|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-09-2017, 22:22 | #1541 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec ~ "Morrison"? ~ Morrison spojrzał pytająco unosząc brwi na drugiego Morrisona. Coś chyba przegapił ten moment w którym spoufalił się z Cosmo by go wzywał po nazwisku. Jak jakiegoś podwładnego czy cóś. Zwłaszcza teraz jak akurat Morrisonów przed budynkiem było dwóch. I chyba monter nie znał tego powiedzonka o nazwiskach i laniu po pyskach. Szturman jednak przełknął to odkładając to póki co na później. Zacisnął szczęki. Proste zadanie. Wejść, zabrać, wyjść i odjechać. No iii... Uniósł dłoń do krótkofalówki. Dzięki temu mógł użyć krótkofalówki Cosmo jak mini głośniczków i być słyszalny w pomieszczeniu a mógł zostać na posterunku przy samochodzie. Ale uznał, że lepszy będzie bardziej bezpośredni kontakt. - Daj znać jeśli przyjadą szeryfy. - powiedział klepiąc Johna po ramieniu i szybko wszedł do wnętrza przychodni. Przed wejściem spojrzał w górę by sprawdzić czy Skye zajęła miejscówę na piętrze. - Panowie wydaje mi się, że Kate będzie bezpieczniejsza na pokładzie naszego pociągu. Jak chcecie to zapraszam, możecie jej i nam towarzyszyć. Dobrze dla niej i dla nas wszystkich by było odjechać z nią zanim przyjedzie tu szeryf. - zaproponował patrząc na obcych dla siebie tubylczych mężczyzn. Właściwie jeśli miejscowi brali na siebie jej eskortę i ochronę no to właściwie nic tu po nich. Ale i tak wewnątrz pociągu byłoby szeryfom trudniej ją dorwać niż tutaj.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
27-09-2017, 01:56 | #1542 |
Reputacja: 1 | Przy wodopoju zebrała się widać cała okolica, ale to dobrze. Ułatwiało robotę. Dużo ludzi, w tym ci którzy poprzedniej nocy widzieli co stało się z Kate. Na pewno cześć miała córki, ilu chciałoby aby znalazły się one na miejscu poturbowanej kelnerki? Foxy przejrzała się w lusterku, poprawiając włosy i posyłając odbiciu wytrenowany uśmiech, ale szybko zrezygnowała. Powinna tam iść poważna, jako ze i sprawa należała do poważnych. - Dobra nasza, mamy widownię - powiedziała do towarzyszącej jej kobiety. - Wejdziemy i chwilę posłuchamy. Zbadamy nastroje... a potem się włączymy. Dobrze pójdzie to nawet wiele nie trzeba będzie robić. Wszyscy tu lubimy Kate, a jej widok wczoraj - wzdrygnęła się i pokręciła głową, zbierając się do wyjścia z auta - Chodźmy, nie ma co tracić czasu.
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
27-09-2017, 12:29 | #1543 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Z całego towarzystwa facet gabarytów typowego chama z Hegemonii najmniej się Ortedze podobał. Nie mogła pozbyć się jakże nieprzyjemnego wrażenia, że zaraz w przypływie nagłych uczuć osobnik ów podejdzie do niej, naruszając prywatną strefę, i jeszcze na dokładkę weźmie ją znowu w misiaczka, nie potrafiąc werbalnie wyrazić wdzięczności... te typy tak miały. Dlatego też zawczasu zajęła strategiczne miejsce po drugiej stronie pomieszczenia, odgradzając się od wielgusa stołem, ludźmi oraz odpowiednią ilością wolnej przestrzeni. - Przydupasy waszego szeryfa jadą tutaj, żeby odjebać ranną - ruchem głowy wskazała sufit i westchnęła cierpiętniczo. Zero... normalnie zero poszanowania dla ciężkiej pracy drugiego, zaganianego człowieka. Tak chcieć przyjechać i zmarnować całą, wielogodzinną pracę monterki, polegającą na składaniu, szyciu i łataniu bebechów miejscowej kelnereczki, taka jej mać. - Dzięki nadkundlowi jest ostatnim świadkiem, czyli niewygodna. No a my... ten no. Nie po to ją tu wieźliśmy i składaliśmy. Niektórych... no kurwa są rzeczy których się nie robi - tu spojrzała kwaśno po grupie Nowojorczyków, po czym rozłożyła ramiona w geście bezradności. Oderwała plecy od ściany, kierując się ku schodom - Powinniśmy się pospieszyć. Pójdę po nią... i po doktora. Przyda się jego autorytet.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 27-09-2017 o 20:38. |
27-09-2017, 20:36 | #1544 |
Reputacja: 1 | Warkot za plecami nie wróżył nic dobrego. Tak samo jak informacja kto siedzi w zbliżającej się nieubłaganie furze. Skye stanęła pod oknem, filując na podwórko. - Weźcie broń... chyba się przyda - mruknęła i nagle obróciła głowę w kierunku zebranych - Co z Tomem? Jest bezpieczny?
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. |
29-09-2017, 03:28 | #1545 |
Reputacja: 1 | Sam, i Cosmo(?) Kate przenieśli do niezniszczonego pokoju obok. Doktor był w pokoju z nią i Tomem który wyglądał jeszcze bledziej niż ostatnio ale trzymał końcówkę stetoskopu kiedy staruszek osłuchiwał dziewczynę. Widząc was podniósł głowę. -O dobrze że jesteście, domyślam się że chcecie ją zabrać, mówiąc szczerze na to liczyłem - ruchem głowy wskazał na stojące z boku nosze - Jej stan jest stabilny, nie powinna się ruszać bo szwy mogą puścić, i nie jestem pewien kiedy odzyska przytomność ale mam wrażenie że najgorsze już za nami. Słyszałem co się wydarzyło i myślę że będzie bezpieczniejsza u was Andrew, Skye i Cosmo (?, sam zdecyduj) Pat uśmiechnął się. -Myślę że Freddy się chętnie zabierze, w końcu tam jego miejsce. Ale my chętnie wrócimy do baru, wygląda na to że toczą się tam dzisiaj ciekawe dyskusje. Tom jest na górze z doktorem, porządny chłopak ale kiedy przyjdze co do czego nie można na niego liczyć. Pacyfista, w dzisiejszych czasach - ostatnie Pat wypowiedział cicho jakby z nutką smutku, albo... podziwu? Na podjazd przychodni wjechał pickup z trzema zastępcami szeryfa Mansfielda, powoli otwarli drzwi i z ostentacyjną powolnością wysiedli po czym kierowca sięgnął do wnętrza i przełożył tonfę przez jej zaczep na swoim pasie. - Gdzie jest doktor? Odezwał się najstarszy, z tego co się zorientowaliście w hierarchii pierwszy po szeryfie, Boe Dunn jeśli Andrew pamięc nie myliła. Foxy w barze sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż zazwyczaj, ludzi było dużo, i tylko paru miało jakieś trunki. Dokonali też przemeblowania, większość stołów przeniesiono pod ściany a ludzie stali pod ścianami. Ktoś przemawiał na środku. -Impeachment! to jest to co powinniśmy zrobić, ktoś ostrzelał dom doktora, pół miasta słyszało. Było dwóch strzelców, strzelba i karabin. Kolejarze znaleźli jednego z nich a szeryf go rozwalił. Mansfield załatwił świadka! Kogo może kryć?
__________________ A Goddamn Rat Pack! Ostatnio edytowane przez Leminkainen : 30-09-2017 o 04:16. |
30-09-2017, 20:47 | #1546 |
Reputacja: 1 | Cosmo Cosmo nie czekał na żadną specjalną odpowiedź, tylko od razu wrócił do środka o poszedł za Samanthą. Ranna, cała w bandażach, leżała w pokoju obok. Na widok doktora i tego drugiego, bodajże Toma, kiwnął głową. Popatrzył na wskazane nosze i się skrzywił. - Problem w tym, że w naszym samochodzie nie ma zbytniej możliwości...- Cosmo przerwał, szacując wymiary samochodu - Dobra, damy radę, zabieramy ją. Jeszcze raz wszystko przekalkulował. Nosze położą na burtach w poprzek pojazdu, będą nieznacznie wystawać na boki. Jak przysuną je do ściany szoferki, to pasy zewnętrznych foteli powinny spokojnie ogarnąć nosze z ranną. - To co, przenosimy ją? - Cosmo był gotów. Dźwięk silnika obcego samochodu sprawił, że monter cofnął się do głównego wejścia. Wychylił się lekko, rzucił okiem. Ludzie szeryfa, trzech. Powrócił do zebranych. - Ludzie szeryfa już tu są. (Z której strony budynku znajduje się to pomieszczenie? Od frontu, od tyłu, czy coś innego?)
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:13. |
01-10-2017, 21:28 | #1547 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Mam nadzieję, że jakoś się pomieścimy. I tak, przyjechaliśmy zabrać Kate do nas. - szturman odpowiedział Patowi. Jeszcze nie był pewny jak ale na razie wszystko nie związane z bezpośrednią ewakuacją odłożył na potem. Wsadzą Kate na pakę, zobaczą ile zostało miejsca i jakoś się ścisnął jeśli trzeba będzie. Czas na rozmowy się skończył bo mundurowi już byli na zewnątrz. Zabranie Kate zostawił na głowie Sam, Cosmo i miejscowych. Sam szybkim krokiem wrócił na zewnątrz do Johna i strażujacej w oknie Skye. Po drodze zsunął Vectorka z ramienia i wyszedł trzymając go w neutralnej pozie ale jednak w łapach. Zdążył akurat by widzieć i słyszeć ich nieśpieszne słowa i ruchy. Nie kwapili się do wszczynania awantur. Ale i też coś nie wyglądało by chcieli ot, tak zrezygnować. Sytuacja była o tyle niejasna, że kolejarze i gliniarze oficjalnie nic do siebie nie mieli. Więc mimo, że szturmowe doświadczenie podpowiadało Morrisonowi dość brzydkie taktyki. - Doktor jest na górze. Jest zajęty. Ale zaraz skończy. Bez nerwów panowie. Zabieramy Kate do nas. Jeśli spróbujecie nam przeszkodzić uznamy to za atak na Koleje Nowojorskie i odpowiemy z całą stanowczością. - Andrew lekko skinął głową w stronę okna gdzie dziewczyna w kapturze miała świetny widok na całą scenkę. Sam klepnął lekko dłonią trzymanego Vectora. Ciało wydało cichy odgłos gdy cicho pacnęło o strzelecki kawałek stali. - Jako wyraz dobrej woli i pokojowych zamiarów połóżcie łapy na machę waszej bryki. My się zapakujemy, odjedziemy i wtedy załatwiajcie sprawy z doktorem. - mówił wolno i brodą wskazał na radiowóz jakim przyjechali mundurowi. W tej chwili siły były liczebnie dość wyrównane. Ale kolejarze mieli gotową broń w łapach a mundurowi nie. Jakby okazali się rozsądni to wtedy ich trójce byłoby o niebo lepiej mieć na nich oko i szanse na zapakowanie się do pikupa i spokojny odjazd powinny znacznie wzrosnąć. A gdyby jednak postanowili być butni i groźni no to teraz, zanim Kate ukazała się na widoku.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
03-10-2017, 10:46 | #1548 |
Reputacja: 1 | Foxy, jak na jakimś westernie, weszła do baru, otwierając szeroko drzwi. Rozejrzała się po wnętrzu, łowiąc echo prowadzonych rozmów. Ludzie byli wzburzeni, i dobrze. Mieli o co się wściekać. Z drugiej strony sami sobie zgotowali podobny los, raz po raz wybierając ten sam rodzinny duet aby rządził Newport, a wiadomo - tam gdzie rodzina, zacierała się sprawiedliwość i profesjonalizm. - Mansfeld kryje tego, który wynajął Kayla do odstrzelenia świadków! - ruda kelnerka podniosłą głos, przechodząc przez salę i stając przy kontuarze. Machnęła właścicielowi ręka na powitanie, ale się nie uśmiechała. - Zanim dostał kulkę sam się przyznał i to nie pierwszy taki przypadek, że sprząta! Byłam tam, u Cavendisha i dalej, słyszałam co mówił! Zanim go złapaliśmy zabił dwie osoby. Tego chłopaka który wczoraj znalazł Kate i lekarza Nowojorczyków, który pomagał doktorowi zajmować się ranną, bo uratowała ją też dziewczyna z pociągu! - o specyficznym podejściu do życia czarnowłosej monterki dyplomatycznie nie wspomniała. Grunt że ta cała Ortega zrobiła dobrą robotę - Nie musieli nam pomagać, ale to zrobili i oto jaka wdzięczność ich spotkała! - pokręciła głową wyraźnie wzburzona - Zastanówcie się! Jak tu wyglądają układy?! Wszystko po rodzinie i to od wielu lat! Ile podobnych spraw zatuszowali?! Ile kobiet przepadło, a my myśleliśmy że albo uciekły, albo zaginęły w Ruinach?! To się nie skończy, nie jeżeli nic się nie zmieni! Wyjdą na bezkarnych i tylko patrzeć jak kolejna dziewczyna zmieni się w siekany stek! Ale tym razem może nie być kogoś, kto ją znajdzie, a potem poskłada! Mansfeld i jego ludzie mają broń, są wyszkoleni, ale teraz nie jesteśmy sami! I przewaga liczebna jest po naszej stronie! Chodźmy i się go spytajmy, niech nam powie kogo kryje! - rozejrzała się po sali i dodała końcówkę, mrużąc przy tym oczy i zatrzymując spojrzenie na tych, o których wiedziała że maja rodziny - Chcecie żeby to spotkało wasze dzieci, wasze córki?! Żeby jakiś zwyrodniały skurwysyn zaszlachtował je w ciemnej uliczce?!
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
04-10-2017, 16:48 | #1549 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Czyli przydupasy szeryfa zdążyły dojechać, trzaskając dla lepszego wrażenia drzwiami od bryki aż echo poszło po ulicy. Zaznaczyli swoją obecność, rozsiali aurę zajebistości oraz profesjonalizmu. - Echh - ze swojego miejsca na piętrze Ortega skwitowała to cichym, ponurym i jakże wymownym westchnieniem, zawierając w nim cała niechęć, zmęczenie materiału i rosnący w postępie geometrycznym wkurw. Mało im jeszcze było trupów jak na jeden dzień? Na domiar złego mieli ich nie palić, ani nie wysadzać... jeszcze. Chyba, że zaczną - wtedy nawet Parch nie mógłby się czepiać za posłanego orientacyjnie Mołotowa, bo czemu by nie? W końcu to tamci zaczną... Na piętrze został Cosmo, doktorek z trzęsawicą, nieprzytomna baba, ledwo stojący na nogach miejscowy burak... no i szerząca radość oraz empatię czarnowłosa monterka, ze wszystkich sił walcząca z tym, by nie splunąć na wytarte dechy podłogi. - Zaraz - burknęła podchodząc flegmatycznie do noszy. Rzuciła na nie okiem i pokręciła głową. Że też zawsze musiała się w coś niedorzecznego wpieprzyć. Czasu na lament i załamywanie rąk niestety nie mieli, a szkoda. Od razu zrobiłoby się higieniczniej na duszy. - Weź ich osłaniaj z okna - powiedziała do drugiego montera, machnięciem brody pokazując oszklony otwór w ścianie. Potem obróciła się do bladego niczym śmierć kolesia. Chyba Toma, o ile dobrze usłyszała - My weźmiemy nosze i nie ma że boli. Musimy ją przenieść... a pan niech lepiej jedzie z nami. Na razie znosimy ją na dół i zobaczymy co zdziała... Morrison - to słowo wypluła z jawnym obrzydzeniem. Na koniec zwróciła się do Cavendisha - Tak będzie lepiej i bezpieczniej. Potem odstawimy pana gdzie trzeba. Na razie... jedna trepanacja czaszki ołowiem wystarczy na najbliższy czas.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
04-10-2017, 21:24 | #1550 |
Reputacja: 1 | Skye nie wydawało się, żeby miejscowi gliniarze posłuchali, szczególnie tego kawałka o łapach masce. No ale co im szkodziło spróbować? Stanęła przy Morrisonie i gapiąc się prosto na oponentów, ściągnęła kaptur. - Lubicie spokój, nie? - warknęła przez zaciśnięte zęby - Więc go zachowajcie.
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. |
| |