Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2017, 19:47   #21
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Do stolicy - odpowiedziała Dusza, przerywając na chwilę pałaszowanie kromki chleba. Siedziała sobie wygodnie na skórze, grzejąc w cieple kominka i sprawiała wrażenie zadowolonej z życia istoty. Puszystym ogonem owinęła nagie stopy. Jej trzewiki stały obok i parowały, pozbywając się wilgoci. Pozostawało tajemnicą jakim cudem, mimo tego, że odziana była w lekką sukienkę, mała nie trzęsła się z zimna w trakcie podróży.
- Odwiedzimy królową i zadbamy o to żeby plany wroga nie doszły do skutku. Spodoba ci się w Yurze - zapewniła go, jakby całkiem dobrze znała to miasto. - O tej porze roku pałac wygląda jak budowla ze starych ballad, które Tanus Złotousty tak lubi opowiadać. Kto wie, może go zastaniemy i będziesz mógł posłuchać. Są pięęęękne…
Rozanielona mina dziewczynki mogła wiązać się zarówno z owymi opowieściami jak i kawałkiem białego sera, który umoczywszy w miodzie, wsadziła sobie właśnie do ust.
- Wyruszymy już jutro, gdy tylko zdobędziemy potrzebne na drogę zapasy, a Innae załatwi swoje sprawy - dodał Mizo, którego niechęć do elfa nieco zelżała, jednak wciąż była wyczuwalna.
- Ciasto? - wtrąciła się Dusza, gdy demon już otwierał usta by coś dodać.
- Jeszcze trochę i zrobisz się za ciężka dla Płatka - wytknął jej towarzysz, kręcąc głową i wstając z łóżka, na którym to rozwalił się w najlepsze. - Zobaczę co da się załatwić. Zaopiekuj się nią - dodał, kierując te słowa w stronę Ellisena po czym wstał z westchnieniem jasno dającym do zrozumienia że wolałby się jednak zdrzemnąć, tym bardziej że leciał całą noc, a teraz dzień już zdążył w pełni objąć władanie nad światem.
Dusza zaś rozłożyła się wygodniej na skórze i zaczęła machać bosymi stópkami. Głowę podparła na rękach i z psotnym uśmieszkiem na ustach przyglądała się bardowi.
- Piosenka? - ni to zapytała, ni poprosiła. Jej głos był słodki niczym ów miód, który wciąż lśnił na jej dolnej wardze. Był to głos zdolny otworzyć każdą bramę i stopić nawet najtwardsze serce. Głos z rodzaju tych, którym się nie odmawia.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 10-01-2017, 00:13   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Yura? Znał trochę to miasto, chociaż nie da się ukryć - nie miał okazji zwiedzać królewskiego pałacu, ani też poznać osobiście królowej. To pierwsze nie było mu do niczego potrzebne (nie miał w planach ballady opisującej blaski i cienie pałacowego życia), ale to drugie brzmiało zachęcająco, i to bynajmniej nie ze względu na wyraźnie okazywaną sympatię królowej do jednego z przedstawicieli jego profesji. Nie miał aspiracji, by zostać królewskim bardem, ani też by zostać królewskim kochankiem. Tak jedno, jak i drugie, pozbawiłoby go swobody, jaką pragnął się cieszyć jeszcze przez długie lata. Ale królową Eliseę z przyjemnością by poznał. Jakby nie było - była bohaterką paru ballad, a zawsze dobrze jest wiedzieć dokładniej, o kim sie śpiewa.
Przez moment zastanawiał się, w jaki sposób on by się pozbył królowej, ale poza morderstwem i sprawieniem, by oszalała, nic nie wymyślił. No i nie miał pojęcia, jak by tu pokrzyżować plany wroga, które znał tylko i wyłącznie w zarysie, na dodatek najogólniejszym z możliwych.
- Zaopiekuję się - obiecał demonowi, pewien, że ledwo Dusza wyszłaby na korytarz miałaby kilkuset chętnych do opieki. Ale pamiętał również o ludowych wierzeniach, jakie to szczęście przynosi kawałek moonrii zawieszony na łańcuszku jak talizman. Na szczęście Dusza nie zamierzała zwiedzać świątyni i jej okolic.

Ellisar nie wiedział, jakimi mocami włada ta akurat moonria, ale sam jej głos był zabójczą wprost bronią. Odczuł to nawet on sam, chociaż jego szkolenie uodporniło go na czary zaklęte w słowach lub nutach.
- Powiesiłbym sobie taki obrazek na ścianie - powiedział, patrząc na rozłożoną przed kominkiem Duszę. - Urocza scenka.
Moonria wyszczerzyła się do niego w uśmiechu.
- Czy wszystkie moonrie lubią słodycze? - spytał, sprawdzając, czy instrument się nie rozstroił.
- Słodycze są pyszne - odpowiedziała, przekrzywiając lekko głowę na prawo.
- Tak mówią wszystkie opowieści - stwierdził z uśmiechem.
- Czy to źle? - zapytała, sprawiając wrażenie niezbyt zainteresowanej tematem. - Przecież po to ktoś je tworzy żeby ktoś inny się nimi cieszył, prawda?
- Ja też je lubię - odparł.- Tylko ponuracy nie lubią słodyczy i najchętniej zabroniliby ich jedzenia - stwierdził, po czym zaczął grać balladę o kominiarczyku, który myślał, że księżyc to wielki cukierek, zawinięty w srebrną folię.
- Grasz na jakimś instrumencie? - spytał, gdy opowieść się skończyła.
Pokręciła tylko przecząco głową, a elf rozpoczął kolejną piosenkę. Tym razem była to opowieść o krawczyku, który spotkał moonrię, a potem znalazł garniec złota.
Później zaśpiewał historię o najmłodszym synu młynarza, któremu moonria pomogła pokonać złego maga i zdobyć córkę bogatego ziemskiego magnata. Opowiedział też o biednej sierotce, której moonria pomagała w wypełnianiu poleceń złej macochy, i o dwóch skłóconych braciach, którzy po spotkaniu moonrii nie tylko się pogodzili, ale i znaleźli piękne i kochające żony.
Oczywiście nie zabrakło i tych opowieści, które już wcześniej wykonał w 'Kuflu' - o miłości w lochach Vole So i ucieczce przez Vole Kes, Bontar i Morze Serenad, oraz ballady mówiącej o odzyskaniu korony Alezii.
Całość zakończył historią śpiącej królewny i dzielnego królewicza, który obudził ją ze snu, wpierw przedarłszy się przez nieprzebyte na pozór gąszcze różanego żywopłotu.
A potem zagrał cichutką kołysankę, opowieść o księżycu i malutkiej moonrii, co nie chciała zasnąć.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-01-2017, 21:18   #23
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Muzyka płynęła, lekka niczym powiew wiosennego wietrzyku, słodka niczym bukiet róż, upajająca niczym promienie słońca w letni poranek. Powieki moonrii zaczęły opadać, podobnie jak ręce, które zamiast podtrzymywać jej głowę, ułożyły się w formę poduszki, na skórze niedźwiedzia. W krótką chwilę po tym, jak bard rozpoczął swą usypiającą piosenkę, dziewczynka spała już w najlepsze, zwinięta w kłębek. Jej ogon odnalazł drogę do jej dłoni i tkwił obecnie w uścisku drobnych palców.

W kominku wesoło trzaskały polana, za oknem świeciło słońce. Można było na chwilę zapomnieć zarówno o tragedii jaką była burza, jak i o zadaniu które czekało na nich, gdy dotrą do Yury. O ile dotrą, bowiem jakby nie spojrzeć do stolicy Nemerii było dobre cztery dni drogi i to w dobrych warunkach pogodowych, latem. Zimą, tuż po nawałnicy pokroju tej, która nawiedziła ziemie królestwa… Sprawa miała się nieco gorzej.

Mizo nie spieszył się z powrotem. Na szczęście młody elf nie miał problemu ze znalezieniem sobie zajęcia. Posiłek czekał na dokończenie, łóżko czekało na to by z niego skorzystać, a i ballada o nawałnicy która kosztowała tak wiele żyć, czekała na to by zostać ułożona.

Mijały minuty, te zaś wkrótce przerodziły się w godzinę, a następnie drugą. Dusza spała sobie spokojnie, tylko od czasu do czasu jej uszy poruszały się gdy za drzwiami rozlegały się kroki mieszkańców świątyni, lub jej gości. Mniej więcej trzy godziny po odejściu demona, spokój został zburzony przez powoli zbliżające się krzyki. Z początku nie zwróciły one uwagi elfa, bowiem były tylko delikatnie głośniejsze od hałasu jaki rósł wraz z mijaniem czasu, a który wiązał się ze zwiększoną populacją świętego przybytku. Gdy jednak ów hałas rósł i rósł i ani myślał umilknąć czy się oddalić, a wręcz przeciwnie - zbliżał się, nie można było go dłużej zaliczać do zjawisk normalnych.
Wśród okrzyków słychać było, nietypowe jak dla owej krainy, okrzyki piętnujące elfów. Był to nie dość że zaskakujące, to na dodatek niebezpieczne.

Nagle drzwi do niewielkiej komnaty stanęły otworem, a w nich ujrzał Ellisen słaniającą się na nogach kapłankę, której z głowy spływała krew. Nie była kobieta pierwszej młodości. Srebrne nici przeplatały się z głęboką czernią jej włosów. Twarz orały zmarszczki, chociaż większość z nich zdawała się być wynikiem śmiechu niż rozpaczy. To jednak tą ostatnią ujrzeli na jej obliczu elf i jego mała towarzyszka.
- Uciekajcie - nakazała, podtrzymując się framugi. - Oni oszaleli… Całe miasto oszalało… Musicie stąd uciec…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 24-01-2017, 13:42   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cisza, spokój...
Spoglądając na słodko śpiącą Duszę Ellisar rozsiadł się w fotelu, postanawiając zażyć nieco odpoczynku, który potrzebny był nie tylko moonrii. Fakt faktem - podróżował nieraz, poświęcając na jazdę i dzień, i noc, jednak nie był zawodowym kurierem i nie urodził się w siodle, a przecież nawet ci fantastyczni jeźdźcy, których niektórzy przyrównywali niemal do centaurów, musieli od czasu do czasu odpoczywać. Na dodatek czekała ich jeszcze długa droga do stolicy, na której to drodze, czego bard był pewien, roić się będzie od przeszkód wszelakich, bowiem burza dotarła nad wyraz daleko, na dodatek była silniejsza niż to zazwyczaj bywało. Nic więc dziwnego, że niektórzy twierdzili, iż ktoś dorzucił swoje trzy grosze do sił natury i zwiększył moc burzy, przekształcając ją w taki niszczycielski żywioł.
Ale, na Trójcę, dlaczego miałyby to być elfy? Elfy, które nigdy nie przyłożyłyby ręki do śmierci tylu żywych istot, elfy, które kochały lasy.

Niechęć do burzy, która niedawno jeszcze szalała nad okolicą, nie przeszkadzała Ellisarowi w przekuwaniu groźnych chwil i widoków na dźwięki. Dźwięki, które układały się tylko i wyłącznie w głowie barda, bowiem Dusza słodko spała, zaś obudzenie jej spowodowałoby nie tylko konieczność zabawiania jej kolejnymi piosenkami, ale i niezadowolone spojrzenia Mizo, któremu moonria co rusz ziewałaby prosto w nos.

Tym, co przerwało panującą ciszę, nie było jednak skrzypnięcie drzwi, a coś, co przypominało narastający szum fal.
Ellisar podszedł do okna.
Z wysokości drugiego pietra pewnych szczegółów nie można było dostrzec, ale trudno było nie zauważyć, ze coraz więcej ludzi się zatrzymuje i zaczyna się wpatrywać w świątynię. Przeważało zaciekawienie i zaniepokojenie, ale na paru obliczach i gniew można było zauważyć. Co prawda do przepychanek i rękoczynów jeszcze nie doszło, zapewne dzięki obecności kapłanów i kapłanek, trudno jednak było nie zauważyć, że ów tłum stanowili tylko i wyłącznie ludzie.
- Duszo, coś się dzieje, trzeba wstawać. - Bard obrócił się w stronę śpiącej moonrii.
Ta otworzyła zaspane oczy, ziewnęła, przeciągnęła się.
- Gdzie jest Mizo? - spytała.
- Nie wiem, ale coś niepokojącego się dzieje przed świątynią. - Zabrał się za pakowanie. Co prawda nic się jeszcze nie działo, ale lepiej było się zabezpieczyć, a nie, w razie kłopotów, obudzić się z ręką w nocniku.
Moonria wyglądała na zaniepokojoną, wystraszoną wręcz, lecz nie miała nic przeciwko przygotowaniom do drogi.
- Zjedz coś, na wszelki wypadek - zaproponował Ellisar, jednak moonria pokręciła przecząco głową.

Hałas nasilał się, coraz bardziej przypominając szum nadciągających morskich fal. Gdy w drzwiach pokoju pojawiła się kapłanka, bard wiedział, że jedyne, co można zrobić, to posłuchać jej rady. Stawienie czoła wściekłemu tłumowi miałoby podobny sens, jak próbowanie zawrócenia przypływu morza łyżką do zupy.
- Duszo, chodźmy - poprosił Ellisar, zabierając bagaże i wychodząc na korytarz i spoglądając wzdłuż korytarza, w stronę, gdzie jeszcze panowała cisza.
Był pewien, że kto jak kto, ale moonria dałaby sobie radę w każdej sytuacji (czy to nie ona czasem potrafiła stać się niewidzialna?), w przeciwieństwie do elfa, ale czuł się za nią odpowiedzialny.
- Prowadź, proszę - zwrócił się do kapłanki. - Czy można się jakoś niepostrzeżenie dostać do stajni?
W niejednej świątyni istniały tajne wyjścia i sekretne przejścia, ale co będzie, jeśli ta należała do wyjątków od tej reguły? Nie da się ukryć - będzie miał okazję się przekonać, na ile opowieści zgodne są z prawdą.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-02-2017, 14:48   #25
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Kapłanka, która pozbierała się na tyle by być w stanie chodzić, ruszyła przodem prowadząc ich w stronę centrum świątyni. Każdy wiedział, że to tam znajdowały się najlepiej strzeżone jej części, samo serce, miejsce które nawiedzali bogowie. Czy i tym razem je nawiedzą by uratować jedną ze swych córek i jej długouchego przyjaciela? Tego nikt wiedzieć nie mógł, chociaż bez wątpienia takowa ingerencja w życie śmiertelników, byłaby w obecnej sytuacji wskazana. Dla dobra Ellisara, rzecz jasna. Dusza bowiem bez wątpienia znała sztuczki, dzięki którym mogła zejść z oczu ścigającemu ich tłumowi. Chociaż… Czy aby na pewno tłum ścigał właśnie ich? Z odgłosów, które czujne uszy wychwytywały, a które dobiegały zza ich pleców, wynikało że pogrążeni w szaleństwie chwili ludzie po prostu niszczyli wszystko co znajdowało się na ich drodze. Wciąż jednak rozbrzmiewały odgłosy wskazujące na to, że grupa zapaleńców nadal pragnie dorwać w swe łapska jakiegoś elfa.
Gdy dotarli do schodów prowadzących w dół, krzyk który wstrząsnął murami świątyni oświadczył wszem i wobec, że im się udało. Kapłanka stanęła jak wryta. Na jej twarzy, która zwróciła się w stronę z której przyszli, malowała się groza.
- Główna kapłanka - wyszeptała z trwogą. - Nie… Nie!
Jej krzyk dołączył do tych, które wydawała z siebie ofiara tłumu. Nie bacząc na nic ruszyła ona w stronę z której dobiegały, rzucając na odchodnym informację, że na końcu tych schodów znajduje się tunel, który wyprowadzi ich w bezpieczne miejsce.

Same schody skryte były za fałszywą ścianą, która posłusznie otwarła się chwilę wcześniej, pod dotykiem dłoni kobiety. Czy jednak właściwym było uciekać dalej? Gdzieś tam, za nimi, cierpiała kobieta, wybranka bogów. Czy elf mógł liczyć na ich przychylność gdyby móc ją uratować odszedł. Uciekł niczym tchórz. Co jednak z małą moonrią, którą miał pod opieką. Czy to nie względem niej winien zachować lojalność, zamiast narażać ją na całkiem możliwą śmierć?
- Duszo, czy potrafisz stworzyć barierę jak Dzwonek? - Zapytał w końcu, zdradzając ku któremu wyborowi skłaniało się jego serce.
Dziewczynka pokręciła przecząco głową.
- Dusza potrafi tworzyć zapory mentalne, czasem fizyczne, jednak nie tak potężne. Jestem ziarnem Margh i tylko jej. Moja moc pochodzi z dziedziny umysłu - wyjaśniła, nie patrząc na elfa, a w stronę, w którą pobiegła kapłanka.
Minęła chwila, minęła i druga. W końcu decyzja zapadła, zmuszając Ellisara do ruszenia tą samą drogą, która właśnie pokonał. Moonria ruszyła za nim, chociaż nie wydawała się specjalnie szczęśliwa z tego wyboru. Nie sprawiała jednak kłopotów, a tylko wsunęła dłoń w elfią, chociaż czy miało to dodać otuchy jej czy jemu, nie było do końca wiadome.

Korytarz ciągnął się i zawijał, dopiero jednak za trzecim zakrętem doprowadził ich do szerokich schodów w dół, tych samych, które pokonali wcześniej, gdy prowadzono ich do ich pokoju. To tam, u ich podnóża rozgrywały się sceny, które bardziej pasowały do Vole i słynnych, krwawych uczt jakie tam urządzano, niż do świątyni Oren. Główna kapłanka, a przynajmniej elf mógł przyjąć że to ona była, została rozłożona na szerokim stole, na którym zwykle stały misy z poczęstunkami dla odwiedzających. Jej szaty były podarte, jej ciało zakrwawione. Jej oczy z bólem wpatrzone w sufit i widniejące na nim freski przedstawiające radosne sceny ze skąpanych w blasku słońca łąk. Bez wątpienia była elfką, na co wskazywały zarówno długie uszy jak i uroda. Teraz jednak jej piękną twarz wykrzywiał ból. Nad nią pochylali się ludzie, lżąc i plując jej w oczy. Wyraźnie jednak nie znalazł się jeszcze nikt odważny na tyle by zadać ostatni cios.
Kapłanka, która próbowała ich uratować, leżała teraz rozłożona na posadzce, dostarczając przyjemności jednemu z napastników, którego twarz była maską czystej nienawiści. Jego biodra poruszały się raz po raz, nie bacząc na krzyk, na ból który zadawał, ani na słabe próby walki, napędzane ostatkiem sił. W kolejce ustawili się kolejni chętni i nie był to odosobniony widok. Wszędzie, gdzie tylko zdołało dotrzeć spojrzenie barda, odgrywane były sceny z koszmarów i nie miało w nich znaczenia czy szaty świątynne były noszone przez kobietę czy mężczyznę.

- Zła aura - wyszeptała Dusza, wychyliwszy się zza pleców elfa. - Bardzo, bardzo zła aura…
Ellisar nie miał jednak czasu na zastanawianie się co oznaczają słowa dziewczynki. Musiał działać, jeżeli chciał ocalić kogokolwiek, włączając w to samą Duszę. W jego dłoniach pojawiła się giterna, palce musnęły struny, budząc je do życia. Czy jednak na pewno było to muśnięcie? Nie… Nie było. Było to uderzenie niosące ze sobą odbicie strachu niewinnych, którzy cierpieli w miejscu, w którym powinna panować radość. Był też gniew, rosnący z każdą chwilą. Jego wibracje przeniknęły szkło, z których stworzono zdobne witraże, przeniknęło kryształ, który lśnił w kandelabrach. Na głowy motłochu posypały się drobne, lśniące odłamki, niczym łzy samej bogini, płaczącej nad losem tych, którzy oddali jej swe życie.
Zapanował chaos. Zapanował hałas. Zapanowała muzyka. Lecz nie objęła swego panowania w pełni. Coś… Ktoś się jej sprzeciwiał. Mroczna, oślizgła aura spowijała to święte miejsce, napierając na Ellisara, niszcząc jego moc. Czuł ją w głowie. Czuł w sercu. Czuł w całym ciele. Palce przestały go słuchać, gubiąc nuty i niszcząc czar.
Czy o tym mówiła Dusza? Na zastanawianie się czas miał jednak dopiero nadejść. teraz bowiem oczy wszystkich, jakby kierowane niewidzialną dłonią, zwróciły się na kolumnę u szczytu schodów, za którą skrył się bard i jego mała podopieczna.
Jedno należało przyznać. Ellisar uratował nie tylko główną kapłankę, na którą teraz nikt nie zwracał uwagi, ale i całą resztę świątynnej świty. Kto uratuje jego?
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 02-02-2017, 20:08   #26
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Muzyka. Potęga. Potrafiła budować, ale i niszczyć. Niszczyć nawet w sensie dosłownym. Ellisar co prawda tylko słyszał opowieści o bardach, którzy potęgą swej muzyki burzyli mury, ale taki 'drobiazg' jak tłuczenie szyb czy szklanek leżało z zakresie jego możliwości.
Podobnie jak i wywołanie odpowiednich uczuć w sercach słuchaczy. Wystarczyło uderzyć w struny...

Plany to mają do siebie, że co rusz biorą w łeb i to, co przed momentem zdawało się świetnym pomysłem, już po chwili okazywało się koncepcją najgorszą na świecie.
"Bardzo zła aura" to było bardzo poważne niedopowiedzenie. Aura była nie tylko zła, ale i nadzwyczaj silna.
Co prawda pewien malutki plusik całej sytuacji się znalazł - całkiem nieświadomie Ellisar natrafił na główne źródło kłopotów, jakie spadło na okolicę. Cóż jednak z tego, skoro nic z tą wiedzą zrobić nie mógł. A co gorsza - nie wiedział, czy będzie miał szansę podzielić się z kimkolwiek swą wiedzą.
- Uciekamy - szepnął do ucha Duszy, równocześnie obracając się na pięcie i biegiem, ciągnąć za sobą dziewczynkę ruszył biegiem do ucieczki, biegnąc w stronę, skąd przed momentem przyszli. - W razie kłopotów ratuj się, nie oglądając się na mnie - dodał równie cicho.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-02-2017, 13:21   #27
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zatem ruszyli i to ruszyli niczym wiatr, który zrywa się tuż przed burzą. Ich kroki były lekkie, niczym liście, które owym wiatrem unoszone mknęły do przodu w swym szalonym pędzie. Przemykali przez snopy światła wpadające przez okna, mijali drzwi do komnat nie zatrzymując się by szukać w nich schronienia. Ich cel był jasny i dążyli do niego wytrwale.

Dusza dość szybko zaczęła opadać z sił, zmuszając Ellisara do zwolnienia tempa. Nie musiał się jednak obawiać złapania, a przynajmniej nie w tej chwili i najprawdopodobniej także w najbliższych. Sądząc po okrzykach za nimi, pogoń ruszyła w tym samym co oni momencie. Na ich szczęście, tłum zebrany u podnóża schodów ruszył jednocześnie, co spowodowało nieuniknione problemy zarówno na samych schodach, jak i korytarzu.

W końcu, a zajęło im to o wiele mniej czasu niż poprzednio, dotarli ponownie do wciąż otwartego, tajnego przejścia. Nie czekając, ruszyli w dół, stopień za stopniem. Przy okazji musieli przypadkiem zwolnić zapadnię, bowiem otwór za ich plecami ponownie został zamknięty, pogrążając schody w mroku. Nie na długo, jak się okazało. Jedna po drugiej, pochodnie tkwiące w uchwytach umieszczonych w ścianach, zaczęły się zapalać, pokazując im drogę w głąb. Gdzie prowadziła i na ile była bezpieczne, tego wiedzieć nie mogli. Nie mogli także stać w miejscu. W podjęciu decyzji pomogły im hałasy dobiegające z korytarza. Pogoń wreszcie ich dogoniła. Ile mieli czasu nim ktoś odkryje tajne przejście? Nim owa mroczna aura dotrze do tego miejsca i nakieruje na nich rozwścieczony tłum? Nie mogli się cofnąć, nie mogli stać w miejscu, zatem zrobili jedyną rzecz, którą mogli. Ruszyli dalej.

Stopień po stopniu, coraz niżej i niżej. Schody wiły się, wciąż i wciąż skręcając w prawo. Dwa razy natknęli się na podobne drzwi jak te, przez które weszli, jednak mechanizm który odpowiadał za ich otworzenie wciąż pozostawał tajemnicą. Brnęli zatem dalej, aż natknęli się na długi tunel, podobnie jak schody skąpany w blasku pochodni. Musieli znajdować się bardzo głęboko, co wywnioskować można było zarówno z czasu jaki zajęło im dotarcie do tego miejsca, jak i z ciszy która tam panowała. Powietrze było stęchłe, przesycone wonią ziemi, mchu i czegoś jeszcze, co jednak nie pozwalało się zidentyfikować. Tunel bez wątpienia był dziełem istot rozumnych, a nie natury. Ściany wzmocniono szerokimi płytami kamiennymi, sufit zaś lśnił blaskiem krzemowych kryształów, które go zdobiły. Podłogę wyłożono granitem, który w obecnej chwili pokrywała gruba warstwa pyłu. Nigdzie nie widać było śladów życia, czy to zwierzęcego czy ludzkiego.

- Chodźmy - ponagliła Dusza, po czym zamigotała niczym blask pochodni i nim elf zdążył cokolwiek powiedzieć, zniknęła.
Nie całkiem jednak.


Na jej miejscu stał bowiem mały, puchaty kot o wyjątkowo inteligentnym spojrzeniu, obecnie wbitym w Ellisara. Elf mógłby przysiąc, że zwierzak uśmiechał się przy tym pod noskiem. Zaraz też biała, puchata istotka ruszyła przodem, zostawiając na dywanie z pyłu i kurzu, odciski swoich łapek.

Droga wiodłą cały czas prosto, a przynajmniej takie odnosiło się wrażenie. Tunel ani nie zakręcał w sposób wyraźny, ani nie opadał w dół, ani też nie piął się w górę. Dusza maszerowała raźnie na przedzie, jej ogon kołysał się wolno to w prawo, to w lewo, niekiedy przy okazji zamiatając podłogę, co jednak zdawało się zupełnie nie wpływać na czystość pokrywającej go sierści. Zupełnie jakby brud nie miał do niej dostępu. Mając chwilę spokoju, Ellisar przypomniał sobie, że widział już tego kota i to parokrotnie. Nie był tylko pewien gdzie. Bez wątpienia w “Kuflu”, ale gdzie poza tym?



W końcu wyszli, wprost w objęcia zimy i lasu. Bez dwóch zdań opuścili granice miasta, gdzie jednak się znajdowali, tego elf nie wiedział. Drzewa były stare, powyginane. Ich konary przypominały starcze palce, powyginane chorobą i latami spędzonymi na ciężkiej pracy. Nie czuło się tu jednak zła, a jedynie czas, ową magiczną siłę, której nikt nie mógł się przeciwstawić. Lub prawie nikt, bowiem wyjątki od tej reguły niekiedy się zdarzały.
Dusza wydawała się zadowolona. Gdy elf rozglądał się po okolicy, ona skakała z zaspy na zaspę i ostrzyła pazurki na powalonych pniach.
- Gdzie teraz? - zapytała, wystawiając koci pyszczek z kolejnej zaspy. W jej oczach lśniła dziecięca radość i wyczekiwanie.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 05-02-2017, 20:04   #28
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dalej, mała, pomyślał Ellisar, przebieraj nóżkami...
Chociaż jednak miał wrażenie, że biegnące za nimi tłumy dopadną ich za kilka chwil, to zachował tę myśl tylko dla siebie. Widać było, że moonria nie da rady biec szybciej. Ellisar był już gotów rzucić plecak (ale nie giternę) i ponieść dziewczynkę na plecach, okazało się jednak, że to nie było konieczne. Drzwi do tunelu zamknęły się za ich plecami i - przynajmniej przez kilka chwil - pościg im nie groził. Można było iść nieco wolniej i spokojniej.

Korytarz był nie tylko tajny, ale i magiczny. W pewnym, niewielkim stopniu, ale wystarczającym, by pochodnie zapalały się same z siebie. A później gasły za plecami biegnących.
Nie było gwarancji, że dalszy ciąg korytarza jest równie dobrze oświetlony, dlatego też na wszelki wypadek Ellisar zabrał ze sobą parę pochodni, co w niczym nie zakłóciło działającej w korytarzu magii.

Korytarz, chociaż wiekowy i od dawna nie używany, nie ucierpiał na skutek upływu czasu i doprowadził do wyjścia poza miasto. Pomogła w tym, co Ellisar zdołał wcześniej wyczuć, magia. Była ona jednak zbyt słaba, by móc - w razie konieczności - powstrzymać tych, co ścigali elfa. Trzeba było się spieszyć i nie liczyć na to, że jakimś cudem udało się im zgubić pościg.
Problem jednak na tym polegał, że Ellisar nie bardzo wiedział, gdzie się znajdują w tej chwili. To, że w wiekowym lesie, z pewnością starszym niż miasto, było jasne i oczywiste, ale położenie lasu w stosunku do Lisan było dla elfa niewiadomą. Schody, po których uciekali, wiły się niczym stadko węży i Ellisar w końcu stracił orientację co do kierunku, w jakim podążali.

Las podobał się Ellisarowi zdecydowanie bardziej, niż miasto, opętane nienawiścią ku elfom, ale 'podobać się' to jedno, a zostać na dłużej to co innego. Nie dość, że była zima, to jeszcze miał na karku moonrię, niedługo z korytarza mógł z korytarza wypaść żądny krwi tłum, a na dodatek gdzieś tam była stolica i królowa Elisea, nieświadoma tego, że ktoś zawiązał spisek przeciwko niej.
Ale co miał odpowiedzieć na pytanie "Gdzie teraz?" Prócz zwrócenia jej uwagi, że pytanie powinno brzmieć 'dokąd'? Sam wszak nie potrafiłby tego dokładnie określić.
- W tej chwili powinniśmy wrócić do miasta - powiedział wyraźnie żartobliwym tonem.. - Przemknęłabyś się do stajni i wykradłabyś nasze konie.
- Do miasta lepiej nie wracać - zwróciła mu uwagę moonria, rozgrzebując jednocześnie śnieg by wydostać resztę ciała z zaspy. - Może gdzieś w pobliżu jest jakaś chata albo gospodarstwo? Albo karczma. Albo wioska. Albo… - Lecz dalsze słowa zniknęły w śniegu, który ponownie pochłonął kotkę i z którego po chwili wystrzelił jej prychający na wszystkie strony pyszczek.
- Sama zdziałałabyś wiele - rzucił w jej stronę Ellisar. - Ale ogólnie masz rację. W mieście jest teraz bardzo niemiła atmosfera, więc tam nie wrócimy.
- Ogólnie biorąc musimy iść na północ. Skoro zachód jest tam - pokazał kierunek - no to nasza droga wiedzie mniej więcej w tamtym kierunku. - Pokazał, gdzie mniej więcej znajduje się północ. No i jak najszybciej musimy stąd odejść - dodał - a gdy wylot tunelu znajdzie się parę mil za nimi, zaczniemy szukać chaty. Umiesz się wspinać na drzewa? Z wierzchołka może dałoby się wypatrzyć jakiś dym.
Co prawda twórcy tunelu mogli pomyśleć o zabezpieczeniu dalszej drogi uciekinierów, ale jeśli nawet w okolicy wybudowano jakąś budowlę, to z pewnością czas okazał się dla niej zabójczy.
Wystający znad śniegu pyszczek pochylił się w dół, zapewne chcąc dać znać, że potrafi się wspinać, jednak skończyło się tym, że nos wylądował jej z powrotem w zaspie, w efekcie czego ponownie rozległ się odgłos prychania.
- Wezmę cię na ramię - zaproponował Ellisar. Widok nurkującej w śniegu Duszy był zabawny, ale podróżując w ten sposób straciliby mnóstwo czasu.
Wyciągnął rękę w stronę kotki.
- Dziękuję - podziękowała, wygrzebując się z zaspy na ile zdołała, a następnie chwytając ząbkami rękaw futra, by przy jego pomocy dokończyć dzieła i uwolnić się z białej pułapki. Zaraz też wspięła się po ręce Ellisara na jego ramię, a stamtąd na plecak.
- Tamto wydaje się być w sam raz - oświadczyła, wskazując łapką na najwyższe drzewo, jakie było w okolicy.
- Co prawda chciałem odejść trochę dalej - powiedział Ellisar - ale możemy spróbować.
Gdy Dusza usadowiła się wygodnie, elf, mijając największe zaspy ruszył w stronę wybranego przez Duszę drzewa. Dąb, na oko mogący pamiętać parę elfich pokoleń, najniższe konary miał na tyle nisko, że nawet bez pomocy Dusza mogłaby wskoczyć na jedną z gałęzi, ale dzięki Ellisarowi mogła zacząć swą wspinaczkę dobry metr wyżej.
- Uważaj na siebie - uśmiechnął się do niej elf.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-02-2017, 13:58   #29
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Odpowiedziało mu machnięcie ogonem, które zrzuciło mu na głowę całkiem sporą czapę śniegu, która do tej pory w najlepsze leżała sobie na gałęzi. Śniegowi towarzyszył śmiech dziewczynki, która już jednak w najlepsze skakała z gałęzi na gałąź, a gdy rozstępy między nimi zrobiły się zbyt duże, ostre pazurki wbiły się w pień drzewa i mały zwierzak po chwili całkiem zniknął z widoku.
Elfowi nie pozostało nic innego jak czekać cierpliwie pod dębem i wypatrywać jej powrotu. Podobnie jak wypatrywać pogoni, która mogła pojawić się w każdej chwili.

Dusza zdecydowanie się nie spieszyła. Mijały chwile, które z krótkich przerodziły się w długie. Cisza, która panowała w lesie sprawiała, że każdy, nawet najlżejszy hałas, brzmiał nieznośnie głośno. Ellisar nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilę relaksu. Nie mógł opuścić swej warty. Jego zmysły musiały pozostać czujne, nie mógł sobie pozwolić na swobodę i brak uwagi. Od niej bowiem zależało nie tylko jego życie, ale także bezpieczeństwo małej moonri. I, gdyby założyć najgorszy scenariusz, w którym anielica i demon leżeli gdzieś teraz bez życia, miał także na barkach losy królestwa i jego królowej. Bez wątpienia miał o czym myśleć, skryty za pniem dębu, czekając na swą małą towarzyszkę.

Ta pojawiła się w końcu, po raz kolejny zrzucając mu na głowę śnieg i bynajmniej nie zachowując należnej ciszy, czy powagi. Wręcz przeciwnie, zeskoczyła ze śmiechem, lądując w zaspie zalegającej parę kroków na prawo, od elfa, po czym wyprysnęła z niej, prychając i zachowując się jak na niesfornego kociaka przystało.
- Znalazłam! - pochwaliła się, siadając na wystającym fragmencie konaru, należącego do powalonego drzewa. - Niedaleko jest chata. Tam, na wschodzie - wskazałla łapką mniej więcej gdzie, chociaż bardziej wypadało na północny wschód, niż wschód. - Z komina wydobywa się dym, więc ktoś tam musi mieszkać. I znalazłam miasto - tu zamilkła i opuściła pyszczek w dół, wyraźnie markotniejąc. - Miasto płonie.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 11-02-2017, 14:31   #30
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tylko nudziarze nudzą się we własnym towarzystwie, a Ellisar nigdy siebie za nudziarza nie uważał. Być może nie był zbyt obiektywny, ale jakoś nikt w jego towarzystwie nie ziewał (no chyba że spod palców elfa płynęła kołysanka), nikt też nigdy nie powiedział, nawet szeptem (a słuch to bard miał całkiem dobry), że trochę przynudza.
Sterczenie pod rozłożystym dębem nie należało do najbardziej pod słońcem emocjonujących zajęć, ale nawet tu Ellisara nie dopadła nuda. Miał tyle spraw do przemyślenia, że z ledwością starczało mu czasu na niepokojenie się, dlaczego Dusza nie wraca, no i czy czasem ktoś nie wysłał za nimi pościgu...

To pierwsze łatwo można było wytłumaczyć, obserwując zachowanie kotki, wracającej z wyprawy na wysokości. Mała, rozbrykana kotka, zachowująca się jak dziecko, któremu udało się wyrwać na swobodę spod bacznego oka opiekuna.
Zapewne Mizo trzymał ją krótko - dla jej dobra, oczywiście - ale każdemu od czasu do czasu należało się nieco zabawy. Co prawda bardziej sprzyjające byłyby inne okoliczności, a nie chwila, gdy mieli na karku spore kłopoty, ale Ellisar nie zamierzał strofować Duszy. Szczególnie teraz, gdy przyniosła ważne informacje.

Powiadają, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Ellisar, nie da się ukryć, wolałby brak wiadomości, niż wieści, których źródłem była moonria.
W Lisan rozszalały się walki, które przekształciły się w podpalanie wszystkiego, czego nie zniszczyła burza, czy też nienawiść do elfów, jaka ogarnęła mieszkańców, rozszerzyła się na nienawiść do kraju, w tym przypadku reprezentowanego przez miasto? Jak potężna musiała być moc, która pchnęła spokojnych mieszkańców do niszczenia dobytku.
Ellisan poczuł się nagle jakby miał własnoręcznie powstrzymać potężne fale morskie, wysokie na parę parę.
Gniew Denary, jak powiadali ci, co widzieli takie fale i zdołali przeżyć spotkanie z nimi. Jakie szanse miałby z czymś takim jeden młody elf?

Czy nienawiść do elfów wybuchła z dnia na dzień, po niszczycielskiej burzy, czy też już od jakiegoś czasu ktoś odwalał krecią robotę i umiejętnie podsycał niechęć do długouchej rasy, której zarzucano wiele rzeczy - od długowieczności po zarozumialstwo? Trudno było orzec, poza tym i tak znalezienie odpowiedzi na to pytanie musiało poczekać, jako że Ellisar nigdy bliżej nie interesował się zmianami w stosunkach między różnymi rasami.

- Oddaliliśmy się od stolicy - stwierdził, gdy Dusza wskazała położenie płonącego miasta. Wolał nawet nie myśleć o swoim wierzchowcu. - Jako że miasto musimy ominąć, więc pozostaje nam chata. Zapraszam. - Poklepał dłonią górę plecaka, a potem przykucnął i wyciągnął rękę, by kotka bez problemu mogła się wspiąć i zająć wskazane miejsce.
Gdy tylko Dusza wygodnie się umościła, Ellisar ruszył spiesznie, acz równocześnie czujnie, w stronę, gdzie - według moonrii - znajdowała się chata.
Miał nadzieję, że nie trafią na samotnika, niechętnie nastawionego do wszystkich intruzów. I że ten ktoś udzieli im informacji co do dalszej drogi.
A może sprzeda im konia? Albo narty. Chociaż zapewne psi zaprzęg byłby najlepszy.

- Czy masz jakiś sposób kontaktowania z Mizo? - spytał, gdy przeszli już kilkanaście metrów. - Porozumiewanie się w myślach na odległość lub coś w tym stylu? Czy macie jakieś umówione miejsce spotkania, na wypadek, gdybyście się rozdzielili?
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172