Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-09-2021, 22:21   #41
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Obserwacja Marduka i jego lokum nie dała żadnych rezultatów. Nikt nie wchodził, ani nie wychodził, a przynajmniej Kallel nikogo nie zauważył. Siedział w bezruchu dopóki księżyc nie znalazł się wysoko na niebie oświetlając ulice wzdłuż domostw. Barbarzyńca zszedł z posterunku i obszedł domostwo wokoło, ale nie wyczuł by półork wyszedł. Wrócił do Cichego Kota szybkim, ale lekkim krokiem. W świetle księżyca opustoszałe miasteczko wyglądało urokliwie. Uśmiechnął się do rudego kota, który przebiegł wzdłuż ściany jednego z domostw. Ich spojrzenia spotkały się na moment, zanim rudy schował się za rogiem. Reszta drogi minęła spokojnie, jednak Kallel zatrzymał się przed wejściem. Jego wzrok spoczął na drzwiach od stodoły. Cofnął się i miękkim krokiem wszedł do środka. Konie nie reagowały na niego tak jak nie reagowały na większość kotów. Nieniepokojony obszedł dokładnie wozy w poszukiwaniu odpowiedniego zapachu. Na szczęście nic nie znalazł. Z odrobiną ulgi wrócił na górę i położył się spać.

* * *

Z ranka spotkali się z powrotem na izbie. Kallel podzielił się zdawkowo swoimi obserwacjami z poprzedniego dnia. Jeśli nie mieli innych pomysłów miał zamiar przycisnąć półroka, ale reszta miała więcej sukcesu dnia poprzedniego.
Barbarzyńca nie był tego dnia zbyt rozmowny. Czasem miał ochotę na plotkowanie i zabawy słowne, a czasami ścinał drogę prosto do celu.
Dzisiaj miał humor na to drugie.

- Tylko nie bierzcie owsianki. - rzucił do reszty gdy zeszła na śniadanie.
Prywatne śledztwo półelfa przyniosło efekty. Poznali imię tajemniczego kontrahenta Borta.
- Nie pogadasz, jak go nie spotkasz - odezwał się do Meliela.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 03-09-2021 o 08:11.
psionik jest offline  
Stary 02-09-2021, 23:55   #42
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Dae zadało dużo pytań szeryfowi i członkom karawany Borta, lecz finalnie nie dowiedziało się niczego szczególnie istotnego. A przynajmniej tak to dlań wyglądało w tamtej chwili. Po całej procedurze przesłuchania, zachowując przemyślenia dla siebie, podziękowało rozmówcom i podeszło do stolika, na którym leżał ostatni, feralny posiłek krasnoludzkiego kupca. Z jego oględzin wiele nie wynikło, ale silny ziołowy zapach, jaki wydzielał, przynajmniej sugerował, z jakiego typu składników wykonano truciznę.

Kolejnym punktem było dokładniejsze obejrzenie ciała tragicznie zmarłego. Znalazłszy się w piwnicy, kapłanko skinęło z szacunkiem zgromadzonym żałobnikom. Następnie zabrało się do pracy, traktując przy tym zwłoki z nadzwyczajną rewerencją. Oględziny poza paroma drobnymi detalami i potwierdzeniem wcześniejszych ustaleń nie wykazały żadnych nietypowych objawów, biorąc pod uwagę przyczynę zgonu denata. Zakończywszy ekspertyzę Dae zmówiło jeszcze krótką modlitwę za duszę zmarłego do Sarenrae, po czym pożegnało uprzejmym gestem żałobników i opuściło chłodną piwnicę.


Dae wieczorem przekazało wszystko, co udało mu się dowiedzieć do tej pory. Podzieliło się też swoimi prywatnymi spostrzeżeniami i podejrzeniami.
— Nie wiemy, czy czasem z wozu nie zaginęło coś, o czym mógł wiedzieć tylko sam Bort. Choć biorąc pod uwagę brak śladów włamania, to mało prawdopodobne — rzekło.

Gdy w trakcie śniadania przyjaciele wspomnieli o tym, co odkryli w księgach kupca, wodnica słuchała z zainteresowaniem.
— Jeśli Bort o czymś wam nie mówił, to widocznie z troski. Pewnie chciał was chronić — powiedziała z uśmiechem do Tamli. — W każdym razie to istotny trop i na pewno go podejmiemy. Powodzenia w świątyni i z przygotowaniami do pogrzebu!
Pożegnała dwie pracownice krasnoluda.
— Skoro dostaw było czternaście — zwróciła się do przyjaciół siedzących z nią przy stole. — To proceder trwał przynajmniej kilka ładnych lat. Dziwne, że nikt się przez ten czas nie zorientował.
W międzyczasie pojawiła się Delma. Kapłanka wysłuchała jej i uśmiechnęła się doń przyjaźnie.
— Ależ nic się nie stało. I to żaden problem, proszę pani. Już, zaraz zapłacę za siebie.
Jak powiedziała, tak też uczyniła.

Niedługo potem zjawił się lokalny łowczy, którego nie omieszkała serdecznie powitać. Jednak pierwsze pytanie do niego przypadło w udziale Varelowi. Ale tuż po nim to zimnolazurowooka zabrała głos.
— Podobno musiał pan odstrzelić zwierzęta, bo najadły się czegoś niedobrego. Czy może pan powiedzieć co to dokładnie było?
  1. Czy kręciły się ostatnimi czasy w okolicy jakieś podejrzane istoty?
  2. Czy wie pan, czy pan Margaster zbierał ostatnio zioła w lesie?
  3. Wie pan, od jak dawna okoliczne zwierzęta przejawiają oznaki choroby?
  4. Kogo by pan wskazał, gdybym zapytała, czy są jacyś kłopotliwi mieszkańcy w Etran's Folly?




Kiedy Meliel wrócił z kuchni z nowymi wieściami, Dae zamyśliła się.
— Może zna go z czasów swojego awanturniczego życia? Nie wiemy nic ponad to, co rzekła Ci Raya. A z jej świadectwa zdawałoby się, że to jakiś niemiły pan.
Potem wysłuchała uwagi, którą wtrącił Kallel.
— Nie podejrzewam Snikita o nic złego. Po prostu przypadkiem znalazł się w złym miejscu o złym czasie...
Jej głos przepełniała troska o goblina. Zapewne z racji jego zamieszania w całą sprawę oraz faktu, że zaginął bez śladu.
— Zaś jeśli chodzi o pana Halloda... to Kallel ma rację. Dlatego chętnie się z nim rozmówię — głos medyczki nie był do końca pewny, ale można było poznać po wyrazie jej delikatnej jasnowodnistej twarzy, że mimo wszystko zrobi, jak rzekła. — Przydałoby się go w tym celu jakoś wywabić z domostwa. Wtedy, skoro tak chcecie, moglibyście sprawdzić jego chatę. Tylko proszę, nie naróbcie tam szkód ani nie dajcie domownikowi powodu do żadnej innej przykrości. Nawet nie wiemy, czy jest czegokolwiek winny.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 05-09-2021, 20:08   #43
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację

- Oprócz tego że Lorvos widział podobne jak my chore zwierzęta to także regularnie spotykał się z Bortem podczas jego odwiedzin w mieście - gnom dodał kilka zdań wprowadzając pozostałych w to dlaczego poprosił o to spotkanie.
- Jak zapewne już wiesz, Borta spotkała tragedia. Staramy się dojść do jej przyczyn, stąd pytanie: czy kiedy widywaliście się w mieście, Bort się czegoś obawiał? Wspominał o kimś niezwykłym? A może wiesz kto w okolicy mógłby dysponować trucizną? - Pasagame wypytywał jako ostatni - łagodnie, starając się nie sprawić wrażenia że traper jest przesłuchiwany czy co gorsza podejrzany. Inni pokryli już pytania co do zwierząt - a on sam nie zapomniał też potwierdzić zeznania trapera co do chorych zwierząt i zobowiązać się do poparcia go gdyby chciał zagonić szeryfa do przyjrzenia się sprawie.

Miał też kilka pytań do Delmy i jej ojca - o kontakty krasnoluda w mieścinie, o to co mógłby tak cennego tutaj sprzedawać - lub stąd kupować - i wreszcie któż z literą H w imieniu, nazwisku lub przydomku mógłby mieć na to gotówkę?

Kiedy już zostali sami, wrócił do rozmowy o dalszym planie
- A ja podejrzewam Snikita. Tyle nie, że chciał zrobić coś Bortowi, ale że ktoś go wykorzystał. Co najmniej do odwrócenia uwagi. Więc zapewne nie będzie chciał się podzielić tą informacją, a już na pewno nie z kimś komu nie zaufa. To musi być ktoś kto uwierzy w jego dobre intencje - tutaj puścił znaczące oko w stronę Dae

- Hallod - przemielił słowo na kilka sposobów, próbując dopasować intonację do tutejszego języka - Mieszkający w opuszczonej części miasteczka, z mroczną przeszłością i czarnym jak serce byłej charakterem. Tak tajemniczy, że krasnolud nie zwierzył się z tej relacji bliskiej jak rodzina ekipie podróżników. -
Gnom jeszcze raz upewnił się, że nikt nie jest na tyle blisko żeby ich podsłuchać.
- Wyciągnę go. Jak się uda, to w imieniu szeryfa wezwę go na przesłuchanie. Pogadamy po drodze. A jak nie, to coś wymyślę. Niuchacz da wam znać. -
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 06-09-2021, 09:50   #44
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Łowczy zmarszczył brwi patrząc na Varela.
- Tak, ostatnio trafiłem na takie osobniki. Chore, wyglądające, jakby nażarły się kwasu czy innego cholerstwa. Toczyły pianę, to prawda. Musiałem odstrzelić te, które spotkałem - powiedział.
Dae też miało swoje pytania do trapera.
- Czy kręciły się ostatnimi czasy w okolicy jakieś podejrzane istoty?
- Podejrzane? Nie, nic takiego nie widziałem - odparł krótko mężczyzna.
- Czy wie pan, czy pan Margaster zbierał ostatnio zioła w lesie?
- Nie wiem. Nie widziałem go w lesie od dawna.
- Wie pan, od jak dawna okoliczne zwierzęta przejawiają oznaki choroby?
- Nie mam pojęcia.
- Kogo by pan wskazał, gdybym zapytała, czy są jacyś kłopotliwi mieszkańcy w Etran's Folly?
- Na pewno Marduk i Hallod. Pierwszy to lokalny osiłek, drugi były najemnik, z tego, co ludzie gadają. Nie integruje się z mieszkańcami, traktuje ich chłodno i instrumentalnie. Nie lubię obu. - Zakończył.

Pytań więcej nie było, więc Lorvos pożegnał się i wyszedł z karczmy. Po krótkiej rozmowie stwierdziliście, że warto przynajmniej sprawdzić miejscówkę, w której mieszkał Hallod, by - przy odrobinie szczęścia - sprawdzić jego dom pod nieobecność lokatora. Wyruszyliście więc w stronę opuszczonych domostw odciętych od żyjącego, bijącego serca miasteczka.

Pogoda była bardzo przyjemna - wiał delikatny, letni wietrzyk, a na bezchmurnym niebie słońce przygrzewało już z rana, zwiastując kolejny gorący dzień.


Tak, jak opowiadał szeryf i pozostali, skierowaliście się na północny zachód miasteczka, idąc na skróty wąskimi alejkami opuszczonego cmentarzyska budynków.

Mniej więcej po dwudziestu minutach marszu wyszliście na sporą połać terenu i od razu cofnęliście się za jeden z budynków, gdyż przy sporawym, zrujnowanym domu ujrzeliście chodzącego w tę i wewtę… Snikita! Goblin wbijał wzrok w ziemię, mówił coś do siebie pod nosem i gestykulował energicznie. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego i skupionego na swoich myślach. Chyba tylko dlatego nie zauważył was nadchodzących od strony miasteczka.


Budynek, przy którym się kręcił musiał mieć kiedyś drugie piętro, które na przestrzeni lat zawaliło się do środka. Wszystkie okna zabite były deskami a frontowe drzwi otwarto na około stopę. Postrzępiona lina, którą tam ujrzeliście, uniemożliwiała ich szersze otwarcie, tak, jakby ktoś zaczepił ją o klamkę. Obok domu rosła stara, martwa wierzba strasząca swym wyglądem, tak samo jak podwórze dookoła zarośnięte chwastami, trawą i zasłane gruzem. Meliel jako jedyny zauważył prowadzącą naokoło domu wydeptaną ścieżkę znikającą gdzieś za budynkiem. Nigdzie nie było widać Halloda i wyglądało na to, że zdenerwowany Snikit również postanowił go z jakiegoś powodu odwiedzić.



 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 21-09-2021 o 19:48. Powód: korekta BN
Mroku jest offline  
Stary 22-09-2021, 18:15   #45
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Dae wybłagała kompanów, by pozwolili jej rozmówić się z goblinem. Wierzyła bowiem w jego niewinność i nie życzyła mu żadnej krzywdy. Niestety nawet tak łagodna i dobra istota nie mogła ukoić swoją obecnością skołatanych nerwów zielonoskórego. Kiedy tylko medyczka pojawiła się w zasięgu jego wzroku, zaczął uciekać w popłochu. Nieświadoma powodu jego gwałtownej i negatywnej reakcji kapłanka zafrasowała się wielce. Jej kompani jednak byli przygotowani na taki obrót spraw. Meliel tylko czekał, by w razie niepowodzenia próby dyplomatycznej wysłać swojego pupila w pogoń za uciekinierem. Co też uczynił. Szybkonogi Łobuz bez trudu dorwał i przygwoździł do ziemi uciekającego Snikita kawałek drogi za domem. Chwilę później przy wrzeszczącym w panice goblinie znalazła się cała drużyna. Mocarny Kallel postanowił go na nogi i przytrzymał mocno, w razie jakby planował kolejną nieroztropną ucieczkę.
— Ratunku! Pomocy! Błagam, wypuśćcie mnie! Ja nic nie zrobiłem! — jęczał nieznośnie piskliwym głosikiem. — Dlaczego mnie opadacie?!
Stojąca nieco z boku Dae przyglądała się z bólem serca cierpieniom pojmanego.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 22-09-2021 o 18:19.
Alex Tyler jest offline  
Stary 03-10-2021, 09:53   #46
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Varel przyglądał się goblinowi przez moment, łapiąc oddech po biegu.
-To czemu uciekłeś od razu jak nas zobaczyłeś? Nie wierzę, że przestraszyłeś się Dae.
- Eee... - goblin na chwilę zamyślił się, przy okazji oblewając przelotnym rumieńcem. - Właściwie to nawet się dobrze nie przyjrzałem! Gdy tylko zobaczyłem czyjąś sylwetkę, to od razu pomyślałem, że to Marduk! Nie widzieliśmy się od kilku godzin a miałem mu coś przynieść! A chyba domyślacie się, jaki potrafi być gdy się zdenerwuje! Wypuśćcie mnie dobrzy ludzie, nic wam nie zawiniłem.
Spojrzał błagalnie w oczy bohaterów.
-Co miałeś mu przynieść? - elf postanowił szybko pociągnąć go za język, zanim zadadzą inne pytania.
- Kwaterkę piwa, bo go suszyło, a nie chciało mu się ruszyć zadka do „Cichego Kota” - odparł z wyraźną pewnością. - Dobrzy panowie, widzicie, żem nic nie winnym. Puśćcie mnie.
Kallel lekko potrząsnął goblinem podnosząc go bez większego wysiłku poziom swoich oczu
- Skup się. - powiedział cicho do ucha wiszącego więźnia. - zapytam raz, a ty odpowiesz zgodnie z prawdą, inaczej rozszarpię cię gołymi pazurami, że nawet Marduk cię nie rozpozna. Kiwnij głową, jeśli zrozumiałeś. - Barbarzyńca zrobił pauzę czekając na reakcję Snikita.
- Dobrze, teraz powiesz nam dokładnie co się stało wczoraj w kuchni. Od kogo miałeś truciznę i kto kazał ci ją dolać do kaszy?
Goblin zaczął się wiercić w uścisku i młócić powietrze nogami, ale niewiele mógł zdziałać wobec tytanicznej siły barbarzyńcy. Skonfrontowany z taką potęgą i nieuchronnością odpowiedzi na krępujące go pytanie w końcu pękł.
- Niee! Ja nie chciałem! To ON mnie zmusił! To miały być tylko przyprawy! Nie jestem mordercą! Litości! Nie wydawajcie mnie, ja nie chcę umierać! - jęczał żałośnie, będąc na granicy rozpaczy.
Dae przyglądała się z ciężkim sercem przesłuchaniu.
- Drogi Kallelu, jeśli mogłabym prosić. Wystarczy. Proszę, puść go. - zwróciła się uprzejmie do kotoluda. - Już nam wszystko powie, prawda?
Spojrzała ciepło na Snikita. Goblin skinął jej pokornie głową.
Kallel spojrzał nieufnie na Snikita szczerząc kły z lekkim pomrukiem po czym postawił go na ziemi, choć nie wypuścił z uścisku.
- Nie podejrzewamy cię o bycie mordercą, ale jeśli nie powiesz, kto cię zmusił, wszystko będzie wskazywało na ciebie - stwierdził spokojnym głosem Varel.
- Nie! - krzyknął goblin na samo wspomnienie o jego winie, jednak widząc skupione na nim oblicza drużyny, zaraz zamilkł i spuścił wzrok - Dobrze, powiem wszystko... Wkrótce po tym jak Bort przybył do miasta, spotkałem w zaułku Halloda…
Przełknął z trudem ślinę, a jego ciało przelotnie zadrżało.
- Przyparł mnie do ściany i wcisnął mi fiolkę, która miała zawierać jakieś „przyprawy”. Powiedział, że jak nie dodam ich do jedzenia brodacza, to znajdzie mnie i… wypróbuje na mnie jeden ze swoich noży…
Goblin zadrżał z trwogi. Poruszona kapłanka Sarenrae podeszła do niego i pogłaskała go po głowie, wypowiadając do niego kojące słowa.
- Spokojnie, nikt ci nic złego nie uczyni biedaku. Ochronimy cię przed tym Hallodem.
- To wszystko nie tak! - kontynuował Snikit. - Nie tak miało być! ON powiedział, że kupiec wyłącznie poczuje się po tym gorzej i rozboli go brzuch. To miała być jakaś forma odpłaty za niekorzystną umowę, jaką podczas ostatniej wizyty zawarł z tym osiłkiem. Nie było mowy o żadnym zabijaniu! Ja… nie chciałem go zabić. Nie wiedziałem, że to trucizna! Błagam, nie mówcie nikomu, że to ja!
Popatrzył z trwogą po bohaterach.
- Dodałem tego przeklętego specyfiku do owsianki wkrótce po tym jak wybuchła walka. Więcej nie wiem. Proszę, nie pozwólcie uczynić mi krzywdy. Nie jestem żadnym mordercą, nigdy nikomu nic nie zrobiłem.
- Wiem, że jesteś niewinny, drogi Snikicie. Hallod wykorzystał cię w podły sposób, uciekając się do brutalnego szantażu. Nie musisz się niczego bać przyjacielu.
Mówiła Dae z serdecznym uśmiechem na twarzy głaszcząc goblina.
- Co teraz zrobimy? - zapytała chwilę później kompanów.
- Musimy odwiedzić Halloda - uznał Varel - wierzę Snikitowi, ale morderstwo dostawcy za niekorzystną umowę nie ma sensu. Hallod pewnie miał inny powód, tylko o nim nie mówił.
- To bajka - zgodził się Kallel puszczając goblina. - Po co miałby mówić prawdę małej myszce.
Kallel przemilczał to w jaki sposób Dae zamierza ochronić Snikita. Nie będą przecież w miasteczku na zawsze.
- Snikita trzeba związać, żeby czasem znowu nie uciekł i czas zajrzeć Hallodowi do domu. - Mel zwięźle wyraził swoje zdanie.
- Co? Nie! - wrzasnął goblin w odpowiedzi na propozycję półelfa. - Nie wiążcie mnie! Nie zostawiajcie mnie samego! A co jak mnie tu znajdzie? Na pewno mnie wtedy zabije! Nieee!
Tym razem Dae z trudem przyszło uspokojenie wiercącego się w uścisku barbarzyńcy Snikita. W końcu jednak łobuziak doszedł do siebie. A wtedy padło pytanie ze strony kotoluda.
- Gdzie znajdziemy tego Halloda?
- Powinien być w swoim domu - odparł z cieniem niepewności w głosie zielonoskóry. - Ale nie dam głowy, bo bałem się zajrzeć. Uważajcie na niego, to kawał chłopa. Szeryf się go boi. Nie wątpię że tak podejrzany typ ma niejedną osobę na sumieniu...
Goblin z wielkim trudem przełknął wielką gulę.
- Puścicie mnie już? Powiedziałem wam wszystko. Nic nie jestem winien i nic tu po mnie. Wrócę sobie grzecznie do Marduka. Mogę?
Zapytał z nadzieją w głosie. Wodnica wsparła go, patrząc po swych towarzyszach z prośbą wymalowaną w oczach. Meliel pokręcił przecząco głową. Mimo wszystko Snikit był trucicielem i nie miał zamiaru później go szukać.
Kapłanka Sarenrae westchnęła ciężko.
- Dla mnie nie jest. Ale skoro zamierzasz się upierać… To proszę, chociaż zostawmy go w jakimś bezpiecznym miejscu... Bo co jak Halloda rzeczywiście nie ma w domu, a będzie wracał i go znajdzie?
Goblin na samą myśl zrobił się bladozielony a jego czoło pokryły perliste kropelki wody. Ale nie miał już sił walczyć o swoje.
Elf zastanowił się przez moment.
- Schowamy go w jednym z opuszczonych budynków. Snikit, jest tu jakaś dobra kryjówka blisko? Jeśli Halloda nie ma w domu, to możesz na niego wpaść w miasteczku. A pozostali mieszkańcy myślą, że to ty sam otrułeś Borta i nikt ci nie kazał… Unikniesz kłopotów, jak pokażesz się gdziekolwiek dopiero jak wyjaśnimy całą sprawę.
- E… no dobra - odparł kwaśno Snikit. Ewidentnie nie uśmiechało mu się to wszystko, ale nie chciał spotkać Halloda, a dopóki był podejrzewany przez mieszkańców, również żadnego innego mieszkańca, a tym bardziej szeryfa Roltha. - Tylko załatwcie to szybko. Mogę się schować w którejś z opuszczonych chałup.
- Mały najlepiej wie gdzie się schować. My, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo musielibyśmy go wziąć ze sobą. - zgodził się Kallel. - Jeśli będzie kombinować, sprzedamy go szeryfowi, a wtedy wszyscy dowiedzą się kto dokonał morderstwa. - ostatnie zdanie skierował do goblina. Snikit lepiej znał okolice i mógł się przed nimi ukryć, dlatego barbarzyńca upewnił się, że mały gnojek wie z kim trzymać dla swojego bezpieczeństwa.
- Myślę, że to nie będzie konieczne - elf uśmiechnął się lekko i zwrócił do goblina - Zawołamy cię jak wyjdziemy, a teraz zmykaj.
Goblin zamrugał oczami i spojrzał na drużynę.
- W sumie ten duży dobrze gada - najpewniej miał na myśli Kallela. - Pójdę się schować. To akurat umiem. Uważajcie na siebie, Hallod jest naprawdę niebezpieczny. A na głupiego też nie wygląda.
Kiedy kotolud go puścił, skinął drużynie głową i udał się w kierunku zrujnowanych domostw, czujnie rozglądając się na wszystkie strony. Dae jeszcze pomachała mu na pożegnanie.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 03-10-2021 o 12:17.
Sindarin jest offline  
Stary 24-10-2021, 14:45   #47
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Drużyna cofnęła się, obchodząc ledwo stojący dom po ścieżce pokrytej gruzem opadłym z jego wątłych fundamentów. Ostatecznie stanęła przed frontowym wejściem. Tamtejsze drzwi siedziały luźno osadzone w framudze i bujały się delikatnie na zawiasach. Nie były zamknięte, tylko uchylone na szerokość stopy. Przed pełnym rozwarciem powstrzymywała je jedynie lina przywiązaną wewnętrznej zasuwy. Widoczne przez powstałą szczelinę wnętrze wypełnione było gruzem, wysuszonymi gałęziami oraz brudnymi i rozbitymi meblami. Wyglądało jakby nikt nie mieszkał w tym miejscu od lat. Varel sięgnął do kieszeni po lusterko i użył go, by zerknąć, czy lina nie jest przypadkiem przywiązana do jakiejś pułapki, ani czy nic nie czeka na nich wewnątrz pomieszczenia. Elf zauważył, że napięta lina trzymająca drzwi znika pośród sterty gruzu zapychającej przedpokój. Kiedy skupił wzrok, wyłowił starą ciężką kuszę ukrytą wewnątrz stosu słomy, połamanego drewna i kawałków gipsu. Została uzbrojona w taki sposób, by wystrzelić ciężki drewniany bełt w kierunku wejścia, jeśli lina zostałaby przecięta lub w inny sposób uwolniono by drzwi. Alchemik cofnął się od nich.
— Tak jak myślałem, pułapka. Kusza podpięta do liny, wystrzeli w otwierającego. Ktoś chce się tym zająć, czy ja mam spróbować?
Meliel skinął głową i sięgnął do plecaka po kilka narzędzi, po czym zabrał się za pułapkę. Półelf starał się rozbroić mechanizm, przecinając linę w taki sposób, by nie zwolnić spustu kuszy. Niestety z powodu pecha, czy też nerwów, uczynił to w sposób wysoce niefortunny, odpalając morderczy pocisk dokładnie w swoim kierunku. Łowca próbował jeszcze uchylić się przed pociskiem, ale był za wolny. Masywny bełt utknął głęboko w jego boku, przebijając się przez pancerz i skórę, ostatecznie grzęznąć w ciele.

Dae przesłoniła usta z wrażenia, widząc poważną ranę towarzysza.
— Pozwól, że Ci pomogę — zbliżyła się pospiesznie, z troską wymalowaną na twarzy oglądając dokładnie miejsce trafienia.
Następnie zajęła się fachowo raną. Ostrożnie wydobyła grot, oczyściła i pokryła odsłoniętą tkankę wspomagającą gojenie i uśmierzającą ból mieszanką ziołową, a potem nałożyła opatrunek. Cała operacja zajęła koło dziesięciu minut. W tym czasie Kallel obszedł jeszcze raz chatę, sprawdzając, czy nie ma innego, mniej niebezpiecznego wejścia, np. oknem, lub innymi drzwiami.
— To powinno pomóc. Mam nadzieję — powiedziała odstępując od półelfa. — Co dalej, przyjaciele? — zapytała.
— Wejdźmy — stwierdził Varel — Może jedna pułapka mu wystarczyła…
Mel skinął głową i sięgnął do plecaka po miksturkę leczniczą.


W międzyczasie Kallel obszedł dom dookoła. Na tyłach budynku, kawałek przed ścieżką skręcającą w stronę strumienia dostrzegł okno zabite dechami. Z jakiegoś powodu wydało mu się nieco podejrzane. Kiedy zbadał je dokładniej swymi bystrym kocimi oczami okazało się być fałszywe. Ktoś przybił deski do osadzonej w ramie okiennicy w taki sposób, by tylko wydawała się zablokowana. Kiedy jednak kotoczłek próbował ją rozewrzeć, napotkał na opór. Musiała zostać zatrzaśnięta od wewnątrz. Nigdzie nie spostrzegł dziurki na klucz. Ale przypuszczał, że ktoś sprytny albo wyjątkowo silny mógłby ją na swój sposób otworzyć. Po tym odkryciu postanowił wrócić do drużyny.

***

Ostatecznie Kallel, Meliel, Varel i Dae zdecydowali się skorzystać z frontowego wejścia. Już od progu czwórka bohaterów wytężyła wzrok i słuch, ale nie znalazła wewnątrz nikogo ani niczego szczególnego poza gigantycznym stosem gruzu, gałęzi i połamanych, zbutwiałych mebli. Goście dla pewności najpierw dokładnie obejrzeli całą izbę po prawej, ale nie znaleźli tam nic ciekawego poza śmieciami, szczątkami wyposażenia i przeżartym przez robactwo, zrujnowanym dywanem. Zawrócili więc do malutkiego przedsionka, by jeszcze raz obejrzeć główne pomieszczenie. Te w obecnym stanie było niemożliwe do pokonania, ponieważ w znacznym stopniu wypełniało je ogromne rumowisko powstałe z racji zawalonego dachu. Każdy z trójki poszukiwaczy przygód stwierdził bez trudu, że wspólne przekopywanie się przez gruz zajęłoby im co najmniej kilka godzin i prawdopodobnie spowodowało dalszy upadek kompletnie zrujnowanej drugiej kondygnacji. Nie było zatem szybkiego sposobu, by dostać stąd do dalszej części izby. Zawrócili więc wszyscy i udali się do fałszywego okna, które odkrył wcześniej kotolud.

***

Kiedy znaleźli się na tyłach domu, łowca korzystając z pewnego łotrzykowskiego triku i topornej konstrukcji okiennic otworzył je bez trudu i użycia siły. Fałszywe okno zgodnie z przewidywaniami prowadziło do tego samego zasypanego pomieszczenia, które wszyscy widzieli z przedpokoju. Z tej strony jednak było w nim dość miejsca, by zmieściły się tam dwie osoby. Po krótkich ustaleniach do środka weszli kotolud i elf. Ci zaś, zaledwie po pobieżnych oględzinach otoczenia, spostrzegli pośród gruzu wąski tunel. Był on na tyle mały, że możliwe było pokonanie go najwyżej na czworakach i idąc jeden za drugim. Sądząc po tym, że był wolny od brudu i kurzu, można było wywnioskować, że był ostatnio często używany. Varel zajrzał do środka, ale nie śpieszyło mu się do wejścia.
— Niezbyt komfortowe miejsce jak na dom… Jeśli Hallod tam mieszka, to nie ma wysokich wymagań. Kallel, czujesz stamtąd jakieś nietypowe wonie? — elf zrobił pauzę, jakby coś sobie przypomniał.
Sięgnął do bandoliera i wyciągnął dwie fiolki, które podał Kallelowi i Melielowi.
— Eliksir smoczego serca. Na około minutę wyostrzy zmysły, utwardzi skórę i przyspieszy ruchy, ale może nieco zamglić umysł.
Łowca skinął w podziękowaniu, ale zachował eliksir do czasu, aż będą po drugiej stronie. Przedzierając się przez ciasny tunel, potrzebował pełnej koncentracji. Chował buteleczkę i ruszył pierwszy. Liczył na to, że jego bystry wzrok pozwoli uniknąć ewentualnych przeszkód. Gestem nakazał Łobuzowi czekać, do momentu aż go nie przywoła.

***

Półelf wkroczył do tunelu, udając się na samotny rekonesans. Niewielkie wymiary wolnej przestrzeni zmusiły go do przybrania pozycji w kucki i powolnego poruszania małymi kroczkami. Po pokonaniu około piętnastu stóp dotarł do zakrętu, a wtedy niespodziewanie pod stopą poczuł luźną deskę podłogową, której nadepnięciu ułamek sekundy później zawtórował dziwny trzask, w reakcji, na który łowca instynktownie odskoczył w tył. Tym samym szczęśliwie ratując się przed zmiażdżeniem przez zwały gruzów, kiedy to z hukiem runął sufit tunelu. Meliel przeżył, wciąż jednak został poraniony i przygnieciony kawałkami zabudowania, a w nozdrza i usta uderzył go duszący podmuch gęstego pyłu, wywołując mimowolny atak suchego kaszlu. Kiedy wszystko przycichło, a szara chmura opadła spostrzegł, że nie może się poruszyć, a droga została zawalona. Wyglądało na to, że odgruzowanie przejścia komuś krzepkiemu zajmie przynajmniej kilka minut.

***

Pozostali bohaterowie usłyszeli tylko hałas osuwającego się rumowiska dochodzący z wnętrza tunelu, po czym spostrzegli strumień pyłu opuszczający wejście. I nic więcej.
— Na Sarenrae! Mam nadzieję, że nic mu się nie stało! — jęknęła wystraszona Dae.
Alchemik od razu zerwał się z miejsca.
— Meliel! Wszystko w porządku? Żyjesz? — krzyknął elf, podbiegając do rumowiska i biorąc się niezręcznie za odgarnianie gruzu.
— Przesuń się — Kallel przestawił elfa do tyłu, samemu zajmując miejsce przy gruzowisku.
Rzucił okiem na całą górę śmieci, po czym zaczął ostrożnie przerzucać gruz, tak by nie zawalić przejścia i nie pogrzebać polelfa całkowicie. Varel nie zaoponował, jego towarzysz znacznie lepiej nadawał się do tego zadania.
— To zdecydowanie nie jest mój dzień… — Meliel żył i głośno narzekał na swój niefart. — Niech to szlag!
Krzepkiemu kotoludowi udało się w ciągu pięciu minut wygrzebać spod gruzu swojego towarzysza.
— Masz nietypową technikę rozbrajania pułapek. — skwitował barbarzyńca wyciągając półelfa z gruzowiska. — Nie myślałeś o tym by, nie wiem, unieszkodliwiać je?
Postawił łowcę na nogi i zajął się resztą zawalonego tunelu, na co zeszło mu jeszcze dziesięć minut. Kiedy droga stanęła otworem, ruszył naprzód. Pod koniec wykopu znalazł drzwi prowadzące gdzieś poza tunel, ale po ich sprawdzeniu zorientował się, nie można ich otworzyć. Prawdopodobnie blokował je gruz zalegający po drugiej stronie. Kallel dodatkowo dostrzegł w pobliżu właz osadzony w podłodze. Kiedy spróbował go podnieść, okazało się, że nie stawił oporu. Nie był zamknięty, choć poruszenie nim spowodowało bardzo donośne skrzypienie ze strony mocno zardzewiałych zawiasów. Niespodziewany hałas poleciał daleko w ciemną, otwartą czeluść poniżej. Jednak biorąc pod uwagę potworny huk, jaki wywołało wcześniejsze zawalenie tunelu, kotolud nie musiał troskać się tym odgłosem, bowiem jeśli ktoś znajdował się na dole, to już dawno wiedział o obecności intruzów.

***

Zalegający gęsty mrok utrudniał barbarzyńcy dostrzeżenie czegokolwiek poniżej otwartego włazu. Z całą pewnością szyb był głęboki. Zdawało się, że do bezpiecznego zejścia na dół konieczne będzie użycie światła, albo wymacanie czegoś w rodzaju drabinki i niezwykle ostrożne zejście po ciemku. Droga wydawała się wolna, kotolud nadal nie wyczuwał węchem żadnej istoty. Barbarzyńca podzielił się tą obserwacją z drużyną.

Po usłyszeniu wieści od Kallela elf zastanawiał się tylko przez chwilę. Sięgnął do bandoliera po kilka odczynników, a z plecaka wyciągnął stalowy pręcik. Po kilku chwilach podał go Kallelowi, na końcu znajdowała się złotej barwy kulka o dziwnym zapachu.
— Stuknij tym o kamień, będzie świeciło przez kilka godzin. Jeśli szyb jest głęboki, przywiąż pręcik w połowie drogi, zapewni najlepsze pokrycie światłem.
Barbarzyńca wziął magiczny patyk i uderzył o karwasz, wzbudzając chemiczną reakcję. Blask momentalnie zwęszył mu źrenice.
— Działa — mruknął, chowając go sobie z tyłu za pas, aby bezpośrednie światło nie przeszkadzało czułym oczom.
Zszedł na dół, w połowie drogi zostawiając żarzący się pręt.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 27-11-2021 o 12:54.
Alex Tyler jest offline  
Stary 17-11-2021, 18:34   #48
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Po zejściu na dół drużyna znalazła się w krótkim korytarzu kończącym się drewnianymi drzwiami. Kallel wyczuł natychmiast dochodzący zza nich delikatny zapach człowieka i kilku zwierząt.
— Uwaga! — szepnął, stając w miejscu.
Powoli wycofał się razem z innymi do drabiny i wyjaśnił, co wyczuł za drzwiami.
— Czujesz ich obecność, czy to pozostałości po bytności? — zapytał cicho Varel. — Wypijcie mikstury, wzmocnią waszą skórę podczas walki. Mogę wrzucić tam patyk dymny, żeby odwrócić uwagę.
— Błagam, bądźmy ostrożni — wyszeptała lekko zaniepokojona Dae.
Następnie pomodliła się do Sarenrae, dzięki czemu udało jej się całkowicie zasklepić rany poturbowanego przez gruz półelfa.
— Są. Patyk będzie przeszkadzać też nam? — spytał Kallel.
— Jedynie utrudni widoczność, ale nam też — odparł elf. — Skoro element zaskoczenia już straciliśmy, mogą stać przy drzwiach i uderzyć kiedy tylko wejdziemy. Jeśli rzucę go na progu, będziecie mogli z Melielem wbiec do pomieszczenia w miarę bezpiecznie.
Kallel skinął głową, przygotowując się do wejścia.

Kiedy kotolud uchylił drzwi i wbiegł do środka, zręcznie unikając potknięcia na rozlanym oleju, dostrzegł w północnej części pomieszczenia unoszącą się metalową kratę, zza której warczały i szczekały na niego cztery dobrze zbudowane psy. Po chwili otoczył go gęsty obłok wydostający się bomby dymnej i dołączyli do niego pozostali towarzysze, którym również udało się uniknąć poślizgnięcia. W tym samym momencie w kierunku barbarzyńcy ruszyły rozjuszone zwierzęta…


Wbiegającej do środka reszcie drużyny również udało się nie potknąć na celowo rozlanym oleju. Chwilę później krata uniosła się do końca i z wnęki wybiegły cztery rozszalałe bojowe ogary, atakując najbliżej stojących Meliela i Kallela. Pośród dymnej zasłony i pod błogosławieństwem Kwiatu Jutrzenki zesłanym na prośbę Dae, dwaj bohaterowie toczyli zażarty bój z wściekłymi psami. Kotoludowi nie szło zbyt dobrze, zdołał tylko zranić jednego z napastników, nim został brutalnie pogryziony aż do utraty przytomności. Łowca z kolei trzymał się całkiem nieźle, powalając jednego z psów i odnosząc przy tym zaledwie draśnięcie. Największe spustoszenie spowodowały jednak elektryczne łuki ciskane przez Varela. Zdołał on powalić dwóch oponentów, a trzeciego poważnie ranić. Ostatni pies padł z rozłupaną czaszką, uśmiercony przez przywróconego do zdrowia przez kapłankę barbarzyńcę. Krótka, acz intensywna i pełna emocji walka skończyła się spektaktularnym zwycięstwem bohaterów.

Po walce poszukiwacze przygód zorientowali się, że znajdują się w komnacie oświetlonej pojedynczą, migoczącą pochodnią. Dae wyciągnęła z torebki osobliwą, świecącą rybę, dzięki czemu rozproszyła okoliczny mrok i pozwoliła drużynie dostrzec detale otoczenia w pełnej krasie. W południowej części pomieszczenia znajdowały się beczki i stosy przypadkowo ułożonych małych skrzynek. Naprzeciwko przybyszy były mocne drewniane drzwi z żelaznymi okuciami, z kolei północna strona pokoju była pusta. Była tam tylko uniesiona żelazna brama osadzona na środku muru, za którą wcześniej zamknięte były psy strażnicze, z którymi dopiero co udało im się uporać. W powietrzu wisiał ciężki odór dymu i wilgotnej, psiej sierści.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 27-11-2021 o 12:54.
Alex Tyler jest offline  
Stary 27-11-2021, 12:54   #49
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Po walce poszukiwacze przygód zorientowali się, że znajdują się w komnacie oświetlonej pojedynczą, migoczącą pochodnią. Dae wyciągnęła z torebki osobliwą, świecącą rybę, dzięki czemu rozproszyła okoliczny mrok i pozwoliła drużynie dostrzec detale otoczenia w pełnej krasie. W południowej części pomieszczenia znajdowały się beczki i stosy przypadkowo ułożonych małych skrzynek. Naprzeciwko przybyszy były mocne drewniane drzwi z żelaznymi okuciami, z kolei północna strona pokoju była pusta. Była tam tylko uniesiona żelazna brama osadzona na środku muru, za którą wcześniej zamknięte były psy strażnicze, z którymi dopiero co udało im się uporać. W powietrzu wisiał ciężki odór dymu i wilgotnej, psiej sierści.

Varel rozejrzał się ostrożnie po pomieszczeniu. Miał ochotę sprawdzić zawartość skrzyń, ale pierwszej kolejności należało upewnić się, że piwnica jest bezpieczna. Dlatego podszedł do drzwi, by przyjrzeć się nim i na słuch ocenić, czy za nimi coś się znajduje. Elf nie zdołał niczego usłyszeć za drzwiami. One same zaś wydawały mu się wolne od podejrzanych zabezpieczeń.
- Sprawdźmy, co tam jest, potem wrócimy i zbadamy to pomieszczenie - zaproponował. - Podejrzewam, że w skrzynkach jest to, co Hallod kupował od Borta.
 
Alex Tyler jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172