Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-07-2020, 00:43   #401
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Tak więc ruszyli. Koboldy prowadzone przez Huru i Duru spakowały cały swój dobytek, czyli jedzenie, sprzęt, broń a za przypomnieniem Sabriny, także młode i jaja bo starych i rannych koboldów raczej nie znaleziono. W końcu wyszli z jaskini znajdując po drodze kolejną elfkę, tym razem w stroju czarodziejki, która Leżała na progu chrapiąc i śmierdząc tanim winem, i mimo kulinarnych sugestii koboldziki wodzów zapakowano na wóz obok polędwiczek z hydry. U wyjścia z siedliska znaleziono zmachanego Grzmotozada, który przez resztę drogi łypał na smoka. . Podróż minęła spokojnie. Koboldy maszerowały, Ramiel nuciła,elfka rozglądała się w poszukiwaniu wrogów, druga elfka leżała i pierdziała, a potem jęczała skacowana, Sisi pomagała pilnować maluchów a Nys była markotna. Wieczorem smok opowiadał bajki. Dwa dni potem dotarli do rogatek Dreadwood i to dosłownie bo przy każdym wejściu do miasta pozostawiano kilku wyjątkowo paskudnych drabów…

Elphira nie mogła odmówić koboldom zdolności organizacyjnych, cały klan całkiem szybko i sprawnie wyczyścił swoje siedlisko i był gotowy do drogi. Wodzowie nie zyskali jej sympatii faktem że prawie “zapomnieli” o jajach lub swymi propozycjami kulinarnymi w odniesieniu do znalezienia kolejnej elfki.
- Czy to jakiś sezon na elfy jest, czy co ? - skomentowała znalezisko zastanawiając się skąd się mogła tutaj wziąć zwłaszcza że wyglądało na to że koboldy nie miały z tą elfką nic wspólnego. Trzeba będzie ją o to zapytać, gdy tylko oprzytomnieje i otrzeźwieje, bo przy obecnym stanie i tak niewiele się od niej dowiedzą, a nie zostawią jej przecież w opuszczonym legowisku koboldów.
Oczywiście martwił ją fakt, że pobliskie plemię ogrów może się rozpanoszyć po okolicy po tym jak koboldy się stąd wyniosły ale z drugiej strony znając ogrzą ociężałość umysłową może im zajac troche czasu zanim zorientują się, że ich łuskowaci sąsiedzi się wyprowadzili. No i jeszcze trochę czasu może minąć nim zdecydują się na atak patrząc na jatkę jaką znaleźli na rozdrożu, poza tym legowisko mogło być puste ale koboldzie pułapki pozostały na swym miejscu i zapewne upuszczą trochę ogrzej krwi. Tak więc może minąć trochę czasu nim ogry zuchwale zaczną panoszyć się po okolicy, oby było go dość by temu zapobiec…
Podczas podróży Eryk starał się lepiej poznać koboldy robił im przy ognisku mięsne placki z Hydry przy użyciu magicznej patelnio -tarczy i starał się zaprzyjaźnić. Nigdy nie wiadomo czego można się nauczyć może kucharz koboldów podpowie mu lepszą technikę podrzucania naleśników?

Elfie opowieści ?

W czasie drogi Elphira przyglądała się elfce w głębokim śnie alkoholowym, przynajmniej tak zakładała po zapachach i dźwiękach jakie wydobywały się z jej sylwetki. Przeniosła wzrok na krasnoluda badając go przez chwilę po czym spytała.
- Więc panie Grzmot jak dokładnie znaleźliście ją w drodze do wyjścia ? - ponownie spojrzała się na elfkę i dodała - Może powinniśmy ją ocucić już trochę czasu minęło choć mam wrażenie że wcale nie wygląda lepiej niż wcześniej.
Eryk podszedł do Elfki wyciągnął w jej stronę dłonie które leczą i zmówił modlitwę do swych patronek: - Moje kochane boginie proszę was uczyńcie mnie narzędziem pomocy tej potrzebującej istoty - Błękitny leczniczy blask otoczył kobietę.
- Łaska moich patronek ocali ją przed zatruciem alkoholowym. Teraz po prostu pozwólmy jej odespać - Stwierdził wyraźnie zadwolony z dobrego uczynku.
- Dziękujemy paniom Patronką - łotrzyk powiedział to patrząc w niebo. Wychowanie Airyda omijało religie. Ale skoro zawsze mówiło się o siłach wyższych to wskazywało, że powinno się kierować modły ku niebu.


Kaprawe Mordy Dreadwood

Zbliżając się do Dreadwood Elphira zaczęła się martwić jaka będzie reakcja mieszkańców na stado koboldów. Raczej trudno było przeprowadzić klan liczący dwieście łuskowato-rogatych głów bez zwracania niechcianej uwagi. Mogło skończyć się rzezią koboldów! Choć biorąc pod uwagę obecność smoka, który był potulny, ale kto wie jak by zareagował na takie “powitanie” to raczej byłby koniec miasteczka…
Oczywiście szybko te zmartwienia odeszły, gdy zobaczyła charakterystyczną zmianę w krajobrazie a przynajmniej wśród twarzy widocznych głównie przy wejściach do miasta.

- Hmm, zakłady czyi to ludzie ? Salingera ? Whitecrowa ? Czy może ktoś jeszcze inny wprosił się tutaj ? - skomentowała widok bandziorów przy każdym wejściu do miasta, wyraźnie na coś lub kogoś czekali. Wcale jej się nie podobał ten widok.
- Myślicie, że to nas wypatrują ? Już wcześniej zakładałam, że raczej nie dotrzemy do dworku dyskretnie ale teraz to na pewno nie ma szansy… Mam nadzieję że nie wydarzyło się nic nieprzyjemnego pod naszą nieobecność.
- Z tej odległości i tak wiele nie zobaczymy. Rozejrzę się. Lis nie będzie wyglądał dziwnie. Przynajmniej nie dziwniej od stada koboldów. Może wypatrzę chociaż jakiś sztandar. - powiedział Airyd przed rozpoczęciem tranformacji w lisią formę. Ruszył na około, żeby spojrzeć na bandziorów.
- Wiesz mogłam cię potraktować niewidzialnością, chociaż kto wie czy nie mają ze sobą czarodzieja jako czujki. Choć żaden na takiego nie wygląda no ale sama też nie wyglądam na czarodziejkę na pierwszy rzut oka… tylko uważaj bo wyglądają na takich którzy lubią nękać małe włochate stworzonka. - Elphi rzuciła do odchodzącego lisa.
- Jeśli nie zacznę gadać, to i tak nie będę się rzucał w oczy.

Lisi zwiad
Gdy Airyd ruszył zobaczył, że jeden z drabów ma na piersi tabliczkę z napisem “Myto obronno-defensywne” po czym ruszył dalej mijając zwyczajowe bandycko-traperskie towarzystwo typowe dla Dreadwood, tylko groźnie rozglądające się wokół i jeszcze bardziej uzbrojone. Co niektórzy zajadali niebieskie żelki, które sprzedawały Derro. Widział też wielką stodołę z napisem
“Tajny projekt: panzershneke - nie przeszkadzać”. Było też więcej gnoli i kilka dobrze opancerzonych krasnoludów.
-” Jak tajny na tablicy, to jaka to tajność… Wolę nie myśleć z czego robią te gumomiśki… pomyślał próbując przeliczyć liczebność wroga. Potem postanowił wrócić do towarzyszy.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline  
Stary 11-09-2020, 18:33   #402
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Pod Dredwood

- Myto obronno-defensywne powiadasz ? - skrzywiła się słuchając relacji Airyda o tym, co wybadał podczas swego krótkiego rozpoznania - Ciekawe czy ta ochrona jest przed nimi samymi, co demonstrują jak ktoś nie chce zapłacić…, chociaż Salinger wydawał się na coś szykować, gdy ostatni raz tu byliśmy. Zakładam, że szykuje się na przybycie, Whitecrowa, bo raczej po dobroci nie uzna jego roszczeń do tutejszych terenów, kopalń i bogactw. Choć trochę nas tutaj nie było, więc trzeba by zasięgnąć języka, jakie są wieści z okolicy. No i ciekawe, co to za “tajny projekt” chowają w tej stodole.
- Pan Salinger na pewno pomoże wam pokonać tego nuworysza, co najpewniej kupił tytuł! zawołała Nys - W końcu piękno zewnętrzne jest odbiciem piękna wewnętrznego
- Czemu mi się wydaje, że w projekt są zaangażowani są “normalni” koledzy mufinka? - rzekła, Ramiel.
- Derro miałyby w tym brać udział? Na serio? -skwitował, Airyd z przekąsem.
Elphi prawie zaśmiała się pod nosem słuchając, w jakie bajki wierzy Nys, choć nie powinna się dziwić, że była ona bardzo przywoływaczce na rękę.
- Ta, bardziej bym się zdziwiła gdyby nie byli w to zaangażowani, choć Salinger może otrzymać zupełnie, co innego niż oczekuje w tym przypadku. - skomentowała “tajny projekt” i prawdopodobny udział Derro w tym przedsięwzięciu.
Tymczasem jeden z mytników podszedł do Elphiry i zawołał towarzyszy, a potem zawołał
- Mistrzyni Elphira Odbieraczka Światła, Eryk święty mściciel, Grzmot pogromca i Airyd od Noża.
- Sztyletu. - poprawiła go Jasminę.
- Pani nie musi oczywiście nic płacić, my tu maluczcy tylko od zwykłych frajerów myto pobieramy, przynieść Pani wino czy cokolwiek, jak jest Pani wyczerpana to przyprowadzę ładnego Heńka albo moją siostrę lub oboje…
- Tak przed szereg to może byśmy nie wychodzili. - mruknęła Ramiel.
-i] A Heńka i siostrę to poproszę. [/i] - rzekła Nys.
- Ciii - drab kazał się uciszyć przywoływaczce.
- O wypraszam sobie! Jasminę jest sztyletem! -żachnął się Airyd. Choć musiał przyznać w myślach, że to lepsze i tak niż bycie znanym z bycia lisołakiem, kitsune. A być znanym z bycia złodziejem, to wstyd byłby w jego fachu!
- Siostra? Że jak ? - wypaliła zdezorientowana Elphira, czerwieniąc się w końcu pomimo zaskoczenia rozumiała, co oferowali jej “mytnicy”, szybko dodała - Nie dziękuję…
Czarodziejka nie raz zastanawiała się podczas czytania powieści, jakie to uczucie być sławetnym bohaterem witanym z otwartymi ramionami, chlebem i winem oraz “chętnym towarzystwem”. Teraz tak jakby się dowiedziała i byłoby to całkiem miłe uczucie gdyby nie fakt, że powitanie było w wykonaniu bandy drabów.
-To teraz już wiem jak to jest otrzymać “bohaterskie powitanie”, trochę inaczej sobie to wyobrażałam. - skomentowała pod nosem, po czym zwróciła się do Raimiel.
- “Bohaterskie powitania” to zwykle pic na wodę… Najczęściej idzie bez echa. A i tak to lepsze niż takie z widłami i pochodniami. O zgniłych warzywach nie mówiąc - wtrącił Airyd. - Za dobry słuch mam… -usprawiedliwił się.

- Odbieraczka Światła? Nie wiem, co myśleć o tym przydomku, choć mogło być gorzej. Biorąc pod uwagę, że zazwyczaj muszę używać “ostrzejszych argumentów”, gdy słodka gadka tej dwójki zawiedzie to spodziewałam się tytułu “Straszliwej” czy czegoś w ten deseń…
- Lepsze to niż “Ten od Noża”. - kitsune wzruszył ramionami.- Mój mistrz miał wiele ksyw. Najwymyślniejsze to było- Srebrno palczasty. Jego żona miała przez nią opory… Czy raczej za podejrzenia, co do jej źródła.
- No zgoda choć mogło być gorzej, na przykład mogli mianować się zamiast tego “Tym od Kozika” co nie ? - odparła czarodziejka.
- Święty Mściciel może być wina też w sumie się mogę napić dobrze, że wystawili straże to mojemu odwiecznemu wrogowi nie będzie za łatwo - Dodał od siebie Eryk w sumie zadowolony, bo sytuacja ułożyła się lepiej niż się spodziewał.
- się Ale, że nóż? W czym ja jestem do noża podobna się pytam? Sztylety to broń! Mordercza! A nie żadne masłosmary! Airyd przytul!
- Oczywiście, że jesteś sztyletem. I to bardzo dobrym - łotrzyk pogłaskał Jaśminę po tępej nawierzchni.
- Zawsze lepiej niż kijami kamieniami! - odparła Ramiel, a potem elfka się przebudziła i zamrugała, a potem doskoczyła to, Elphiry.
- Jesteś posługaczką, dziewką karczemną, nieślubnym dzieckiem - mówiła elfka
- No w sumie to jest - wtrąciła Nys.
Czarodziejka zrobiła “Yesyesyes” i rzekła.
- Jesteś wybrańcem.. Wybranką… wybrykiem? W każdym razie w twych rękach leży przyszłość świata! Tylko ty możesz stawić się ciemności. Nie ruszaj się, to nie będzie aż tak bardzo bolało? - odsunęła się i wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w Elphirę.
- Zmiana Planów! - rzuciła czar i w tej chwili wystrzelił zeń promień…
Który trafił w Racherys, która skoczyłaby osłonić Elphi własnym ciałem.
Gdy uderzyła w ziemię, przywoływaczka wstała i ruszyła stronę miasta.
- POPIERDOLIŁO CIĘ!? - Raimiel wrzasnęła, na Elfkę, która wpatrywała się w różdżkę…

Kostnica Identyfikacja czaru 19+10=29
Kostnica Zastraszanie: 17+10=27

W pierwszej chwili, gdy elfia czarodziejka odzyskała przytomność Elphi była zaskoczona jej wywodem i ględzeniem o tym, że jest wybraną by ocalić świat. Czy Grzmot nie wspominał czegoś podobnego? Spodziewała się, że ta zaraz zaoferuje jej “bezcenny artefakt” dla wybrańca za oczywiście odpowiednią cenę. Już słyszała o takich naciągaczach...
- Zaraz jak? - palnęła, gdy ta zamiast do prezentacji zaczęła gadać o bólu i wycelowała w nią. Nie spodziewała się też tego, że Nys rzuci się by osłonić ją własnym ciałem przed magią. Jej instynkt podpowiadał jej, że zaklęcie chyba nie do końca robiło to, co chciała elfka. Zapewne spodziewała się magii przenoszącej na inny wymiar, ale to emanowało magią uroków i raczej przekonywało cel do zmiany planów na dziś…
- No to gratuluję. Jesteś wybrańcem Elphiro. Takim przez duże “W” - skwitował Airyd wyciągając ostrza do pozycji obronnej.
- Nys! Nic ci nie jest? Hej gdzie idziesz ?! - zawołała zmartwiona posłała spojrzenie w stronę reszty głównie Eryka, po czym zwróciła się w stronę elfki.
Rzucając jej mordercze spojrzenie, które z domieszką magii mogłoby kłaść trupem, powiedziała powoli.
- Wytłumacz się. - nie był to krzyk ani groźba bliżej temu było do ultimatum.
- Nagle odczułam potrzebę udania się na zakupy! - rzekła przywoływaczka.
- Nie osądzaj mnie! - rzekła Elfka.
Eryk wyciągnął miecz i tarcze następnie stanął w pozycji obronnej - Ładnie to tak atakować ludzi, którzy z dobroci serca zabierają was z pobocza drogi i leczą wam kaca? Dobrze radzę mości Elfo odłóżcie tą różdżkę i nie wykonywać gwałtownych ruchów, bo będę zmuszony odebrać wam przytomność - Ostrzegł - Proszę się, więc uspokoić - Dodał siląc się na dyplomatyczny ton. Wszak to Elphira była od zastraszania on miał uspokajać i nawracać.

Kostnica dyplomacja 27

- Przepraszam, ja nie chciałam. Ja tylko zgodziłam się na bohaterską misję, ale nie pamiętam, jaką i chyba zgubiłam się na planach, a potem była szczurka nekromantka i żaba druid i Oleg miał pałę…. Ja już nic nie rozumiem... - Elfka zaczęła szlochać.
Ramiel pokręciła głową ze smutkiem i powiedziała
-’ To ciężki przypadek. Moja mama twierdziła, że konie się z niej śmieją - Ramiel poszła do wozu i podała elfce koc.
- Cii już dobrze, zaraz zrobimy smacznej herbatki… - mówiła głaszcząc ją jak dziecko po głowie.
- Tak, muszę się napić
- Eryku! Zrobimy pani pysznej owocowej herbatki, a potem kupimy zdrowe, pożywne śniadanko, co nie?
Eryk schował broń i uśmiechnął się - Wedle życzenia z chęcią pomogę - Odpowiedział.
 
Brilchan jest offline  
Stary 05-11-2020, 17:10   #403
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Elphira - Wyczucie pobudek: Kostnica


Elphira spodziewała się trochę innej reakcji, przez chwilę obserwowała elfkę próbując ocenić, czy jej rozpacz była szczera czy tylko był to wybieg, by uniknąć odpowiedzialności po tym jak jej międzywymiarowe porwanie się nie powiodło.
Jednak wyglądało na to że nie był to podstęp a rozpacz była szczera i ogólnie była w kiepskiej kondycji umysłowej, jasne wciąż była zła z powodu całego zajścia, ale nie widziała dalszego sensu w przesłuchiwaniu elfki na skraju załamania nerwowego.
- Tak herbata powinna poprawić ci nastrój. Czy mogłabyś oddać mi różdżkę na przechowanie? Tak powinno być bezpieczniej dla ciebie. I innych ? - poprosiła łagodnym głosem. Przy okazji mogła stwierdzić, że Raimiel miała rękę do pokrzywdzonych i dzieci, Hope raczej nie znajdzie lepszej niańki w przyszłości. Gdy otrzymała różdżkę obejrzała ją, przez chwilę zadrżała jej powieka, lecz biorąc głęboki oddech, by się uspokoić spytała jeszcze. - Jak masz na imię jeśli można wiedzieć ?
Elfka stanęła na jednej nodze i robiąc piruet zawołała.
- Jestem Ireanis Tormach zwana Srebnym… - i wywaliła się.
- Miło mi - powiedział Airyd. Potem szturchnął Ireanis, żeby sprawdzić, czy ta jest jeszcze przytomna.
- Dobrze Ireanis, naprawde potrzebujesz coś zjeśc… - oraz kąpieli stwierdziła w myślach Elphi gdy pomagała elfce wstać na równe nogi.
- Eryk, zorganizuj jej jakieś porządne żarcie by trochę oprzytomniała, kąpiel też by się przydała ale na to chyba nie mamy czasu z naszymi planami na dziś. - spróbowała dyskretnie przekazać paladynowi.
Eryk jedynie pokiwał głową i poszedł załatwić odpowiedni kwaterunek z zimną kąpielą do Hotelu gdzie ta miła kobieta pożyczyła im linę.
Następnie zwróciła się do Airyda unosząc “zarekwirowaną” różdżkę oznaczoną niewielkim symbolem Kiresa.
- Chyba będę musiała z kimś porozmawiać na ten temat. Byłoby dobrze gdyby nie sprzedawał trefnego towaru dziwnym typom.
- A sprawdzałaś co to jest? - spytał łotrzyk. Zastanawiało go czy jego mistrz radził sobie jako handlarz skoro wpakował się w co się wpakował. Ale przyzwyczajenie naturą człowieka, a Kires “Srebrnopalczasty” zawczasu zasłynął jako mistrz włamań. Nawet po ustatkowaniu zdarzało mu się podwędzić jakąś.sakwę. Ot żeby nie wyjść z wprawy. Wykradanie towaru na wyższe półki mogło być nie do wykluczenia! A co jeśli mając w perspektywie powiększenie się rodziny postanowił wykraść coś cenniejszego?!
- No wygląda może to różdżka przekonującą ofiarę do zmiany planów zapewne opchnęli tej biedaczce jako różdżkę służąca do podróży między planami egzystencji. Dosłownie oszustwo oparte na dwuznaczności i drobnym druku. - Elphira zaczęła tłumaczyć Airydowi - Tylko jaka tu jest logika znakowania własnego towaru który sprzedaje się podczas przekrętu ? Coś jak wizytówka oszusta ? Bo dla mnie to trochę proszenie się o kłopoty gdy okantowany klient przyjdzie z “reklamacją”.
- Zostały mu stare przyzwyczajenia… -skwitował kitsune. Nie był pewien czy przez Kiresa przemawiały przyzwyczajenia z uczciwych lat handlowca, czy czasów kiedy tworzył wokół siebie legendę nieuchwytnego włamywacza. Airyd miał nadzieję, że kryzys ojcowski nie doprowadzi jego mistrza do czegoś przez co nie będzie przy narodzinach pierworodnego.
- Sprzedawał eliksir samouwielbienia i tiarę czytania we własnych myślach. Czego można się spodziewać? A po za tym w handlu i hazardzie nie ma oszustwa - rzekła stanowczo Ramiel.
Elfka wstała i trzymała się za głowę.
- Jestem do niczego, nic nie potrafię - Ireanis zaczęła płakać.
- Rzuć kulą ognia w miasto, a poczujesz się lepiej - rzekła eko elfka zacierając ręce.
- A może zrobimy akcję tulanko? - rzekła Sisi i z Sabrina podbiegła i zaczęły tulić elfkę.
- A ja mogę też - Nys chciała się przyłączyć, ale Ramiel ją powstrzymała łapiąc za kołnierz.
- Tak na tulanko, nie dla kul ognia! - polecił Airyd.
I zjawił się Czarnulek w swej własnej osobie. Bandyci uklękli i oferowali mordy i niecne czyny swym bogom w zamian za ratunek. Smok przytulił się łebkiem do reszty.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 05-11-2020 o 17:13.
Slan jest offline  
Stary 10-11-2020, 13:32   #404
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Jakby, co, to ten smok jest z nami. - kitsune szczerząc zęby zaprezentował smoka.
Elphira westchnęła ciężko opuszczając ramiona.
„No dwie setki koboldów raczej nie są dyskretne, ale teraz to na pewno chuj strzelił spokojne wejście do miasta.” - pomyślała patrząc na smoka w rozmiarze paru budynków. Zastanawiała się za ile sekund usłyszy okrzyki strachu i panika ogarnie miasto. W końcu dla mieszkańców zupełnie znikąd pojawiło się wielkie smoczysko, a czarne smoki zazwyczaj zwiastowały nieszczęście. Biorąc pod uwagę, że Dredwood powstało na skutek lokalnej gorączki złota nie zdziwiłaby się gdyby mieszkańcy stwierdzili, że smok przyszedł tu w wiadomym celu…
Elphira usłyszała.
- Patrzcie. Tak sobie poszła i przyprowadziła se smoka, jak człowiek psa, czaicie się! Normalnie łasi się, jako ten pies! A koboldy jak pchły za nim przylazły! - rzekli bandyci.
Drużyna ruszyła przez ulice Dredwood, pełna Ludzie i stwory widząc przybycie smoka poczuli, że w ich serca wstępuje nadzieja. Oto wraże siły rycerza Whitecrowa zginą w topieli kwasu i i nawale zaklęć, a chaos i bezprawie będą mogły dalej panować w tej krainie. Wszyscy patrzyli się na Elphirę z wdzięcznością i podziwem. Jakaś dziewczyna podbiegła do czarodziejki.
- Mogłaby pani pomóc umrzeć mojej matce? Potrzebuję pieniędzy ze spadku na sukienkę! Zrobisz to o potężna, a będę na każde twoje życzenie!

Eryk wrócił z karczmy zwanej hotelem akurat wtedy, gdy proponowano Elphirze różne usługi za morderstwa. Zaczepił miłośniczkę sukienek przyszłą Matkobójczynie - A ile za tą kieckę to może Panience kupie pod warunkiem że złożycie przysięgę na wszystkich bogów i własną duszę że nie spróbujecie więcej zamordować rodziców ani nikogo do tego wynająć. Sam nie lubię własnej matki, ale to po prostu się wyprowadzić z domu mogę wam pomóc znaleźć pracę - Zaoferował.
- Nie, to moją żonę niech pani uśmierci! Oddam pani syna z posagiem. - wołał mężczyzna wyglądający jak ubogi szlachcic.
- Grafik pani Elphiry jest bardzo napięty! - zawołał Airyd siląc się na bardzo oficjalny ton. W myślach zaś analizował czy będą jakieś korzyści z zaistniałego burdelu. Cóż skoro przynajmniej status Elphiry wzrósł do poziomu “Bardzo ważnej osobistości”, to automatycznie wzrastał i dla samego łotrzyka, jako jednego z jej towarzyszy. A to dawało nowe pole do manewru. Ludzie chętniej otwierają opcje dla kogoś, kogo uznawali za ważniejszych od siebie, żeby podnieść własny statut i możliwości.
- Nigdy nie cieszyłam się takim szacunkiem? Może, droga dobra jest lepsza? - rzekła Nys głosem pełnym pokory.
- A nie zechciałaby pani uświetnić naszego Wieczorka pokerowego swą obecnością? - zapytał gnom właściciel klejnotu.
- Tak, przyjedziemy na pewno. -zawołała Raimiel.
I stanęli przed świątynią...

W drodze do świątyni Elphira była pogrążona w myślach, zawsze się zastanawiała jak to jest być znaną awanturniczką cieszącą się szacunkiem i uwielbieniem ludu no teraz mogła się przekonać. Szkoda tylko, że “przysługi”, o które ją prosili wiązały się z morderstwem a w zamian chcieli odpłacić się cieleśnie lub zostając jej nalożnikami. Wiec miast heroicznej czarodziejki bliżej jej obecnie było do lubieżnej wiedźmy lub próżnej czarodziejki zgrywające niewiniątko i knującej by w finale powieści zdradzić bohaterów i zostać pokonaną w ostatnim rozdziale powieści…
-Jak się tutaj znalazłam. Dokąd zmierza moje życie… „ - pomyślała zmartwiona.
- Ciekawe, co powiedzą po tym, co dziś zrobimy. - powiedziała pod nosem patrząc się na przybytek kultu potworzycy.
- Więc jaki mamy plan ?
- Co do planu proponuje coś prostego krzyknąć, wynosić się z miasta mordercy dzieci zaraz spalimy to plugawe miejsce do gołej ziemi! - Zaproponował Prostaczek.
- Hmmm… Wytłumaczyć, że smok po naszej stronie to dobra opcja? - zasugerował Airyd.- W po za tym… Mój mistrz nie jest szczególnie religijny. Czy raczej?. Życie w ciągłej podróży utrudnia przywiązanie się do konkretnego kultu... Kires wierzy w siłę wyższą, ale konkretnej religii nie wyróżnia. - zerknął na Eryka, licząc, że uniknie wykładu Prostaczka o korzyściach jego kultu- . Jestem też do tyłu z tutejszymi kultami. Co to za świątynia i jak się trzeba w niej zachowywać?

Widząc jak Airyd na niego spogląda mówiąc o swoim Mistrzu poklepał go po ramieniu: - Spokojnie przyjacielu poznałem Pana Kiresa, to dobry człek. Nie ma obowiązku czczenia bogów. A dopóty nie zacznie robić jakiś okropieństw typu rytualne mordy czy mordowanie niewinnych po gościńcach, to ja nie mam z nim problemu! A ta jego różdżka to fajny pomysł jest! Trzeba będzie jej spróbować jak spotkamy kogoś planującego zło. Nikogo przecież nie oszukał działa zgodnie z nazwą, a nie wina Pana Kiresa, że Pani Irendis opacznie wyrozumiała. - Rzekł z uśmiechem.
- O jest przeciwny krwawym ofiarom! Na pewno! Cóż trafił mu się towar z drugiej ręki i za bezcen po jakieś plajcie. To wtedy, z jakością bywa różnie. Zwłaszcza jak pakujesz się pospiesznie… - Airyda zastanawiało jak Prostaczek by zareagował na wieść, że Kires to zawodowy złodziej. Chociaż po umiejętnościach kitsune mógł się tego i owego domyślać. Problem w tym, że nie wiadomo było, czego się spodziewać po Eryku.- [i] To wracając do tematu… Wyjaśni mi ktoś, czym zajmuje się ta świątynia?

Gdzieś daleko:

Asmodeusz zmarszczył brwi.
- Jak to nie ma? Jestem pewien, że jest na to paragraf
Phrasma popatrzył na niego poważnie.
- Nie ma. My patronujemy ideom, abstraktom, rozumiesz?
- Dla mnie najważniejsze jest, aby szanowano piękno i radość. - zakrzyknęła Shelyn.
- A dla mnie, aby znajdowali radość z obcowaniem z mrokiem zalegającym w duszach ludzkości i innych, która sprawia, że wszelakie światło wydaje się jedynie iskrą w bezkresnej ciemności! - zawołał blady młodzian z grzywką, czyli Zon Kuthon.
- Największym dowcipem losu jest to, że on posiada własną teokrację - rzekł Nogrober.
 
Brilchan jest offline  
Stary 19-11-2020, 16:52   #405
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Ostatnie Przygotowania Eryka Świętobliwego Prostaczka przed walką

Pierwej trzeba było pogadać ze smokiem:- Panie Czarnulku proszę im nie wierzyć. Oni tylko mówią, że chodzi im o ciążę i dobro wszelkich potworów, ale służą demonicznej królowej, która krzywdzi wszystko, co żyje dla własnej rozrywki. Moja Suzerenka Lady, Hope pomaga dobrym potworom, a potem mogą wam przedstawić miłą dziewczynkę, której ten obrzydliwy Kult zabrał gałki oczne. Więc proszę nie wierzcie w ich kłamstwa - Paladyn nie obawiał się, że skuszą Czarnulka seksem, bo według słów Sabriny czarny smok podjął szlachetnego zobowiązana, jakim był celibat. Coś zupełnie nierealnego w oczach seksuologicznego byłego najemnika. [/i]

- A to nie byłoby kierowanie się stereotypami i nietolerancja? Może z nimi porozmawiamy? Idę po herbatkę! - i smok poszedł do Ho-telu.
Elphira westchnęła ciężko, po czym bezceremonialnie pacnęła Eryka w potylicę.
- A co ja mówiłam? Żadnego szarżowania z kopem w drzwi na oślep ze świętą pieśnią na ustach bez przygotowania. - powiedziała spoglądając się za odchodzącym smokiem - Nasz plan ma wiele ruchomych elementów w tym jednego wielkiego jaszczura. Nawet nie wiesz, kto przewodzi tutejszemu Kultowi prawda? Lepiej nie ryzykować, że po wszystkim się okaże, że najwyższy kapłan bądź ważniejsi kultyści byli akurat w okolicy płodzić nowe potwory, porywać dzieci i potwornie mutować wieśniaków w ramach “pomocy” tutejszej ludności. Czy co tam za potworności wyczyniają w imieniu, potworzycy i w swoim wolnym czasie? Więc zanim ruszysz z szarżą i psalmem na ustach pozwól, że zasięgnę języka i sprawdzę, na kogo trzeba uważać, by za dwa tygodnie nie okazało się, że w okolicy jest kolejny nowy kult Lamashu bądź dwa… - skończyła tłumaczenie ruszając w kierunku innych budynków przy okazji mając na oku smoka, który musiał zapewne wywoływać strach w “normalniejszych’ mieszkańcach Dredwood, to znaczy, jeśli jacyś się tu jeszcze uchowali.
Eryk rozmasował sobie potylice - Ja nie od tego. Panienka potrzebuje Inkwizytorów Przenajświętszego Oficjum u nas to robili z tego wykłady Bakłasz Mordimer od delikatnego zbierania informacji, magicznymi sposobami, Stary, Hez-Hornu co uczył badania terenu oraz wyciągania informacji od ludności metodami tradycyjnymi i Mistrzyni Spanish Inqustione, co uczyła tortur… Nigdy byś się nie spodziewała tego po takiej drobnej budowy kobiecie! Po wstępnych testach powiedzieli mi:
“Eryk ty to jesteś za głupi na takie rzeczy. Po prostu bierz miecz i z pieśnią na ustach biegnij w ciemności. Dawaj dobry przykład innym i jakoś to będzie. A w razie trudności wezwij nas” tyle, że oni nie są tak światli jak ja, jeżeli tu przyjadą, to zaraz znajdą Lady, Hope spalą jej dworek razem z pracownikami a mnie na dokładkę, że pomogłem. Whitcrow na pewno ich sprowadzi. Stąd chcę usunąć najbardziej widoczny element złą a potem zająć się wyłuskiwaniem kultów, ale nie będę się wam sprzeciwiał Pani Elphiro po prostu zajmę się inspirowaniem. Zawiadomcie jak przyjdzie czas ataku z pieśnią na ustach zgoda ?

-Ciekawe, dlaczego… -wycedził Airyd.
- To raczej marni by byli paladyni, co wykonują egzekucję na niewinnych bez sprawiedliwego osądu i oceny sytuacji. No chyba, że fanatycy. Ale tacy chyba nie są prawdziwymi wiernymi... - rzuciła czarodziejka, po czym ruszyła dowiedzieć się, kto lub co przewodziło kultowi, na kogo było trzeba uważać i spróbować ustalić ile osób by się ucieszyło lub rozgniewało po zniknięciu kaplicy.
- Będę musiał podziękować Kiresowi, że nie trzymał się blisko religii…. - westchnął kitsune. -[i] Problem z fanatykami to taki, że tylko siebie uważają za jedynych wierzących. Ale skoro niewiele dobrego wychodzi z dyskusji religijnych to ruszajmy.

Zbieranie informacji: 28 - Kostnica
Według informacji zebranych przez czarodziejkę Kultowi przewodziła nijaka Agnes, kobieta przebiegła i elokwentna, która starała się nie robić kultowi wrogów, zwłaszcza ze strony świątyń Nogrovera, najbogatszej w mieście, któremu przewodziła asasynka oraz co ważniejsze wydawczyni słynnego pisma z krzyżówkami Stewia Blodspliter. Agnes nie tworzyła potworów, choć też miała małą armię gnoili, którym przewodził pancerny, Gnoll Hardy.
Smok zapukał w drzwi hotelu, dwa okna wypadły. Wybiegł właściciel i skulił się przerażony.
- Herbatkę proszę z mleczkiem. - rzekł głośno, powoli i wyraźnie, właściciel znikł w środku.
Elphira widząc poczynania smoka zbliżyła się ostrożnie z nadzieją, że już nie będzie pukał do drzwi, bo nie była pewna czy budynek przetrwa drugą serię.
- Ta herbatę chcesz w filiżance czy wiadrze ? - spytała zastanawiając się czy biedny hotelarz ma w ogóle wystarczające zapasy herbaty i mleka na smoczą miarę.
Liczyła, że smok da szybką odpowiedź, bo zapewne będzie musiała trochę uspokoić właściciela nim padnie pod wrażeniem swojego klienta.

Następną rzeczą jaką uczynił było podejście do elfiej czarodziejki podał jej resztki placka i bukłak z wodą - Mocium Pani Elfia wróżko proszę no się posilić… Załatwiłem Pani pokój z myciem w zaufanej karczmie i posiłek, ale mówiłyście, że szukacie wybranki do bohaterskiej misji ? A każde dziecko wie, że się pojawiają jak następuję epicka walka ze złem, więc posilcie się proeszę i pomóżcie nam pozbyć się tej plugaweij świątyni. Hej! Pani Druidko jak chcecie palić miasta to zacznijcie od świątyni zła a potem się zobaczy jak mi pomożecie z tym to będziemy kwita za leczenie i wyratowanie was wtedy z opresji - Spróbował załatwić elfie wsparcie.
- Eryku, Eryku mam pomysł. Tu są też świątynie Nogrobera i Urgathoy… Niezdrowa konkurencja jest bardzo ważna! - rzekła Nys na ucho do Eryka.
Paladyn zrewanżował się własnym szeptem na ucho szlachcianki: - Doskonały pomysł Jaśniepanienko na pewno się nimi zajmiemy problem w tym, że w przeciwieństwie do wymienionych przez was kultów demoniczna ladacznica jest zbyt widoczna i Whitecrow wykorzysta tą świątynie, jako argument przeciwko Lady Hope i Jaśnie panu Salingerowi, ale z wielką chęcią potem z Jaśniepanienką o tych kultach porozmawiam. Teraz nie ma na to czasu - Wyjaśnił grzecznie.
Elphi z pewnymi obawami słuchała jak paladyn próbował przekonać elfki do pomocy w walce i zniszczeniu świątyni. Nie podobało się jej wciąganie innych w to zamieszanie, a poza tym nie była pewna czy były by “dobrymi sprzymierzeńcami”. Miała przeczucie, że same mogą im przysporzyć więcej problemów niż to warte. Ireanis niby była trzeźwa, ale nie była pewna, co do jej doboru zaklęć lub zdolności podejmowania sensownych decyzji w danej chwili. Zaś druidka mogła się okazać aż nazbyt skora do zwalczaniu “cywilizacji” i usuwaniu jej znamion z oblicza ziemi ogniem i innymi siłami natury.
- Wiesz nie wiem czy to najlepszy pomysł. To nie ich walka i jednak całe przedsięwzięcie wiąże się z pewnym ryzykiem. - szepnęła dyskretnie do Eryka licząc, że da się przekonać przy okazji licząc, że elfki jeszcze nie podjęły decyzji by dołączyć do tej małej krucjaty.
- Nic nie zyskamy na rozwaleniu świątyni. Po za tłumem uzbrojonym w widły i pochodnie. Który w gruncie nic złego nie ma na myśli- wtrącił Airyd.
Elfka z lasu usłyszała Eryka uśmiechnęła się.
- Podpalimy ją, od jednej iskry zajmie się całe miasto i NATURA ZWYCIĘŻY! - powiedziała z Wickermanami w oczach.
Elfka z czaru zastanowiła się.
- Znam taki czar… kula ognia. A sumie czyja to świątynia?
- Czy to ważne? Tam są skarby do… uratowania! - zawołała Jasmine.
- To świątynia matki potworów, która sprawia, że kobiety lub mężczyźni zostają plugawo zapłodnieni i w ich ciele rozwija się potwór, który wygryza sobie drogę na zewnątrz. Nam chodzi o to, że jest Chaotyczna, jak ta Desna! - Tłumaczyła Nys Ireanis, która zzieleniała.
- Hej no - oburzyła się Ramiel.
Elphira zaśmiała się pod nosem, po czym rzuciła w kierunku Nys.
- To zabawne biorąc pod uwagę, że sama nosisz się czasem jak oddana wyznawczyni Calistrii. Z całym tym seksem, hedonizmem i twoim temperamentem.

Airyd z wrażenia otworzył usta. Potem je zamknął. Powtórzył czynność parokrotnie i z urozmaiceniem w postaci machania rękami jakby był rybą wyrzuconą z wody.
- A jaki zasięg ma to bóstwo? - w końcu wykrztusił. - I czy to ma wpływ na kobiety… już zapłod… To jest w ciąży?!
Tylko tego mu brakowało, żeby jego przyszywany bratanek? Brat? siostra? Żeby dziecko Linei i Kiresa miało się zdeformować przez jakieś miejscowe bóstwo.
- Właśnie w tym problem Panie Aryid. Dlatego byłem taki przerażony jak zobaczyłem, że Pani Linea - partnerka waszego Mistrza Kiresa jest przy nadziei i chcę nocować w tym mieście. Dlatego byłem tak uparty, żeby jak najszybciej się przeprowadzili do Dworku. Z tego, co pamiętam ktoś ją potem zbadał magią i wszystko wydawało się w porządku. Co do odległości i szybkości nienaturalnego zapłodnienia facetów wszystko zależy od tego, z kim walczymy. Podczas moich studiów na temat tej demonicznej sekty słyszałem o plugawym potworze służącym tej demonicy, który potrafi w jeden paciorek sprawić, że rozwinie się w was potwór, który wyskoczy z podbrzusza. Potem jego aura zepsucia jest tak silna, że każda kobieta przy nadziei w promieniu stu jardów porodzi zdeformowane dziecko. Na szczęście to monstrum jest jedno i trzeba szczególnie się zasłużyć, żeby plugawica je zesłała. Stąd warto jest Czcić potężne dobre bóstwa Panie Arydzie, bo jeżeli jesteście wiernym wyznawcom to będą was osłaniać przed innymi złymi bogami. Choć z drugiej strony zło to wyczuwa i tym mocniej chcę wam krzywdę wyrządzić albo was skusić taka to jest wojna Mocy o duszę śmiertelnych wśród istot wyższych - Wyjaśnił towarzyszowi tonem znawcy pokazując że mimo miałkiego intelektu coś tam potrafił zapamiętać jak go temat zainteresuje.
- Mieliście rację panie Eryku i dziękuje za pomoc. I tak mówiłem nie jestem szczególnie przywiązany do religii -
 
Brilchan jest offline  
Stary 09-02-2021, 08:45   #406
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Przemowa / wyzwanie

Gdy wszystko już ustalił z towarzyszami zaczął krzyczeć swoją bohaterską przemowę:
-Ja Eryk Świętobliwy Prostaczek Święty! Mściciel pod wezwaniem trójkąta bogiń Dziedziczki Kwiatu Zarannego i Niezaspokojonej! w imieniu prawowitej właścicielki tych ziem Lady Hope Ravenwood której mam zaszczyt służyć wzywam was plugawych czcicieli demonicznych sił, morderców dzieci, rzeżycieli chorób i mroku do opuszczenia tego terenu i porzucenia ścieżki zła! Ogłaszam, że miejsce waszego kultu zostanie natychmiast wypalone kwasem i ogniem macie je więc natychmiast porzucić lub odeślę was w ramiona waszej demonicznej plugawej pseudo bogini jaką wojownik o dobro i sprawiedliwość!
- Krótko mówiąc… Mamy smoka i wiedźmę! I tego zapaleńca. I nie zawahamy się ich użyć! -- zapewnił Airyd.
- Kogo nazywasz tutak wiedźmą ?! - Elphira syknęła w stronę Airyda po czym zirytowana mamrotała pod nosem - A potem się dziwić że ludzie proszą mnie o pomoc w mordzie lub o klątwy…
- “Wiedźma” brzmi groźniej i podkreśla wiedzę. A ai tam bez różnicy, czy ludzie nazywają mnie “lisołakiem” czy “kitsune”. Mam to w dupie…
- Insynuujesz że czarodziejki są gorsze? - popatrzyła się groźnie na Airyda -No i za określanie się lisołakiem raczej wylądujesz na stosie… no dobra za to drugie zapewne też ale jednak szybciej.
- Niczego nie insynuuję. - zmarszczył brwi - Po prostu stwierdzam, że ludzie bardziej drżą w posadach na słowo “wiedźma”. Przy “czarodziejce” zostają jeszcze reakcje typu by klepnąć w tyłek. To cytat od żony mojego mistrza, która tak się składa jest czarodziejką. Nie moja wina, że większość ludzi reaguje durnie- - wzruszył ramionami- A osobiście mam w dupie czy nazywają mnie “lisołakiem” czy “kitsune”. Kires z Lineą mają też gdzieś czym jestem póki nie zagryzam ludzi na obiad. I tak powinno być.
Smok dostał dzbanek herbaty. Z dzbankiem w jednej łapie zapukał we wrota. Wyszedł kobold, który nagle przylgnął do ziemi.
- Bardzo chcielibyśmy napić się pysznej herbatki z świątobliwym właścicielem tej świątyni
- Przybywamy w pokoju. -oświadczył Airyd unosząc dłoń. Uznał, że lepiej przejąć rolę heroda zanim Eryk się rozgada, a Elphira się wkurzy. Reszta towarzystwa zapowiadała się w tej roli tylko gorzej. - Powstańcie zacny… Jak was zwą? - spytał kobolda.
- Thedor Zjadacz Łożysk - rzekł niskim głosem.
- Po co było pytać? - skomentowała Jasmine.
Eryk skrzywił się słysząc o pokoju z plugawą świątynią ale nie zaprzeczył towarzyszowi zamiast tego rzekł do kobolda - Idź po waszą Arcykapłankę chcemy z nią porozmawiać ale tu przed wejściem. Zorganizowaliśmy herbatkę więc wynieście jakieś stół z obrusem bo są ważne sprawy do omówienia! - Rzekł.
Szeptem poprosił Elphirę - Weźcie strzelcie w Czarnulka z tego magicznego patyka zmiany planów może postanowi jednak ich spalić kwasem?- Chociaż bardziej prawdopodobne że będzie chciał zjeść keks zamiast szarlotki albo wypić kawę miast herbaty.
- Ależ oczywiście choć równie dobrze mogę próbować nakłonić go do zmiany zdania lejąc go mokrą szmatą po pazurze. Jedno i drugie by miało marny skutek choć to drugie zapewne przynajmniej by zwróciło jego uwagę. Smok to smok z jego wiekiem doswiadczony czarownik miał by problem by dosięgnąć go zaklęciem a co dopiero jakaś wadliwa różdżka z odrzutu… - skomentowała propozycję Eryka, wcale nie dziwiła se że wyszło jak wyszło. W końcu plan Eryka opierał się na założeniu że smok będzie skory wytłuc dla nich całą świątynie kultystów, jak widać miał inne plany.
- Dobra, poczekajcie - i znikł na kilka minut. Po chwili wyszła ze środka kobieta w otoczeniu dziesięciu koboldów w pancerzach płytowych. Arcykapłanka przypominała dobrotliwą matulę, gdyby nie mroczny chaoz zła czający się w jej oczach.
- Oto się spotykamy Eryku…. Tak zostało przepowiedziane synu!
Eryk na widok kobiety rozwarł gębę w zdziwieniu pamiętał ją bardzo słabo, ale nie miał wątpliwości, że to była ona!: - Dawno straciłaś prawo do nazwania siebie moją matką! Najpierw porzucasz mnie i ojca twierdząc, że zniszczyłem twe ciało, a teraz służysz mrocznym siłom, które zajmują się wypaczaniem ciał podczas ciąży? Nie masz wstydu kobieto?! Podziękuj swym mrocznym patronom za to, że zdecydowałem się służyć Jutrzence, a dobrzy bogowie źle patrzą na Matkobójców, bo gdyby nie to przeszyłbym cię mieczem tu i teraz na progu tego plugawego przybytku! - Świątobliwy Prostaczek aż trząsł się z furii zaciskał dłonie aby nie sięgnąć po miecz wiszący u boku choć bardzo go to kusiło - Posłuchaj mnie uważnie rodzicielko mimo obrzydzenia jakie budzi we mnie twa osoba prawdą jest, że bez ciebie nie byłoby mnie na świecie, więc radzę abyś zabrała swoich sługusów i natychmiast się stąd wynosiła. Niedługo przybędą tu mniej wyrozumiali ode mnie święci mężowie, którzy spalą cię razem z resztą plugastwa. Ja przez nasze więzy krwi dam wam wszystkim czas abyście nawrócili się ze ścieżki zła, ale ten przybytek plugastwa musi ulec płomieniom, aby odebrać im wymówkę do zrównania całego miasta z ziemią - Zakończył ściszonym lecz wciąż przepełnionym furią i poczuciem krzywdy głosem.
- Znaczy się, że to jest twoja matka? Matka krwi, a nie wychowująca? - spytał Airyd. Obstawiał, że to i tak będzie pytanie retoryczne. W duchu uznał, że umrze szczęśliwy jeśli nie trafi na swoich biologicznych rodziców. Kires go wychował, bywało niebezpiecznie na przygodach, ale mógł trafić gorzej.
Słysząc pytanie Airydia Eryk zacisnął usta i kiwnął głową podobną złość było widać na twarzy paladyna gdy walczył z demonicą która zamordowała dzieci w wieży, ale ta wściekłość wydawała się mieszaniną jego zwykłego świętego oburzenia na zło i czegoś bardziej osobistego.
Elphira spodziewała się ujrzeć jakieś potworne mutacje lecz kapłanka wyglądała niepozornie choć dało się odczuć, że było z nią coś nie tak zwłaszcza patrząc w jej oczy dało się dostrzec pewien obłęd lub mroczne oświecenie.
“Aha ona z gatunku tych matczynych gdzie wszyscy to jej dzieci po odpowiednim nawróceniu naukami potworzycy…” pomyślała najpierw gdy ta zwróciła się do Eryka jak do syna, takiej odpowiedzi ze strony Eryka się jednak nie spodziewała.
- Zaraz, że jak ?! - wykrztusiła, a gdy już pozbierała szczękę z podłogi zaczęła myśleć jak wybrnąc z sytuacji, bo takiej komplikacji raczej nie mogła się spodziewać.
- Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Myślałam, że takie rzeczy to tylko w powieściach i sztukach teatralnych z dramatycznym spotkaniem rodzinnym… - rzuciła do reszty gdy Eryk był pogrążony w śmiercionośnej batalii na zabójcze spojrzenia.
- Życie pisze najlepsze scenariusze - rzucił Airyd filozoficznie.
- Ta znam to powiedzenie że życie potrafi być dziwniejsze od fikcji. Chociaż czymś muszą się inspirować więc to może takie błędne koło dziwaczności ? - czarodziejka zamyśliła się.
- To w sumie ciekawe stwierdzenie - rzekła Ramiel.
- Wiesz zawsze zakładałem że przynajmniej połowa tego co jest opowieściach i książkach to prawda reszta to albo wymysł autora albo stonowana wersja tego co się stało bo prawdziwe wydarzenia byłyby zbyt niewiarygodne. - Elphira zaczęła wspominać różne bardowskie opowieści oraz kilka powieści które zdarzyło się jej przeczytać.

- Oh synu, z gadulstwem wdałeś się w ojca. Ciekawe, co masz po mnie, co nie? - zaśmiała się jak dobrotliwa ciocia - Już dawno temu żałowałam, że nie zostałam, aby cię wychowywać i kształtować. Materiał był zaiste doskonały! - westchnęła i pokręciła głową. Czarnulek zrobił wielkie ohh! i- To piękne, mama i synek się spotkali!
Eryk aż się wzdrygnął zamknął oczy i zmówił w duchu krótką modlitwę dziękując swoim patronką za to że ta kobieta zniknęła z jego życia oraz prosząc o dar cierpliwości.
- Myślicie że powinniśmy się włączyć w tą wymianę zdań czy raczej zostawić to naszemu paladynowi ? - zapytała czarodziejka zastanawiając się dokąd właściwie zmierza ta cała sytuacja.
- Moja mama jawi mi się jako coraz lepsza osoba. - rzekła Ramiel.
- Mój mistrz też, a jest złodziejem. Jak byłem mały to pomagałem mu we włamaniach - przyznał Airyd.
- To poczekaj aż będziesz mieć nieprzyjemność spotkać moją rodzicielkę. - Elphi skrzywiła się na tą myśl jakby nie patrzeć były to dość niskie progi a jedynym plusem jej matki było to że przypomniała sobie że ma córkę dopiero niedawno.

- Po tobie rodzicielko jak sądzę odziedziczyłem urodę i zdolność do przekonywania innych proszę cię więc daj się przekonać... Proszę cię więc zbierz swoich towarzysz różnych ras i ukryjcie się na jakiś czas z widoku. Jak sama widzisz mam przyjaciół różnych orientacji i ras w tym i tych które większość ludzi wiary służących dobrym bogom uznaliby za potworne. Dla tych właśnie ludzi musimy zrobić pokazówkę i spalić tą świątynie mroku! Daj spokój na pewno wiedziałaś że w tym regionie nie dasz rady na dłuższą metę otwarcie czcić… Sama wiesz kogo - Ugryzł się w język aby nie obrażać demonicznej potworynki czczonej przez krewną - Pierwej musimy pozbyć z okolicy mojego wroga WhiteRavena młodszego który będzie szukał wymówek do przejęcia kontroli nad tymi ziemiami które prawnie należą się mojej Suzerence Lady Hope Ravenwood gdy już zażegnamy ten kryzys będziemy mogli się zająć wzajemnym kształtowaniem poglądów bo ja z kolej jestem przekonany że byłbym wstanie znaleźć ci o wiele lepszy patronat… Rodzicielko - Nie potrafił się przemóc i nazwać tej koszmarnej kobiety Matką ale należał jej się szacunek za to że przywołała go na świat i urosła wewnątrz swego ciała. Określenia Rodzicielka zresztą dużo lepiej pasowało do jej pokracznego kultu.
Czarnulek pokiwał głową.
- Widzisz jak Eryś cię kocha o ciebie się troszczy! To wzruszające! - rzekł i uronił łzę.
- Myślisz, że ja straszliwa kapłanka pani potwornego piękna będę uciekać przed jakimś białym ptakiem? Mam wobec niego plany... - rzekła matka.
Czarodziejka przysłuchując się tej dyskusji już sobie wyobrażała co za plany może mieć kapłanka, nie omieszkała tego skomentować w mało dyskretny sposób.
- Ta zapewne chce go “pobosławić” i przemienić go w jakąś potworność lub poddać magicznej mutacji lub liczy że przekabaci go na swoją stronę. Choć dla nich jedno i drugie to zapewne to samo…
- Marnie to o niej świadczy skoro uważa, że może tak zdecydować o dorosłym dziecku. To może świadczyć o ogólnie przedmiotowym traktowaniu istot. - przytaknął jej Airyd.
- Miałam na myśli Whitecrowa choć kto wie, zapewne wobec Eryka też ma jakieś plany.
- Gorzej, może mieć plany wobec nas wszystkich, a wtedy… Nakomplikuje naszą już i tak skomplikowaną i przeciążoną sytuację. Chcę przedtem zobaczyć się ze swoim mistrzem…Zwłaszcza jak patrzę na matkę Eryka. Co tam, że raz mnie wrzucił przeciwko szczurom, z siedem razy na gobliny jako wabik
- Czy kapłanki Lamashutu mogą zapładniać kobiety? Desno! Wyrzuć to z głowy, to straszne! - Ramiel biła w głowę pięściami.
Eryk nadal wymownie milczał.
- Och, milczysz! A ja ci powiem! Ku matce potworów skłaniałam się jeszcze przed twoimi narodzinami. Nigdy bym nie urodziła ciebie, gdyby nie namowa kapłanki, która widziała w mym dziecku wielką przyszłość! Więc cię urodziłam i widzę, że dobrze zrobiłam. Widzę w tobie Wielką moc! - roześmiała się jak matka Elphiry.
Każdy uwierzył w słowa wiedźmy… choć każdy na swój sposób.
- Ha! Więc o od początku byłaś zła! A ja głupi myślałem, że to ja jestem odpowiedzialny, za twój upadek! Ulżyło mi!
- Głupio zrobiłeś, że w ogóle wziąłeś to pod uwagę. Jesteś prawym rycerzem. Prostodusznym, ale jednym z bardziej prawych jakich poznałem. - oświadczył Airyd.
Matka Eryka pośpiesznie mrugała .
Elphira zakładała, że kapłanka chciała zaleźć Erykowi ze skórę tymi słowami i zasiać jakieś ziarno wątpliwości. Jednak patrząc na jej minę oczywiste było, że w żadnym ze swych nikczemnych planów nie założyła takiej reakcji paladyna. Czarodziejka zaczęła niekontrolowanie się chichotać i zajęło jej chwilę opanowanie się przygryzając dolną wargę odparła.
- No i tak umierają misterne niegodziwe plany, hehe.
Elphi Wyczucie pobudek - 13
Kostnica
- Misterne plany padają od głupich szczegółów… - skwitował kitsune-
Eryk jesteśmy z tobą! Pamiętaj!
- zapewnił.
Matka Eryka podeszła do Elphiry.
- Ty tu taka przemądrzał nie bądź! - dzignęła Ephirę w pierś palcem,twarz Ramiel pociemniała - Znam twoją matkę, jest moim wielkim nie-wrogiem, i choć uważam ją za beznadziejną antropofagoliczkę to i tak nie dorównujesz jej inteligencją! Ani swojej Au! - Krzyknę gdy Ramiel pacnęła ją w rękę przy kolejnej próbie dźgnięcia w pierś.
- A co to jest nie-wróg? Za mało na przyjaciela, a za dużo na znajomego? - spytał Airyd ośmielony gestem Raimiel. Lewą rękę miał ułożoną w przyjacielskim geście, ale prawą trzymał przy Jasmine.
- Gdzie mnie tyka tymi łapskami?! - oburzyła się czarodziejka z jednej strony obrzydzona, choć gdzieś w środku zadowolona, że kapłanka potworzycy straciła cały rezon i pewność siebie co do manipulacji Erykiem. Znaczyć mogło, że tylko zgrywała taką twardą i pewną swego a jej plany mogły nie być wcale takie solidne.
- Wyobrażacie sobie ? Czarty wiedzą gdzie była i co wyprawiała, jakie paskudztwa i plugastwa chwilę temu macała a teraz do ludzi z rękoma. - narzekała dalej przy okazji uśmiechając się porozumiewawczo do Raimiel. Trzeba trochę odwagi, by stanąć na drodze zirytowanej kapłanki Lamasthu, choć elfka już udowodniła, że jest dzielniejsza, niż sama chciałaby przyznać. Będzie się musiała odwdzięczyć. Oczywiście w obecnej sytuacji wolała nie spuszczać oka z kapłanki, która chyba zbliżała się do utraty kontroli nad sobą, bo na pewno już nie kontrolowała, tej sytuacji jak się jej na początku zdawało.
Eryk milczał przez dłuższą chwilę z zamkniętymi oczami pogrążony w modlitwie, gdyż miał ogromny dylemat: Dziedziczka nakazałaby mu zwalczać zło, a więc zabić Matkę, Jutrzenka w tym przypadku jak tutaj powiedziałaby, że należy zabić zło czyniącą to szybko i bezboleśnie, gdyż nie było szansy na nawrócenie jej, zaś jego trzecia Patronka rzekłaby, że trzeba się zemścić jak na Panią zemsty przystało! Problem w tym, że naprawdę nie chciał być Matkobójcą.
 
Brilchan jest offline  
Stary 31-03-2021, 19:36   #407
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Nagle wpadł na genialny pomysł. Nie był pewien czy był to jego pomysł czy też zesłały go boginie! Otworzył oczy widząc że Elphira odwraca uwagę Matki sięgnął po broń jednak nie wyciągnął miecza! Zamiast tego chwycił magiczną patelnię i nasyciwszy ją świętą mocą ugodzenia zła zamierzał trzepnąć rodzicielkę w potylice żeby straciła przytomność!
Airyd widząc co wyrabia paladyn podjął się złapania, przytrzymania bądź zwalenia z nóg jego matki-wariatki. Zależnie co mu się uda wykonać kiedy rzucił się na nią całym ciężarem ciała. Wszelkie sposoby na uciszenie tej kobiety wydawały się szczytne.
Eryk zadał cios, ale jego wykonał mistrzowski unik jedynie uginając kolana, tak, że tarcza minę ją o milimetry. Kolejne ciosy także mijały ją ledwie o włos, ale zdawała się na to nie reagować. Kobieta tylko się śmiała.
- Teraz moja kolej opanuje cię i zmuszę do czynienia zła w imię Matki Potworów! Dominacja! - rzuciła straszny czar… Który nie zadziałał. Potem poszły palce śmierci, zauroczenia osoby i zadawania ran...
- Co jest? -zdziwiła się.
- Na gwiezdną panią! Mój dotyk wysysa magię! Nie zbliżaj się Ephi. - Ramiel odskoczyła.
Wysoka kobieta w trudnym do określenia wieku podeszła do nich
- Widzę, że też nie macie kontaktu z Górą? Już drugi raz w tym roku. To już przechodzi ludzkie pojęcie, jak oni sobie wyobrażają religię bez magii kapłańskiej? - zapytała kapłanka Norgorbera.
- Nonsens, paczcie! - zawołała matka Eryka połączyła się z…
- Ta muzyka! Flety! Tysiące tańczących ślepych bogów demonów! Nuklearny Chaos! - zawołała matka i upadła.
Elphira nie spodziewała się takie obrotu sprawy, paladyn chciał chyba spacyfikować rodzicielkę nim tak zapała szczerą żądzą mordu jednak bezskutecznie. Właśnie zaczęła przygotowywać się do rzucana czarów w duchu karcąc się że po smoku poczuła się zbyt pewnie i mogli przecenić swe siły, jednak szybko przerwała tę myśl przygotowując się na pierwsze straszliwe uderzenie… i nic ?
Czarodziejka wyraźnie zdezorientowana przyglądała się coraz bardziej zirytowanej kapłance zastanawiając się czy cała potęga i błogosławieństwa potworzycy były tylko wyobrażeniem jej szalonego umysłu czy też coś innego tutaj się działo ?
”Takie rzeczy się zdarzają ?” - pomyślała na wywód drugiej kapłanki która musiała się zainteresować całym zamieszaniem.
- Kompetencję to ty chyba jednak odziedziczyłeś po ojcu… - stwierdziła Elphi gdy kapłanką rażona jakąś wizja obłędu po prostu legła na ziemi plecąc bez sensu.
Sisi podeszła do matki Eryka i obejrzała ją.
- Co to nuklearny Chaos. - zapytała.
Paladyn wzruszył ramionami, gdyż, nie miał zielonego pojęcia.
- Może chodziło o nuklearny chałas? To taki odgłos jak chrupiesz nuklear, taki deser. - wyjaśniła Ramiel.
Tymczasem Minsk podbiegł do was i zapytał.
- Komu skopać tyłki w dobrej sprawie? - zaryczał.
- Już nikomu, hehe. - odparła Jasmine.
- To możemy skopać w złej! - wrzasnął Liacor.
- O kurwa, bogowie postanowili zamanifestować, że istnieją! -Airyd z wrażenia padł na klęczki patrząc na sufit. Ponoć bogowie patrzyli z góry - Poleci ktoś jakąś modlitwę dziękczynną? Jakimkolwiek jesteś bóstwem to wielkie dzięki!
Kapłanka Norgorbera stanęła obok Airyda.
- Codziennie i nieustannie manifestują. Teraz zrobili coś odwrotnego. Zwykle dzieje się tak z powodu burz planarnych i takich tam. Chyba, że jakiś bluźnierczy byt chce pochłonąć wszechświat. Wtedy jest szansa, że czeka nas nieskończona egzystencja pełna czystego cierpienia.
- Mi tam taki mały cud jak przed chwilą wystarczy… Możemy tego nie psuć?
- Panie Czarnulku, Mama jest zestresowana i trzeba ją zabrać na wakacje do Krainy Szczęścia! Bo przecież wam tak bardzo pomogła przebywanie z Panem Mirkanem. Witajcie Panie Mniscu trzeba zniszczyć świątynie zła i skopać tyłki tym potworom, które nie będą się chciały na to pozwolić. Widzicie gobliny moje drogie, jaka wasza Patronka jest słaba! Biegniecie ogłosić reszcie mieszkańców świątyni, że macie stąd uciekać! Jeżeli Ktoś z was zechce porzucić dawną wiarę i nie ma gdzie mieszkać, jestem gotów dać zatrudnienie przy pracach remontowych płacąc jedzeniem i dachem nad głową! - Ogłosił chcąc wykorzystać zesłaną przez bogów łaskę. Idąc za ciosem wiążąc i kneblując swoją rodzicielkę dodał:
- Druidko szykujcie się do tego palenia. Panie Gargan osłaniajcie ją. Zaproponowałbym wam przejęcie tej świątyni w imię Asmodeusza, ale wątpię, żeby Władca Piekieł chciał dojadać resztki po demonach. Zaraz Poproszę Mojego Ojca, żeby wam pomógł. Może ktoś z najemników też będzie chętny?- Schowawszy broń, zarzucił sobie związaną jak baleron Matkę na ramię, ruszył do obozu najemników, żeby poinformować, że w mieście rozpierducha, do której się mogą dołączyć jeżeli się pospieszą i skoro mają kontrakt na ochronę miasta to niech się upewnią, że stuknięta elfka nie puści całego Dreadwood z dymem.
W oczach elfki-druidki rozbłysły płonące miasta. Zaczęła podpalać pochodnię. Tymczasem Gregan zastanawiał się, czy podpalanie świątyni matki potworów jest praworządne czy chaotyczne.
Potem podbiegła i cisnęła pochodnię…. A wtedy na budynek spadł deszcz ognia, kwas i błyskawice. Elfka uklękła
- NATURA ZWYCIĘŻYŁA!
- Boże - którykolwiek to załatwiłeś - dziękuje! -Airyd nie wstawał z klęczek.
Tymczasem stojąca za nią Ureanis wpatrywała się w różdżkę burzy zemsty.
- Czyli to nie Czasy Kłopotów.
Potwory zaczęły w przerażeniu uciekać od elfki-druidki, a pan Czarnulek zaczął gasić ogień i tłumaczyć wszystkim, że nie wolno bawić się ognistymi patyczkami.
- No to jebło. - skwitowała Jasmine.
- Jeśli o jebanie chodzi, to to zabijmy coś, aby powstała głęboka dziura aż po rękojeść. - Liacor rechotał
- Jesteś ordynarny. - warknęła Jasmine.
- Pani Szklane Uszka się znalazła.

Tymczasem Eryk mocno zmęczony doszedł do obozu najemników. Zobaczył, że jego ojciec i kilku innych stoi przed karcerem, gdzie była zamknięta rudowłosa elfka w stroju druidki.
- Przepraszamy, ale co tamta elfka zrobiła? - zagadnął kitsune.
Elphira westchnęła ciężko. Oczywiście chwilowe zamieszanie starczyło Erykowi na rozpętanie małego zasłużonego piekiełka w świątyni Lamasthu.
- No to mam nadzieję, że w środku rzeczywiście nikogo nie było. - wycedziła przez zęby, choć rzeczywiście wyglądało na to że kultyści nie przetrzymywali w środku nikogo niewinnego.
- Ehh, ta wizyta na wieczorku pokerowym wydaje się coraz bardziej atrakcyjnym pomysłem… Tylko wpierw muszę sprawdzić jak się ma moje kuzynostwo pod opieką ojczulka Eryka. Mam nadzieję że im się polepszyło i wrócili do pełni zmysłów bez tego świństwa które rozprowadzali. - rzuciła do Ramiel trochę zmęczonym głosem.
- Tylko gramy normalny poker, czy Andor Holdem? I z kim, bo dobrze byłoby mieć tak z sześciu graczy. - rzekła Ramiel.
- Ja i Airyd się zgłaszamy. - zawołała Jasmine.
- A tak zgłaszamy się. -przytaknął Airyd.
Oczywiście to nie był koniec atrakcji bo na miejscu zastali interesujący widok.
- To chyba naprawdę jakiś sezon elfi. Bez obrazy skarbie. - rzuciła do tancerki, przyglądając się elfce stwierdziła.
- No to chyba znaleźliśmy koleżankę naszej zagubionej druidki. Wiesz, ostatnio zaczynam dostrzegać niepokojąca tendencję, że jak spotykam jakiegoś elfa to jest on albo w klatce, albo związany. Forakil, elfia przystawka bojowa a teraz ta tutaj. Elerin nie liczę, choć drugie spotkanie też było w więzieniu… za moją zasługą. No ty akurat byłaś chlubnym wyjątkiem od tej reguły. - skrzywiła się po tym, wywodzie zastanawiając czy kolejny przedstawiciel długowiecznej rasy będzie związany, skuty łańcuchami w lochu czy też może zamknięty w klatce.
- Bo ja jestem Varisianką, my wiemy, że prawo wolno łamać tylko, gdy nikt nie widzi. A elfy to cały świat traktują jako własny park. To nie dziw się, że wszyscy je zamykają! -powiedziała, Ramiel.
- To akurat słuszna idea z tym prawem. - przytaknął jej kitsune. - I tak elfy mają w sobie coś takiego, że chce się je zamknąć.
- Hej no chyba nie wszystkie elfy są takie no, chyba że nie chcą u siebie trzymać takich współbraci i wysyłają ich w świat. A potem oni pracują na taką reputację dla całej reszty, jak myślicie ? - Spytała Ephira.
- Za Alimenty - odparł Tata Eryka z zimną satysfakcją - Eryk, pamiętasz wujka Olega i kuzynów Wołodie i Wasyla? To ich matkaaa! - ryknął.
-No płodna kobieta… domyślam się że z różnych ojców ? Tylko raczej nie wygląda na wypłacalną. - skomentowała czarodziejka, przyglądają się elfce w klatce - A jak jesteśmy w temacie spotkań rodzinnych to gdzie znajdę swoje nieszczęsne kuzynostwo ? Mam nadzieję, że oprzytomnieli na umyśle przez tę parę dni.
Eryk przez dłuższą chwilę łapał oddech, bo przemaszerował kawał drogi, potem emocje a teraz dźwiganie to nawet takiemu dzielnemu przeszkolonemu mężowi wszelkiej świętości i honoru może zabraknąć powietrza. Gdy w końcu doszedł do siebie, odpowiedział Papie

- A wiesz co ? Znalazłem mamę! Wiedziałeś, że była kultystką demoniej kurwy ? Zamknę ją do takiego magicznego więzienia co moja Pani Suzerenka je ma- I w ogóle to jej świątynia jest teraz do palenia i grabienia, więc jakby co to można wysłać tam ludzi i dobro poszerzycie i się wzbogacicie.
Powiedział i rozkaszlał się z suchości gardła. Jeden ze stróżów Jednoki Joe zlitował się i podał mu bukłak wina tak rozwodnionego, że było praktycznie barwioną wodą. Paladyn przyssał się do niego chciwie gdy wygulał połowę westchnął z ulgą.
- A papa wie w ogóle co u Stryja Olega? Bo może zaprosimy i pomorze panience Hope , bo on zawsze potrafił wyczuć dobry interes i tutejsze panie też się ucieszą.
- Ej, była Ciotka a umiecie reinkarnować ? Mam tu głowę elfiego kucharza co umarł śmiercią nienaturalną. - Wyciągnął czerep i rzucił go w kierunku klatki jako były najemnik potrafił przechowywać łby wrogów tak, żeby nie gniły i nie śmierdły starcza trochę ziółek i ciasno obwiązać w skórę po nasączeniu miodem, albo octem.
- Jeżeli zrobisz to i zgodzisz się pomóc plemieniu niedawno uwolnionych grzyboludów to zaprowadzę cię przed obliczę Lady Hope, u której się wstawię, żeby darowała ci długi na rzecz prac społecznych. Oczywiście, byłby to początek twoich prac społecznych. - Zaproponował.
Papa Eryka podrapał po głowie
- A to dlatego od razu złapałem Syfilis, kiłę i rzeżączkę. Po jednym razie.
- Ważne, że nie trąd. - mruknęła Ramiel patrząc z ukosa na Nys.
- No mi też się zdarzyło kiedyś trzy naraz złapać. Spisek demonów Wszystko tłumaczy. - przywoływaczka zinterpretowała spojrzenie po swojemu.
W tym czasie elfka-nie-do-kolacja chwyciła krat.
- Pani! uwolnię cię! - i zaczęła szarpać kraty.
Druga Elfka popatrzyła na Eryka z góry.
- Nie jestem twoją ciotką. Przypadkiem urodziło mi się dwóch twoich kuzynów, to podrzuciłam ich twojemu stryjowi. U was ludzi zawsze jest tak dużo małych, że dwóch kolejnych nawet się nie doliczycie. Twój ojciec gada o jakiś materialnych rzeczach, a ludzkie dzieci to same się żywią obierkami czy co tam spod ziemi wygrzebią. Co do reinkarnacji, przemyślę, za rok, dwa dam odpowiedź.
- No toć mówię, była ciotka, ale jak ci tam pasuje to sobie siedź tam rok.- Odpowiedział niezadowolony paladyn z tej złości aż wrócił do prostackiej mowy.
- Eryk nie rzucaj czyimś czerepem ! - Elphira zbeształa paladyna.
Podczas wywodu elfki mogła się tylko z niesmakiem skrzywić po wszystkim zwróciła się Ramiel.
- Wciąż trzymam się nikłej nadziei że to wyjątek a nie reguła. Naprawdę liczę że inne elfy nie są takie…
- Prześlę ludzi Eryk, ale nie wiem ile zbiorą, bo miejscowi wszystek opendzlują, ale wyślę paru, ale takich co nie wszczną awantury. A co do panienki kuzynostwa, to kuzynka pierze, a kuzyn kartofle obiera. Ale zdrowe oni.
- No przyznaje, że do łupienia pewno nie będzie tam dużo. Bardziej chodzi mi o to, żeby bezpiecznie dopalić resztki i sprawdzić, czy nie ma tam nieprzyjemnych niespodzianek. Bo chodzi o to, żeby pozbyć się tej plugawej świątyni z miasta nim przybędzie tu mój nemezis z treningu, żeby odebrać prawo do ziemi mojej Pani i temu facetowi co was zatrudnił.- Wyjaśnił z Prostaczkowatą szczerością,
Airyd słuchał tej rozmowy. Nie przerywał tylko kiwał głową przytakująco. Własne życiowe doświadczenia mu pokazały, że spłodzenie, a nawet urodzenie dziecka nie czyni od razu rodzicem. Swoich biologicznych nie pamiętał, a skoro Kires musiał go znaleźć na ulicy, to marnie świadczyło o rzeczowych rodzicach. Albo porzucili Airyda, albo dali się zabić. Nic za co, mógłby być, wdzięczny lub niewdzięczny.
W poza tym matka Eryka sprawiła na kitsune takie wrażenie, że mu nawet ulżyło, że paladyn uznał, że tej kobiety nie naprostuje. A światu bardziej pomoże poprzez matkobójstwo.
- No skoro panowie postanowili, że chorą tkankę trzeba wyciąć… To ja w razie czego pomogę… - zaoferował. - Z własnego doświadczenia wiem, że urodzenie dziecka nie czyni rodzicem. Mój opiekun nie jest ze mną spokrewniony, ale zrobił dla mnie wiele. No w każdym razie pomogę.
Słysząc słowa kitsune Eryk skrzywił się wyraźnie nie pasowała mu ta myśl - Dziękuje zanim podejmiemy ostateczne kroki wzmacniając potworzastą ladacznice od demonów chciałem spróbować pokazać jej Krainę Szczęścia. Terapia Pana Mirkana bardzo pomogła Panu Czarnulkowi może pomoże również mojej rodzicielce ? - Rzekł wciąż nie mając pojęcia, że mówi o praniu mózgu.
Elphira popatrzyła się na smoka, po czym na paladyna.
- Z jednej strony to poprawa względem normalnego usposobienia czarnych smoków z drugiej nie wiem, czy można to nazwać “pomocą”. - zastanawiając się przez chwilę nad czymś dodała - Czasami ostateczne kroki mogą być potrzebna ja swojej matce nie ufam za grosz, że da mi spokój bądź zinterpretuje dosłownie obietnicę dania mi spokoju. Zamiast tego podeśle którąś ciotkę, by mnie dorwać lub mnie gnębić. A raczej na nawracanie nawet siłowo magiczne jej się raczej nie zanosi.
- Możemy spróbować, ale ja uwzględniam możliwość wycięcia chorej tkanki… - Airyd podrapał się po karku. - Ale co ja mogę gadać- wychowali mnie inni ludzie niż ci, co mnie spłodzili. Ale mistrz z Lineą są spokojniejsi…
Eryk, słysząc, słowa towarzyszy zamyślił się, zmówił modlitwę w końcu z ciężkim sercem powiedział - Macie racje ta kobieta, która mnie urodziła, wybrała własną ścieżkę i odrzuciła możliwość nawrócenia się. Według dogmatu mej głównej Patronki Jutrzenki należy jej się szybka i możliwie bezbolesna śmierć… Panie Arydzie czy uczcilibyście mi tę przysługę, abym nie musiał popełniać zakazanego czynu rozlania krwi matki ? - Poprosił, choć było to ciężkie nie zamierzał odwracać wzroku w końcu był utwardzonym na polu walki wojownikiem.

Tocząca się dyskusja wyrwała Elphirę z zamyślenia nad własną sytuacją.
- Ja mówiłam o swojej “mateczce”, a nie do końca czuję się komfortowo z konceptem zabicia kogoś ot, tak… chociaż zanim ją poraziło to raczej dość jawnie wszem i wobec obwieściła swoje “plany wychowawcze” co do ciebie. Skoro takie rzeczy chciała tobie zrobić to nie chce wiedzieć co robiła przez całe lata innym. Poza tym jak sam powiedziałeś masz rację w tym, że sama wybrała taką, a nie inną ścieżkę nie wygląda na kogoś, kto został zwiedziony lub przymuszony. - popatrzyła się na nieprzytomną jakby ją pierwszy raz ujrzała wyobrażając sobie potworności, jakie musiała się dopuścić przez lata służby ku czci Lasamasthu, z ponurą miną dodała - Może i lepiej, że nie przytomna jest jeszcze, by na nas klątwę rzucić spróbowała bo to jedna z ulubionych metod wyznawców potworzycy. Zapewne zasługuje na śmierć, choć to by była zimnokrwista egzekucja jak na mój gust. Lepsze jednak niż mieszanie w głowie przy pomocy magii i izolacji i inne rzeczy, które muszą się wyprawiać w tej całej “krainie Szczęścia”.
- W takim razie nie przeciągajmy. Biorę to na siebie. Jasmine, nie patrz. - podszedł od tyłu i wyciągnął drugi sztylet, żeby wbić go w tchawicę szalonej kapłanki. Przesunął ostrze w prawo- Chorą tkankę trzeba wyciąć.
Zapadło krępujące milczenie. W końcu przerwał je papa Eryka.
- Trzeba wygłosić jakąś mowę. No więc, żyła jak żyła i umarła jak umarła. A co do was, co zamierzacie zrobić?
- A ja? Czy będziecie mnie więzić z powodu jakiś dzieci, które kiedyś przypadkiem się urodziły? Mamy wiedźmę-podglądaczkę do pokonania. - wołała przywódczyni druidek.
- Pani, a moje siostry gdzie one są! - zapytała niedoszła potrawka.
- Rozeszły się po lesie i chyba zagościły u jakiegoś pana cichosza czy coś, ale to nieistotne. - odparła uwięziona.
- Posprzątać ten bałagan? zasugerował Airyd znad wycieranego ostrza. - Niech no tylko znajdę łopatę. Tak metaforycznie… - spojrzał na ciało zabitej. - Albo i nie… Chociaż… Bezpieczniej będzie najpierw dokonać kremacji.

Eryk poklepał Aryida po ramieniu - Dziękuję ci za tę przysługę przyjacielu, najbardziej romantycznie spalić ją na resztkach jej własnej świątyni ale z takich romantycznych gestów powstają potem maszkary więc lepiej będzie spalić ją na jakimś stosiku, a popioły rozsypać po różnych ujęciach płynącej wody. Papciu czy mogę na ciebie w tej kwestii liczyć ? Bo ja potrzebuje pójść z takim magicznym wihajstrem uzdrowić grupkę ludzi w tym szlachciura co pomoże twojemu obecnemu zleceniodawcy i mojej szefowej zachować ziemię jak nie to zaniosę ją na cmentarz to też da radę- Zaoferował.następnie zaczął szabrować zwłoki matki w poszukiwaniu drogocennego majątku.
- A nie lepiej wrzucić jej prochy do święconej ziemi? W końcu paktowała z demonami. -
Elphira przyglądała się zabitej w głębokim zamyśleniu wyobrażając sobie podobną sytuację z własną rodzicielką, zastanawiała się czy gdy przyjdzie co do czego będzie mogła to zrobić i jak się będzie wtedy czuć ?
Zakończenie czyjegoś żywota ot, tak wydawało się jej to dość bezwzględne nawet okrutne zwłaszcza kogoś bezbronnego, co innego w ogniu walki jak z hydrą lub szalonym kanibalem. Fakt, że przed chwilą sama przedstawiła argumentację za egzekucją nie pomagał z poczuciem winy, choć czy powinna się czuć winna ? Kapłanka raczej nie była dobrą ani lubianą osobą, zgadywała, możliwe że paru kultystów z jej świątyni uroni łzę, bo nikt z tu obecnych raczej się tym nie przejmował włącznie z Erykiem. Niewykluczone też było, że współwyznawcy stwierdzą, że była za słaba, by służyć potworzycy i zasłużyła sobie na taki los, więc czy ona powinna się gnębić z jej powodu ? Prawdopodobnie mniej niż obecnie, zresztą gdy ona tak rozmyślała obok toczyła się dyskusja do której się wtrąciła zmęczonym głosem:
- Najlepiej wyprawić pochówek z kapłanem by upewnić się, że trafi przed oblicze Pharasmy, a nie będzie się pałętać po okolicy pod postacią upiora lub innego paskudztwa, trochę szacunku dla zmarłej. Poza tym nie zapominajcie że miała jeszcze współwyznawców, którzy będą się chcieli mścić zwłaszcza ten gnoll. - to mówiąc popatrzyła się na Eryka, szabrowanie wolała zostawić bez komentarza.
- Może się tak nie przejmują, bo zajmą się faktem, że oto zwolnił się stołek? - Airyd spróbował znaleźć nieco optymizmu dla tej sytuacji.

Gdyby nie ponury nastrój Elphira zapewne uśmiałaby się teraz z dyskusji druidek i ich poszukiwać straszliwej “wiedźmy-podglądaczki” one naprawdę nie wiedziały czego i kogo szukają. Choć fakt że zatrzymały się u Szeptacza jeśli dobrze zrozumiała powinien być niepokojący, przeczuwała że jeszcze w tym tygodniu przyjdzie im ratować elfią skórę jeszcze parokrotnie.
- Pójdę sprawdzić co z moją “rodziną” bo to że jaśniepaństwo piorą i obierają ziemniaki dobrowolnie jest bynajmniej niepokojące w ich przypadku.
- A to może niziołkom dać? Jak świnie zjedzą, to co się może stać. A może Torak pobłogosławi zwłoki? Toż to nasz kapelan?! - rzekł papa Eryka w czasie, gdy ten szabrował. Znalazł wiele klejnotów, a nawet miecz należący chyba to jakiegoś Arturiusa.
 
Rodryg jest offline  
Stary 17-07-2021, 10:55   #408
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Eryk nie poszedł z resztą do kuzynostwa większość klejnotów zaproponował ojcu Zostawił tylko kilka dla siebie i każdego z towarzyszy zamierzam wziąć też miecz to trzeba odnaleźć tego arturius a i mu oddać jego własność. Paladyn robił dobrą minę do złej gry, bo jako święty mąż Nie miał prawa okazywać słabości przy cywilach, Jednakże, gdy większość jego przyjaciół odeszła szukać kuzynostwa zostali przy nim tylko ojciec oraz najemnicy, więc jego rodzina.

W tym gronie pozwolił sobie na okazanie słabości, zaczął płakać, a całym jego ciałem wstrząsnęły spazm, zaczął się modlić do wszystkich trzech swoich patronów o siłę a, zaczął się modlić do wszystkich trzech swoich patronek o siłę a głos mu się łamał, gdy wypowiadał te słowa

Karol ojciec Eryka po prostu ukląkł przy synu i bez słowa przytulił go reszta najemników przyglądała się tej scenie bez słowa niechcący zawstydzać dawnego kompana. Trwało to zaledwie kilka pacierzy, ale prostaczek poczuł, że wielki ciężar Spadł mu z serca. Ścieżka, którą wybrał nie była łatwą, wiedział, że ten czyn, na zawsze będzie ciążył na sumieniu podobnie jak świadomość tego, kim była jego matka, lecz miał pewność, że nie zboczy z raz obranej ścieżki.

Paladyn wstał otarł twarz ojciec posłał mu pytające spojrzenie wojownik odpowiedział skinieniem głowy– zanieśmy ją w okolice latryny tam spalimy jej zwłoki żeby odór płonącego ciała nie zasmrodził całego obozu, wy modlę się wodę święconą i zmieszać ją z prochami, i tak Planujemy iść na cmentarz, Co prawda nie jest jeszcze re konsekrowany, ale mam znajomego kapłana, którego planujemy uzdrowić, więc będzie mógł odprawić ryty pogrzebowa na jednym grobem. Pomoc kapelana to też jest dobry pomysł ojcze, niech odprawi modły pogrzebowe podczas spalania zwłok, Może mi też pomóc z wodą święconą dwa rodzaje wody z błogosławieństwami różnych bóstw na pewno pomogą a Jak dotrzemy na cmentarz odprawi się osobne modlitwy nad schowana urną. Sądzę, że po tym wszystkim jej duch nie powinien nikogo niepokoić…

Najemnicy, i Torag, i Gorg i Jedwabek i wszyscy oficerowie zebrali się wokół Eryka. Nic nie mówili, lecz okazywali wsparcie.
- Synu - rzekł papa Eryka - O świętych sprawach nie będę z tobą dyskutował, bo wiesz o tych sprawach więcej ode mnie, ale jak potrzebujesz wsparcia, to zawsze możesz na nas liczyć. Jesteśmy z całą kompanią twoją rodziną
- Dziękuję ojcze to działa w dwie strony, w jeżeli wy będziecie kiedykolwiek potrzebować pomocy możecie mnie wezwać zrobię dla was wszystko pod warunkiem, że nie będzie to stać w sprzeczności z innymi moimi przysięgam i dla moich patronek śmiertelnych i nieśmiertelnych, bo jeżeli zła mi moje palatyńskie słowo straciłbym i błogosławieństwo, ale poza tym, jestem zawsze do waszej dyspozycji- na twarzy Eryka ponownie pojawił się uśmiech nie miałam zwyczaju długo zastanawiać się nad smutnymi sprawami przechodził nad nimi do porządku dziennego i ruszał naprzód nadal wierząc, że świat i wszyscy jego Mieszkańcy są tak naprawdę w głębi duszy dobrzy Niektórzy po prostu potrzebują więcej Pomocy żeby to odkryć.

Elphira odnalazła kuzynostwo, a przynajmniej kuzynkę. Była blada, miała podkrążone oczy i wyglądała niezdrowo. Nerwowo kołysała kołyską i coś szyła.
- Cześć Elphirko, co u ciebie? Byłaś w mieście? - zapytała.
Nys patrzyła zza ramienia, Elphiry.
Tak jak przeczuwała kuzynka nie wyglądała najlepiej i jeszcze o zgrozo była uprzejma?!•Zastanawiała się czy był to efekt uboczny odstawienia podejrzanych substancji czy może szczera uprzejmość po przemyśleniu swojego życia? W to drugie wątpiła, choć była nikła szansa, odwzajemniając uprzejmość odparła.
- Cześć Alex, raczej przelotnie mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Jak samopoczucie? Bo wyglądasz na zmęczoną.
- Źle się czuję, jestem taka powolna, moje myśli… W mieście mają lekarstwo, czy kupisz mi je? Bo chyba niedługo zachoruje... - zapytała, a Nys ziewnęła.
Ta “lekarstwo” chyba naprawdę ma mnie za głupią. „ stwierdziła w myślach słuchając kuzynki.
- Zobaczę, co da się zrobić, lecz nic nie obiecuję. Czego dokładnie potrzebujesz ? - odparła niewinnym głosem, domyślała się, o co poprosić, choć była nikła szansa, że rzeczywiście potrzebuje czegoś innego. Oczywiście nie zamierzała jej dostarczać podejrzanych substancji od derro tylko spreparować coś z pomocą magii licząc, że zdesperowana nie zauważy różnicy.
- Mogę po nie skoczyć… - kitsune uznał, że to dobra okazja, żeby uniknąć niewygodnych tematów.
Elphi posłała Airydowi oburzone spojrzenie zastanawiając się czy on na poważnie zaoferował przyniesienie narkotyków komuś na przymusowym odwyku.
- Ja tylko żartowałem… - rzucił jej równie oburzone spojrzenie. Również, dlatego, że jego szansa na uniknięcie niezręcznych sytuacji przepadła.
Kuzynka, Elphiry doskoczyła do Airyda.
- Naprawdę to zrobisz? - dotknęła jego policzka, a w jej oczach krył się głód - Będę bardzo wdzięczna. Od kiedy mąż uciekł ze szwagierką, jestem taka samotna - przylgnęła do niego
- Ekhem - warknęła Jasmine, gdy kuzynka dotknęła jej rękojeści.
Elphi przez chwilę chciała się oburzyć na cala sytuację, ale po sekundzie stwierdziła, że Airyd sam się doigrał w końcu mógł się nie odzywać bez potrzeby. Zastanawiała się jak z tego wybrnie zamiast tego niewinnie zapytała kuzynki.
- A szanowny brat jak się miewa? Też “choruje”, bo słyszałam, że w kuchni pomaga.
- Nie odzywam się do niego, ta kurwa jego żona ukradła mi męża, a potem nie chciał mi pomóc. I jak Aradacie, udamy się do miasta? - w oczach kuzynki był GŁOD
- No rzeczywiście ceniłaś swego małżonka. - skomentowała pod nosem Elphi stwierdzając, że nie zdziała tu zbyt wiele. W końcu nie znała się na uzdrawianiu ani alchemia, więc raczej nie rozwiąże tego problemu sama, musiała by poszukać kapłana lub… paladyna? Eryk rzeczywiście potrafił leczyć, lecz pytanie czy tutaj mógł coś zdziałać? Zapytać nie zaszkodzi, szybko też zauważyła, że nie było go tutaj. Najwyraźniej musiał być zajęty całą sprawą ze swą matką, być może nie był to najlepszy moment na zawracanie mu głowy.
Airyd spojrzał na kuzynkę Elphiry. Jej spojrzenie było niepokojące. I to BARDZO.
- W sumie jak tak pomyślę, to bramy są zamknięte. Kwarantanna czy coś. Rozumiem, że sytuacja w rodzinie jest trudna. Nie znam się. Moi rodzice zaginęli bez wieści. Nawet nie wymyślili wymówki w stylu pójścia po mleko. - próbował wybrnąć z sytuacji.
Elphira postanowiła wdrożyć plan w życie, kilku kumpli Eryka zgodziło się jej pomóc
Z pomocą kilku żołnierzy udało się zawlec Siostrę przed oblicze Eryka.
- Ratujcie. Biją! Paladynią - krzyczała kuzynka Elphiry.
Widząc zachowanie swojej kuzynki Elphi stwierdziła, że chyba nie ma możliwości dalszego zwlekania, bo nie wiadomo, co może wyczyniać jak się jeszcze bardziej pogorszy. Podeszła do paladyna, który wyraźnie był w nienajlepszym nastroju.
- {i] Eryku, wiem, że to nie najlepszy moment, ale chyba będę potrzebować twojej pomocy z moją kuzynką. Brak tego gówna, od derro chyba zaczyna rzucać się jej na rozum a nie znam się na leczeniu by tu coś zaradzić. Zgaduję, że kuzynowi nie powodzi się lepiej.[/i]
- Elphiro, dziękuję, że martwisz się moim samopoczuciem, lecz droga świętego bojownika nie jest ani prosta ani łatwa! Dostałem błogosławieństwo moich trzech patronek, aby nieść pomoc ludziom. Szkolono mnie również w podstawach leczenia a jedną z łask, o które poprosiłem i którą otrzymałem jest leczenie chorób moim nakładaniem rąk. Pomoże im to z fizycznym głodem, ale na uzależnienie w ich umysłach może pomóc jedynie czas. Będę codziennie podróżował tutaj żeby ich wspierać w ten sposób. - Wyjaśnił Eryk następnie ruszył z Elphirą żeby pobłogosławić jej kuzynostwo.
Eryk Nałożył ręce łapiąc kuzynkę Elphiry z nos, co było najbardziej neutralnym sposobem, jaki mógł to zrobić.
- Och… kuzynka opadła obok Elphiry wyczerpana.
- Um? Zakładam że to normalna reakcja ?[/i] - spytała się lekko zmartwiona przyglądając sie nieprzytomnej.
- Nie musisz się też aż tak poświęcać w końcu sami się w to wpakowali. Jak ona jest w takim stanie to nie wiem jak wygląda Jonathan? Sama spytam się jeszcze alchemika w mieście czy nie ma jakichś specyfików, co by tu pomogły, choć jak mu pokazaliśmy to świństwo to jego reakcja była trochę niepokojąca.
- Nie muszę się poświęcać? A jak myślisz, w jakim celu otrzymałem te moce jak nie po to żeby się poświęcać? Ale masz słuszność, że lepiej uciąć problem u źródła, bo wszystkim uzależnionym nie jestem wstanie pomóc - Odpowiedział jej Eryk,
- Byle by nie przesadzać z tym poświęcaniem się. Poszukam kuzyna chyba miał być pomagać z ziemniakami… czy on w ogóle wie jak się je obiera ? - Elphira odparła na wywód Eryka, spodziewała się zastać ciekawy widok, gdy już odnajdzie resztę swojej nie lubianej rodzinki.
Poszła szukać kuzyna razem z Ramiel i Nys. Znalazła go przy obieraniu ziemniaków, a pomagały mu dwie troloorkoludzkie siostry kompania szturmowa. Gdy zobaczył Elphirę uśmiechnął się, i rzekł
- A czego moja kochana kuzyneczka ode mnie chce - zapytał skrzyżowawszy ramiona na piersi.
Jedna z sióstr zaczęła głaskać go po głowie i groźnie patrzyła na Elphirę.
- Czego faceci nie zrobią dla trójkąta - rzekła Ramiel z wyższością, Nys się wzdrygnęła.
- się Wiesz o gustach się nie dyskutuje, jak to mawiają. - odparła czarodziejka, następnie zwróciła się do kuzyna.
- A no chciałam zobaczyć jak sobie radzicie w nowej sytuacji życiowej. Chyba trochę lepiej ci się powodzi niż siostrze. - pozornie rzeczywiście zdawał sobie radzić lepiej, ale wolała mieć pewność.
- A, bo ona durna jest to sobie nie radzi, więc.... - Wzruszył ramionami, gdy jedna z sióstr wepchnęła mu pajdę chleba ze smalcem, którą zaczął jeść ze smakiem.
- Mam pytanie - rzekła Nys.
-[i] Jest tysiąc możliwości pytań, jakie możesz zadać i nie chcę poznać żadnego z nich[i] - Ramiel zaczęła ją odciągać.
- Ale ja tylko chciałam zapytać o historię ich rodziny - Nys była urażona.
- Była burzliwa. - Odwarknęła Ramiel.
- Możliwe, choć czy ja wiem. Raczej nie musi się drastycznie różnić od historii kogoś kto ma za rodziców na przykład półelfa i półorka ? - Elphi zaczęła się zastanawiać nad wywodem szlachcianki, dodając po chwili.
- Zaczynam się zastanawiać czy nie ma ziarna prawdy w tych żartach o Cheliańczykach noszących przy sobie rozpisany rodowód ze stemplami by móc go okazać w każdej chwili, gdy ktoś ich o to spyta.
- Skoro tak dobrze ci się powodzi to widać nie potrzebujesz pomocy uzdrowiciela jak twoja siostra. Skoro tak to nie przeszkadzamy i powodzenia. - rzuciła w stronę kuzyna chcąc sprawdzić jego reakcję.
- Nie Chelańczykach tylko ludziach dobrze urodzonych. Tu mam rozpisaną historię mojej rodziny na pięć tysięcy lat. - pokazała dokument stawiając go pod nos. Ramiel patrzyła przez ramię.
- Czemu nikt tu nie nazywa się De Leone. I ten pierwszy gość w ogóle nie ma nazwiska? Tylko przydomek - Zapytała po kilku chwilach.
- Nasz protoplasta zdobył zamek dzięki swemu sprytowi i przebiegłości. - tłumaczyła Szlachcianka
- Czyli wyłudził. - zapytała, Ramiel uśmiechając.
Elphi powinna być zaskoczona tym, że noszenie dokumentu rodowego było faktem, ale czy rzeczywiście powinno ją to dziwić? Cheliax było (nie) sławne ze swego zamiłowania do biurokracji i komplikowania wszystkiego zbędnymi zasadami, prawami i dekretami.
- W końcu rody szlacheckie nie biorą się z powietrza. Ktoś się w nie wrzenia albo na samym początku ten, kto utrzyma się na wierzchu lub miał trochę szczęścia w życiu ogłosi się wszem i wobec szlachcicem. I bum masz “szanownego” założyciela lub założycielkę rodziny. - podsumowała Elphi swoje rozumienie początku rodów szlacheckich.

W końcu drużyna ruszyła do karczmy, Gdzie najwyraźniej było nieco więcej gości. Jeden mężczyzna wyszedł się przewietrzyć. I Zobaczył Czarnulka.
- Dzień dobry. Wie pan, że nie wolno nadużywać alkoholu - rzekł czarnulek i przybrał postać krasnoluda, a potem
- Nie! Wolno. Nie. Wolno - zakrzyknęły koboldy.
- Panowie i panie, jeśli widzicie to, co widzicie, to znak, że pora skończyć picie na dzisiaj i iść do domów - zasugerował Airyd.
Prostaczek sprzedał sójkę w bok, Aryidowi i szepnął doń “Nie możemy wyganiać gości z karczmy i pozwalać na rozsiewanie plotek” na głos zaś dodał - Skoro macie zwidy lepiej nigdzie nie iść będzie bezpieczniej, jeśli zapłacicie za pokój na noc - Wojownik złapał gościa i przyjacielskim acz zdecydowanym ruchem skierował go z powrotem do wewnątrz Dworku, aby załatwić nocleg.
Mężczyzna kiwnął głową nieprzytomnie i jak wszedł do środka zawołał “Gorzałki! Dużo!”
 
Brilchan jest offline  
Stary 02-08-2021, 12:26   #409
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Elphi zbliżając się do dworku w obecności smoka i koboldów zaczęła obawiać się, że napotkają kogoś ze Scarringe i wywołają panikę w mieście. Na szczęście smok przybrał mniej zwracającą uwagę postać, choć i tak całe plemię koboldów było trudne do przeoczenia.
- Chyba lepiej będzie jak wejdziemy od zaplecza by nie wprowadzać zamieszania w karczmie i niepotrzebnie niepokoić gości. Ciekawe, co Hope powie… Lord Gerion zapewne będzie zachwycony. Jak myślisz Ramiel? Może lepiej ich uprzedzić, że wróciliśmy. - skomentowała spoglądając, na krasnoludzką postać smoka i próbując skierować go oraz resztę towarzystwa na tyły budynku.
- Oh uprzedzę tylko… - Ramiel nie zdążyła powiedzieć tylko powiedzieć a czanulek i koboldy wlazły hordą przez zapleczem.
Ferro wypadła na zewnątrz w strachu.
- Czy? Jak? Co? - pytała zdezorientowana.
Elphi tylko westchnęła stwierdzając, że rzeczywiście posłanie Ramiel przodem było dobry pomysłem, szkoda tylko, że nie zrobiła tego wcześniej nim skierowała całe towarzystwo na tyły dworku.
- Hej Ferro, jak widzisz odnieśliśmy sukces w naszych poszukiwaniach smoka a nawet znaleźliśmy całe plemię koboldów! Trzeba ich wszystkich tylko dyskretnie skierować na strych, ciesz się raczej, że nie wpadli frontowymi drzwiami. - czarodziejka próbowała załagodzić sytuację zaglądając do wnętrza licząc, że nie przyjdzie jej ujrzeć pandemonium.
Koboldy przebiegały jeden przez drugiego, kilka spadło ze schodów, ale wchodziły dalej, W końcu dotarły do krainy szczęścia. Tam lord czytał Dzieje Dawnych Ras Ajory Zrorkrosa.
Elphi instynktownie chciała łapać te koboldy, które potykały się na schodach, ale nie wyglądało na to by parę upadków miało je powstrzymać, trzeba było przyznać, że koboldom nie brakowało determinacji lub rozsądku....
Widząc Geriona w krainie szczęścia mogła zaczęła się zastanawiać czy czarodziejowi spodobała się ostatnia przymusowa wizyta w tym demiplanie.
- Dzień dobry, powracamy z koboldami, smokiem oraz zamieszaniem jak widać. Działo się coś pod nasza nieobecność ?
- Smokiem? - lord najwyraźniej zignorował resztę i rozglądał się w poszukiwaniu smoka, w chwili, gdy ten przybrał prawdziwą formę.
- Ale jesteś ślicznychodźDOTATUTSIANIECHCĘUŚCISKA - lord pobiegł w stronę smoka, który zaczął w panice iść tyłem.
- Rozumiem podekscytowanie i fascynację, ale Lord naprawdę ma kota na punkcie smoków, co? - czarodziejka skomentowała widząc reakcję Geriona na smoka, następne zawołała do podnieconego czarodzieja.- Lordzie spokojnie, bo smok się czuje niekomfortowo!
- Przynajmniej trzymajcie się z daleka od paszczy -zasugerował Airyd.
- Tato, on się czuje tak jak te służące, gdy zaprosiłam je do kąpieli. To znaczy nie tak… - Nys ciągnęła ojca.
- Choć, dam ci słodycza - Lord chwycił ciasto czekoladowe.
- Nie wolno przyjmować słodyczy od nieznajomych - odkrzyknął smok i wzbił się w powietrze.
Elphira musiała ugryźć się w język by nie skomentować nagłej samokrytyki ze strony Nys i ryzykować, że popsuje jej postępy, zamiast tego skupiła się na Lordzie Gerionie, który wydawał się coraz bardziej zdesperowany.
- Lord się uspokoi, bo tylko pogarsza sytuację!
Wzdychając ciężko zwróciła się do reszty.
- Obawiam się, że trzeba będzie zastosować bardziej doraźne środki, bo chyba nas nie słucha.
- Wasza Jaśnielordowska mość wy za silnie naciskacie! Tego smoka Pana Czarnulka to trzeba traktować jak nieśmiałą panienkę na wydaniu! Zaprzyjaźnić się z małymi koboldami ze stada. Poczekać żeby się z wami opatrzył jak dziki zwierz. Wystraszyliście go, ale macie jeszcze szansę tylko musicie dać mu przestrzeń do oddechu oraz czas… Lubi bajeczki - Podpowiedział paladyn.
- Jaśniepanienko Raherys to bardzo nieładnie zmuszać służące do relacji, jeżeli ma się nad nimi przewagę zatrudnienia oraz świadomość, że nie są wami zainteresowane - Dodał z naganą w głosie.
Widać, że porównanie odniosło skutek.
- Interesujące porównanie. Zawsze lubiłem opowiadać bajki. Znam całe mnóstwo. Trzeba przyznać, że ten smok jest niezwykły. Od dziecka mnie fascynowały
Nys kiwnęła głową.
- Tata też mówił, że nie należy nadużywać władzy z błahych przyczyn jak przyjemności - powiedziała w zamyśleniu.
- To czarujesz korzystając z okazji? - zapytała Raimiel.
Tymczasem smok odleciał kawałek dalej, i patrzył przestraszony.
Airyd podszedł do smoka.
- Wyjaśniliśmy im, co trzeba. No wiesz, co dla jednych jest dopuszczalne, innym się nie podoba. Nie bój nic, ja Cię przed nimi obronię.
Eryk prostaczek tymczasem podszedł do Lorda - Wasz Lordowska mość? Może dajmy smokowi trochę miejsca na oddech? Udało nam się odzyskać magiczne berło leczące z chorób i zamierzamy jechać do kolonii chorych, aby ich uzdrowić… Może wasza Lordowska mość chciałaby pojechać z nami? Wtedy moglibyście osobiście poznać szlachetnego Pana Whitcrowa i razem z nim ustalić, co zrobić z jego młodszym bratem, który chce odebrać ziemie mojej Pani Lady Hope… Wtedy Pan Czarnulek trochę by ochłonął a potem wrócilibyście i przeczytalibyście bajeczki koboldom ważne żeby Pan Smok przyszedł do was to zatrze złe pierwsze wrażenie - Zaproponował paladyn.
 
Brilchan jest offline  
Stary 11-08-2021, 19:14   #410
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Co ? Chyba już nie ma takiej potrzeby wygląda że Eryk przemówił mu do rozsądku. - Elphira zwróciła się do Ramiel, trzeba było przyznać że pomimo swych dziwactw paladyn umiał trafić z argumentacją gdy naprawdę było to potrzebne. Poza tym wątpiła czy jej czary zadziałały by na lorda w końcu był bardziej doświadczonym czarodziejem od niej.
- Skoro już tu jesteśmy to może trzeba przedstawić koboldy reszcie lokatorów baszty i pomóc im się zadomowić. Bo zapewne się trochę zdziwią jak puścimy je samopas bez wyjaśniania czegokolwiek, choć nie wiem gdzie pomieścimy około dwusetkę. - Czarodziejka zwróciła się do reszty po czym dodała pod nosem - Przy okazji może przeproszę tą driadę choć może już zapomniała, kto wie czego spodziewać się po fey.
- No dokładne! Panie smoku, ja okradłam Szepczącego tyrana to waszą obroną sobie poradzimy… Za drobną gratyfikacją. - zawołała Jasmine.
- Wspominał o nim pani Eryku. Choć z dosyć oczywistych przyczyn, uważam, że nieumarli powinni zostać wyjęci spod kolejki dziedziczenia, to jednak ten przypadek jest oczywistym nagięciem prawa. Z chęcią ci pomogę, bo jako poddany jej piekielnego majestatu zawsze stoję po stronie prawa i sprawiedliwości!
Ramiel popatrzyła na Elphi z ukosa.
- Lepiej pójdziemy razem.
- To może być dobry pomysł, trzeba im jeszcze powiedzieć że będą mieć nowych sąsiadów a nie wiem jak zareagują. - Elphi pokiwała głową przypominając sobie ostatnie spotkanie.
- Znaczy na początku byli trochę podejrzliwi potem wyjaśniliśmy sobie sytuację i byli całkiem przyjaźni, no może driada była trochę zbyt przyjazna próbując zrobić mi makijaż bez uprzedzenia. Potem zaczęła mi wytykać że nie dbam o siebie i powinnam się bardziej postarać, następnie wdaliśmy się w trójstronną dyskusję a raczej sprzeczkę z Grzmotem i nią o powierzchowności urody, no i na koniec się obraziła… - Czarodziejka podsumowała Ramiel przebieg ostatniego spotkania z fey ze spa.
- Liczę że jej przeszło ale z drugiej strony znane są historie o tym jak fey potrafią pielęgnować drobne urazy przez długi czas. Reszta wydawała się normalniejsza ale nie miałam też okazji z nimi się lepiej zapoznać.

Dwie dziewczyny udały się do spa. Tam zaraz na, ramionach Ramiel usiadły wróżki.
- Proszę pokazać ząbki. Dla elfów dbanie o zęby jest szczególnie ważne, a często o tym zapominacie. - rzekła wróżka podnosząc wargę Ramiel.
- O uszach też zapominają. - - rzekł wróżek.
- Efiii! - wystękała Ramiel.
- Ostrzegałam że niektórzy tutaj mają problem z pojęciem przestrzeni osobistej. - Elphi odparła trochę zrezygnowana a trochę rozbawiona tym zajściem.
- Dzień dobry, wiem że długo nie mieliście tutaj towarzystwa i nie chcę wam mówić jak macie wykonywać swoją pracę. Tylko czy nie wypada spytać wpierw czy ktoś jest zainteresowany otrzymaniem waszej pomocy ?
- Gdy zapytasz elfa czy czegoś na pewno nie potrzebuje, zawsze, a to zawsze powie, że nie. - rzekła wróżka tonem mentorki.
- A fiecie, sze czosz f fym jesz…. Szarszy. - odgoniła wróżkę, lecz wtedy wyłoniła się zza kamienia prawie naga driada i zaczęła przyglądać się Ramiel, która zacisnęła mocno powieki.
- No tu jest lepiej, ale elfy mają o wiele mocniejszą skórę, dlatego zawsze mają gładką cerę i się nie opalają. - rzekła - O słońce cię razi?
- Naprawdę ? Nie słyszałam wcześniej o nie opalających się elfach ale o gładkiej cerze tak. - Elphira skomentowała przy okazji gryząc się w język by nie wdać się w kolejną sprzeczkę z driadą. Widząc reakcję Ramiel uśmiechnęła się złowieszczo.
- Coś się stało ? Czyżby “coś” wpadło ci do oka ? - spytała słodkim głosem.
- Ty nie chcij, aby ktoś wpadł mi w oko. - wycedziła Ramiel.
- Oczywiście, że się nie opalają. Wyobrażasz sobie, jakby wyglądała ich cera po stuleciu?!
Elphi roześmiała się tylko słysząc odpowiedź Ramiel, w sumie ostatnim razem ze względu na okoliczności nie miała okazji podziwiać fey w pełnej krasie. Nawet ze specyficzna drewnianą skórą driadzie nie dało odmówić się powabu, a przecież nie była jedyna w spa.
- Tylko się z tobą droczę kochanie, przecież nie bronię ci patrzeć choć nie myślałam że jesteś tak pruderyjna. - Ponownie się zaśmiała po czym już trochę poważniejszym tonem dodała - Poza tym z zamkniętymi oczyma raczej trudno ci będzie powitać resztę chyba że zaprowadzę cię prowadząc za rękę, to nawet nie połowa tutejszych mieszkańców.
Następnie zwróciła się do driady próbując zważać na słowa by nie wywołać kolejnej sprzeczki co było trudne.
- Nie wiem jak by wyglądała ich cera to ty tu jesteś specjalistką więc zapewne ostatni elf odwiedzający to miejsce był zadowolony. Chciałam też zaoferować przeprosiny za naszą ostatnią… kłótnię wynikłą z różnicy zdań. Mam nadzieję że się nie gniewasz ?
- Oh, to często się zdarza. Przeprosić mnie możesz,jeśli zaczniesz dbać o cerę. - rzekła driada.
-Ta, wpierw zażyje kąpieli bo ledwo wróciliśmy z drogi… o tak ciepła kąpiel się przyda magiczne czyszczenie to nie to samo. - Elphi rozmarzyła się na chwilę po czym wróciła do rzeczywistości - Właściwie to będziecie mieć nowych sąsiadów w baszcie, chyba nie macie nic przeciwko koboldom ? Zresztą macie trolle za sąsiedztwo a wydaje mi się że koboldy będą grzeczniejsze. Tak właściwie to skąd te trolle tutaj ? Miały robić za obstawę spa czy wcześniejsi Ravenwoodowie mieli jakiś egzotyczny pomysł ?
- Sangwinia Ravenwood otworzyła tam kiedyś punkt krwiodawstwa i sprowadziła trolle, bo krew trolli ma wiele wspaniałych właściwości. Na przykład jest składnikiem wspaniałych maseczek! - rzekła Driada.
- Hmm, słyszałam o właściwościach trollowej posoki. Choć maseczka z niej brzmi jak akt desperacji dla kogoś komu inne środki już nie pomogą lub miał nieszczęśliwy wypadek związany z twarzą. - Elphi zaczęła się zastanawiać nad zastosowaniem takich okładów, następnie zapytała.
- W sumie chyba nie spotkaliśmy się z trollami. Czy raczej nie są zainteresowane sprawami świata zewnętrznego i lepiej im nie przeszkadzać ?
- Głównie grają w nogopiłkę i jedzą grzyby. - parsknęła driada - Są brudne, brzydkie i nie myją zębów!
- Widzę czemu za nimi nie przepadasz. Ciekawe czy trollom psują się zęby czy też po prostu mogą je zregenerować ? To by oznaczało że zawsze mają perfekcyjne uzębienie pomimo zaniedbań. A może nie ? W końcu zepsute zęby to nie to samo co zwykłe rany, jak myślicie ? - umysł czarodziejki zaczął krążyć wokół samo utrzymującego się uzębienia oraz innych spraw zdrowotnych.
- Ale wiesz jak im śmierdzi? Kiedyś chciałam taką pocałować. To taki smród. - driada skrzywiła się.
- Regenerują się. Niektóre trolle budują z nich domy i meble. - dodała wróżka.
- Meble ? Hmm, to może te historie o samo-kanibalizmie którymi straszyli wędrowni bardowie wcale nie są tak dalekie od prawdy ? - Elphi zastanowiła się, przy okazji stwierdzając że lepiej nie pytać czemu driada chciała całować trolla.
- Nasze hodują Kurczakotrolle. Co dzień jedzą nowe udko. Potrzebne im białko do grania w piłkonogę.
- Brzmi jak dość beztroskie i spokojne życie chociaż może trochę nudne, codziennie to samo dzień w dzień. Hm, ciekawe jak wyglądają kurczakotrolle ? - Elphi zastanowiła się mając jakieś wyobrażenie lecz stwierdziła że to będzie musiało zaczekać.
- Idę sprawdzić jak się rozgościli nowi sąsiedzi, zapewne wpadniemy jeszcze któregoś dnia.
 
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172