy zawsze muszą to być oddziały barbarzyńców, którzy noszą tylko wszelakie gigantyczne topory?".
Po chwili wyciągnął miecz, przygotował się do bloku, i zaplanował wszystko: zablokuje atak, kopnie w żebra, ciachnie wroga w łapę i zajmie się resztą. W końcu po co ich wyzabijać, skoro i tak nie będą mogli w tym stanie wrócić samodzielnie do obozu.
(wykonam rzeczy które zaplanowałem, jeśli ktoś mnie zaatakuje i zdążę zblokować)
 
killihno jest offline  
Stary 04-04-2008, 18:37   #4
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Zbliżał się ranek zwiastujący koniec nocnego spaceru Caelrashara. Często mu się to zdarzało. Mniej więcej co trzeci dzień wymykał się na noc. Jednakże w tej sytuacji nie zostawiłby przyjaciół, by pospacerować. Miał oko na wszystko.
Nagle niedaleko pojawiła się piątka ludzi. Nie wyglądali, jakby przyszli napić się wina. Chyba, że po zwycięstwie. Ale nie było im to pisane.
- Już my się o to postaramy - pomyślał

- Alarm! Patrol Kurzena nas znalazł! - trzeba było obudzić resztę. Sam by nie miał szans. Przynajmniej tak mówił publicznie. Wierzył w siebie, wierzył w moc daną mu przez Naturę.

Nie wykorzystywał szansy, by postrzelać, zanim reszta wstanie. Pomógł im przygotować się do walki, zanim tamci się zbytnio zbliżą. Dopiero, gdy wszyscy byli gotowi, z jego ramienia wystartowała siedząca tam wcześniej sowa. Elf przymknął oczy, niedaleko rozległ się głos sokoła.Elf wypuścił błyskawicznie dwie strzały, jedna po drugiej. Obydwie wycelował w dwóch różnych wrogów. Obydwie wyjął z lewej przegrody kołczanu. Obydwie miały grot ustawiony prostopadle do nacięcia na cięciwę. Obydwie przeznaczone były do polowań na zwierzęta z żebrami ustawionymi równolegle do ziemi. Do polowań na ludzi. Strzały z prawej części kołczana mogły się ześlizgnąć po ludzkich żebrach.
Pierwsza strzała przesycona była siłą natury, druga zaś wycelowana w mostek, by w najgorszym wypadku spowolnić przeciwnika. Pierwsza strzała wycelowana była w jednego z mieczników, druga zaś w mężczyznę dzierżącego jednosieczny topór.

Delikatny wiatr rozwiał czarne włosy Dotyku Nocy, gdy sięgał ręką po kolejną strzałę. W tym czasie Oranora, latająca towarzyszka łucznika, chlastnęła agresora walczącego morgenszternem, po czym wzleciała do góry, by przygotować się do kolejnego pikowania.
Elf doskonale znał tę taktykę sowy. Atakowała za każdym razem inną osobę. Nie miała na celu ranić. Miała na celu rozproszenie przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Aveane : 06-04-2008 o 20:48.
Aveane jest offline  
Stary 04-04-2008, 19:18   #5
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Niesiony falą sennych mar zawędrował do swego rodzinnego domu. Choć w rzeczywistości widział go z ogromnej wysokości, a jego miejsce narodzin nie wyróżniało się niczym szczególnym, bez chwili zastanowienia mógł stwierdzić, że to właśnie to miejsce.
Nie zdarzało się to często, po prawdzie był to dopiero pierwszy raz. Tak, ten dzień będzie musiał być wyjątkowy. Kto wie, być może niósł ze sobą szansę na to, że po przebudzeniu jak każdego dnia nie będzie tak śmiertelnie zaspany.

Niestety, początek nie różnił się niczym od każdego innego początku, każdego innego dnia. Głos elfa ostrzegającego o przeciwnikach może i nie był tym co sobie wymarzył jeszcze chwilę temu, ale nie mógł mieć pretensji.

Przeszedł do pozycji siedzącej i momentalnie złożył dłoń na mieczu, który spoczywał na jego kolanach. Podnosił się bez pośpiechu i w niezwykle naturalny sposób, jednocześnie bez najmniejszej przerwy obserwując przeciwników.

Kiedy stał już przy swoich towarzyszach, skierował miecz do ziemi i przejechał dłonią po jego ostrzu, które moment później znajdowało się już w idealnym poziomie. Jedynie chwilę zajęło mu spostrzeżenie co robią pozostali.

Przeciwnicy nie wyglądali na wymagających, nie lekceważył ich ale daleki był od jakiegokolwiek strachu czy szacunku. Jego wzrok dokładnie zlustrował sylwetkę drugiego miecznika.

Przyjmij pozycję. - rozległ się szept w jego głowie, a on sam złożył drugą dłoń na mieczu, ostrze kierując w stronę napastnika.
Ruszaj! - szept przeszedł w krzyk, ale myśl była daleko w tyle za ciałem, które poruszone instynktem wojownika wyrwało się do przodu.

Zaszarżował na przeciwnika z mieczem napierając na niego z całych sił barkiem, tak by stracił równowagę, następnie wyprowadzając obszerne, pionowe cięcie skierowane ku niebiosom. Prędkość była zdumiewająca, a klinga bezszelestnie przesuwała się po gęstniejącym od zapachu śmierci powietrzu.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori
Lio jest offline  
Stary 04-04-2008, 23:16   #6
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Olsen już nie spał gdy usłyszał sygnał alarmujący, podszedł do stojących już Elfów. Znał je bardziej z opowieści niż rzeczywistego życia, teraz będąc razem w drużynie mógł poznać je od tej realnej strony. Też od tej jak walczą, jak dobre są.
- No panowie, nie ma to jak walka gdy ma się przeważające siły, trochę może nie uczciwa. Może ja nie będę się wtrącał w tą zabawę a wy się wszystkim zajmiecie?
Nim skończył mówić wszyscy stali już koło nich, niektórzy spojrzeli pogardliwym wzrokiem. Na wszelki wypadek wyjął długi sztylet i a drugą ręką podniósł gruby kawałek gałęzi która akurat leżała na ziemi, dobrze się ją trzymało... Wiedział co musi robić. Czekał spokojnie aż któryś z wrogów do niego dojdzie, jeśli dojdzie przy tak wspaniałej drużynie i szczerze miał nadzieję że nie. W razie gdyby coś się nie powiodło i któryś jednak znalazł się blisko będzie musiał zastosować szybki unik [Evasion], a następnie ogłuszyć przeciwnika ‘pałką’ [przy pomocy Gouge], wtedy szybkie zajście wroga od tyłu i sztylet w plecy lub podcięcie gardła - obojętne [Backstab]. Wszystko dobrze zaplanował i czekał, czekał i myślał czy mogą oni mieć przy sobie trochę złota. Misja w końcu nie wypaliła więc trzeba było się jakoś zabezpieczyć. Chytry uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Stał spokojnie i oglądał walkę.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.

Ostatnio edytowane przez zbik_zbik : 07-04-2008 o 07:32.
zbik_zbik jest offline  
Stary 06-04-2008, 18:34   #7
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Pierwszy z was zareagował Caelrashar. Łowca najpierw drgnął przepełniając się dziwną energią. Jego ruchy były teraz... zręczniejsze.

W międzyczasie Izer wyłamał sobie palce i wyskandował zaklęcie.
Klątwę bólu, sztuk trzy.

Troje zbrojnych, dwóch z toporami i jeden z morgersternem nieco zwolniło zostając za tymi z mieczami. Jednak się nie zatrzymali. Nie byli nowicjuszami i znali znaczenie słowa ból.

Wtem dwie rzeczy stały się jednocześnie - Quain, pozostając w idealnym spokoju, zaszarżował na jednego ze zbrojnych który nie został z tyłu - jednego z dwóch dzierżących miecze, a Caelrashar wypuścił dwie strzały. Obie przesiąknięte magią, pierwsza zielonego koloru a druga niebieskiego. Obie skierowane w różnych przeciwników.
Jednak obaj mieli miecze.

I wtedy stało się coś zupełnie niespodziewanego - ten z najemników, w którego leciała zielona strzała, po prostu ją odbił w locie!
Pocisk zmienił kierunek prawie trafiając Quaina. Prawie. Strzała uderzyła jednak w drzewo tuż za wojownikiem.

Na szczęście niebieska strzała ugodziła drugiego zbrojnego - prosto w mostek. Wbiła się głęboko prawie przebijając ofiarę na wylot. Człowiek jak biegł z uniesionym mieczem, tak nagle krzyknął i upadł na twarz pokonując jeszcze kilka metrów już leżąc.

Uderzenie serca później Quain zetknął się z drugim miecznikiem - tym który odbił strzałę. Wojownik miał jednak więcej szczęścia w ataku niż łowca.

Najemnik planował od razu z szarży zaatakować Quaina mieczem w prawe ramię. Na jego nieszczęście uderzenie barkiem w pierś było znacznie szybsze - i bardziej zgubne dla zbrojnego, ponieważ poleciał metr w tył lądując na plecach, a miecz wyleciał mu z rąk.
Odległość między nimi Quain pokonał w jednym skoku i wyprowadził pionowe cięcie, z góry do dołu - nieco inaczej niż zaplanował. Jednak efekt był ten sam. Najemnik miał głęboką ranę od klatki piersiowej do pachwiny.

W porannym powietrzu dało się czuć krew - pierwszą tego dnia. Kiedy tylko Quain uniósł głowę, ujrzał kolejnych trzech przeciwników - wyglądali na nieco zmęczonych samą szarżą. Jednak wszyscy dobrze wiedzieli że wywołane to było magią czarnoksiężnika. Najemnicy byli już bardzo blisko - niecałe pięć metrów od wojownika. Trzeba było działać szybko.

Przez cały ten czas Vedin, Ringold Dientai i Olsen Destrag przyglądali się walce gotowi zareagować w razie komplikacji.
 
Gettor jest offline  
Stary 06-04-2008, 19:53   #8
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Białe ściany... Krew... Wszędzie krew... On klęczy na środku pokoju... Dłonie całe we krwi... Po środku pokoju leży ciało... Nie rusza się... Chłopak podchodzi do martwej osoby... Twarz matki zimna i bez życia...

Alarm! Patrol Kurzena nas znalazł!

Vedin usiadł gwałtownie. Krzyk jego towarzysza wyrwał go z tego okropnego snu. Ukrył twarz w dłoniach, czuł, że jest cały spocony. Nienawidził tych koszmarów, wiedział, że nigdy nie mógłby zabić tak bliskiej mu osoby.

Szybko jednak przypomniał sobie o alarmie. Zaczął rozglądać się po okolicy. Zauważył całkiem spory patrol zbliżający się w ich stronę. Wstał i schował się za pobliskim drzewem. Przecież nie musi walczyć sam, musi oszczędzać siły na atak z prawdziwego zdarzenia. To była tylko rozgrzewka przed najgorszym. Gdy towarzysze Vedina rozpoczęli już atak, czarnoksiężnik rozpoczął rzucanie czaru przywołania Voidwalkera. Kiedy skończył, stanął przed nim granatowy "duch". - Dijahh pokaż co potrafisz. Musisz uszkodzić troszkę naszych wrogów.- uśmiechnął się szyderczo - Ruszaj!- stwór posłusznie ruszył w stronę patrolu. Czarnoksiężnik wyszedł zza drzewa i zaczął rzucać zaklęcie osłabienia ataku na dwóch żołnierzy, którzy znajdowali się najbliżej niego.
 
Morfik jest offline  
Stary 06-04-2008, 20:40   #9
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Z czoła elfa spłynęła kropla potu. Zostało mało czasu. Jego zadaniem było osłabić siły przeciwnika, zanim dotrą do jego towarzyszy. Spojrzał ukradkiem na Oranorę. Oby zrozumiała krytyczność sytuacji.

Było za późno, by ich spowalniać. Nie miałoby to najmniejszego sensu.

Sowa zaczęła pikować na napastników. Tym razem nie zrobiła tego, co zawsze. Tym razem przeleciała przed twarzami przeciwników nic im nie robiąc. Po minięciu każdego agresora w jego kierunku poleciała strzała. W każdego. Sowa zasłaniała zbliżającą się strzałę, a żadna ze strzał nie była celowana dokładnie. Chodziło o to, żeby trafić, zachwiać, wybić z rytmu. Za to każda ze strzał jaśniała delikatną, zieloną poświatą.

Kolejne krople potu ukazały się na chłodnym obliczu elfa. Jego oddech stał się płytszy, łuk lekko drżał w ręku. Wiedział, że długo nie wytrzyma tego przelewania energii w strzały. Miał nadzieję, że za chwilę to się skończy. Następnej nocy na pewno nie będzie spacerował.
 

Ostatnio edytowane przez Aveane : 07-04-2008 o 07:16.
Aveane jest offline  
Stary 06-04-2008, 22:14   #10
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
- Szybki jest... - skomętował zbrojnego odbijającego strzałę.
- Uuuu... - tak zareagował na padającego od drugiej strzały woja.
- Ten to musiał pobierać nauki w karczmie, i dobrze się nauczył. - ocenił atakującego barkiem Quaina.
- Jakie czary! - okazał szczere zdziwienie na widok granatowego ducha.
Przestępując z nogi na nogę nastąpił na jakiś kamień. Odłożył na chwilę pałkę i podniósł go, rzucił w najdalszego z atakujących krzycząc:
- Duchu kamienia zabij go!!! - po czym szczerze się zaśmiał i podniósł pałkę.
Wiedział, że nikt z tu obecnych nie ma poczucia humoru, ale przynajmniej sobie dostarczył jakiejś rozrywki. Myślał czy by nie pomóc temu biednemu wojownikowi, który właściwie walczy za nich. W sumie trzeba by było, tak kazałaby uczciwość i lojalność do członka drużyny. Ale Olsen nie był uczciwy, jednak chciał myśleć że jest lojalny, więc zdecydował się pomóc:
- Dobrze ci idzie Quain, trzymaj tak dalej! Zaraz ich rozgromisz! Jesteś najlepszy! - pokrzyczał trochę myśląc: "Tak, taka pomoc powinna być wystarczająca, przy dobrej motywacji nawet słabeusz pokona smoka". Uśmiechną się wystawiając chyba wszystkie zęby.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172