|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-11-2016, 14:29 | #381 |
Reputacja: 1 | - Dobry pomysł, jedzenie się przyda - odparł Markus |
09-11-2016, 00:30 | #382 |
Reputacja: 1 | Dieter był zadowolony, że pozbyli się zwierzoludzi - byli oni im tylko kulą u nogi, ponadto teraz było mniej potencjalnych zdrajców dookoła. Kiedy płynęli jeszcze statkiem, zagadnął Markusa na osobności: |
09-11-2016, 08:25 | #383 |
Reputacja: 1 | Zadowolony, że z mijającymi dniami Magus stawał się coraz bardziej decyzyjnym, Kurt znów zaczął czuć się pod odpowiednim przewodnictwem. Opuszczenie Sfory dobrze zrobiło przywódcy, który widocznie był zbędnie obciążony zwierzoludźmi. - Jeśli to pomoże, Mistrzu Markusie, mogę zmienić używaną przez siebie tytulaturę. Mówcie mi brat Kurt albo po prostu Kurt. Będę udawał zwykłego akolitę, kończącego termin i wracającego do rodzimej placówki po święcenia. Z jednej strony zmniejszy to szum wokół mojej osoby, zaś z drugiej.. wciąż pozostawi prostaczków w myślowym dylemacie, czy aby występowanie przeciw nam nie obróci się szybko w gniew bliżej nieznanego kapłana bóstwa, którego ewidentnie się boją. Kultysta skinął Magusowi głową po czym wraz z Dieterem udał się na poszukiwanie rejsu, którym mogliby wrócić. Kurt znał się nieco na miastach. Chwycił swą podróżną torbę oburącz przed siebie i przełożył bark przez jej ramię. Nie chciał żeby jakiś przygodny kieszonkowiec wydostał z niej przypadkiem podejrzany kaptur, czy symbol, na wszelki wypadek, przez torbę i tak przewieszony wisiał ciężki, skórzany płaszcz, zdobyty z truchła inkwizytora. Kultysta ukrył wszelkie oficjalne spinki, brosze i pieczęcie, by przedmiot się nie wyróżniał. Razem z Dieterem zajęli się swoim zadaniem. Kurt nie był pewien co myśleć o z grubsza obłąkanym towarzyszu. Z jednej strony bogowie zdecydowanie obdarzyli go łaską, z drugiej... Czy Dieter nie ufał nawet Markusowi? Mimowolnie zaczepił kompana. - Mistrz Markus ma rację, powinniśmy nie szczędzić pieniądza. Myślę, że przydałyby nam się kajuta, lub dwie.. dzięki temu moglibyśmy w nieskrępowany sposób rozmawiać z Magusem podczas podróży... |
09-11-2016, 11:07 | #384 |
Reputacja: 1 |
|
09-11-2016, 15:08 | #385 |
Reputacja: 1 |
|
09-11-2016, 16:49 | #386 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Z kupnem prowiantu nie było większych kłopotów nie licząc drożyzny. Sprzedawcy pytani o powody wysokich cen rozkładali ręce i usprawiedliwiali się wysokimi podatkami po czym spluwali z niezadowoleniem. Rzeczywiście przy jednym z kramów byliście świadkami zbierania "podatku" gdy trzech śniadych jegomościów wykonując wymowne gesty podrzynania gardeł sugerowało uregulowanie należności. Sprzedawca skwapliwie wywiązał się z tego obowiązku. Ze zaokrętowaniem się także problemów nie było chociaż wyobrażenie Kurta o klasie kryp pływających po Reiku kryp nieco przerosło rzeczywistość. Żaden ze stojących w porcie w Kemperbad statków nie był statkiem pasażerskim. Wszystko to były masowce wypełnione zbożem, węglem drzewnym, beczkami z winem, dziegciem, smołą i czym tylko. Przewóz pasażerów traktowano jako dodatkowe źródło dochodów. Poza towarem na statku znajdowała się także budka szyperska, ale jak sama nazwa wskazywała nie była przeznaczona dla byle kogo. Załogi statków także były liczniejsze i było to kilkunastu krzepkich marynarzy, których zadaniem było wiosłowanie by zmusić okręt do płynięcia pod prąd. Jeden z zagadniętych o miejsce szyprów odparł. -Do Nuln? Osiem złotych karli od łebka i tylko podręczny bagaż. Żadnych kur, świń, krów, koni i czego tam jeszcze. Różne ciemięgi mi się już trafiały. W razie nieporozumień chłopcy wyrzucą awanturnika za burtę. Dotarło?!
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
09-11-2016, 23:46 | #387 |
Reputacja: 1 | - Rozumiemy, jeno strasznie drogo sobie liczycie. Nic nie upuścicie? Nawet duchownemu? Kurt zaczął wyskubywać monety na zakup miejsca na łodzi. - Psia jego mać. - Burknął pod nosem już po przekazaniu pieniędzy, gdy stali w bezpiecznej odległości od szypra. - Ale cóż począć. Markus wyraźnie zaznaczał, że chce byśmy wynajęli coś pływającego, niezależnie od ceny... - Niezadowolony podrapał się za uszami po tłustych włosach. - Cóż.. zajmę już miejsce na pokładzie. Byłbyś łaskaw, Dieterze, poinformować w międzyczasie naszych towarzyszy czym płyniemy? |
10-11-2016, 13:20 | #388 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Niestety nic nie udało się stargować. Tym razem nawet Kurt musiał uiścić niemałą opłatę. Gdy tylko weszli na pokład rzucono cumy i statek zaczął się mozolnie piąć w górę Reiku. Wioślarze ciężko pracowali by zmusić obciążoną krypę do pokonywania rzecznego nurtu. Kastor w tym czasie starał się trzymać z daleka od ludzi i jeśli to możliwe nie ruszać, gdyż nawet tej wielkości statek reagował na jego ogromną masę. Pierwszego dnia dopłynęli do jakiejś bezimiennej wioski, gdzie nawet nie było karczmy. Drugiej zatrzymali się w Witgendorfie zaś trzeciej w Grissenwaldzie. O dziwo w nic nie niepokoiło ich ani na noclegach, ani podczas żeglugi. Szczęśliwie dla magów niosących artefakty nie spotkali nikogo obdarzonego wiedźmim wzrokiem zaś piraci i oprychy trzymali się z daleka od łodzi silnie obsadzonej ludźmi. Gdy czwartego dnia wieczorem postawili stopy na nabrzeżu portu rzecznego Nuln miasto przywitało ich smrodem i gwarem. Był Wellentag 31 Pflugzeita. Za dwa dni Sigmarzeit. Rzeczywiście zaczynało robić się ciepło. Szczury urządzające dzikie harce pomiędzy leżącymi pakunkami i u wlotów kanałów ściekowych też zdawały się to czuć. Tzeentch milczał. Może się odwrócił od swych wyznawców albo po prostu uznał, że powiedział im już dość by wykonali misję. Ruszyli z dzielnicy portowej ku jednej z głównych ulic biegnącej od bramy zachodniej ku Reiksplatzowi. Gdy dotarli do głównego placu miasta zastali wielki tłum. Nie zebrał się on jednak z powodu święta, czy w celach handlowych, ale by obserwować egzekucję. Na płonącym stosie stał człowiek w strzępach pstrokatego ubrania i mimo palących go płomieni wykrzykiwał skrzekliwym głosem piosenkę. Była raz księżniczka co bywała kurwą , długo to nie potrwa, bo jej główkę urwą... Kochała koronki i złoto kochała... Więc w złotą koronkę, twarzyczkę odziała... ...Dziwy ludzie dziwy, ... w oczy sypią piaskiem... Nie ten jest prawdziwy, winny nosi maskę... W końcu nie wytrzymał palących go płomieni i wydawszy przeciągły jęk stracił przytomność. Ludzie wydawali się smutni. Słyszeliście urywki rozmów rozchodzących się do swoich zajęć mieszczan. -Biedak. Powiedział prawdę o jeden raz za dużo. -Ta dziwka Marleta jeszcze się doigra. -Ciszej Hans to siostrzenica Emeanuelle. Jeszcze ktoś doniesie i skończysz jak nieszczęsny Fenner. Obok dwie przekupy niosące korze pełne jaj, którymi zapewne handlowały, raczyły się nieco innymi hisoryjkami. -A słyszałaś Eilen, że mąż Gertrude wyprowadził się od niej? Ponoć zamieszkał z wdową po Heinrichu. -Hahaha... dobrze tak tej starej kwoce. Dobrze pamiętam jak rok temu zadzierała nosa podczas ostatniego Przekwitania" w świątyni. Dwóch mężczyzn idących dwa kroki przed wami mówiło o czymś jeszcze innym. -Te rozporządzenia zabiją handel w mieście i puszczą nas z torbami. -Może wreszcie księżna przejrzy na oczy. -Nie liczyłbym na to. Zimmer działa jak udzielny książę. Kto by pomyślał, że na stare lata tak mu odbije. Smutek i niepewność były przeważającymi uczuciami jakie dało się wyczuć wśród mieszczan.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
10-11-2016, 19:00 | #389 |
Reputacja: 1 | Nuln nie było tym czego spodziewał się Max z Sydowa. Niemniej jakby nie śmierdziało, było przeżartę korupcją i klaustrofobiczne to jednak była w nim możliwość na szybkie odmienienie losu. Wszakże pieniądz nie śmierdzi. Towarzystwo wybrańców Zmieniacza nadal napawło Mullera optymizmem, którego nie zmiejszyły dotychczasowe trudy podróży. Gdy zatrzymali się na placu Max wykorzystał ten moment by kupić egzemplarz lokalnego brukowca od jednego z gazeciarzy. Po egzekucji Muller zwrócił się do mistrza. - Posiliłbym się. Popytajmy ludzi o jakiś zacny przybytek. Daj panie jakiś burdel z bufetem w okolicy mają.-
__________________ Man-o'-War Część I |
11-11-2016, 23:44 | #390 |
Reputacja: 1 | Dieter rozglądał się dookoła z rozszerzonymi oczami, podskakując prawie na co bardziej podejrzane hałasy i gwałtowniejsze ruchy przechodniów wokół niego. Nie był przyzwyczajony do tak dużego miasta, nie można było przewidzieć gdzie mogli czaić się wrogowie... Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 11-11-2016 o 23:50. |