Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-12-2006, 19:30   #51
 
imported_Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
-Nie ma o czym mówić, cała sytuacja może i jest dziwna, ale to "coś" białej barwy mogło być tą zjawą na naszym trakcie. Tak czy inaczej, myślę, że powinniśmy zostać tu tę noc a następnie poczekać, aż nawałnica trochę przystanie, byśmy mogli ruszyć do Middenheim. Zastanawiające...sprawdźcie czy nic wam nie zniknęło. - powiedział Morgrim sprawdzając z lekkim zdenerwowaniem swój ekwipunek.
-Wszystko tu jest...przynajmniej u mnie.
"A niech to... kolejna noc... oby koszmary nocne dziś mnie nie prześladowały..."
Nie patrząc na innych zdjął płaszcz, zbroję i zdjął koszulę. Zobaczyliście jego muskulaturę, jednak waszą uwagę bardziej zwróciły liczne blizny na całym ciele. Gdy się odwrócił, aby wziąść drugą koszulę, zobaczyliście wielki na całe plecy tatuaż. Przedstawiał on krasnoluda biczowanego przez orka. Innym tuszem, widocznie malowidłem dodanym znacznie później, wytatuowany był krasnolud przebijający owego orka mieczem.
Krasnolud nic nie odrzekł, nałożył koszulę i położył się do łóżka. Po chwili jednak usiadł gwałtownie i rzekł-
Ten napój...czy w nim nic nie było? Może to trucizna lub środki nasenne?

Opuszczam sesję, ponieważ nie chcę już mieszać tobie Evandrilu w sesji. Na pewno będzie ci lepiej bezemnie. Tak więc, uśmierć mnie jak sobie chcesz, bo to twoja sesja. Reszta na pewno nawet nie poczuje straty siwego krasnoluda.
Pozdrawiam,
Grom,


(Nie GROM).
 
imported_Grom jest offline  
Stary 20-12-2006, 21:07   #52
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
-Racja.Gdy nawałnica się skończy powinniśmy szybko stąd odejść do Middenheimu.A orgrim co ty masz jakąś fobię prześladowczą czy co?Gdyby chcieli nas zabić już dawno by to zrobili po pierwsze nie otwierali by nam bramy po drugie gdy się obudziliśmy byliśmy bezbronni i mogli w każdej chwili nas dopaść.-sprawdził swój kuferek z ekwipunkiem,wszystko było na miejscu-Widzisz?Jest cały ekwipunek,twój też więc wszystko jest w porządku.Aha zmieniłem zdanie jednak idę spać jak chcesz mój siwobrody przyjacielu to możesz czuwać mi się chce spać.Dobranoc.-następnie zdjął zbroję i położył się do łóżka.Ale nie spał, skłamał krasnoluda.


Tak samo jak Kedrick nie masz prawa odchodzić z sesji
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 20-12-2006, 22:57   #53
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Wysłuchał z uwagą słów Gustava, po czym gdy ten się oddalił, podszedł do swojego łoża. Przezornie przejrzał swą sakwę, czy aby nic nie zginęło.

-Największy strach budzi to co nieznane-wtrącił kapłan-Lecz nie gospodarzy winniśmy się lękać, lecz tego co czyha na zewnątrz. Biała postać, którą żeśmy zobaczyli na jawie bądź we śnie, nie jest dobrym znakiem. Konie były przerażone, a zwierzęta zawsze pierwsze wyczuwają zagrożenie. Oby bogowie wciąż mieli nad nami piecze.

Usiadł w rogu łóżka, wyciągając z torby obciągnięty skórą dziennik, inkaust i długie czarne pióro. Pogrążył się we własnych myślach, a im dłużej pisał, tym mniej dochodziły do niego rozmowy jego kompanów.

[center:7a263ef4db]
Znaki[/center:7a263ef4db]Czy to zrządzenie losu, że trafiliśmy tutaj? Teraz, gdy jesteśmy bezpieczni przekonuje się, czy owy biały wir z mych snów nie był tożsamy z dzisiejszym zjawiskiem. Nie bywam często w tych mroźnych pustkowiach, ale nawet niewprawne oko gładko stwierdzi, że burza jaka nas zastała, tak nagła, tak porywcza nie była zwykłą.
Panie czy po to dane mi było dojśc aż tutaj, czy ludzie których poznałem, czy to moja próba? Lecz cóż mam czynić, znaki są wszędzie, lecz jak mam je odczytać?
Nadchodzi noc, przykrywa swym płaszczem niebo. Niech sen odnowi mi siły, niech uporządkuje me myśli.


Kończył pisać, gdy Anthariel odsłaniała swe wdzięki. Odwrócił głowę, choć kątem oka podziwiał jej nieodparte piękno. Wkrótce i on pogrążył się w krainie snów.
 
Glyph jest offline  
Stary 21-12-2006, 09:33   #54
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
Zdjęty nagłym niepokojem zajrzał do swej sakwy i... Zobaczył to, co powinien ujrzeć. Trzy nienaruszone, złote korony. Odetchnął z ulgą, po czym zaczął niespiesznie się rozbierać. Odpiął płaszcz przymocowany złoconymi klamrami do kaftana idealnego na zimy w Imperium, ale zupełnie bezużytecznego w Middenlandzie. Wprawnymi ruchami rozpiął guziki, zdjął koszulę i czule położył ją na ziemi. Ale... Jakoś się wstydził zdjąć spodnie. Opalony, lekko muskularny położył się na łożu.
-Mieliśmy ciężki dzień, czyż nie? - Powiedział cicho Vincez, odzyskując dobry nastrój. Chyba niepotrzebnie się obawialiśmy naszych gospodarzy. Johanie, mógłbyś sprawdzić, czy nas nikt nie podsłuchuje?

***

Liczył sobie wtedy 21 zim. Gospoda "Trwały Zgon" była czymś... W rodzaju jego domu. Zabawne. Syn kupca, wychowany w świątyni boga kupców, Raola, przebywa w jakiejś podłej melinie i służy kobiecie, szarej eminencji, której nigdy na oczy nie widział. Subtelna, delikatna, i rzekomo piękna. Był niczym więcej, jak jej chłopcem na posyłki. Znał blisko setki tawern, położonych na jednej ulicy ciągnącej się brzegiem wielkiej rzeki zwanej Reikiem, rzeki, z którą Imperium było zawsze blisko związane. Kiedy miał siedemnaście lat, ani myślał, że będzie tutaj służyć, a tym bardziej, że będzie tak znany w przestępczym półświatku, który właściwie można byłoby nazwać światem w świecie...
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 21-12-2006, 17:32   #55
 
imported_szympmon's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_szympmon ma wyłączoną reputację
-Kto mi coś o sobie opowie ja mogę powiedzieć że jako dziecko straciłem matkę a gdy miałem 13 lat ojca.Wychowała mnie gildia łowcza,a więc widzicie przed sobą prawdziwego łowcę-tak zakończył przemówienie.Zapomniał o niefortunnej zamieci,białym kształcie o w ogóle o wszystkich strapieniach.Oddał się całkowicie uczuciu świętego spokoju.Ale również chciał szybko stąd odejść do Middenheimu ponieważ może ten baron był miły ale był też podejrzany i tajemniczy
 
__________________
(...)"To właśnie nas różni.Elfy zabijają z konieczności-wy, ludzie, robicie to dla przyjemności".(...)
imported_szympmon jest offline  
Stary 21-12-2006, 17:46   #56
 
Evandril's Avatar
 
Reputacja: 1 Evandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumnyEvandril ma z czego być dumny
Natychmiast po położeniu sie do łózek zapadliście w głęboki sen podobny do transu, jakby wasze ciała usiłowały w ten sposób regenerować się ze znoju wielodniowej podróży. Ranek nadszedł szybko i nim się spostrzegliście, służba zapraszała was na śniadanie. Śnieg wciąż sypał i wydawało wam sie że wiatr nie ustał ani trochę od wczorajszego wieczoru. Nie ociągając się zbytni, ruszyliście z jedną ze służek do wielkiej, usłanej niedźwiedzimi skórami komnaty. Przy długim, prostokatnym stołem od razu zauwazyliście wątłego starca, który siedział po lewicy Ludviga. Gdy baron spostrzegł że przygladacie mu się powiedział:
- To jest Walter - mój nadworny fizyk i astronom...
Starzec powstał i pochylił się lekko. Na jego twarzy malowało się zmęczenie. Gdy zasiedliście przy stole zauwazyliście że atmosfera jest napięta i pewne skrępowanie panuje wśrod biesiadników. Ludvig jak i Uli spogladali trwożnie na młodego mężczyznę siedzacego obok nich.
Baron przedstawił młodzieńca jako swego syna imieniem Reinhard. Nie odpowiedział na wasze powitanie i od chwili rozpoczecia posiłku kamiennym wzrokiem wpatrywał się w postawiony przed nim talerz. Johan zauważył, że Reinhard nie miał przy półmisku noża i że dwaj stojący za nim słudzy gorliwie obserwowali każdy jego ruch. Athariel doszła do wniosku że to własnie on jest powodem niepokoju siedzących przy stole. Chłopak był dobrze zbudowany i kilka wiosen starszy od swej siostry. W pewnym momencie warknął gromkim głosem:
- To mięso jest przypalone! - krzyknął - Mówiłem żeby dawac mi tylko surowe mięso!
Walter przemówił do niego łagodnym głosem:
- Oczywiście, kucharz na pewno zapomniał. Pomówię z nim o tym. Tymczasem, postaraj się zjeść to co masz na talerzu.
Reinhard przeklął głośno i cisnął talerzem o podłogę. Służba chciała już go chwycić od tyłu, ale Walter powstrzymał ich. Reinhard uśmiechając się dziko chwycił z tacy kawał mięsa, przysunął do siebie i zatopił w nim zęby. Rozrywał je pożerając duże kęsy ze smakiem. Słyszeliście tylko dzikie pomrukiwania.


W związku ze zblizającymi się świętami kolejny update planuję na przyszłą środę gdyż wyjeżdżam jutro do rodziny. Przy okazji życzę wszystkim wesołych świąt!
 
Evandril jest offline  
Stary 21-12-2006, 17:50   #57
 
imported_Peach's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Peach ma wyłączoną reputację
- Przyjemniaczek z niego, nie ma co... - powiedziała po cichu do Johana. On i Cirion wydawali sie dla niej jedynymi bratnimi duszami w całym tym towarzystwie. - Ciekawa jestem, czym jeszcze zaskoczy nas ten cały Ludvig...Jego syn zachowauje się co najmniej dziwnie....Zbyt dziwnie jak na te okolice...
Athariel oderwała wzrok od siedzacego obok niej kapłana i popatrzyła na Reinherda. Jedząc łapczywie mięso przypominał jej raczej zwierzę niż człowieka i szczerze mówiąc jego maniery pozostawiały wiele do życzenia. Elfka konsumowała spokojnie jadło, przepijając je co jakiś czas świeżym mlekiem. W pewnym momencie skierowując swój wzork na Ludviga spytała:
- Jak to się stało, że zimujecie tutaj?? Nawet w Middenheim jest wygodniej i cieplej niż na tym pustkowiu...??
Miała nadzieję, że uda jej sie czegoś dowiedzieć. Oczekując na odpowiedź wróciła do posiłku.

Skoro to już ostatni update przed świętami, to ja również życzę wszystkim radosnych i spokojnych świąt. Szkoda tylko, że sesja zostaje wstrzymana na tak długo, ale skoro musisz Evandrilu....
 
imported_Peach jest offline  
Stary 21-12-2006, 18:00   #58
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
-Chcecie coś o mnie usłyszeć? Proszę bardzo. - Uśmiechnął się do swych własnych wspomnień. Urodziłem się w Nuln, jak wszyscy wiedzą, dawnej stolicy miłościwie nam panującego imperatora. Mój ojciec był kupcem, miałem pięcioro rodzeństwa, ale nie o nich mowa. Może kiedyś trochę o nich opowiem.

***

Mój ojciec, jako że miał już liczną rodzinę, a sam ledwie wiązał koniec z końcem oddał mnie do świątyni Raola, boga kupców, na wychowanie mej przyszłej przybranej matce. Wychowywała mnie siostra cioteczna mego ojca, Ulrike z Wolfenburga. Opiekowała się mną, uczyła dobrego wychowania, modlitw zarówno do Raola, mego głównego boga, jak i innych, znaków i ich znaczeń (urodziłem się pod znakiem Wymunda Pustelnika, symbolu wytrwałości) oraz podstaw handlu. Zajęła się również nauką czytania i pisania po staroświatowemu, jak i tileańskiego. Byłem szczęśliwy, jak to tylko może być wychowywane z dala od rodziców dziecko. Ksiąg, jedzenia i wielu innych drobnych przyjemności miałem pod dostatkiem, szczerze wierzyłem w mego boskiego opiekuna. Po pewnym czasie zostałem akolitą. Każdemu zdawało się, że zostanę kapłanem. Nie przewidzieli jednak tego, co się zdarzy pózniej...

***

-A to już opowieść na przyszły wieczór. - Popatrzył ze znużeniem na swych towarzyszy, z chęcią czekając na ich opowieści. Wyraznie odczuwał większą, mocniejszą więź z nimi...

Jak ktoś napisze posta, wypowiem się po nim. Decyzja należy do MG, czy to, co napisałem się wydarzyło, czy też jest nieaktualne.
 
__________________
Popierajmy Arcyksiężną Milly!
Kedrick jest offline  
Stary 21-12-2006, 18:22   #59
 
imported_Grom's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
Morgrim odchrząknął, po czym rzekł jeszcze przed snem-
-Ma historia...jest bardzo krwawa. Moją wioskę napadli orkowie. To nic dziwnego, gdyż atakowali nas często, jednak wtedy jakimś cudem przełamali nasze fortyfikacje i nas pokonali. Moja rodzina zginęła, a ja trafiłem do niewoli. Pietnaście lat...tyle czasu tam siedziałem. W między czasie mnie... katowano. Biczowanie było tam codziennością. Nie było tam nadzieji na lepsze jutro. Zawsze spodziewaliśmy się, że jutro zginiemy. Byłem tam z kilkoma innymi krasnoludami. Pewnego szczęśliwego dnia udało mi się oswobodzić i pokonałem dwóch strażników. Oswobodziłem mych kompanów i razem uciekliśmy z obozu orków. Jednak nas prześladowano i zabito mych kompanów. Jednak jakimś cudem odnaleźli mnie Łowcy Orków. Były to mężne krasnoludy. Od nich umiem wszystko. Spędziłem z nimi około ośmiu lat. Dwa miesiące temu nasz klan został rozbity. Ja... jestem ostatnim żyjącym członkiem tego klanu. Nie patrzcie więc tak na mnie, jak na jakiegoś psychola czy innego łotra. Co prawda zabiłem bardzo wielu orków, jednak mam do tego powody. A ten tatuaż.... pierwsza część została zrobiona w czasach mej niewoli, a druga w czasach przynaleźności do mego klanu. Słyszałem, że w Middenheim można znaleść pracę najemnika. Dlatego tam podróżuję.
Zauważyliście, że khazad poczuł się znacznie gorzej. Nie powiedział nic więcej i zapadł w niespokojny sen.

Póki żyję warto jeszcze pisać co robię, do czasu mej śmierci, która zapewne już niebawem nastąpi.
 
imported_Grom jest offline  
Stary 22-12-2006, 09:47   #60
 
Kedrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Kedrick ma wyłączoną reputację
-Drogi baronie, proszę o wybaczenie mi mego wczorajszego zachowania. Zdałem sobie sprawę, iż zachowałem się niegodnie i mogłem urazić tak wspaniałego i bogatego wielmożę jak pan. Wiem, że wypadałoby się przedstawić, takoż to uczynię. - Wstał z gracją z krzesła, i ukłonił się nisko, wyrażając cały swój szacunek dla owej osoby. Po ukłonie z powrotem usiadł na tym siedzisku. Zwę się Vincez Vanderil bar Rodrigo z Nuln. Jestem zaledwie potomkiem biednego kupca, acz nasz wspaniały władca dał nam, mieszczanom, możliwość wybicia się ponad miejski motłoch i wykupienia tytułu szlacheckiego. Jak zapewne szlachetny pan się domyślił, zostałem szlachcicem. - Tu uśmiechnął się filuternie do swych towarzyszy. Jam jest Książe Vincez Vanderil-Haute Chatillon, pan na zamku Chatillon-Delacrois. Me ziemie leżą przy granicy z Bretonią, jednakże nigdy nie przepadałem za statecznym życiem, więc... Powołałem radę regencyjną złożoną z mych braci. - Po monologu zamilkł, powolutku zjadając kawałek indyczej piersi. Odkrajał każdy kawałek precyzyjnie, z wielkim pietyzmem, zdradzając doskonałe wychowanie, godne wręcz szlachcica.

"Zapewne nie spodziewali się, że jestem arystokratą... Cóż, życie sprawia wiele niespodzianek. Wiele jeszcze o mnie nie wiedzą..."
 
Kedrick jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172