Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-12-2014, 18:04   #111
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Droga powrotna z zalaną do pełna wodą beczką była nieco męcząca. Pewnie przeniesienie tej samej beczki w mieście, gdzieś w dokach, jak to flisacy mają w obowiązku, byłoby zupełnie mniej wyczerpujące, ale droga przez las z nią była dość wymagająca nawet dla dwóch drabów.

Johann nie dbał o to kogo obudził. Nie zrobił tego specjalnie, a że niektórzy mają zbyt lekki sen to nie jego wina.
Nie poszedł od razu spać. Johann posiedział jeszcze chwilę przy ognisku wpatrując się nie ślepo. Zamyślił się. Myślał o kompanach. Kim byli. Szkoda, że wtedy zbytnio sytuacja nie sprzyjała rozmową, bo niemal każdy był ranny i zmęczony.

Vots objął drugą wartę, tak jak nakazał mu Atos.
Gdy się obudził, widział już jak jego kompani uganiają się za szczurami. Małe gnoje zwietrzyły okazję. Johann również wstał na równe nogi i zaczął przeganiać szczury. Nie dobywał żadnej broni, było to raczej bez celowe, bowiem małe gryzonie były cholernie szybkie, było ciemno i do tego były w końcu małe...
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 19-12-2014, 20:28   #112
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Gdy inni walczyli ze szczurami Nathaniel spał. Na chwilę tylko się przebudził by zobaczyć o co ten harmider. Widząc grupę towarzyszy skaczących przy wozie z zapasami uznał, że gorzałka i wino połączone z niedawnym zwycięstwem skłoniły ich do tańca. Van Holsting poszedł dalej spać nie zwracająć na nich uwagi.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 20-12-2014, 18:36   #113
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Hans wstał nieśpiesznie. Oderwał udko zajęcze od resztek które wisiały nad tlącym się ogniskiem i przegryzając orzechami i chlebem zaczął się nim zajadać. Spojrzał na zewnątrz ruin. Pogoda była nie najgorsza. Lekka, niska, wilgotna mgła zaczęła już się rozwiewać. Jak kochał tą mgłę. Poranną, gęstą Sylvańską mgłę. Niedługo potem skończył skromny posiłek i zapytał strzepując z kurty kurz i pył ruin.

- Potrzebuje pomocy z pułapkami. Kto idzie?
- Ja pójde.- Powiedział Nathaniel wstając z koca i biorąc w rekę kawałek zimnego mięsa z na ogniska.- Chyba zabrałeś na jedną z tych pułapek moją sięć. Przydało by się ją odzyskac.
- Dokładnie. - stwierdził krótko łowczy i po krótkim spojrzeniu na kompanów ruszył w las dobywając łuku. Tak na wszelki wypadek.
Nathaniel ruszył jego śladem starajac się jak najdokładniej odwzorować ruchy łowcy.
W pewnym momencie, kiedy odeszli już na stosowną odległość i zbliżali się do pierwszych wnyków w które wpadł zając Hans odezwał się.
- Jakieś plany co do miasta?
- Kilka.- Powiedział tajemniczo łowca, ale po chwili dodał.- Kąpiel oraz dzbanek piwa są pierwsze na liście. Na pewno będę też musiał odwiedzić jakiegoś starszego urzędnika, burmistrza, radnego czy co za cholerę tam mają. Mamy worek pełen głów za które trzeba odebrać nagrodę. Liczyłem też, że po przybyciu do Sylvanii, usłyszę troche plotek na temat tego mordercy, którego ścigam od Averheim. Słyszałem już, że w okolicy Wurtbadu pojawiają się ciała bez kończyn, jednak Sylvania jest na tyle brutalna, że to nie koniecznie musi być on. Poza tym oczywiście kilka lokalnych zadań wykonam. Łowca nagród nie narzeka na brak pracy na tym chorym świecie.
Słuchając słów łowcy nagrów Hans zdążył ogłuszyć obuchem tororu. Na wszelki wypadek, choć pewnie i tak się udusił na amen. Po czym nakazał dłonią dalszą drogę po schowaniu drucianego wnyku do plecaka. Kolejna była wiewiórka. Uduszona jak zając.
- Ja będę się przyuczał fachu. Naprawa ubrań jest za droga, z dwa tygodnie mi zejdzie. - przywiązał wiewiórkę d pasa jak zająca i schował wnyki. Kolejne były puste.
- Przez dwa tygodnie z rana będę zastawiał sidła i wnyki. - powiedział myśliwy nadzwyczaj dużo jak na niego - W zamian za twoją asystę mógłbym Ciebie przyuczyć w tej umiejętności. To niebezpieczne lasy by się samemu po nich pałętać - Tak, dobrze wiedział co mówił. I tak wiele szczęścia miał do tej pory.
- Nie widzę problemu. Znając życie większość zleceń i tak będzie mnie zmuszać by zapuszczać się w las. Zawsze ten pierdolony las.- Powiedził z goryczą Van Holsting.- Dodatkowo dobrze wiedzieć jak zastawiać pułapkę czy dwie, nie ważne czy zwierzyną jest bestia czy człowiek.- Nathaniel uśmiechnął się co było dość rzadkim widokiem w jego przypadku.
[i]- Dwa tygodnie powinny wystarczyć - powiedział łowyczy sprawdzając kolejne wnyki. Puste. Nie zwlekając schował i je do plecaka i ruszył dalej, w głąb, ku potrzaskom.
- Dobry Pan Taal daje wszystko by przeżyć w swoich lasach. Daje odzienie i żywność, daje narzędzia. - odpowiedział na stwierdzenie o nieprzychylności lasów. *
- Nie zrozum mnie źle. Nie mam nic przeciwko Taalowi i jego lasom. To zwierzoludzie panoszący się po jego królestwie mnie martwią.
Hans splunął gęstą śliną w krzaki.
- Przeklęte pomioty chaosu. Co myślisz o… magii? - słowo “magia” dziwnie zabrzmiała w jego ustach. *
- To niebezpieczne gówno, od którego każdy mający choć odorbinę godności powinien trzymać się z daleka. Nie mam jednak złudzeń. Niektórzy rodzą się z tą klątwą wbrew swojej woli i nie mogą nic poradzić by się jej pozbyć. Nie powinno się ich z tego powodu zabijać na stosach jak ma to w zwyczaju większość łowców czarownic. Myślę, że izolacja w jakiejś wieży wystarczy. Z tego powodu cieszy mnie instytucja kolegiów w Altdorfie. Przynajmniej siedzą tam zamknięci i nikomu krzywdy nie robią. Co do magii samej w sobie. Tak jak mówilem. To niebezpieczne gówno, którego lepiej nie tykać
- Magia to chaos. - stwierdził Hans - A nawet ci cali magistrowie to nie wiedzą w czym się babrają. Unosząc się pychą i arogancją. - fuknął tutaj przez nos jak ryś podchodząc do potrzasku w który złapał się borsuk. Ogłuszył go obuchem toporu i podał łowcy nagród samemu przytraczając pułapkę do plecaka.
- Jedynie Magistrowie Spirali Życia zdają się być w miarę normalni. Choć nie zmienia to faktu, że maczają w palce w niebezpiecznej sztuce. Oni są chociaż przydatni. Przyjaciele Ziemii. - mówił ostrożnie stąpając po listowi i zbliżając się do kolejnej pułapki. W oddali mogli zobaczyć… dziką kozę.
- Spirali Życia? Chodzi ci o druidów? Brązowych Czarodziejów? Moim zdaniem ich magia blizej jest do bestii chaosu niż ziemi. Raz spotałem takiego czarodzieja w lesie gdy tropiłem bandytów. Na początku wziąłem go za jakąś bestie. Mniejszą formę zwierzoludzia. Miał długą broązową brodę posklejaną błotem oraz zęby ostre jak u wilka. Do tego pazury jak, jak…- Nathaniel szuał słowa by je opisać, wtedy zauważył łapy borsuka ktorego przerzucił sobie wcześniej przez ramię.- u borsuka, którymi mógł rozszaprać człowieka. Całe szczęście, że miał legitymację magistra bo bym go odstrzelił. Koniec konców okazał się być jednak dobrym człowiekiem i pomógł mi w schwytaniu wspomnieniach bandytów. Nawet nie chiciał za pomoc pieniędzy, jak to powiedział “i tak szkodzili puszczy”, po czym zniknął w lesie.
Hans uśmiechnął się nikle ogłuszając dziką kozę, aż krew poleciała z uszu.
- Magistrzy Spirali Życia, to Magistrzy Jadeitu, a przynajmniej tak mi się zdaje. Zboże bujnie rośnie w ich obecności, zwierzęta obrastają w tłuszcz. Nie żebym cokolwiek miał przeciwko Brązowym Czarodziejom, ale czasami się zastanawiam kiedy stracą siebie na rzecz besti w które ponoć potrafią się przemieniać. - mówiąc to, przywiązał pułapkę do plecaka i przerzucił kozę przez barki ruszając w kierunku pułapki z sieci.
- Aaaaa.- Nathaniel powiedział gdy zrozumiał swój bład.- Zieloni czarodzieje. Tak, przyznam, że są dość pomocni dla mieszkańców wsi, chyba jako jedyni magowie mogą liczyć na to że chłopi nie wydadzą ich łowcy czarownic, nawet jak taki czarokleta bez licenyji biega. Nie miałem bynajmniej jeszcze przyjemności żadnego spotkać, choć w Marienburgu widziałem trochę magów. Przez handel z elfami są tam dość częstym widokiem. Z jednej strony elfi magowie, choć tych trudno odróżnic od innych długouchych, a do tego ludzkie magistry płyną do nich na szkolenia jak już w Altdorfie są za mądrzy i nie ma kto ich dalej uczyc. Tak przynajmniej słyszałem od marynarzy w porcie.
Hans się zaśmiał po tym jak wysłuchał swojego towarzysza do końca. Zawsze słuchał do końca.
- W bajki wierzysz, elfy nie istnieją. Zresztą, ta pułapka powinna być gdzieś tuta… - i wtedy jego wzrok ją dostrzegł. Leżała nieporadnie w stanie wskazującym na to że ktoś z niej korzystał.
- Jebany skurwysyn. No cóż, zbieraj co Twoje. Ja już więcej nie uniosę. - I co tu dużo mówić i tak niósł więcej niż mógłby po sobie wymagać, ale jak to tatko mówił, krzepę trzeba ćwiczyć to też kożystał z każdej okazji. To co, że męczyło to jak pies.
- Bajki?- Powiedział Nathaniel z nutą nie dowierzania w głosie. Skladając i zabierając sieć powiedział.- Mogę Cię ze całą stanowczością zapewnić, że elfy istnieją. Jako rodowity Marienburgczyk widziałem tych długouchych skurbobańców więcej niż nie jeden mieszkaniec Imperium. Z resztą przecież spotkaliśmy wczoraj jednego z nich. Ten bandyta. Gilidargi czy jak mu tam było. O ten od miecz.- Nathaniel wyjał ostrze i pokazał Hansowi.- On był przecież elfem, miecz też jest elfi, zobacz jaki lekki a do tego jak elegancko wykonany. Dobre rzemiosło. To trzeba tym skurczybyką z Ulthuanu przyznać. Mogę ci dać słowo łowcy. Cholera! Daję ci słowo Van Holstinga, że elfy są prawdziwe jak ty czy ja, czy ten banita, którego glowę zostawiłem w stajnicy.
Hans patrzał na niego z poważną, kamienną twarzą. Ulthuanu? Elfy? Jego towarzysza musiało nieźle pokręcić od świeżego powietrza. Przecież to był mutant dotknięty skazą chaosu, a dokładniej…. uszu, a miecz? Pewnie kradziony, ktokolwiek go wykonał fach w ręku miał, ale żeby od razu elfy?
- Niech Ci będzie, elf jak elf, ale dobra, wracajmy już nim wilki nas zwęszą.
- Wracajmy. Pora się zbierać i ruszyć do ludzi. Bez urazy łowco, ale mam już dość tych leśnych klimatów. Zdecydowanie wolę gwarę wielkiego miasta. Czuję się tam bezpieczniej mimo groźby zarobienia sztyletu między żebra. Sztylet to jednak lepsza śmierć niż zeżarcie przez wilka.
- Wilki nie atakują nie prowokowane, wolą unikać konfrontacji, ale niesiemy żywność, głodne lub zagrożone atakują. Co do miasta… - łowczy westchnął ciężko, z pewną niechęcią - ...zdaje się na Ciebie. To nie moja bajka. *
- Nie ma problemu. W mieście to ja będę twoim przewodnikiem. Skoro już o przewodnikach mowa.- Nathaniel rozejrzał się trochę zagubiony.- Którędy droga?
- Tędy. - powiedział krótko Hans i ruszył w drogę powrotną. *

Byli z powrotem w improwizowanym obozie niedługo potem. Hans czuł wszystkie swoje mięśnie. Ciało dzikiej kozy nie należało do najlżejszych. Nie mniej, położył je na jednym z większych kamieni i odbierając truchło borsuka od Nathaniela zaczął obierać zwierzynę ze skóry, a potem patroszyć. Najpierw borsuk który szybko trafił na ruszt, potem zająca i wiewiórkę. Dziką kozę zostawił na koniec. Jak by nie patrzeć najwięcej z nią zachodu było. Kiedy skończył, wiewiórka i zając już były gotowe, a koza trafiła na ruszt obok borsuka.

Myśl jednak zawitała do jego głowy. Zapomniał o czymś. Czymś ważnym. Nie zwlekając sięgnął do żołądków kozy i sarny i rozciął je tak że kwas polał się po kamieniach. To co znalazł w środku przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Prawdę mówiąc nie spodziewał się tego, a tym bardziej w ilości sztuk dwóch, a znalazł…



...Bezoar. Pamiętał dobrze jak ojciec zawsze mówił jak drogi i cenny to kamień. Ponoć przeganiał duchy, odtruwał wodę, likwidował trucizny i choroby. Tall był widać prawdziwie łaskawy. Schował więc obydwa cenne kamienie do kieszeni i zaczął modlić się starą Sylvańską modlitwą do Taala której nauczył go ojciec. Raz jeszcze żałował, że w Sylvani nie było świątyń jego boga. Zdecydował więc, że następne zwierze które złapie, lub upoluje wielkości borsuka lub mniejszej poświęci w ofierze całopalnej Taalowi i Rhyi.

W oczekiwaniu, że pieczeń się zrobi łowczy poświęcił swój czas w pobliskim strumyku czyszcząc za pomocą wody i mydła ubrania banitów z krwi, kurzu i brudu traktu. Musiały być w reprezentatywnej formie jeżeli miał nad nimi pracować. Tym bardziej, że ciężko było o materiał ćwiczebny, a te nadawały się wprost idealnie. Jednak, żeby je móc sprzedać będzie musiał najpierw zainwestować, ale nie te myśli zaprzątały teraz głowę młodego, pragmatycznego myśliwego. W pobliży mógł być kusznik, o zielonych i mutantach nie wspominając.

Kiedy jedzenie zostało skończone, a zapasy mięsa na drogę uzupełnione i wszystkie rzeczy pozbierane. Hans spojrzał na swoich towarzyszy bez słowa, a potem na trakt ciągnący się na północ. Pora była ruszać, ruszać w drogę.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 23-12-2014 o 15:39.
Dhratlach jest offline  
Stary 20-12-2014, 19:54   #114
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ulrich czytał do późna w nocy. Chciał jak najwięcej dowiedzieć się o Sylvanii i następnym miejscu jakie im przyjdzie odwiedzić. Najpewniej miejscowością jaką odwiedzą będzie Schwarzhafen. Jego atlas nie zawierał niestety bliższych informacji o mieścinie a jedynie ukazywał zorientowanie na mapie, gdzie się znajdowało względem innych miejscowości. Gdy już się dowiedział się wszystkiego schował księgę i zabrał się za konsumpcję. Sięgnął do zapasów banitów roztropnie szanując swoje porcje podróżne. Po posiłku rozłożył koc, zwinął płaszcz w tłumok, który umieścił pod głową i zasnął. Wiedział, że gdy przyjdzie jego pora na pełnienie warty towarzysze zbudzą go.

Rano wstał w dużo lepszym nastroju niż się kładł. Rana wyraźnie się goiła bo bolała jakby mniej. W miejsce tego zaczynała piec i swędzieć. Zauważył brak Hansa i Nathaniela. Przypomniał sobie, że łowca mówił coś wczoraj o wnykach. I tak musząc czekać sięgnął ku dziczyźnie na ruszcie nad ogniskiem. Nie czuł się dobrze w tej dziczy. Było tu dla niego ciut zbyt niebezpiecznie co pokazał poprzedni dzień. Przy odrobinie szczęścia w Schwarzhafen znajdzie jakąś świątynie bądź radę miejską, gdzie będzie prowadzona księga lub jakaś kronika. Będzie też więcej okazji do wypytania ludzi. Te nadzieje sprawiały, że nie mógł się już doczekać wymarszu.
 
Ulli jest offline  
Stary 20-12-2014, 23:04   #115
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Nastał poranek. Młody Atos spakował swoje rzeczy. Całość zapakował do plecaka i zarzucił go na konia. Wierzchowiec został wyszczotkowany i nakarmiony. Po lekkim śniadaniu zbierali się do wymarszu. Atos zdecydował się poruszyć dwa tematy.

-Worek głów zgodnie z naszymi ustaleniami oddam u Lorda. Poprę to mocną opowiastką, podkreślę straty, trud i wysiłek. Złoto jest wasze, prócz rekompensaty jeśli takową otrzymam. Sprzedaży łupów chciałbym się podjąć z Ulrichem, on ma predyspozycje. Ja status więc w dwójkę pójdzie nam raźniej. Johann, chce byś nam towarzyszył. Nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy można trafić na kłopoty.- zwrócił się do towarzysza,
 
Icarius jest offline  
Stary 21-12-2014, 16:21   #116
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
15 Pflugzeit, 2498 K.I., ranek

Spakowanie się poszło wartko, mimo strat w prowiancie byliście w dość dobrym nastroju. Gryzonie już nie powróciły, kompania okazała się uważniejsza od bandytów, którzy wcześniej tu nocowali.

Burza, która nadeszła nocą, chyłkiem uciekła z rana - tylko nieliczne kałuże świadczyły o spadłym deszczu.

Urgrim i Ulrich, wypiwszy po butelce brandy i solidnie sobie pojadłszy, nie czuli się najlepiej, w każdym razie gorzej od swych kompanów. Los postanowił się wtrącić - w końcu zrujnowanie śmiertelnikowi słonecznego poranka należało do jego ulubionych zajęć.

Pierwszą ofiarą okazał się Johann. Zimny burzowy wiatr dopadł ochroniarza. Na nic nie zdała się odporność na ciosy - katar za nic miał takie bezeceństwa.

Katar: -10 do wszystkich testów tego dnia



Drugą ofiarą był Ulrich, w odróżnieniu od swego krasnoludzkiego towarzysza nieprzyzwyczajony do obżarstwa i popijaw. Nie używając wielkich słów, można było rzec, że bolał go brzuch. A i rzygać mu się chciało.

Ból brzucha: -10 do wszystkich testów tego dnia



Cudem tylko udało wam się zmieścić wszystkie łupy na konia i wóz. Ten drugi, nawiasem mówiąc, wyglądał tak jakby miał zaraz się rozlecieć...



15 Pflugzeit, 2498 K.I., ranek


Wasza podróż przez Sylvanię rozpoczęła się na dobre. Wbrew temu, co niosła wieść gminna, "Ziemia przeklętych" okazała się miejscem całkiem urokliwym, by nie rzec - miłym dla oka. Niewiele było miejsc tak spokojnych, tak nieskażonych obecnością człowieka.

Pozory jednak często myliły. Czy tak będzie i tym razem? Bogowie, zdawałoby się, rzucili kośćmi...

Kusznika znaleźliście pół godziny drogi później. Leżał martwy, twarzą w ziemi. Nie miał nic na sobie, coś wygryzło kawałki mięsa z jego ciała. Hans mógłby przysiąc, że rany zostały zadane lisimi zębami...



15 Pflugzeit, 2498 K.I., koło południa

Podróż była spokojna, rzec można, aż nazbyt spokojna. Nie minął was żaden wóz, ni jeden spieszony posłaniec nie przemknął koło was. Ale zważyć warto, że znajdowaliście się na rubieży zaścianka, jednej z bardziej odludnych części Sylvanii.

Ślady działalności człowieka znaleźliście wczesnym popołudniem.

Prosty kamienny krzyż stał tuż obok traktu, koło niego leżała niewielka, drewniana miska. Na niej leżało kilka miedziaków, polnych kwiatów, lekko już podeschłych, kości jakiegoś zwierzęta. Obok leżała złamany róg łosia. Wszystkie ofiary były takie... świeże. Jakby ktoś przed chwilą je złożył. A jednak Ulrich bezbłędnie rozpoznawał miedziaki jako monety z czasów Magnusa Pobożnego...

Jakiemu bogu składają tu ofiary? I kto je składa?



15 Pflugzeit, 2498 K.I., popołudnie

Dwa zdarzenia zbiegły się w jedno. Wpierw pękła oś wózka, na ziemię posypały się łupy. Beczka otworzyła się, woda wylała się na trakt, zmieniając ziemię w błoto.

W tym samym momencie baby - w wieku od piętnastu do pięćdziesięciu pięciu lat - wyłoniły się z wzgórka, przerwały szukanie jagód i innego runa leśnego. I pognały w las, świecąc przyodziewkiem.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 21-12-2014, 17:33   #117
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
ranek

Gdy znaleźli kusznika Nahtaniel wypowiedział formułkę jaką usłyszał od kapłanów. Następnie złapał topór z wozu i odciął bandycie głowę, która powędrowała do wora, tam czekali już na niego jego towarzysze.

południe

Po dotarciu do krzyża Nathaniel wykonał symbol młota na piersi po czym wrzucił do miski pół pensa i kawałek chleba z racji żywnościowych. Nieduży, ledwie pół kromki. Następnie powiedział.
- Jeśli to krzyż Sigmara, niech nad nami czuwa w tej krainie. Jeśli to miejsce należy do innego boga, też dobrze będzie mieć jego przychylność.

popołudnie

- No żesz kur...- Przeklął łowca gdy oś pękła. Nathaniel szybko jednak działał i polecił towarzyszą by pomogli mu przerzucić cześć rzeczy z wozu do beczki, sam ruszył za "babami" zabierając ze sobą Hansa. Może zdołały by im pomóc. Pomogły donieść rzeczy to najbliższego miasta, lub może miały jakiś wózek.
- Jeśli nie wrócimy za kwadrans zostawcie rzeczy i zacznijcie nas szukać po tym.- Nathaniel narysował na ziemi symbol koła ze strzałą przechodzącą przez niego. W ten sposób miał zamiar oznaczyć drogę dla swoich towarzyszy.

 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 21-12-2014, 20:45   #118
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Atos popatrzył na lekko chorego Johanna w trakcie drogi.
-Jak nie wyzdrowiejesz do miasta. Odpoczniesz tam chwilę póki to nie zniknie. Choroby zabijają częściej niż miecze..

Treville cieszył się podróża. Sylvania miała dwa oblicza. Z jednej strony dzika a zaraz piękna natura. Poematyczny las przyjemny dla oka, choć pełen niebezpieczeństw. O czym zdążył się już przekonać kusznik. Ktoś go zabił i ograbił. To zdecydowanie niebezpieczne miejsce w którym jedynie grupą warto podróżować. Głowa wylądowała w worku, dopełniając kompletu bandy.

Napotkany krzyż wydał się Atosowi dziwny. Nie był raczej symbolem Sigmara, jednak to nie przeszkadzało młodemu szlachetce. Wrzucił tam symbolicznego pensa, również jabłko wylądowało na ołtarzu. W tych stronach przychylność sił wyższych się przyda.

Gdy popołudniu napotkali baby które czmychnęły na ich widok tylko uśmiechnął się pod nosem.

-Daj im spokój uciekają bo się boją. Skąd mają wiedzieć kim jesteśmy?- rzucił do łowcy nagród który chciał kobitki do noszenia ekwipunku zaciągnąć.
Nie patrząc na efekt tych słów zwrócił się do pozostałych.

-Beczka z tego wszystkiego była najcięższa. Resztę szpargału z wozu na konia i na nasze plecy panowie. Dotrzemy jakoś do miasta, musi być już niedaleko.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 21-12-2014 o 20:49.
Icarius jest offline  
Stary 21-12-2014, 20:55   #119
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Van Holsting posłuchał rady szlachica i przerwał pościg. Zdał sobie sprawę jak głupi był to pomysł. Nathaniel zabrał tyle ile mógł i ruszył dalej.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 21-12-2014, 21:40   #120
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Hans popatrzał na szkody jakie wywołała beczka wody i skwitował to krótkim dosadnym "No to się zesrało" i przeczesał dłonią włosy. Uciekające kobiety natomiast obdarzył obojętnym spojrzeniem. Tak, zdecydowanie strach nimi kierował. Słuszny, bo nigdy nie wiadomo kogo można spotkać na szlaku, a na poczynania Nathaniela uniósł brew ku górze. Po jakie diabły uganiać się za kobitami? Tego nie wiedział i co tu dużo mówić, też nie miał nigdy przyjemności być z kobietą by wiedzieć. Młody był i niedoświadczony w sztuce ars amandi. Nie to co łowca nagród jak się zdawało...

Na słowa szlachetki tylko nieznacznie skinął głową i już przypasał miecz, sztylet i siekierę. Dużo tego i ciężko będzie, ale to nie powinno stanowić problemu, w końcu i tak podróżowali z tempem krasnoluda, a kierując się słowami tatki miał zamiar ćwiczyć krzepę. To co z tego, że jak dordzie do miasta to pewnie będzie cały obolały. Lepiej dla niego. W zdrowym ciele zdrowy duch, czy jak to tam mawiali kapłani Shallyi.

Dziwaczny krzyż natomiast obdarzył podejrzliwym wzrokiem. Nie miał on nic wspólnego z Taal'em i Rhyą, ani z Dawną Wiarą. Wiedziałby o tym. Cokolwiek tu czcili było mu obce, a do obcego bóstwa nie będzie zwracał swych modłów. Taal był dla niego łaskawy i daninę mu złoży w swoim czasie, tak jak przystało. Musiał jeszcze pamiętać, by w kołnierze zaszyć jelenie rogi jeżeli uda mu się jakiegoś pochwycić w sidła lub upolować. Na znak szacunku i oddania. Niech Zielony Olbrzym i Matka Ziemia chronią to miejsce. Choć prawdę mówiąc miał ochotę obalić ten krzyż gdyby nie to, że pewnie równałoby się to z agresywnym zachowaniem miejscowych.

Na wszelki jednak wypadek łuk miał na podorędziu gdyby miało się okazać że coś gotowe będzie spaść im na głowy. Gobliny, czy inne stwory. Nie miało znaczenia, a uciekające kobiety mogły przecież powiadomić swych mężów o dziwnej bandzie z wózkiem. Prawdę mówiąc nie zdziwiłby się gdyby to właśnie tubylcy zapolowali na kusznika. Oby tylko i ich nie wzięli za banitów.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 21-12-2014 o 23:58.
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172