|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-01-2019, 12:38 | #1291 |
Reputacja: 1 |
|
03-01-2019, 07:52 | #1292 |
Reputacja: 1 | Nim Wolfgang zdążył spleść zaklęcie niezdarności, sztych miecza przebił trzewia nieszczęsnego dziadka. To wszystko stało się zbyt szybko… Równie szybko, jak potoczyły się następujące potem wydarzenia. Axel, jeszcze kiedy Lothar okrążał zbrojnych wypalił z pistoletu do jednego ze strażników trzymających kobietę. Huknęło niemiłosiernie, a potem nastąpił krzyk zranionego, który wypuścił wieśniaczkę i z niedowierzaniem gapił się na dziurę w swoim naramienniku. Zaraz potem, znacznie ciszej i subtelniej wystrzelił Bernhardt. Ranald po raz kolejny uśmiechnął się do swojego kompana. Bełt utkwił w szczelinie wzrokowej zamkniętego hełmu strażnika. Mężczyzna z łoskotem stalowych płyt zwalił się na ziemię. Jako trzeci dołączył Wolfgang. A raczej chciał dołączyć, bo nie zdołał zebrać wystarczającej ilości magicznej energii i uformować jej w zamierzony efekt. Wieśniacy widząc co się święci, zaczęli uciekać. Trzej zbrojni również nie mieli ochoty na walkę. Porzucili nieszczęsną wieśniaczkę, odwrócili się i z pełną prędkością, na jaką pozwalały im ciężkie blachy pognali w kierunku zamku. |
03-01-2019, 15:18 | #1293 |
Administrator Reputacja: 1 | Sposób odrzucenia zaproszenia na obiad, do zamku, był może i zbyt brutalny, ale strażnicy... cóż... Axel jakoś nie czuł do nich sympatii. Żałował tylko, że straty poniesione przez tamtych były takie niskie. Sięgnął po garłacz i strzelił w stronę uciekających. |
04-01-2019, 21:00 | #1294 |
Reputacja: 1 |
|
05-01-2019, 12:48 | #1295 |
Reputacja: 1 | Prosty lud pierzchnął zostawiając wykrwawiającego się dziadka. Żołdacy poddali tyły. Zinnger podbiegł do martwego żołdaka z bełtem w oku. W tym czasie Lothar wydawał komendy. - Dobry bełt, szkoda by było marnować - wyszarpał pocisk. - Pokażże facjatę kmiocie - zdjął martwemu żołnierzowi hełm i przyjrzał się jego mordzie. Szukał oznak mutacji. Ostatnio edytowane przez kymil : 05-01-2019 o 13:08. |
05-01-2019, 23:51 | #1296 |
Reputacja: 1 |
|
06-01-2019, 12:56 | #1297 |
Reputacja: 1 | Bernhardt wyciągnął z szczeliny w hełmie bełt, równocześnie stwierdzając, że coś, nawet jak na warunki Wittgendorfu, paskudnie śmierdzi. Zerwał hełm i z przerażeniem wpatrywał się w martwą twarz strażnika. Zabił go przed chwilą, a jego facjata wyglądała jakby umarł co najmniej kilka miesięcy wcześniej. Skóra i mięśnie już dawno zaczęły się rozkładać, odsłaniając w kilku miejscach kości i zęby. Źródło przykrego zapachu stało się oczywiste. Trzej strażnicy uciekali w stronę zamku. Ten ranny znacznie odstawał od pozostałej dwójki i to jego dosięgnął strzał z garłacza. Siekańce zadzwoniły o metalowy naplecznik i tył hełmu, wgniatając blachę. Nogi strażnika nie były chronione i zamieniły się w krwawą miazgę. Podcięty zamkowy zwalił się na ziemię. Dwóch biegło dalej, znajdując się między ostatnimi zabudowaniami wioski. Od tego miejsca droga wznosiła się zakosami ku położonemu na wzgórzu zamkowi. Wittgenstein nie znajdował się jednak w bezpośrednim sąsiedztwie. Strażnicy mieli do pokonania jeszcze około ośmiuset metrów. Wolfgang stanął w rozkroku, wyjął z zanadrza zasuszony pęcherz. Splótł wokół siebie Wiatry Magii, dając strażnikom dodatkowe metry. I znów zamiast oczekiwanego uderzenia powietrza skierowanego ku strażnikom, wokół Techlera zawirował błękitny obłoczek. Czar spalił na panewce. |
06-01-2019, 20:13 | #1298 |
Reputacja: 1 | Bernhardt zakrył twarz rękawem płaszcza, ale i tak zebrało mu się na wymioty od paskudnego smrodu. Zachwiał się na nogach, patrząc w trupio bladą zmasakrowaną twarz dawno nieżyjącego żołdaka. Splunął w bok z obrzydzeniem. - Na szczęśliwe kości Ranalda - wyszeptał z grozą kapłan. Spodziewał się mutacji, a tu ożywieńcy na usługach wiedźmy z rodu Wittgenstein paradują w zbrojach w biały dzień. - Panowie, chodźcie zobaczyć znalezisko! I pomyśleć, że chciałem coś z potępieńca uszczknąć na szczęście doczesne - wymamrotał już do siebie. Nie zamierzał gonić pozostałych gwardzistów. Przemknęło mu jednak na myśl, że mylił się sądząc, że martwi nie znają strachu. Solennie postanowił rozpytać o to Wolfganga, gdy będzie odpowiedniejsza pora. - Jako że z proszonego u medyka obiadu ewidentnie nici, to proponuję zaprosić Russeax do nas na barkę, nie uważacie? W retorsji na zimnego tatara, że tak powiem. Axel, Lothar, Wolfgang, idziecie ze mną? Dowiemy się wszystkiego bez ogródek. Nie mitrężąc czasu udał się w kierunku gabinetu doktora. Z mieczem w dłoni. |
06-01-2019, 21:36 | #1299 |
Administrator Reputacja: 1 | Po odkryciu, jakiego dokonał Bernhardt, Axel nie miał już zamiaru sprawdzać, czy ustrzelony przez niego rycerzyk miał przy sobie jakieś cenne przedmioty. - Truposze w zbrojach? Coraz ciekawiej się dzieje w tych pięknych stronach - powiedział. - Skoro nie chcecie ich gonić, to faktycznie możemy odwiedzić pana medyka. I zaprosić go na obiad - dodał, po czym zaczął ładować broń. |
07-01-2019, 12:10 | #1300 |
Reputacja: 1 | Lothar zorientował się, że dogonienie zbrojnych co prawda jest możliwe, ale zaprowadzi go zbyt blisko zamku, zrezygnował więc z tego. - Z zaproszeniem medyka jest ten problem, że jest na zamku teraz. I jeśli wróci, to razem z kolegami. Tylko nie w czterech, a pewnie w czternastu - skomentował - zamiast do jego domu to na barkę by nam trzeba było albo w las, choć po tym co w nim widziałem... - dobrzy ludzie, o co im chodziło? - zapytał wieśniaków - czego od Was chcieli? - a może ty mi powiesz a w nagrodę nie utnę ci łba - zaczepił też pełzającego strażnika. |