|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-08-2007, 09:16 | #31 |
Reputacja: 1 | Mordragon przystanął przy ladzie, rad z tego, że może znowu poczuć ten smak i zapach. Alkohol był iście dla niego ukojeniem. Kątem oka obserwował to co się działo w karczmie – w dzisiejszych czasach trzeba być bardzo uważnym. Zadowolony popijając bimber, rozmyślał o rzeczach bardzo ważnych – „Napić się jeszcze? Tak? Nie? A może pójść, czym prędzej spać, ale jak tu zasnąć po jednym kuflu bimbru… przecież tak nie można żyć!!” – wtem jego myśli rozproszył niziołek komicznie wdrapujący się na stołek. Wyciągnął on bowiem dwa szczury, które nie dość że były martwe to jeszcze w jakiś tajemny sposób przemawiały do halflinga. - Żałosne - burknął cicho pod nosem. W ten czas również wysłuchiwał opowieści karczmarza o wszędobylskim innym niziołku, który wcześniej obserwował ich stolik i nadobną panią Isadore. „Na pewno wielcy mężowie tej karczmy…. Co? Oni? Nie możliwe? Toż to nie piromanii… ale na pewno będą nachodzić biednego kurdupla, który wszakże wszystko ponoć wie” – rozmyślał dalej w spokoju Berthold, cóż bowiem innego miał do roboty. Popijając bimber mógł się wyciszyć, nie musiał o niczym myśleć, nawet o tym czy jutro znajdzie jakaś robotę, a co dopiero gdzie jutro się uda?
__________________ Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:) -"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni" -"Co to za rasa szybko-palni?" Czego pragnie eMdżej?! |
26-08-2007, 12:45 | #32 |
Reputacja: 1 | Giles przyjrzał się dziełu, jakiego dokonał na twarzy pijak gniew z niego powoli ulatniał się. Twarz przypominała kotlet siekany powoli zaczynała puchnąć, Giles pochylił się i wytarł ubrudzone rękawice w szaty drania. Odchodząc rzucił. - To abyś nie obrażał dam i lepszych od siebie – aby lepiej zapamiętał nauczkę kopnął go w żebra, ale już jakoś bez przekonania. Powróciwszy do karczmy spostrzegł, iż przy ich stole siedzi jakiś nieznany niziołek. Zanim zasiadł do stołu podszedł do karczmarza i poprosił o ten gulasz i sok klonowy, który wcześniej zamówił. Zbliżywszy się do stołu spostrzegł, iż niziołek ten rozmawia z wypchanymi szczurami. Wariat, no widocznie wszystkich to dotyka niezależnie od stanu i od razu przypomniał sobie sprawę ślubu hrabiego Ferre de Milon z jego klaczą. - Witaj, jestem Giles de Relian. – powitał malca siadając do stołu, po chwili młodzieńcowi dostarczono jego zamówienie. - I czegóż się panowie dowiedzieli o tej sprawie i o tamtym niziołku? - zadał pytanie kierując wzrok na Ruperta.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
26-08-2007, 13:28 | #33 |
Reputacja: 1 | Edgar wyraźnie się przestraszył na myśl o potworze. Z twarz znikł mu jego głupkowaty uśmiech zmienił się też ton jego głosu. -Allle jjjak to porywa tylko dzieci czy też wszystkie małe osobniki? Gdy podszedł młodzieniec i się przedstawił niziołek rzucił tylko: -Edgar. Wyciągnął piwo i pociągnął tęgi łyk. -Kiedy będę te szklanki? Nagle uświadomił sobie co zaszło, znów uśmiechnął się głupkowato: -Jaki niziołek, przecie ja tu siedze. A wracając do tego szczurobujcy to w domu go niema. "Czyli ktoś porywa dzieci a w domu nie ma zabójcy skavenów, ja bym obstawiał na te duże szczury. "
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
26-08-2007, 16:08 | #34 |
Reputacja: 1 | Johann wracając do stołu, zauważył, że siedział już przy nim powrotem Giles. "Ciekawe kiedy on wrócił. Nawet nie zauważyłem." Przy stole siedział również niziołek, zdaje się, że zaprosił go Rupert. Usłyszał również jak inni mówią niziołkowi o grasującej w okolicy bestii. Zdawało się, że ta informacja przestraszyła go mocno. Johann usiadł na wolnym miejscu. Nawet lubił niziołki, dobrze gotowały i były zawsze chętne do dobrej zabawy. -Witam ja jestem Johann, raczej nie masz się czego bać bestia dotychczas porywała tylko dzieci...- Miał powiedzieć coś jeszcze, ale zauważył dwa wypchane szczury, leżące przed niziołkiem. Przez dłuższą chwilę milczał, po czym odezwał się z trudem powstrzymując gniew. -Możesz TO schować?!- wypowiedział to takim tonem, że bardziej brzmiało to jak rozkaz niż pytanie. Johann spojrzał niziołkowi prosto w oczy w jego oczach widać było jedynie bezkresną nienawiść.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
26-08-2007, 16:51 | #35 |
Reputacja: 1 | Giles -Panie! Proszę się uspokoić naprawdę szkoda pańskich dłoni i śliny na takiego szubrawca.-Isadora nie była zaszokowana zachowaniem pijaka, jednak lekko się przestraszył gdy zaatakowałeś drania. Pijaczek był zaskoczony twoją reakcją. Pierwsze uderzenie pozbawiło go zębów a drugie przybiło go do ściany po której powoli się osunął. Jednak jak to z reguły bywa podchmielony chłop był prawie jak z gumy. Mocne uderzenie o mur i utrata równowagi nie wyrządziły mu żadnej krzywdy. Szybko doszedł do siebie. Wytarł krew z twarzy usmarkanym rękawem i schylił się po zęby. Cały czas przy tym klął po nosem. –A niech cie cholera fircyku, gnoju…Oby cie skurwysynie…eee…-przerwał na chwilkę widząc wzrok Gilesa –ee…wybacz mości panie rycerzu… Gdy już wszystkie swoje zęby trzymał w garści nie zważając na gniew młodziana jeszcze raz gwizdnął na Isadorę i uciekł w najbliższa ciemną uliczkę. Musiał być mocnym „zawodnikiem” gdyż mimo swojego stanu nogi nie odmawiały mu posłuszeństwa. -Panie proszę go puścić. Alkohol musiał mu zamroczyć umysł. Nie warto tracić czasu który można poświęcić na pożyteczniejsze rzeczy.-rzekła Isadora Posłuchałeś rady i wróciłeś do karczmy. Edgar, Rupert, Berthold, Johann Drumin zauważywszy wypchane szczury oderwał się na chwilę od rozmowy -Panie zabierze mi to z lady! –krzyknął oburzony. Po usłyszeniu zamówienia Edgara rzekł z lekkim grymasem–Szczurzych potrawek i kupek nie serwujemy ale jest gulasz jeśli to panu odpowiada. Jednooki staruszek widząc chętkę niziołka na małego teriera poderwał się od stołu i krzyknął –Ani mi się waż! Z dala od tej psinki ale już!- jego głos mimo że lekko skrzeczący widać nawykł do wydawania rozkazów. Odprowadził wzrokiem niziołka do stolika i dopiero wtedy spokojnie usiadł i już od początku wszczynał kłótnie tym razem z wąsatym łysolem w średnim wieku. Drumin obserwując całą sytuacje pomyślał jaka to klientela do niego się schodzi „Za jakie grzechy Grungnie! Co to się porobiło z tymi ludźmi i nieludźmi?” Wysłuchawszy opowieści karczmarza wróciliście do swojego stolika przy którym siedzieli już Edgar i Rupert. Gdy Giles wrócił Drumin przyniósł mu jego zamówienie i zagadał –I jak panie? Chodzi mi o Dorę. Zachowywała się?-mówił spokojnie ale w jego oczach błysnął gdzieś złośliwy chochlik. Usłyszał że niziołek mówi o szczurołapie i odparł -A panowie czego chcą od Karla? W domu go nie ma bo on tutaj siedzi…tera to już chyba leży…ale jest tutaj. To te zwłoki przewalające się pod tamtym stolikiem.-wskazał wam pod stół gdzie rzeczywiście leżało coś na kształt ciemnego worka, obok warował mały terierek –Bidaczek…-dodał smutno Drumin –Widzicie panowie on nie jest z tych co to tak codziennie kończą zabawę. Ale wczoraj znaleziono jego córkę Heidi…niestety jak na złość nie mam niczego mocniejszego aby mógł utopić swoje smutki.-naprawdę współczuł szczurołapowi –Co prawda widać że pare kufli bimberku Bruna zrobiło swoje…chyba wprowadzę ten bimberek do stałego zaopatrzenia.-odparł zadowolony ze swojego pomysłu
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |
26-08-2007, 17:16 | #36 |
Reputacja: 1 | Z zamyślenia wyrwał głos i spojżenie niedawno przybyłego Gilesa. -Tamten Halfling jest skarbnicą wiedzy dla nas. Powinniśmy z nim koniecznie porozmawiac. Na dodatek przyjaźni się z tutejszymi kapłanami Veereny. Jego spojrzenie było mętne i nijakie, jakby wciąż spoglądał na obrazy zapisane w pamięci. -Nie musisz się martwic Edgarze, jak wspomniał Johann, bestia porywa dzieci. Po chwili dodał, podsuwając puste kubki po soku klonowym. -Oto kubki, a wiesz może ciś o skawenach, zaznaczam, że baśnie i plotki mnie nie interesują, jedynie wiedza na ich temat. Wstał, skierował swe kroki do kominka znajdującego się tuż ook, podłożył troszeczkę drewna i rozkoszował się ciepłem ognia słuchajac słów halflinga szczurożercy. Lecz dostrzegł, że ten już zainteresował się tym czego szukał, a raczej kogo szukał. Nie zwracając na to uwagi siedział przy ogniu, był najedzony, miał co do picia i było ciepło.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości, a jednak żyje krótko. Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. Ostatnio edytowane przez Manji : 26-08-2007 o 17:23. |
26-08-2007, 17:23 | #37 |
Reputacja: 1 | Nie zwrócił uwagi na karczmarza i na jednookiego staruszka. Dopiero gdy Johann kazał mu zabrać szczury popatrzył na niego i już miał coś odpowiedzieć ale spojrzał mu w oczy. Szybko schował szczury. Gdy podszedł karczmarz popatrzył na niego i powiedział: -To gularz <ort zamierzony>. A od szczurołapa chce podszkolić się w swoim fachu. Popatrzył na Johanna i wyszczerzył zęby w uśmiechu. -To jak nie porywa ludzi to trzeba to uczcić. Wyciągnął bukłak z krasnoludzkim piwem i nalał dla wszystkich jednak nie do pelna. -Dobre krasnoludzkie. "No trzeba się zaprzyjaźnić, potrzebny jest ktoś kto ochroni mnie przed potworem." -He słyszałem, że to ddduże szczury i tyle. Halfling roześmiał się.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] Ostatnio edytowane przez Szarlej : 26-08-2007 o 17:26. |
26-08-2007, 18:14 | #38 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko szczury zniknęły ze stołu twarz Johanna natychmiast stała się na powrót spokojna, a chęć mordu zniknęła mu z oczu. Gdy tylko usłyszał, że Karl jest tu w tej karczmie od razu zwrócił wzrok na leżącą pod stołem sylwetkę. " Więc to jest on. Zdaje się, że teraz nic się od niego nie dowiem, będę musiał poczekać aż wytrzeźwieje." Kiedy towarzysze zaczęli rozmawiać o skavenach Johannowi zaczęły drżeć ręce. Z trudem udało mu się je opanować. Przypomniał sobie kwik zarzynanych koni, jęki rannych i konających, wyraz twarzy ojca, który nie mógł się zdecydować czy ratować życie, czy dobytek. Potrząsnął głową by pozbyć się wspomnień. Po chwili odezwał się, cedząc każde słowo przez mocno zaciśnięte zęby, mówił tak chłodnym i obojętnym tonem, że zdawało się że mówi jakaś nieludzka istota. -Skaveny to duże szczury?! To najmniej trafna rzecz, którą można o nich rzec i niestety najbardziej rozpowszechniona. Skaveny rzeczywiście wyglądają niczym szczury, z tym że są niemal wzrostu ludzi, chodzą zgarbione, atakują z zaskoczenia. Są piekielnie sprytne, nie oczekujcie od nich litości bo nie znają takiego słowa. Używają broni, atakują tylko gdy maja przewagę liczebną lub siły. Czasem są z nimi ogromne bestie ni to szczury ni to ogry, przewyższające siłą trzech mężczyzn. Tu nie ma z czego się śmiać Edgarze to jest bezlitosny, silny i potworny wróg.- po tych słowach Johann zamilkł wpatrzony w swój kubek, do którego Edgar nalał piwa, po czym wypił go jednym haustem.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
26-08-2007, 19:09 | #39 |
Reputacja: 1 | - Wybaczcie mości krasnoludzie, ale ciągle coś dziwnego suponujecie względem mojego honoru, mówcie jaśniej, bo nijak waszych zagadek nie rozumiem wszakże przybyłem z Bretonii. Musiałem już jednego pijanego chama uświadomić, iż bezkarnie nie obraża się dam w moim towarzystwie. – to mówiąc odłożył miecz na stół i zaczął się posilać. Gulasz był zaskakująco dobry jak na taką karczmę zaś sok klonu, choć trochę za słodki przypadł mu do gustu. - Pani Izolda mówiła coś o siedmiu dniach skąd to wiadomo czyżby ciała dzieci znajdowano dopiero po takim okresie skąd też wiadomo, iż do końca żyły – z ciekawością wpatrywał się w karczmarza jakby jego szczery wzrok mógł nakłonić go do zwierzeń. - Dlaczego podejrzewacie skaveny czyżby ktoś takie ochydztwo tutaj widział - zapytał Johann'a. Wszakże słyszła o takich potworach ale wkładał to pomiędzy bajki, tak jak i bajki o żelaznym ludzie, które opowiadała mu jego niania.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 26-08-2007 o 22:51. |
26-08-2007, 19:17 | #40 |
Reputacja: 1 | Edgar popatrzył na Gilesa. "Naiwny rycerzyk, naprawdę czy gra? Nie naprawdę w końcu jest z kraju gdzie piją siki zamiast piwa." -Glilensie Karl słynął z zabijania skavenów i jak na mój mały hobbici rozum to one mogły się zemścić za to na jego córce. "Ale czemu na innych dzieciach?" Halfling upił łyk piwa. "No koniec z alkoholem na dziś muszę być trzeźwy."
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |