Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2019, 21:11   #751
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Detlef wybacz, ale nie skorzystam z gościny króla. Skoro nas zmarły przyjaciel i twój krewniak był w krótkim czasie stworzyć runę, która mnie nie przepościła, to co dopiero w takiej wiekowej krasnoludzkiej twierdzy się znajduję. Zakładam, że to z powodu tego wiru chaosu, a jego nie potrafię się jeszcze pozbyć. Loftus rozejrzał się po okolicy, czy czasem nie zbliża się Szary Czarodziej. - Nie musimy trzymać razem, wręcz prawdopodobnie on teraz będzie polował na mnie. Ale królowi bym i tak mógł przekazać co najwyżej, że licencjonowany mag Markus Tivioli mistrz Kolegium Cienia z Meissen zrobił to co było naszą powinnością i na co w jaskini zgodzić się nie chciałeś. Oddział powstrzymałeś. Pomyślmy dalej, że napuścił zielonoskórych na granicznych, a potem ruszył naszym tropem chcąc za wszelką cenę zabić demona. Że nie narażał życia khazadów, bo sił Imperium tu nie było, tylko wykorzystał wspólnego wroga, dzięki czemu doprowadził do przetrzebienia goblinów. Które w przeciwnym wypadku plądrowały by nie chronione wsie w Wissenlandzie. Także się powtórzę, ale w obecnych okolicznościach, jeśli zbliżę się do tej twierdzy, to przepadnę. Raz tego maga powstrzymałem, potem próbowałem przekonać Leonorę, ale nie słuchała, wybrała chaos. Czy żal mi naszych kompanów, tak owszem jest mi ich żal. Jednak trzeba pomyśleć, co dalej.
Mag popatrzył po strudzonych Ostatnich, Detlef, Oleg, Walter, Bert i Karl. Towarzyszyła im Kadetka, która była ich asem w rękawie. A jeśli nie, to wypadałoby zapewnić jej bezpieczeństwo.
- Brock się nas nie pozbył, choć po akcji w Meissen i stracie ludzi przez demona miał ku temu powód. A co jeśli dać by mu powód do zostania na przełęczy, opowiedzenia się po stronie Imperium? Ritter popatrzył na kadetkę.
- Bez Twojej pomocy i zgody się nie obejdzie. Musiała byś zaufać tamtym najemnikom. Ale już wyjaśniam. Przełęcz wysadzamy jak tylko przejadą wozy. Odcinamy je od wsparcia, powstałe zamieszanie wykorzystuje Brock i jego ludzie. Przejmuje wszystko, szykuje się do obrony, a w przyszłych negocjacjach pomoże córka szefa wywiadu. Brock może stać się bohaterem, odzyskał, to co miało być wywiezione, uratował naszą kadetkę. Zyska sporo chwały i sprzymierzeńca chroniącego przed elektorką. Dalej by mógł świadczyć usługi dla możnych Imperium, bo teraz raczej nie ma do niego prędko możliwości powrotu. Ma też czas na umocnienie się i przygotowanie, nim Graniczni oczyszczą przejście. Co Wy na to? Walter zaniósłbyś zapytanie do Brocka? Truskawa, w kwestii miejsca i czasu wysadzenia przełęczy zdamy się na Ciebie. Pomijając chęć uniknięcia tego przeklętego miejsca, to od początku mówiłem żeby wysadzać drogę. A Walter w przypadku odmowy zapytaj, czy chętni mogą do niego przystać i z nim opuścić Imperium. Wiem, że niektórzy to rozważają, sam też o tym myślę. Ktoś tylko będzie musiał odprowadzić kadetkę przynajmniej do twierdzy i Detlefie na Ciebie by to pewnie spadło, bo na wezwanie króla zapewne odpowiesz. Loftus Ritter długo mówił i nie wiedział ja zareagują na to inni, to była jedyna szansa na powrót do Imperium bez ciągłego oglądania się za plecy.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 30-12-2019, 11:09   #752
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb wziął się za spisywanie zeznania. Chciał zachować suche fakty, bez dodatkowego obciążania ani siebie, ani kogokolwiek innego (wszak chociażby rozdzielenie drużyny po incydencie z Zieloną Czarodziejką w złym świetle stawiało krasnoludy i Gustava). Fakt, że nie wykazali się odpowiednią bezwzględnością już wystarczył by w oczach co bardziej oderwanych od rzeczywistości lub bezlitosnych (lub po prostu popierdolonych) osób być skreślonymi na resztę życia. Galeb mógł co najwyżej nadmienić, że z powodu dziwaczności Leo (na którą przymykano oko bo była dobrym wojownikiem i wykonywała rozkazy) drużynnicy uważali że dziewczyna nie działa świadomie. Jak się okazało - byli w błędzie.

Wcześniej Galeb chciał Leo ocalić przed Chaosem. Jednak kiedy odkrył, że "naczynie" w którym demon przesiadywał zostało przez nią ukryte... teraz sam by chętnie jej rozbił głowę młotem. Chciał jej coś powiedzieć, ale Gustav wtrącił się mu w słowo.

- Leo... to coś ciebie oszukało. Sama widzisz co zrobiło z twoją ręką. Posłużyło się tobą. - szlachcic próbował przemówić do dziewczyny - Powiedz czarodziejowi gdzie to może być. Chcesz stanąć przed Najwspanialszą i powiedzieć jej że nawet w ostatniej chwili życia gdy już wiedziałaś że złe moce tobą manipulowały, wolałaś nic nie mówić niż pomóc w ich powstrzymaniu?

Co prawda po tym wszystkim co powiedziano ciężko było oczekiwać, by Leonora posłuchała, ale warto było spróbować - nic nie mieli do stracenia, a mieli za to coś do zyskania. Może to co Magister nie zdołał wyciągnąć groźbami Gustav zdoła wyciągnąć swoją gładką gadką.

Lecz poza tym ani Galeb ani Gustav nie mieli zamiaru więcej robić w sprawie samej Leo, ani jej bronić, czy tym bardziej błagać o litość.

Gdyby przekonywanie nie poskutkowało Gustav zapytał Czarodzieja czy mogą coś jeszcze zrobić by pomóc mu w polowaniu na demona. Zamknięcie tej sprawy zdjęłoby ciężar z barków ich wszystkich.
Gustav miał też nadzieję, że zdoła go przekonać do pomocy w gnębieniu Granicznych by przeszkodzić im w odblokowaniu Przełęczy. Nie słyszeli wybuchu, więc możliwe, że Ostatni jeszcze mieli ładunki burzące. Gdyby po rozwaleniu przejścia oni by na jednym odcinku gnębili południowców, a gobliny w innym siły osłaniające robotników i karawaniarzy musiałby się rozciągnąć. To wystawiłoby pracujących w pocie czoła granicznych na atak. Jeszcze kilka dni, może tydzień, a Wissenland będzie mógł się upomnieć o swoje zrabowane dobra!

Szlachcic zapytał jeszcze czarodzieja o to gdzie leżą ich rzeczy - byli ranni, a powrót bez broni byłby jeszcze bardziej niebezpieczny. Z Runiarzem mieli zamiar udać się na Przełęcz by połączyć się z Ostatnimi, zdać relację z tego co się działo i doprowadzić zadanie zablokowania przełęczy do końca.
Najpierw musieli jednak uciec, kiedy tylko nadarzy się wspomniana przez czarodzieja okazja.

Nie mówiąc o tym że musieli zdążyć zanim odjedzie Brock, wszak miał pokazać im list Elektorki by Mag mogła się mu przejrzeć i potwierdzić jego autentyczność.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 01-01-2020, 22:03   #753
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef przez chwilę rozważał wypowiedź Rittera, zanim odpowiedział:
- Nie potrafię stwierdzić, czy twoje słowa są prawdziwe jako, że zupełnie nie znam się na tym, co nazywasz Wiatrami Magii. - Rzekł wreszcie. - Skoro jednak twierdzisz, że towarzyszą ci zawirowania mocy, którą bogowie przodkowie odrzucają jako wrogą lub niebezpieczną, to wierzę, że tak jest i lepiej nie próbować wprowadzać cię do twierdzy, bo tylko potwierdzimy plotki rozsiewane przez granicznych na nasz temat. - Zgodził się z opinią maga.

- To co mówisz o czarowniku, który zabił naszych towarzyszy jest mi przykre, ale zapewne prawdziwe. Choć dla mnie to tylko plugawa wesz, której należy się śmierć za śmierć naszych ludzi i wysługiwanie się grobimi, to zapewne skurwysyn zabezpieczył się na wypadek oskarżeń i gładkimi gadkami lub glejtem z Kolegium wybroni skórę przed słusznym gniewem dawi. - Wzburzony uderzył zaciśniętą pięścią w otwartą dłoń drugiej ręki. - Choć nie przed moim... - dodał ciszej marszcząc czoło i zaciskając zęby.

- Zauważ, że ten czarownik nic zdrożnego w wysługiwaniu się jednym wrogiem krasnoludzkiej rasy nie widzi, natomiast nie przeszkadza mu to uznawać, że demon - jeśli to w ogóle jakiś demon - stanowi zagrożenie na tyle wielkie - choć jak dotąd nic nie uczynił przeciwko ludziom czy krasnoludom - i dlatego trzeba zabić żołnierzy wykonujących niemal samobójczą misję w imieniu prowincji i na terenie opanowanym przez przeważające siły wroga. Jeśli nawet dla niego zielonoskórzy, którzy mają na swych plugawych rękach krew wielu synów i córek Grungniego i którzy wymordowali wiele naszych górskich twierdz i osad stanowią jednak mniejsze zagrożenie i można je wykorzystać w imię większego celu, a demon, który dotąd nie uczynił krasnoludom nic złego stanowi cel priorytetowy i wymaga likwidacji rzekomo opętanych przez siebie istot walczących w tej samej wojnie i po tej samej stronie, to mnie to nie przekonuje i stanowi dowód, że ten parszywy czarownik za nic ma sprawy Imperium, nie wspominając o krasnoludach, a dba jedynie o swój interes i swojej organizacji. - Nabrał tchu po przydługim zdaniu.

- Nie uważam także, aby naszą powinnością było szukanie czy unicestwienie jakiegokolwiek demona - wysłano nas z konkretnym zadaniem i choć to Gustaw odebrał rozkazy osobiście, to jestem pewien, że o żadnym demonie nie było w nich mowy. - Rzekł z przekonaniem. - Pamiętam także, jak namawiałeś do pojmania lub zabicia Leo w opuszczonej kopalni. Być może udałoby się to zrobić, choć była nas zaledwie połowa, większość ranna, a demon ma być przecież potężnym bytem, bo za byle biesem Herr czarownik by się nie uganiał raczej, prawda? - Stwierdził z dozą ironii. - W tamtym czasie - teraz również, ale to już nie ma znaczenia raczej - nie widziałem żadnego dowodu na istnienie tego rzekomego demona. Jakże miałem zgodzić się na zaatakowanie członka oddziału i, być może, pozbawienie go życia? Zrobiliście to na posterunku - ptaszysko zatłuczono młotem, jednak żaden demon z niego nie wylazł. A jeśli zatłuklibyście dziewkę tak samo i tak samo bez efektu, to co wtedy? Wojna jest i ofiary muszą być? - zakpił. - Póki co to był nasz towarzysz z oddziału, a o demonie tylko słyszałem, ale nie widziałem żadnego śladu, że w ogóle istnieje. - Dodał i potrząsnął głową, jakby pozbywając się myśli, które nie miały już większego znaczenie - w końcu Estalijka zginęła wraz z Galebem i Gustawem.

- Widzę jednak dużo mądrości w twoich słowach o Brocku i roli, jaką mógłby odegrać w blokadzie przełęczy. - Spojrzał Loftusowi w oczy. - Choć już się obłowił, to być może skusiłby się na dodatkowe profity, w tym poprawienie stosunków z Imperium, a nawet zostanie jego bohaterem, jak wspomniałeś. W końcu historię piszą zwycięzcy, więc nikt mu nie będzie zmiany stron wypominał, a może nawet opiszą to jako podstęp i planowaną na później dywersję, har har... - zaśmiał się krótko. - On tutaj dysponuje siłami, które mogłyby uczynić przełęcz nieprzejezdną dla transportów granicznych, my natomiast moglibyśmy osunąć skały na trakt tak, aby kawaleria granicznych i tak mniej skuteczna w górach, w ogóle nie mogła się przedostać tą drogą. Nie znam się na człeczych rodach, ale jeśli Kadetka może występować w imieniu swojego ojca, czyli nie wprost, ale w pewien sposób działać w imieniu prowincji, to mogłaby obiecać przedstawienie zasług Brocka swojemu ojcu i władzom Wissenlandu. Ocalenie jak największej części zagrabionych w prowincji dóbr z pewnością byłoby odebrane przychylnie i wątpliwości co do czynów kapitana byłyby mniejsze. - Powiedział.

- Nie możemy jednak oddać jej w ręce Brocka, bo to w końcu najemnik i jeśli zwietrzy interes w tym, by zażądać za nią okupu, to zapewne to zrobi. Tak jak powiedziałeś, najlepiej odprowadzić ją do twierdzy po negocjacjach z kapitanem gdzieś na uboczu, w których niestety kadetka musi wziąć udział osobiście. Nie mam wątpliwości, że w twierdzy zapewnią jej schronienie i odpowiednie jej pozycji traktowanie przynajmniej do czasu wysłania gońców do Nuln i potwierdzenia jej tożsamości. Tam też będzie bezpieczna zarówno przed Brockiem, granicznymi jak i wrogami swego ojca. - Rzekł.

- To naprawdę dobry pomysł. - Powiedział bez ironii i chyba po raz pierwszy otwarcie chwaląc czarodzieja.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 04-01-2020, 21:04   #754
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Mag spodziewał się, że khazad go trzaśnie. Tak się jednak nie stało.
- Detlefie o tej klątwie mówię od dawna, z czasem ten wir ustąpi, ale nie wiem ile dni to jeszcze potrwa. Rzucanie czarów z pewnością w tym nie pomaga. Cieszę się jednak, że nie próbujesz mnie na siłę zaciągnąć do twierdzy
Loftus wysłuchał dalszych uwag i musiał na nie odpowiedzieć.
- Nie wiem czemu tak uważasz Detlefie. Nigdy moim zamysłem nie było zabicie Leo. To była tylko ostateczność, ostatnia rozpaczliwa deska ratunku, gdybyśmy mieli ponieść porażkę, przy wcześniejszych próbach unieszkodliwienia demona. Jej śmierć według słów tamtego maga osłabi demona. Gdybym chciał aby Leonora zginęła, nie przekonał bym Szarego Czarodzieja od odstąpienia od ataku na powrocie do kopalni, albo przystałbym na jego pomysł ataku już w niej samej. Postawiłem na to moją głowę, wziąłem odpowiedzialność za pozbycie się demona na siebie, w zamian za jej życie i towarzyszących jej wtedy Ostatnich. Zresztą nie chciałem nawet kruka unicestwiać, ten ptak miał talent, miałem co do niego inne plany. Późniejsze działania były już skazane na porażkę, o czym też uprzedzałem. Demona można było wziąć tylko z zaskoczenia. Przebywając w jego pobliżu przejrzał nasze plany i się przeciwko nim zabezpieczył. Przykro mi jednak, że nie byłeś w stanie uwierzyć w tego demona mimo, że sama Leonora się przyznała. Mimo, że ja widziałem jego oddziaływanie na świat niematerialny i eter, mimo że inni też o nim wspominali. - Mag podrapał się kciukiem po brwi, dla niego różnica była znaczna i bardzo prosta. - Gobliny już tu były, ich wykorzystanie, odwrócenie uwagi od traków czy wiosek na rzecz ataków na granicznych, było podwójnie korzystne. Do tego, na końcu łatwo je unicestwi wysyłając je wprost w pułapkę. Demon jest bytem który nie da się kontrolować, który przedostał się przez zasłonę i sieje spaczenie. Jest więc różnica między odsunięciem zagrożenia od Imperium, od pozwolenia aby to zagrożenie nabierało sił u umacniało się w tym świecie. Puki co zamiast kpić, to nasz towarzyska wolała chronić demona niż dbać o towarzyszy. A cenę za to nie zapłacił tylko ona, ale właśnie Galebe, Gustaw i ludzie Brocka. Mag się skrzywił przypominając sobie próby rozmów z akolitką. Gdyby współpracowała, gdyby przejrzała na oczy... Może udało by się tego uniknąć, a tak jedni już zginęli, a nad resztą wisi topór w powietrzu.

- Detlefie, ty decydujesz, ale rozważ czy jest sens abyśmy wszyscy szli do Brocka. Propozycję może przedstawić jedna, czy dwie osoby. Dobrze będzie poświęcić więcej czasu, na wysadzenie traktu. W sprawie Kadetki, to obawiam się, że najemnik nie zaryzykuje nie mając jej przy sobie. A bogactwa będzie miał odpowiednio dużo w taborach, aby rozważać jeszcze okup. Możliwość przyszłej współpracy, może być korzystniejsza. Ale niech może Mag sama zadecyduje o sobie? Sprawa jest gardłowa, nie ukrywam wcześniej rozważałem nawet samodzielne jej odprowadzenie do ojca, co omawiałem z Gustawem i ten dał mi wolną rękę. I owszem jeśli sprawy się posypią to tylko Detlefie możesz ją zabrać do twierdzy i zapewnić bezpieczeństwo.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 05-01-2020, 01:31   #755
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonora spojrzała na Gustawa z pogardą. Przynajmniej tyle jej zostało.
- Teraz robisz z siebie świętszego niż sam Sigmar, ale gdy korzystałeś z pomocy przy zniszczeniu więźniarki, to nie zadawałeś zbyt wielu pytań. Obydwaj - machnęła odnóżem w kierunku krasnoluda - obudziliście się, gdy musicie ratować własną skórę. A wcześniej nikt się mnie o te cudowne zdarzenia nawet nie zapytał. Wiedzieliście wszystko, a knuliście tylko za moimi plecami. Prawdziwi towarzysze broni.
- Ja niedługo zginę, ale twój duch Obrońcy Meissen zginął już dawno temu
- prychnęła w kierunku Barona.

Spojrzała na maga-goblina.
- Esta bien. Ci dzielni mężczyźni dokonali bohaterskich czynów i nic nie wiedzieli o stworze chaosu toczącym moje ciało i umysł. To ja zawarłam z nim pakt na mocy, którego mogłam zażyczyć sobie trzykrotnie pomocy w ucieczce. Byłam samolubna, zła i chciałam za wszelką cenę ratować życie tym szlachetnym żołnierzom. Przez to zbłądziłam w odmęty chaosu. Kawałek metalu, z którym to coś jest jakoś powiązane - ruszyła odnóżem kolejny raz - jest schowany w moim kiju. Miałam go w ręce, w momencie starcia, ale gdy zaczął świecić wszystkimi kolorami rzuciłam go przerażona w kierunku, z którego nadchodził atak. Było ciemno i straciłam przytomność więc nawet nie wiem gdzie poleciał. Gdzie jest sam demon nie wiem. Nigdy go nie widziałam na oczy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 06-01-2020, 14:05   #756
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Wszystko co miałaś rozpadło się w proch, bo chciałaś sprzymierzyć się z pomiotem Chaosu - poprawił Estalijkę Magister, który jednak nie zamierzał się przedstawiać i czekał aż zeznania szlachcica i kowala run będą pisemne. Żaden Szary Mag nie zawaha się ani chwili przed szantażowaniem kogoś, jeśli tylko poprawi to sytuację Imperium, a papiery będą obciążać dwójkę podpisanych do końca ich dni. I ich potomków, i potomków ich potomków. Lepsza to gwarancja dobrego zachowania niż cotygodniowe potwierdzanie przysięgi.

Galeb i Gustaw robili też co mogli, by skłonić Leonorę do współpracy, lecz nie wzruszyło to jej serca. Wydawało się że wolała zginąć niż pójść na współpracę. Powiedziała coś dopiero na samym końcu, przy okazji wkopując towarzyszy, zwłaszcza Loftusa - jej kłamstwa bowiem były dobrze wymieszane z prawdą i przekonała przesłuchującego, że rzeczywiście nikt jej o nic nie pytał. Mag zanotował jej słowa, a oni wiedzieli, że na puszczenie wszystkiego w niepamięć raczej nie powinni liczyć. Tak samo jak na odzyskanie złota, rozkradzionego już przez gobliny i alkoholu, który po kryjomu wychlały, korzystając z tego, że "Wielki Szaman" jest zajęty.

Mogli za to liczyć na pomoc przeciwko granicznym gdy tylko sprawa demona zostanie rozwiązana. Zwłaszcza, że sprawa rzekomych listów od Elektorki niepokoiła czarodzieja nawet bardziej niż ich. Ale póki co nie zanosiło się na to. Choć nikt z obecnych o tym nie wiedział, zarówno kij jak i gwóźdź będący więzieniem demona zniknęły już z pobojowiska. Gobliny zdążyły się już spić do nieprzytomności znalezionym u Galeba alkoholem i "do użytku" będą dopiero rano. I przez to czarodziej zostanie nie o godzinę, a o dzień z tyłu za demonem.

Leonora odmawiała współpracy wystarczająco długo. Dało to tak potrzebny demonowi czas na skuteczną ucieczkę. Wpłyniecie na wolę Olega-pijaczyny nie stanowiło wielkiego problemu, a gdy już znalazł się na posterunku, Diuk, który był przestępcą-recydywistą o wiele dłużej niż bohaterem wrócił do starych nawyków. Zabrawszy złoty gwóźdź i kradnąc żywność zniknął w całym tym zamieszaniu jakie panowało na górnym posterunku po spotkaniu Brocka z Ostatnimi.

Przeciwko granicznym wystąpić mógł bowiem właśnie Brock. Zgodził się na spotkanie na uboczu zgodnie z sugestią Detlefa, a wyburzacz okazał się niepotrzebny. Plan Loftusa uznał za ciekawy i wart ryzyka. Wymagał jednak zabezpieczenia - zostawienia "Kadetki" z nim, co nie zgadzało się z kolei z planami Detlefa.

Rankiem dwunastego Ernzeita zamieszanie na Przełęczy wciąż trwało. Detlef i Bert przy współpracy Brocka znaleźli miejsce dobre do wysadzenia skalnej ściany i zablokowania Przełęczy. Ku radości pozostałych Ostatnich okazało się, że Galeb i Gustaw żyją i choć stracili całą kasę, alkohol i prowiant jaki mieli, nie stracili życia. Brakowało za to Diuka i Leonory. Ta ostatnia, cóż, nie liczyli na to, że jeszcze ją zobaczą. Ale dlaczego zniknał Diuk? A propos rzeczy, które znikają - nieprzyjemna magiczna aura wokół Loftusa także zaczęła zanikać.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-01-2020, 13:45   #757
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb i Gustav bardzo ucieszyli się z powrotu do pozostałych, jednak obu gryzły pewne rzeczy, a że Gustav był bardziej wygadany to podjął temat.

Streścił wydarzenia pozostałym. To jak zostali zaatakowani i pochwyceni przez Magistra Cieni, przesłuchani oraz... co tu kryć, zmuszeni by spisać swoje zeznania. Zapytał też Olega co widział ze swojej perspektywy - wszak oni nie widzieli i nie pamiętali wszystkiego.

- Potem Leo powiedziała że odrzuciła ten cholerny kij w którym ukryła ten pieprzony złoty gwóźdź z demonem w środku. - rzekł sierżant z rozgoryczeniem.

- Wszyscy byliśmy głupi że chcieliśmy ratować Leo przed demonem. Ona do końca była święcie przekonana że wszystko jest w porządku i nawet broniła tej parszywej istoty, kiedy ta się jej odwdzięczyła robiąc z niej mutanta. - Galeb również nie ukrywał rozżalenia - A teraz cholera wie gdzie to coś jest.

Przez chwilę milczeli, aż w końcu krasnolud zapytał.

- A gdzie jest ten cholernik Karl i co się działo jak nas nie było?

I od tego zaczęło się też rozmowa z drugiej strony. Wyszło też to że Detlef i Galeb są zaproszeni do Króla na audiencję. Runiarz nie był szczęśliwy z tego powodu. Obiecał sobie, że rozwiąże sprawę demona przed pójściem do Karaku. Po części sprawa została rozwiązana - mag z pewnością uśmiercił heretyczkę, jednak demon wciąż gdzieś tam był i Galvinson nie miał pewności że sprawa sama do końca się zamknie.
Jednak zaproszenie od króla to zaproszenie od króla i co tu kryć. Odrzucenie go w tej sytuacji byłoby bardzo złe.

Obaj jednak byli jak najbardziej za zawaleniem przejazdu przez Przełęcz, jak i skorzystaniem z pomocy Brocka by uniemożliwić Granicznym ucieczkę.

Jednak co do pozostawienia Kadetki z Brockiem obaj byli temu przeciwni, chyba że pozostaliby przy Brocku razem z nią, aż do przybycia armii Wissenlandu.


***

Gustav odprowadził jeszcze na bok Loftusa i rzekł mu.

- Słuchaj. Ten twój magister kazał nam ciebie wysłać do niego. Masz pójść i zdać mu relację z tego co działo się w chatce i co się działo potem. Tamta staruszka była Zieloną Czarodziejką a dziewczyna była jej niezarejestrowaną uczennicą. Szary Mag chce wiedzieć czy uśmiercenie jej było konieczne czy nie. Powiedział że jeżeli było to policzy ci to jako zdanie egzaminu wstępnego do Kolegium. Jeżeli zaś nie... mówił o jakimś wygaszeniu. Jeżeli nie pójdziesz do niego natychmiast to mamy ciebie zabić. Jeżeli tego nie zrobimy... - Gustav pokręcił głową - Wszyscy będziemy mieć przesrane.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-01-2020 o 14:07.
Stalowy jest teraz online  
Stary 13-01-2020, 22:03   #758
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus było miło zaskoczony pojawieniem się Galeba i Gustawa. Obaj żyli i wyglądał, że mają się względnie dobrze. Informacje jakie przekazali pozostałym dały magowi sporo do myślenia, szczególnie te o zeznaniach oraz wzmianka o kiju. Fakty zostały jednak połączone zbyt późno. Diuk zdezerterował i prawdopodobnie to on teraz miał przy sobie złoty gwóźdź. Loftus spodziewał się dezercji, chciał ja uczynić jak najmniej ryzykowną, dlatego delikatnie sondował Brocka. Ale tego akurat nie przewidział. Nie postało nic innego jak podzielić się informacjami dotyczącymi przełęczy z członkami Ostatnich których uznano już za zmarłych, a w dalszej kolejności omówić sprawy inne. Te nie były szczególnie optymistyczne, szczególnie dla maga. Z relacji Gusawa wynikało, że obciążyła go Leonora jak i on sam wraz z khazadem, w dodatku na piśmie. Choć Loftus mógł zrozumieć motywację, chęć przeżycia i wykaraskania większej części oddziału, kosztem maga była kusząca i w pełni zrozumiała. Mimo wszytko, to go zabolało. Nadstawiał za nich karku, tylko po to żeby teraz za to oberwać ze zdwojoną siłą.
- Nawet jeśli kiedyś ta czarownica była licencjonowanym czarodziejem, to stała się renegatką. Zamieniała ludzi w bestie i puszczała wolno, tolerowała wampira, ukrywała osobę obdarzoną talentem, przed licencjonowanymi magami. Może to skutek oddziaływania demona, kręgi ochronne osłabły z czasem, a może jej świadoma decyzja. Złamała wiele z praw kolegiów. A ta dziewczyna potrafiła wejść do umysłów innych, nie kontrolowała mocy. Próbowałem jej pomóc, skierować do kolegiów po nauki, jednak chaos był w niej byt silny. W tamtych okolicznościach nie było innego wyjścia. Mag przynajmniej bardzo chciał wierzyć w to co mówił. Zresztą to samo miał zamiar powtórzyć Mistrzowi Kolegium Cienia. Zresztą, było to zgodne z tym co mu zdał w raporcie w kopalni. Sam nie miał zbytnio wyjścia, mógł zdezerterować, stać się zwierzyną dla maga i skazać oddział na śmierć. Lub spróbować wykaraskać się z tej sprawy, choć grał strasznie kiepskimi kartami.
- Gustawie, znasz sprawę. Kadetka musi zostać z Brockiem jeśli ten pomysł ma mieć szansę na realizację. Porozmawiaj z nią, już dwa razy pytałem ją czy na to przystanie jednak nie potrafiła się określić. Do tego liczę, że wydasz odpowiednie rozkazy, ale musimy się podzielić. Oleg musi przejść szybko wytrzeźwieć i zaprowadzić mnie do Szarego Maga. Sam nie odnajdę się w tych górach. Galeb i Detlef niech idą do swojego króla, zdadzą relację i niech wskażą Diuka jako dezertera opanowanego przez demona. Śmiertelnie niebezpiecznego, którego trzeba wytropić i unicestwić. Po sprawie z Leo nie mamy wyjścia, inaczej tego nie powstrzymamy. Poinformuje również o tym Szarego Maga. Mogą również poinformować króla o sytuacji na przełęczy i tym, że Brock będzie układał się z Imperium i ma bardzo cennego gościa, którego przy niepowodzeniu negocjacji warto byłoby uratować. Zresztą kim jest Kadetka poinformuje również Szarego Maga. Nie ukrywałbym tego też przed Brockiem, niech kadetka będzie jego zabezpieczaniem. Jednak niech wie, że i dziewczyna jest w pewien sposób zabezpieczona. Reszta no cóż, zostaje i broni przełęczy razem z najemnikami Jeśli wszytko pójdzie dobrze to się w obozie Brocka wszyscy spotkamy. Tak przynajmniej ja to widzę. Chyba, ze sam mnie do szarego strażnika zaprowadzisz, a Olega z Walterem i choćby Bertem puścisz, aby wytropili uciekiniera.
Mag był gotów wyruszyć na spotkanie z mistrzem kolegium w każdej chwili. Był pełen obaw. W przypadku niepowiedzenia wygaszenie w tych warunkach wydawało się nierealne i zbyt łagodne. Wiedział co mu powie i nie były to kłamstwa. Zresztą miał umowę Markus Tivioli miał dać mu czas na działanie, Lenora z demonem nie mogła opuścić gór, czy przełęczy. Mag się pospieszył, choć podświadomie Ritter wiedział, że dobrze zrobił. On sam był już coraz bardziej bezradny...
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 15-01-2020, 22:57   #759
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Propozycja przedstawiona Brockowi została przez niego przyjęta pozytywnie - wymagał jednak zabezpieczenia w postaci Kadetki, a nie jej słowa, jak zaoferował Detlef. O ile brodacz mógł decydować za siebie i w pewnym stopniu za Ostatnich, o tyle dziewka musiała przemyśleć sprawę i dokonać wyboru samodzielnie - oddanie jej kapitanowi najemników siłą nie wchodziło w grę.

Decyzja mogła chwilowo poczekać - Brock wciąż stacjonował w rejonie górnego posterunku czekając na swoje tabory, natomiast Detlef z Bertem mieli ustalić miejsce wysadzenia zbocza w celu zablokowania traktu przynajmniej na jakiś czas. Przy aktywnej postawie ludzi Brocka zlikwidowanie osuwiska i udrożnienie przejazdu dla wozów ze łupami wojennymi Wernicky'ego mogło ciągnąć się naprawdę długo.

Właśnie w czasie tego rekonesansu pojawili się Galvinson z von Grunenbergiem - względnie cali, ale za to całkiem żywi wbrew wcześniejszym informacjom. Szybko okazało się, że na równie szczęśliwy powrót akolitki nie mieli co liczyć. Wieści o jej mutacji i prawdopodobnej śmierci z rąk czarownika umgi zasępiły Thorvaldssona - z jednej strony zemsta na tej kanalii straciła nieco priorytecie, bowiem puścił dwóch Ostatnich żywymi, ale z drugiej to przecież wciąż ten sam czarownik dokonał napadu, zagrabił wszystko, co posiadali i wciąż ma na sumieniu Estalijkę.

Co myśleć o jej mutacji nie bardzo wiedział - lojalność wobec członka oddziału walczyła z oczywistym wstrętem wobec skaz Chaosu. Jakże łatwiej było dobyć broni przeciwko spaczonym pomiotom mordującym niewinną ludność, niźli patrzeć w ten sam sposób na niedawnego towarzysza broni, który nie uczynił nic przeciwko dawi czy ludziom. A przynajmniej nic o tym krasnoludowi nie było wiadomo.
- Może by jej tę rękę odrąbać i będzie żyć mogła... Przecież wielu traci rękę, czy nogę w czasie wojny... - wyraził swoje wciąż ogromne wątpliwości co do sytuacji, w jakiej się znalazł. Surowa mina Kowala Run nie pozostawiła mu jednak złudzeń co do możliwości realizacji takiego planu, co jeszcze bardziej zachmurzyło oblicze brodacza.

Wciąż posępny nie wtrącał się w relację Loftusa odnośnie nieobecnego Dużego Karla, którego rzetelności nie cenił zbyt wysoko. Fakt dezercji w obliczu nadarzającej się okazji i uniknięcie przez to możliwych niebezpieczeństw związanych z dalszym wykonywaniem misji przydzielonej Ostatnim był właściwie czymś, czego mogli się spodziewać. Tym bardziej, że ostatnie wydarzenia były tak absorbujące, że nikt nie miał głowy pilnować najbardziej nikczemnego z nich wszystkich, który swoją matkę sprzedałby za garść srebra, a co dopiero kolegów z oddziału. W tej sytuacji dezercja była chyba najmniej dotkliwym sposobem opuszczenia Ostatnich, chociaż jeśli rzeczywiście demon opętał tego wielkiego durnia, to Detlef sam już nie wiedział, co ma o tym myśleć.

Podsumowując - z Galebem mieli udać się do twierdzy zaraz po spowodowaniu zawału blokującego trakt i dogadaniu warunków współpracy Brocka z Wissenlandem. Jeśli dziewka nie zgodzi się zostać zakładnikiem najemnika, to ta druga część nie będzie miała miejsca - nie mieli innych argumentów do dyskusji z Brockiem. Detlef w sumie był zadowolony z powrotu Gustawa - to na nim spocznie zadanie przekonywania Kadetki do podjęcia ryzyka. Sam Detlef pozostawiłby to wyłącznie jej przemyśleniom bez naciskania na konkretne rozwiązanie, natomiast spodziewał się, że von Grunenberg będzie zachwycony mogąc pleść te swoje intrygi i zyskać szansę wkupienia się w łaski władz prowincji.

Loftus nalegał na tropienie dezertera, jednak sam miał najpierw stawić się przed czarownikiem, z którym Detlef miał na pieńku. Możliwe, że i on i krasnoludy załatwią obie sprawy w podobnym czasie i przyjdzie im ponownie porozmawiać o tym, co czynić dalej znając już wyniki planowanych rozmów.

Był także przekonany, że niezależnie od powodzenia lub fiaska umowy z Brockiem ich działalność w sprawie blokady przełęczy przestaje mieć jakiekolwiek uzasadnienie z powodu braku zdolności bojowych oddziału. Było ich zbyt mało, by zdołali ponownie opanować któryś posterunek z niechybnie wzmocnioną obsadą, a nawet jeśli, to utrzymanie pozycji było czystym szaleństwem.

Dalej nie planował - zbyt wiele mogło się wydarzyć na co nie będzie miał wpływu, by tracić czas na takie przemyślenia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 17-01-2020, 20:55   #760
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Rzeczy do zrobienia było sporo. A czas gonił. Ostatni wzięli się tedy do roboty.

Szary Magister Tivoli nielicho zdziwił się widząc Loftusa Rittera prowadzonego przez Olega Frietza. A może Olega, prowadzonego przez Loftusa? Nie wdając się jednak w czcze rozmyślania ucieszył się, bowiem czy to lojalny zwiadowca przyprowadził podejrzanego o bycie renegatem maga, czy też lojalny członek bractwa przyprowadził człowieka mającego niedawny kontakt z demonem, szanse na zniszczenie zagrożenia znacząco wzrosły.
Części układanki zaczęły łączyć się mu w sensowną całość. Demon uciekł przy pomocy Olega (umysł alkoholika nie był trudny do oszukania i poddania mu myśli, by zabrać ze sobą kij ze świecącym kamieniem), a sądząc po słowach Loftusa, teraz prawdopodobnie opętał kogoś znanego jako Diuk.
Demoniczna aura wokół Rittera była obecnie znacznie słabsza, co sugerowało, że to demon manipulował wiatrami magii, a i indolencję maga można było wyjaśnić jego wpływem. Wyjaśnienia Loftusa względem wydarzeń z "domu wiedźmy" nie były zadowalające, ale jego pojawienie się tutaj stawiało go w pozytywnym świetle.
Pojawiła się co prawda kwestia goblinów, które najchętniej zatknęłyby głowy obu Ostatnich na tyczkach, ale "Wielki Szaman" nakazał Loftusowi przybranie formy goblina i wyjaśnił, że to jego uczeń, który umie się zamieniać w człowieka i szpieguje innych "różowych", a ten drugi mu pomaga. Ponieważ gobliny nie grzeszyły intelektem (a te, które coś podejrzewały i mówiły o tym kończyły jako ofiary cieni) dały się przekonać.
Pozostało pytanie, co zrobi ów Diuk. Loftus i Oleg go znali. Tivoli nie. Dlatego też zapytał ich o to, co według nich zbieg zamierza. I o ich plany na najbliższe dni. Nie trzeba było geniusza, by domyślić się, że woli ich mieć na oku.


***


W obozie najemników także się działo. Gustaw i "Kadetka" byli częstymi gośćmi w namiocie Brocka. Szlachcic przekonywał, prosił, manipulował i ostatecznie przekonał wszystkich do planu Ostatnich.

Sprawdzenie listu, który był w posiadaniu Brocka nie przyniosło przełomu. Mag ("Kadetka") powiedziała dokładnie to samo co Gustaw nie tak dawno temu. Rzeczywiście było w nim napisane, że nie będzie potrzeby zapłaty najemnikom bo i tak zginą i rzeczywiście był pod nim podpis Elektorki wyglądający na autentyczny. Tak samo jak Gustaw nie zdziwiła się, że sam list był napisany innym charakterem pisma, każdy arystokrata ma co najmniej jednego sekretarza, a im wyżej w hierarchii tym ma ich więcej. I tak samo jak Gustawa zaskoczyło ją to, że przedstawiciele armii w Radzie nic o tym nie wiedzieli.
A jeszcze bardziej zaskoczyło ją to, że wysłano jakiś list do krasnoludów. I to o takiej treści, by się nie wtrącali. O takim ruchu z pewnością dyskutowano by na dworze długo i głośno. A nic takiego nie miało miejsca.


Bert i Detlef zajęli się ładunkami. Ku zdziwieniu samego niziołka, jego zdolności saperskie okazały się większe niż umiejętności kolegi krasnoluda. Pierwszy wyburzacz wybuchł idealnie o czasie, zwalając skalną ścianę wprost na drogę, zgniatając przy okazji nadjeżdżające wozy granicznych. Drugi wybuchł z opóźnieniem ale nie było to już tak istotne. Droga została zablokowana przynajmniej na kilka dni. Pytaniem było ilu ludzi graniczni będą mieli dostępnych do odgruzowywania drogi i jak bardzo przeszkodzi im w tym Brock. A ponieważ dzięki Ostatnim jego tabory dotarły (a graniczni nie) miał czas i możliwość. Zwłaszcza że udało mu się przewieźć nawet zdobytą nie wiadomo gdzie i jak balistę na wozie. Leonora, dzielna bojowniczka Myrmydii, pani Wojny, byłaby dumna.


***



Detlef jednak nie miał czasu obserwować tego na własne oczy. Gdy Bert dołączył do Gustawa i reszty, on ruszył razem z Galebem do Króla Alrika.
Krasnoludy na krasnoludzkich ścieżkach potrafią pozostać niezauważone. Zwłaszcza kiedy idą we dwóch, nie wlokąc ze sobą zgrai głośnych umgi. Dlatego choć droga do Karak Hirn nie była krótka ani łatwa, przebyli ją bez większych przygód. Mieli szczęście z jeszcze jednego powodu - wiał wiatr.
Jeszcze zanim zobaczyli siedzibę króla, usłyszeli dźwięk, od którego brała swą ludzką nazwę. Twierdza Rogu bowiem była słyszalna już z oddali przy odpowiedniej pogodzie. Jaskinia, którą dawno temu odkrył Kurgaz, przodek aktualnego króla, była naturalnie ukształtowana w taki sposób, że przelatujący przez nią wiatr był odpowiedzialny za powstawanie przerażających dźwięków, przypominających przeciągłe buczenie wojennego rogu. Bardziej oczywistego znaku od Grungiego dostać już nie mógł. A choć twierdza ta jest dosyć młoda, jak na standardy krasnoludów, jej obecny władca, Król Alrik Ranulfson jest tradycjonalistą. W Karak Hirn nie znajdzie się ognistych armat ani żyrokopterów, które według niego tylko zatruwają powietrze. Zazwyczaj znaleźć można tam za to zaprawioną w bojach armię krasnoludzkich wojowników uzbrojonych jak za starych, dobrych czasów. W młoty, topory i kusze. Chyba, że akurat trwa wojna z Chaosem i są oni daleko na północy.
I tyle wiedziałby każdy zwykły krasnolud. Galeb jednak, jako przedstawiciel krasnoludzkiej "inteligencji" wiedział nieco więcej.
Często słyszy się, że krasnoludy są źle traktowane w świecie. Alrik powiedział temu dość! Otworzył Księgę Uraz znajdującą się w Karak Hirn i zaczął odpłacać wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób urazili krasnoludy z jego twierdzy. Zapłatę oczywiście pobierał w krwi osób, które krasnoludom się naraziły – niezależnie czy był to elf , skaven czy człowiek. Mówi się, że Alrik oczyścił cały tom Księgi Uraz odbierając należną zapłatę za krzywdy swojego ludu. I nie zamierza przestać.

Wracając do dźwięku rogu. W dzisiejszych czasach ten dźwięk nie powstaje sam z siebie. Krasnoludy otwierają ją tylko w święta i dla zwołania klanów w sytuacji zagrożenia. A 14 Erntezeita akurat żadne święto nie wypadało.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 19-01-2020 o 12:59.
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172