|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-04-2008, 13:23 | #41 |
Administrator Reputacja: 1 | Słońce przygrzewało, ale nie paliło, lekki wietrzyk ledwo poruszał gałęziami krzewów i liści. Idealna pogoda na przejażdżkę. Droga była w miarę prosta - zboczyć z gościńca raczej było trudno. Do trzech też każdy zliczyć umiał, zatem o pojechaniu za daleko też nie było mowy. Znalezienie Glada Tarenifa powinno być tylko kwestią czasu. Na widok kapliczki Mananna Cliff pochylił głowę. Miał temu bogu wiele do zawdzięczenia, a wyrażenie swojej wdzięczności nigdy nikomu nie zaszkodziło... Widok karczmy nasunął mu nieo inne myśli. Na przykład o tym, zeby zsiąść na chwilę z wierzchowca i rozprostować nogi. Jakby nie było, bardziej był przyzwyczajony do pokładu pod stopami, niż siodła pod tyłkiem. Obrócił się do towarzyszy. - Może by tak wpaść tam - wskazał karczmę - i coś przegryźć? Po co tracić zapasy... Poza tym moglibyśmy się dowiedzieć, jak daleko jest do najbliższej wioski. I czy zdążymy tam przed zmrokiem. Nie mówiąc już o tym, że karczmarz mógłby im powiedzieć coś więcej o czekającej ich drodze... |
27-04-2008, 15:32 | #42 |
Reputacja: 1 | Tak, pogoda na podróżowanie była wyśmienita. Od samego początku krasnolud miał problemy z prowadzeniem kucyka. Pomijając słabą umiejętność jeździectwa, czy jej brak, kuc nie słuchał się, jechał za szybko, a kapłanem rzucało. Co chwile można było usłyszeć cicho wyszeptywane przekleństwa pod nosem krasnoluda, przyprawiało was to o uśmiechy. Mimo wszystko widać było, że krasnolud wyciągał wnioski i jechało mu się coraz lepiej. Minęli kapliczke. Na widoku pojawiła się karczma, mała wiejska karczma. Kapłan popatrzył po towarzyszach, pewnie też zobaczyli karczme. Jechali dalej w milczeniu, gdy nagle jeden z towarzyszy odezwał się: "- Może by tak wpaść tam - wskazał karczmę - i coś przegryźć? Po co tracić zapasy... Poza tym moglibyśmy się dowiedzieć, jak daleko jest do najbliższej wioski. I czy zdążymy tam przed zmrokiem." - krasnolud słuchał uważnie..poczym zareagował z aprobatą na słowa człowika: - Dobry pomysł, już ledwo co wytrzmyję na tym koniu...zatrzymajmy się. Może dowiemy się czegoś więcej o Gladzie Tarenifie. |
27-04-2008, 17:57 | #43 |
Reputacja: 1 | Thoden wesoło truchtał koło swego muła. Pogoda była idealna. Lekki wiaterek, dość ciepło i szlak był okryty drzewami, które tworzyły cień. Wprawiło go w tan dobry nastrój, że zaczął nucić sobie pod nosem wesołą, skoczną piosenkę która łatwo wpadała w ucho, a słowa były na tyle łatwe, że nauczył się jej na pamięć. Idąc również popijał piwo, bez którego krasnal nie wyobrażał sobie życia. -„Oh, jak dobrze że piwa mam dostatek!” – myślał sobie. Gdy zbliżali się do karczmy, krasnal odrzekł młodziakowi: -Tak, tak, do karczmy, do karczmy! – rzekł naśladując melodię pioseneczki. Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem. Krasnal już się nie odzywał.
__________________ Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala... Jaki z tego morał? "Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty." |
27-04-2008, 18:31 | #44 |
Reputacja: 1 | "Taki piękny dzień, a ja mam takiego pecha, że też ten zamek musiał być taki wąski." - Może by tak wpaść tam - zaproponował Cliff. - i coś przegryźć? Po co tracić zapasy... Poza tym moglibyśmy się dowiedzieć, jak daleko jest do najbliższej wioski. I czy zdążymy tam przed zmrokiem. Rezen spojrzał na karczme i pomyślał. "Będe musiał kupić troche prowiant za resztę pieniędzy i może jeszcze mi starczy na kufel piwa." -Niech będzie. Zeskoczył z konia. Miał troche trudności podczas jazdy, nie znał się na siodłach i musiał żle je dopasować. "Będe musiał się tym puziniej zająć." Poprawił broń u pasa i rzekł. -Idziecie czy nie.
__________________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe. Ostatnio edytowane przez Azjr : 27-04-2008 o 18:37. |
27-04-2008, 21:39 | #45 |
Reputacja: 1 | Drużyna zostawiła konie na dworze - nie licząc jednego z krasnoludów który przyszedł pieszo - i weszła do karczmy. W środku było dość ciemno i chłodno. Po wejściu od razu rzucał się w oczy znak nad karczmarzem: Korona z czarnego żelaza zwieńczona pięcioma szpikulcami. Wnętrze gospody było schludne i zadbane, lecz i puste - nie licząc grubszego starego mężczyzny za barem i młodziutkiego barda w rogu nucącego 'morskie piosnki'. - Oho, pierwsi goście dzisiaj! - wykrzykną wręcz karczmarz. Słowa te upewniły przybyszów że tłumów tu się spodziewać nie można, skoro po południu to oni są pierwsi. - Co podać? Pewnie piwa, jak wam Manann miły pierwszy kufel gratis. - karczmarz mówiąc to już nalewał złocisty trunek. - Co was sprowadza w moje progi tak wcześnie? Spodziewałem się gości dopiero przy wieczorze.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć, oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. Ostatnio edytowane przez zbik_zbik : 28-04-2008 o 06:49. |
29-04-2008, 15:56 | #46 |
Administrator Reputacja: 1 | Propozycja zrobienia niedużej przerwy w podróży spotkała się z nader przychylnym spotkaniem. Sam inicjator jako ostatni dotarł do drzwi karczmy, jako że wcześniej napoił wierzchowca i sprawdził, czy coś się rumakowi nie stało podczas tej dość krótkiej, niejako próbnej, jazdy. - Witaj, karczmarzu! - powiedział po przekroczeniu progu. - I ty, bardzie - dodał, dostrzegając, i słysząc równocześnie, siedzącego w rogu śpiewaka. - Dla mnie sok - zdecydowanym gestem zrezygnował z darmowej porcji trunku - a potem coś do jedzenia. Jakaś kasza, mięso... nie za dużo sosu. Nie lubił babrać się w tłuszczu, z którego zwykle składały się sosy w takich miejscach... Rozejrzał się jeszcze raz dookoła. Gospoda była pusta, co zdecydowanie sprzyjało rozmowom. A karczmarz, jako ze nie miał gości od rana, powinien być rozmowny... - Podążamy na północ. W zasadzie spacerek, bo chcemy tam kogoś odwiedzić. - Na razie nie miał zamiaru wdawać się w szczegóły. - Jak nazywa się najbliższa wioska? I jak do niej daleko? Zdążymy przed wieczorem, czy też czeka nas nocleg w polu? Na pytania bardziej szczegółowe był jeszcze czas... |
01-05-2008, 17:43 | #47 |
Reputacja: 1 | Krasnolud wszedł do karczmy. Na słowa karczmarza, odpowiedział: -O, darmowe piwo! Ha, wiesz jak zachęcić do siebie podróżników! – mówił, podchodząc bliżej. -Me imię brzmi Thoden ‘Długi Język’, nalej mi kufelek. I nie żałuj, krasnal lubi wypić! Potem daj jakieś mięsiwo! Z tym, że dużo go musi być! – mówił, czując sympatię do tego człowieka. Przysłuchiwał się pytaniom młodziaka i popijając piwo zapytał: -Czy droga jest spokojna? Czy mało tu bandytów? -Jeśliby nawet byli, to dostaną niezłe lanie! – rzekł.
__________________ Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala... Jaki z tego morał? "Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty." Ostatnio edytowane przez mjl : 02-05-2008 o 17:25. |
02-05-2008, 01:19 | #48 |
Reputacja: 1 | Krasnolud wszedł do karczmy powolnym krokiem. Rozejrzał się, nie było tłoku..w zasadzie nikogo nie było. Spojrzał na karczmarza, powitał go skinieniem głowy. W budynku było znacznie chłodniej niż na zewnątrz. Kapłan usiadł przy stoliku, usiadł jak mógł najwygodniej: - Karczmarzu..wspominałeś coś o napojach..dla mnie źródlana woda. Karczmarz nieco zdziwiony: - Krasnolud odmawia piwa?- rzekł to bardziej do siebie, aby uwierzyć. - Widzisz.. musiałem porzucić wiele, co typowe dla krasnoludów- uśmiechnął się po przyjacielsku. Kapłan korzystał z karczmianych wygód jak najbardziej się da, już nic więcej nie mówił, tylko przysłuchiwał się rozmowie jego kompanów z karczmarzem. |
05-05-2008, 07:14 | #49 |
Reputacja: 1 | Karczmarz był wyraźnie zdziwiony odmową piwa ze strony dwójki gości. - No taka sytuacja to mi się jeszcze nie zdarzyła... Dziwni jesteście, jak można piwa nie pić? - pokręcił głową i zaczął nalewać wybrane napoje. Gdy je doniósł posypały się pytania. Bez zastanowienia się odpowiadał. - Droga jest bezpieczna, wszyscy bandyci wolą czaić się nad rzeką albo po prostu działają w mieście. Ludzie mówią że najspokojniejsza droga imperium podobno. A wioska najbliższa na trakcie to rzeczywiście niezbyt blisko, dzień drogi. Kiedyś była jeszcze jedna, tu blisko, będziecie jechali to pewnie akurat na zmrok do niej traficie, ale została opuszczona. Nie wiem dlaczego. Może ludzie się do Rybiego Targu przenieśli. Stoi tam parę zrujnowanych chat, to może i na sen wam podpasują. Ta opuszczona to nie wiem jak się nazywa nawet, a kolejna to Kruki. - karczmarz skończył mówić i wziął się za przygotowywanie posiłków. Tymczasem bard zadeklamował piękny wiersz i znów śpiewał cicho. Karczmarz podał jedzenie. Zdecydowanie był dobry w swoim fachu. Potrawy nie tylko wyglądały smacznie ale i takie były. - I jak? Zdecydujecie się na podróż czy zostaniecie na noc tu? Lepiej rezerwujcie miejsce bo zaraz będą wracać z targu do domów, to miejsc nie będzie.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć, oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |
05-05-2008, 10:02 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | - Czasami tak chcą bogowie - powiedział wesoło Cliff. - Dzięki temu więcej zostaje dla innych... Przyzwyczaił się zarówno do otwarcie wyrażanego zdziwienia, jak i braku alkoholu w ustach... Uniósł kubek do ust... Sok był najwyraźniej świeżo wyciśnięty. Delektując się napojem uważnie wsłuchiwał się w słowa karczmarza. "Opuszczona wioska?" - pomyślał. - "Bez nazwy? Ciekawe..." Ludzie opuszczali swe domy z różnych powodów. Dziwne było to, że ani karczmarz, ani przygrywający im bard nie znają nazwy wioski... Pochylił się nad podaną mu przez karczmarza strawą. Jedzenie było naprawdę smaczne... Gdy karczmarz skończył mówić powiedział: - Osobiście byłbym za tym, żeby wyruszyć teraz. Najwyżej spędzimy kilka godzin w tych ruinach... Ale jak chcecie. Jeśli będziecie się upierać by zostać tu na noc, to bez problemu mnie przekonacie... Uśmiechnął się, a potem zwrócił się do karczmarza: - Od jak dawna ta wioska jest opuszczona? I czy krążą jakieś plotki na jej temat? |