Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-06-2011, 02:43   #31
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
O dziwo uroczystość wzbudziła umiarkowane zainteresowanie komandora. Wprawdzie nie przepadał za całym tym politycznym mydleniem oczu, ale trzeba przyznać, że ludzie odpowiedzialni za przygotowanie ceremonii odwalili kawał dobrej roboty. Jedynym poważniejszym mankamentem była zbyt wysoka temperatura- oczywiście pomijając paru podejrzanie wyglądających osobników.

Po jakimś czasie obcowania ze wspomnianą wcześniej temperaturą przez twarz komandora popłynęła mała kropelka potu przemierzając drogę od brwi, poprzez policzek, aż po brodę gdzie nie napotykając już żadnych obiektów mogących służyć za przedłużenie toru ślizgu, poczęła bezwładnie opadać ku podłodze.

Komandor otarł czoło...


Gdy uroczystość już dobiegła końca i przyszła pora na kolejną partie formalności, dobre wrażenie wywołane przez ceremonię brutalnie skonfrontowało się z frustracją związaną z niechęcią do pewnej przykrej konieczności... z niechęcią do porzucenia munduru.
Jakże wielkie było zniesmaczenie komandora gdy ten po raz kolejny musiał przywdziać wstrętny kombinezon w którym czół się niczym jeden z bohaterów starych komiksów o superbohaterach. Za każdym razem gdy Leon zakładał te obrzydlistwo, czuł tę samą odrazę. Pal licho wygodę! Pal licho funkcjonalność! Gdzie tu styl? Gdzie powaga urzędu? Zamiarem projektanta tego paskudztwa było najwyraźniej rozdeptanie żołnierskiej dumy, co z resztą mu się udało.
Nie ma to jak stare dobre mundury.

Po krótkich rozterkach natury estetyczno-filozoficznej buty komandora stukały już rytmicznie o stalową posadzkę wpasowując sie niemal idealnie w rytm kroków reszty drużyny zmierzającej do niewielkiego pomieszczenia strzeżonego przez żołnierzy.

Móc oddychać pełną piersią to wspaniałe uczucie- taka oto myśl przemknęła przez głowę Leona gdy ten wziął głęboki oddech po -wprawdzie krótkotrwałym, ale jednak- pozbawieniu tlenu. Kątem oka rzucił na podkomendnych jakoby sprawdzając czy wszystko w porządku. Nie chciał ofiar, ani nawet najmniejszych komplikacji na samym wstępie. Jego misja dopiero sie rozpoczynała.

Wreszcie pokład okrytego sławą imperialnej nadziei Eagle'a, cudu ludzkiego dominium, manifestacji potęgi człowieka... aż wreszcie kupy złomu do latania w kosmosie. Co kto woli.
Komandor nie marnotrawił czasu na zbytnie rozpływanie się nad kunsztem z jakim wykonano statek- bądź jego brakiem- w miejsce tego skierował wzrok w stronę załogi oceniając jej prezentacje. Pierwszym co pozytywnie zaskoczyło Leona było zgromadzenie załogi w jednym miejscu mówiący o względnie solidnej dyscyplinie panującej na statku. To dobrze wróżyło na przyszłość.

Gdy wszyscy znaleźli się w windzie komandor uznał to za stosowny moment do wyjaśnienia pewnej kwestii o której niedawno sobie przypomniał a która nie dawała mu spokoju odciągając tym samym od ważniejszych spraw,
-Sabathiel- zaczął nagle przerywając ciszę - jak znowu coś wysadzisz bez mojego wyraźnego rozkazu to klnę się na honor Imperium, że wywalę Cię w próżnię.
Nie czekając na odpowiedź zmarszczył brwi przenosząc wzrok na kolejnych członków kadry.
-Jeżeli macie jakieś... prośby, bądź inne tego typu roszczenia proszę wygłosić je teraz. Oszczędzimy w ten sposób czas.

Po dotarciu do stanowisk dowódczych komandor poczuł niewypowiedzianą satysfakcję... poczuł się jak w domu, wszak w tym miejscu spędzi zapewne większość podróży.
Leon przerzucił wzrok po krzątających się członkach załogi. Jak dotąd nie wyłapał żadnych zaniechań, być może jest to zasługa tak niespotykanego w dzisiejszych czasach profesjonalizmu załogi a być może to wina wieku komandora. Bóg jeden raczy wiedzieć. Fakt faktem, załoga prezentowała się w jego oczach nieźle. Wyposażenie pomieszczenia również było niczego sobie; nowoczesne, funkcjonalne i zapewne niezawodne- jak zazwyczaj określano dopiero co wyprodukowane cuda techniki które szlag trafiał średnio po tygodniu.
Szczególną uwagę komandora - jak nie trudno się domyślić- przykuł hologram
-Czego to oni nie wymyślą- szepną sam do siebie wykrzywiając kącik ust w lekkim uśmiechu.

W tym momencie przerwał podkomendny wyjaśniając działanie mikrofonu oraz guzika startowego.
Komandor jedynie popatrzył na niego w wielce wymowny sposób. Wyraz jego twarzy był istnym ucieleśnieniem powiedzenia "Nie ucz ojca dzieci robić", wszak nie na jednaj łajbie sie już bywało, a odbyte starty ciężko byłoby zliczyć. Nadgorliwość podkomendnych czasem bywa uciążliwa.
Mimo to Leon rozpoczął przemowę do załogi.
-Uwaga! Mówi komandor Vertival! Przejdę od razu do konkretów darowując sobie zbędne pogaduszki na które nikt nie ma ochoty. Mimo, że zapewne od dawna wmawiano wam, że Bóg jeden wie jak ważna jest nasza misja to mimo to wydaję kategoryczny zakaz głupiej brawury. Zdrowy rozsądek, dyscyplina i przede wszystkim rozkazy mają być wyznacznikiem waszego postępowania! Jeżeli mnie zawiedziecie możecie od razu pożegnać się ze stanowiskami, ale jeżeli spiszecie się to osobiście dołożę starań aby wasze kariery przyśpieszyły piorunem. Słowo do oficerów; Chcę widzieć raporty na temat każdego, nawet najmniejszego utrudnienia czy odchyłu od normy. To tyle.

Gdy skończył mówić, przymknął lekko prawe oko niezadowolony ze sposobu przekazania rozkazów. Kiedyś gdy użył sformułowania "każdego nawet najmniejszego utrudnienia" dostał na swoje biurko obszerny raport na temat zapchanej muszli klozetowej, oby tym razem obyło się bez takich kwiatków.

Przyszła pora na zielony guzik. Skoro misja jest tak ważna dla Imperium, zapewne wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, wydanie rozkazu jest więc tylko formalnością. Będąc pewnym swojej załogi oraz obsługi naziemnej komandor podszedł do kokpitu po czym delikatnie wcisnął guzik.
-No Weyer... zobaczymy czy naprawdę jesteś taka dobra.
 
Kael jest offline  
Stary 24-06-2011, 01:35   #32
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Od poinformowania wierzy Weyer oparła się na swój fotel głęboko, splotła palce obu dłoni a opuszki wyprostowanych palców wskazujących przycisnęła do czubka swojego nosa. Zamarła tak na dłuższy czas, skupiona zgłębiała w swojej głowie myśl o jakimś tylko jej wiadomym temacie.

Krótka mowa Komandora jak i komunikaty asysty zostały przepuszczone bokiem. Z letargu wyrwało ją zgoda na start.

"Zielono mi" Pomyślała pierwsze co, gdy lampa zmieniła swój kolor.

- Przyjęłam. - Zwróciła się w odpowiedzi do tego samego źródła w którym przemawiał Komandor.

- Dobra. Uwaga wszyscy! Teraz się skupcie. Ma wszystko wyjść gładko. Jest jedna szansa, więc tego nie spier*olcie. - Zwróciła się do załogi podnosząc głos.

- Kontrola, Eagle zgłasza przyjęcie zezwolenia na start. - Skierowała na moment swoje słowa do radia.

- Do roboty! - Wróciła do załogi - Skrzydła na zewnątrz. Natarcie dwa na trzy i osiem. Gradient dwanaście procent. Przechył zero koma sześć. Ciśnienie~~

Dalej posypał się stos komend bliżej nie znanych zwykłemu zjadaczowi chleba. Dla osoby niewtajemniczonej wszystko wyglądało jak parę słów od głównej pilot z potwierdzeniem osób rozsypanych po całym kokpicie, których to komenda dotyczyła. Neomi wysypywała z siebie polecenia w między czasie przesuwając bardzo długą multimedialną listę na jednym z ekranów konsolety. Sprawdzała, co potrzebowało ustawienia do procedury startu kiwając głową na znak aprobaty, gdyż wiele rzeczy było ustawianych przez komputer. W końcu takimi szczegółami zajmuje się automat a nie pełny roboty pilot. Dzięki technologii cały proces mógł się zakończyć nieporównywalnie szybciej niż w standardowych metalowych antycznych skrzyniach na owoce którymi latała.
Kluczowym momentem było przesunięcie ręki nad inny ekran, który wskazywał wielkimi słupkami stan mocy wszystkich silników. Gdy jednak opuszek jednego z palców miał już dotknąć wartości maksymalnej, zawahał się i opadł szybko na wartość 30%. Wszystkie silniki jak na zawołanie zaczęły zwiększać swoje obroty i mniej więcej równomiernie dochodzić do podanej granicy procentowej. Weyer natomiast zmarszczyła brwi i skrzywiła lekko usta. Przeniosła się na ekran zawierający listę. Przesunęła ją na samą górę, na pozycję pierwszą. Po spojrzeniu na ten element pilot główna uśmiechnęła się delikatnie do siebie i pokręciła minimalnie głową - Tak. Wszystkie drzwi statku były zamknięte.
Gdy było w porządku Weyer w końcu dotknęła elektronicznej przepustnicy ustawiając ją na pełną moc ciągu. Gdy silniki zaczęły ruszać całą gablotą zwróciła się do załogi.

- Zwalniam hamulce.

Następnie w skupieniu złapała za najnowocześniejszy odpowiednik steru. Manewrując bardzo delikatnie, aby start był ledwie wyczuwalny dla obecnych na pokładzie. Wyczekała aż maszyna rozpędzi się do prędkości w której była wstanie ją poderwać do góry. Zrobiła to równie najdelikatniej jak tylko się dało.

W odpowiedniej odległości od powierzchni mogła zmniejszyć kąt wzbijania się i odetchnąć głęboko. Najwyraźniej podczas manewru nie chciała sobie przeszkadzać oddychaniem.

- Podwozie w górę. - Zakomunikowała wszystkim przełączając jedną kontrolkę - Kurs: zero jeden, dwa koma pięć. - Wskazała, sczytując wytyczne Wasisera.

Minęło jeszcze kilka chwil, zanim Weyer z powrotem na wszystkim położyła swoje ręce. Gdy ponownie wszystko było na swoim miejscu, a okręt spokojnie korygował wskazany kurs, podjęła się postawienia kropki nad wielkim i, które to całe przedsięwzięcie już zrobiło.

- Phoenix, lecimy po was. - Rozgłosiła w radiu i w interkomie wszystkich pokładów statku.
 
Proxy jest offline  
Stary 24-06-2011, 14:46   #33
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
Cała ta maskarada w końcu się zakończyła, i nim się zdołał obejrzeć , pomijając fakt iż przy "Czyszczeniu" omal nie dał w mordę jednemu z ludzi za " zbyt zimny prysznic", pozbył się przepoconego munduru galowego , zakładając nowy strój mruczał pod nosem coś w stylu "Co to za pedalskie ciuszki?" , lub " Jeśli jeszcze raz każą mi znosić takie przedstawienia to słowo przysięgam wysadzę w pizdu admiralicje i rząd" cóż musiał sobie ponarzekać trochę by ukryć ciekawość wobec wnętrza statku.

Przywitanie załogi skwitował lekkim uśmiechem , profesjonalizm i dyscyplina .... to mu się już zaczęło podobać , pania pilot odprowadził wzrokiem ... dokładniej mówiąc odprowadził wzrokiem jej tyłek po czym omal nie ryknął śmiechem słysząc słów przełożonego.

- Panie komandorze , nie moja wina że te pirackie dekle przenieśli system chłodzący. - Starał się usprawiedliwić tym swoim naturalnym prawie dziecięcym zdziwieniem na wspomnienie abordażu " Oriusa" przy czym dalej uśmiechając się przyjaźnie co powodowało mało przyjemny widok zważywszy na pozabliźnianą część twarzy i nie zwracał nawet uwagi na fakt iż prawdopodobnie nikt go nie słucha- by się tak skurkowańce nie okopały w korytarzu bym nie użył ładunków burzących, by nie przenieśli w to miejsce systemu chłodzącego by fregatki nie wyjebało.

Widok sztabu zrobił również na nim nieliche wrażenie , po raz pierwszy od odbytej służby na największych pancernikach poczuł zachwyt nad dziełem ludzkiej ręki i precyzji... "mam nadzieje że arsenał też nie zostawi to tamto do życzenia " pomyślał nie za bardzo słuchając wypowiedzi Kael , poza końcówką którą skomentował cicho zerkając w sufit "Pieprzona twoja jebana Biurokracja". I w końcu sam odlot, i zwiastun początku misji.... początek swego rodzaju profesjonalizmu.

-Panie Komandorze proszę o niezwłoczne zezwolenie na opuszczenie sztabu w celu osobistego zapoznania się i przeprowadzenia analiz nad przydzielonym zaopatrzeniem militarnym oraz ludźmi z korpusu. - Powiedział profesjonalnym suchym tonem na krótką chwile po umilknięciu głosu Weyer.
 
Niker jest offline  
Stary 25-06-2011, 18:22   #34
 
Paradoks's Avatar
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim z nieskrywanym zainteresowaniem kroczył przez korytarze „Eagle’a”. Charakterystyczny metaliczny zapach, stuk obcasów o podłogę z tworzywa — przypominało mu to czasy młodości (mój Boże, to już prawie dwadzieścia lat…), kiedy brał udział w kilku krótkodystansowych misjach kosmicznych jako lekarz pokładowy; potem roczny staż specjalizacyjny w szpitalu stacji przeładunkowej na orbicie Saturna. A później, po doktoracie — już tylko cywilne loty na konferencje naukowe, gdzieś w Układzie, kilka razy do roku. Bo jeśliby spojrzeć prawdzie w oczy: był szczurem lądowym, który na starość dał się wpakować w lot cztery lata świetlne stąd.

I wtedy znaleźli się na mostku. Zaiste, zdumiewający widok; przypominał trochę laboratorium neuroinżynieryjne, jakie mieli w Instytucie; ale tam nie czuł się nigdy zagubiony, orientował się w tym, jakie utensylia do czego służą, choć chirurgia implantowa nie była jego subdyscypliną. A tutaj — dla niekompetentnego oka — kompletny chaos.

Spojrzał na Vertivala. Dopiero tutaj można było dostrzec w nim dowódcę; pewność siebie w głosie, jakaś grecka posągowość sylwetki. Odczekał aż wydane zostaną wszystkie dyspozycję i w chwili milczenia podszedł do mężczyzny.

— Komandorze — nachylił się konfidencjonalnie, jakby chciał zasugerować, że jest to rozmowa prywatna, nieprzeznaczona dla uszu postronnych. Tylko tamten i kapłan, jako posłaniec Najwyższego. — Czy zgodziłby się pan przyjąć z moich niepoczesnych rąk błogosławieństwo? To ostatni moment, żeby zanieść do Boga osobistą prośbę o to, byśmy gotowi byli jak najlepiej wypełnić Jego wolę.
 
Paradoks jest offline  
Stary 25-06-2011, 19:26   #35
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
-Phoenix, lecimy po was- słowa Weyer wyraźnie rozległy się we wnętrzu statku. Komandor na ich dźwięk lekko zmarszczył brwi, nie był zbyt zadowolony z ich wypowiedzenia, stwarzały ludziom niepotrzebną nadzieję, bo co jeżeli nikt tam nie został przy życiu? Prawdę mówiąc, mało prawdopodobne jest, aby ktoś z załogi Phoenixa ciągle żył, myśl ta nie dawała spokoju komandorowi. Wiedział również, że rząd nie ryzykowałby wysłania najnowocześniejszej jednostki z najlepszą załogą w celu uratowania kilku osób, czy nawet w misję poszukiwawczą. O co tu więc chodziło?

Rozmyślania Komandora przerwały słowa Sabathiela które wywołały w nim niemałe zdziwienie. Czyżby najbardziej gburowaty żołnierz Imperium nauczył się wreszcie kulturalnego formułowania zdań? Niieee to zbyt piękne aby mogło być prawdziwe, chociaż z drugiej strony jak to mówią "Cuda sie zdarzają", być może i w tym przypadku Bóg raczył interweniować zrażony do granic możliwości obecnym stanem rzeczy? A może to nie Bóg?

-Sabathiel... czyżby ktoś wreszcie zaszczepił Ci elementarne zasady kultury osobistej? - zrobił lekką pauzę - Ożeniłeś sie? Czy jak? Chociaż chyba nie chcę tego wiedzieć, możesz iść. Odmaszerować...i powstrzymaj się od niszczenia otoczenia!
Dorzucił na odchodne chcąc mieć pewność, że Eagle doleci do celu w jednym kawałku, co nie było wcale takie pewne gdy na pokładzie znajdował się Niker Sabathiel- uosobienie destrukcji w najczystszej formie.

Kończąc rozmowę z oficerem militarnym, komandor wziął głęboki oddech robiąc szybką analizę tego co dzieje się na pokładzie. Weyer za sterami, Sabathiel rozpoczynał swoje harce... cała załoga na swoich miejscach. Wszystko szło podręcznikowo. W tym momencie podszedł do niego ksiądz Yldrim- komandor nienawidził nazywania księży mianem "ojców", kojarzyło mu sie ono z herezją której dopuszczono się w zamierzchłych czasach a której czas trwania był zdecydowanie zbyt długi.

Vertival wysłuchał słów duchownego do końca, nie przerywając mu.
-Na błogosławieństwo zawsze znajdzie się czas, bo cóż może stanowić dla człowieka lepsze wsparcie niż sam Bóg?- Pochylił głowę w geście pokory, odkładając na chwilę oficerską dumę na bok... cóż komandor był skomplikowanym człowiekiem.
 
Kael jest offline  
Stary 25-06-2011, 19:47   #36
 
Paradoks's Avatar
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim przysunął się do Vertivala jeszcze bliżej, żeby znaleźć się poza zasięgiem słuchu pozostałych. Ostatecznie, miało to być błogosławieństwo osobiste. Wzniósł oczy ku sufitowi, złożył ręce i począł recytować, z szacunkiem do każdej zgłoski, odpowiednią modlitwę.

— O Trójco Przenajświętsza, niechaj Ci miłym będzie hołd służby naszej i spraw, aby ta ofiara, którą my niegodni zanosimy przed oczy majestatu Twego, była Tobie przyjemna, nam zaś i wszystkim, za których ją składamy, stała się przejednaniem dzięki Twemu miłosierdziu. Przez Chrystusa Pana naszego — opuścił wzrok na posągowe oblicze Vertivala (w tym świetle, zaiste, jakby spod Fidiaszowskiego dłuta) i majestatycznymi ruchami dłoni uczynił nad nim znak krzyża, w rytm szeptanych z żarliwą nabożnością słów: — Benedicat vos omnipotens Deus, Pater, et Filius, et Spiritus Sanctus. — I po chwili, tonem życzliwego suflera: — Proszę powiedzieć: „Amen”, komandorze.
 
Paradoks jest offline  
Stary 28-06-2011, 13:28   #37
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VBBKIDIopRQ&feature=related[/MEDIA]

"Wicekanclerz właśnie skończył swoją przemowę do wszystkich zebranych na placu i odsunął się z powrotem do swojej loży. Teraz pozostało tylko nam czekać na start "Eagle". Nastała cisza, przerywana jedynie cichymi szeptami. Uwaga... słychać coś. Silniki zostały uruchomione, zaś krążownik rozstawił już skrzydła. Włączyły się wszystkie systemy antygrawitacji. Widzimy jak ramiona, które podtrzymywały okręt właśnie się zwalniają, zaś okręt spokojnie zaczyna dryfować w przestrzeni, podtrzymywany jedynie przez same silniki.

Cichy syk- dowód na to, że ostatnia podpora właśnie została odsunięta. Uruchomiły się stylnie silniki. Spoglądamy na okno z planowanym czasem odlotu. 20 sekund. Proszę państwa- wielki dzień i wielka chwila. Emocje... Dziesięć sekund, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden...

Silniki plazmowe zapłonęły. Błękitne światło jest o takiej sile, że aż wszyscy zasłaniają oczy. Nawet oficerowie marynarki. Czy ja dobrze słyszę...? Siła silników jest tak duża, że nawet da się je słyszeć w próżni. Okręt niczym z działa wyleciał z miejsca, a jedyne co po nim zostało to błękitna smuga, która będzie się jeszcze rozchodziła przez kilka godzin. Głos ponownie zabiera wicekanclerz..."

Załoga Eagle:


W chwili, gdy Weyer ruszyła z miejsca- poczuliście tylko, jak okręt lekko się gibie, lecz po chwili wrócił do stanu normalnego. Załoga zaczęła klaskać i przesyłać gratulacje przez system komunikacji na okręcie do kabiny pilotów. Tam też każdy każdemu składał gratulacje za niemal idealny start- zwłaszcza pochwały szły w stronę Weyer.

Każdy jednak z was mógł odetchnąć pełną piersią, gdyż mogliście się oddać temu, co umiecie najlepiej i przede wszystkim- polityka już was w ogóle nie będzie obowiązywała.

Naczelna inżynier zasalutowała w waszą stronę i powiedziała:

- Komandorze, ojcze oraz majorze. Za godzinę chciała bym Was prosić o to, byście przyszli do mojej pracowni w celu przedstawienia dokładnych danych okrętu. Pragnę tam również widzieć panią Weyer, gdyż ta wiedza jej szczególnie się przyda. W między czasie przygotuję również informacje o poprzednim stanie "Phoenixa", gdyż ta wiedza może sprawić, że unikniemy błędów. Komandorze- statek jest wasz. Moja rada, jeśli mogę sobie pozwolić, to zwiedzić swoje miejsca zamieszkania, skład magazynów oraz stanowiska medyczne oraz bojowe. Pragnęła bym się teraz oddalić...

Ciągle stała wyprostowana.
 
pawelczas jest offline  
Stary 01-07-2011, 00:06   #38
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
Amen. Amen... - Tymi słowami zgodnie z prośbą księdza Yildirima komandor zakończył modlitwę. Zrzucił jarzmo pokory i na powrót przywdział szaty oficerskiej dumny, godności, powagi. Stał się na powrót komandorem Vertivalem.

Chwilę później głos zabrała pani inżynier. Komandor skierował na nią wzrok mając jedynie nadzieję, że ta nie zacznie wywodu na temat technicznych specyfikacji okrętu bo ten temat był wyjątkowo nużący i w pełni zrozumiały chyba jedynie dla wąskiego kręgu inżynierskiego. Laik w pewnym momencie kompletnie straciłby jakąkolwiek orientacje.
Szczęściem Aria była bardzo konkretna.

Po wysłuchaniu słów kobiety, Leon zmarszczył brwi.

-Sabathiel! - rzekł stanowczo zanim ten zdążył się oddalić- Zanim zaczniesz bawić się w nowe znajomości przygotujesz mi fachowy raport na temat militarnej strony Eagle'a, od uzbrojenia po stopień wyszkolenia załogi.

Przeniósł wzrok na Yildirima.

-Ksiądz sporządzi taki sam raport na temat stanu zdrowia załogi, stanowisk medycznych, zapasów medykamentów etc. Chcę mieć na biurku wszystko.

Zasiadł w fotelu.

-Nie będziemy bawić się w żadne wycieczki po pokładzie bo to zwykła strata czasu, opinia ekspertów jest znacznie cenniejsza. Za godzinę chcę was widzieć w pracowni Arii. To tyle. Odmaszerować.

Gdy podkomendni zaczęli się oddalać Komandor przeniósł wzrok na chorążego Grave'a.

- Proszę przygotować mi akta oficerów piastujących wszystkie ważniejsze stanowiska. Ponadto dostęp do akt załogi ma być utajniony - jedynym wyjątkiem od tej reguły będą Yildrim jako główny medyk i Sabathiel jako najwyższy stopniem oficer militarny. Oni mają całkowity dostęp, reszta ma bezwzględny zakaz wglądu, nie chcę tu żadnych przecieków.
Przy okazji poinformujcie Weyer o zebraniu w pracowni Arii i przekażcie jej gratulacje ode mnie. A teraz odmaszerować panie chorąży.

Pora przetestować pierwszego oficera...
 
Kael jest offline  
Stary 01-07-2011, 18:31   #39
 
Paradoks's Avatar
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
- Naturalnie, komandorze - powiedział, czyniąc nieznaczny ukłon, Yildirim. I oto wraca do pierwotnie nadanej mu funkcji - członka załogi, trybiku maszyny, działającej na chwałę Pana. Jak za dawnych lat. Teraz Vertival nie był dlań tylko osobą, podmiotem duszpasterskiej powinności, ale zarazem kimś wydającym rozkazy, od których nie miał odwołania. Kimś wyniesionym ponad niego. Nie wiedział Yildirim, jak na powrót odnajdzie siebie w roli podwładnego, skrępowanego wojskową dyscypliną. Ale przecież - mówił sobie, gdy martwiło go poszanowanie godności człowieka jako osoby, ujętego w depersonalizujące struktury militarne - ale przecież non est potestas nisi a Deo, rzecze Paweł z Tarsu. To tylko inny sposób realizacji służby Panu, tak właśnie trzeba o tym myśleć.

A więc teraz już nie "ojciec Yildirim", ale "doktor Yildirim".

Uzyskawszy pozwolenie komandora Vertivala, doktor Yildirim skierował się do pokładowego ambulatorium.
 
Paradoks jest offline  
Stary 02-07-2011, 19:20   #40
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
Słysząc słowa Komandora względem jego domniemanego ożenku kolejny raz tego dnia omal nie ryknął śmiechem.

- Sir pan chyba nie ma złudzeń by jakaś kobita zdołała mnie odciągnąć od swojskiego trybu życia jaki prowadzę. - powiedział przez ramie zmierzając ku windy , oczywiście nie był pewny czy dowódca go usłyszał bo właśnie pogrążał się w cichej gadce szmatce z klechą.

Słysząc swoje nazwisko jeszcze raz się obejrzał przez ramie zaś słysząc rozkaz wróciła jego stare sposób bycia, bluźniąc pod nosem ile to tylko możliwe wpakował się do windy ... raportem zajmie się za parę minut, pomyślał kładąc na pierwszą linie odwiedzenie magazynu i sprawdzenie czy stary znajomy z logistyki się wywiązał przenosząc na statek zamówione przesyłki .
 
Niker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172