|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-11-2016, 17:46 | #31 |
Reputacja: 1 |
|
01-12-2016, 08:57 | #32 |
Reputacja: 1 |
|
02-12-2016, 11:48 | #33 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Mroku : 03-12-2016 o 08:32. Powód: zamiana broni Dimitriego ;) |
02-12-2016, 16:15 | #34 |
Reputacja: 1 |
|
02-12-2016, 17:48 | #35 |
Reputacja: 1 | Skarciła się w myślach, gdy pierwsza ze strzał minęła cel, jednak nie było czasu na głębsze analizy. Ulrika pozostawała w ruchu i z dala od epicentrum walki, bo choć coś tam umiała robić siekierą którą nosiła przy pasie, to zdecydowanie lepiej czuła się w walce na dystans. Na szczęście towarzysze bardziej lubili walczyć blisko przeciwnika, co tylko było jej na rękę, gdyż mogła ich wspierać swoimi strzałami. |
03-12-2016, 00:11 | #36 |
Reputacja: 1 | Z okrzykami tryumfu kozak pozbawił życia zwierzoczłeka. Co prawda musiał przy tym trochę się napracować, ale sam nie został draśnięty. Obecnie mimo, że nie udało się przemknąć przez las niezauważenie, szło im dobrze. Można by wręcz rzecz, że w walce dopisywało im szczęście. Serce jednak zamarło mu w piersi, gdy zobaczył kilkunastu zwierzoludzi. Dimitri Nie namyślał się długo. - Jedno wam powiem, nic tu po nas! Chmara ich idzie, psi syny cholerne. Sapieha przyznał po części rację towarzyszą. Miał tylko nadzieję, że wycofując się zbytnio nie pobłądzą po tych uroczyskach. - gdyby nas osaczyli, stajemy kołem plecami do siebie, nie mogą nas rozdzielić! Kozak biegł, bacznie rozglądając się na boki. Wiedział, ze nie ma mowy o zasadzce, nie będzie czasu jej przygotować ich jedyną nadzieją był bieg...
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-12-2016, 22:13 | #37 |
Reputacja: 1 | „Skurczybyk musiał mnie dziabnąć." Jednooki po usłyszeniu propozycji towarzyszy nawet się nie zastanawiał i gdy zobaczył następnych wrogów ruszył w kierunku najbliższego dogodnego miejsca, które zapadło mu w pamięci podczas dzisiejszej podróży. - Za mną, jeszcze urządzimy te ścierwa. Już ja wiem co z nimi zrobić. Jednooki wiedział, że niedługo rana może nieco boleć ale wszak to tylko draśnięcie, gdyby nie skóra kto wie jak by się skończyło to cięcie. Najlepiej było by wprowadzić ich w jakieś zasieki albo rozstawić pułapkę ale w tej sytuacji jest to nie możliwe. „Najprościej będzie się ukryć w jakimś zapadlisku i spróbować zgubić wroga zachowując ciszę. Lepiej zaprzestać walki bo może się to zgubnie skończyć." Po tym jak wymyślił drogę ucieczki dla towarzyszy zaczął podążać do najbliższego miejsca , które odpowiadała jego zamiarom. - Żwawo bo dogonią nas te łachudry.
__________________ "Skoro ludzie to pionki, kim jest król" Ostatnio edytowane przez olo19 : 03-12-2016 o 22:14. Powód: brak rzutów |
04-12-2016, 14:47 | #38 |
Reputacja: 1 | Grzeczny Nie był w swoim żywiole, ale nie zamierzał płakać z tego powodu. Starcie rządziło się innymi prawami niż uliczne starcia w których królował, ale znów tak dalece od nich nie odbiegało. Brakowało ścian o które można by się pewnie zaprzeć. I tu pomysł by się wycofać wobec nadciągającej tłuszczy zdawał się być wyśmienitym. Grzeczny wyrwał topór z martwych dłoni jednego ze zwierzoludzi ważąc w dłoni ciężki oręż. Słysząc pomysły by się wycofać Grzeczny przyznał, że wąwóz który niedawno minęli zdawał się doskonałym miejscem do obrony. O ile tylko dadzą radę wycofać się doń z rannym towarzyszem. Mało myśląc Grzeczny ruszył za swoimi kompanami starając się osłaniać odwrót. Był o krok od rannego Jednookiego, na wypadek gdyby tamten potrzebował pomocy. Ale chyba nie potrzebował, więc Grzeczny więcej uwagi poświęcał ścigającej ich zgrai. - Żwawo! Do wąwozu! - krzyknął do kompanów, mając nadzieję że zapamiętali w ucieczce nie ruszą dalej. Wąwóz był dobrym miejscem do starcia, choć zawsze istniała szansa, że zwierzoludzie obejdą ich górą. No, ale wszystkiego mieć nie można było. .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
04-12-2016, 17:27 | #39 |
Reputacja: 1 | Widząc zbliżających się licznie wrogów, nie było sensu stawiać im czoła i najpewniej zginąć tutaj, na tej leśnej ścieżce, zatem postanowiliście wziąć odwrót. Wypuszczona przez Ulrikę pierwsza ze strzał nie trafiła, przelatując wysoko nad głową jednego ze zwierzoludzi, druga natomiast ledwo musnęła ramię kolejnego. To rozwścieczyło napastników i zerwali się do biegu. Wy też nie próżnowaliście, pędząc przed siebie, ile sił w płucach. W grupie, nie rozdzielając się. Nie było czasu się rozglądać, jednak nie musieliście - niedaleko za swoimi plecami wciąż słyszeliście zwierzęce parsknięcia i sapnięcia. Ostatnio edytowane przez Mroku : 04-12-2016 o 17:31. Powód: literówki... |
04-12-2016, 18:40 | #40 |
Reputacja: 1 | Dimitri dopiero w czasie ucieczki spostrzegł, że jednooki jest zraniony, miał tylko nadzieję, że nie spowolni to całej grupy. Dacie rade?, później pajęczyny się poszuka z chlebem wygniecie, ranę zaciśnie, tylko dajcie rade biec!. Kozak życzliwie motywował towarzysza. Gdy zwierzoludzie odpuścili, był lekko zdziwiony, jacyś bogowie czuwali nad nimi. Widząc osadę, nie myślał o tym zbytnio. Miał nadzieję na trochę wytchnienia. Widząc barykadę miał też nadzieje, że ludzie w wiosce nie odmówią im schronię, albo co gorsza przy tych zwierzoudziach nie ustrzelą ich z kuszy, od tak dla pewności. W końcu zmierzch, ulewa nie działa na ich korzyść. -żyje tu kto! ludziska!Kozak wolał okrzyczeć się nim wejdą między domy, ale nikt i mnie odpowiedział. ~"dziwne, wart nie ma, cicho, pies nie ujada"myśli Sapiehy wzbudzały jego niepokój, z tego powodu dłonie mocniej zaciskał na broni. uważajcie, cicho tu czujek nie ma dziwne to wyszeptał do najbliższych towarzyszy Kozak szedł w stronę największej budowli, nie zważając na kupy końskiego i krowiego nawozu, idąc na wprost przez wielką kałużę. Pokiwał głową z zadowoleniem gdy Esmer przeczytał nabazgrany niemrawo napis na szyldzie. Wszedł jako pierwszy, ociekając wodą. -dzięki Ci gospodarzu. Jam jest Dimitri Sapieha i podajcie no jadła i miodu, nie będziemy stać tak o suchym pysku, gdy nas te zapachy kuszą! powiedział krótko kozak ścierając wodę z twarzy. -Mówicie, że do Juketborga zawitali my. Dobrze, ale dajcie tego miodu, uczciwie zapłacimy! kontynuował Gdy znalazł wolną ławę/alkowę rozsiadł się, ściągnął buty i wylał z nich wodę na podłogę. - owszem niebezpiecznie się u Was zrobiło, ale bądźcie dobrzy gospodarzu i sołtysa wsi do nas zawołajcie, a i poślijcie po jakiego golibrodę, balwierza, dziabły paskudniki towarzysza.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |