|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-05-2019, 21:25 | #551 |
Reputacja: 1 | Zamieszanie na przystani i później w gospodzie niespecjalnie zdziwiło i rozzłościło Thorvaldssona. Powód był jasny, choć uświadomił sobie to dopiero teraz - mimo zrewidowania poglądu na dalszą służbę w oddziale najwyraźniej przestało mu zależeć tak bardzo, jak wcześniej. Skoro mu nie zależy, to i denerwować się na niefrasobliwość dowódcy nie ma po co. Robił swoje, myślał swoje, mówił mniej, niż zwykle - to był obraz kaprala, który kiedyś lubił pomarudzić na głos dając ujście niezadowoleniu z dowolnego powodu, czy też rzucić ciężkim dowcipem lub wszetecznicą. Sierżant odwalał fuszerkę. Bez dwóch zdań. Będąc zadowolonym ze swojej elokwencji udawał niemotę, gdy jego złote usta były najbardziej potrzebne. Zaraz potem niweczył próby wybrnięcia z trudnej sytuacji podejmowane przez innych członków oddziału. Tak było za każdym razem właściwie, a przynajmniej na tyle często, by nie zauważać tych sytuacji, gdzie robił co trzeba. Krasnoluda najbardziej irytował brak jakiegokolwiek planu. Teoretycznie Gustaw mógł mieć jakiś plan, ale jak dotąd nie dał po sobie tego pokazać. Za to chaotyczne i spóźnione decyzje lub zazwyczaj ich brak świadczyły dobitnie, że dowódca nie ma pomysłu na ich misję. A to nie wróżyło niczego dobrego. Przecież nawet zły plan jest lepszy, niż żaden... Sytuacji nie poprawiał status [i]gaar[/b]. Służba w armii nie usprawiedliwiała bezpośredniej współpracy z wyklętym, a opuszczenie oddziału z powodu takiego dowódcy również było dyshonorem. Czasami wręcz miał ochotę skrócić sierżanta o głowę i dać Ostatnim szansę - ale to takowoż było niegodne... Stąd Detlef zajął się pracą fizyczną, by nie roztrząsać w kółko jak w głębokiej, ciemnej i cuchnącej rzyci trolla się znalazł. Ani chybi przyjdzie mu z tego wszystkiego łeb ogolić i odkupienia w chwalebnej śmierci szukać... Splunąwszy z niesmakiem na pyuł gościńca szarpnął lejcami popędzając konie do szybszego przebierania kulasami. Siedział na koźle na szeroko rozstawionych nogach, w pełnym pancerzu i pod bronią - w zasięgu ręki miał nabity kulami garłacz i zdobyczny pistolet przykryte jutowym workiem dla niepoznaki. Podobnie szybko mógł sięgnąć po tarczę i topór - w końcu już raz zielone tałatajstwo na nich napadło, a coś mu się widziało, że to mogło nie być ich ostatnie spotkanie... Reszta bagażu, w tym najcenniejsza skrzynia z ładunkami również spoczywały blisko kozła. Detlef lubił mieć swój dobytek blisko siebie, tak na wszelki wypadek. Zatrzymał wóz poza zasięgiem ewentualnych strzelców obstawiających most. Ciekawy był dyskusji sierżanta z Granicznymi, ale nauczony doświadczeniem spodziewał się najgorszego. Przyjął pozę znudzonego wozaka i strażnika karawany w jednym i czekał na rozwój wypadków.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
28-05-2019, 23:44 | #552 |
Reputacja: 1 | Gustaw w żaden sposób nie odniósł się do przestrogi Loftusa, pozostali też chyba nie zwrócili na to uwagi. Mag się jednak niepokoił, graniczni z osady wyraźnie zareagowali gdy usłyszeli o Shrederze. Niestety nie udało się zdobyć żadnych informacji na ten temat. Nie było również żadnego sprzyjającego momentu, aby dowiedzieć się o aktualnych działaniach Wernickiego. Nie nadarzyła się również okazja do sprawdzenia czy wcześniejsza dezinformacja odniosła jakikolwiek skutek, czy do budowania opowieści o Dziewicy. To nie było jednak ważne, przynajmniej nie na tym etapie podróży, gdy byli tak blisko przełęczy.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
29-05-2019, 07:55 | #553 |
Reputacja: 1 | Oleg zebrawszy, co miał zebrać wrócił, ale pierwszą osobą do której się udał był czarodziej, a nie dowódca. Dużo bardziej męczył go fakt, że na ziemi dzieją się rzeczy niezwykłe niż polityczne rozgrywki, w których brali udział. Te były i będą zawsze. Rzecz smutna ale normalna. Ale żeby wiedźmy, wampiry i nieumarli, a teraz ludzie bratający się z goblinami? Co się na tym świecie dzieje? - Tak wiem to nie jest nasze zadanie. - uprzedził odpowiedź Loftusa- wziąłem próbkę ziemi ze śladu tych znikających kopyt. Czujesz zapach mrocznej magii, czy coś bardziej yyy... plugawego - Oleg wyciągną z kieszeni garść wilgotnej ziemi - tak tylko chciałbym się upewnić. ---------- Wierzchowiec, którego zwiadowca odebrał z rąk Berta dreptał spokojnie, a Oleg spoglądał w dal. Drużynowy kwatermistrz musiał się dobrze zająć zwierzęciem, bo chyba było w niezłym humorze. Nie parskało i nie szarpało łbem. Być może jednak po prostu delektowało się chwilą spokoju. Wraz z jeźdźcem od wyjścia z osady trzymali się z przodu do momentu, kiedy Oleg dostrzegł zablokowaną przeprawę. Zatrzymał się wtedy i pozostał z tyłu. Niestety zdecydowanie wyczuwał niechęć oddziału do Gładkiego Gustawa, ale któż inny miałby prowadzić negocjacje. Może przy okazji w końcu odzyska zaufanie pozostałych. Miał kilka wpadek nie da się ukryć. ale kto ich nie ma? No może Detlef, ale on jedynie drze japę i wywija toporkiem. Spojrzał nieprzyjaźnie na plecy krasnoluda z końskiego grzbietu, ale tylko przez moment. Po pierwsze nie chciał dać się ponieść wzajemnej niechęci, na którą poniekąd sam zapracował, a po drugie lustrowanie okolicy było ważniejsze, więc i na tym postanowił się skupić. Kto wie co tym razem może wyskoczyć z kniei. Zwierzolud na gryfim zaprzęgu? Czemu nie? Takie czasy. Ostatnio edytowane przez Morel : 29-05-2019 o 08:01. |
30-05-2019, 00:10 | #554 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 30-05-2019 o 00:14. |
30-05-2019, 11:48 | #555 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 30-05-2019 o 12:02. |
02-06-2019, 21:51 | #556 |
Reputacja: 1 | Loftus był zadowolony, że tym razem udało się im przejść przez punkt kontrolny bez wzbudzania zbytniego zamieszania. Do samego wieczora nie wydarzyło się nic konkretnego. Mag drużyny zastanawiał się, czy gobliny i inny czarodziej nie idą ich śladem. Na pewno wzbudzili ich zainteresowanie, ale jak przekazać mu informację, samemu się nie zdradzając. Mag miał pewien pomysł, potrzebował do niego jednak pomocy pozostałych z Ostatnich, a rozmowa na ten temat musiała się odbyć bez udziału wroga, który mógłby nadstawić uszu. Kroppenleben nie przywitało ich niczym nadzwyczajnym, niestety nie było zbytnio gdzie pohandlować, a Ritter z uwagi na rany zapomniał się we wcześniejszej osadzie. W tej sprawie zwrócił się do kwatermistrza Ostatnich, poprosił aby ten w przypadku robienia jakiś interesów rozpytał, czy ktoś nie ma do zbycia płaszcza. Mag gotów był odkupić nawet używany, a zapłacić jak za nowy. Ritter zastanawiał się co będzie lepsze, wykorzystanie wieczoru na przeprawę i nocowanie w obozie po drugiej stronie rzeki, czy zostanie w tej osadzie. Z jednej strony dobrze by przekroczyć rzekę, odciąć się od Granicznych, z drugiej wzbudza tym zainteresowanie i podejrzliwość. Na całe szczęście nie on dowodził.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-06-2019, 18:21 | #557 |
Reputacja: 1 | Po chwili zastanowienia Galeb zostawił wóz pod opieką człeczyn. Na sugestię czarodzieja pokręcił głową. - To nie moja dziedzina, takie coś. - odparł krótko. Ponieważ wyglądało na to że jacyś dawi mieszkają w tym zapomnianym przez Imperium ale nie przez Komorników miejscu Galeb skinął na Detlefa i postanowił rozeznać się wśród tutejszych khazadów co się dzieje i jak traktują ich Graniczni. Chciał się też dowiedzieć jak wygląda obecnie sytuacja w okolicy i jaki jest stosunek Króla Karak Hirn wobec tego wszystkiego. |
03-06-2019, 20:08 | #558 |
Reputacja: 1 | Mag skinął tylko głową, gdy usłyszał odpowiedź khazada. Na jego wcześniejszą prośbę wcale nie odpowiedział, lub zwlekał z odpowiedzią. To już coś więcej niż niechęć, ale szary czarodziej nic nie mógł na to poradzić.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-06-2019, 20:54 | #559 |
Reputacja: 1 | Detlef dusił się w sobie zmagając się z własnym postanowieniem, by ograniczyć służbę dla gaar wyłącznie do minimum - walka, marsz, organizacja obozu i tym podobne. Nie chciał doradzać temu, kto zasłużył sobie na klątwę Starszego społeczności Meissen, niezależnie od powodów jej nałożenia. Gustaw nie zdradził dokładnych okoliczności, a to co mówił na ten temat było lekceważeniem sytuacji. I nawet jeśli mógł tak traktować tę sprawę, to zarówno Galeb, jak i Detlef mieli z tym całkiem spory problem. Z drugiej strony Thorvaldsson nie zamierzał ginąć przez beztroskę i brak planu dowódcy, jak i patrzeć na śmierć pozostałych towarzyszy. Wydawało mu się, że większym dyshonorem będzie bezczynne przyglądanie się chaotycznym decyzjom sierżanta, równie często ich brakowi, niż czynienie sugestii co do kolejnego etapu ich wspólnej misji. Mógł, za przykładem Galvinsona, nie odzywać się bezpośrednio do przełożonego, co choć trochę powinno złagodzić niesmak bycia zmuszonym do nadwyrężania honoru. - Niewiele wiem o czarach i czarownikach. - Wtrącił się do dyskusji Loftusa z Galebem. - Ale pod Meissen Graniczni mieli jednego na swoich usługach. Jeśli kolejny pojawi się w okolicy, choćby podróżując tym traktem, to może znaleźć wiadomość zanim trafi do kogo powinna. - Wyraził wątpliwość. - Z drugiej strony podróż z wozami jako ich eskorta da nam świetny pretekst do podróży w kierunku przełęczy, gdzie moglibyśmy zniszczyć ładunek lub ukryć go, w miarę możliwości. Atakowanie karawan z łupami było częścią naszego zadania. Zdobycie zawartości wozów mogłoby również pomóc z pokojowym pozbyciem się najemników, bo jakoś sierżant zanadto się do nich przywiązał. Można byłoby dać im część łupów, a wtedy szansa, że wrócą do Imperium i opowiedzą o nas innym oddziałom byłaby mniejsza. - Rzekł. - Mimo tego wszystkiego uważam, że podróżowanie z nimi do samej przełęczy jest błędem - prędzej sami nas zaatakują lub ostrzegą kompanów pilnujących przełęczy, niźli pozwolą nam ją zablokować. Ich dezercja jest małym i niezauważalnym w większej skali problemem, ale jeśli wydałoby się, że przyczynili się do zablokowania traktu, to nie znajdą spokoju u siebie w domu. No i pokusa by nas zaatakować i zgarnąć łupy, a może i nagrody za nasze głowy będzie tym większa, im bliżej granicy. Nie możemy im ufać. - Zaznaczył. * * * Przyjął zaproszenie Runiarza do odwiedzenia krasnoludów, o czym sam pomyślał dostrzegając charakterystyczne budynki w osadzie. Najchętniej poprosiłby miejscowych dawi o przenocowanie ich oddziału, ale były dwa problemy: najemnicy, a przede wszystkim gaar... Mogli za to zasięgnąć u nich języka, podpytać o sytuację z Granicznymi, Imperialnymi, zielonoskórymi, karakiem i tym podobne. Nie mogli zdradzić szczegółów misji, ale posłuchać wieści jak najbardziej. Może również uzupełnić ekwipunek Runiarza, który stracił w osadzie nad jeziorem. W razie potrzeby Detlef był gotów zaoferować swoje złoto na ten cel...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
03-06-2019, 21:38 | #560 |
Reputacja: 1 | Detlef dostrzegł pewien problem z przedstawionym planem, Loftus wziął to jednak pod uwagę.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |