Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2008, 19:46   #261
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Kristoff Baxter

- Wątpię, żeby chłopaki nas zostawili. Jest ich tylko czterech, jeśli będą chcieli ruszyć za Chmurą musieliby się przyłączyć do jakiejś większej grupy. Nie będą chcieli ryzykować, szczególnie, że Stan...- urwał.
No właśnie. Ile mógł powiedzieć Haze'owi? Baxter widział wcześniej, jak naradzają się z chemikiem- w jakiej sprawie? Cholera jakby mało miał teraz zmartwień. Starał się to odłożyć do chwili, gdy cała wyprawa będzie się miała ku końcowi, ale nie potrafił. Kto wie, może teraz jest najlepszy moment, by przynajmniej poznać stanowisko Ragnaaka w tej sprawie. A Gedan? Wygląda na to, że parę wartości moralnych zamieniło się u niego miejscami po ostatnich wydarzeniach. Medyk nie chciał robić rozłamu w drużynie, ale ktoś wreszcie musi mówić o takich sprawach a nie udawać, że nic się nie dzieje i wszyscy się kochamy. W końcu nie narażamy chyba dupy za darmo, nie?
- Niee, raczej nas nie zostawią... chociaż... nie, raczej nie. W sumie... Panowie, mówmy szczerze, może nie będzie drugiej takiej okazji. Ragnaak, ty wiesz, co Hamilton chce zrobić z Tornado, prawda? Ja ze swojej strony niczego nie ukrywam: w całe to bagno pakowałem się dla gambli i nie uśmiechają mi się jego plany. Boję się, że pod koniec... jeśli wszystko pójdzie gładko i po naszej myśli... może wystąpić, nazwijmy to, drastyczny rozdźwięk poglądów- odetchnął głęboko, kopiąc od niechcenia mały, obły kamyk w pobliską kupkę gruzu. Nie nadawał się nie mówcę politycznego- Gedan podziela moje stanowisko, prawda? A co z tobą? Nie proszę o żadne stuprocentowe deklaracje, na pewno nie w tym momencie, ale wolę mieć czystą sytuację na przyszłość- nie lubię strzałów w plecy i tego typu niespodzianek. Jedziesz z nimi dla kasy czy dla zbawienia ludzkości, Haze?
 
Malutkus jest offline  
Stary 26-01-2008, 14:43   #262
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Ragnaak spojrzał tylko na Krisa, który trochę chyba bal sie tej swojej wypowiedzi. Ale był szczery co na swój sposób zaimponowało wojskowemu. Nie ma to jak szczerość - jaka by nie była. Ale był pewien problem. Haze w sumie nie wiedział tak do końca po co z nimi podróżuje. Wiedział, że cały czas ma misję do wykonania, że musi odnaleźć Bunkier 241,a słowa Richa do końca go nie przekonały ... wiedział, że podróż potrwa i zanim odnajdzie jakiekolwiek wieści na temat tajemniczego kompleksu będzie musiał z czegoś wyżyć. Gamble się przydadzą, ale z drugiej strony też nie cierpiał Tornada. Tornado otępiało i powodowało, że ludzkość zamiast walczyć, żyje przeszłością co nie jest zbyt dobre. Zbyt dobre w tych czasach.

Przez chwilę nie odpowiadał i nie reagował na słowa Kristoffa. Myślał co by tu mu odpowiedzieć jednocześnie rozglądając sie po terenie. W końcu spojrzał na autora dość ciekawego pytania po czym odpowiedział :
- powiem szczerze, że nie mam pojęcia. Miałem misję, która nie potoczyła się tak jak powinna. Dołączyłem do was aby nie szlajać się samemu. W ekipie raźniej ... no ale wydarzenia się potoczyły jak sie potoczyły i "zostaliśmy" skazani na siebie (lekko się uśmiechnął). A poza tym ktoś musi się wami opiekować podczas większego starcia do którego wcześniej czy później dojdzie w pogoni za Tornadem. W ekipie jest tylko jeszcze jedna osoba, która potrafi walczyć, ale nie zna się kompletnie na strategii, która może zminimalizować straty do zera ... ale wracając do tematu to nie wiem. Gamble mi sie przydadzą, a z drugiej strony wolałbym aby te gówno nie dostało sie niepowołane ręce lub ogólnie do ludzi. To ogłupia. Nie martw się. Nie strzelam w plecy z powodu takiego "szita" swoim kompana. Najchętniej to bym opchnął towar i zarobił gamble, ale między paczuszkami zostawił jakiś skromny ładunek wybuchowy, który bym po prostu zdetonował. W praniu wszystko wyjdzie. Poza tym teraz mamy mały problem, potem będą za pewne jakieś walki, a potem ... potem to może być różnie. Ale mnie się nie musisz obawiać. W najgorszym przypadku będę nieutulany lub jak kto woli obserwatorem. Jak ktoś będzie chciał się pozabijać o "ochłapy" i co z tym zrobić to nie stanę ani po jednej ani po drugiej stronie. Ewentualnie jak mnie oświeci to zaproponuje jakieś sensowne rozwiązanie. Lubię was i nie chciałbym do nikogo z was kiedykolwiek strzelać. Mam nadzieję, że zadowala Ciebie taka odpowiedź?
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 26-01-2008, 21:59   #263
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Stan
- Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa - powiedział Rich, po czym zaklął szpetnie. Walnął w deskę rozdzielczą, oparł się o nią i zamilknął na chwilę. - No dobra, niech i tak będzie. Gdzie mamy się z nimi spotkać? Powiedzieli ci, czy też mamy objechać całe to miasto naokoło? Ja pierdzielę, po cośmy zajechali do tej dziury, po cośmy wysłali tych idiotów, żeby kupili zapasy? I teraz zostaliśmy my dwaj. Powiedz mi, czy oni wszyscy napadli na ten sklep, czy tylko kilku? Hmm?

Szeryf
- O zapłacie pogadamy później, nie ma teraz czasu na targi. Ale pamiętajcie, waszym zadaniem jest schwytanie tych sukinsynów, OK? Za trupy nie płacę. I nie próbujcie mnie wyślizgać. No, teraz lećcie. Do sklepu można wejść od frontu albo z boku, z tej uliczki, o tam. W obu przypadkach uważajcie na siebie. Nie jestem w stanie podać wam żadnych dokładniejszych planów, wiem, że od frontu jest sklep, a w poprzek pomieszczenia biegnie lada, a od tyłu mamy jadalnię. Tylko tyle. Ruszajcie.
Udaliście się na koniec ulicy, gdzie już czekała grupka ludzi szeryfa. Ukryci za rozmaitymi beczkami, skrzynkami, a nawet workami z piaskiem pilnowali, aby nikt nie wyszedł ze sklepu. Było ich może dziesięciu od waszej strony, ale pewnie to nie wszyscy.

Ucieczka
Rozmawiając o mniej czy bardziej ważnych sprawach, docieracie wreszcie na skraj ruin. Stąd dobrze widać już miasto, a karetkę wręcz świetnie. Umiejscawiacie się w dość dobrze zachowanym budynku, który niegdyś był zapewne jakimś magazynem. W rozbitych skrzynkach gnieździ się już tylko robactwo, ale drewno nadal jest dość suche, aby je zapalić, jeśli chcecie. Mieścinę obserwujecie przez dziurę w ścianie, zaś od wozu dzieli was tylko jakieś pół kilometra łysego stoku. Tak blisko, a tak daleko...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 28-01-2008, 21:15   #264
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Westchnął. Gdyby dostawał jednego przedwojennego dolara za każdym razem, gdy ktoś mu powiedział "o zapłacie pogadamy później," byłby chyba milionerem. No, ale szeryf nie był zbyt skłonny do rozmowy w tej chwili... Poza tym rzeczywiście, im dłużej tak gadają, tym trudniej potem będzie wykurzyć tych idiotów ze sklepu.
- Mam rozumieć, że ten cały Hernton jest ciągle w środku, tak? Może ktoś jeszcze tam był? - zapytał tylko na odchodne i razem z Killianem ruszył w kierunku sklepu. Spojrzał jak są rozmieszczeni ludzie szeryfa.
- To co panie Killian? Proponuję wejść tradycyjnie - od tyłu. Rozdzielać się nie ma po co, bo jeśli ktokolwiek będzie wychodził frontem, to ci chłopcy powinni sobie z nim dać radę. No i... spróbujmy nie zrobić tam rzeźni. - uśmiechnął się krzywo, odbezpieczył i chwycił mocniej karabin, tak aby było wygodnie z niego strzelać. O ile można w takim wypadku mówić o "wygodzie."

Spoglądał teraz na okna budynku. Kogoś powinno być tam widać... chociaż gdyby tak było, to ludzie szeryfa dawno by go odstrzelili. Zwrócił się jeszcze do miejscowych.
- Chłopcy, zapamiętajcie jak wyglądamy! Nie chcę żeby któryś z was władował mi kulę w łeb "przez pomyłkę..." - zamilkł i zwrócił się do towarzysza - No, to teraz do roboty. Gotowy? Trzymając się za tą niby "linią frontu," dotarł do uliczki o której mówił szeryf. "Teraz się skup Carver, jesteś w pracy...", pomyślał i powoli szedł do drzwi sklepu, mając broń w pogotowiu. Trzeba to będzie załatwić szybko. Wywalić drzwi i zając się delikwentami zanim zauważą co się dzieje... Przez chwilę przeszła mu przez głowę myśl: jak rozpozna "tych złych" jeśli wezmą zakładników? Ale zaraz porzucił te rozważania. "Po spluwach, Dziadku, po spluwach..." Spojrzał na Killiana, sprawdzając czy jest gotowy.
 

Ostatnio edytowane przez Wilczy : 29-01-2008 o 15:41.
Wilczy jest offline  
Stary 29-01-2008, 12:25   #265
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Killian zmarszczył brwi.. Nie lubił interesów w ciemno - zawsze albo się mówi co i za ile albo z Bogiem - szukaj innego frajera. Ale to był szeryf, My nie mamy zbyt wielu wyjść, więc trzeba iść na ustępstwa. Spojrzał na ludzi szeryfa którzy obstawili budynek i ruszył za Carverem - Naprawdę nie mam ochoty powitać kilograma ołowiu w dupie - wymamrotał pod nosem, spokojnie odpiął kaburę i wyjał Deserta - Tylko mnie nie zawiedź tym razem - powiedział do swojej broni. Odbezpieczył, po chwili zastanowienia zrezygnował z tłumika - to nie jest cicha robota. Ruszajmy panie Carver. Adrenalina powoli rozpływała sie po ciele, dreszcz bliskiego niebezpieczeństwa pompował hormon do krwi. Serce przyspieszyło, słuch się wyostrzył, oczy zaczęły spostrzegać więcej szczegółów. Proponuje pan tradycyjnie? Dobrze - nie mam nic przeciwko, oczywiście współpraca - ja kryję Pana plecy - ja bym prosił by pan krył moje. Robimy dużo rabanu czy cichcem? Ruszajmy - jestem gotowy, proponuję sie przemknąć sie między wrakami do bocznej uliczki - jak mamy ich zaskoczyć lepiej by nas nie widzieli. I trzeba uważać - nie chciałbym sie natknąć na ich odwrót..
Jeszcze chwilę się zatrzymał - Panie Carver.. Jeszcze jedno - niech mi Pan mówi po prostu Killian - czuję głupio jak tak doświadczony człowiek jak Pan zwraca sie do mnie per pan.. A teraz.. Niech gra muzyka!
 

Ostatnio edytowane przez Killian : 29-01-2008 o 12:27.
Killian jest offline  
Stary 29-01-2008, 15:53   #266
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Spojrzał na towarzysza. Wygląda na to, że ten cały Killian nie jest takim znowu amatorem. I dobrze, bo Carver nie chciał, żeby któryś z nich zakończył tutaj "polowanie." Kiwnął głową. To co mówił, było dosyć logiczne.
- Myślę, że nie ma co się z nimi certolić. Chociaż im później zauważą, że wchodzimy, tym lepiej... jak dobrze pójdzie nawet nie zauważą co się stało. No dobra, to zabawimy się w małe podchody...

Uśmiechnął się na to, co powiedział potem Killian. Przez chwilę myślał, że może z tym "doświadczeniem," to jakaś aluzja do jego wieku, ale zaraz odrzucił tę myśl.
- No dobra... Killian. Gotowy? - powiedział gdy byli przy drzwiach - No to na trzy... Raz, dwa...
 
Wilczy jest offline  
Stary 29-01-2008, 18:45   #267
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Kristoff Baxter

- Chyba nie mam innego wyjścia- odpowiedział Haze'owi na jego pytanie. Sprawa dalej nie rozstrzygnięta, choć przynajmniej wiadomo, na czym stoimy. Nie podejrzewał, żeby Ragnaak kłamał, to nie ten rodzaj człowieka- nie był intelektualistą, raczej kimś prostym, ale uczciwym. "Cóż, tak czy inaczej wrócimy do tego... Kiedyś..."
Tymczasem widać już było cel marszu- reszta była już blisko. W starym magazynie wyszukał niezarobaczoną, niską skrzynię i usiadł na niej ciężko, co zaowocowało wiadomym efektem- siedział już na ziemi. Podniósł się z trudem, klnąc pod nosem, by za chwilę zacząć wpatrywać się w oddalone od nich miasto. Chciał wiedzieć, czy w tym rejonie mieściny już rozniosła się wieść o ich "bohaterskich" wyczynach, na ile bezpiecznie byłoby teraz udać się do karetki. Cóż, warto by zaryzykować...
- Co dalej? Osobiście nie czuję nóg, ale nasze autko jest już o krok. Powinniśmy chyba iść o zmroku, żeby nas nie zauważyli, nie? Na tym odcinku nie bardzo jest się gdzie ukryć, a rano będziemy tam jak na patelni. Wychodzimy z terenu opuszczonych ruin więc będziemy od razu na celowniku.
 
Malutkus jest offline  
Stary 29-01-2008, 19:02   #268
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
,,Ja od walki, Kris od leczenia a Ty Gedanie od spraw duchowych." - Te słowa odbijały się echem w głowie klechy przez dobre kilka minut. Znał świat i wiedział że ,,sprawy duchowe to ostatnia rzecz jaka potrzebna współczesnym ludziom.
,,Czyżbym popadał w paranoję?" - Pomyślał Gedan, spoglądając na widoczną w oddali karetkę. W sumie to do jego mózgu nie docierało że ją widzi, patrzył w pustkę, namyślając się nad słowami Raagnaka.

,,Ja od walki, Kris od leczenia a Ty Gedanie od spraw duchowych."

Ścisnął mocniej krzyżyk z Chrystusem zwisający z jego piersi, mrużąc oczy. Potrząsnął kilka razy głową, wsłuchując się w to co właśnie mówił Raagnak do Kristoffa. Miał mieszane uczucia, z jednej strony wydawali się porządnymi ludźmi, którzy wiedzieli co robią i są szczerzy, a to bardzo rzadka zaleta w dzisiejszych czasach.
Ale z drugiej strony... Polowanie to fura gambli i nie wszyscy pewnie będą chcieli się dzielić takim bogactwem.
Bóg nie gra w kości... Powiedział pod nosem, wyjmując z kieszeni po blaszanej konserwie podając każdemu z towarzyszy jedną puszkę. Owszem, i tak zapasy były skromne, ale po takiej przygodzie należało sobie odbić jakoś przeżyte stresy.
Kris - wiedz że jestem z Tobą, mi także nie podoba się ten chemik, Stan. Mi wygląda na jakiegoś fanatyka, który wierzy że pozbywając się tornado będą o nim śpiewać ballady i opowiadać legendy. Tacy ludzie są niebezpieczni i nieobliczalni. A tak na marginesie... Kriss, według mnie podkradanie się we trójkę raczej nie jest dobrym pomysłem. Może powinniśmy wylosować kto powinien zbadać teren? Wtedy w najgorszym wypadku wpadnie tylko jeden z nas, nie zaś cała drużyna. Chociaż... Jeżeli nie macie nic przeciwko, to chciałbym się zgłosić na ochotnika. Chciałbym Wam jakoś zrekompensować tę wpadkę w sklepie.
Powiedział nieco chrapliwym głosem, gdyż pragnienie doskwierało mu nawet gorzej niż panujący niepodzielnie upał. Wycierając sperlone potem czoło o rękaw płaszcza, wyjmując wszystko z kieszeni na ziemię przed sobą - cóż nie było tego wiele. Dwanaście lichych konserw, dwa kastety, Beretta no i torba z rzeczami wziętymi na handel. Westchnął ciężko, czekając na odpowiedź Krisa jak i Raagnaka na jego prośbę dotyczącą zwiadu po czym podrzucił w dłoni swoją puszkę.
Macie jakiś nóż? Zapytał, gdyż konserwę trzeba było rozciąć, a Gedan nie posiadał ani noża, ani żadnego otwieracza.

,,Ja od walki, Kris od leczenia a Ty Gedanie od spraw duchowych."
 
__________________
Strach to tylko 6 liter!
Gedan Ness jest offline  
Stary 30-01-2008, 14:00   #269
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Killian przylgnął plecami do ściany przy drzwiach, po drugiej stronie niż Carver. Mimo swego wieku widać że Dziadek nie zasypia gruszek w popiele i kondycję ma iście żelazną. No i nie widać było po nim żadnego stresu.Imponował mu. Na sekundę przycisnął broń do czoła. Chłód metalu uspokajał. Mocniej chwycił broń. Otworzył oczy, spojrzał na Carvera i na jego słowa tylko skinął głową i ruszył. Jeżeli Carver sprawdzał lewą stronę zasiegu widoczności drzwi to Killian wziął prawą. Na lekko ugiętych nogach, miękko wkroczył tuż za Wojskowym, gotowy na wszystko co tylko czekało w środku..
 
Killian jest offline  
Stary 30-01-2008, 19:40   #270
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
- No nareszcie ... dobre miejsce na obóz i odpoczynek.

Ragnaak "rzucił" delikatnie swoje toboły w kąt po czym sie przeciągnął. Mieli dobry widok na miasto oraz na ich pojazd "bojowy". Gdy przeszła mu myśl przez głowę : "pojazd bojowy" to uśmiechnął się pod nosem sam do siebie ... Zerknął przez szczelinę jeszcze raz aby dokładnie się przyjrzeć to co widzi i w głowie narysować sobie plan. Następnie rozejrzał się w pobliskim rejonie oraz zbadał każdy centymetr i wszystkie zakamarki w pobliżu. W razie czego chciał wiedzieć na czym stoi i co się może przydać do ew. obrony lub szybkiej ewakuacji.

Słuchał uważnie co jego towarzysze mówili. Słuch miał niczym sensory wokół głowy ... które mu nie przeszkadzały w zrobieniu kilkudziesięciu pompek, przysiadów i innych ćwiczeń relaksacyjno-rozciągających.

Analizował każde słowo, które dotarło do jego uszu, nawet te, które miały nie trafić do nikogo, a jedynie do samego nadawcy.

Gdy skończył swoje ćwiczenia spojrzał po swoich kompanach. Nie wyglądali za dobrze. Zwłaszcza kaznodzieja. Było widać, że walczy sam ze sobą. Ze swoimi myślami. Ragnaak to widział. Znał się na takich rzeczach. Inaczej nie byłby dobrym dowódcą.

- Na początku proponowałbym zebrać "chrust" póki jeszcze cokolwiek widzimy. Dodatkowo powinniśmy znaleźć jakieś "płachty", zasłony co by ewentualnie przysłonić ognisko, ale z tym poczekamy gdy faktycznie zacznie robić się chłodno. Nie ma co zwracać niczyjej uwagi. Musimy najpierw odpocząć, zregenerować siły ...

Wziął konserwę od Gedana i otworzył ją swoim nożem bojowym. Na prośbę kaznodziei zareagował tym, że dał mu swoją otwartą konserwę, a od niego wziął to zamkniętą. Po czym i ją otworzył i przekazał dla Kristoffa. W końcu otworzył dla siebie i zaczął jeść.
- Smacznego tak w ogóle chłopaki (lekko się uśmiechnął). Nie jest tak źle. Mamy jedzonko, schronienie, no i siebie do towarzystwa (wziął kolejny kęs). Nawet dobre to świństwo.

Gdy zjadł całość, puszkę odłożył tak aby nie narobiła hałasu ... powrócił do tematu : co dalej?
- Musimy poczekać jak się ściemni, a wtedy ty Gedanie ruszysz w kierunku auta. Proponowałbym abyś się najpierw odczołgał od ruin a potem dopiero ruszył w stronę karetki. Bo jeśli nie daj boże by ciebie powiązali z napadem, co jest możliwe, to skojarzą lub mogą skojarzyć, że przybyłeś z ruin a tak zawsze możesz coś nakłamać. Oczywiście możesz nie bawić się w czołgającego ale mimo ciemności mogą ciebie wypatrzyć co nie jest wskazane. Za pewne będą teraz każdego przyjezdnego wypytywać i przeszukiwać ... Będę ciebie osłaniał, bo mój karabin dobrze niesie, ale w razie czego nie wchodź za bardzo w tłum bo zważywszy, że będzie ciemno i światło będzie tylko z gwiazd i latarni to nie odróżnię Ciebie. W razie "W" uciekaj na lewo jak patrzysz na ruiny. Będę wiedział, że to ty ... no i ogólnie w trójek to by nie miało sensu, więc Gedanie liczymy na Ciebie i twego Boga.

- I mam nadzieję, że Bóg nie lubi hazardu ... i że przebacza.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172