Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2012, 13:44   #1
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
[NS 1.5] Droga do Cheyenne - Sesja Przerwana


Droga do Cheyenne


Droga była pusta, żadnej zabłąkanej duszy lub gangera w zasięgu wzroku. Ich jeep minął jedynie jedno gospodarstwo stojące przy drodze. Teren był tutaj równinny, dopiero po zerknięciu w lewo było widać góry skaliste. Tam też biegła autostrada, już w Colorado mówili żeby ją omijać. Te kilka małych wiosek, skupionych wokół źródeł wody, nie było ich celem. Ich celem były gamble i paliwo, czyli potrzebne rzeczy. Pewnym miejscem było Cheyenne, to dobrze prosperujące miasteczko na pewno miało benzynę. Mogli jechać do Denver, przy czym mogli tam dostać prędzej kulkę od gangerów, buszujących po szerokich ulicach, niż trochę paliwa. Może i było to duże miasta, ale wyludnione, wszystkie budynki i drogi były cholernie niebezpieczne. Słyszeli przecież tą historią, jak przez Denver chciała przejechać karawana, akurat autostrada biegła przez centrum miasta, niczym w Los Angeles. Pech chciał, że kiedy przejeżdżali, skorodowana stalowa konstrukcja wieżowca nie wytrzymała ponad dwudziestoletniego wystawienia na niesprzyjające warunki pogodowe, kilka belek pękła, kilka innych spadło i koniec końców przewrócił się, na biegnącą obok autostradę na estakadzie. Pech chciał, że w tym miejscu właśnie przejeżdżała właśnie ta karawana. Wieżowiec zawalił sie właśnie na nią. Estakada też runęła, grzebiąc wszystko pod stosem betonu i stali. To była jedna wersja tej historii. Według drugiej, w tym czasie przez miasto przez miasto przeszło tornado, i to ono spowodowało zawalenie. jeszcze inni twierdzili, że była to burza piaskowa, Dust Bowl, przez co kierowca pełnej cysterny nie widział gdzie jedzie i wpadł na betonową barierkę, cysterna się wywróciła, po chwili był wybuch i estakada się zawaliła, jej elementy uszkodziły wieżowiec, który się zawalił. Każda mieścina miała własną wersję tej historii. Studium przeprowadzone przez jakiegoś profesora socjologii z Nowego Jorku (tak, tam uchowały się takie ewenementy) dowiodło, że takie historie mają taki sam sens jak europejskie bajki i baśnie, sprzed setek lat - ważny był przekaz. W tym wypadku taki, żeby nie podróżować przez miasta w których nie ma ludzi.

Droga wiodła na północ, Rudolf, szybko starzejący się mistrz kierownicy, prowadził jeepa do Cheyenne. Nie jechał szybko, raczej wolno. Były tego dwa powody. Po pierwsze, asfalt był tak popękany, że równie dobrze mógł jechać poboczem, więc nie rozwijał dużej prędkości. Dla niego taka droga to był pryszcz, nie straszne mu były takie dziury i ubytki. Jechał wolno ze względu na pasażerów, którzy raczej nie przywykli do ekstremalnej jazdy. Odnosiło się to do obu, Francisa Jonesa, chuderlawego złodzieja rodem z Vegas, oraz Johna, nazwiskiem Sinclair, czarnoskórego sędziego. Złodziej siedział z przodu, pan Cronje chciał mieć jego lepkie ręce na widoku, zwłaszcza że z tyłu w kabinie były wszystkie ich graty. Przy sobie Rudolf miał jedynie pas z amunicją z kaburą, z której średnicą swojej lufy straszył rewolwer. Nadawała mu on wygląd południowca. Francis Jones nie miał zbyt wiele do roboty. Jechał na prawy zimny łokieć. Co jakiś czas bawił się radiem samochodowym. Była to jedna z wartościowszych rzeczy w tym jeepie. Przed wojną, każda większa mieścina posiadała swoje własne radio, nierzadko jeszcze telewizję. Po wojnie ponownie uruchomiono większość sprzętu radiowego. A radio było cenne, przed wojną radioodbiorniki były głównie w samochodach, w domu królował telewizor. Teraz, w tym zbombardowanym świecie, radio stanowiło jedyne połączenie ze światem. Przy czym światem rozumianym jako Stany Zjednoczone. Samochód z radiem to był swoisty rarytas, wszyscy prowadzący osiadły tryb życia wymontowali radio z pojazdów i postawili w domach, podłączając do paneli słonecznych bądź wiatraków. Był to swoisty przedwojenny bum, na odnawialną energie elektryczną, modne było posiadanie własnych ogniw słonecznych.

Z tyłu siedział John Sinclair, sędzia z powołaniem, nienawidzący gangerów jak mało kto. Dlatego tak dobrze rozumieli się z Rudolfem, obaj chcieliby zakopać jak najwięcej tej ludzkiej gadziny. Obok niego leżały rzeczy ich wszystkich. Paka była pusta, nie licząc łopaty, pustego dziurawego kanistra oraz całkiem nowej opony, najpewniej w ogóle nie używanej, lecz niestety niepasującej do ich jeepa. Za nówkę dostaną dość dużo gambli.

Nie tylko oni jechali do Cheyenne. Za nimi podążał na swoim motocyklu Indianin Ma'o-nehe. Cały owinięty, nikt nigdy nie widział jego twarzy. Francis już dawno zrezygnował z dobrania się do rzeczy Szamana, wiedział, że Indianin swoich dwóch Coltów nie nosi tylko na postrach. Tak samo jak toporka, którym potrafił naprawdę nieźle wywijać. Obok Ma'o'-nehe biegł jego prawdziwy przyjaciel i towarzysz, hiena Mal'hu. Według złodzieja Jonesa to zwierzę miało demoniczny uśmiech. Hiena była drugim powodem, dlaczego Rudolf jechał dość wolno - hiena musiała przecież nadążyć, a nie chciał co chwila stawać i czekaż, aż ten osobliwy Czerwonoskóry go dogoni.

Wjechali na małe wzniesienie. Droga była dość przyjemna, prowadziła prosto przez półpustynny krajobraz. W tym momencie odezwało się radio, którym bawił się Francis. Z głośników popłynęło dość jazgotliwe Country.

American Country Music - YouTube

Utwór skończył się po mniej więcej trzydziesty sekundach i odezwał się spiker:
-Tu radio Cheyenne, pogoda znośna, lekkie zachmurzenie, temperatura powietrza w południe powinna osiągnąć trochę ponad 70 stopni Fahrenheita. przypominam, niedawno zaczął się sezon tornad, miejmy nadzieję, że i w tym roku tornada ominą południowe Wyoming, a najlepiej niech potańczą w północnej Montanie, gdzie przypomnijmy, Moloch przeprowadził dość silne uderzenie, Zjednoczona Armia musiał przesunąć się na drugą linię obrony. Jest godzina 11 czasu Cheyenne, czas na wiadomości lokalne. W studiu jest z nami pani Williamson, która chce się z nami podzielić informacjami ze swojego ogródka...

John prychnął, ot cała lokalna stacja radiowa, w której tematem dnia jest to, co rośnie w ogródku pani Wiliamson. Wolałby gdyby podawali, gdzie kręcą się gangerzy, nie intersowała go krzyżówka marchewki z pietruszką. Francis nie bawił się radiem, była to jedyna stacja jaką odbierali w tej okolicy. W podróży nawet pani Wiliamson umilała czas. Jej wypowiedzią zainteresowali się wtedy, gdy przeszła do meritum:
-... no i wtedy wieczorem, jak było już ciemno, a w tym no warsztacie co no naprawia no samochody jeszcze coś tam robili, no i wtedy siedząc na werandzie na kocu to wtedy widziałam takie coś przy pompie. To było małe, gdy poświeciłam latarką przy studni no i wtedy to zniknęło.
-Może to był jakiś bezpański kot? - przerwał jej spiker.
-No nie, to na pewno nie był kot, jak to coś znikało to no to coś się błyszczało. To nie była skóra ani futro, nie nie, to było jakby metal, wyraźnie widziałam odbicia światła w tej no powierzchni... to było metalowe i się ruszało...
-Dobrze, dziękujemy pani Wiliamson za rozmowę, z pewnością kiedy indziej pochwali się tym, co udało jej się wyhodować... - spiker jakby jak najszybciej chciał skończyć rozmowę. Z głośników znowu popłynęła muzyka. Tym razem to był Rock albo Metal, bynajmniej coś ciężkiego.

Mötley Crüe - Too Young To Fall In Love - YouTube

To było zastanawiające. Metalowe i się rusza.
Ciszę przerwał Rudolf, który za swoim spokojnym stylem bycia krył masę fatalistycznych myśli.
-Moloch, jego zwiadowcy.
Będąc wychowanym w Detroit, w bliskim sąsiedztwie Molocha, wiedział mniej więcej, jak wygląda natarcie. Najpierw zwiadowcy, potem cięższe maszyny.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez Micas : 01-11-2020 o 19:30.
JohnyTRS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172