Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-03-2016, 10:57   #31
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Wiedziałem - mruknął pod nosem Thorin gdy zwłoki nagle "ożyły" . Takiej bestii jeszcze nie widział, a jaka szybka!

Pazury wystrzeliły niczym kule z armaty, szybko, za szybko, gdyby nie wcześniej przygotowana do osłony tarcza z pewnością nie zdołałby jej unieść na tyle by osłonić się przed uderzeniem. A i tak suczysko przebiło się przez zastawę i sięgnęło twarzy. Jakby Thorin miał za mało na niej blizn...

- Ooo z ciebie to na pewno zedrę trofeum - mruknął gdy ostre szpony starły się z solidnym hełmem. Na szczęście ten wytrzymał i wyhamował cios który normalnie mógłby zedrzeć pół twarzy. A przynajmniej na taki wyglądał.

Thorin nie pozostawał dłużny skrzydlatemu potworowi sprawnie, ciachnął uszykowanym do walki toporem odrąbując mu kawał ręki . Ku zdumieniu medyka nie na długo jednak. Bestii odrosło ramię i to w zawrotnym tempie. -
- O żesz ty mać poczwaro jedna - stwierdził tylko wiedząc już jak trudne będzie to starcie. Podobnie najwyraźniej myślał Kyan który za plecami Thoina krzyczał coś o spaleniu stwora.

- Ani mi się waż, nie przy mnie, nie w starciu ! - zawołał do kompana nie odwracając wzroku od skrzydlatej bestii. Ustawił się do niej lekko bokiem, prawą lekko ugięta nogą zapierając się o ziemię, lewą, również lekko ugięta wysuwając zaś do przodu w kierunku stwora. Była to bardzo stabilna pozycja , dużo trudniejsza do przewrócenia niż gdyby stał na wprost. Dzięki ugięciu i zaparciu pozwalała zamortyzować solidny impet uderzenia czy pchnięcia a także ułatwiała uderzenie. Lewą dłoń zacisnął na tarczy i wysunął ja nieco do przodu, prawą trzymał "Yasse" swój topór, nieco z tyłu, w pewnym odchyleniu, gotowym do cięcia. Gotował się do uderzenia gdy tylko poczwara zbliży się na cios, zamierzał ten cios wyprzedzić, przerąbać bestię najlepiej na pół...

Pamiętał starcie w podziemiach młyna z stworem udającym kapłana. On też się regenerował, czego pozostali komapni nie widzieli gdyż byli odcięci. Walczył z nim tylko Thorin i Roran. Drań regenerował się, ale nie dość szybko.

- Spal ją gdy będzie odlatywać lub gdy będzie leżeć potrzaskana na ziemi a póki co dołącz. - rzucił jeszcze do kompana , mając nadzieje że usłucha. Wiedział że Kyan nie przeżył jeszcze bólu poparzeń i nie wie jak okrutne są to rany. Uderzenie lampą w bliskim starciu aż prosiło się o oblanie obojga walczących. Już to kiedyś widział...

Tarcza sprawdzała się nie raz w osłanianiu przed wrogim atakiem. Miało tak być i tym razem gdyby jakiś cios miał dojść Thorina. Uniki których nauczył się ostatnio nie były jego mocną stroną, pozostawały jednak dobrą alternatywą gdy już nie szło w żaden sposób zastawić się tarczą przed ciosem. Miał jednak nadzieje że nie będzie takiej potrzeby. Yassa była bardzo efektywną bronią, potrafiącą strzaskać kości a nawet przeciąć taką harpie na pół. "Byle tylko ją uziemić, wtedy nie nadąży z regeneracją"- przemknęło przez myśl Thorinowi i pomimo że nie zamierzał na razie celować w żadne konkretne części ciała stwora, to miał nadzieje że odrąbię jej skrzydło... albo i głowę jak będzie mieć szczęście. Miał nadzieje że przeżyje to starcie by zrobić porządną autopsje temu stworowi.
 
Eliasz jest offline  
Stary 23-03-2016, 19:09   #32
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Czyli dobrze myślałam o tym spadaniu z nieba - wyrwało jej się ospale tuż po tym, jak harpia zerwała się z ziemi atakując najbliżej stojące osoby. Zaskoczenie nie było wielkie, następnym razem tępe zdziry mogłyby pomyśleć o jakichś naziemnych śladach, jeśli chcą być w pełni anonimowe i powodować w ludziach oszołomienie, w innym przypadku Elsa marnie widziała ich biznes.
Dopiero wylatujące zza drzew, dwie podobne tej dotychczas leżącej, wyrwały Kapłankę z rezonu. Pchnięta, wiotka kobieta została odrzucona przez ciężkie skrzydło o dużej objętości i padła na śnieg. Początkowe oszołomienie jednak mijało, w miarę jak akolitka podnosiła się na równe nogi. Szybko dobyła swojego miecza, nie zamierzając marnować czasu na bezużyteczne strzały. Skoro odcięta ręka odrosła, to co niby mógłby uczynić ostry grot? Podrapać ją po plecach?


- Elsa, wycofuj się w moim kierunku! - huknął złowieszczo krasnolud, a kobieta spojrzała na niego unosząc brew i zmierzając od góry do dołu, a dystans ten był co najwyżej... Krótki.
- Jeszcze czego - odparła znudzona, kiedy to kącik jej ust uniósł się lekko ku górze. Zapewne nie miała nic lepszego do roboty, tylko zawijać nogi za pas i spieprzać. Rozumiała, że kobieca forma nie pozwalała innym pokładać wiary w jej zdolności, ale ona jako Kapłanka, była szkolona w zabijaniu złych istot, które nie powinny stąpać po ziemskim padole. Jak na gust bladolicej, skrzydlate potwory nie należały do gatunku istot żywych, a raczej ożywionych. Wampir jak na jej oko, ale mogła się mylić. Stojąc prosto z przygotowanym do ataku mieczem, przyglądała się bacznie nadlatującej maszkarze.
- Lepsze to niż drewniany smok. - skomentowała pod nosem nie odrywając wzroku od pikującego z zawrotną szybkością przeciwnika. Leciała prosto na nią, a Kapłanka dzielnie oczekiwała, kiedy dystans zmniejszy się na tyle, aby móc jako pierwsza wyprowadzić sprawne cięcie. Nie ukrywała, że miała ochotę odciąć jej łeb, ale i zwalenie na śnieg byłoby obiecującą alternatywą, gdyż potem można by dokończyć to, co i tak było nieunikanie, a łatwiej trafił ostrzem w szyję leżącej osoby, niż lecącej.
W razie niepowodzeń i możliwości oberwania, Elsa nie zawahała się sparować ataku szponów. Póki nie uporała się ze swoim przeciwnikiem, nie miała czasu na pomoc innym.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 25-03-2016, 10:51   #33
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
W czasie, gdy dwójka krasnoludów podeszła do ciała Wulfgar spoglądał na lewo od ścieżki wypatrując między drzewami potencjalnego zagrożenia.
Nagle usłyszał nieludzki wrzask i zgrzyt metalu, więc obrócił się w kierunku źródła hałasu.

"Cóż to za poczwara?" - spojrzał zdumiony.

Przypominająca znalezioną na ziemi kobietę istota z imponującym garniturem zębów i długich pazurów usiłowała skrócić o głowę i tak niezbyt wysokiego pokurcza. Ten nie pozostawał jej dłużny i celnym ciosem odrąbał jej ramię. To powinno wystarczyć do powstrzymania morderczych zapędów stwora, ale ten tylko poderwał się do lotu prezentując obserwującym zdarzenie błyskawiczną regenerację utraconej kończyny. Gdyby tego nie było dosyć zza drzew nadleciały dwie kolejne maszkary i przelatując między podróżnikami poprzewracały niektórych z łatwością będącą dowodem nadludzkiej siły.

Mimo pewnych podobieństw do harpii, te stwory o sinej skórze różniły się od nich. Widział kiedyś z daleka okręty służące Mrocznym Bogom za którymi kotłowały się oczekujące na żer stada harpii - od pasa w dół przypominających ptaki, a od pasa w górę kobiety, wszystkie co do jednej wyposażone w długie i ostre szpony oraz upiorne zębiska. Słyszał, że potrafiły wabić marynarzy swoim śpiewem, by potem rozszarpać schwytanych w pułapkę mężczyzn. Nigdy jednak nie słyszał, aby któraś z nich posiadała zdolność regeneracji utraconych kończyn. Takie rany były dla nich śmiertelne, w odróżnieniu od tych trzech tutaj. Najwyraźniej te były groźniejsze od harpii.

- Haha! - krzyknął uradowany. Zapowiadała się wspaniała walka.

Nawracające stwory kierowały się prosto na Thorina, Bjorna i gramolącą się ze śniegu bladolicą kapłankę.

Ignorował zupełnie padające z każdej strony komendy. Każdy próbował realizować swoją wizję starcia potęgując tylko zamieszanie wywołane zasadzką. Zamiast wysłuchiwać sprzecznych ze sobą rozkazów wolał zawierzyć instynktowi, który jak dotąd utrzymał go przy życiu.

Skupił się na wrogu, który pikował na kobietę. Ta zdołała pozbierać się z ziemi i najwyraźniej szykowała do zadania ciosu, gdy tylko stwór znajdzie się w jej zasięgu, dlatego postanowił nie przeszkadzać i zamiast tego przyszykował tarczę do osłony przed pazurami i wzniósł miecz do ataku. Stał zaraz za bladolicą, dlatego niesiona pędem maszkara i tak w końcu wpadnie na niego. O ile kapłanka swojego dziwnego boga nie zmiecie stwora jednym ciosem i nie pośle między drzewa, w co jednak mocno wątpił.

Czekał, aż potwór znajdzie się bliżej, żeby mógł wyprowadzić cios.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 26-03-2016, 15:16   #34
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
- A mogłem urżnąć łeb - skwitował w myślach całą sytuację, kiedy już stanął na równe nogi i rozejrzał się dookoła.
Nie miał pojęcia co za diabelstwo ich zaatakowało. Słyszał jakieś krzyki, krasnoludów jak sądził. Przeanalizował szybko szanse na wyprowadzenie skutecznego ataku z łuku i wynik wcale go nie zadowalał. Brak wiatru działał na jego korzyść, ale widoczność ewidentnie uniemożliwiała atak dystansowy. Zaklął pod nosem.

Pole bitwy zawsze było chaotyczne, ale tutaj nierozgarnięty umysł ewidentnie by nie wiedział co się dzieje. Wszystko stało się za szybko. Nawet niedźwiedź nie miał tyle siły, co to... ptaszysko? Nawet nie umiał tego sensownie nazwać. Dobył swojej tarczy i zaczął się przygotowywać na szarżę bestii, kiedy to ujrzał drugą - pikującą dokładnie na Elsę. Zaklął pod nosem, kiedy dostrzegł Wulfgara gotowego do zaatakowania maszkary. Nie dodawało mu to otuchy, ale miał wrażenie, że kapłanka będzie choć odrobinę bezpieczniejsza.

Uderzył dwa razy toporkiem w okrągłą, drewnianą tarczę trzymaną teraz w lewej ręce i skierował swój wzrok na szarżującego na niego potwora gotowy do zalania go gradem ciosów.
 
Flamedancer jest offline  
Stary 26-03-2016, 16:54   #35
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Thorin wyczekał odpowiedni moment, a gdy latająca poczwara natarła, przyjął atak szponami na tarczę. Zagrały wszystkie mięśnie ramienia, pleców i nóg, by utrzymać równowagę, po czym khazad zdzielił stwora ostrzem swego topora, wykrzykując gardłowy okrzyk bojowy. Poczwara nie miała szans, by uniknąć tego uderzenia, a piekielnie mocny cios, który na nią spadł, dosłownie przepołowił ją w talii. Bryzgnęła ciemna jucha, która spryskała gęsto tarczę i hełm Alriksona, a kobieta zakwiliła i runęła w śnieg, barwiąc go na czerwono. Pomimo potężnych obrażeń, jej wylane na biały puch jelita i reszta narządów próbowały w jakiś paskudny sposób spleść się ze sobą i zregenerować, ale na miejscu był już Kyan, który zamachnął się swoim młotem niczym drwal siekierą i w ułamku sekundy roztrzaskał jej paskudny łeb, zamieniając go w krwawą miazgę kości i miękkich tkanek. Maszkara zamarła w bezruchu i więcej się nie poruszyła. Nie było co zbierać, jednak Thravarsson raz jeszcze spuścił ciężki obuch na zmiażdżone oblicze stwora, upewniając się, że ten już nie “zmartwychwstanie”.

W tym samym czasie Galeb zebrał się z zaspy i wypadając na ścieżkę dobył swój młot, który w moment zajął się ogniem z runy. Krzyczał do kapłanki Morra, jednak Elsa go nie posłuchała - dobyła już miecza i gotowała się do walki. Wyraźnie jednak czuła, że to nie będzie proste. Była cała skostniała z zimna; mięśnie i stawy odzywały się bólem od ciągłego napinania ich w usilnej próbie ochrony przed mrozem. Kapłanka wyczekała na spadającą bestię i będąc pewną swego ataku, cięła. Jakże się zdziwiła, gdy harpiopodobny potwór w ostatniej chwili zmienił kierunek lotu, a ostrze Morrystki po prostu przecięło sypiący śnieg. Co więcej, ciągnięta impetem ciosu, Mara nie była w stanie już go zatrzymać, czy zmienić jego toru. Moment później poczuła przeszywając ból, gdy pazury harpii przejechały po jej prawym boku. Syknęła, zaciskając zęby i targnięta odruchem, aż sobie przyklękła na prawą nogę.

Stojący za nią Wulfgar, widział wszystko jak na dłoni. Nadlatująca poczwara rozpostarła ramiona, robiąc półobrót dookoła własnej osi i unikając ostrza bladolicej, a potem cięła ją w bok. Lecąc tyłem, będąc wciąż skupioną na kapłance, bestia nie zauważyła Norsa, który tylko na to czekał i zamachnął się z całej siły swym mieczem, tnąc ją w locie przez kark i plecy. Ragnheiðrson poczuł, jak ostrze miecza wchodzi gładko w błękitno-białą skórę stwora, przejeżdża paskudnie po jakiejś kości, a moment później widział, jak bestia z impetem wyrżnęła o śnieg nieopodal, brudząc go ciemną posoką. Jej agonalny wrzask przypominał lament, ale Norsmena to nie obchodziło. Dopadł do niej i dwoma uderzeniami niemal odrąbał jej łeb, który ostatecznie zawisł na skrawku okrwawionej skóry.

Galeb natomiast, osłaniając własnym ciałem zawiniętą w koce dziewczynkę, wyczekiwał na nadejście ataku z płonącym młotem w gotowości. Nie doczekał się, gdyż kolejna z poczwar zaatakowała Bjorna. Spadła na niego pazurzystymi stopami, a cały impet ataku Nors przyjął na tarczę, robiąc aż dwa kroki w tył na śniegu. Moment później zamachnął się swoim toporkiem, jednak bestia była czujna i odskoczyła w powietrzu na bok, przechodząc do kontruderzenia pazurami. Sokół w ostatniej chwili uniósł tarczę i zablokował cios, który miał zmasakrować jego twarz. Z boku nadciągnął natomiast Weddien, który ciął mieczem po skrzydle maszkary, a ta zawyła rozdzierająco i padła w śnieg. Zamachnęła się szponami, jednak a'Muirehen nie zdążył zabrać w porę lewej nogi i bestia przejechała go pazurami tuż pod kolanem, rozrywając spodnie i skórę. Nie zdążyła zrobić nic więcej, gdy doskoczył do niej Bjorn i celnym uderzeniem toporka rozwalił jej łeb. Ostrze wgryzło się w czaszkę, trysnęła ciemna krew, a bestia się już więcej nie poruszyła.

Podróżnicy spojrzeli po sobie. Oni stali, trzy maszkary leżały nieruchomo we własnej krwi. Ledwo walka się zakończyła, Elsa szybko odgarnęła połę swego futra, zerkając na ranny bok. Skórznia została rozharatana, a jej przeciwniczka zostawiła trzy, na szczęście niezbyt głębokie, krwawiące cięcia powyżej miednicy. Należało szybko się tym zająć. Wiedziała przy okazji, że machanie mieczem na jakiś czas będzie musiała sobie odpuścić, gdyż każdy ruch powodował nieprzyjemne pieczenie i ból. Weddien spojrzał na zakrwawione spodnie poniżej kolana, dostrzegając cztery dość szerokie i głębokie cięcia. Musiał szybko zatamować krwawienie, poza tym przydałoby się szycie, żeby rany miały się w ogóle jak zacząć goić. Galvinson zajrzał w tym czasie do schowanej w kocach dziewczynki - jej stan nie zmienił się; wciąż była nieprzytomna, a przez trupiobladą skórę zdawało się, że nie żyje. Kowal run dla pewności to sprawdził; ściągnął rękawiczkę i wielką łapę podsunął jej pod usta i nos. Oddychała. Płytko i ledwo wyczuwalnie, ale oddychała.

Adrenalina pulsowała im w żyłach, jednak wiedzieli, że gdy opadnie, będą czuć się tak, jakby ktoś wyssał z nich całą energię; zwłaszcza ci, którzy przypłacili tę potyczkę ranami. Szarówka gęstniała, gdzieś z dalekiego lasu dobiegło ich wycie wilka - zdawali sobie sprawę, że gdy tylko poradzą sobie z ranami, muszą się zbierać. Jak najszybciej. Jedynym pozytywem było to, że niemal wszyscy się rozruszali i rozgrzali, jednak nasilające się uczucie głodu, zmęczenia, ktore niebawem znów się odezwie, oraz zbliżający się wielkimi krokami zmrok, skutecznie popędzały ich do znalezienia odpowiedniego miejsca na nocleg.

A śnieg sypał nieprzerwanie i nie zanosiło się na poprawę pogody, co bynajmniej nie ułatwiało im niczego w tej sytuacji.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 26-03-2016, 21:03   #36
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Walka trwała ledwie kilka uderzeń serca. Weddien przecenił swoją zwinność i dał się zaskoczyć zdradliwemu uderzeniu pazurów. Nie bez znaczenia był głębszy śnieg, który wyraźnie spowolnił elfiego najemnika. Niemal w tym samym czasie bezlitosny cios Norsa zakończył żywot bestii.

Przyjrzał się ranie, która mimo iż pozornie lekka, komplikowała jego położenie. Kilka bruzd sprawiło, że nogawka w szybkim tempie nasiąkała szkarłatem. Elf zdjął tarczę i usiadł na niej podwijając nogawice. Nie chciał dopuścić do niekontrolowanej utraty krwi, która mogła go bardziej osłabić. Wyciągnął chustę, złożył ją na pół i szczelnie owinął pod kolanem. Przydałaby się pomoc jakiegoś felczera... Pełniąc służbę na okrętach, rzadko korzystał z umiejętności pokładowego medyka. Nigdy jako żołnierz nie odniósł bowiem poważnych obrażeń, a z powierzchownymi radził sobie dobrze. Los zdawał się być mu w tym względzie niezwykle łaskawy. Niestety ta wyprawa od początku nastręczała trudności... Wilczy skowyt wyrwał go natychmiast z rozmyślań. Nie był dobrym znakiem, lecz Muirehen nie należał do zanadto przesądnych. Ulven hersker - tak mawiano o władcach leśnych ostępów. Oprócz nich czyhało jednak zgoła więcej niebezpieczeństw. Miał okazję się o tym przekonać chwilę wcześniej...

Musiał stawić czoła przeciwnościom, nie pierwszy raz w swoim życiu. Znosił już gorsze trudy podczas służby w ludzkiej flocie. Wiedział, że ostępach Norski też nie może liczyć na pomoc innych. Zacisnął zęby i wstał, prezentując gotowość do marszu. Oddalał myśl o odpoczynku, ponieważ wiedział jak wielce jest niebezpieczna. Potrafiła osłabić wolę już na samym początku. W mgnieniu oka sparaliżować mięśnie i ścięgna, które zbuntowałyby się przeciwko dalszej wędrówce. Cierpliwie czekał na decyzję w sprawie rozbicia obozowiska. Najlepiej w miejscu naturalnie chronionym przed lodowatym wiatrem.

Oczy elfa przyzwyczajały się już do nadchodzącej nocy. Obserwowały jak śnieg miarowo opada na szczątki demonicznych istot. Za kilka godzin zapewne całkowicie zatrze ślady minionej potyczki. Jednakże w pamięci Muirehena będzie odzywała się ona żywym wspomnieniem przy każdym kroku...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 26-03-2016 o 21:17.
Deszatie jest offline  
Stary 26-03-2016, 22:00   #37
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Thorin z zadowoleniem przyjął kapitulację swojego przeciwnika, co prawda nieco wymuszoną i poprawioną głownia młota Kyana, ale tak czy siak bezapelacyjną.

Nim zajął się swym nowym nabytkiem, rozejrzał się po polu bitwy czy czasem ktoś nie potrzebuje jego wsparcia. Ze zdziwieniem przyjął fakt iż elf nie wbił nikomu miecza w plecy - ale uznał, że pewnie próbuje uśpić ich czujność, a w starciu z "drużyną" , nawet przy pomocy trzech harpio-troli nie miałby szans. Zauważył krew cieknącą po jego nodze, czyżby walczył? Nie lepiej miała się kapłanka Morra , krwawiący bok sugerował że potrzebna jest jej jego pomoc.

- Rozbijmy tu gdzieś obóz bo w takich warunkach nie idzie operować - rzekł do kompanów w Reispiklu, gdyż słowa kierowane były i do ludzkich towarzyszy. Gęsto padający śnieg zwyczajnie uniemożliwiał jakiekolwiek zszywanie ran a przy takich czynnościach lepiej było się nie mylić. Rany i tak trzeba było zbadać bliżej, przeczyścić, odkazić zaszyć. - A wy uciskajcie ranę dopóki nie będzie jakiś warunków by je zszyć. - rzucił zwracając się i do kapłanki i do elfa.

Pomimo że nienawidził elfów , a zwłaszcza pewnej jednej przedstawicielki tej rasy, to Weddien zapracował na leczenie walką. Thorin z niechęcią ale gotów był mu pomóc. Pomimo to wcale nie zelżały podejrzenia krasnoluda dotyczące niecnych zamiarów elfa, wiedział że tylko czai się by ich wszystkich zabić, począwszy od khazadów, czeka jednak pewnie stosowniejszej chwili...
" Zawsze lepiej było mieć pod ręką mięso armatnie niż go nie mieć." - pomyślał próbując pocieszyć sam siebie wobec powstałej sytuacji .

Ponieważ wszystkie trzy harpie leżały bezwładnie na ziemi mógł przystąpić do czynu który frapował go odkąd naga kobieta ożyła a z pleców wyrosły jej skrzydła. Miało to zająć tylko chwilę.

Podszedł do dziecka i zaczął się nią zajmować , Upewnił się że nie ma nikogo w pobliżu metra czy dwóch, by zdołał mu przeszkodzić. Nie czynił zresztą póki co nic, co zdołałoby wzbudzić jakieś podejrzenia, wszak już wcześniej opiekował się małą - Wybacz mała - rzekł cicho po ludzku i naciął niewielka rankę na jej ręku swym nożem. Drobną, nawet nie skaleczenie , choć wystarczającą by pojawiła się kropla krwi.

Zabrał i schował sztylet nim ktokolwiek zdołał zareagować czy też podejrzewać go o gorsze zamiary względem dziewczynki. Przetarł ją obserwując czy rana się nie zabliźnia. Zamierzał też sprawdzić oczy i zęby dziecka ot na wszelki wypadek, a chwile później porównać wszystko z harpiami.

- Musiałem założyć że to harpie dziecko. Nic o tych stworach nie wiemy, a mała dziwnym przypadkiem ocalała jako jedyna. Być może to podrzuta która czyha na ofiarę. Kobieta leżąca w śniegu tez wyglądała normalnie dopóki się nie przemieniła. - stwierdził wyjaśniająco.

Względem samego testu wiedział tyle, że jeśli rana samoczynnie się zagoi to z pewnością mają do czynienia z mała trolo-harpią - jak już zdążył nazwać stwory Thorin. Jeśli zaś się nie zabliźni, to wciąż nie mają pewności czy to zwykła dziewczynka. Procesy regeneracyjne mogły pojawić się u niej w późniejszym etapie, podobnie jak skrzydła i szpony. Być może dopiero po pierwszym "żywieniu" składającym się z czyjejś krwi i wnętrzności. Wiedział już że tak czy siak nie zaśnie spokojnie przy małej i że będzie ją pewnie trzeba wiązać na noc.

Dopiero po tym eksperymencie mógł zająć się resztą. Cały zabieg zajął mu zaledwie chwilę , na tyle niewielką by nikt nie miał wyrzutów, że nie zajmuje się czymś innym, a wszak było co robić.

Rozstawienie obozu, zajęcie się rannymi i zebranie trofeów - z czego odrąbane łapy z których zamierzał wyciąć szpony i kilka garści piór trolo-harpii a także dwie ampułki jej krwi - zebrana zresztą w pierwszej kolejności nim ta zakrzepnie.

W wolnej chwili po uczynieniu powyższych planował także sekcje zwłok potworów by poznać ich mocne i słabe strony i z medycznego punktu widzenia dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Zamierzał opisać i naszkicować co tylko się dało, nawet kosztem swego odpoczynku. Wszak nie często ma się do czynienia z takimi potworami, a wiedza tak zdobyta mogła posłużyć w przyszłości i im i innym.
 
Eliasz jest offline  
Stary 26-03-2016, 23:56   #38
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Żar bijący od ognistej broni napawał Galeba żądzą walki. Problem polegał na tym, że dla niego tej walki nic nie zostało.

Towarzysze uporali się z harpiami szybciej niż się spodziewał. Miał nadzieję, że któraś z potwór przeleci między jego towarzyszami i nawinie mu się pod młot, jednak nic takiego się nie stało. Jego towarzysze z Czarnego Sztandaru bez litości załatwili latającą jędzę. Bjorn i elf także zatłukli bestię, choć szpiczasty dostał szponami po nodze. Elsa postanowiła sama stawić czoła maszkarze - co skończyło jak się skończyło. Dobrze, że Wulfgar wykazywał czujność i bezwzględność prawdziwego norskiego woja i nie patyczkując się rąbnął mieczem przez plecy maszkary, kiedy tak chciała ponowić atak na kapłankę Morra.

Galeb ostrożnie rozejrzał się po drzewach czy nie czyhało na nich więcej harpii.

- Dobra robota. - mruknął w końcu.

Nie miał zamiaru pozwalać na to, aby harpie miały choć trochę szans na regenerację. Trolle też wydawały się czasem martwe. Potem okazywało się, że nie były. Z przykrym skutkiem dla tych którzy myśleli, że je pobili.

Dlatego pierwsze co zrobił Galeb po skończonej bitwie to podszedł do każdego ze ścierw i przypalił ogniem łby i szyje. Tak na wszelki wypadek. Na jeszcze bardziej wszelaki przypalił błony na skrzydłach.

- Kyan, Bjorn... potrzebujemy miejsce na obozowisko. Rozbicie go będzie ciężkie jak zapanują ciemności. - rzucił głośno rzecz oczywistą.

Na thorinowe domysły skinął tylko głową sam się obwiał że dziecko może nie być do końca ludzkie. W karczmie nasłuchał się wielu dziwnych opowieści, którymi miejscowi straszyli przyjezdnych. Wiele z nich było bujdami, ale niektóre zawierały ciekawe informacje i fakty.

Miał tylko nadzieję, że medyk nie wpadnie w jakiś badawczy szał. To nie było miejsce na to, ani czas, a naprawdę wolał nie musieć tłumaczyć tego upartemu towarzyszowi...

Skończywszy kwestię "zabezpieczenia" zwłok Galeb pokiwał okutą w hełm głową. Przygasił runiczny płomień pozostawiając tylko rozgrzany obuch.

- Ktoś potrzebuje błyskawicznego zamykania ran? - zapytał kierując rozgrzany do czerwoności metal ku towarzyszom.

Uwielbiał ten dowcip. Uwielbiał ciepło bijące z runicznej broni i błogosławił Przodków, którzy stworzyli Runy Ognia. Wielkiego kunsztu wymagało stworzenie tego rodzaju symbolu, który pozwalał okiełznać tak niebezpieczny żywioł i zapewnić użytkownikowi pełne bezpieczeństwo przed jego gniewem.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 27-03-2016, 17:27   #39
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy Galeb zaproponował kauteryzacje ran swoim młotem Thorin uznał to za dobry i szybki sposób zamknięcia ran z jednoczesnym ich oczyszczeniem. Po prawdzie wiedział jednak, że będzie to szok dla organizmu na który pacjenci mogą zareagować choćby utratą przytomności. Sposób był dobry gdy medyka nie było w pobliżu a raną trzeba się było jakoś zająć. Thorin miał jednak lepszy pomysł by szybko i sprawnie udzielić pomocy rannym bez uciążliwości wynikającej z sypiącego śniegu.

- Wulfgar , Bjorn rozciągnijcie ta płachtę nad nami by śnieg nie przeszkadzał mi w szyciu. Rzekł wskazując im zwiniętą skórę z niedźwiedzia, w zasadzie jego połówkę, ale wciąż wystarczającą by zakryć dwie osoby. Zwracając się zaś do towarzyszy rzekł

- Niech któryś z was mi pomoże a drugi zajmie się małą. Ruszymy szukać obozu , jak tylko zajmę się rannymi, to nie potrwa długo. - stwierdził szykując torbę medyczną i czekając na działania pomocników. Jako pierwszej zamierzał pomóc kapłance, jej rany na pierwszy rzut oka wyglądały na poważniejsze, poza tym po prostu nie była elfką...

Dla Elsy kolejność nie miała znaczenia, gdyż nie do końca dbała ona o swoje życie. Co prawda przemyśleń krasnoluda nie znała i nawet poznawać nie chciała, ale miłym był sam fakt podjęcia stanowczej i szybkiej decyzji o natychmiastowym leczeniu.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - zamarudziła w zastanowieniu, bo nie dość, że wokół hulał zimny wiatr, to i warunki chyba niezbyt sprzyjały jakimś większym zabiegom niż szybkie przemycie ran.
- Może tylko przemyć, szybki opatrunek a jeśli będzie potrzebna większa pomoc, to w namiocie w obozie? - zaproponowała cicho.

- Daj , zobaczę w ogóle tą ranę to ocenie. - stwierdził po prostu Thorin po czym przyjrzał się dokładniej ranie. Rzeczywiście nie była tak głęboka jak początkowo myślał, na chwilę obecną wystarczyło ją przemyć spirytusem i zabandażować - co też uczynił , - Warto ją będzie później zszyć, inaczej będzie się często otwierać i upuszczać twojej krwi, a jak na moje oko to wyglądasz już wystarczająco blado - dodał kończąc z uśmiechem.

Chwilę później przyjrzał się ranie elfa. Z nim było dość podobnie, na jakiś czas opatrunek miał wystarczyć, poharatana noga nadawała się jednak do zszycia, najlepiej w obozie. Po przemyciu rany spirytusem i obandażowaniu nogi stwierdził krótko że mogą ruszać.

Nie zapomniał zabrać nowych trofeów i dziecka. Po ostatniej walce trzymał ją z pewną dozą ostrożności , nie był pewny czy mała nie przemieni mu się w harpie. Test regeneracji przeszła co prawda pozytywnie, ale nie wykluczało to wciąż jej przyszłej przemiany. Być może rzeczywiście była cudownie ocalałym dzieckiem, a może tak to tylko miało wyglądać? Czas miał pokazać, przy czym Thorin miał szczerą nadzieje, że w miejscu do którego zmierzali faktycznie znajdzie się rodzina małej i że dziewczynka zostanie przez nich rozpoznana. O ile w ogóle przeżyje ta podróż. Noc w tym aspekcie miała być kluczowa.

Thorin cieszył się z fiolek krwi które udało mu się zapełnić, z sporej sakiewki harpich piór i z łap harpi z których zamierzał wyciąć pazury. Uprzednio szkicując je wiernie. Już widział jak przyozdabia tym kronikę a krew … Krew mogła zdziałać cuda.


Była na to niewielka szansa, ale warta sprawdzenia. gdyby faktycznie można byłoby przy jej pomocy regenerować kończynę czy ocalić od pewnej śmierci… Czas i eksperymenty na żywych zwierzątkach miały pokazać ile jest właściwości regeneracyjnych w tej krwi i czy występują jakieś skutki uboczne. Na tą chwilę uznał nowe badania nawet bardziej interesującymi niż te które dokonywał na skavenach.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 27-03-2016 o 19:21.
Eliasz jest offline  
Stary 28-03-2016, 02:38   #40
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację

Gdy rozprute truchło spoczywało już u stóp Kyana ten splunął na nie z obrzydzeniem
– Rzekłem raz suko byś nie zawodziła… powtarzać się nie lubię. Następnym razem przyprowadź tatusia, coś godnego naszego czasu i wysiłku. – wytarł o śnieg ciągle zalegające kawałki czaszki i mózgu z oblepionej głowni młota.

Nie było kogo wspierać w dalszej walce, drużyna stanęła na wysokości zadania i uwolnili ten las od tego plugastwa szybko i sprawnie.
Przeniósł wzrok na Thorina – Dobry cios, przyjacielu. Z flaków naszyjnik żeś temu uczynił. – klepnąwszy wolną ręką w Thorinowe ramię z aprobatą.
– Trzeba spopielić truchła, nie zamierzam niczego ostawiać przypadkowi, ani zastanawiać się czy te sucze sczezły raz na zawsze. - mierzył wzrokiem pełnym odrazy niedawnego przeciwnika

Złapał ścierwo bezceremonialnie i pociągnął za sobą znacząc śnieg juchą w stronę reszty ciał, zebrawszy je wszystkie w jednym miejscu. Wyjął butelkę spirytusu spoglądając na harpie z krzywą miną, spojrzał ponownie na flaszkę i ponownie na ciała, następnie fuknąwszy pokręcił przecząco głową łyknął i schował flaszkę z powrotem wyjmując drugą z olejem.

– Galebie, mógłbyś ? – wskazał na zebrane ciała oblewając je w miarę oszczędnie olejem – Spalmy ścierwo zanim zacznie rozważać czy już zdechło czy jednak może jeszcze nie… – skwitował

Tuż po tym Galeb jednym ruchem ręki dobył ponownie swój mistrzowski młot, który czując dłoń pana na sobie rozpalił się niebieskawym płomieniem rozsiewając po okolicy wraz z łuną obietnicę ostatecznego oczyszczenia. Szybki ruch młotem spowodował buchnięcie płomieni, które błyskawicznie zajęły wszystko na czym tylko mogły się żywić i pastwić, wesoło przy tym podskakując.




Suki wesoło skwierczały, usatysfakcjonowany Kyan kiwnął oszczędnie głową, ogniki rozganiały co rusz cienie rzucające się na jego twarz ukazując ponurą niewzruszoną kamienną bezlitosną minę.

– Zmrok ku nam się zbliża nieubłaganie, ruszam... przepatrzę najbliższą okolicę i wybiorę najlepsze z dostępnych miejsc by przenocować. Tu ostać nie możemy. – rzekł stanowczo, następnie odwrócił się i rozpłynął się w mroku zachodzącego dnia.


*****


Kroczył dalej wśród zacinającego śniegu, nie trzymał się samego traktu, a szukał na uboczu także jakowego miejsca choć częściowo kryjącego ich od kaprysów pogody. Ułamał sobie znacznego drąga, który uprzedzał go przed niezapowiedzianymi ewentualnymi zaspami, w które nie miał ochoty zanurzać jajec. Jeżeli nie natrafił na żadne nory, pieczary, naturalne wyżłobienia terenu, szukał choć większego skupiska drzew i krzewów, które częściowo by ich osłaniało i pozwalało rozwiesić prowizoryczne płachty. Przy okazji starał się zebrać co rusz drwa nadające się na opał jeśli na takowe natrafił, mogły być zmarznięte ale niekoniecznie przemoczone gdyż odwilży ten teren to dawno nie widział...


Gdy odkrył jakowe zadowalające go miejsce na obozowisko,postanowił wrócić po swych towarzyszy, a następnie miał w myślach pełną listę zajęć którymi będą musieli się zająć ...między innymi.... Oporządzenie terenu ze śniegu i wykorzystaniem go jako naturalnej bariery ochronnej, rozwinięcie płacht by chroniły ich od wiatru, rozbicie namiotów, czy też zbiór drwa, rozpalenie ogniska by wkrótce kociołki mogłyby zabulgotać na nim.
Wiedział także że gdy zapadną całkowite ciemności będą zmuszeni by rozpalić lampę na minimalnym płomieniu co by człeki mogły trafić palcem w dupę bez potrzeby błądzenia nim po wszystkim w okolicy.
Musieli się ogrzać i posilić,więc i drwa sporą ilość potrzebowali by ognisko mogło być podtrzymywane. Wyznaczenie wart także było niezbędne, na pierwszy rzut posłałby człeczyny dopóki noc nie zrobiła się jak czarna smoła, następnie krasnoludy i elf, które w najciemniejszą noc lepiej wywiążą się ze swych obowiązków. Na tyle osób warty nie były za długie więc i każdy wypocząć zdąży i sił nabrać przed kolejnym dniem.
 
__________________
# Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock
# Thravar Griddsson R.I.P. - #Żądza Zemsty by Warlock

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 29-03-2016 o 00:04.
PanDwarf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172