Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-04-2020, 12:24   #111
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wschodnia Marina, 3 listopada 2021,14:20

Ken wynajmował w Górnym Eastside oraz we Wschodniej Marinie kilka miejsc wykorzystywanych jako krótkoterminowe dziuple na pochodzący z okradanych kontenerów towar. Były to głównie stare garaże, schowki bagażowe czy pokoje w suterenach niszczejących odrapanych kamienic. Robiący z nim wcześniej interesy Vadim znał z przypadku lokację, której adres Ken mu wysłał przez smartfona.

Trzecie Molo, przybudówka gigantycznej giełdy towarowej Weird Stuff, przez którą przelewały się każdego dnia tysiące miłośników cybertechnologii i techniki konwencjonalnej. Ogromny tłok zapewniał pożądaną dyskrecję i anonimowość, a chaotyczna natura giełdy ułatwiała transfer wszelakich ładunków, również nielegalnych.

Żyła zostawił samochód kilka ulic wcześniej wiedząc doskonale, że w poniedziałek nie było żadnych szans na znalezienie miejsca parkingowego w bezpośrednim sąsiedztwie Weird Stuff. Chociaż giełda funkcjonowała przez siedem dni w tygodniu, w weekend panujące na niej ożywienie nieco słabło, aby od poniedziałku ponownie wystrzeliwać w górę.

Wokół wielopiętrowej hali znajdowało się mnóstwo baraków, garaży, przerobionych na uliczne warsztaty kontenerów okrętowych. Wielu chcących zaoszczędzić koszty dzierżawy boksu handlowego w Weird Stuff techników handlowało też na parkingach wokół giełdy, przywożąc swoje towary i narzędzia furgonetkami i ciężarówkami.

W powietrzu unosił się cierpki chemiczny odór smogu, zapach jedzenia serwowanego z food-trucków, mieszanina woni spalin silnikowych i feromonów wystrzeliwanych przez spryskiwacze wbudowane w wielkie uliczne billboardy, mające oddziaływać na podświadomość potencjalnych klientów. Gwar ludzkich głosów, zgiełk hologramowych reklam, ostre dźwięki klaksonów, ryk wysokoprężnych silników aerodyn - wszystko to tworzyło ogłuszającą chwilami kakofonię, która praktycznie nigdy nie cichła.

Ken czekał na Vadima i jego ekipę przed zamkniętymi na kłódkę drzwiami garażu na tyłach giełdy, paląc papierosa i rozmawiając z kilkoma znajomymi handlującymi w sąsiednich kontenerach. Widząc czterech przybyszów i ich psa, pożegnał ziomków, zdeptał niedopałek i otworzył kłódkę podciągając uchylne drzwi garażu na tyle, by wszyscy zdołali wejść do środka.

Roleta zjechała w dół i blade światło pochmurnego dnia zastąpił ostry blask jarzeniówek rozjaśniający wnętrze zagraconego po sufit garażu. Właściciel dziupli nie tracił czasu, zaczął wyciągać spod warsztatowego stołu jakiś dużych rozmiarów karton.

- Mam tutaj pięćset sztuk - powiedział zerkając porozumiewawczo na Vadima - Prawdziwy „Tasmański Diabeł”. Jeśli chcecie, możecie sami wypróbować. To dobry towar, ale ma krótki termin przydatności. Muszę się go jak najszybciej pozbyć, żeby cokolwiek zarobić.

Ken wyciągnął z kartona kilka niewielkich plastikowych pudełeczek, podał po jednym z nich każdemu z gości starając się nie nadepnąć w ciasnej przestrzeni garażu na obwąchującego regały Wieprza.

Plastikowe pojemniki z nieprzezroczystego tworzywa, wypełnione jakąś gęstą substancją. Wszystkie zaopatrzone w etykietki z obrazkiem jakiegoś szczerzącego zęby czarnego zwierzaka. Ilustracja wydawała się doskonale pasować do marketingu charakterystycznego dla ulicznych dopalaczy, ale nazwa specyfiku ewidentnie ten wizerunek psuła. Większość robionych w gangsterskich laboratoriach dopalaczy miała nośne nazwy w stylu „Mózgotrzepa” czy „Króla Haju”, ale na etykietkach towaru reklamowanego przez Kena widniała nazwa „Kefir naturalny. 250gr. Pochodzenie: Tasmania”.


Tak jak, walniecie sobie na spróbowanie po działce „Tasmańskiego Diabła”?


 
Ketharian jest offline  
Stary 19-04-2020, 13:08   #112
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Cool

W drodze
Kiedy ich medyk zakończył połączenie znów parsknął śmiechem - hahah no to wykrakałeś stary teraz rzeczywiście trzeba będzie wpisać w terminarz wizytę u twojej mamy tak jak wciskałeś Kenzo - Potem spoważniał - Wiem, że Kanzuś może być groźny, dlatego nie pyskowałem mu wprost i starałem się balansować na granicy z jednej strony odnosiłem się do niego z szacunkiem z drugiej musiałem się trochę postawić sam wiesz, że forma jest wszystkim a ja nie chciałem żeby w przyszłości zajechał mnie kiepskimi zleceniami jak silnik starej AVki rozwalony przez bandę rozwydrzonych korpo smarków ścigających się po wyrobieniu tymczasową licencji. Raczej nie powinien mieć powodów żeby się mścić nie sądzie? Był szacun do tego dałem mu sporo dobrych porad Oki nie wiem czy to wszystko łącznie było warte siedem dodatkowych dziesiątek, czyli praktycznie 100 % podwyżki w stosunku do tego, co byłoby rozsądne, ale za to pyskowanie to się należało! - Rzucił, ale łatwo było poznać, że ma wątpliwości.

Nowy sprzęt grający od razu odwrócił uwagę Arthura od potencjalnych kłopotów - Czemu się nie pochwaliłeś, że masz nowy sprzęcior grający? Nie wygląda na taki prosto z pudełka to jak chcesz to potem mogę rozkręcić podkręcić i wyczyścić z kurzu oraz grzyba co się pewnie zalęgł w środku jak leżało w lombardzie - Zaproponował bo nie lubił bezczynności wręcz impulsywnie wyszukiwał sobie jakieś drobne zajęcia czy naprawy.


Biały Diabeł

GearHead podrzucił pudełeczko do góry i złapał - Czyli to po prostu koka z dziwną nazwą? W czym problem? Dzięki za propozycje, ale nie biorę nic mocniejszego niż fajki, trawa, kawa lub procenty za dużo kumpli z podwórka się przyćpało na moich oczach bez urazy. A co do nazwy to mam pewien pomysł Ne łatwy rebranding! Moja laska jest sieciarką ona i jej znajomi lubią głupie dowcipy z Internetu 2.0 spójrzcie na to - Wyciągnął komórkę na której puścił holo filmiku dwuwymiarowego

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4r7wHMg5Yjg[/MEDIA]


- Wystarczy tylko dorysować temu diabełkowi biały pasek prze plecy nalepić drugą wlepkę z napisem "Honey Badgger does not give a fuck" i sprzedaż całą paletę retro zjebom, co kochają to gówno z sieci 2.0


 
Brilchan jest offline  
Stary 19-04-2020, 14:21   #113
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Nie taki diabeł straszny, jak tajemniczy...

Okolica przyprawiała o zawrót głowy, tysiące ludzi każdej rasy i pochodzenia, różne dialekty, ułożeni cywile i najgorsze męty, zapach feromonów reklamowych, setki multi-kolorowych hologramów krzyczących swoje przeznaczenie. W końcu zawędrowali do Kena, jego garażu na tyłach giełdy. Rozmawiał z handlowcami, swoimi pobratymcami, ale kiedy zobaczył dobrze znanego mu Żyłę z resztą drużyny, pożegnał się z nimi i po krótkiej wymianie zdań pokazał towar.

Faktycznie wygląda jak kefir, lub nieco schłodzone nasienie, pomyślał Sidney. Tasmański Diabeł, idealna nazwa na dopalacz. May wyznawał zasadę redukcji szkód i dobrze praktykowane przyzwyczajenie “Know Your Drug”. Dlatego też uznał, że nie spróbuje ćpania.

-Nie mam jakoś szczególnie próbować chęci czegoś czego nigdy w życiu nie widziałem i nie słyszałem. Ken co wiesz o tym towarze? Jakie są drogi podania i co on w ogóle robi? Stymulant, depresant, bo koka to raczej nie jest…- rozmarzył się najstarszy w paczce mężczyzna.- Jeśli dowiem się co nieco może sobie walnę, zanim trafi do sprzedaży. Mam na myśli minimalną dawkę.

Sid chwycił mały woreczek, podrzucił go w rękach i zbadał zmysłami konsystencję narkotyku.
 
Pinn jest offline  
Stary 19-04-2020, 19:21   #114
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Weird Stuff; listopadowe popołudnie

Wreszcie mógł nieco wytchnąć, od kozaczenia, od mędrkowania, tylko zimny, poważny ton przestrogi Oomy pozostawił cierpki posmak na duszy. Zrobił coś czego się nie spodziewał. Wyłączył Simbę, poczuł się jakby wyjechał do Maiami, tylko zgubił gdzieś szklankę z kolorowym alkoholem i parasolką. Na miejscu nie miał nawet ochoty na przeglądanie niespodzianek, które oferował market squer. Z półprzymkniętymi oczami pozwolił prowadzić się kompanom, mini wszczepy przypominające prawdziwe włoski w nosie chroniły go przed zgubnym uwiedzeniem wonną reklamą, ale krzykliwe holo nie pozwalały zapomnieć gdzie zostawił śniadanie. Mimo uporczywego głodu Abi wolał jednak nie ryzykować przekąski, którą mógłby roztrwonić jak poranny makaron.

Mijał właśnie wykłócającego się o coś ze sprzedawcą oczu groźnie wyglądającego Azjatę, kiedy zmysły oszalały, bowiem mowa, która dotarła do uszu nie była wyuczonym przez lata językiem, który poznał Dick. Zawierała, te wszystkie dziwne i trudne do złożenia normalnemu człowiekowi zgłoski, a mimo swej kosmicznej egzotyki, digitalizowany umysł Abrahama rozpoznawał niektóre słowa. -Gówna, gówna! Racja moja. Ty mnie jeszcze zapamięta. Kompletnie osłupiał. Zaczął się nawet obawiać tego co może usłyszeć od Lao i jego licznych jak muchy na gównie, kuzynów.

Milczał, uspokajał oddech, milczał próbując opanować odrętwienie i przychodzący po nim piekący ból. Kiedy otrzymał swoje opakowanie najpierw zważył w dłoni. Włączył smatfona. Zważył zawartość otrzymanego pojemnika, kładąc na Simbie. Pokiwał zerkając z pode łba na Kena, któremu piekł się tajemniczy towar. Obejrzał dokładnie całe opakowanie, oceniając na ile wypuściła to legalna fabryka. Zupełnie niespodziewanie rozpakował jednym szarpnięciem. Powąchał, odważył się nawet zanurzyć grubego czarnego palucha. Skrzywił usta w dół w kwaśnej odwrotności uśmiechu. Wciąż słuchając ciekawskich pytań kolegów i tłumaczeń sprzedawcy wywalił część na grubą stalową blachę, i zanurzył łapska w rozpiętym plecaczku, obok otworzył medyczny kuferek. Czymś polał zawartość, zagarniał powietrze znad substancji, jakby czynił zaklęcia, zamykając jednocześnie oczy. W końcu wyjął z plecaczka mały pistolecik i nacisnął spust, co wywołało nieco nerwowe reakcje widowni, ale kiedy na końcu pistolecika pojawił się intensywny niebieski płomień i utrzymał się, wszyscy zluzowali. Dick za to z zaciętą miną potraktował ogniem z palnika tajemniczy kefir. Kiedy pozostała kupa czarnej brei znów odprawił czary z poszukiwaniem zapachu. W końcu wyprostował się.

- Gdzie jest haczyk i czemu tak drogo? Pięćset po ćwierć kilo to ponad setkę kilsów. Wydawało mi się, że masz tego więcej. Tu napisano tasmania, a miało być z Australii, ale to chyba nieważne. - Dick nigdy nie orientował się dobrze w nazwach miejsc poza Stanami Zjednoczonymi. - Przydałoby się wiedzieć z jakiego kontenerowca to spadło. Łatwiej byłoby działać.

Wciąż jednak patrzył nieufnie, myśląc o przestrodze matuli. Pomyślał nawet, że mógłby zabrać do niej próbkę, bo nikt inny z analizatorem chemicznym nie przychodził mu do głowy. - Niech chłopaki dostaną za swoje, pewnie myślą, że mieli najbardziej przesrane z całego świata. - przemknęło mu przez łeb i nawet się uśmiechnął.

Wiele testów na miejscu to Abi nie zrobi, ale zapach, konsystencja, reakcja na alkohol, palność, może coś tam jeszcze z przybornika medycznego. Chemia 4, INT 7, Farmacja 6, farmacja pod TECH 8.
Spodziewam się, że to faktycznie wygląda i pachnie jak zwarzone mleko, ale jakiego zwierza? Tajemniczy ładunek może być czymś skażony, albo coś kamuflować. Poczekamy co powie sam Ken. Czarny będzie upierał się przy dokładnych testach.

 
Nanatar jest offline  
Stary 20-04-2020, 15:33   #115
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dziupla Kena, 3 listopada 2021,14:25

Ken znieruchomiał ze zgrzewką specyfiku w dłoni, szeroko otwartymi oczach spoglądając na profesjonalne poczynania Abiego. Vadim nie potrafił wyczytać z jego pełnej zdumienia miny żadnego jednoznacznego przesłania, toteż przyjął za pewnik, że paser był zwyczajnie w szoku na widok doskonale przygotowanego do oględzin towaru Dickensa.

To była jedna z największych zalet ekipy Żyły - każdy członek paczki był specjalistą w swoim fachu i rzadko się zdarzało, by kontrahenci zdolni byli taką grupę oszukać.

- Potrzebne mi dodatkowe próbki do analizatora chemicznego - oznajmił Dick wyłączając palnik i wciągając z lubością w nozdrza ostry odór spalenizny - Ale wygląda mało obiecująco.

- A jak ma kurwa wyglądać kefir? - Ken odzyskał w końcu głos, chociaż nadal łamał on mu się z nadmiaru wrażeń - Co wy kurwa sobie myśleliście? Że to jakieś prochy, opiaty? To jest kefir, normalny pierdolony kefir! Chłopaki otworzyli nie ten kontener, co mieli, walnęli się po numerach. Zrzucili mi na dziuplę osiem ton jebanego nabiału zamiast nowych smartfonów. Żaden normalny pośrednik tego ode mnie nie weźmie. Triadzie mam to wcisnąć?

Rozzłoszczony własnymi słowami, paser cisnął zgrzewką z całej siły w ścianę kontenera, a plastik opakowania wytrzymał, nie pękł - co wyraźnie podkręciło złość Kena.

- Dzwoniłem do was, bo macie chody u tego starego piernika Lao. Łazicie po tanich knajpach, różnych gastronorach. To jest stuprocentowo organiczny produkt. Nie wiem czy to od krowy, ale zawsze można ściemnić, że to kefir premium, z tasmańskiego diabła dojonego na wolności. Ludzie są posrani na punkcie zdrowego żarcia, na pewno to kupią. Tylko trzeba się pospieszyć, bo nie mam profesjonalnej chłodni, za parę dni szlag trafi całą dostawę.
 
Ketharian jest offline  
Stary 20-04-2020, 20:38   #116
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- A myśmy myśleli że to jakiś kod jest żeby zmylić wyszukiwarko-podsłuchiwarki Świń. Może i wezmą Kefir się nada do sałatek żeby dodać jako sos albo mogą zamiast mleka do ciast czy placków ale wiesz że dużo to ty za to nie dostaniesz co nie ? Ile byś chciał minimum ?- Spytał się Artur i spróbował tego kefiru tak z czystej ciekawości.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 20-04-2020 o 20:48.
Brilchan jest offline  
Stary 20-04-2020, 20:46   #117
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dziupla Kena, 3 listopada 2021,14:25

By oszczędzić sobie widoku podsycanej wściekłością rozpaczy pasera, Dick sprawdził odczyty na wszczepionym w nadgarstek monitorze. Przy wonieniu mogły wyłapać coś filtry nosowe i raportować. Nic, nawet tętno się unormowało. Ken za nic nie przypominał partnera słodkiej Barbie, której siostry Abi przerabiał na kolczaste laleczki voodoo, życząc źle chłopakom co zabierali jego koleżkom piłkę, ale to było dawno. A później nastały czasy, że barbie się puszczały, a ich liczni partnerzy sprzedawali je przy drodze razem z działką prochu. Dziecięca beztroska wyparowała jak benzyna na słońcu.

Spojrzał wreszcie na miotającego się pasera, którego długie miedziane i szare dready, tańczyły sycone gniewem wokół dużej wełnianej czapy koloru butelki Cheimikena osadzonej na szczycie czaszki. Kiedy uruchamiając program liczący Dick policzył domniemaną wartość kefiru przestał się dziwić Kenowi, choć trudno było się nie uśmiechnąć.

- Ken luzuj. Zasłużę na swój przydomek jak się zaśmieję? - oczywiście odsłonił różowe dziąsła zdobiąc je bananem ust. - Słuchaj, musimy ustalić kilka istotnych rzeczy. Ktoś tego próbował i się nie pochorował rozumiem. - chwilę zwiesił. Stanął w rozkroku okazując powagę i skupienie, dłonie złożył w starodawnym geście ludzi wierzących, głowę lekko pochylił, oczami zaś wodził po zebranych.

- Dobrze, że pokładasz w nas zaufanie i zarazem faktem jest, że jesteśmy twoją ostatnią nadzieją. Nie dziw się, że tak sprawdzam nabiał, ale przestrzegano mnie dziś przed zwarzonym mlekiem. - widząc zmarszczone czoła i półuśmiechy ryknął groźniej - Nie śmiejcie się kiedy Ooma ostrzega, to nie jakieś duchy sieci, tylko prawdziwe czary! To nie znaczy, że boję się tego co wydojono, wiecie jak bardzo lubię cyce i wszystko co się z nimi wiąże. Mówię poważnie, że chcę to zbadać, czy nie zawiera jakiegoś zjebanego bio virusa, bo jak opchniemy to na stoły Triady i się pochorują to nas zajebią. A sprzedać ośmiu ton kefiru w trzy dni to się, kurwa, nie da bez śladu. - chwilę się poprzyglądał.

- Skupić się! Po pierwsze musimy wziąć dziesięć kilo na promocję, działać trzeba od razu. Już musimy podjąć decyzję o strategii. Wolę nie mówić, że wydojono to z psa podobnego do wieprza, bo mi to jakoś nie siedzi. Będziemy mówili, że nabiał pochodzi z kóz, co nawet takiego czarnego psa na rogi brały. Dwa, żeby to opchnąć trzeba wytworzyć trend, musimy stać się posiadaczami pożądanego towaru i puścić go legalnie. Najpierw musi w net pójść jakiś fejk i plotka, a później, ktoś wprowadza lekarstwo, panaceum, Kefir. Zaraz sprawdzę co można z tym zrobić.
- Co do kasy to mam kilka pytań. Ile ty za to naprawdę dałeś, bo jak liczyć dwa dolary za kilo to w sumie wychodzi szesnaście kawałków - pokazał wszystkim trudną liczbę na wyświetlaczu, żeby mogli policzyć mnogość zer. - Na domokrążcę to tego nie sprzedasz. Wydaje mi się, że w hurcie powinno być tańsze.

Chwilę podłubał coś w Simbie - Tu napisali, że to jakaś kuchnia Tatajska, to znaczy tajska, czy jarska? Nie, jest też o suszonej koninie, to nie jarska. O, mam, dobre! Sprzedamy to jako organiczne maseczki kosmetyczne, na skórę zniszczoną smogiem. GearHead, masz kogoś kto może zwrócić uwagę sieci na syfne powietrze i jak to szkodzi na cerę? Wiesz gównianymi kanałami dla dzieciaków i gospodyń, memy sremy. Ken mógłbyś puścić plotkę swoimi kanałami. Kosmetyka oczywiście nie połknie całego zapasu, ale coś zejdzie. Mam jeszcze coś w łepetynie.

Czarny wyraźnie się napalił - Co Vadim, jak ci się widzi zostać mlecznym lordem. - już ciszej - Jak dla mnie to procent, albo gówno z tego wyjdzie, albo może się bardzo opłacić.
 
Nanatar jest offline  
Stary 22-04-2020, 11:41   #118
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wschodnia Marina, 3 listopada 2021,14:28

- Abi ma rację - powiedział zdecydowanym tonem Żyła - W grę wchodzi wyłącznie procent. Taki towar to kompletna niewiadoma. Może wyjść z tego od chuja biegania i zero zysku. Bierzemy paletę jako próbki dla klientów, wlicz ją sobie w straty. Jak nie opchniemy, oddamy z powrotem. Ile chciałeś za zgrzewkę?

- Osiemdziesiąt centów do dolara za litr - burknął już uspokojony, ale za to wyraźnie zmartwiony Ken - Chyba, że da się wycisnąć więcej. Dick ma zajebiste pomysły. Odpalę wam dziesięć procent.

- Dick ma zawsze zajebiste pomysły, a ja mam mózg - odparł lodowatym tonem Vadim - Masz mnie za idiotę? Mamy zapierdalać jak czarnuchy, sorry Abi, żeby ci ten szajs opchnąć za dziesięć procent? Chyba cię pojebało. Minimum trzydzieści.

Ken otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale Żyła nie dał mu dojść do głosu.

- Minimum trzydzieści, ale ostatnie słowo powiem jak się okaże, ile z tym będzie zachodu. I nie wciskaj mi kitu, że cię nie stać. Dokerom grosze płacisz za włamy, tyle co na waciki. Jedziesz po najniższych kosztach i jeszcze kumplowi skąpisz?

- Nie skąpię, Żyła - jęknął Ken - Dług kurwa mam, do końca tygodnia muszę oddać. Osiem patoli, kurwa mać. Jak nie nazbieram, będę miał przejebane.

- Osiem patoli? - powtórzył Vadim marszcząc w wyrazie zainteresowania nos - Komu wisisz?

- Providentowi USA.

- O kurwa! - gwizdnął fikser - Masz przejebane. Nie odpuszczą ci ani centa. Ci w Kalifornii podobno są tak samo zawzięci jak kolesie z koncernu-matki, chyba z Polski. Zalegasz dwa dni z pięcioma stówkami, to ci wjeżdżają na chatę i opierdalają łańcuchówką dwie kończyny i nawet nie możesz sam wybrać, czy ręce czy nogi! A jak chcesz znieczulenie, musisz za nie zapłacić! Ken, w co ty się wpierdoliłeś, chłopie?

- Vadim ma rację - szczerze zmartwiony Abraham odłożył zwęglone pudełko po kefirze, podszedł bliżej Kena kładąc dredziarzowi rękę na ramieniu - Zrobimy, co w naszej mocy, bo cię lubimy, ale myśl prewencyjnie do przodu. Jak chcesz, mogę ci dać namiar na znajomego rippera, amputuje ci łapska i przechowa za tanioszkę, dopóki ci od Providenta się nie odczepią.

- I co mu to da? - wzruszył ramionami Vadim - Przecież ma jeszcze oczy, nerki, wątrobę. Wiesz, ile fajnych rzeczy można z człowieka wykroić za osiem kawałków?

- Dość, kurwa - stęknął pobladły paser - Trzydzieści procent i jeszcze jakaś premia się znajdzie.
 
Ketharian jest offline  
Stary 22-04-2020, 13:15   #119
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dziupla Kena, 3 listopada, popołudnie

Dick słuchał negocjacji z napiętą miną i ślepiami utkwionymi w wyświetlacz. Podziwiał Vadima za asertywność i stanowczość jaką rusek prezentował w negocjacjach, sam nigdy by tego tak nie ogarnął. Zastanawiał się czy Smirnov wychowywał się w jeszcze cięższej dupie niż on i dlatego walczy o każdego centa jak głodny kundel o ogryzki z KFC, czy ma to po praojcach głęboko zakodowane w DNA. Przypuszczał, że pozostanie to dla niego na zawsze tajemnicą, bo Vadim był skryty nawet wobec najbliższych kumpli.

Czas słów skończył się, a nadchodziła pora na działanie, pozostawiali posranego, ale napełnionego nadzieją Kena w jego blaszanej dziupli. Abi pozwolił sobie jeszcze na przyjacielski gest i rzucił na odchodne.

- Słuchaj Ken, nie pękaj. Masz dwie nery, do życia potrzeba jednej, jak by co, to wyjmę ci tą jedną za dara, po koleżeńsku. Opylimy i będzie przynajmniej na procent. Później, jak się odkujesz, kupisz sobie elektronika, są lepsze, polecę ci model.
- Procenty to by przeszły u Triady, a nie u Provida. - przerwał mu Arthur - Nie dobijaj chłopa - i pociągnął kolegę za sobą.

- Dobrze chciałem - tłumaczył się Abraham już w gęstej masie ciał wąskiego chodnika, ograniczonego z jednej strony wysokimi, poustawianymi zdawało się bez ładu na sobie blaszanymi kontenerami i zdeptanym pasem błota i elektro-plastkikowych odpadków z drugiej. Widać było, że chciał kontynuować, ale twarz wykrzywił mu niespodziewany skurcz mięśni i upodobnił oblicze do wrednego bohatera komiksów, który pragnął ponad wszystko pokrzyżować plany tych prawych i przejąć władzę nad światem. Spojrzał na monitor na przedramieniu. Tętno 94. Musiał ochłonąć. Doszedł do siebie dopiero na pokładzie Bestii, gdzie przez ostatnich parę dni zaczynał już ścielić sobie wygodną gawrę. Znów spojrzał na wyświetlacz.

- Słuchajta - zaczął i chciał coś przeczytać, ale zdawało się utknął na wyjątkowo trudnej konstrukcji zdania. Nie było tajemnicą, że Dick kiepsko radził sobie z czytaniem, szczególnie dłuższych tekstów, gdzie roiło się od zdań wielokrotnie złożonych, interpunkcji i innych niezrozumiałych znaków. Świetnie radził sobie za to z łamiącymi język Vadima nazwami na receptach, które dla wszystkich jego kolegów brzmiały jak ciągi przypadkowych liter. Widząc, że koledzy wpatrzyli się w niego jak w najnowszy model Erotoida Toyoty, zirytowany własną ułomnością wpiął kable i połączył jaźń z bezmiarem informacji krzemowego świata. Oblicze przyozdobił mu swobodny uśmiech, a elektrouniesiony Dick rozpoczął relacjonować strategię dystrybucji kefiru.

- Reasumując rynki sprzedaży:
1. Kosmetyka
2. Dieta, tu również odtrutki dla ćpunów i pijaków, ekstra smoothie dla panienek i gejów, oraz mega wytryski dla macho.
3. Gastronomia - te wszystkie jadłodajnie, ja tam nie mam za bardzo znajomków, może Vadim pogada z przydupasami Lao.
4. Magia - wydolność w sieci, jakieś obrzędy okultystyczne, może światowy dzień kozy, albo inaczej.
Oczywiście wszędzie trzeba się zaprezentować i zawieść próbki dziś, lub jutro rano.
Od razu trzeba wypuścić do sieci zagrożenie w postaci memów dla idiotów i krótkich artykułów dla czytaczy.
a) - o niebezpiecznym stężeniu pyłów zawieszonych (to akurat prawda)
b) - braku dobrych bakterii w jedzeniu (też)
c) - złej jakości wody pitnej
d) - spadku libido u mężczyzn (to musi chwycić, sam mam ochotę wydoić działkę, nie żeby problemy były, ale wiecie profilaktycznie) - Profilaktyka!
d) - przyspieszającym starzeniu skóry u kobiet
e) - zatruciu organizmu po imprezach
------
A później z innej beczki
1) Cud na farmie kóz w Arizonie, 101 letnia kobieta wygląda na 44lata - odpowiednie zdjęcia
2) Australia wygrywa z groźną zarazą CovSars 21+, ocalił ich Kefir
3) 90 letni Indianin ojcem, całe życie pije kefir.
4) Dorotkę z Kanzas ocaliła butelka Kefiru przed porwaniem przez trąbę powietrzną. Zwarzony nabiał zdipolował ładunki elektryczne w oszalałym żywiole.

- Od najmniej poważnych do coraz poważniejszych. Najpierw przez najbardziej gówniane kanały, później bardziej profilowo - Moja babka pochodziła z Meksyku i zawsze pijała kefir i już mamy meksów.
Trzeba jeszcze opracować metodę dystrybucji, w zależności od branży i wielkości zamówień.

- Lee ma rację, że nikt nie zrobi tego za frajer. Trzeba będzie coś zainwestować, ale już jurto w południe powinniśmy widzieć, czy trend się tworzy. To ma być krótkie zjawisko społeczne, kierowane na szybką tygodniową modę, nie liczę na trwałe skutki, informacje mogą być więc trefne.

Ze swojej strony uruchomię Pinky, niech poczuje się doceniana i ważna, ona może to puszczać wśród koleżanek i salonów piękności. Mama zbada analizatorem. Mam nadzieję, albo wykopie nas na zbity pysk. Mam jeszcze znajomka, który jest pastorem w Kościele Bożej Radości, a zarazem kapelanem i spowiednikiem w kilku "Salonach Masażu". Nie uwierzylibyście ile tam jest dobrych chrześcijanek - zamyślił się - Najbardziej lubię te malutkie ze skośnymi oczkami i te ich czarodziejskie nóżki, ale one potrafią nimi odprężyć człowieka.

Zgodnie z obietnicą zamknięte w Fabule, ale żeby było jasne czarny sam sobie z tym nie poradzi. Będziemy oceniali szerzenie się trendu i planowali strategię dystrybucji.
Gdzie tera jedziemy? Bo jak nie ma gdzie to do dziewuchy, zawieść próbki, albo do matuli, ale to straszna kobieta.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 22-04-2020 o 14:20. Powód: poprawiam kolejne byki
Nanatar jest offline  
Stary 23-04-2020, 13:23   #120
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Cena produktów białkowych, wartość sprytu.

Sidney tylko słuchał i nie odzywał się jak miał to w zwyczaju. Trafił im się towar, nie ma co. Jeśli byłaby to powiedzmy heroina lub fentanyl, mógł w każdej chwili odświeżyć kontakty swoich dilerów i wcisnąć im dobry łup, przyjacielsko dzieląc się ceną. Stali jednak przed trudniejszym wyzwaniem. Z ciekawością posłuchał jak Abe Dickson przedstawia swój plan sprzedaży i pokiwał głową.

-Niezły z Ciebie łeb, Byku. Nie myślałeś czasem, by pracować w reklamie?- zaśmiał się May.- No możemy się zawijać.
 
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172