|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-12-2017, 00:26 | #241 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Zajęty walką Emmerich nawet nie poczuł, gdy Albrecht dotykiem poprawił nieco jego stan zdrowia – wszak ciepła krew już do buta wyciekła i zabliźnienie rany nie pomogło natychmiastowo wysuszyć wnętrza patynki. Zabójca był zajęty inną kwestią – wyprowadzonym w skupieniu sztychem uderzył w napierśnik blisko prawego obojczyka gdy nagle jego miecz stał się jak z kurzu i rozpłynął się w powietrzu zaledwie centymetry od pancerza Pierwszego! - Hłe, he! - zaśmiał się rycerz chaosu, zamierzając się na Emmericha płazem miecza. Zaskoczony mężczyzna dobył nóż, ale zmuszony do zasłonienia głowy tarczą nie zrobił z niego użytku. Tymczasem, dosadnie mówiąc, Josef odnosił wyraźne sukcesy w napierdalaniu Drugiego. Ten, zmuszony do ciągłej defensywy i ustawicznego parowania ciosów sapał jak dymający pies i warczał w przypływie złości. - Niech cię! - Zakrzyknął w końcu, a z jego zaciśniętej pięści znów wyskoczyły płomienie. Josef przytomnie odskoczył w prawo, w kierunku walczącego Emmericha, by zdystansować się od płonącej po jego lewej ręce ściany. Sam zapłon i zapach przypominał używaną w bitwach płonącą oliwę, jednak niemożliwym było domyślić się jakim sposobem rycerz strzelał płynem pod ciśnieniem. Pozostali walczący walczyli głównie z własnymi problemami. Gerhart, choć wystrzelił wprost w stojącego kilka kroków przed nim Drugiego musiał przyznać, że jego pocisk kolejny raz zwyczajnie odbił się od jego pancerza a po rykoszecie wbił się w zmaltretowane ciało Hansa. Zachariasz, dobywszy będącego na podorędziu długiego sztyletu bronił się przed wciąż nacierającym latającym mieczem. Ten uderzał mocno, więc niziołek szybko poczuł ból w nadgarstku. Zupełnie na tyłach, lecz wciąż w korytarzu, Albrecht pomagał Wiktorowi ugasić pożar spodni. Robili co w ich mocy, lecz płomień nie dawał za wygraną choć chwilowo znacznie przygasł. Obaj czuli na twarzy powiew świeżego powietrza, bowiem od wejścia do kurhanu dzieliło ich raptem kilka następnych kroków. Jednocześnie zdawali sobie sprawę, że każdy następny krok może być ostatnim dla Wiktora na jego prawej nodze. |
30-12-2017, 21:18 | #242 |
Reputacja: 1 | Wiktor czuł ból w nodze. Swąd przypalonej skóry był straszny. Nie lubił nigdy tego zapachu, a mając świadomość, że to jego noga płonęła powstrzymywał się by nie zwymiotować. Wraz z Albrechtem starali się ugasić płonocą nogę, jednak to nie było takie proste. |
30-12-2017, 21:36 | #243 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 30-12-2017 o 22:27. |
30-12-2017, 22:35 | #244 |
Reputacja: 1 | - Mówiłem! Karva, mówiłem! - przeklinał niziołek, desperacko starając się odpierać ataki ożywionego plugawą, spaczoną magią oręża. Miecz napierał na niego, zadawał wyszukane ciosy, a Zachariaszowi, uzbrojonemu zaledwie w długi sztylet z coraz większym trudem przychodziło bronienie się. Kompanom też za dobrze nie szło, czyli pozostawało tylko jedno... - Cofajmy się! - zakrzyknął na cały głos i tak też zrobił, cały czas parując sztyletem. |
31-12-2017, 11:13 | #245 |
Administrator Reputacja: 1 | Gerhart zaklął pod nosem. Los zdecydowanie mu nie sprzyjał i strzała, która miała wbić się prosto w żółte ślipsko, ponownie odbiła się od hełmu. Może powinien zmienić cel? Pomysł, by się wycofać, był zdecydowanie dobry. Może na zewnątrz udałoby się zajść któregoś z tamtych od tyłu i wbić ostrze w jakieś mniej opancerzone miejsce? Strzelił, tym razem biorąc na cel widoczną pod hełmem twarz drugiego przeciwnika, po czym zaczął się wycofywać w stronę wyjścia. |
01-01-2018, 02:30 | #246 |
Reputacja: 1 | - To niehonorowe popierdoleńcu! - wrzasnął Josef w kierunku rycerza chaosu. - Mam nadzieję, że zdechniesz w męczarniach!
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
01-01-2018, 15:32 | #247 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Ciągnij mi! - Odwarknął Drugi w twarz Josefowi. – Krwawego Boga ucieszy twój czerep u stóp jego tronu - dodał, ponownie plując ogniem z zaciśniętej pięści. Czy to coś złotego mignęło na jego palcu, czy to refleks jego mosiężnie błyszczącej skóry? Prawa noga starszego Schutza buchnęła płomieniem, zapachniało spaloną skórą i tylko natychmiastowe skulenie się za tarczą uchroniło go przed niechybnym uderzeniem z góry w lewy bark. Mimo zasłony jeden z ciosów sięgnął go po żebrach, że aż wyrzucił boleśnie powietrze z ust. Josef czuł się coraz bardziej obolały i zmęczony. Tymczasem obok Gerhart dowiódł, że postrzał w głowę nikogo nie pozostawia obojętnym – Pierwszy zatoczył się w trakcie zamachu mieczem na Emmericha, gdy tylko strzała utkwiła na wysokości oka pomiędzy jego głową a hełmem. Raniony krzyczał w bólu i gniewie zaskoczonego, bowiem zręcznie zarzucona sieć oplotła go od stóp do głów! W końcu jednak uwagę każdego przyciągnęło drżenie, w jakie wpadły ściany kurhanu i pył oraz skalne drobiny opadające ze stropu. Pożar w dolnych partiach ciała Wiktora dzięki pomocy Albrechta i jego – już pustych – flakoników z wodą został szczęśliwie ugaszony. Wojownikowi udało się także zlokalizować tchórzliwego jeńca – dyszał w panice oparty o ścianę kurhanu tuż przy wejściu do niego. Nie wiada czy z ciekawości się tak czaił czy może miał wobec kogoś mordercze zamiary. Skoro tylko towarzysze dali sygnał do opuszczenia kurhanu, ruszyli na zewnątrz. Wycofującemu się obok Zachariaszowi los nie sprzyjał. Cztery, może trzy metry od skrzyżowania korytarzy z wejściem do kurhanu upadł podczas unikania ciosu magicznego miecza i został boleśnie zraniony w głowę i lewą dłoń. Rzutem oka uraczył zdruzgotane palce a krew spłynęła po ustach zostawiając żelazisty posmak. Nie licząc się z ryzykiem i wszechogarniającym bólem wstał i zaczął uciekać. Również biorący nogi za pas Emmerich wsparł druha i obaj ruszyli ku wyjściu. Z sufitu dalej opadał na nich duszący kurz. - Zginiesz tu - warknął i szczeknął Drugi zamierzając się na Wiktora mieczem. Zbroja rycerza była już widocznie powgniatana w paru miejscach. Atakowany kislevita wyparował zamaszyste cięcia, które potencjalnie mogły pozbawić go kończyn. Nie nadążył jedynie za błyskawicznym sztychem, który rozerwał prawy rękaw kolczego kaftana, nacinając także skórę wojownika. Z korytarza nie zdążył jeszcze wybiec także Gerhart, który z mieczem w jednej a łukiem w drugiej dłoni bronił się przed magicznym mieczem. W chwili nieuwagi latający oręż rozciął mu dotkliwie lewe ramię prawie na całej długości, a strzelcowi zrobiło się wyraźnie słabo. Strop nad walczącymi w korytarzu zatrząsł się zwiastując niebezpieczeństwo. Ostatnio edytowane przez Avitto : 01-01-2018 o 19:24. |
01-01-2018, 20:08 | #248 |
Administrator Reputacja: 1 | Kurhan jest zwykle, o czym Gerhart świetnie wiedział, miejscem czyjegoś spoczynku. Wiecznego, oczywiście. Ten, w którym akurat się znajdowali, był na tyle wielki, że pomieściłby nie tylko dziesięciu, ale i stu truposzy, którym i tak nie byłoby zbyt ciasno. Stan, można by rzec, komfortowy, jednak strzelcowi nie bardzo uśmiechało się spocząć tu na wieki - bądź za sprawą przeklętego latającego miecza, bądź za sprawą skał, które najwyraźniej miały dosyć panującego zamieszania, albo uznały, że właściwemu lokatorowi tego miejsca należy się cisza i spokój. Z mającymi zamiar się zawalić skałami nie było co dyskutować. W normalnych okolicznościach Gerhart zrobiłby w tył zwrot i poszedł w ślady kompanów, lecz pozbywszy się jednego z oponentów wzbudził nadmierną sympatię wspomnianego wcześniej miecza. A do takiego adoratora nie sposób było obrócić się plecami. Pozostawało tylko szybciej się cofać, odpierać ataki magicznego miecza i modlić się do wszystkich znanych sobie bogów, by powstrzymali skały przed zawaleniem się, dopóki on nie opuści korytarza. |
01-01-2018, 21:14 | #249 |
Reputacja: 1 | - Dziękuję ci bracie - Wiktor podziękował Albrechtowi za pomoc w ugaszeniu nogi. Gdyby nie młodszy z braci Schutzów pewno gryzł już by ziemię. Widząc jak Josef walczy z chaosytami nie myślał długo i gdy tylko wstał rzucił się na oponentów. - Ja ich zatrzymam - rzucił towarzyszom, - Do zobaczenia w krainie Morra! |
01-01-2018, 21:20 | #250 |
Reputacja: 1 | Zakrwawiony i poharatany Zachariasz klął na czym świat stoi. Zupełnie nie pasowała mu sytuacja w jakiej się znalazł. Zwłaszcza, że był jedną z dwóch osób, które sprzeciwiały się dalszej wyprawie, już po znalezieniu wielkiego psa. Drugi był Wiktor, który został gdzieś z tyłu, niemalże zaciukany przez rycerzy Chaosu. A to wcale nie poprawiało nastroju niziołka. Sam był w opłakanej sytuacji, zupełnie nie radząc sobie z walką z ożywionym mieczem. - Ratunku! Ratunku! - darł się wniebogłosy, pędząc ile sił w nogach ku wylotowi tunelu. Już nie obchodziło go nic, poza wyniesieniem cało skóry z tej sytuacji. A to będzie można uznać za spory sukces! |