Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2019, 12:13   #451
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw spojrzał surowym, karcącym wzrokiem na niziołka. Po chwili jednak mu złagodniał i lekko się uśmiechnął.
- Niestety to nic nie da. Szlaków jest mnóstwo na terenie Imperium i mogą wybierać , które chcą. Do tego jeśli puszczą kilkoma szlakami kilka transportów nie damy rady ich ogarnąć. Takich grup jest mało i chodzi by zablokować tam gdzie jest najwęziej. Jest kilka przełęczy w górach i małe oddziały, takie jak my mają je zablokować. Na terenie otwartym nic nie zrobimy jak dadzą po 20-30 konnej osłony lub statkami będą pływać.W górach muszą lądem przez konkretne szlaki iść i jak wszystkim grupom się powiedzie ani w jedną ani w drugą nie będzie transportów.- Gustaw objaśnił czy przypomniał na głos zadanie. Nie był złośliwy tylko mówił jak dobry wujek.
- Widzisz. Jak oddział Tileańskich kuszników będzie z Księstw chciał się dostać do Imperium to jak chcesz ich zatrzymać? W górach jest wiele możliwości. Lawiny, zasypanie szlaku i to małym oddziałem można zrobić. Do tego jeszcze jest sprawa wybadania krasnoludów czemu nie pomagają Imperium i przepuszczają Granicznych.- Wyjaśniał dalej.
- Do tego pamiętaj, że mamy wybór. Wykonamy rozkaz i jeśli przeżyjemy będzie szansa na sławę i chwałę lub po prostu, że przestaną nami się interesować. Druga opcja to ucieczka i perspektywa, że już rodzinnych stron nie zobaczysz. Trzecia złapią Ciebie i szafot. Jasno zostało to powiedziane.- Zakończył i zwrócił się do Olega.
- Oleg. Odpocznij trochę. Ja na początku a później Ty. Ty zmęczony nie pomożesz nam w dalszej podróży. Zamierzam robić częściej postoje w jakiś odpowiednich miejscach. Moim zdaniem nie ucierpi na tym tempo marszu a i wychwycenie idących za nami będzie łatwiejsze.- Przedstawił swój pogląd na sytuację. Jednak jeśli zwiadowca się uprze nie będzie dalej go odciągał. W końcu to on zna sie na szlaku nie Gustaw.
 
Hakon jest offline  
Stary 20-03-2019, 17:55   #452
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Wypatrującego z konia łatwo dostrzec, trzeba uważać. - skomentował Galeb - Pijcie wodę i jedzcie małe porcje. Jeżeli się najecie do syta będziecie senni, do reszty ociężali i już nic nie będzie się chciało wam robić. - dodał.

Jako goniec musiał zapoznać się z wiedzą odnośnie objawów zmęczenia, głodu i pragnienia, a przede wszystkim z tym kiedy z własnym ciałem jest źle, a kiedy można sobie odpuścić. Wszak nie było chwały w śmierci po drodze z wycieńczenia, bo chciało się szybko dostarczyć wiadomość. Ilu było pretendentów do przebycia Biegu Kislevskiego... cały kontynent do przebycia. Na taki dystans trzeba było ostrożnie rozkładać siły.
W tej chwili po ponad dobie ruchu Galeb był bardzo zmęczony... ale mógłby jeszcze iść nadal. Jednak zarządzony postój postanowił wykorzystać na wypicie wody i przekąszenie odrobiny jedzenia dla regeneracji sił. Jeżeli nie daj Przodkowie dopadną ich, ktoś musi mieć siły do obrony przed wrogiem... albo chociaż do wartowanie gdy już będą obozować!

Na szczęście chyba na tym polegała siła Ostatnich, że w największej biedzie i trwodze podejmowali dobre decyzje... albo przynajmniej te właściwe. Dlatego tym razem Galeb nie wtrącał się bardziej do sytuacji niż z poradą i podporządkował się przedstawionym zarządzeniom.
Propozycja Berta była niebezpieczna ze swoimi implikacjami, ale odpowiedź Gustava - rozsądna i spokojna trochę poprawiła jego wizerunek w oczach krasnoluda.
Szkoda mu było jednak Detlefa. Tylko nieludzka wytrzymałość pozwalała mu nadążać za pędzącą karawaną. Galeb był pod tym względem dumny z przyjaciela.
Co do reszty, która ledwie słaniała się na nogach. Cóż... wsadzenie ich na konia rozwiązałoby w pewnym stopniu sprawę... ważne by dostali się pod osłonę wzgórz zanim Graniczni ich wypatrzą.
 
Stalowy jest offline  
Stary 20-03-2019, 19:36   #453
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Kolejna porcja wyczerpującego marszu. I to całkiem pokaźna, skoro nie rozstawili się obozem na noc i szli dalej. Niestety w tej sytuacji wschód słońca złapał ich na otwartej przestrzeni, co zwiększało szanse zauważenia grupy przez wroga.

Długotrwały marsz dał się we znaki wszystkim, ale o ile wolniejsze tempo pozwoliło Detlefowi nadążyć za resztą, o tyle niektórzy umgi mieli wyraźnie dość, a zdolność bojowa oddziału spadła o jedną trzecią. Teoretycznie wypoczęte człeczyny mogły iść szybciej od niego - mieli dłuższe kulasy, a nizioł szybciej nimi przebierał od krasnoluda, ale za to dawi mógł iść dłużej bez zatrzymywania się. Wychodziło na to samo, a Thorvaldsson był przy tym przekonany, że na dłuższym odcinku zaszedłby dalej i szybciej od tamtych. Teraz jednak był mocno obładowany ekwipunkiem - skrzynia z ładunkami i zapasy dość mocno spowalniały krasnoluda, a w każdym razie nie pozwalały iść szybciej.

Przeszło mu przez głowę, żeby zaproponować aby wzięli jego ładunki, załadowali na kuca i ruszyli swoim tempem dalej, a on niosąc jedynie broń, pancerz i zapasy na kilka dni dla siebie szedłby za oddziałem. Widział w tym jednak kilka problemów - nie wspomógłby ich w walce, gdyby ktoś zaatakował, nie był pewien, czy zdołałby pilnować ich śladu, a na koniec mógłby się zdziwić, gdyby w czasie snu (krasnoludy też czasem muszą spać) Graniczni dopadliby go bezbronnego. Na razie te problemy były na tyle istotne, żeby nie proponować rozdzielenia oddziału.

W dyskusje się nie wtrącał - zgodnie z własnym postanowieniem nie chciał dyskutować z gaar, ale przy tym zamierzał robić to, co musiał jako kapral. Zresztą od ustalania marszruty byli ci, którzy mieli o tym jakiekolwiek pojęcie. Lub tak uważali.
- Ciekawe jak karak zareaguje na plany zablokowania przełęczy. Przecież to droga handlowa także dla miejscowych klanów. - Rzucił tylko do Galeba w mowie krasnoludów.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 20-03-2019, 20:25   #454
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Godzinny odpoczynek niewiele zmienił w stanie najbardziej zmęczonej trójki, ale reszcie pozwolił się odświeżyć.
Gustaw odzyskał kontrolę nad oddziałem i mimo sugestii Berta zadecydował o kontynuowaniu podróży na południe. Do wzgórz.
Ostatni wyruszyli, mając nadzieję, że nie zostali wykryci. Ich nadzieje okazały się uzasadnione. Nikt nie spadł na nich znienacka, nie wpakowali się w żadną pułapkę... Nieprzyzwyczajone do konnej jazdy tyłki Berta, Leo i Waltera piekły, ale na to Oleg mógł zrobić maść. Zdobyczny koń i jeden z kuców okazały się wystarczające, by je pomieścić i Loftus nie musiał przywoływać Rumaka Cieni. Detlef nie był w stanie dziś nadrabiać podbiegami - po dobie marszu kolejne pół dnia zmęczyłoby każdego, ale mimo wszystko tempo grupy nie było złe. Zwłaszcza, że choć inni zwalniali, on nie musiał.

Jak się szybko okazało, nawet płaska równina nie zawsze jest płaska. Krzaki, wysoka trawa, niewielkie nierówności pozwalały na chwile odpoczynku, złapania oddechu, zjedzenia suchego prowiantu i nakarmienia koni. A nawet na jeden dłuższy odpoczynek w zagłębieniu terenu.


Następnego dnia rano dostrzegli pościg. Luneta pozwoliła policzyć konnych. Siedmiu. I nikogo więcej. Ostatni przyspieszyli i trudno było ocenić, czy najpierw zostaną dogonieni, czy najpierw dociągną do wzgórz. Jak się okazało, to drugie. Ale nie to było zaskoczeniem, a to, że tamci nie zamierzali atakować. Jeden z nich podjechał bliżej z białą szmatką podniesioną wysoko nad głowę. Wyglądało na to, że jest bez broni. Wołał coś...

- ...wiajmy. Do ...ości zwa... ... ... mamy.

Z bliższa można by było zrozumieć więcej, ale póki co trzymał się poza zasięgiem kuszy i było jasne, że boi się podjechać bliżej.

Popołudnie 30 Nachgeheima 2522 zapowiadało się ciekawie. I być może gorąco, choć dzień był chłodny. Jutro miała minąć połowa czasu jaką mieli na wykonanie zadania, ale sytuacja była ciekawa nie tylko z tego powodu. Gustaw bowiem rozpoczął negocjacje...

***

Pomimo ochoty ścigających do negocjacji Runiarz odpiął hełm od pasa i założył go na głowę. Broń i tarcza pojawiły się w dłoniach gotowe do użycia. Kusza byłaby bardziej adekwatna, ale po ostatnich strzelaniach wiedział że lepiej zostawić tą zabawę innym.
Leo myślała o bolącej dupie. Nie umiała strzelać, więc bez znaczenia czy myślała jeszcze o tym. Jako doradca taktyczny, zapytana zaproponowała pogadać z wysłannikiem.
Gustaw po chwili pokazał ręką by Ostatni opuścili broń lecz mieli nadal w pogotowiu. Sam wystąpił kilka kroków i krzyknął.
- Że jak? Nie rozumiem.- Rzucił posłańcowi i machnął ręką by się nie obawiał i zbliżył. Sam Sierżant jeszcze raz pokazał by Ostatni nie robili nic agresywnego co miało także spowodować więcej ufności u posłańca.

- Porozmawiajmy! Do większości z Was nic nie mamy! Który z Was to Kuntz Shreder?
Gustaw stanął i przyjrzał się konnemu. Chciał zobaczyć czy ma jakieś oznaki Granicznych czy coś innego co by wskazywało na służbę u nich. Bez problemu poznał w nim jednego z ludzi z grupy Parszywca, z którymi walczyli niedawno. Ci trzymający się dalej także zapewne nimi byli, bo liczba się zgadzała.
- A co do niego macie? - Zapytał udając, że zerka w tył na chwilę i stanął wyprostowany zerkając na pozostałych jeźdźców.
- W sumie to osobistą sprawę miał do niego Otto, więc niech se żyje. Ale półtora kafla, które ukradł to musi oddać.
- A komu miałby oddać? Otto już nie będzie się wtrącał a Wy raczej nie widzieliście tu nikogo w tej okolicy więc musiał iść inną drogą.
- Odpowiedział chytrze Gustaw patrząc na reakcję. Może to będzie próba przekupstwa i odczepią się od nich. W każdym razie szlachcic zastanawiał się nad jedną sprawą. Czy oni w ogóle wiedzą, że kim są?

Kłamstwo okazało się zbyt grubymi nićmi szyte.
- Ile Wam obiecał? Warte to Waszego życia? Od Wittenhaussen za wami idziemy. Stary znajomy Parszywca się tam nagle pojawił i w waszej kompanii pojechał na drugi brzeg, a teraz nagle, że sobie poszedł inną drogą? Nikt się od Was nie odłączył, a leziemy Waszym śladem już dobry tydzień jak nie dłużej. Wtedy co na dwa ślady żeście się rozdzielili to było sprytne, cofanie się też, ale nie z nami te numery. Jebane zombie, wampiry, jakiś popieprzony wir chaosu… Za dużo przeszliśmy żeby teraz rezygnować - powiedział Posłaniec. Mało prawdopodobne było, by Graniczni pozwalali swoim oddziałom na aż taką “samodzielność”, choć Parszywiec, jak wiadomo, Granicznym służył.
Gustaw był w lekkim szoku. Ci goście byli wytrwali i dało mu to jedną ważną informację. Ten oddział nie wezwał posiłków i nie zamierza. No chyba, że następnego znajomka Parszywca.
- A juści, że za wiele przeszliście i za daleko zawędrowaliście by z pustymi rękoma odchodzić. Pytam tylko komu kasa ma teraz przypaść? - zapytał.
- No nam, a komu?
- Wiecie. Tu wszyscy kradną, jak to rzeczowo nazwałeś. Taki proceder jest zarobkiem i ktoś zapracował na to. Wy chcecie zarobić i to jak dla mnie za nic. To, że przeszliście tyle i tyle Was to kosztowało pokazuje jedno. Jesteście wytrwali, ale widzę, że też nie głupi. - Gustaw zastanawiał się nad tą całą sytuacją. Po chwili dodał:
- Zróbmy tak. By wszyscy byli szczęśliwi. Przeprowadzicie nas na południe i gdy dotrzemy w bezpieczniejsze tereny podzielimy się kasą. Was to kosztowało a i my też zdrowia zostawiliśmy za sobą. Nam zależy na zniknięciu a Wam na zarobku i chyba jak Otta zabrakło to nowy przełożony raczej się nie ucieszy, żeście zostawili posterunek. Pozatym taka ilość pieniędzy u zwykłych żołdaków na tyłach będzie opodatkowana jak nie powieszą was za przywłaszczenie własności Wernika.- Spróbował szlachcic ugrać coś na tym. Tamci dawali bezpieczeństwo i pozory dla napotkanych patroli. A poza tym Gustaw wolał mieć ich teraz przy sobie.
- Jakiego znowu kurwa Wernika? Jakie podatki? Jaki przełożony? Jaki znowu posterunek? O czym Ty, kurwa, pierdolisz? I gdzie Wy chcecie bezpieczniejsze miejsce niż tutaj? To nasza kasa, którą jebany Shreder zajebał i albo ją odda albo my zajebiemy i jego i was - Gustawowa gadanina może i zajmowała czas, ale coraz bardziej denerwowała Posłańca swoją absurdalnością. Co podkusiło Gustawa do pierniczenia o posterunkach i przełożonych członkowi grupy, której zadaniem było zgarnianie dóbr wszelakich po całej prowincji tylko Bogowie raczyli wiedzieć.
- Grozisz mi człowieku? Shredera możecie sobie nawet wydymać nic mnie to nie interesuje. My chcemy odwalić swoją robotę i albo pomożecie, albo idźcie zbierać kokosy gdzie indziej. Może i zajebiecie wszystkich, ale czy któryś z was dotrwa? Proponuje układ. Doprowadzacie nas do miejsca, które uważamy za bezpieczne i dostajecie połowę kasy. Jak nie to szukajcie sobie Shredera. Chcecie konfrontacji z nami? To ważcie czy sprostacie jej. Co wam Shreder winien to winien. Ja nie Shreder więc wam nic nie winien.- Gustaw był już poirytowany. Miał ochotę ich wypatroszyć tu i teraz by mu już nie wadzili.
- Ha! Dobra. Masz umowę, człowieku. Wydymamy Shredera, doprowadzimy Was w bezpieczne miejsce i bierzemy połowę kasy. Słyszysz, chuju, złodzieju pierdolony?! Szykuj dupę! - krzyknął w miejsce, w które wcześniej spojrzał Gustaw - A ty mów, gdzie to Wasze bezpieczne miejsce, do którego mamy doprowadzić - Gustawowi udało się doprowadzić do zawarcia umowy. Pozostały jeszcze tylko dwa drobne szczegóły. Ustalić miejsce docelowe. I kto ma udawać Shredera.
Słysząc jak idą negocjacje Gustavowi i że idą całkiem dobrze tylko że kierunek negocjacji został źle obrany Galeb postanowił nie wsadzać młota z powrotem za pas, a i tarcza nie chciała wracać na plecy.
- To się nie skończy dobrze… - mruknął do reszty - Bądźcie gotowi.
Gustaw na chwilę się rozluźnił i analizował zachowanie żołnierza. Spojrzał za wzrokiem posłańca by ocenić na kogo by miało paść podejrzenie o bycie Shrederem. W sumie to lepiejby było gdyby Graniczni nie wiedzieli z całą pewnością kto jest kim.
- Granice Królestwa Karak Hirn. Tam już przełęczą bez pomocy trafimy do domu.- Rzucił i zlustrował zachowanie posłańca.
- Zgoda. Czterysta koron teraz, reszta przy granicy. No i przytrzymajcie Shredera, żeby nie spierdolił - zgodził się Posłaniec i zamachał do swoich. Ci, powoli i z rękoma na broni podjechali do Ostatnich.
- No, to gdzie się chowa złodziejaszek? Czeka go mała lekcja, czemu nie wolno okradać ciężko pracujących kolegów…
- Sądy zostawiamy na później. Kary również. Cztery stówy to wiele i może Wam się co ubzdura po drodze. Sto a następne 100 w Ertingen. Następne Hardtenau. Przy granicy 750 bo umiem liczyć ile to połowa z 1500.
- Oznajmił sięgając po trzos.
- Umiecie liczyć, umiecie, od razu widać uczonego człeka - uśmiechnął się Posłaniec - tylko co tak bronicie Shredera, wasz to kochanek czy jak? Niech Wam będzie po Waszemu.
- Tachać go nie zamierzamy jak z nim skończycie. Poza tym spieszy nam się a nie chcę spowolnień. Do tego zabawnie patrzeć jak bawicie się w zgadywanie.
- Gustaw uśmiechnął się.

Bert już miał zamiar zacząć wypytywać posłańca, ale w końcu ugryzł się w język. Shreder był w pobliżu, a oni znaczy Ostatni szli jego śladem i go minęli. Jak to do cholery się mogło stać? Szybko jednak domyślił się, że to przecież on sam podał się za “starego znajomego Parszywca” w Wittenhausen i najwyraźniej został wzięty za Shredera, więc to zapewne za jego sprawą byli ścigani.
- Eee a skąd żeśta się dowiedzieli że my to my? - zapytał Bert posłańca.
- W tłumie to może byśmy was i zgubili, ale tędy tylko wy szliście, z kim was pomylić mieliśmy?
- No na przykład z tymi co wiedźmę ubili, tę co to ona klątwę na całą okolicę rzuciła
- niziołek łgał jak z nut próbując wybadać żołdaków - Przecież musieliście minąć tę polanę co tam się cuda wyczyniały.
- Jaką wiedźmę? - zdziwił się najemnik - czekaj. Był taki moment jak wasze ślady wchodziły w wir jakiejś dzikiej magii, kolegę tam straciliśmy. Kupę czasu zmarnowaliśmy naokoło jadąc, ale znaleźliśmy dwa wyraźne ślady, oba wasze, przecież się połączyły. Nikogo innego nie było… Co wariata strugasz jak Twój kolega już przyznał, że wśród Was jedzie. A może tyś jest Shreder? Niziołki to złodzieje, każdy to wie - zapytał podejrzliwie.
- Nie wariata tylko ktoś tam właśnie narobił bigosu i omal nas ten wir nie wciągnął, myślałem że wiecie kto to był. Tak poza tym to chyba Parszywiec chciał i was wydymać skoro nie opisał wam swego starego znajomego. A w kwestii niziołków to może i jesteśmy złodziejskie pokurcze ale nikt nie może nazwać nas głupcami, a tylko głupiec albo szaleniec okradał by Parszywca. Ja jednym ani drugim nie jestem, ale Shreder to już inna sprawa. Co nie Shreder? Nie odezwie się teraz, ale wiedzcie że gdyby szefo nie zabronił, to już byście go dawno dymali.
- A kto powiedział, że nie opisał?
- graniczny mrugnął do niziołka - gdyby przyszło co do czego, to jak bardzo go lubicie? Do reszty z Was nic nie mamy.
Bert odmrugnął i bezgłośnie powiedział “szefo nie pozwala”. Chciał zdobyć zaufanie najmitów, być może wódeczka zaprawiona ziołami Olega pozwoli im pozbyć się kłopotliwych gości. Miał jednak przeczucie, że niezbyt mu się to udało. Nie umiał kłamać. Złościł się za to niesamowicie na Gustawa i Olega, którzy słowem nie odezwali się o Kuntzie.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 24-03-2019 o 22:53.
hen_cerbin jest offline  
Stary 22-03-2019, 07:15   #455
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
- Jakiś czas temu nad Rzeką Łososi -

- A dokumenty jakieś miał?
Oleg wzdrygnął ramionami wydymając usta i nic nie odpowiadając. Gustaw opatrzył przenikliwie na zwiadowcę i dodał.
- Prowadź i to szybko do jego zwłok.
Ten po prostu ruszył w stronę znalezionych zwłok prowadząc za sobą Grunnenberga.
Na miejscu Gustaw przeszukał ciało i ubrania, które zwinął zwiadowca. Zatykał nos i co chwila zerkał na Olega.
- Musiałeś? Jedzie cholernie.- Skarżył się szlachcic. Oleg opierając się o rohatynę stał za plecami Gustawa, który pochylał się nad szczątkami Parszywca. Podejrzanie zwlekał z jakąkolwiek odpowiedzią. Choć w jego przypadku nazywanie zachowania dziwnym stałoby się w końcu nużące to widocznie coś męczyło zwiadowcę Frietza.
Przeszukanie rzeczy Parszywca dało zdumiewające rezultaty - dla Olega rozeta przy kołnierzu była zwykłą ozdobą, ale Gustaw od razu domyślił się, że w taki sposób najemnicy oznaczali swoich oficerów. Oleg znalazł sporo, ale najwyraźniej pośpiech sprawił, że niektóre rzeczy przegapił, Gustaw miał za to więcej szczęścia. W podwójnym szwie skórzanej kurtki znalazł także zaszyty glejt, niemalże identyczny z tym posiadanym już od pewnego czasu - tyle że ten wystawiony był na Otta, a nie na Kuntza


- Jakiś czas później podczas nocnej warty -

Podczas wspólnej warty Oleg z Galebem rozmawiali cicho, w sumie o niczym. Krasnolud był skupiony na oporządzaniu swojego ekwipunku po przeprawie przez rzekę. Zwiadowca z chęcią dzielił się opowieściami, ze szlaku, dał popykać dziwnie mocną fajkę i wyjaśnił, że ostatnio jest spokojniejszy, bo udało mu się nawarzyć lekarstwa na swoje liczne problemy, które niestety wkrótce się skończy.

W pewnym momencie spoważniał i zakomunikował, że ma coś ważnego do powiedzenia. Wtedy z zadziwiającą ufnością i szczerością opowiedział o tym co znalazł przy zwłokach dowódcy Granicznych, a także o rozmowie z Gustavem. Nie wspomniał jednak o wnioskach jakie wyciągnął dowódca Ostatnich, aby sprawdzić reakcję krasnoluda.
Galeb rozważał dłuższą chwilę usłyszane słowa, zapytał o parę rzeczy Olega po czym pokręcił głową.

- Powiedz lepiej Pięknemu, aby przy jakiejś okazji zdybał czarodzieja i kazał mu przyładować z rozpędu czerepem w drzewo zanim znów wpadnie na pomysł komunikowania się ze swoimi przełożonymi. - mruknął ponuro krasnolud - Po słownictwie jak nic da się poznać, że to była jego wiadomość do Kolegium Magii. Tylko on nazywał tamtą babkę “wiedźmą” i tylko umiejący w magię wiedzą co to “Prawdziwa Dharr”. Baran jeszcze dał wskazówki gdzie się co znajduje. Straszna nierozwaga z jego strony - runiarz pokręcił głową - Mam nadzieję, że zgarniając te wszystkie listy, a w szczególności ostatni Parszywiec nie przekazał wieści reszcie Granicznych.

Potem Galeb powrócił do swojego zajęcia. Fakt, że doszedł do podobnych wniosków co Gustav w pewnym sensie pokrzepiała, szczególnie w kwestii ostatniego listu.


- Chwila obecna, na odosobnieniu-

- Komu ufasz? - Frietz zapytał w końcu ni stąd ni zowąd
Sierżant zatrzymał się i powoli zwrócił do Olega.
- Nie rozumiem. A między kim mam wybór i w jakiej sprawie?
- Pytanie jest proste, a wybór masz między całą drużyną, bo chuj mnie obchodzi, czy ufasz swojemu staremu, czy matce. - Oleg wydawał się być cokolwiek poirytowany niejasną odpowiedzią Gustawa, ale wziął głęboki oddech i uspokoił się. - Wiesz, że jestem po twojej stronie prawda? Nie jestem i nie będę lojalny wobec Imperium, jakiejś tam księżnej czy innych patronów, bo niby czemu. Nie znam ich więc nic nie jestem im winien. U ciebie za to mam dług, więc możesz na mnie liczyć.
Frietz mówił już dość spokojnie, ale dało się zauważyć pewne napięcie. Zwłaszcza skupienie w oczach i dłoń silnie zaciśniętą na drzewcu. Ciało ustawione nieco bokiem do rozmówcy w odległości - o przypadku - drzewca, nie wyglądało przyjaźnie. Odpowiedź Barona musiała być przemyślana i rychła.
Sierżant wstał patrząc na Olega po czy westchnął.
- Wiem, że masz wszystkich gdzieś i Imperium. Przykro mi to słyszeć bo ja je kocham. Księżnej nie znasz i możesz mieć swoje poglądy.- Zaczął od tyłu.
- Tobie ufam i nie w tym rzecz, że Ciebie tu ściągnąłem iż jest inaczej. Nie odpowiedziałeś na pytanie i zrobiłeś dziwną minę. Mogłeś zapomnieć a nawet mieć w dupie szukanie papierów. Nie obwianiałem i nie będę obwiniać.- Na moment Gustaw się zamyślił i opuścił lekko głowę.
- Szkoda, że dług Ciebie trzyma przy mnie a nie inne pobudki. No ale cóż. Teraz muszę wykonać misję i mam nadzieję, że nadal będziesz mi przewodnikiem i druhem.
- Aha. - Frietz momentalnie zmienił postawę. Wbił szpic broni w miękką ziemię, przykucnął i zaczął grzebać w plecaku - No to Gładki mamy kreta w ogródku. Chciałem się upewnić, że to nie ty. Wybacz, ale trochę się bałem, że jak cię zdemaskuje to mnie zaatakujesz. Ale widać to nie ty. A i tak by stanął po twojej stronie. Nieważne. - Oleg wyciągnął w końcu szczelną tubę, a z niej kilka dokumentów i mapę. - Miał to przy sobie, czytaj i wracamy szybko bo już podejrzanie długo nas nie ma.
szczelna tuba z dokumentami.:

Cytat:
„Grupa ma niskie morale, poszczególne osoby zdradzają chęć dezercji, a może i zmiany strony. Umieszczenie ich w kamienicy oraz dostarczenie wina rozwiązało im języki. Odział ma odwrócić uwagę, zapewnić zasłonę dla szwadronu lekkiej konnicy. Imperialni, ruszą w przeciągu dwóch dni z okolic Haverz w stronę Hurlach.
Stirlitz”

Cytat:
Przepuść nas bez słowa i zadawania pytań. To przebierańcy z czwartej, raporty z Meissen niedługo to potwierdzą. Przedwczesne aresztowanie tej grupy uniemożliwi poznanie całości planów operacyjnych imperialnych i wyłapanie pozostałych grup. Doprowadzi też do zdekonspirowania mojej osoby. Wiadomość tą spalcie, w raporcie wpiszcie ich wersję, albo pomińcie zdarzenie.
Stirlitz

Cytat:
Sprawdź dokąd idzie Brock. Pozwolił uciec Imperialnym nad rzeką, nie można mu ufać.
W.

Ostatni dokument zawierał bardzo niedokładną mapkę, w której Oleg rozpoznał przekraczane przez nich niedawno wzgórza i rzekę, zaznaczone były miejsca gdzie był wampir oraz chatka "wiedźmy". Zawierał też ostrzeżenie, że wampir mógł przetrwać, a uczennica wiedźmy prawdopodobnie potrafiła czytać w myślach i posługiwała się mocą prawdziwego Dhar, którego nie kontrolowała.

Zwiadowca wyglądał na zamyślonego - To raczej nie Khazady, bo są przesadnie honorowe. Chyba nie wolno im konspirować. Można by im powiedzieć. W pasuje do Waltera.
- Te dwie pierwsze to Loftus pisał by zmylić wartowników. Tego trzeciego nie znam. Wydaje mi się, że też maga. Chociaż trzeba by porównać pismo. To raczej nie informacja dla granicznych a dla magów.- Poinformował by uspokoić zwiadowcę.
- Teraz już nie będzie pisania bo nie ma po co, ale fakt iż miał je Parszywiec kiepsko wyglądają.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 28-03-2019 o 14:09.
Morel jest offline  
Stary 25-03-2019, 22:35   #456
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Wymyślanie planów było ulubioną rozrywką Ostatnich. Wprowadzanie ich w życie... Cóż, z tym jakby gorzej. Z jakiegoś powodu Oleg chciał udawać Stirlitza i uciekać na piechotę przed konnymi, potem pomyślał o otruciu ich koni. Gustaw także produkował pomysł za pomysłem - a to chciał szukać rzeki by znowu zaatakować przy przeprawie (niestety, nie było rzeki ani konieczności przeprawy), a to otruć konie, a to uśpić granicznych za pomocą Berta, który miał ugotować coś dla granicznych... Ale Bert wybrał się z Galebem (i Czwartkiem) po obrok do Nobitz. Dwójka granicznych pojechała z nimi. W końcu obiecali, że odeskortują wszystkich, a potrącenia wynagrodzenia za niedotrzymanie umowy nie chcieli. Nawet pożyczyli uprząż dla Czwartka, bo Ostatni stracili ją w rzece.

Reszta Ostatnich i ludzi Parszywca poszła głębiej we wzgórza i bliżej lasu, tak jak zaplanowano już wcześniej.

***

Wieczór i noc, 30 Nachgeheima 2522
Bez deszczu.

Ostatni - Tann Hills w pobliżu Dretenwaldu

Trasa "z dala od szlaku" wybrana dawno temu przez Gustawa i uszczegółowiona ostatnio przez Galeba miała jedną niezaprzeczalną zaletę - przez większość czasu prowadziła przez dzikie i w zasadzie puste regiony. Jednym z nich były Wzgórza Tann. Poza niebieskoszarym kamieniem wydobywanym z kamieniołomów na południowo-wschodnim ich krańcu i wykorzystywanym do celów budowlanych w Rotenbach i okolicach nie były źródłem żadnych ważniejszych surowców, nie prowadziły przez nie żadne szlaki handlowe, ani nie nadawały się do celów uprawy.
Brak mieszkańców i handlu równał się braku bandytów. Gobliny zwykle żyły bliżej gór, w które w razie czego można było uciec... Jednym słowem - nieużytki.
Wszystko to sprawiało, że Wzgórza były idealnym terenem dla tych, którzy chcieli lub potrzebowali zniknąć. Ale tacy nie pchali się Ostatnim w zasięg wzroku. Marsz nie miał więc dodatkowych opóźnień i spowolnień innych niż te powodowane przez trudny teren.

Zarówno "ludzie Gustawa" jak i "ludzie Parszywca" trzymali się osobno, idąc niby razem, ale nie mieszając się ze sobą. Widząc jak Ostatni co chwilę konferują ze sobą i szepczą sobie do uszu graniczni robili się coraz bardziej podejrzliwi i nerwowi, nie spuszczali też dłoni z rękojeści broni.
Warty upłynęły bez ataków, obie strony bacznie się obserwowały, czasem padały pytania na osobności, ale poza tym noc upływała spokojnie.
Z odpowiedzi udzielanych przez Ostatnich wyłoniła się interesująca możliwość, że Shreder już nie żyje, albo ze i nawet gorszy los go spotkał, ale ludzie Parszywca pamiętali, że Gustaw wyraźnie sugerował co innego i obiecał im zabawę. A że był bardziej wiarygodny od Loftusa, którego też nikt nie poparł oraz że padło także wskazanie na pewną osobę z drużyny, Shreder lub osoba, którą za niego wezmą nada mogła się obawiać. Choć zapewne bardziej straszyli niż zamierzali zrobić to naprawdę. Przy bliższej obserwacji najemnicy okazywali się nie różnić zbytnio od Ostatnich.
Bali się zdrady i ataku nie mniej niż Ostatni, i zawsze co najmniej dwóch z nich trzymało wartę. Jeden "ogólną" plus jeden pilnujący koni. Ostatni mieli też wrażenie, że jeden z tych co śpią tak naprawdę także nie śpi tylko czuwa.

Bert i Galeb - Nobitz

Nobitz okazało się bardzo małym siołem położonym wśród bagien nad brzegiem "Małej Wody", jeziora powstałego z wody spływającej ze wzgórz. Otoczona rowem i niskim ziemnym wałem osada miała trzydziestu mieszkańców utrzymujących się głównie z rybołóstwa i rolnictwa. Niedaleko wioski stał kamienny krąg, nie było za to tawerny ani świątyni. Jak dowiedzieli się podróżni, miejscowi oddają cześć Krieshy, bóstwu z głębin jeziora, która w zamian obdarza ich dobrymi połowami. Miały one jednak swoją cenę - pod żadnym pozorem nie wolno było wypływać łodziami na jezioro. Sądząc po uroczystych szatach mieszkańców i atmosferze oczekiwania, zbliżało się jakieś święto. Nie licząc pewnego samotnika z marsową miną, reszta była radosna i chętnie sprzedała Bertowi ziarno dla koni, zostali także zaproszeni na wieczorną ucztę. Jadła było sporo (głównie ryb), a piwo (bardzo słabe) lało się strumieniami.


 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-03-2019 o 22:38.
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-03-2019, 19:06   #457
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor po godzinie spędzonej twarzą w kępie trawy, co uczyniła ze względu na przygniatające ją zmęczenie odzyskała z niejasnej dla siebie przyczyny spokój. Nałożyła kaptur na głowę i poruszała się niespiesznie za innymi. Nie miała siły na nic więc po prostu szła gdzie jej kazali i nie dyskutowała o niczym. Dla odnowy kontaktu z Boginią szeptała tylko modlitwy uwielbiające Jej Najpotężniejszą Łaskawość i prosiła o czujność, przebiegłość, spryt i przejawy geniuszu strategicznego, gdy nadejdzie na to czas. Było to coś w rodzaju religijnej higieny, którą wierni i oddani akolici powinni utrzymywać. Cieszyła się w każdym razie, że wreszcie zmierzali tam gdzie powinni i nie zamierzała prowokować Granicznych, żadnym zachowaniem. Być może na tym właśnie polegała łaska Jej Wszechmocnej Opiekunki, że sprowadziła ich wrogów, aby pomogli im dostać się tam, gdzie prowadziły ich otrzymane rozkazy.

Chwalmy Panią!
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 30-03-2019, 19:34   #458
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Shreder marny twój los. – Loftus zwrócił się do muła karmiąc go paszą. – Zachciało Ci się dziewczynki, to nie dość żeś teraz kopytny i bezpłodny to dawni przyjaciele mają ochotę na twój zad. – Mag poklepał zwierzę po karku i rozbawiony odszedł zająć się czym innym. A że rozkazów nie było to skupił się na kruku Leo, wygrzebał mu pędraka, spojrzał na niego wiedźmim wzrokiem. Splatał wiatry magii wokół niego. Nic to zresztą niezwykłego, robił to systematycznie już dłuższy czas. Zwracał też uwagę na Granicznych, ale nie szukał zaczepki. Ich kwestię trzeba będzie względnie szybko rozwiązać, ale propozycji Szarego Czarodzieja mało kto słuchał, więc chwilowo lepiej było milczeć. Mag odpoczywał i zbierał siły na dalszą drogę.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 30-03-2019, 20:50   #459
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Połączenie z najmitami do niedawna na żołdzie Granicznych, a teraz jakby pracujących na własny rachunek było dość zaskakujące. Krasnolud spodziewał się potyczki, może i nawet ciężkiego starcia gdyby tamtym bardzo zależało na eliminacji oddziału Imperialnych. Nic takiego jednak nie nastąpiło i mimo wzajemnej wrogości i zupełnie nieukrywanej nieufności ruszyli dalej razem.

Dlaczego właściwie Gustaw zdecydował się na taki krok Zhufbarczyk za diabła nie wiedział. Było kwestią czasu, jak węszący za prawdziwym lub wydumanym złotem najemnicy rzucą się im do gardeł, zapewne wtedy, kiedy Ostatni będą zupełnie na to nieprzygotowani. Mimo prawdopodobnych strat powinni się z nimi rozprawić jak najszybciej - wspólna podróż tylko odwlekała ostateczną konfrontację, zwiększała ryzyko napaści podczas noclegów, czy wręcz zdrady i ciosu w plecy w przypadku natknięcia się na inny oddział Granicznych. Najemników powstrzymywała jedynie liczebność Ostatnich i zrozumiała obawa przed stratami w razie zbrojnego rozwiązania, ale Detlef nie postawiłby ani miedziaka na ich rzetelność, gdyby stosunek sił miał się zmienić. Złoto mogli dostać po dobroci lub zabrać z trupów Ostatnich - najemnicy nie odejdą z pustymi rękami.

W czasie nocych wart zauważył, że nie tylko dwójka Granicznych czuwa - zwykle jeszcze jeden kręcił się na posłaniu usiłując nie zasnąć, a przy tym udawać śpiącego. Brodacz był przekonany, że na innych wartach jest podobnie. Gdyby udało się uprzedzić pozostałych Ostatnich, a przynajmniej uzgodnić działania dwóch wart, to czterech dobrze przygotowanych ludzi mogłoby niemal wyciąć Granicznych w pień. Swój plan zamierzał przedstawić Galebowi, z którym mógł porozmawiać bez obaw, że treść ich rozmowy będzie zrozumiała dla tamtych.

- Kuzynie. - Zaczął w czasie kolejnej lekcji czytania udzielanej przez Runiarza. - Trzeba pozbyć się ogona - problem w tym, że pilnują się bez przerwy. Pomyślałem, że jeśli uprzedzimy swoich na naszych wartach, to będzie nas czterech którzy mogą zdziałać coś przeciwko tamtym. W czasie obchodu obozowiska mógłbym podejść do dwóch śpiących i rozłupać im łby toporem, a drugi z naszych zatrzymać jednego z tych czuwających. Wy udający śpiących dołączylibyście po chwili, co dałoby nam przewagę. Reszta pewnie zaczęłaby się budzić, ale zanim złapaliby za broń moglibyśmy ich unieszkodliwić. No i nasi też by się obudzili, to by pomogli. - Wyłuszczył pomysł. - Wiem, że to nie daje gwarancji braku strat, ale w nieskończoność tego przecież nie możemy ciągnąć. Lepiej wykorzystać przewagę zaskoczenia, niż walczyć z całą grupą w ciągu dnia. - Dodał.

Galvinsson pomruczał rozważając pomysł, po czym kiwnął głową przyjmując go do wiadomości. Nie było im dane dłużej o tym podyskutować, bowiem przed wieczornym popasem postanowiono, że Galeb z Bertem i dwoma Granicznymi pojedzie do nieodległej wsi zasięgnąć języka i uzupełnić zapasy. Nieco przetasowało to przydział wart, więc jego nie uzgodniony z sierżantem plan pozbycia się najemników musiał poczekać.
Cóż, krasnoludy potrafią długo czekać. Zwykle też trudno je namówić do zmiany raz powziętego zamiaru.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 30-03-2019, 21:09   #460
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg nie był zadowolony z obrotu spraw. Mimo wszystko nie angażował się w zmianę sytuacji. Kilka pierwszych pomysłów było przepisem na samobójstwo i całe szczęście, że postanowił się nimi podzielić z towarzyszami. Szybko zostały zarzucone, bo tylko Oleg był w stanie pomyśleć, że da radę uciec konnym i zaszyć się na pustkowiach nim ci dopadną do niego i pobawią go głowy. Pozostali słysząc ten pomysł szybko wybili go z głowy Frietzowi.
Choć niechętnie musiał przyznać sam przed sobą, że nie sprawdza się w działaniu pod presją. W intrygach i kłamstwach radzi sobie jeszcze gorzej, więc lepiej po prostu milczeć. Dla własnego dobra.

Zwiadowca nie wdawał się w pogawędki. Spochmurniał i zajął się sobą i swym wierzchowcem. Dał mu się napaść i sprawdził stan kopyt. Nie tylko po to by zadbać o zwierzę, ale też by nie przyciągać do siebie uwagi.

Podczas tych zwyczajnych czynności zaprawił ukradkiem część fajkowego ziela czarnym lulkiem i kilkoma innymi aromatami z zapasów babci czarownicy. Fajka była nabita i gotowa do palenia, a reszta czystego ziela schowana w spodniach. Kto wie, co się wydarzy, a nabita pachnąca fajeczka aż się prosi o rozpalenie. Jeśli więc dostanie się w niepowołane ręce może nieco narozrabiać.

Trzeba było też pomyśleć o kolejnej porcji "wywaru na życie", jak ochrzcił go Oleg. Herbatka z fenkuła i pierwiosnka znacznie je ułatwiała. Może na pastwisku i w jego okolicy znajdzie się choć mała porcja. Wspomniał ze złością pozostawione w rzece narzędzia również po babci czarownicy. Ułatwiały robotę, ale solidne palenisko, nożyk, jakieś płótno i metalowe menażki też wystarczą. Potrzeba jedna jeszcze jednego składnika, którego nigdy nie ma pod dostatkiem. Czasu i spokoju.
 
Morel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172