Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-07-2008, 09:43   #41
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Początkowo mężczyzna, który chwilę później przedstawił się jako Danny wydał mu się dużo młodszy kiedy siedząc skulony skrywając w dłoniach swoją twarz. Ale przyglądając się uważniej rysom jego twarzy stwierdził, że być może jest on starszy od niego samego. Nie wiedział za bardzo co mógłby zrobić żeby go uspokoić. Istniała możliwość, że jest lekko opóźniony a w obecnej sytuacji ciężko będzie o to żeby zapewnić mu odpowiednią opiekę. Z drugiej strony zerkając na leżąca obok strzelbę stwierdził, że musi sobie nieźle radzić jeśli wciąż żyje. Spojrzał tylko wymownie na Kate szukając u niej wsparcia w tej nietypowej sytuacji. Ta kucnęła obok niego przyjaźnie uśmiechając się do niego przełamując bariery nieufności. Policjant pomyślał, że ma podejście do dzieci, no i nie tylko. Co on by bez niej zrobił? Pomyślał, że nie tylko on jest im potrzebnym ale także one żeby trzymać go przy zdrowych zmysłach.
Nagle mężczyzna złapał go za rękę i dał im poczuć pierwszą wzruszającą chwilę tego dnia. Próbował jakoś odpowiedzieć starając się by ostrożnie dobierać słowa, żeby nie urazić ich nowego znajomego.

-Witaj Danny.. Jestem Leon a to jest Kate.. Jest z nami jeszcze Cornelia.

Właśnie, Cornelia. Gdzie ona się podziała. No tak kazał jej zostać, ale czuł się bezpieczniej kiedy wiedział, że Kate będzie z nią Teraz nie słyszał też żadnych odgłosów z kuchni. Lepiej nie zostawiać tej dziewczyny samej bo znając ją zaraz wpakuje się w jakieś kłopoty. Nagle głośny krzyk, potwierdził jego przypuszczenia. Odruchowo klnie głośno i puszcza rękę mężczyzny. Czując na sobie jego zaskoczone spojrzenie, krzyk musiał najwyraźniej mocno go zdezorientować. Nie ma czasu żeby teraz wszystko wyjaśniać. Odwraca się szybko na pięcie wypadając z pokoju. Ma nieuzasadnioną nadzieje, że dziewczyna tylko skaleczyła się kuchennym nożem, ale co dziwne krzyk nie dochodzi z kuchni poza tym jest coś jeszcze jakby szybki łomot małych pięści rozpaczliwie uderzających raz o raz o drewno. Przebiegł pokój wiedząc, że każda sekunda się liczy i dopadając do drzwi zza którymi najprawdopodobniej działa się jakaś makabryczna scena. Klucz leżał na podłodze, najwyraźniej wypadł kiedy dziewczyna próbowała się wydostać. Podniósł go szybko i drżącymi rękoma wsadził do zamka. Drzwi ustąpiły zaraz po jednym przekręceniu. Cornelia momentalnie wypadła z pokoju wpadając na niego i przewracając ich oboje na ziemię, pozbawiając go przy tym tchu. Za szybko żeby zareagował wcześniej, a poza tym wciąż był osłabiony. Ważniejsze jednak było to, że uciekała przed czymś i domyślał się co to mogło być. Wpadła w histerię więc nawet nie próbował jej uspokajać. Najpierw trzeba zidentyfikować i wyeliminować ewentualne zagrożenie. Skierował spojrzenie w stronę pomieszczenie, które najprawdopodobniej było łazienką ale kiedy w drzwiach stał zombie przypominało to raczej wejście do bram piekieł niczym w tandetnym horrorze klasy C. Leżał na podłodze przygnieciony rozhisteryzowaną dziewczyną wbijającą w jego ciał paznokcie wiedząc, że jeśli zaraz czegoś nie zrobi najprawdopodobniej zginą oboje. Nie pozwoli, żeby coś jej się stało. Stwór spojrzał na nich przez sekundę i zaczął przeć na przód. Leon mógł zrobić tylko jedną rzecz. Pochylił głowę dziewczyny do swojej piersi mając nadzieję, że tym sposobem nie wykona żadnych nerwowych ruchów i wyciągnął broń z kabury na biodrze. Podniósł pistolet tak wysoko jak tylko mógł i mierząc w górne partie stwora oddał cztery strzały. Pierwszy przeleciał trochę koło głowy potwora, ale wydawało mu się, że pozostałe trzy trafiły w cel. Wynaturzenie przewróciło się w głąb łazienki, trzeba było jeszcze sprawdzić czy aby na pewno więcej niewstanie. Wypuścił Cornelię a właściwie jej głowę z uścisku, ta po chwili podniosła na niego swe spojrzenie wielkich jarzących się od łez oczu. Nawet w takiej sytuacji zachowała resztki dziewczęcego uroku.

-Ekhm możesz już ze mnie zejść. - uśmiechnął się czule na znak, że wszystko w porządku.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 29-07-2008 o 13:34.
traveller jest offline  
Stary 30-07-2008, 21:14   #42
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
C o r n e l i a


Dziewczyna stała oparta plecami o zamknięte na klucz drzwi. Nie wiedziała co ma robić. Nie miała niczego, co by jej w tej chwili pomogło, nie wierzyła by ktokolwiek ją usłyszał mimo iż była dobrych myśli, które to krążyły wokół spokojnej i dramatycznej śmierci o jakiej zawsze marzyła. Gdy stwór zaczął ponownie zbliżać się w jej kierunku, ta przywarła bardziej do drzwi. To już koniec, to już koniec, to już jest TEN żałosny koniec! - powtarzała sobie cały czas w myśleć i pospiesznie odwróciła się ponownie przodem do drzwi opierając się o nie rękami. Chciała znów zacząć krzyczeć i panicznie walić w nie pięściami jednak nagle te ustąpiły. Cornelia z impetem wpadła prosto w ramiona Leona. Zaskoczona nie zdążyła nawet zareagować. Sytuacja stała się dla niej zdecydowanie zbyt skomplikowana i ... dziwna. Prosto z łap obrzydliwego stwora wleciała w silne ramiona policjanta, które to były o stokroć dla niej bezpieczniejsze i przytulniejsze. Pomału zaczynała się nawet do nich przyzwyczajać. Gdy Leon złapał ją za głowę i wplótł swe palce w jej gęste włosy przyciskając ją delikatnie do swej piersi dziewczynie zaparło dech w piersiach. Po chwili usłyszała głośne strzały i cała zadrżała. Wtuliła swoją małą główkę w jego podbródek, a w oczach pojawił się niewątpliwy strach, który z chwili na chwilę zaczął ustępować. Mężczyzna czuł na szyi wilgotny, nierówny oddech dziewczyny. Jej piersi unosiły się nieświadomie na jego ciele, jej biodra znajdowały się blisko jego. Policjant czuł niesamowitą bliskość z dziewczyną, jednak też czuł jej łzy oraz przerażenie.

- Ekhm możesz już ze mnie zejść. - uśmiechnął się czule na znak, że wszystko w porządku.

Dziewczyna uniosła na chwilę głowę i gwałtownie objęła mężczyznę za szyję wtulając się czule w niego.

- Przepraszam...
- wyszeptała mu do ucha, a jej gwałtowny ruch wzmógł czułość na ciele mężczyzny.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 30-07-2008 o 21:18.
Nami jest offline  
Stary 09-08-2008, 12:34   #43
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kate McCall

Kucając przy mężczyźnie Kate przyglądała się czy na pewno nie ma żadnych ran. Szczególnie takich, które oznaczałyby bliski kontakt z zombiakami. Brakowało im tylko kolejnego potwora, który mógł zaatakować znienacka pod postacią człowieka. Ciekawe co Cornelia powie na nowego towarzysza, ta dziewczyna wydawała się nieprzewidywalna.

Krzyk.

Leon zerwał się jak oparzony by pobiec na pomoc damie. Cóż, Kate w pierwszym odruchu też chciała to zrobić, ale nie mogli tak zostawić tutaj tego biedaka. Pomogła mu wstać i objęła w pasie ciągnąć w stronę głosów, broń miała przygotowaną.

- Chodź, poznasz naszą koleżankę, jesli będzie jeszcze żywa gdy tam dotrzemy.

No tak, tego można się było spodziewać. Kate i Daniel doszli na miejsce akurat by zobaczyć jak Cornelia leży w objęciach Leona. Jednak strzały szybko popsuły sielankowy nastrój. Kate zajrzała do łazienki. Cóż, wyglądało na to, że ten trup już nie wstanie.

- Z wami wszystko ok? - spytała wypoczywających na podłodze towarzyszy.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 09-08-2008, 23:36   #44
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Daniel dalej był dość zszokowany tym wszystkim, mimo, że starał się zachować spokojną twarz. Gdy usłyszał krzyk, jej wyraz zastygł w uśmiechu pokazującym dość zżółkłe, zaniedbane zęby. Policjant od razu pobiegł. Gdy Kate zaczęła go ciągnąć, poczuł ciepło kobiety i przestraszony odepchnął ją. Rzucając jej spojrzenie zranionego i przestraszonego zwierza poszedł zaraz za nią, choć ufał, że Leon poradzi sobie z zagrożeniem. Sprawiał wrażenie kogoś kompetentnego, kogoś komu można ufać, nie to co on.. Nieważne.

Po drodze rozglądał się za czymś co wskazałoby na to, że to dom przyjaciela jego ojca. Między zdjęciami jego bystry wzrok znalazł to czego szukał, wspólną fotografię wykonaną przy budowie szopy ojca. Trochę ogólny nieład go zaskoczył, nie wiedział czy to potwory, czy ocaleńcy.
-To wasza robota..Kate? spytał kobietę idącą przed nim.

Gdy zauważył wtuloną w siebie parę i Leona oddającego strzały zdziwił się mocno. Coś tu wyglądało bardzo nie tak. A przynajmniej według jego standardów. Ta dziewczyna na pewno nie była dorosła. Tego było już jakoś za wiele.. Rozejrzał się dookoła i nie widząc wyraźnych śladów zombie zabezpieczył broń. Trzymając strzelbę łokciem wyciągnął paczkę papierosów i wsadził jednego z nich między wargi. Przypomniał sobie o tym co mu wpajali na temat minimum dobrego wychowania i spytał obecnych wciąż lekko drżącym głosem trzymając papierosa w zębach:

-Hmm.. Ktoś ma ochotę?
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 11-08-2008, 20:55   #45
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Leon

Nie wiedział jak powinien się zachować, chciał wstać natychmiast, ale z drugiej strony dziewczyna przylgnęła do niego tak mocno i kurczowo się trzymając, że zaczerwienił się po uszy. Przeprosiła go. Za co? Przecież to nie jej wina, że sytuacja ją przerasta. Zaskoczyła go jej reakcja. Odwzajemnił uścisk, ale nie za mocno. Nie chciał żeby źle go odebrała, pomyślał że będą musieli szczerze porozmawiać w spokojniejszej chwili. To, że powoli dziewczyna się w nim zadurzała widać było gołym okiem a takie uczucie po prostu nie ma racji bytu. Lubi ją, przypomina mu młodszą siostrę której nigdy nie miał, ale jest za młoda i mimo ekstremalnej sytuacji nie może zostawić jej złudzeń. Odepchnął od siebie pożądanie, które ogarnęło go przez chwilę kiedy Cornelia świadomie lub nie dotykała go tak jak doświadczona kobieta - nie dziewczyna, która wie czego chce. Z opresji uratował go pojawienie się pozostałych towarzyszy.

- Z wami wszystko jest ok? - Kate najwyraźniej sama oceniła już całe zajście i wolał nie myśleć co przyszło jej do głowy.

-Ekhm, tak jasne... - urwał nie bardzo wiedząc jak wytłumaczyć tą sytuację.

W końcu doszedł do wniosku, że żadne tłumaczenie nie jest tu potrzebne. Nic się nie stało. Spróbował podnieść się z podłogi, Cornelia wyczuła co się dzieje i ociągając się trochę także zaczęła wstawać. Nie chciał być zbyt stanowczy, ale poczuł ulgę kiedy przestali się już o sobie ocierać. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia się skrzyżowały. Miała oczy pełne łez, uśmiechnął się tylko a ona słabo odwzajemniła ten uśmiech. Rozmowa poczeka na lepsze czasy, a może wcale nie będzie konieczna? Dziewczyna jest bystra, zrozumie. Jedno spojrzenie w głąb łazienki upewniło go, ze ze strony tego stwora nie mają się już czego spodziewać., Spostrzegł, że za Kate stoi Danny w chwili kiedy zaoferował papierosa. Nie palił od kilku lat, ale nagle nie wiedząc czemu poczuł silne pragnienie odreagowania wydarzeń tego dnia. Wyciągnął rękę w stronę paczki papierosów i wyjął jednego. Danny wyjął zapalniczkę i odpalił lonty obu papierosów.

-Dobra, trzeba spokojnie przemyśleć co dalej robić...

Podszedł do okna i podważając ostrożnie żaluzje, wyjrzał na zewnątrz. Niewiele dała się zobaczyć z tej perspektywy. Na dworze szalała nawałnica śnieżna i wyglądało na to, że wkrótce może być znacznie gorzej. Nie widział nigdzie żadnych stworów, ale wiedział że gdzieś tam muszą być. Czają się, dopadając kolejne niczego nieświadome jeszcze ofiary. Wytężał wzrok, ale zobaczył jedynie zarysy domów i radiowozu. Nie był pewny czy będą mogli na niego liczyć po tym wypadku, ale trzeba będzie spróbować. Lepsze to niż przemieszczać się na piechotę. Czuł na sobie ich spojrzenia, ten mundur i odznaka sprawiły że stał się nieformalnym przywódcą ich małej grupki. Zaciągnął się oddychając ciężko, przydałoby się trochę snu. Adrenalina trochę opadła chłód bił ze ścian całego domu, mimo to kusiło go żeby przeczekać tą burzę do rana. Podświadomie jednak wyczuwał zagrożenie, wiedział że nie zmruży oka w tym domu, nie byli tu bezpieczni. Odwrócił się spokojnie, starając się pewnie trzymać na nogach. Zaczął mówić starannie dobierając słowa.

-W tej chwili mamy dwie możliwości.. na zewnątrz szaleje śnieżyca a za kilka godzin się ściemni więc możemy zabarykadować się tu i czekać do rana albo spróbować dostać się teraz do samochodu. Nie chcę decydować za wszystkim więc chciałbym wiedzieć jakie jest wasze zdanie w tej sprawie.

Urwał i popatrzył po zgromadzonych, ich zrezygnowane spojrzenia nie dodały mu otuchy, ale muszą być silni. Muszą być, jeśli chcą przeżyć. Do głowy przyszło mu jeszcze jedno pytanie.

-Danny wiesz może jak daleko stąd jesteśmy od posterunku policji?
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 11-08-2008 o 20:58.
traveller jest offline  
Stary 11-08-2008, 23:34   #46
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Marica O'Brien

Nie wiedziała ile czasu minęło od jej rozmowy z Kate.
Czuła się strasznie, siedziała wraz z resztą rodziny Katie w salonie.
Mlacolm, wuj przyjaciółki trzymał na kolanach naładowaną strzelbę śrutową.



Ciotka Alma siedziała w fotelu, bez słowa, ruch warg wskazywał, ze ciągle powtarza bezgłośnie modlitwy.
Michael, kuzyn Katie pojechał na zakupy.
Jego komórka miała włączoną pocztę głosową.
Dominik siedział na kanapie koło Mariki.
Dziewczyna zdążyła wypalić mu połowę paczki papierosów, mimo, że nigdy nie paliła.

Nie mogła tak d;aj siedzieć.
Łomot sprzed drzwi frontowych ucichł, te...stwory najwyraźniej znalzły jakieś bardziej dostępne...osoby na ulicy.
Dziewczyna poczuła twardą kulę grozy gdy przypomniała sobie co widziała przez okno.
Radio bez przerwy nadawało tę samą wiadomość.
Ale co za wirus mógł zamienić ludzie w ...zombie..?
Nie ma się co oszukiwać, widziała kilka filmów, ba nawet sama ostatnio dostała na imieniny od znajomych z medycyny, książke jako początkowo potraktowała jako żart.

'Zombies: Poradnik Przetrwania' Maxa Brooksa

Książka, jaką wzięła ze sobą na wypadek absolutnych nudów.
Modliła się jednak, by to co w niej zdążyła wyczytać nie było prawdą...

Katie, na boga, gdzie jesteś...?
Ponownie wybrała numer przyjaciółki.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 12-08-2008, 10:52   #47
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kate McCall

Była zdenerwowana. Krzyk Corneli ją tak chyba zdenerwował. przestraszyła sie, że coś się stało tej zwariowanej dziewczynie. Może po prostu ją polubiła?

Leon chyba też ją polubił na swój własny, unikatowy sposób. Kurde, do Corneli to nawet trupy lgną i chcą sie z nią w łazience zamykać. A Leon przerwał im słodkie sam na sam, po czym Kate przerwała drugie słodkie sam na sam Cornelli. Ale chyba Daniel nie będzie jej podrywał?

Fuj, papierosy. Kate nigdy nie była do nich przekonana. Tak popularna osoba jak ona nie mogła sobie pozwolić by śmierdziała dymem, albo by miała brzydki oddech. Nie mówiąc o tym jak źle to wpływa na cerę. Więc po prostu stanowczo pokręciła głową.

Potem obserwowała Leona, który najwyraźniej próbował coś dostrzec przez tę zamieć. I najwyraźniej mu nie wychodziło. A ona sama starała się coś wymyślić. No bo co dalej? I czy rzeczywiście są tylko dwie możliwości? Nagle rozległ się dźwięk dzwonka telefonu Kate. To Marica. No jasne! Musi pojechać po rodzinę i jak najszybciej stąd się wydostać, przecież tak nie może być w całym kraju! W jej rodzinnym Arkham na pewno wszystko jest OK. Tam sobie przeczekają, aż rząd zajmie się tą... epidemią.

- Marica? Postaram się jak najszybciej do was dotrzeć. Jak tylko pogoda będzie na to pozwalać, bo w tej chwili nie widać nawet na 3 metry.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 04-10-2008, 19:57   #48
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Daniel po paru wdechach dymu uspokoił się na tyle, żeby zacząć się zastanawiać co dalej. Sytuacja na zewnątrz nie wyglądała dobrze, co do wewnątrz też nie można było mieć pewności. Na razie trzeba zobaczyć czy warto tutaj zostać, czy poszukać innego bezpiecznego miejsca - o ile takie istnieje.

-Słuchajcie, w tym domu powinny być ukryte zapasy które znajomy mojego ojca zgromadził na taką jak ta okazję. Posterunek jest chyba ze dwa kilometry stąd, na prawo po wyjściu z domu. Możemy zobaczyć jak tam jest, ale lepiej zróbmy to rano. Mam działający samochód, możemy nim wyjechać daleko stąd, gdzie może będzie bezpiecznie. - wyjrzał za okno, gdy Kate odebrała telefon, obserwując czy coś się kręci po okolicy. Trzeba będzie zabić okna deskami żeby nic przez nie nie przelazło.

- Leon, idę rozejrzeć się czy dom jest szczelny. Potem zajmę się barykadowaniem okien, nie możemy liczyć na to, że nas przeoczą i pójdą dalej.

Poszedł w stronę, z której czuł zimno, były to otwarte drzwi na taras. Krwawe ślady na szybie wskazywały, że może tędy właśnie uciekała ofiara, albo sam żywy trup.. Rozejrzał się po tarasie i zamknął drzwi. Na szczęście był to budynek w starym stylu, jednopiętrowy z drewnianymi ścianami, nie tekturowymi, jak to miało miejsce w nowszym budownictwie. I nie było przesadnie dużo okien. Póki co zasunął kotary na oknach w living roomie. Nikt nie musi wiedzieć, że tu jesteśmy. W kuchni ani sypialni nie znalazł niczego nadzwyczajnego, z wyjątkiem dobrze zaopatrzonej apteczki.

Udał się do znajomego już miejsca, garażu, gdzie przez nadmiar emocji nie zdołał się dokładnie rozejrzeć. O blaszane drzwi co pewien czas coś waliło, chyba pojedynczy umarlak. Miejmy nadzieję, że sobie odpuści. Albo nie poszuka jakiegoś narzędzia. Daniel znalazł parę desek które wyglądały na nadające się do zabarykadowania okien i wyciągnął z bagażnika swoją skrzynkę z narzędziami. Zerknął na indyka leżącego obok, ale zdecydował się zająć nim później.

Wrócił na górę i rzucił hasło: Dom wygląda porządnie, możemy przeczekać tu noc. Czy może mamy coś jeszcze do zrobienia? W ogóle jaki mamy plan? Ja chcę uciekać stąd jak najdalej, mam warsztat w innym mieście.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 03-11-2008, 17:00   #49
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Śnieg padał tak gęsto, że za oknem nie dało się już dostrzec poruszających się po ulicach zombie. Do przewidzenia było to, że śnieg i mróz nie spowolnią ich na długo. Leon wątpił czy zdawali sobie chociaż sprawę z otaczającej je śnieżycy. Zasłonił firankę i odwrócił się do reszty. Kate udało się odebrać telefon a on sam doznał olśnienia. Może radio w radiowozie nadal działa? Nawet jeśli uda mu się odpalić silnik to wątpił żeby dał radę kierować w taką pogodę będąc w dodatku tak osłabionym, ale przynajmniej skontaktuje się z centralą i poinformuje o ich położeniu. Rozważania przerwał mu Danny, który ku zadowoleniu policjanta najwyraźniej wziął się już w garść. Przytaknął szybko.

-Dobry pomysł, ale nie będziesz robić tego sam. Zaraz wszyscy zajmiemy się barykadowaniem, wartę będziemy pełnić na zmianę we dwoje, niech dziewczyny się prześpią.

Rzeczywiście zgadzał się z tym że trzeba zabezpieczyć dom. Nieważne czy uda mu się dotrzeć do radia, trzeba przeczekać tu noc. Kiedy Danny udał się wprowadzać czyny w życie Leon odezwał się do Kate, która mimo tych wszystkich wydarzeń nadal twardo stąpała po ziemi.

-Kate.. Najprawdopodobniej będziemy musieli użyć samochodu Dannego, sęk w tym że mam nadzieję że twoja znajoma nie mieszka na drugim końcu miasta bo nie mogę narażać na takie niebezpieczeństwo grupy. Pomożesz mi? W schowku na miotły widziałem jakieś deski które chyba się nadadzą żeby zrobić coś z drzwiami i oknami.

Urwał dostrzegając na sobie dość dziwne spojrzenie Corneli. Nie chciał, żeby pałętała się im pod nogami, ale na coś przecież mogła im się przydać.

-Też możesz pomóc, daj znać jeśli znajdziesz coś co pomoże nam dotrwać do rana i staraj się omijać umarlaków z daleka dobrze?

Uśmiechnął się chcąc podnieść ją trochę na duchu tym żartem, ale sytuacja rzeczywiście była beznadziejna. Powoli sam zaczynał wątpić w ich szanse.

Otworzył drzwi schowka i zmierzył w rękach kilka wyglądających solidnie desek. Sęk w tym, że nie było ich zbyt wiele. Podał kilka Kate a sam zaczął wyłamywać siekierką kolejne deski z podłogi przerwał jednak żeby odpowiedzieć na słowa Dannego.

-Dom wygląda porządnie, możemy przeczekać tu noc. Czy może mamy coś jeszcze do zrobienia? W ogóle jaki mamy plan? Ja chcę uciekać stąd jak najdalej, mam warsztat w innym mieście.

-Nie wiadomo jak wyglądają drogi, nie wiadomo jak to wszystko wygląda w innych miastach. Póki co musimy dostać się na posterunek a po drodze zabrać jeszcze jedną osobę i do tego będziemy potrzebowali twojego auta, jednak jazda w taką pogodę to samobójstwo i mimo że mi się to nie uśmiecha musimy zostać tu na noc.

W chwilę później było ich wystarczająco żeby zakryć co najbardziej niebezpieczne miejsca w domu. Okazało się, że łatwo też znaleźć narzędzia i gwoździe które ktoś przyniósł kiedy on uwijał się jak mysz. Przetarł spocone czoło i uśmiechnął się na widok młotka. Długo czasu minęło od czasu kiedy remontował rodzinny dom ale czując trzonek młotka wydawało mu się jakby to było wczoraj. Następne minuty upłynęły im pod znakiem przybijania gwoździ a dom wypełniły odgłosy pracy ginące jednak za oknem w bezlitosnej śnieżycy. Kiedy było już po wszystkim a nieliczne okna i drzwi zostały zabezpieczone osunął się ciężko pod ścianę próbując złapać trochę tchu. Widać nie był jeszcze stu procentowo gotów na tak wzmożony wysiłek.
Kilka sekund, tylko kilka sekund przekonywał w głowie sam siebie.
Po chwili drgnął kiedy wyraźnie usłyszał odgłosy pojedynczych miarowych kroków za oknem. Ktoś tam był. Dał znać reszcie żeby zachowali ciszę i odsunął się wolno od okna. Jeśli jakiś z tych potworów przyszedł ich zabić nie należało im ułatwiać zadania. Do jednego odgłosu wkrótce dołączyły kolejne a on odruchowo dotknął broni.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172