Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2021, 17:21   #931
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb stojąc przed namiotem obok Wernicky'ego przeciągnął się.

- Myślałem sporo nad tym co mi powiedzieliście, Herr Wernicky. Chcę wyrazić swój podziw dla waszej przebiegłości. - powiedział cicho - Piękne zagranie z tym by samemu dowodzić tylną strażą, się tutaj poddać i wstąpić do kompanii. Również mogę wyrazić podziw dla waszej odwagi. Prowadzicie bardzo ryzykowną grę w której zyskacie własne małe królestwo albo postradacie życie przez jakiś chichot losu. Mówi się jednak że bogowie sprzyjają odważnym.

Zamilkł na chwilę.

- W sumie gdyby nie głosowanie o przywództwo to Brock mógłby was po prostu zwolnić z kontraktu i byście pojechali dalej.- stwierdził.

- Mógłby. Pewnie by tak zrobił, gdyby się nie bał, że zostanie oskarżony o działanie na szkodę Wissenlandu. Ktoś musi beknąć za wypuszczenie mnie, von Grunnenberg upewnił się, że to nie będzie on - von Wernicky odkrywał przed khazadem jak działają intrygi umgich.

Galeb spojrzał na Wernicky’ego i kiwnął głową. Zdał sobie sprawę że Wernicky wie do czego zapewne miał zamiar dążyć von Grunnenberg i Brock. Fakt że Piękny Gustav rzucał dość abstrakcyjne propozycje świadczyło o tym że sam nie bardzo miał pomysł co z tym fantem zrobić. Było tylko jedno rozwiązanie którego nie przypłacili by głowami lub wieczną niełaską.

- Gdyby nie oni dwaj to wissenlandzka armia by was nie doścignęła. Gdyby nie oni dwaj to byście to wszystko wywieźli na drugą stronę gór. A wciąż dowództwo lub dwór Wissenlandu może ich posłać na stryczek. Chore. - Galeb machnął ręką - Kiedyś myślałem że takie trzymają się tylko ludzi. Przekonałem się że krasnoludów też. Byłem w karnym oddziale podczas oblężenia Karak Azul przez Gorfanga Zgniłotrzewia. - odwinął z ramienia czarną szmatę która kiedyś była chorągwią Czarnego Sztandaru i pokazał ją Wernicky’emu - Odzyskałem wraz z kilkoma innymi dawi pewne przedmioty z jednego miasteczka pod szczytem dla pewnego szlachetnie urodzonego krasnoluda. W zamian ugościł nas w swojej posiadłości i mogliśmy bezpiecznie u niego przeczekać oblężenie. Lecz zaproponował nam pewne zlecenie od samej Rady Królewskiej na które się zgodziliśmy - mieliśmy zejść do podziemi i zbadać pewną sprawę. Rano wychodzimy gotowi do wymarszu na plac przed jego domostwem, a tam nie ma naszego gospodarza tylko jakiś dostojnik w liberii króla Kazadora ze skrzynią i rozkazami, który odczytuje za nas przysięgę. Wpisano nas do oddziału Czarnego Sztandaru - oddziału do którego wysyła się skazańców. Pierwotnie mieli w nim służyć synowie możnych klanów którzy zawinili wobec Karaku. Zamiast nich wpisano nas i złożono za nas przysięgę. Nasz gospodarz znikł, wszyscy których synów zastąpiliśmy też. Do nikogo nie mogliśmy się zwrócić w trakcie oblężenia. Ale nic to - wykonaliśmy zadanie, które nam wyznaczono i przeżyliśmy w niesmak wszystkim. Ba. Dokonaliśmy dużo więcej pod tą chorągwią, lecz nawet nam za to nie podziękowano, tylko bardziej nas zgnojono.

Galeb zawinął materiał z powrotem wokół ramienia.

- Widzę po was że jesteście gotowi na to co się wydarzy niedługo. Dawi tak czy tak będą patrzeć i zapamiętają co działo się na Przełęczy, a wieści trafią do króla Alrika.

- Ci, którzy mają dość tego co mówisz… Wielu z nich prędzej czy później trafia do nas, do Księstw Granicznych. U nas nóż w plecy też ci wbiją bez mrugnięcia okiem, ale przynajmniej nikt nie będzie sobie przy tym wycierał gęby honorem ani służbą.
Dzięki Ci, Kowalu, za pouczającą historię. Gotowy jestem na wszystko. I ciekaw planu von Grunnenberga.


Wzruszeniem ramion Galeb skwitował tą kwestię.

- Może omawia z Brockiem jak przedstawią sprawę przed Wissenlandczykami? - gładząc się po bandażach na linii szczęki zadumał się na chwilę - W sumie muszę się zastanowić jak opowiedzieć o wszystkim Królowi. Chyba poskładałem już elementy układanki. Jest parę dziur ale już widać co jest na obrazie. Jakkolwiek Karak postanowił zachować neutralność to musi wiedzieć co się dzieje by nie stać się narzędziem w kolejnych intrygach. Z resztą… sam nie mam pojęcia jak Elektorka chce się wytłumaczyć z listu do Karak Hirn. Przecież to śmierdzi na kilometry.

- Listu? - zainteresował się Wernicky.

- Powiedziałem wam że nie macie żadnej umowy z krasnoludami, bo to prawda. Elektorka napisała list do Króla w którym kazała nie wtrącać się Karak Hirn do wojny między Granicznymi a Wissenlandem. Widziałem go, ma autentyczny podpis księżnej, acz kruk wysłany z prośbą o potwierdzenie powrócił bez odpowiedzi. Wedle słów Rady list przybył jeszcze zanim postawiliście stopę na ziemi Imperium. - Galeb wzruszył ramionami - Tak czy tak Karak postanowił się nie mieszać.

- A więc tak to rozwiązała… - zastanawiał się Wernicky - Może nie chciała by w wewnętrznym sporze Wissenlandu ucierpieli inni? Nie będę pytał kim jesteś i dlaczego wiesz takie rzeczy… Taki list prowadzi do niej i sprowokuje pytania. To zaskakujące, że podpisała się pod nim osobiście.

Galeb przypomniał sobie list który Rada wręczyła Detlefowi do przejrzenia. Rzeczywiście nie było na nim żadnych pieczęci. W tym momencie Runiarza olśniło, bo pozostałe klocki powpadały na swoje miejsca. Co więcej, widział dalszą eskalację sytuacji… wiedział też co to oznacza. Był jednym z rhunki. Ta odpowiedzialność zaczęła mu nagle ciążyć na barkach, ale się wyprostował i spojrzał na Wernicky’ego dużo poważniej.

- Jestem rhunki. - powiedział a w ustach Galeba brzmiało to jakby te słowa były jakąś przysięgą, milczał moment po czym podjął znów - Podpisała się, bo nikt poza nią nie został powiadomiony o tym liście, nikt z dworu i wojska. Proszę cię Otto wyobraź to sobie. - Galvinsson uniósł obie dłonie gestem podkreślając swoje słowa. - Wyobraź. Ty, twoi sąsiedzi, twoi podwładni. Wszyscy wysłaliście swoich synów na wojnę z Arcywrogiem. Prawie całe swoje wojsko. Gdy oni walczą gdzieś daleko na Twoją krainę zrobiono najazd. Złupiono ciebie, twoich podwładnych, twoich sąsiadów. Krasnoludy zostawiono w spokoju, nie wiedzieć czemu. Twierdza krasnoludów koło przełęczy broniącej dostępu do twojej krainy nie przyszła z pomocą choć wcześniej deklarowała się że pomoże. Twierdza mogła ten najazd powstrzymać z palcem w bucie. Twój suweren rozkłada ręce i mówi że nie miał jak was obronić. Nikt nie wie że za waszymi plecami zerwał stosunki z dawi, a tych najeźdźców nasłał by osłabić niewygodnych mu wasali. Kogo więc obarczysz winą? Kogo obarczą winą powracające wojska i wasi synowie? Suwerena? Wojsko? Arcywroga? Najeźdźców? Kto zostanie pod ręką?

Galeb pozwolił by te pytania zawisły w powietrzu.

- W Wissenlandzie uważa się że krasnoludy zdradziły ludzi albo że podpisały z tobą porozumienie. Karak Hirn jest daleko od Nuln. Księstwa Graniczne są daleko od Nuln. Nieobecni nie mają prawa głosu. Nikt nie będzie się nas pytał o zdanie gdy cała wina zostanie zrzucona na Króla Alrika i Otto von Wernicky’ego. Emmanuela von Liebewitz może mówić co chce w Nuln, a zanim ktokolwiek zada jej kłam ona już zamiecie swoje podwórko. Ponoć oskarżyła swoich głównych rywali Toppenheimerów o zdradę. Nikt nie powie że ona gra brudno… przecież Graniczni zaatakowali Meissen który należy do niej samej.

- Nie mam do was pretensji za to co się stało. Jak rzekłem wcześniej, wszystkich nas przeciw sobie poustawiano. - powiedział Galeb stanowczo po krótkiej pauzie - A konsekwencje tego mogą być różne, ale jedno jest pewne - tam - wskazał głową namiot gdzie rozmawiali Gustav z Brockiem - Masz płotki. Zwalanie całej winy na płotki jest żenujące. Ktoś większy musi dostać tym szambem by zadowolić arystokrajcę i imperialny dwór. Nie pozwolę na to by to szambo wylało się na dawi. Jestem rhunki, to mój obowiązek wobec ziomków. Choć jestem zgorzkniały, zniechęcony, mam tego wszystkiego dość, a moją gębą można straszyć dzieci to sprawię że ci którzy próbują gnojem oblewać dawi, sami się nim udławią. Choćbym nawet miał się stać dyplomatą by móc dosięgnąć najwyższych stopniem skurwysynów.

Ostatnie zdania wypowiedział już z narastającym gniewem, ale taka była prawda, a deklaracja szczera. Jako runotwórca, choćby i czeladnik, miał obowiązek dbać o swoją rasę, choćby nawet narażając się na gniew innych krasnoludów. To było prawdziwe znaczenie bycia rhunki, a zajmowanie się tajemną wiedzą ich rasy w pewien sposób to eksponowało. Największe tajemnice w ręce najbardziej odpowiedzialnych. Galeb poczuł ten ciężar na swoich barkach po raz pierwszy w życiu, ale nie czuł się załamany. Gdyby miał się załamać, nie zostałby wybrany.

- Zaszczyt poznać Kowala Run. Szkoda, że przy takich okolicznościach. W Twojej analizie może kryć się ziarno prawdy. Choć myślę - uśmiechnął się - że jestem dość duży, by to mnie oskarżyć, przynajmniej oficjalnie. Zresztą, nawet przy łowach na grubą rybę drobne płotki często trafiają do sieci. Im więcej głów na palu tym tłum bardziej zadowolony. Cóż, dzięki za wymianę informacji.

Wychodzenie z ukrycia przychodziło jej jednak zawsze z pewnym trudem i gdy pojawiła się przy wejściu do namiotu Wernicki rozmawiał już krasnoludem, który dawał się rozpoznać tym, że nie było widać jego twarzy. Nie było takich za wielu. Ten twarzy nie miał, za to miał rację. Tak przynajmniej wydawało się Roz.

- Roztropny kupiec posiada więcej niż jedno zabezpieczenie życia, majątku i pozycji. To samo tyczy się panien, choć mówi się zupełnie inaczej - dodała zupełnie bez związku, uśmiechając się złośliwie na koniec, choć opatulona w płaszcz nie dawała się za łatwo rozpoznać. Stała przed nimi drżąc z zimna i starając się wyglądać na osobą bez większego znaczenia. Bo w zasadzie tak właśnie było.

- Czy gdyby Pan Dowódca Brock zlecił jakieś ważne zadanie oddziałowi dwustu swoich żołnierzy pod dowództwem doświadczonego w boju Pana Wernickyiego po tamtej stronie gór, to czy Pan Wernicky gotów byłby rozkaz ten wykonać niezwłocznie? Zadanie mogłoby potrwać rok, albo też kończyć umowę z Brockiem po jego wykonaniu. Takie rzeczy się zdarzają… - wygłosiła propozycję zbliżoną do tego co powiedział krasnolud, aby Wernicky mógł sobie wybrać.

- Co chwilę ktoś z “dobrą radą”, co jedna to lepsza… Kimże jesteś? Widziałem Cię przy umowie. Choć w innym ubraniu. Leonor de la Vega? Nie wyglądasz też na Estalijkę - dodał Wernicky.*

Stojąc obok Wernicky’ego Galeb patrzył na Roz przenikliwie. Nie wiedział kim dokładnie jest Roz ale rozumiał że pomaga ona Gustavowi. Jednak fakt że przedstawiono ją jako Estalijkę znaczył, że Tiavoli nie zrezygnował z kolorowania rzeczywistości. Ale o ile w przypadku chłopów to mogło przejść to przy kimś z większym pomyślunkiem cała maskarada wychodziła słabo.
Tak czy tak Galeb milczał.

Kobieta wzruszyła ramionami, ale potem skłoniła krótko głową.
- Nie mam w zwyczaju dawać rad wojskowym. Trzeba znać swoje miejsce. To stwierdzenie faktu. Pan Dowódca Wernicky ma 200 bitnych wojaków na przełęczy, ale też kogoś kto go wspiera po stronie Imperialnych - odruchowo potarła policzek pod kapturem. - Chyba, że jest tego nieświadomy. Za przepuszczenie wojska Pana Dowódcy nikt nie musi odpowiedzieć. Może uda się zaprząść do sprawy wyższe racje. Poza tym większość wozów przecież została. To wszystko kwestia polityki. Pytanie czy jeśli rozkaz będzie, Pan Dowódca będzie skłonny go wykonać.

- Kobieta nie odpowiadająca na pytania, dająca rozwiązania bez gwarancji i przekonująca, bym pozostawił połowę swoich ludzi. Czy może naiwnie sugerująca, że tylko tylu mam. Dziękuję, nie skorzystam - uśmiechnął się Wernicky - ale za to chętnie skorzystam z wspólnej modlitwy do Myrmydii…

Słuchając co mówi Roz Galeb zaczął się dziwić co właściwie ma kobieta na myśli. Krasnoludowi wydawało się że musiała usłyszeć część rozmowy, ale nie bardzo rozumiała kto czego oczekuje w tym całym ambarasie. Albo próbowała zgrywać tajemniczą? Albo bardziej obeznaną w sytuacji niż naprawdę była? “Intryga” nowego wcielenia magistra Tiavoliego była szyta nićmi grubymi jak kowalskie łańcuchy - Wernicky wydawał się zdawać sobie z tego sprawę. Galeba bardzo ciekawiło jak Roz wybrnie z tej sytuacji.

Roz poprawiła się.
- Chodziło mi o całą straż tylną straż pana Dowódcy. Wszyscy sprowadzeni przez pana Dowódcę żołnierze bez wyjątku. To prawda, że nie ma tutaj gwarancji, ale nie ma też ryzyka. Wyrażenie woli jeszcze nie oznacza zgody. Istnieje obawa, że Dowódca von Grunnenberg nie będzie chciał przepuścić Pana wojsk poza przełęcz. Może uda się go do tego przekonać - zakończyła znów pocierając twarz - Przedstawiciele ludowych oddziałów też mogą składać propozycje i negocjować decyzje.

Zbyt wielkim szacunkiem darzył Galeb bogów żeby dorzucać węgla do pieca odnośnie pobożności rzekomej służki Myrmidii. Spojrzał na Wernicky’ego chcąc wymienić z nim porozumiewawcze spojrzenie, potem bezgłośnie westchnął. Na miejscu człowieka uznałby że Roz jest jakimś zausznikiem Grunnenberga, który miał robić chłopom wodę z mózgów.

- Warto byś przedstawiła tą propozycję Herr Grunnenbergowi. - rzekł w końcu Galeb.

- Tak jak myślałem - skrzywił się Otto gdy zignorowanie jego “prośby” dało mu ostatni dowód jakiego potrzebował - A tak z ciekawości, co się stało z prawdziwą akolitką? Żyje chociaż? - zapytał.
- Moje wojska zostały już przepuszczone, a ja podpisałem roczny angaż. Umowy dotrzymam - powiedział tak głośno, by w okolicy go słyszano dobrze, a ciszej już dodał - spodziewałem się, że jakiś agent będzie się kręcił niedaleko, ale musisz być już naprawdę zdesperowana, żeby zdekonspirować się w taki sposób i spróbować zasugerować świadkom, że mógłbym w ogóle rozważać wymigiwanie się od zawartej umowy. Do tego naiwna próba ustalenia, czy ktoś mi pomagał i propozycja, w której są tak wielkie dziury… Brock może choćby za tydzień zmienić rozkazy i kazać mi jechać samotnie do krainy Psiogłowców - myślał głośno na użytek Galeba - Z drugiej strony tak niekompetentna agentka nie zostałaby przydzielona tutaj… - urwał, węsząc podstęp.

- Agent? Szpieg? - zdziwienie Galeba było szczere, ale powiedział to cicho.

Nie spodziewał się że Roz jest czyimś wysłannikiem, raczej posłańcem wrobionym w udawanie akolitki. Z drugiej strony dla kogo konkretnie pracowała w takim razie Roz? Galeb zaczął patrzyć się krzywo na kobietę.

- Wszyscy już się skłaniali do tego że umowa ma się ku końcowi, a tu robi się coraz ciekawiej. - mruknął.

Kobieta milczała krótką chwilę.
- Pan Dowódca ma bardzo bujną wyobraźnię. Wojna potrafi pisać dziwne historie przypadkowym ludziom. Obrażacie mnie, bo złożyłam Wam propozycję korzystną dla Imperium? A kogo mam wspierać jak Wasi wojacy wypatroszyli mi ojca i pobili na śmierć matkę? Was? W przeciwieństwie do krasnoluda jesteśmy wrogami, których łączy umowa rozejmu, jakby Pan Dowódca o tym zapomniał.
- Nie pasuje Wam propozycja, rozumiem, ale nie liczcie, że będę odpowiadać na Wasze pytania, albo się z Wami modlić. Powinniście to rozumieć jeśli macie trochę wrażliwości - skinęła krótko głową, spojrzała o chwilę za długo na krasnoluda i gotowała się do odejścia.

W głowie krasnoluda kłębiły się myśli o tej dziwnej kobiecie. Tiavoli (Galeb zaczął tak już myśleć o Loftusie, wszak chyba nawet taka była tradycja czarodziejów cienia że uczeń przejmował imię mistrza) chciał ukuć legendę i podczepił pod nią Roz, ale najwyraźniej nie wziął pod uwagę że kobieta nijak pasuje do opisów. Leo była młoda, gładka, plotła głupoty oraz obnosiła się ze swoją pobożnością i estalijskością. Roz wyglądała na styraną przez życie, starała się być jak najbardziej nijaka i nie rzucająca się w oczy. Każdy dowódca chciał się dowiedzieć jak najwięcej o przeciwniku, a Wernicky tego nie zaniedbywał - jego słowa o Gustavie po poddaniu się najlepiej to pokazywały. Roz ze swoją postawą “cichego doradcy” nie wyglądała w ogóle nawet na liderkę koła gospodyń wiejskich, a ostatnia uwaga o krzywdach poczynionych jej rodzinie mogła również zostać przyjęta jako dowód że nie jest tym kim jest. Galeb nie pytany przemilczał swoją wiedzę o tym że Roz nie jest Leo, ale nie mógł nic poradzić na to że Roz “fatalnie rozgrywa swoje karty” (zupełnie jak nie raz Gustav). Wernicky mógł w tej sytuacji zerwać umowę, a krasnoludy tylko by kiwnęły głową i przyznały że wina stoi po stronie Obrońców Przełęczy - wszak podpisała są pod nią osoba, która nie była tym kim była. Jedynie na korzyść mogło przemawiać to że wszystkim zależało na czasie, którego było niewiele - udowadnianie tego mogłoby zająć za dużo czasu, choć Galeb też by się nie zdziwił gdy Wernicky jakoś użył tego do polepszenia swojej pozycji przy rozwiązaniu tego ostatniego sporu. Gdyby przejechał z resztą wojska cała akcja już by się skończyła.

Na spojrzenie Roz krasnolud nie odwrócił wzroku - ciężko mu było powiedzieć czy uwaga o zamordowanych rodzicach nie była przypadkiem kłamstwem mającym na celu wycofanie się rakiem z kłopotliwej sytuacji.
Fakt był taki że armii nie będzie interesowało kto kłamał, a kto mówił prawdę. Ważny był efekt.
Gdyby Ostatni mogli wydać Wernicky'ego Wissenlandowi jako czyiś podwładni wygraliby wszystko - nikt by się nie pytał o metody.
Gdyby zaś go przepuścili to choć wykonano rozkaz co do joty z pewnością przynajmniej Gustava i Brocka ktoś obarczy winą za to że nie powstrzymali go (choć przecież i tak zrobili więcej niż od nich wymagano) - wtedy tylko zasługa za uwolnienie Mag by coś wskórała, a honor i dotrzymanie umowy... no tak, skoro taki Wernicky wiedział o tym że Gustav ma zszarganą reputację to co dopiero sama armia. Żaden oficer się za kimś takim nie ujmie bez dobrego powodu.
 
Stalowy jest offline  
Stary 02-01-2021, 12:57   #932
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
I minęła noc i poranek. Dzień Ostatni.

Powodami inwazji o dziwo nie zainteresował się ani Gustaw, ani Roz, zainteresował się nimi natomiast pewien krasnolud. Galeb skutecznie kontynuował zdobywanie informacji o inwazji z perspektywy drugiej strony. I ponieważ uzyskał ich już całkiem sporo, zdał sobie sprawę, że Wernicky może nie wiedzieć wszystkiego i że zagrożone są relacje Wissenlandu z Karak Hirn, a skończyć się to może nawet załamaniem sojuszu między ludźmi a krasnoludami.

Roz, ignorując wielotygodniowe wysiłki Loftusa, który starał się zrobić z Leo rozpoznawalną i ważną postać i wynikający z tego fakt, że Graniczni z pewnością sprawdzili, kto zacz (a że zdobyli ostatecznie Meissen, mają więc z pewnością informacje o tym, kim Leo jest, jak wygląda, jak mówi i tak dalej) oraz nie mając żadnej wiedzy o kulcie Myrmydii, postanowiła udawać akolitkę przed Wernicky'm i złożyć mu pewną propozycję. Znacznie gorszą od stanu obecnego i nieco gorszą od Galebowej. I o ile nieodzywająca się, przedstawiona przez Gustawa jako Leo, mogła co najwyżej wzbudzać jakieś wątpliwości tak teraz rozwiała je całkowicie. Rozmówca nie był tak głupi jak prostaczkowie nabrani przez Loftusa i szybko dodał dwa do dwóch.
Galeb zauważył, że mając dowód złej woli, mógł on w każdej chwili uznać umowę za nieważną, jako że podpis Leonory de La Vega był sfałszowany... ale nie zrobił on tego. Może uznał to za zbyt słaby dowód. Może nie miał na to czasu. A może chciał chronić Gustawa?

Roz tymczasem zniknęła. Wśród kręcących się wśród łupów najemników rozpłynęła się (zabierając po drodze kilka rzeczy) i dostępnymi środkami po raz kolejny zmieniła swój wygląd. Na wypadek gdyby ktoś jej szukał postanowiła się ukrywać. Jako jedyna pomyślała o złożeniu raportu na temat tego co działo się na Przełęczy i przygotowała go, bardzo krótki w formie pisemnej (ten ukryła) i dłuższy, w głowie. Czekała na wieczór - o zmierzchu planowała uciec z Posterunku i udać się do Imperialnych. Choć miała świadomość, że jest dopiero poranek, zapomniała lub może nie wiedziała, że oddziały pościgowe są co najwyżej kilka godzin za Wernicky'm.

Brock, z jednej strony mając Imperialnych, a z drugiej Granicznych, nie bardzo mógł zadziałać inaczej niż życzył sobie tego von Grunnenberg.
Wernicky, ku zdumieniu niektórych, także postępował tak, jak chciał tego Gustaw. Plan utrzymania wszystkich na Posterunku działał.
I tylko "ochotnicza armia ludowa", czyli głównie niedawno wyzwoleni jeńcy granicznych robili inaczej, to jest coraz śmielej uciekali.

Loftus zauważył ten problem i postarał się mu zapobiec. Skierował całą uwagę chłopków na Dziewicę z Meissen, zrobił co mógł, by jej silny duch natchnął ich wszystkich odwagą. I pewnie by mu się udało, gdyby nie to, że "Dziewica" zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Jak kamień w wodę. Jakich określeń by nie użyć - nie było jej i nikt nie był w stanie jej znaleźć. A skoro nawet ona uciekła, chłopi długo się nie wahali. Łażący z całym swoim dobytkiem Gustaw także nie polepszał sytuacji.

Detlef zabezpieczał "Kadetkę". Nawet jeśli ktoś jej szukał, najwyraźniej nie zamierzał niepokoić khazadzkich "obserwatorów".

Gustaw w końcu przypomniał sobie o co prosił go Brock i postanowił jakoś nie dopuścić do głosowania, ale już nie starczyło mu czasu by wymyślić i wprowadzić w życie kolejny przebiegły plan. Być może częściowo dlatego, że nadal zamierzał przy tym oszukać Wernicky'ego.
Nadal niestety nie pamiętał o tym, że warto byłoby dać znać Imperialnym, że obsada Posterunku jest po ich stronie...

***

Miejsce w jakim znajdował się Posterunek nie było najlepszym miejscem do obrony. Ale za to był z niego najlepszy widok. Czoło Imperialnego pościgu pokazało się późnym rankiem i sądząc po tempie marszu dotrze do najwyżej położonego punktu (czyli Posterunku właśnie) najwcześniej około południa.
Wydawało się, że czasu jest dość. Gustaw nie widział jednak potrzeby złożenia raportu, ani choćby powiadomienia, że zawarł jakąś umowę albo coś... Innym też nie zależało jakoś szczególnie by coś w międzyczasie zrobić.

Dowódca Imperialnych, kimkolwiek by nie był, nie zamierzał pchać się głupio w kolejne pułapki. Miał pod swoją komendą nie tylko ciężkozbrojnych muszących pchać się drogą, ale także co najmniej kilku zwinnych zwiadowców mogących iść górami. Czujni wartownicy (Gustaw wszak nakazał dalszą obronę Przełęczy i obstawił posterunki) nie dali się jednak zaskoczyć.

Nagłe poruszenie wśród skał ponad Posterunkiem pewnie pozostałoby niezauważone, ale pistoletowa palba i okrzyki "obudziły" wszystkich.

- Atak odparto. Przeciwnik wycofał się, zabierając zabitych i rannych - standardowa formułka na użytek wyższych szarż została uzupełniona o krótkie wyjaśnienie - jacyś ludzie zaatakowali patrol, prawdopodobnie próbując porwać "języka", ale uciekli gdy przybyły posiłki. Razem z meldunkiem wróciły nosze z ciężko rannym członkiem Kompanii Brocka. Byłym najemnikiem Wernicky'ego...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 02-01-2021 o 18:49.
hen_cerbin jest offline  
Stary 03-01-2021, 20:53   #933
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Po rozmowie z Wernickim Galeb udał się do obozowiska krasnoludów by porozmawiać z Detlefem i Tiavolim (wracając do obozowiska krasnoludów zgarnął go kiedy ten kręcił się po obozie). Opowiedział im o rozmowie z von Wernicky’m i o tym co się dowiedział. Właściwie to potwierdziły się dotychczasowe przypuszczenia, które Galeb wysnuł już jakiś czas temu.
Elektorka zorganizowała najazd na własną prowincję by dojechać swoich wewnętrznych wrogów i rywali. Głównie Toppenheimerów, których okrzyknęła z resztą zdrajcami.
Niestety opowiadając o tym zdał sobie sprawę że jeżeli staną przed oficerami imperialnymi to są to rzeczy które lepiej zachować dla siebie - nigdy nie było wiadomo kto słucha, kto jest zausznikiem Elektorki, a kto uniesie się honorem i "zadyndasz za obrazę Jej Wielmożności".
Galeb nie omieszkał też wspomnieć o "wpadce Roz" i tym że Wernicky ją przejrzał. Samego Galeba sytuacja zaskoczyła. Nie wspomniał o przewinach Gustava i zmilczał to że osoba podpisująca się jako Leo nią nie jest. Wszystko po to by zapobiec rozlewowi krwi. Jednak nie podejrzewał że Roz mogła być szpiegiem - i o dziwo Galeb wierzył w ekspertyzę Wernicky'ego. Może był to człowiek interesu, ale pokazał że też jest sprawnym dowódcą i orientuje się w sztuce dyplomacji. Nie czaił się z daniem słowa jeżeli był czegoś pewien, za to gdy musiał je dać gdy nie był, to po prostu miał jakieś zabezpieczenie by na danym słowie się nie przejechać. Krasnolud mógł tylko sobie pogdybać w marzeniach o ile lepiej by było jakby ktoś taki jak Wernicky dowodził nimi, a nie Grunnenberg.
Niestety to tworzyło też kolejną implikację. Jeżeli Roz rzeczywiście była szpiegiem to pytaniem było dla kogo szpiegowała? Dla Armii? Dla wuja Mag? Dla Elektorki? Będąc *pfu* szpionem mogła raportować co chciała a jej przełożeni traktowali ją jako “zaufane źródło informacji”. De facto przy popisach niekompetencji Gustava i przy roli jaką teraz odgrywał Galeb albo knuciach Tiavoliego gdyby chciała to mogła ich wszystkich utopić w beczce gówna.
O ile Gustav nie zdoła całej sytuacji zakończyć kompletnym zwycięstwem Imperium… czyli schwytaniem Wernicky’ego i wydaniem go wissenlandzkiej armii.
Problem polegał na tym że tylna straż i jej dowódca mieli zagwarantowane przez Gustava von Grunnenberga że po dołączeniu do kompanii Brocka nie zostaną ukarani i zachowają cały swój dobytek. Galvinsson zdawał sobie sprawę, że właśnie w tym punktach umowy porusza się teraz Wernicky. Jeżeli Gustav tego nie zagwarantuje to on złamie umowę. W oczach krasnoludów z Karaku to Wernicky wyjdzie na solidnego człeka, bo pomimo niekorzystnej dla niego sytuacji dotrzymał swojej części umowy, nie zwiał, poddał się… Mając jakieś zabezpieczenie, ucieknie do siebie, a wtedy w przyszłości łatwiej mu się będzie dogadać z dawi. Natomiast Grunnenberg i armia Wissenlandu będą splamieni. Gustav bo dał gwarancję bez pokrycia, armia - trochę mniej, ale jednak w dupie ma umowy i kogoś takiego trzyma na swoim rachunku. Nie mówiąc już o tym że armia zachowa się agresywnie wobec krasnoludów, a ci póki Galeb nie dostarczy wieści do Karaku, będą traktowani jako podwładni Elektorki - znaczy że są “podpadnięci”.
Gdyby natomiast Gustav pozwolił Wernicky’emu przejąć kompanię Brocka to ten by się wycofał przez Przełęcz, zgarnął najemników i łupy. Umowa zostałaby spełniona, ale Brock byłby poszkodowany, a armia zapewne oskarżyła by Gustava o zdradę - kij z tym że zrobił co mu rozkazano. Ważne że pozwolił wymsknąć się Wernicky’emu - Galeb był pewien że ktokolwiek dowodzi pościgiem ma wielki apetyt na chwałę za schwytanie wrogiego dowódcy i jeżeli go nie złapie to Gustav zostanie kozłem ofiarnym.

Dla Gustava to była niezła zagwostka, ale Galeb zdał sobie sprawę że opóźnienie w realizacji umowy może zwiastować tylko jedno - Grunnenberg miał zamiar przytrzymać Wernicky’ego dopóki nie zjawią się Imperialni, a potem im go wydać. Wernicky z pewnością też przewidywał taki rozwój sytuacji - armia pewnie nie odstrzeli go na miejscu, a każda godzina zwłoki to szansa że jakiś szpion Elektorki pomoże mu uciec.

Galeb był rozdarty. Z jednej strony dla oddziału (choć tu najbardziej martwił się o Detlefa) dotrzymanie umowy oznaczało że armia dobierze im się do tyłków z ewentualnym ułaskawieniem za uratowanie krewnej Elektorki. Z drugiej niedotrzymanie jej będzie kolejną plamą na honorze Gustava, ale on sam w Imperium zyska wielką sławę i chwałę.
Niestety Galeb nie widział innej opcji, którą by mógł zaproponować. Wszystko zależało teraz od Gustava, Brocka i Wernicky’ego, a sam Galvinsson mógł co najwyżej upewnić się że Mag jest bezpieczna, by w razie czego mogła wybronić swoich wybawców przed karzącym ramieniem armii.
Swoimi wątpliwościami odnośnie sytuacji podzielił się jednak tylko ze swoim przyjacielem Thorvaldssonem.

***

Późnym rankiem pojawiła się “na horyzoncie” armia Wisselandu i już niewiele czasu zostało do momentu gdy dotrze do Przełęczy. Jak Wissenlandczycy potraktują oddział krasnoludów? Galeb dopiero teraz przypomniał sobie że przecież od wczesnego ranka wieśniacy uciekali w stronę Imperium. Fakt jednak ataku ze strony zwiadowców na jeden z patroli wskazywał że tamten dowódca chciał się dokładnie dowiedzieć co się dzieje na posterunku… i że nikt nie poinformował go co się tutaj właściwie dzieje.
Jak rozegra to Gustav? Pośle kogoś? Wywiesi białą flagę? Ujmie się za Wernickym? Co zrobi Wernicky widząc pasywną postawę Gustava? Sierżant musiałby wysłać tamtym kogoś po kryjomu by nie wzbudzić od razu podejrzeń… albo od razu postawić sprawę jasno. Galeb zastanawiał się chwilę ale honor mu nie pozwalał zaangażować się teraz bezpośrednio w sprawę - tu wszystko było w rękach umgich o to kto dotrzyma umowy, a kto ją złamie.
Lecz była też inna rzecz. Formalnie atak Imperialnych mógł skutkować tylko jednym - jatką. Cokolwiek miał w planach Gustav nie podzielił się tym z resztą Ostatnich, więc by zapobieżenie jednej masakry, nie zmieniło się w kolejną trzeba było działać - a przynajmniej upomnieć kogoś z oddziału by się tym zajął.
Galeb zszedł do obozu i odszukał Berta.

- Mógłbyś mi użyczyć przyborów do pisania? - zapytał niziołka po czym dodał cicho by nikt nie podsłuchał - Przekaż proszę magowi mój komentarz odnośnie sytuacji: jeżeli Piękny nie powiadomi o niczym armii to wszyscy mogą zginąć. - gdy Bert podał mu o co prosił, kiwnął głową i podziękował.

Tiavoli może i był strasznym kombinatorem, ale Galeb wiedział że jeżeli Gustav nie ruszy tyłka to zrobi to czarokleta. W dodatku był jedyną osobą która mogła to zrobić w miarę niepostrzeżona i nie nagadać przy okazji głupot. Runiarz nie mógł jako oficjalnie neutralna strona ingerować bezpośrednio w sytuację, lecz w ten sposób mógł skłonić kogoś do myślenia.
Z przyborami do pisania udał się do obozowiska krasnoludów gdzie sporządził raport w którym zawarł wszystkie rzeczy których się dowiedział odnośnie konfliktu Wissenland-Graniczni i jak wyglądała sytuacja na daną chwilę na Przełęczy. Dodał też swoje przypuszczenia odnośnie statusu listów i tego że sytuacja może zostać wykorzystana by obarczyć krasnoludy winą za to że nie przeszkodziły w rajdzie Granicznych. Runiarz doradził na koniec by o wszystkim powiadomić Karaz-a-Karak i Króla Thorgrima oraz przedstawicielstwo na dworze cesarskim. Argumentował to tym że nie wiadomo jak wiele kłamstw umgi będą siać i jak bardzo je wyolbrzymiać - cała sytuacja może się odbić na relacjach krasnoludy - Imperium, a nie tylko Wissenland - Karak Hirn. Uzbrajając w wiedzę o tych wydarzeniach swoich emisariuszy dawi będą się mogli bronić przed pomówieniami Elektorki i jej stronników.
Raport podpisał “Galeb, syn Galvina, uczeń Tharteka Pustelnika”. Obok postawił runę - symbol klanu Kamiennego Dzbana. Kartę złożył i opieczętował.
List ten przekazał krasnoludom z Karak Hirn na wypadek gdyby w wyniku wydarzeń na Przełęczy nie mógł jej opuścić i zdać relacji królowi.
W duchu pomodlił się do Valayi by mógł to jednak zrobić osobiście.
Poszedł jeszcze zwrócić Bertowi co od niego pożyczył i wrócił do obozu dawi.

Gdyby żaden z ludzi nie posłuchał jego uwagi wtedy miał zamiar odsunąć się z krasnoludami posterunku. Gdyby Imperialni postanowili walczyć z Wernickym i resztą nie było po co podchodzić im pod miecze.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 05-01-2021 o 14:29.
Stalowy jest offline  
Stary 06-01-2021, 20:01   #934
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ochotnicza Wyzwoleńcza Armia praktycznie przestawała istnieć, w opinii maga to bardzo źle. Zawsze była to jakaś siła, która nie była podległa najemnikom, a podatna na wpływ Dziewicy, a więc pośrednio i Ostatnich. Loftus widząc jednak coraz większe grupki chłopów którzy porzucali przełęcz postanowił zmienić taktykę. Odnalazł więc Hainza, mniej więcej w czasie gdy po obozowisku rozeszły się informacje o walkach z szpicą armii Wissenlandu. Kolejny błąd, możliwe że kosztowny, ale trzeba się dostosować. Ponownie sięgnął do sakiewki.
- Hainz! zmiana planu, skoro ludzie uchodzą do swych wiosek i domów. To niech wręcz śpiewają o Dziewicy. Zakończyła walki, oswobodziła ludzi, pogodziła zwaśnione strony i zawarła pakt. - Mag przekazał takie same środki jak ostatnio. Poklepał mężczyznę po ramieniu i pośpieszył do Berta. Drogi interes, ale miał nadzieję, że czoło armii Wissenlandu pochwyci paru chłopków. Może przez to zwolnią, może postarają się wypytać więcej ludzi. Ciężko prowadzić atak, rozwinąć szyk gdy na drodze jest pełno pospólstwa.
W pozostałych kwestiach może za to poszło lepiej, Mag nigdzie nie było widać w obozowisku, wiec może posłuchała się i pisze raport siedząc bezpiecznie przy khazadach. Bert za to nie tylko przygotował to o co Loftus prosił, dodatkowo przekazał mu ważne informacje.
Loftus wahał się co zrobić, czy ruszyć za chłopami, głównym traktem na spotkanie armii, czy czekać na Gustawa. Za kogo się podać, co mówić. W tym zamieszaniu mogli się spokojnie porzucić obozowisko, mieli przygotowane zapasy.
Porozumiał się więc z Bertem, że w razie czego ma zebrać Ostatnich, połączyć się z Khazadami i ruszyć z Kadetką w drogę. On natomiast ruszy za uciekającymi chłopami i spróbuje rozeznać się w sytuacji. Na razie chciał jednak, aby Truskawa powiadomił Barona o ich ustaleniach i jego zamiarach. Ponadto miał przekazać, że ma nadzieję wrócić z oddziałem który będzie gotowy do przejęcia przełęczy, albo i dowodzenia. Liczy na to, że posterunek ich przepuści. Natomiast w samym obozowisku ich odpowiednio przywitają. Więc musi się pośpieszyć z zakończeniem negocjacji.

Mag rzucił czar incognito, następnie przyzwał rumaka z cienia i ostrożnie zaczął zmierzać w stronę nadciągającej armii. Przemknął pomiędzy obrońcami którzy pilnowali podejścia traktem. Dalej jeśli armia nikogo nie przepuszczała, a dokonywała rzezi na dawnej Ochotniczej Armii Wyzwoleńczej to mógłby próbować ich zebrać wokół siebie i wycofać się na posterunek. Jeśli nie to może będzie w stanie wypatrzeć jakiegoś oficera i zbliżyć się na tyle blisko, żeby to jemu się ujawnić, zdać meldunek. Dalej nie był tylko pewien za kogo się podać. Postanowił, że nie może przesadzić, zbytnio konfabulować. Zniósł czar incognito, zeskoczył z rumaka cienia pozwalając mu powoli się rozwiać.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 07-01-2021 o 19:24.
pi0t jest offline  
Stary 07-01-2021, 00:29   #935
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz była przekonana, że obozowisko na przełęczy składa się głównie z żołnierzy i każda próba ucieczki z obozu będzie traktowana jak dezercja. Z niewiadomego jednak powodu coraz głośniej roznosiły się plotki, że ucieczka do Imperialnych jest zupełnie prosta, a wzrastające napięcie i spadające morale wśród hołoty mającej udawać armię nasilało ten proces z chwili na chwilę. Nie czekając więc dłużej wcisnęła pod koc w miejscu, gdzie ostatnio spała niewielki kawałek papieru i podłączyła się pod niewielką grupę uciekinierów.

Przypominała najbardziej chyba śmieciarza po udanym szabrze, bo łachy mieszały się na niej z co lepszymi elementami garderoby i utwierdzały każdego obserwatora o wartości bojowej właściciela gdzieś pomiędzy agresywnym szczurem, a kulawym bezpańskim kundlem. Nikt ich nie zatrzymywał na drodze, więc niewiele myśląc, w nieustannie zgarbionej pozycji, stosując żenującą strategię ukrywania się za jakimiś byle krzakiem lub kamieniem zmierzali w kierunku głównych wojsk. Minęli posterunek i pognali dalej, jakby ktoś ich gonił. Gdyby ich gonił, z pewnością dałby radę ich złapać. “Jakby” robiło w tym przypadku dużą różnicę.

Gdy zbliżali się już do przedniej straży Roz celowo odłączyła się od grupy i zwróciła szczególną uwagę strażników tym że próbowała uciekać. Żołnierzy, gdy widzi kogoś próbującego coś zrobić, czuje odruchową potrzebę udaremnienia tego, a w tym przypadku przyszło wyjątkowo łatwo. Sprawa zakończyłaby się standardowym uderzeniem w potylicę i innymi przykrymi konsekwencjami, gdyby sam strażnik nie zatrzymał na chwilę wzroku na rozbieganych oczach przerażonej kobiety. Głupio bić leżącą i bełkoczącą babę, zwłaszcza, że bełkot brzmiał cokolwiek interesująco. Baba bowiem widziała szpiega. Mówiła coś nieskładnie o wysokim mężczyźnie w płaszczu, który groził jej śmiercią jeśli nie przekaże “kilku słów panu oficerowi”. Z całej wypowiedzi, tylko to zdanie dało się zrozumieć, jakby było zasłyszane od kogoś mądrzejszego, a następnie bezmyślne powtórzone. Żołnierz przez chwilę wahał się, czy samemu podjąć decyzję, czy zwalić ją na swojego przełożonego, ale wyuczona bezmyślność zwyciężyła i chwilę potem zaciągnął szabrowniczkę przed oczy wyższego stopniem człowieka. Tu opowieść była trochę bardziej składna, mężczyzna przekazujący informację wyglądał bardzo podobnie jak Loftus, groził, i to śmiercią, nawet na odległość, co na zabobonnej babie robiło takie wrażenie, że aż poleciały jej łzy, a na końcu podała opis oficerskich insygniów Imperialnej Armii, korzystając ponownie z poprzedniego tonu głosu, który sugerował, że baba powtarza opis, który jej ktoś podyktował. W obozie na przełęczy działo się coś dziwnego i cała sytuacja, cokolwiek zaskakująca mogła nie być pozbawiona znaczenia. Zadecydowały niepewność oraz przede wszystkim pośpiech. Wojsko zbliżało się do przełęczy, o której wiedziano naprawdę niewiele i grając na tych wątpliwościach Roz dość szybko popłynęła w górę struktury dowodzenia stając ostatecznie przed nieco zaskoczonym oficerem, któremu postawiono przed oczy jakąś tępą babę. Poruszając się wśród Imperialnych oddziałów, szukała wzrokiem przede wszystkim obecności krasnoludów, by na tej podstawie określić pełną zawartość raportu.

Teraz jednak Roz utraciła przerażenie i strach, pokazała złożony raport. Poinformowała o jego tajności i poprosiła o kontakt z oficerem wywiadu, dając do zrozumienia, że posiada coś na co ktoś czeka i że lepiej byłoby go nie zawieść. Cichy i chłodny profesjonalizm (oraz pośpiech) przekonały młodego oficera i niedługo potem Roz trafiła wreszcie tam gdzie chciała. Podała swój pseudonim, przekazała jeden raport w formie pisemnej, a całą resztę ustnie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 07-01-2021, 08:57   #936
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlefa niezmiernie cieszyło, że nikt się nie interesował małym obozowiskiem krasnoludów położonym nieopodal posterunku na przełęczy, przy trakcie wiodącym ku twierdzy. Nie znaczyło to jednak, że wiecznie węszącego kłopoty kaprala sytuacja panująca na przełęczy uspokoiła - pozostawiając ochronę Kadetki dochodzącym do siebie wojownikom dawi pojawił się w głównym obozowisku i widząc co się dzieje zaklął szpetnie.

Pospólstwo uchodziło niespecjalnie przejmując się obecnością najemników, a może nawet przez ich obecność zmotywowane do ucieczki - w końcu to ludzie Wernicky'ego jeszcze niedawno ich łupili i zmuszali do pracy przy odgruzowywaniu traktu przez przełęcz pod ostrzałem jej obrońców. Nie dziwił im się, że nie ufali nowym "sprzymierzeńcom", a pojawiające się pogłoski o zbliżających się siłach Wissenlandu dodawały im tylko sił i nadziei na powrót do domów.

Detlef spotkał się z Galebem i wiedział, co ten zamierza, ale przyszła mu do głowy jeszcze jedna myśl - przy tym całym zamieszaniu jakoś nie widziało mu się, że siły Brocka i Wernicky'ego (niezależnie od tego który będzie dowodził najemną kompanią) zwyczajnie odejdą z przełęczy, a na niej zostaną Ostatni ze wszystkimi wozami z zagrabionymi dobrami i po prostu przekażą dowodzenie oficerowi imperialnej armii.

Zdawał sobie sprawę, że sporo się jeszcze mogło zmienić, jednak dobrze byłoby uprzedzić Wissenlandczyków kto trzyma przełęcz i jakie ma zamiary choćby po to, żeby nie postanowiono zdobyć jej szturmem.

W tym celu postanowił odnaleźć Gustawa i Loftusa - ta dwójka powinna o wysyłaniu raportów wiedzieć najwięcej.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 07-01-2021, 21:59   #937
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw zerwał się gdy usłyszał o ataku. Odział się zbrojnie i wyszedł sprawdzić co się dzieje.
Raport i ranny zasmuciły go. Był przekonany, że uwolnieni jeńcy i uchodzący chłopi i inni co stanowili ludowe oddziały przekażą informację iż on jest w posiadaniu posterunku.
Sierżant natychmiast wziął kartkę i napisał liścik.
" Proszę o zaprzestanie ataków. Posterunek jest w posiadaniu moim i Pana Brocka. Czy nie dostaliście Panie dowódco wiadomości poprzedniej? Gołąb nie doleciał Gustaw von Grunnenberg"
Gustaw trochę skłamał dla swojego bezpieczeństwa, ale zmęczenie robiło swoje. Zwinął liścik i wysłał go z jednym z gołębi z klatki do Imperialnych.

Sytuacja Gustawa była kiepska. Wiedział o tym. Był jednak gotów ponieść konsekwencje swoich błędów, ale liczył na złagodzenie za uwolnionych cennych jeńców, odzyskanie części dobytku Imperium i co najważniejsze Mag. Z Kadetką nie zamierzał się wychylać do ostatniego momentu bo i wśród Imperialnych nie wiadomo kto dowodził. Jeśli przeciwnik Księżnej to nie da jemu tej zasługi za jej uratowanie a swoim pozostałym przy życiu Ostatnim, którzy ukryli się wraz z khazadami.
Sny o staniu w sławie przy Księżnej pryskały niemiłosiernie i teraz jedynie modlił się do Sigmara i Myrmidii by nie zawisnąć lub jako szlachcica na pal nie nabili lub ścieli. Może uda mu się wyłgać z tego jakoś i przyjmie co los da.

Zobaczył Loftusa przywołującego rumaka i widział co zamierza. Gustaw krzyknął by poczekał i wręczył mu szybko napisany list.
" Posterunek jest w posiadaniu Imperium i proszę o zaprzestanie ataków i przybycie by to sprawdzić.
Ps. Nie dostaliście wiadomości gołębiami wysyłanych? Wernycki jest u nas z 200 ludźmi i nie stanowi zagrożenia. Mam podpisany rozejm z nim na szlacheckie słowo.
Gustaw von Grunnenberg".
Po czym wręczył go magowi podnosząc rękę na znak powodzenia.
Sierżant wrócił do obozu i podszedł do Berta.
- Sprawy się skomplikowały i chciałbym byś z pozostałymi był gdzieś na boku. Nie chcę byście podzielili ewentualny mój los a i Kadetka musi być bezpieczna i niech nikt bez pozwolenia nią się nie pochwali.- Poklepał niziołka po ramieniu i westchnął.
- Dzięki za Twoją służbę i wiedz, że jestem dumny z Was. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze potoczy, ale jakby co chcę byś wiedział, że byliście najlepszymi z najlepszych i regularne wojsko Wam nie dotrzymuje pola pod każdym względem."

Gdy zobaczył Detlefa zatrzymał się.
- Witaj Detlefie.- Przywitał go sierżant i wytłumaczył co zrobił do tej pory i że liczy na nich, że ukryją do czasu normalnych rozmów z oficerami Imperium Kadetkę. Wytłumaczył mu o różnych ludziach w dowództwie Armii i lepiej mieć pewność, że Mag nie wpadnie w niepowołane ręce i co najważniejsze także Wernyckiemu.
 
Hakon jest offline  
Stary 09-01-2021, 23:23   #938
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Roz, Loftus

Kapitan Magnus von Rudger, dowódca Pierwszej Kompanii Pierwszego Batalionu Pierwszego Regimentu Armii Wissenlandu, pełniący obowiązki dowódcy straży przedniej Sił Wydzielonych miał nie lada zagwozdkę. Dawno temu dostał wieści, że zdołano przejąć posterunek na szczycie Przełęczy, potem długo, długo nic, chyba żeby liczyć wielce konfundujące zapiski znalezione w miejscu, gdzie patrol natknął się na zielonoskórych. Potem znów długo nic, aż tu nagle graniczni, długo miotający się w pułapce i niemal już pobici oderwali się od jego sił i uciekli, najwyraźniej uchodząc przez Przełęcz. Żadnych dalszych raportów od rzekomego dowódcy oddziału, który z sukcesem miał zająć Posterunek nie dostał... ale nagle najpierw patrole znalazły uwolnionych na słowo honoru jeńców, a potem pojawili się zbiegli brańcy. I o ile ci piersi nie mieli wiele do powiedzenia poza plotkami o jakichś negocjacjach, o tyle ci drudzy... Chłopi, wiadomo, nie należą do najbardziej wiarygodnych świadków, a i kłamią ciągle leniwe kmioty, ale nawet po oćwiczeniu kilku batogiem jego żołnierze ciągle dostawali podobne informacje - były walki na przełęczy, potem najemnicy uderzyli w nocy na granicznych, potem było jakieś spotkanie, w którym uczestniczyli jacyś szlachcice z Imperium, tajny mag i estalijska kapłanka z Armii Ludowej (czego?) i Wernicky, dogadali się, że w zamian za część łupów przepuszczą granicznych, a potem graniczni przejechali, a na koniec duży oddział granicznych przyjechał i Wernicky tam teraz panuje, więc chłopi uciekli zanim ich znów porwie. Raportu od rzekomego Imperialnego dowódcy jak nie było tak nie było, wysłał więc zwiadowców... I nagle stał się cud. Co prawda wrócili ze stratami i bez "języka" (choć z kilkoma obserwacjami), za to niemal natychmiastowo dostał nie jeden, nie dwa, ale aż trzy raporty z Przełęczy. Raporty, które więcej pomijały niż mówiły. Ale nie to było jego największym zmartwieniem. Nie były nim także duże rozbieżności między zawartymi w raportach informacjami... Ani nawet sprawa niejasnych relacji z krasnoludami. Tym co martwiło go najbardziej było to, że nie wiedział czy rzekomy dowódca Posterunku, von Grunnenberg, był idiotą czy tylko palił głupa - w końcu wysyłając raporty za pomocą gołębi nikt nie mógł spodziewać się, że odczytawszy telepatycznie życzenia wysyłającego polecą do najbliższego sztabu, tylko polecą do domu, tak jak zawsze to robią i trafią do Głównej Kwatery w Nuln... Gdyby był niekompetentnym głupcem to pół biedy... niestety istniała szansa, że wcale nie był głupi i celowo popełniał takie błędy by zaszkodzić Imperium, plotki o zdrajcach, pomagających granicznym krążyły już od dawna. Ale z drugiej strony, mógł celowo popełniać błędy by wzbudzić podejrzenia i dać znać, że to pułapka... Ta niewiedza przerażała go najbardziej. Dlatego postanowił dać swoim oficerom chwilę na zadanie dodatkowych pytań osobom, które przyniosły raporty.


Gustaw, Detlef, Galeb


Gustaw, choć zajęty czym innym, zwrócił uwagę na rannego. Ale już nie na implikacje tego faktu. Atrament na umowie gwarantującej poddającym się granicznym nietykalność osobistą i majątkową jeszcze dobrze nie wysechł, a już została ona złamana...

- Rozumiem, że ustalenia są już nieaktualne? - zapytał go Wernicky. Jego ludzie z bronią w rękach ustawili się szachując przygotowujących się do wyjazdu ludzi Brocka i nielicznych pozostałych członków "Armii Ludowej", plujących sobie w brody, że nie spierdolili kiedy był na to czas. W khazadów, "stronę neutralną", oczywiście nikt nie celował.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 10-01-2021, 12:53   #939
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
W sumie Galeba bardzo zastanawiało czy gdyby Gustav regularnie słał raporty do sztabu albo kilka dni posłał Galeba by ten odnalazł szpicę armii i przekazał wieści co na Przełęczy to czy wysłano by jakieś wsparcie.
Pewnie dwie drużyny zawodowych zwiadowców ostrzeliwujące Granicznych ze stoku mogłyby ostro namieszać w stosunku sił między walczącymi stronami.

Pytanie Wernicky'ego zastało Galeba gdy ten wracał od Berta. Galeb pozostał jednak z boku. Patrzył na Grunnenberga i na Wernicky'ego.

Tak jak się rzekło - umowa gwarantowała tylnej straży że nie dosięgnie ich przemoc ze strony armii Wissenlandu. Gustav jeżeli nie wybrnie z tego to nie dosyć że Wernicky odzyska wszystkie wozy (o ile będzie miał czas je oporządzić) to jeszcze punkt o wstąpieniu do kompanii Brocka też będzie nieważny.

Pytaniem było czy Wernicky wiedział że ten punkt będzie nie do dotrzymania? Gdyby nastąpił atak armii, a on miałby kompanię Brocka w garści mógłby w tym momencie unieważnić umowę, postawić kogo by chciał na drodze Wissenlandczykom, a potem się wycofać.
Jak już wcześniej przeleciało przez głowę Galeba - Wernicky był przygotowany na różne scenariusze.
 
Stalowy jest offline  
Stary 10-01-2021, 23:11   #940
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw prostuje się i unosi dłonie w pokojowym geście.
- Panie Otto. Musiało nastąpić jakieś nieporozumienie. Ta akcja Imperialnych zaszkodziła mocno, ale moje stanowisko co do ugłaskania Imperium i uchronienie Pańskiej głowy jest nadal aktualna. Już posłałem gońca by się wstrzymali z atakami, jeśli jeszcze coś planują i rozważam by zaprosić tu ich przedstawicieli by zobaczyli, że wszystko pod kontrolą jest. Z mojej strony wie Pan, że zrobię wszystko by Pan i Pan Brock łącznie z ludźmi Waszmościów byli cali. Dość mam przelewania krwi kiedy zielonoskórzy, chaos i inne plugastwa zagrażają nam wszystkim. Proponuję by Pan jeszcze się wstrzymał z deklaracjami antypokojowymi. To tylko na plus wyjdzie nam wszystkim a szczególnie dla Pana, że mimo błędów dalej Pan wierzy w pokojowe rozwiązanie i chce dotrzymać umowy. Gdy tak Pan postąpi to uważam, że w oczach krasnoludów urośnie Pana osoba i jej wiarygodność znaczniej niż do tej pory. Pan jest czysty i dopełnił umowy i nawet mimo problemów z jej dotrzymaniem przez drugą stronę nadal Pan wyraża chęć dotrzymania umowy. Możliwe, że Imperialni nie wierzą w naszą umowę i gdyby któryś z naszych neutralnych obserwatorów ruszył by przekazać dobre wieści sprawa się uspokoi.- Tu Gustaw spojrzał na Galeba pytająco.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 13-01-2021 o 23:07.
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172