Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-03-2015, 19:30   #661
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Andrew Na oko ustaliłeś że odległość między środkami dwóch podkładów jest stała i wynosi jakieś dwie stopy. Oznacza to że 1,666 podkładów daje jeden kilometr. Liczenie podkładów nie należało do najciekawszych zadań ale ruszyłeś wzdłuż torów co jakiś czas gadając z Max, trzeba przyznać że do 1,5 kilometra jej ocena odległości była niemal równie dokładna co twoje obliczenia. Ostatecznie udało ci się odejść na prawie 3 km zanim głos w radiu stał się niewyraźny

masz trochę za mało PD na zakupienie nowej umiejętności

Rob, Kennex jeśli chcecie kontynuujcie rozmowę ja prowadzę wątki które zaczęliście

Rob

kucharz z zainteresowaniem obejrzał kaczki
-Chłopaki będą zachwyceni, zrobimy z nich potrawkę to będzie łatwo podzielić i śrut przy okazji łatwo usuniemy. Tak też zrobiliście, oskubaliście kaczki i wyciągnęliście śrut (był on znacznie grubszy niż zalecany do kaczek co mogło mieć wpływ na umiarkowane powodzenie polowania, a także sprawiło że w kaczkach było mało śrucin choć weszły one dosyć głęboko) po czym kucharz zawołał pomocnika i zaczęli je dzielić na mniejsze kawałki.

Kennex twój imiennik obejrzał karabin po czym stwierdził:
-Mógłbym przymocować do tych zaczepów na lufie, wypust który współpracowałby z piedestałem który zamontowalibyśmy na pace. O takim czymś: Spięcie wyciągnął szkicownik i narysował taką konstrukcję
-Mógłbym to wyspawać z rur i kątowników. Podobne montowali na środku Jeepów i Muttów, potem weszły Hummery z obrotnicą w dachu. Tylko pole ostrzału do przodu trochę by ograniczała kabina...
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 30-03-2015, 10:33   #662
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Rob nic nie mówił kucharzowi, chciał tylko troszkę podnieść ciśnienie wesołkowi. Po oporządzeniu kaczek zdrzemnął się z pół godziny, po czym wziął Mausera i postanowił zajrzeć do intendenta, czy nie znalazłoby się więcej nabojów do niego.
 
Reinhard jest offline  
Stary 05-04-2015, 15:16   #663
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Rob poszedłeś się zdrzemnąć, przed snem odłożyłeś buty i spodnie do wysuszenia (przydały by się kalosze na łażenie po mokradłach) później gdy wstałeś, od intendenta dowiedziałeś się że interesującej cię amunicji nie mają. Well Shit.

Obiad wyszedł całkiem nieźle wszyscy sprawiali wrażenie zadowolonych, no prawie, było sporo głosów co do tego że porcje małe. Po posiłku była godzina odpoczynku po czym robotnicy wrócili do wbijania Larsenów kafarem.

Old team

W pewnym momencie usłyszeliście głośny gwizd, Tommy który pełnił wartę na dachu wagonu wyciągnął palce z ust i zawołał
-Coś się do nas zbliża po grobli! Jeden samochód.

Cosmo zanim zdążyłeś załatwić wszystkie sprawy związane z opuszczeniem karawany (Świniowaty szef nie chciał ci wydać kwitu na 100 gambli który ci się należał i kazał oddać broń z której dotychczas korzystałeś) pociąg odjechał. Przez dwa dni podejmowałeś się różnych drobnych prac za jedzenie. Ale szczęście jednak się do ciebie uśmiechnęło, przez Harissburg przejeżdża dwójka ludzi jadących za pociągiem. Dowódca bazy zaopatrzeniowej (całkiem życzliwy gość, pozwolił ci sie zakwaterować w bazie choć niestety nie mógł ci zaproponować stałej roboty) załatwił ci że zabierzesz się z nimi. Miałeś chwilę żeby wymienić swój kwit na gamble [zakupy żeby przyśpieszyć sprawę przeprowadzimy w komentach], spakować swój dobytek i zabrać z dwójką nowoprzybyłych.

Sam
Co prawda pociąg wyjechał przed paroma dniami ale udało ci się załapać na robotę, mieliście dołączyć do pociągu (i przy okazji dowieźć parę rzeczy, między innymi radiostacje dalekiego zasięgu). Ty i mężczyzna o ksywie Irish, właściciel starego Mustanga. ruszyliście i po 36h dotarliście do Harissburga. Tutaj dołączył do was jeszcze jeden człowiek i ruszyliście dalej goniąc pociąg który zdążył odjechać.

Irish
Udało ci się załatwić robotę w NY, co ciekawe robota zaprowadzi cię ponownie do Detroit ale tym razem będziesz pod skrzydłami nowojorskiej kolei realizującej wielkie plany połączenia kolejowego NY z Det, Schultzowi na tym zależy więc raczej wątpliwe żeby ktokolwiek sypał piasek w tryby maszyny.

36h temu razem z Samanthą Ortegą zapakowaliście masę gratów w Mustanga i ruszyliście dzisiaj dojechaliście do Harissburga, na miejscu dowiedzieliście się że pociąg już zdążył odjechać ale podali wam gdzie będzie stał (wygląda na to że zanim pojadą dalej muszą umocnić jakąś groble) i dodali jeszcze jednego zawodnika.

New Team
ponieważ grobli nie towarzyszyła żadna droga a podmokłe tereny po bokach nie wyglądały na przejezdne Irish zaklął soczyście i wjechał na tory, mimo że starał się znaleźć jakiś sposób na znalezienie wygodnego przejazdu to cały czas przynajmniej jedna para kół radośnie podskakiwała na podkładach. W końcu po niemal godzinie męczarni zauważyliście sylwetkę pociągu.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 05-04-2015, 16:24   #664
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Rob zapakował się ze Steyrem na dach pociągu, po czym wyciągnął lornetkę, by oszacować, kto się do nich zbliża i jakie ma zamiary.
 
Reinhard jest offline  
Stary 05-04-2015, 17:38   #665
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

-Cosmo, po prostu, karawaniarz, robię wszystko, prawie wszystko, potrafię naprawiać i strzelać i wiele innych rzeczy. Szukam pracy.

To były jego pierwsze słowa, gdy wszedł na teren Bazy Zaopatrzeniowej. Poprzednia robota w ogóle nie wypaliła, z trudem odzyskał należną kasę w formie Kwitu Karawany. Był wolny ale i goły. Kwit był świństwem, Cosmo musiał zostawić u tego LaFayetta prawie wszystko co miał. Kwit był świństwem, był ważny tak długo, jak karawana będzie w mieście. Czyli krótko. Musiał go spieniężyć.

Szef, zarządca bazy był w porządku, Cosmo go nawet polubił, po drobnych targach, zapewnieniach zdobył trzy - cztery ważne rzeczy. Spieniężył kwit, kupił broń, szef pozwolił mu się przez kilka dni przespać pod dachem oraz, co najważniejsze: pracę. Na kolei. W pociągu jadącego na północny zachód po niezbadanych torach. Coś co lubił, coś czym żył, podróżą, ochroną, karawaną. Był konwojentem.

Jakby na niego spojrzeć, to w ogóle nie wyglądał na Karawaniarza. Wysoki, zgadza się, ale chudy, niezbyt umięśniony, w rozpadających się butach, nie budzący wielkiego respektu. Nie pasował stereotypowego Karawaniarza, silnego, z karabinem dużego kalibru, z twarzą opaloną od słońca pustyni, z twarzą która stawiła czoła Wichurom i potworom.

Cosmo to był dzieciak, o czarnych, rozczochranych włosach i zielonych oczach. Prawie. Był dorosły, znający się na robocie. Złota rączka.

W ciągu jednego dnia skompletował resztę rzeczy, które przydadzą mu się na przyszłość. Nie były to rzeczy zbyt wyszukane, ale potrzebne. Karabin i amunicję do niego kupił w Bazie po naprawdę okazyjnej cenie. Resztę w Bazie albo Harrisburgu. Butów niestety nie znalazł, nadal chodził w tych posklejanych resztkach. Potrzebował jeszcze kompletu podstawowych narzędzi, bez nich czuł się jak bez ręki, ale fundusze miał ograniczone. Z tego co się dowiedział, coś powinno być w pociągu.

Wieczorem, w dniu przyjazdy do bazy, porządnie zapoznał się z karabinem. Rozłożył koc, na nim rozłożył karabinek i przeczyścił. Co nieco znał się na tym, wolał wiedzieć, co posiada i jak działa. Broń była w idealnym stanie, dźwignia przeładowania pracowała płynnie.

Gdy powiedzieli mu, że pojazd z ludźmi z Nowego Jorku zaraz będzie, dość szybko się spakował. Wszystko miał w plecaku, z przytroczonym śpiworem i kocem, do tego załadowany karabin w garści, dodatkowa amunicja w zapiętej kieszeni kurtki. Luzem. Nadal nie znalazł o szybkim sposobie na lepsze przechowywanie amunicji, które umożliwi sprawne ładowanie broni.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 18:47.
JohnyTRS jest offline  
Stary 05-04-2015, 18:29   #666
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Czerwono czarny mustang podjechał na kilkadziesiąt metrów do ostatniego wagonu i zatrzymał się. W środku były trzy osoby
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 05-04-2015, 22:22   #667
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Życie jest pełne niespodzianek. Gdyby tydzień temu ktoś powiedział Sam, że w trybie pilnym będzie musiała ulotnić się z bezpiecznego i znanego sobie terenu jakim był NY, puknęłaby się w czoło i posłała delikwenta do wszystkich diabłów. Los jednak spłatał jej paskudnego psikusa i zamiast siedzieć na bezpiecznej melinie, wytrząsała dupsko jadąc w czerwonym mustangu ku robocie, której raczej nigdy na trzeźwo by się nie podjęła. Nienawidziła zmian, szczególnie takich, które wywracały dotychczasowy porządek rzeczy do góry nogami i olewały powstały bałagan strugą ciepłego moczu.

Wszystko poszło się paść: począwszy od ustalonego wieki temu harmonogramu, poprzez wiszące nad karkiem zobowiązania, nieznany teren, a na otaczających kobietę ludziach skończywszy. Wszystko było nowe, obce i niepokojące. Dlatego przez całą drogę nie wydobyła z siebie nic więcej, poza garścią pojedynczych słów. Zbywała zaczepki monosylabami rzucanymi burkliwym tonem, gapiąc się nie na to co przed nią, ale bacznie obserwując uciekający w bocznym lusterku obraz. Do tej pory wszystko przebiegało bez zarzutów, ciągle żyła i wyglądało na to, że jej odejście z miasta nie zwróciło uwagi nikogo istotnego...przynajmniej taką miała nadzieję.

Nie rzucać się w oczy - zwrot pasował do Sam idealnie. Była absolutnie szara, przeciętna i nijaka. Jedna z dziesiątek osób mijanych na ulicy, nie mających w sobie nic co przykułoby uwagę na dłużej. Ot, średniego wzrostu, drobnej budowy kobieta o długich do ramion czarnych włosach, jasnej cerze, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i rękoma poznaczonymi czarnymi śladami po smarze, które nie chciały zejść nawet mimo intensywnego czyszczenia. Nosiła spodnie z cała masą wypchanych przeróżnym szmelcem kieszeni. Nie zlatywały one z suchego tyłka tylko dzięki zmontowanemu z kłódki i kawałka łańcucha paskowi. Na plecach miała kamizelkę w kolorze khaki, z duża ilością schowków i suwaków, oraz ciemnoszarą podkoszulkę ze śladami po smarze przy kołnierzyku.

- Nareszcie - Ortega mruknęła cicho, gdy na horyzoncie pojawiła się masywna sylwetka pociągu. Rychło w czas. Może i ten cały Irish był dobrym kierowcą, ale wertepy po których prowadził samochód przez ostatnie kilkadziesiąt minut dały się we znaki całej trójce podróżnych. Sam chciała wysiąść i przenieść się do czegoś, co choć w teorii nie będzie jej przyprawiać o mdłości i ból brzucha. Miała nadzieję, że przewożony przez nich sprzęt nie ucierpiał. Rozpoczęcie roboty od naprawy tego, co w teorii powinno działać bez zarzutu, a spieprzyło się z ich winy...masa nikomu niepotrzebnych komplikacji, a Sam nie lubiła niepotrzebnych komplikacji.
Wprost ich, kurwa, nie znosiła.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 06-04-2015 o 16:59.
Zombianna jest offline  
Stary 07-04-2015, 09:14   #668
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Jeszcze jakieś dwa tygodnie polował na Los Diablos gdzieś na zaplutej Mojave wraz z oddziałem ochraniającym jakąś nowojorską karawanę... dziś pasożyty na rozklekotanych maszynach nie żyją a on wraca do rodzinnych stron z propozycją pracy od Nowego Jorku. Kto by pomyślał. Minęło tyle lat odkąd ostatni raz był chociaż w pobliżu Detroit. Był wtedy nawańcem, skurwysynem i dla fajnej spluwy potrafił poderżnąć gardło kobiecie w ciąży... z trojaczkami! „Szalony Irlandczyk” – tak go tu wołano w tamtych czasach, a pasowało to idealnie.

Teraz, po 5 latach... Harvey Trager był zupełnie innym człowiekiem. Prawym – choć zależy jak na to spojrzeć bo kręgosłup moralny może być dość elastyczny w dzisiejszych czasach, pomocnym – to też należy przyjąc z dozą rezerwy, zrównoważonym psychicznie – w sensie że nie wpada w szał i nie szlachtuje swoim toporkiem nikogo kto popadnie bo mu przyniósł nie tę szkocką którą zamawiał...

Ale żarty na bok. Po 5 latach spędzonych na autostradzie Harvey został po prostu zahartowany, zdystansowany i po prostu spokojniejszy. Może ma to coś wspólnego z faktem że po opuszczeniu Detroit, zawędrował do jednego z plemień indiańskich, ledwo żywy, wrak samego siebie. Przyjęli go, wyleczyli, nakarmili. Siedział z nimi rok, ucząc się polowania, bezszelestnego poruszania się, walki wręcz i rzucania tomahawkiem! To ostatnie widać aż nadto. Siekierka zawsze... ale to zawsze wisi na pierścieniu przy pasie gotowa pomknąć w stronę przeciwnika błyskawicznie. Stał się pełnoprawnym członkiem plemienia – wojownikiem klanu. Krótko po tym opuścił Indiańców z jeszcze większym przekonaniem i poczuciem ważności sprzątania ścierwa na bezdrożach. Prędzej mu do ludzi z Nowego Jorku lub rdzennych Dzieci Pustyni niż do pojebów z Detroit. Mimo to niektóre nawyki pozostają niezmienne. Za kółkiem swojego ukochanego Mustanga czuje się wolny. Do tego się wszystko sprowadza, czuć się wolnym za kółkiem swojego maleństwa. Bywał w różnym bagnie... pracował dla wielu ludzi ale nigdy, przenigdy nie należał do nikogo. Kiedyś można było nazwać go typowym anarchistą psychopatą – dziś jest po prostu wolnym strzelcem i wolną duszą.

Dużo myśli kłębiło sie w głowie skupionego mężczyzny. Kompani jadący z nim mogli zauważyć że auto prowadzi świetnie. Nic nie robiąc sobie z trudnego pustynnego terenu. Powoli zbliżali sie do pociągu. Harvey pstryknął kiepa papierosa za okno i zatrzymał się przy ostatnim wagonie. Zgasił silnik i powoli, od niechcenia wysiadł z auta, zamknął drzwi po czym oparł się o nie.

Załoga pociągu zobaczyła dobrze zbudowanego wysokiego mężczyznę o poharatanej przez pustynne słońce cerze. Nosi się raczej niechlujnie choć czysto. Ma na sobie dopasowane na styk czarne jeansy, trampki. Na białą koszulkę narzucona jest skórzana kurtka z oderwanymi rękawami. Przepasany jest pasem z dwoma kaburami ale spoczywa w nim tylko jeden rewolwer Magnum 44’. Na udzie ma dwie kolejne kabury. Jedną na nóż myśliwski, a drugą na noże do rzucania. Za pasem z kaburami bardzo wdzięcznie wisi ostry jak brzytwa tomahawk. Jest ogolony prawie na łyso, a twarz porasta gęsta broda. Okulary aviatory i odpalany kolejny papieros w ustach potęgują kwintesencję wojownika autostrady od razu szufladkując go i zaliczając do twardych pustynnych skurwieli. Stał tak luzem oparty o swoją maszynę, od czasu do czasu wypuszczając kłąb dymu, nic się nie odzywając. On tu tylko przyjechał pomóc sprzątać...
 

Ostatnio edytowane przez AdiVeB : 07-04-2015 o 09:47.
AdiVeB jest offline  
Stary 07-04-2015, 14:20   #669
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Andy był całkiem zadowolony. Na to składało się parę przyczyn. Poczawszy od szczęśliwego powrotu z powrotem do pociągu, poprzez ładną pogodę jak na ten rejon i porę roku no całkiem udane zdobyczne radiowe zabaweczki które własnie udowadniały swoja przydatność aż po pogaduchy przez nie z Max. Miał dziwne wrażenie, że przez te radyjka ma bardziej seksowny głos niż tak twarzą w twarz. A może to tak działala pozbawiona wzroku wyobraźnia? Nie był pewny... W każdym razie ten nieźle zaczynający się poranek i pogaduchy z Max którą właśnie bajerował na nocne szczelania i sprawdzania sprzętu wszelakiego bo tej nocy już mu się nie chciało własnie miał się ku końcowi. A dokładniej okazało się, że jakies nieproszeni goście walą prosto na nich.

Popatrzył chwilę na zblizający się pojazd. Jedn. Osobówka. I ponoc trójka ludzi. Trochę nie wyglądało to na atak a jak już to mało rozsądny. Jak już to na jakąś podpuchę. Lub po prostu na przypadkowych podróżnych. Tylko się jakoś dziwnie starali jechać wprost po torach waląc prosto na ich pociąg zupełnie jakby jakąś sprawę mieli.

- Max, zostań na dachu i filuj na nich. Tom, to samo. Rob, weź sobie znajdź jakąs wygodną miejscówę po lewej. John, zostań w pobliżu mnie. Hej, kolego! Daj znać Ellen na wszelki wypadek, że ktos ma chyba do nas sprawę. - poprzydzielał rolę licząc, że obcy albo się zatrzymają albo bedą jechać przy torach prawie dokąd się da. Przez te bagna dookoła jakoś nie sprzyjały do jazdy o ile się nie miało jakiejś łodzi czy amfibii co poranni myśliwi, ich przemoczenie i zdobycz w postaci ustrzelonych, błotnolubnych kaczuch aż nadto o tym świadczyła.

W efekcie z ich ochrony powstawał worek ogniowy. Tom i Max mieli świetny widok z góry, lepszy niż ktokolwiek z poziomu ziemi czy torów. Gdyby tamci próbowali zwiać na pobocze czy pieszo czo bryką nadal byliby raczej widoczni z góry nawet jeśli z poziomu gruntu niekonecznie. Teraz też dawała o sobie znac przydatność podręcznej łączności: ci na dachu mieli i Andy ją miał. Max mogła więc na bierząco korygować ruchy szturmowca a ten resztę swoich ludzi nawet jeśli sami chwilowo straciliby ich z oczu. Od prawej stał on sam z Johnem Kennex'em. Sam zamierzał pogadać i liczył, że John będzie go osłaniał z bliska. W razie kłopotów flankowali ogniem ze swojej prawej. To pozornie pozostawiało wolną lewą ale tam wedle planu Andy'ego miał już czekać Rob gdyby tamci próbowali zwiać w tę stronę czy skryć się za maszyną. Tył czyli odwrót pozostawiał im wolny bo jakby mieli zamiar zwiewać czy grzecznie odjechać nie zamierzał im zabraniać.

- Pogadam z nimi. Osłaniajcie mnie. Nie zaczynamy pierwsi ale też i niech nikt się nie da głupio sprzątnąć jasne? - rzekł widząc, że bryka zwalnia i jest już niedaleko. Całkiem ładna maszyna swoją drogą, zauważył z ciekawością. Nastawił krotkofalówkę na nadawanie tak by Max mogła słyszeć przynajmniej to co on mówi a może i rozmówcy.

Na szczęście nie wyglądało to na atak. Ale w sumie chuj wie na co... Obcy podjechali, zatrzymali się, kierowca zgasił silnik i wysiadł... I na tym się skończyła ich inicjatywa. - Ale nam się mistrze elokwencji trafili... - rzucił pod nosem tak, że słyszał go bezposrednio tylko John a przez radio pewnie Max.

- Dzień dobry. Jestem Andy Morrison z Kolei Nowojorskich. Zgaduję, że macie do nas jakąś sprawę. Ale jak tak to albo mówicie o co chodzi albo bądźcie uprzejmi przeparkować swoją maszynę gdzieś dalej. - odezwał się pierwszy skoro nie doczekał się, żadnej reakcji od tej trójki jak już widział z bliska. Może i nie kombinowali nic z żadnym atakiem czy co ale jakos nie zamierzal się bawić w cały dzień zgadywanek o co im biega. Stał swobodnie dłubiąc lufa swojej strzelby koło buta. John'owi też polecił mieć broń dobytą i na widoku choć nie wycelowaną. Ot, tak dla zachwania psychicznej zdrowotności i rozsadku przybyszy. Jak obcy widzieli ludzi bez dobytej broni to już czasem samo to jakoś czasem ich głupio kusiło.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 07-04-2015, 14:54   #670
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Irish nie ruszając się wcale, stojąc nadal oparty o swoją maszynę rzucił z od razu wpadającym w ucho irlandzkim akcentem :
- Ai! Mamy sprawę. Mamy do was dołączyć. Mamy radiostację dalekiego zasięgu - podobno potrzebujecie takiej. To jest Sam - ona się zna na tego typu rzeczach, tamten Cosmo, ja nazywam się Harvey ale możecie mówić mi "Irish", nie muszę tłumaczyć czemu - jesteśmy tu jako wsparcie dla was także bez obaw...

Podszedł do rozmówcy i wyciągnął rękę w geście przywitania :
- Irish! Łowca gangerów, najemnik, mistrz kierownicy i irlandczyk z pierdolnięciem! - uśmiechnął się i czekał.
 

Ostatnio edytowane przez AdiVeB : 07-04-2015 o 15:03.
AdiVeB jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172