|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2018, 16:00 | #11 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
05-10-2018, 22:59 | #12 |
Reputacja: 1 | Mijając Grunburg stare wspomnienia ożyły wpychając Cedrica na jakiś czas w stan melancholii. Kaligraf nie należał do ludzi opuszczających gardę z byle powodu, ale towarzyszący grupie detektyw nie dawał też powodów do obaw. Engel miał na tyle dobre serce, że żal mu się zrobiło Herr Oswalda, który mógł nie otrzymać części wynagrodzenia. Być może los potoczy się w sposób dobry i dla grupy Stirlandczyków i dla śledczego? Nie należał on co prawda do ulubieńców rzemieślnika, ale nie każdego dało się od razu polubić. Czasem znajomość wymagała czasu i kilku garbów zanim trafiła na dobry, równy grunt... Pod Bogenhafen wszystko jakby ożyło dając znać Cedricowi o prędkości przemijania i pośpiechu, w którym ludzie przodowali będąc mniej długowiecznymi od przedstawicieli innych ras. Ilekroć mijał ich wóz pocztowy, dyliżans, furmanka czy powóz ekipa musiała w pośpiechu ustępować albo dać za wygraną i dać się ochlapać porcją świeżego błota. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi grupa szła w ciszy. Pojawienie się w okolicy takiej bandy kultystów jak oni wywołałoby nie lada sensację. Będąc już w okolicy stolicy Cedric dziękował Bogom, że nie miał do czynienia z Altdorfem w czasach cieplejszego klimatu. Smród był znośny o ile nie witało się tej kolebki cywilizacji w lecie. Ciekawym dla rzemieślnika było to, że w takiej aglomeracji odkrywało się coś nowego przy każdej wizycie... Widząc opierzonego złodziejaszka Cedric postanowił dotrzymać mu kroku. Rzemieślnik uważał, że ptaszysko wyląduje gdzieś na dachu albo znacznie niżej być może zostawiając swój łup. Engel nie był najlepszy w rzucaniu kamieniami, a na obelgi zwierzę raczej nie reagowało. Być może gdyby rzucić w ptaka siecią to udałoby się odbić błyskotkę nie zabijając go? Tylko skąd Cedric miałby wziąć sieć i odpowiednio wyszkolonego miotacza? Innym pomysłem mogło być przekonanie do pomocy jakiegoś tresera dzikich ptaków takich jak jastrzębie czy sokoły. Ciekawe czy takie zwierzę byłoby w stanie przezwyciężyć wrodzony pociąg mordu i pozbawić kruka biżuterii nie zabijając go... Engel biegł za ptaszyskiem mając w głowie różne myśli, ale wolał ustąpić niż oddzielać się od przyjaciół. Lepiej było nie zostawać samemu w Altdorfie. Szczególnie na tych mniej kolorowych ulicach... Kaligraf w okolicy rynku znalazł potężną tablicę z ogłoszenia pracy. Jedne były starsze i poszarpane, a inne wyglądały jak przybite kwadrans temu. Cedric szukał czegoś co umożliwiłoby mu szybki zarobek. Mógł rzecz jasna robić za skrybę, pielęgniarza czy kaligrafa niestety darując sobie aktorstwo, opowiadanie czy inne umiejętności charakterystyczne dla jego wcześniejszych wcieleń. W końcu Herr Oswald był gdzieś w pobliżu i widząc umiejętności gawędziarskie Cedrica tylko utrzymałby się w przekonaniu, że miał do czynienia z przerażającym wodzem kultystów i nikczemników Bertem Winkelem... Uwagę kaligrafa przykuł stary list gończy za grupą kultystów odpowiedzialnych za masakrę na Święcie Kiełbasy. Powróciły niemal wyparte z umysłu wspomnienia przechodząc przez mózg uczonego równie nieprzyjemnie jak wymiociny z żołądka do ujścia przez otwór gębowy. Cedric zauważył, że na miejsce listu gończego przyklejane jest ogłoszenie pewnej arystokratki szukającej małego złodziejaszka. Pani płaciła całkiem sporo dlatego Engel zaczął myśleć nad złapaniem niegodziwca. - A co gdyby poszukać tego ptaka? - zapytał kompanów rzemieślnik. - Moglibyśmy zasięgnąć języka w miejscowym zoo. Tam na pewno znajdzie się fachowiec od ptaków, który być może wskaże nam sposób na namierzenie kruka. |
06-10-2018, 19:16 | #13 |
Reputacja: 1 |
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
08-10-2018, 10:21 | #14 |
Reputacja: 1 | Gotte postanowił prędko zakupić procę. Sto karli piechotą nie chodzi, a temat wydawał się nad wyraz łatwy. Ot chwycić kamień, upatrzyć czarne ptaszysko i go ubić. Przystąpił więc do działania. |
15-10-2018, 05:44 | #15 |
Northman Reputacja: 1 | Pflugzeit, 2525 roku K.I. Wielkie Księstwo Reiklandu, Altdorfu
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 16-10-2018 o 01:40. |
19-10-2018, 17:04 | #16 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
20-10-2018, 11:05 | #17 |
Reputacja: 1 |
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
21-10-2018, 10:23 | #18 |
Reputacja: 1 | Altdorf był olbrzymi i piękny. Był kolebką różnorodności. Mieszkali tam wszyscy, od arystokracji najwyższego sortu, po żebraków śpiących w rynsztoku. Byli tam kupcy, domokrążcy, poborcy podatkowi, żołnierze, złodzieje, strażnicy, rzemieślnicy, najemnicy... Dosłownie wszyscy. Stolica była na tyle bogata w doznania, że Engel za każdym razem odkrywał ją na nowo. Z każdą wizytą widział nowe kolory, wyłapywał kolejne szczegóły. To było największe miasto jakie przyszło mu odwiedzić w życiu. Jego przyjaciele wyglądali jakby zyskali nowe siły. Ragnar z pasją wypytywał młodego żebraka o wszelkie nowostki w mieście, a Gotte - zaraz obok Cedrica - dowiadywał się kolejnych plotek i opowieści. W mieście jak zawsze, od ich ostatniej wizyty, sporo się zmieniło. Altdorf był niezwykle żywym i nie cierpiącym stagnacji miejscem. Ekipa po przebieżce po mieście trafiła do ZOO, które było kolejnym pełnym kolorów miejscem. Engel nie pamiętał kiedy spędził tam tyle czasu, ale nic nie dało mu wyrwać się pod czaru tego miejsca. Były tam Viverny, Chimery, Hipogryfy, Smoki i całe mnóstwo innych niesamowitych stworzeń. Mimo niecodziennych widoków opiekun ZOO Wenzel Immerman nie chciał poświęcić podróżnikom więcej czasu niż tyle aby powiedzieć, że stracił najlepszą specjalistkę od tresury ptaków. Nazywała się Anka Mari i nie przychodziła do pracy od ponad tygodnia. Być może to był trop, którego potrzebowali przyjaciele ze Stirlandu... Początki śledztwa były bogate w odkrywanie nowych podbojów złodziejskiego kruka. Ptak ewidentnie miał zamiłowanie do drogocennych błyskotek, które zdobywał w najróżniejszych miejscach. Czy była to wrodzona chciwość i pociąg do błyszczących kruszców czy też wytresowany odruch do końca Engel nie był pewien. Kruk stał się istotą pożądania naprawdę wielu ludzi. Jedni ganiali po mieście z kamieniami, inni z procami, a jeszcze inni z sieciami. Cedric nie był zbyt zadowolony z rosnącej konkurencji. Wśród konkurentów podróżnicy mieli całkiem zwyczajnych, głodnych wrażeń ludzi, ale były też typy spod ciemnej gwiazdy, które w razie nie znalezienia kruka mogą próbować polowania na takiego znalazcę... Ekipa Stirlandczyków musiała być zatem bardzo ostrożna. Patrol Dystryktu Bankowego był strzałem w dziesiątkę. Engel zdołał wyłapać kruka i rzucić się za nim w pogoń na chwilę przed tym jak jakiś bogacz zaczął bluźnić w kierunku ptaka. Cedric biegł co sił nie mając początkowo pojęcia czy towarzysze za nim nadążali czy też nie. Ragnar mógł mieć z tym małe problemy chociaż reszta miała szanse dognać rzemieślnika. Nerwowe spojrzenie Engela szukało ptaka, który raz po raz znikał mu z oczu aby zaraz pojawić się ponownie. Cedric podejrzewał, że stracił kruka na dobre kiedy nagle rzucił mu on się w oczy wlatując przez okienko na poddasze wysokiej kamienicy. - Tam wleciał. Do tamtej kamienicy. - powiedział do Gotte rzemieślnik kiedy tamten go dogonił. - Wleciał okienkiem na poddaszu. - dodał mężczyzna powoli łapiąc oddech i czekając na pozostałych kompanów. - Kru..h...h..h..h - Gotte próbował złapać oddech. Trudy zeszłej nocy dały mu się we znaki. - … ca... h...h… no..h...h...ga. Wstrę...tne ptaszysko - chwycił w dłoń procę i wycelował w okno. Rangar oraz Max jeszcze biegli. Gotte trzymając procę czekał na pokazanie się ptaka. Nic takiego się jednak nie stało. Jego celowanie w okienko wzbudziło jednak zainteresowanie przechodniów. - O co chodzi? - Stało się co? - Złodziej? Ludzie pytali siebie nawzajem, ale też zaczęli zadawać pytania przyjaciołom ze Stirlandu. Engel nie odpowiadał nie tracąc kamienicy z oczu. Przechodnie przystawali, rozglądali się, zastanawiali i szukali źródła zamieszania. Część z nich patrzała w okienko, które na celowniku miał Miller. - Zdurniał żeś? W celu jakim po oknach strzelać chcesz? Od ptaków specjalistka może tam być. Wejściami wszystkimi do budynku wleźć trzeba, uciec coby nie mogła. - powiedział po dogonieniu ekipy Ragnar. - A jak poleci? - odparł długonosy, jak zwykle bez głębszego zastanowienia się. - Kto poleci? Specjalistka? - zdziwił się Max, który dobiegł na miejsce zaraz po Gotte. Cedric pokazał ręką na jedno z wejść i ruszył w jego kierunku. - Ja wejdę tym wejściem. Najlepiej jak wejdziemy w parach. Chodź ze mną, proszę, brodaty przyjacielu. - powiedział Engel do krasnoluda. - Nie ucieknie - powiedział Max - jeśli nie zrobicie zbyt wielkiego zamieszania. Schowaj procę i idziemy. Ja sprawdzę, czy jest jakieś wejście dla służby czy coś... Drugie schody na przykład. Max przyglądał się budynkowi usiłując ocenić, czy ktoś odpowiednio zdesperowany byłby w stanie przeskoczyć z dachu na dach sąsiedniego domu. Dachy były dość blisko siebie. Uliczki były wąskie, szczególnie te między domami wzdłuż głównej ulicy. Celem był narożny budynek dlatego w grę wchodziły dwa dachy, po obu stronach narożnika. Była jedynie jednak klatka schodowa co Rangar z Engelem mogli dobrze wykorzystać. - Idźcie razem z Grimmem - powiedział do Engela. - Ja będę uważać, czy czasem ktoś sobie z dachu na dach nie ucieka. Gotte, zobaczysz, jak wygląda sprawa na podwórku? - zapytał Max. Rangar wraz z Engelem ruszyli w górę schodów. Te były wiekowe i skrzypiały prawie na każdym stopniu. Dwójka przyjaciół minęła pierwsze, drugie i trzecie piętro. Wąskie wejście na poddasze było klapą w suficie. Nie było jednak widać żadnej drabiny. Engel zaczął się zastanawiać jak ekipa mogła się dostać na poddasze… |
29-10-2018, 04:17 | #19 |
Northman Reputacja: 1 | Pflugzeit, 2525 roku K.I. Wielkie Księstwo Reiklandu, Altdorfu
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 29-10-2018 o 04:21. |
03-11-2018, 00:17 | #20 |
Reputacja: 1 | Chłód porządnie heblowanego drewna był przyjemny dla opuszków palców rzemieślnika. Engel potrafił docenić dobrze wykonaną klapę chociaż w przeszłości był kaligrafem, a nie stolarzem. Cedric uniósł kawał drewna jedynie na kilka centymetrów czując jak zatrzymuje go blokada umieszczona wewnątrz pomieszczenia. Nie było dobrze. Nie dość, że złodziej miał nad nimi przewagę czasu to dysponował zabezpieczeniami, na które na szybko, w stresie ciężko było właściwie - i cicho - reagować. Cedric starał się skupić na detalach, które były przydatne przy lokalizacji miejsca przebywania złodzieja. Widział nogi od stołu, nogi jakiegoś krzesła i łóżko z uginającym się raz za razem siennikiem. Ktoś tam właśnie wykonywał miłosne igraszki albo rzemieślnika ponosiła jego silna wyobraźnia. Engel był pewien, że ze swojej pozycji nie zobaczy już więcej. Słyszał jak ktoś na niższych kondygnacjach klatki schodowej schodził wcale nie dodając otuchy skrzypiącym schodom. Gość musiał ważyć dobre ćwierć tony... Cedric delikatnie opuścił klapę nie chcąc narobić hałasu. Pokazał ręką Ragnarowi aby ten go postawił po czym cichutko powiedział: - Siennik lata jakby ktoś na nim gimnastykę miłosną odprawiał. Klapa jest zamknięta na skobel i kłódkę od środka. - Na skobel skoro zamknięte jest, to wyważyć rady nie damy raczej. - odpowiedział krasnolud. - Nie w sposób taki. Odstąpić chwilowo zdaniem moimśmy powinni i w obserwację wdać się. Jak za Alfonsa detektywa czasów. Przez okno jakie twarze rozpoznać uda może się. Z nas jeden zostać w tym celu może także. Albo drogi poszukać innej - mruknął Arno. - Zostań tu jakby gość z poddasza chciał uciec, a ja porozmawiam z resztą. - powiedział Cedric. - Obserwacja może nieco zająć, ale nie możemy dać złodziejowi uciec. Co jest? - zapytał cicho Cedric schodząc kilka stopni do Gotte, który miał przy sobie jakiś dzban i nadgryziony udziec. Rzemieślnik najpierw chciał się rozmówić z Gotte, a później ruszyć w dół klatki schodowej. Miał nadzieję, że Max już dowiedział się jak dojrzeć oblicze złodzieja albo chociaż obserwować jakieś okna, dodatkowe wyjścia z poddasza. Obawy rzemieślnika rosły na silne, bo obwiał się on, że okienko i tajemnicza klapa mogły być jedynymi wyjściami z kryjówki złodzieja... Oby tylko razem wpadli na jakiś plan jak wypłoszyć ze środka złodziejaszka. Mogliby sprawić, że ten wyjdzie klapą i wtedy go złapać na gorącym uczynku… |