Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2008, 17:04   #21
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Max Reeve

W przód i tył i w przód i tył i w przód... Dziewczynka bujała się nie patrząc na
Ciebie. Nie patrzyła na nic. Widziała pustkę. Skąd to wiesz? Pustka odbijała się w jej oczach. Może nie miała tyle szczęścia, może patrzyła we wspomnienia?

Coś w tej scenie jest niepokojącego, coś jest nie tak. Tylko co? Może to bezruch rączki niemowlęcia? A może to, że nie słychać by płakało? A może nie tak jest to, że masz przed sobą skrzywdzone dziecko, które przyciska do siebie martwego albo umierającego noworodka zamiast siedzieć teraz w szkole. Wszystko jest nie tak...

Reszta:

Ulewa. Szary całun okrywa świat, szary szum. Na twarzy czujesz pieszczotę wody. Wzmaga się wiatr, co raz niesiona podmuchem fala deszczu wdziera się do recepcji. Deszcz jest ciepły, delikatny. Chciało by się zrzucić z siebie to wszystko. Spłukać kurz wędrówki i zmęczenie.



Nie wiecie kto pierwszy zauważył światło. Mały punkcik powoli ale nieustępliwie sunął w stronę motelu. Wiatr niesie strzępy dźwięków w deszczowym szumie. Warkot silnika na przemian z podniesionymi głosami. Ktoś się zbliża. Kilometr może więcej, może mniej. Na otwartej przestrzeni odległość płata figle.

Jeszcze kilka godzin temu Europa wydawała się tak wielka i pusta, a teraz zrobiło się ciasno. Kto to może być? kogo stać na luksus podróżowania samochodem? Wojsko? Robi się gorąco. Ciekawe czemu dłonie się tak pocą? Gardło jest suche. Przydałby się łyk czegoś...

Ktoś klepie Cię po ramieniu jak stary, dobry kumpel. Poznaliście się już dawno i całą tą drogę przeszliście razem. Teraz jest już z Tobą jakbyście nigdy się nie rozstali. Znów trzyma Cię w ramionach, a Ty patrzysz w te jego cholerne, wielkie oczy...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline  
Stary 05-07-2008, 00:17   #22
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy drzwiczki lodówki ustąpiły, a w nos Chrisa uderzył zapach zepsutego jedzenia, zapał do pracy nagle z niego opadł.
- No jasne, geniuszu! A czego się spodziewałeś po lodówce pewnie od miesięcy odciętej od prądu. I od równie dawna nie używanej- sklął się w myślach za nadmierny entuzjazm, po czym zaczął dokładniej badać znaleziska- Konserwy AD 2012, żyć nie umierać. A woda?
Odkręcił jedną z butelek, łyknął ostrożnie, po czym wypluł. No, jeśli nie będzie nic innego do picia, to się nada. Usiadł na resztkach lodówki i spojrzał na ludzi, którzy przyszli tu za nim. Ksiądz i artysta.
- Dziwne, nie? Nawet jak na obecne standardy, kto by trzymał tak wiekowe konserwy w lodówce zabezpieczonej łańcuchem? Bo chyba hotel nie został porzucony dwadzieścia lat temu?- rzucił do stojących w drzwiach mężczyzn, po czym, nie czekając na odpowiedź, wziął 3 butelki po pachę i do ręki i ruszył z powrotem do głównej sali.
Cały czas nie zwracał uwagi na dochodzące z piętra dźwięki, składając je na karb pozostałych przybyszów, przyrządzających sobie nocleg.
Gdy podszedł do Leona i zaczął opowiadać mu o znalezisku, ten uciszył go i wskazał w ciemność za drzwiami. Nie wiadomo kiedy, zaczął padać deszcz. Właściwie lać, uniemożliwiając widzenie dalej niż kilka kroków do przodu. Chris poczuł nagłą ochotę na taki naturalny prysznic. Potem pomyślał, że chyba nie będzie potrzeby picia znalezionej wody. Dopiero po chwili dotarło do niego, co pokazywał mu Leon. Światła, głosy, warkot. Ktoś tu jedzie, grupa ludzi z jakimś pojazdem.
- Mają benzynę, czyli to nie byle kto. Wojsko? Jakaś zorganizowana banda? Jeśli tak, to mogą być naprawdę niebezpieczni. Może coś bardziej optymistycznego- rożne pomysły przebijały się do świadomości Galois, ale akurat większość z nich wróżyła marną przyszłość. Co robić? Reszta też się chyba nad tym zastanawiała.
- Panowie, nie znam was, tak jak nie znam tych, którzy tutaj nadciągają- zwrócił się do reszty- ale ich nie znam bardziej. Więc proponuję jakoś przygotować się na ich przybycie. Może nie będą groźni. Niech wszyscy, którzy mają broń i potrafią z niej korzystać, nie machają lufami jak głupi, co?- zamyślił się na chwilę- najlepiej niech w ogóle się schowają gdzieś w drzwiach, żeby na początku nie poznali naszej liczby. Jedyna co możemy mieć po swojej stronie, to zaskoczenie. No, jak będzie?
 
Wojnar jest offline  
Stary 07-07-2008, 17:08   #23
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Ksiądz parsknął poirytowany brakiem reakcji. Postał jeszcze chwilę, bez słowa patrząc się na przeterminowane żarcie, poczym wrócił do swojego stolika. Wyjął z kieszeni sfatygowanego snickersa i począł powoli skubać go zębami. Delektował się smakiem, wciąż myśląc o konserwach, które niedługo mogą zostać jego jedynym posiłkiem.

Wciąż bił się z myślami, a one wracały i wracały. I tak od dobrych stu kilometrów jego pielgrzymki po ziemi ojczystej. Vanitas, wszystko marność, cholera... Czy to już piekło?

Wymruczał pod nosem kilka słów w swoim rodzimym języku, niemieckim. - Stamtąd westchnienia, płacz, lament chorałem. Biły o próżni bezgwiezdnej tajniki. Więc, już na progu stając, zapłakałem…To jest myśl…

Te rozważania przerwał dźwięk z podwórza i słowa Chrisa.

- Broń? Po co komu broń. Miłujmy się do diabła. Nic tylko byście się strzelali i zabijali. Dajmy im prowiant, który tu znaleźliśmy to może sobie pójdą… A jak nie... To wtedy się strzelajcie, z moim błogosławieństwem wręcz. Ten lokal jest zajęty. Czasy ustępowania bliźnim i nadstawiania drugiego policzka już dawno się skończyły
 
Keth jest offline  
Stary 07-07-2008, 17:47   #24
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Jeszcze chwilę obserwował resztki człowieka i powstał. Chwycił za swoje rzeczy i przeszedł za księdzem do kuchni, w której dwaj długowłosi dokonali odkrycia. Rikard stwierdził, że to zabawne, choć samemu nie było mu do śmiechu. Przeszedł ponownie przez pokój z trupem i skierował się do wyjścia. Akurat zaczęło padać, więc Norweg stanął i obserwował spadające krople. Ulewa. Uwielbiał je obserwować. Wtedy odpływał z dala od problemów codziennego dnia. Woda dawała ochłodzenie i stanowiła symbol życia - mimo iż zupełnie nie chciałby jej pić ze względu na zawartość podejrzanych pierwiastków. Niestety działalność człowieka nawet w tym zakresie dawała o sobie znać.
Wówczas przybyli zarówno ksiądz jak i dwójka "anarchistów". Zaczęli o czymś żywnie dyskutować. Długowłosy zaproponował atak z zaskoczenia, natomiast ksiądz obrał przeciwny kierunek.
Dopiero wtedy Rikard dojrzał światła zbliżające się w ich kierunku i wyraźne odgłosy jazdy. Ktoś miał pojazd, a więc i benzynę. Jakaś ważna szycha... kapitalistyczna świnia...
Początkowo nic nie powiedział. Stanął w pobliżu innych i wpatrywał się w tamtą stronę.
- Nie jestem zwolennikiem bezmyślnej agresji - rzekł cicho po niemiecku. - Ale powinniśmy zachować maksymalną ostrożność. Nie sądzę, aby tym pojazdem jechała wesoła rodzina na wakacje...
 
Terrapodian jest offline  
Stary 07-07-2008, 23:24   #25
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Snop światła przemknął przez recepcje oblepiając Was swoim lepkim blaskiem. Wszyscy przypadliście do podłogi mrużąc oczy, odurzeni nagłym rozbłyskiem niczym dzikie zwierzęta na drodze. "Tamci wjechali na jakieś wzniesienie..." - tłumaczycie sobie podnosząc sie powoli i przypadając do okien. W kilka sekund świat się podzielił jesteście Wy i są oni. Ofiary i myśliwi. Role stare jak świat. Z łatwością wślizgujecie się, w te które przeznaczone są dla Was. Mimo wybitych okien i deszczu w salce robi się duszno. Ciężko złapać następny oddech, a po ciele spływa pot. Cholerne serce zagłusza wszystko pulsując w rytmie ostrego transu.

Ale to nic nie zmieni. Oni są co raz bliżej. Przez jednostajny poszum deszczu wyraźnie już słychać potężny silnik. Jadą czymś dużym. Zza kolejnego wzniesienia wyłania się pokraczny, podniszczony pysk ciężarówki. Łypie na motel jedynym działającym światłem jak bajkowy cyklop. Słyszycie już ich głosy. Ostry język, pełen szybkich słów. Tamci krzyczą, raz za razem wybuchają śmiechem. Czują się pewni i silni.

Jest w tej ich radości, w tych podniesionych, podekscytowanych głosach coś takiego... Przed oczami staje Wam widok sfory wracających z polowania psów o okrwawionych pyskach. Kolejny zakręt i już widać pełną śniadych typów pakę. Powoli przejeżdżają obok Waszej kryjówki. Każdą sekundę tej parady odmierza ukradkowe bicie serca.



Teraz widać już wyraźnie. Szczęśliwe gęby, poklepywanie raz za razem jakiś wesoły okrzyk, broń w zaciśniętych dłoniach. Nie zwracają uwagi na deszcz, choć cali są mokrzy. A między nimi dwie inne, nieruchome postacie. Jadą klęcząc, widać tylko ich głowy i wygięte nienaturalnie do tyłu ramiona. Mężczyzna i kobieta. Przez ułamek sekundy mignęły Wam dwie ubłocone, posiniaczone twarze, przepełnione zupełną obojętnością i zaraz znikają w strugach deszczu.

Nie wiedzieć kiedy ciężarówka staje się warczącym i pokrzykującym cieniem, a potem znika po niej wszelki ślad. Tylko twarze tamtej dwójki nie chcą zniknąć. Wciąż macie je przed oczami.
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline  
Stary 08-07-2008, 10:16   #26
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Philippe spojrzał za okno, gdzie deszcz lał pełnią sił. Niebo płakało na widok tego co się dzieje pod nim. Smutny, wręcz przybijający krajobraz rozchodził się z wybitych okien motelu. W pewnym momencie Cotillard dostrzegł snop światła wyłaniajacego się zza wzniesienia, odbijającego się od kropel wody.
- O cholera... - skomentował krótko i ruszył biegiem na dół motelu by poinformować wszystkich o zbliżającym się pojeździe. - Mamy pro...

Nie dokończył zdania, bo wszyscy już zdążyli zauważyć tajemnicze światło.
Nastąpiła krótka wymiana zdań na temat przygotowania obrony.
- Ja nie mam żadnej broni palnej, mozecie zapomnieć, że wam pomogę w bronieniu tej dziury. Zmywam się stąd - chciał uciekać, moze w strugach deszczu, nisko pochylony, dałby radę umknąć tylnim wyjście gdzieś w pole. Jednak było już za późno, pojazd wyłonił się zza wzniesienia i zbliżył na tyle by mogli go dostrzec. Philippe zdenerwowany przysiadł w ciemnym koncie pomieszczenia i czekał na rozwój wypadków. Szczęście jednak gościom motelu dopisało, bo pojazd z bandą uzbrojonych ludzi przejechał dalej. Przez moment młody artysta dostrzegł dwie twarze skrępowanych ludzi.
- Miasto jest jednak bezpieczniejszym miejscem. - pomyślał o swojej skórze, nie bardzo biorąc sobie do serca los dwójki nieszczęśników.
- Dobra panowie, ja idę spać - zabrał swoje rzeczy i rzucił je za ladę recepcji i sam się też tam położył. Z jednej strony ścinana, z drugiej lada. Czół się bezpieczny. Próbował zasnąć, jednak myśl o tajemniczej grupie ludzi dawała bezustannie o sobie znać.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 10-07-2008, 18:07   #27
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Światła wyraźnie się zbliżały, paraliżując zmysł wzroku Rikarda. Przyległ do ściany zamykając oczy. Niech ten pojazd już przejedzie, niech się nie zatrzymuje, niech zostawi ich w spokoju. Oddychał ciężko, gdyż strach, a może panująca tam atmosfera, bardzo go męczył.

Źródło hałasu się zbliżało. To był typowy warkot silnika, który pasował do podniszczonych ciężarówek. Nygaard pamiętał czasy, gdy każda, średnio-zamożna osoba mogła sobie pozwolić na samochód. W końcu dosłyszał mowę pasażerów - szybką i ostrą. Zdawali się być radośni, podnieceni czymś. Ten moment trwał już tak długo.

Niech sobie już pojadą...

Rikard postanowił wyglądnąć zza ściany na zewnątrz. Powoli przed pensjonatem przejeżdżała antyczna ciężarówka, zniszczona i zaniedbana. Pasażerowie byli ludźmi o śniadej cerze, uradowani... uzbrojeni. Dojrzał również dwójkę jeńców - zapewne łup. Po chwili przejechali dalej, co stanowiło w tym momencie prawdziwy cud. Kim byli? Łowcami niewolników, zwykłymi siepaczami, arabskimi terrorystami?

Poszedł w ślady artysty;
- Ja też idę spać... - powiedział i poszedł w głąb budynku.
Po drodze jednak zmienił zamiary, postanowił znaleźć się w kuchni. Przeglądnął tam ponownie zbiór zapasów w lodówce i sprawdził szafki.
- Cóż... zawsze czegoś można użyć... - rzucił do siebie w ojczystym języku.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 13-07-2008, 19:21   #28
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Mała nie reagowała na słowa Maximiliana. W jej oczach nie było wyrazu, na twarzy nie malowały się emocje. Chyba nic do niej nie dotarło. Dziecko przestało płakać a cisza towarzysząca tej scenie była znacznie gorsza, niż szloch, który wypełniał ten mały pokoik do tej pory. W końcu chłopak się ocknął i zaczął działać:

- Ksiądz! Potrzebuję księdza! - krzyknął Max za siebie, po czym podszedł bliżej do dziewczyny.

- Oddaj mi dziecko, udusisz je - powiedział i spróbował zabrać dziecko z rąk... dziecka. Miał nadzieję, że może nie jest jeszcze za późno. Przed chwilą jeszcze płakało...
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 13-07-2008 o 19:33.
Vincent jest offline  
Stary 15-07-2008, 16:59   #29
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Galois, przyczajony w jednym z okien, przyglądał się, jak banda muzułmanów uwozi gdzieś dwójkę Bogu ducha winnych ludzi. W ciągu miesięcy spędzonych w Paryżu po upadku rządu zaraził sie silną niechęcią do arabów. "Brudasy" toczyły regularną wojnę z policja, nie zważajac na cywili. Ci najwyraźniej tez nie byli pokojowo nastawieni do 'niewiernych". Sam nie był bardzo przywiązany do Kościoła, czy cywilizacji chrześcijańskiej, ale kilka jej osiągnięć, jak wolność słowa, czy choćby wolność sumienia, bardzo mu pasowały.

Ponadto, kilka razy w życiu był w tarapatach czy na dnie i zawsze znajdował sie ktoś, kto podał mu pomocną dłoń. Teraz sumienie, wolne czy nie, nie pozwalało mu zapomnieć. Spojrzał na przyjaciela. Leon sciskał karabin w ręce i wpatrywał się w deszcz z zaciętym wyrazem twarzy. Wyraźnie myslał to samo. W tym czasie dwóch kolejnych mężczyzn wymaszerowało z pokoju, idąc spać. Chris przełknął ślinę.

- Hej, ludzie! Obudzcie się!- powiódł wzrokiem po pozostałych- Nie sądzicie, że należało by chociaż sprobować pomóc tej dwójce? Jasne, nie damy rady tej bandzie, nawet nie chcę tego próbować. Ale jest nas sporo, mamy trochę siły ognia i jesteśmy mądrzejsi od jakichś tam turbanów! Może damy radę ich wykraść! Cokolwiek! Trzeba budować nowe społeczeństwo na ruinach starego, słyszałem taki tekst kilka razy w drodze z Paryża tutaj. I na pewno nie zbudujemy jej na obojętności!

Czekajac na reakcję pozostałych, usłyszał krzyk Maksa dochodzący z piętra.

- Oho, chyba ęedziemy mieli więcej okazji do pomagania bliźnim. Ksiądz idzie?- zwrócił sie do Johanna- bo ja tak- po tych słowach ruszył po schodach.
 

Ostatnio edytowane przez Wojnar : 22-07-2008 o 22:35.
Wojnar jest offline  
Stary 15-07-2008, 18:52   #30
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


[MEDIA]http://muzanali.googlepages.com/Beztytuu.mp3[/MEDIA]

W oddechu zawiera się życie. Wstrzymujesz oddech z wrażenia gdy Twoje życie przyśpiesza tak bardzo, że nie masz innej możliwości wstrzymania pędzących na Ciebie zdarzeń. Może dzieciak po prostu zasnął, a może wstrzymał oddech na zbyt długo przygnieciony wspaniałością tego najlepszego ze światów?

Pokładliście się spać. Każdy w swoim kącie z dala od reszty. Od dawna już tak sypiacie - sami wespół ze swoimi przegranymi życiami nakryci całą stertą wspomnień. Duszno co? Wspomnienia przygniatają. Gdy otulasz się ciepłymi wizjami dzieciństwa, tymi zalanymi złoto pastelowymi promieniami słońca, tymi o gorącym piasku plaży i szczęśliwej rodzinie pojawiają się Cienie. Gdzieś znika pachnący marcepanem spokój słonecznego popołudnia. Jesteś tu sam i nie ma już nic. Tylko ty w ciemności. A wokół ciebie szepczą Cienie. Słyszysz je prawda? Chciałbyś schować się pod kołdrą ale jest tylko śmierdzący koc, chciałbyś zapalić lampkę ale od roku nie widziałeś elektrycznego światła. Świat się zmienił. Świat poszedł naprzód.

I wtedy z koszmaru budzisz się w najlepszym z możliwych światów. Co cię obudziło? Czy to wiatr? Czy może szelest skradających się pod ścianą budynku. Słyszysz wyraźny głos jednego z tych cholernych hippisów:

Hej, ludzie! Obudzcie sie!

A potem łomot kroków. Poszli na górę, może dadzą Ci spokój. I wtedy dostrzegasz coś innego przez szparę między deskami, którymi zabito okno spogląda na ciebie dwoje oczu...





Ktoś otwiera pozostałości drzwi z hukiem do pokoju wpadają ludzie. Rozlegają się strzały ktoś wyję, krzyczy strzały, seria i cisza... Głosy, mówią coś, po francusku, chyba po francusku, łomot ciężkich buciorów idą po ciebie, idąidąidą...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 15-07-2008 o 18:59.
Avaron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172