|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-09-2014, 14:13 | #201 |
Administrator Reputacja: 1 | Randulf dopił piwo, po czym wstał. - Pomysł jest świetny - powiedział. - Przynajmniej część rodziców posłucha, a wtedy będziemy mieli łatwiej. Nie wiem tylko, kto i jak zareaguje na słowo "przynęta", nawet gdyby było inaczej wyrażone. - Zaś dziedzic nie powinien mieć nic przeciwko - dodał. A gdyby zaprotestował, dorzucił w myślach, to by znaczyło, że ma coś wspólnego z tą bestią. |
01-09-2014, 14:56 | #202 |
Reputacja: 1 | Karl był pierwszy w karczmie i gdy reszta do niego doszła już nasycił głód i pragnienie. Jak się okazało jego towarzysze sprowadzili dodatkowego człowieka, był nim nie nikt inny jak Helmut. Helmut ucieszył się jeszcze bardziej na słowa Hungrama i zaczął: -To mo-może opowiem Ci jak o-ocaliłem zapomniane miasto przed zombiii… - ale krasnolud przerwał mu mówiąc o potyczce jaką mogli by odbyć jutrzejszego dnia. Człowiek spojrzał lekko płochliwie, po czym dość niepewnie odpowiedział - to nie u-ucieknie, ma-mamy czas. Je-jeszcze bę-będę mógł Cię tro-trochę nauczyć jak, jak się walczy. Gdy zaczęły się rozmowy na temat mordercy, nie miał co więcej dodać i zajął się zaszywaniem ubrań, podśpiewywał sobie jakąś mniej znaną piosenkę do rytmu, który starał się grać Oswald. Za każdym razem gdy ten przestawał Helmut z lekką irytacją zaczynał od nowa. Gdy giermek przestał grać, jąkała zaczął sobie mruczeć czasem pogwizdując za każdym razem gdy przekładał igłę. To zajmowało go tak mocno, że nawet się nie odzywał, odpłynął gdzieś w nieznane. Spotkanie u szlachcica zbliżało się dużymi krokami, bohaterowie przygotowywali się do tego, bowiem była to wielka możliwość. Bohaterowie nie zdążyli rozmówić się z łowcami czarownic bo gdy tylko podeszli do ich stolika Ci zaczęli wstawać, nie byli rozmowni, wręcz przeciwnie. Można było się domyślać, że jest to wynik konkurenci, z pewnością tylko jedna drużyna dostanie wynagrodzenie za schwytanie przestępcy. Dzielenie się szczegółami było z pewnością przyśpieszającym śledztwo, ale niestety nie każdy podzielał ten chwalebny cel. Gdy tylko Luis zaczął robić zamieszanie ludzie zebrali się jak jak do miodu. Zaczęły się szemrania: co się dzieje? Złapano mordercę.. i tak dalej. Sołtys nie pojawiał się, a Luis miał wolną rękę aby móc przekonywać tłum i w pewien sposób samego siebie czy też Otwina, który nawet nie śmiał się wtrącić. Ludzie zaczęli krzyczeć - Na stos z nim? Radować - Znalazł mordercę, nasz wybawca. Nagle pojawił się Sołtys był lekko zaskoczony jeśli można tak powiedzieć, bowiem jego buzia otworzyła się i nie chciała zamknąć. Widząc powagę sytuacji jak najszybciej przywrócił się do porządku. Widział jak rycerz targa się z bezdomnym i słyszał, ze lud mu wiwatował. -Co się właściwie tutaj dzieje? - zapytał, i nie musiał długo czekać na odpowiedz, która brzmiała tak samo jak i poprzednio, to samo co usłyszeli ludzie -Dzisiaj nie możemy już nic z tym robić, możemy zamknąć go w celi i jutro przejdzie test przy łowcach czarownic. Jeśli Twoja teoria Rycerzu się sprawdzi zostaniesz hojnie wynagrodzony i plugawiec zostanie spalony. Pragnął bym Ci jednak przypomnieć, że nasz szlachcic chciałby gościć Ciebie i Twoich towarzyszy w swym dworku. Byłby na mnie zły gdybym nie przypilnował, że się zjawicie. Przygotował specjalnie dla Was wieczerzę. |
01-09-2014, 16:01 | #203 |
Reputacja: 1 | Kiedy okazało się ze Łowcy czarownic nie podzielą się żadnymi przemyśleniami czy spostrzeżeniami, dało się słyszeć jakieś poruszenie na zewnątrz. Przez ściany dobiegały coraz to donioślejsze pokrzykiwania, ale nic konkretnego ze środka karczmy nie można było wywnioskować. - Zobaczmy co tam ta dwójka wymyśliła. Jak na mój gust to nic dobrego. Bosch przypasał swój miecz, dopiął ciemny wams na piersi i ruszył przez drzwi ku zbiegowisku ludzi.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
02-09-2014, 21:49 | #204 |
Reputacja: 1 | Łowcy czarownic okazali się być tyleż użyteczni co kulturalni. Hargrom miał ochotę obrzucić ich stekiem wyzwisk i zobaczyć, czy zareagują, ale zanim sobie przygotował wiązankę i nabrał powietrza, Ci już się ulotnili jak sen jaki złoty. Helmut ciągle jeszcze siedział przy ławie, zajęty cerowaniem odzieży któregoś z kompanów Hargroma. Jeśli to zamykało jego jadaczkę, to jeno czekać, aż zaczną pruć i dziurawić swoje odzienie celowo, żeby go czymś zająć. Hargrom bez pośpiechu wdział na siebie kolczugę. Sposobił się już do drogi do pana na tych ziemiach, a wszak zmrok był blisko i można się było spodziewać niebezpieczeństw. Przypomniał sobie o wisiorku znalezionym w trzewiach wilka. Wyciągnął go i zaczął bacznie ogladać, idąc za Oswaldem. - Hej, trzeba wypatroszyć też pozostałe wilki. Ciekawe co w nich znajdziemy - rzucił. Był ciekaw co też ten przedmiot może oznaczać i czy kryje w sobie jakiś mechanizm, alboliteż skrytkę.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution. Because I must not allow anyone to stand in my way. -DN Dyżurny Purysta Językowy |
03-09-2014, 00:10 | #205 |
Reputacja: 1 | - Wilkami zajmuje się Anton. Jak coś znajdzie to pewno da znać, choć nie liczył bym na kolejne takie znalezisko. Nad tym szyfrem też trzeba nam się zastanowić. Ciekawe skąd to i po co? Zapytał na koniec jakby sam siebie. Zbiegowisko we wsi i szopka czyniona przez Luisa nie ciekawiły zbytnio Oswalda. ~ Biedny sukinsyn. Pomyślał o oskarżonym dziadzie. Jakoś nie przejął się tym zbytnio, lecz powątpiewał że zakończy to całą sprawę. Kiedy sołtys przyniósł wieści o oczekującym szlachcicu, Bosch poszedł po konia. Nie miał czasu dokładnie go wyczyścić, lecz wątpił aby miało to teraz większe znaczenie. Kolczugę umieścił w jukach, w końcu nie szedł do walki, a na wieczerzę. Pancerz mógł zasugerować gospodarzowi że goście mu nie ufają, czego Bosch chciał uniknąć. Jak wszelkich niepotrzebnych konfliktów. Jadąc tak w stronę dworu rozmyślał głównie nad przedziwnym wisiorem który odnaleźli w lesie i inskrypcją na jego korpusie. Ani się obejrzał, a już podjeżdżali pod domostwo dziedzica. Oswald poprawił ubranie, przeczesał włosy ręką i wyprostował się jeszcze bardziej w siodle. Nie można było lekceważyć pierwszego wrażenia.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
03-09-2014, 14:55 | #206 |
Reputacja: 1 | Karl widząc wstających łowców tylko wzruszył ramionami i "na raz" wydudnił resztę piwska. Wytarł brzegiem dłoni usta, strzyknął żółtą śliną i rzekł: - No to nic, jedźmy do tego szlachcica. Nie wiem po co ale jak trza to trza. Nie przejmując się zbytnio swoim wyglądem jak i swojego konia Karl ruszył za towarzyszami w kierunku dworu. |
04-09-2014, 21:16 | #207 |
Reputacja: 1 | Luis z nieukrywanym zadowoleniem przewodził rozzłoszczonej tłuszczy. Wykrzykiwał hasła zachęcające do szukania mordercy i palenia na stosie czarnoksiężników, mutantów i innych odszczepieńców. Krzyczał o utworzeniu pospolitej straży. Każdy chłop miał wziąć udział w wystawieniu specjalnych wart, aby jeszcze lepiej pilnować dzieci. Luis miał głowę pełną pomysłów. Ale w tej chwili musiał wszystkich przeprosić bowiem udawał się na kolację do pana tych ziem, w celu zdobycia poparcia możnych dla jego przedsięwzięć. Polecił też pachołkowi aby udał się na cmentarz, gdzie umówił się z nowym giermkiem. miał przekazać wieści, aby przyszły nowy giermek modlił się zażarcie i czuwał do białego rana, bowiem jest to jeden z ważniejszych przyszłych jego obowiązków. Sam zaś z Otwinem pośpieszył na spotkanie ze szlachcicem zamieszkującym tutejszy dworek. Nie ściągał zbroi, ani nie odkładał miecza. Luis był rycerzem wychowanym na zamku. Chciał zrobić wrażenie na gospodarzu tej krainy jako wyszkolony i zawsze gotowy do walki woj. Oczywiście planował wpierw zapytać o pozwolenie, czy nie obrazi szlachcica takim strojem. W razie problemów w jukach miał zwykłe ubranie podróżne. Strój mało reprezentatywny, dlatego wolał pozostać w drogiej zbroi, aby podkreślić swój status i zamożność. |
04-09-2014, 22:05 | #208 |
Reputacja: 1 | Trzeci dzień upłynął w miarę spokojnie. Jeden z chłopów na słowa Luisa czym prędzej popędził na cmentarz aby przekazać rozkazy wielkiego rycerza. Luis nie mógł być pewny czy na pewno to zrobi, ale musiał mu uwierzyć. Drużyna w lekkich odstępach przyszła do dworku po zmroku, ochroniarz i strażnicy wpuścili ich bez zbędnych pytań. W środku Gustaw poprowadził ich do sali jadalnej. Budynek nie jest zbyt duży, lecz wygląda bardzo bogato i okazale. Fasada jest od dołu podmurowana. Wyżej zbudowana jest z cegieł otynkowanych i zdobionych przeróżnymi ornamentami, od motywów roślinnych poczynając, kończąc na płaskorzeźbach przedstawiających zwierzęta. Na przodzie budynku znajdował się już zniszczony herb rodziny szlacheckiej. Drewniane okiennice, których na fasadzie jest sześć są również bogato zdobione. Przed wielkimi drewnianymi drzwiami, do których prowadzą schody, stoją dwa posągi przedstawiające postaci nie posiadające twarzy. Służący prowadził bohaterów długim korytarzem, ozdobionym różnymi obrazami i gobelinami. Wszędzie będą wisiały piękne świeczniki. Na końcu korytarza będą drzwi za, którymi znajduje się sala jadalna. Przestronna sala jest prawie pusta. Jedynie na jej środku stoi długi dębowy stół zastawiony bogato wszelkiego rodzaju jadłem. Po jego obu końcach siedzą dwie postaci, kobieta i mężczyzna. Na ścianach wiszą lampiony i gobeliny w jaskrawych różowo - purpurowych barwach. Na jednej ze ścian są dwie okiennice. Jedną z postaci jest wysoki mężczyzna. Jest on brunetem. Ubrany jest w bogate szatę, zdobione złotymi nićmi. Ma purpurowy płaszcz. Przy pasie w zdobionej pochwie ma rapier. Druga postać to kobieta ubrana w szeroką purpurową suknię z różowymi dodatkami. Na szyi ma dziwnie wyglądający amulet. Postaci witając bohaterów przedstawiły się jako Walter von Loeve i Tayla Hemricht. Następnie poprosili o to samo swych gości. |
05-09-2014, 01:36 | #209 |
Reputacja: 1 | Herb widoczny nad wejściem do dworku nie był tym, czego spodziewał się Bosch. Ale przynajmniej lilia na tarczy powiedziała mu więcej niż układ opisany przez Jakuba. Czyżby starzec się pomylił? Ale nie maiło to obecnie większego znaczenia. Pomimo braku kolorów na płaskorzeźbie, które pewnie zmył deszcz do spółki z wiatrem, Oswald bez większego trudu dopasował kolor czarny do lilii i biały do tła. Natomiast ten obraz przywołał odrobinę informacji i plotek które swego czasu słyszał. Bez głębszych kontemplacji ruszył wgłąb korytarza. Przed wejściem do jadalni Oswald poprawił ciemny wams i przygładził włosy. Po przekroczeniu progu pomieszczenia, skłonił lekko głowę pani i panu domu, a gdy gospodarze już się przedstawili, Bosch postąpił krok w przód zaczynając. - Zwe się Oswald Van Den Bosch. Ugiął prawą rękę i układając ją w poprzek tułowia wykonał głębszy ukłon. - Niezmiernie miło mi poznać zacnych Państwa i pragnę podziękować za udzieloną gościnę. Po tych słowach wyprostował się czekając na reakcję reszty i zaproszenie do stołu. Miał nadzieję że przynajmniej postarają się zachować jak przystało na sytuację.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
05-09-2014, 10:38 | #210 |
Administrator Reputacja: 1 | Ani herb, ani nazwisko gospodarzy nic Randulfowi nie powiedziały. Nigdy nie interesował się heraldyką, bo nie było mu to do niczego potrzebne. Nie bywał na tak zwanych salonach. Mimo tego jednak potrafił się w miarę przyzwoicie zachować. Ukłonił się w miarę uprzejmie, uważając, by nie wyglądało to na parodię ukłonu Oswalda. - Randulf Frost - przedstawił się. - Miło mi państwa poznać - niemal zacytował Oswalda. - Dziękuję za gościnę - dodał. |